Skocz do zawartości

Giulia - tak się zachwycaliście :)


bergerac

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, maro_t napisał:

 

to nie ma znaczenia gdzie co jest produkowane i przez jakiego podwykonawcę. Kupuję samochod X i nie interesuje mnie skąd są w nim opony,akumulator, łożyska w skrzyni czy inne rzeczy. To firma X jest od tego, żeby przypilnować jakości tego wszystkiego i za tę jakość lub jej brak należy rozliczać firmę X

I tak większość części jest z Chin ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, wladmar napisał:

 

TSI ma dosyć mały zakres użytecznych obrotów, w porównaniu do nowoczesnej konkurencji, która naprawdę jedzie od 1500 do 6000. Jeżeli chodzi o spalanie też szału nie ma, Suzuki czy Honda są lepsze. A bonusy z fabryki to standard wszędzie obecnie. TSI nie jest złe (nie chodzi mi o awaryjność, ale o kulturę pracy!), ale to taki mocny średniak na rynku, bez rewelacji. Na dodatek ma pasek rozrządu, bo VW nie dał rady opanować technologii zrobienia porządnego łancucha. 

Dość mały to znaczy jaki? O ile mniejszy od Suzuki czy Hondy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maro_t napisał:

 

to dla porównania mogę napisać, co się zepsuło i było wymieniane/naprawiane z ważniejszych rzeczy (które nie powinny się zdarzyć) poza materiałami eksploatacyjnymi we Fiacie z tym samym silnikiem przez 182 tys. km

- amortyzatory przód

- łożyska amortyzatorów wymieniane 2 razy, teraz by się przydała trzecia wymiana, bo znowu trzeszczą

- sprężyna przód pęknięta 2 razy

- tuleje tylnej belki

 

To teraz popatrz na 2 rzeczy - wiek auta i  przebieg - to co napisałeś powyżej to elementy eksploatacyjne Reszta usterek- jak na prawie 10 lat -  do przyjęcia. a Korozja chyba jesteś drugim z tym kłopotem.

życzyłbym sobie żeby w pl warunkach było tylko tyle usterek w samochodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maro_t napisał:

 

to dla porównania mogę napisać, co się zepsuło i było wymieniane/naprawiane z ważniejszych rzeczy (które nie powinny się zdarzyć) poza materiałami eksploatacyjnymi we Fiacie z tym samym silnikiem przez 182 tys. km

- amortyzatory przód

- łożyska amortyzatorów wymieniane 2 razy, teraz by się przydała trzecia wymiana, bo znowu trzeszczą

- sprężyna przód pęknięta 2 razy

- tuleje tylnej belki

 

To teraz popatrz na 2 rzeczy - wiek auta i  przebieg - to co napisałeś powyżej to elementy eksploatacyjne Reszta usterek- jak na prawie 10 lat -  do przyjęcia. a Korozja chyba jesteś drugim z tym kłopotem.

życzyłbym sobie żeby w pl warunkach było tylko tyle usterek w samochodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, AstraC napisał:

 

Tak strasznie podkreślasz że produkowane przez Niemców, ale zaprojektowane przez Włochów. A projekt jest równie ważny (patrz skrzynia M32, rozrządy TSI itp.). Mnie generalnie to ani ziębi ani grzeje, ale bronisz włoskiej motoryzacji jak niepodległości niemalże - trochę luzu.

 

Nie bronię. Włoskie auta psują się mniej lub bardziej niz niemieckie.

Mamy trochę nowych golfów w pracy i niezawodne nie są. Jak kijanki, fordy i inne. W dwóch toyotach znajomi wymieniali silniki.

Walczę ze stereotypami, których nie lubię. Nie tylko w motoryzacji.

Odnośnie projektu masz pewnie rację. Odnośnie modułu MA. Odnośnie rozrusznika już niekoniecznie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Dareek napisał:

To teraz popatrz na 2 rzeczy - wiek auta i  przebieg - to co napisałeś powyżej to elementy eksploatacyjne Reszta usterek- jak na prawie 10 lat -  do przyjęcia. a Korozja chyba jesteś drugim z tym kłopotem.

życzyłbym sobie żeby w pl warunkach było tylko tyle usterek w samochodzie.

 

może masz rację, niestety nie mam porównania bo nigdy żadnym innym samchodem nie jeździłem tak długo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, marcindzieg napisał:

 

W poprzedniej mojej kijance przy podobnym przebiegu i wieku popsuła się tylna wycieraczka. Trzeba było przesmarować. Więc da się.

 

W Lancerze przy 150 kkm nie zepsuło się nic, kompletnie nic i patrząc na stan przy sprzedaży nie sądzę, by coś wyszło do 200 kkm. Da się. BMW pod tym względem to porażka była, współczuję nabywcy, o ile u mnie większość rzeczy wysypała się na gwarancji, więc straciłem tylko czas i nerwy, to następni właściciele z pewnością szybko zostawią równowartość auta w warsztatach.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, wladmar napisał:

 

W Lancerze przy 150 kkm nie zepsuło się nic, kompletnie nic i patrząc na stan przy sprzedaży nie sądzę, by coś wyszło do 200 kkm. Da się. BMW pod tym względem to porażka była, współczuję nabywcy, o ile u mnie większość rzeczy wysypała się na gwarancji, więc straciłem tylko czas i nerwy, to następni właściciele z pewnością szybko zostawią równowartość auta w warsztatach.  

 

Czyli jednym słowem potwierdzasz stereotypy :phi:.

U mnie też sie to sprawdziło w dwóch Subaru (używanych) w sumie przez 180kkm nie zepsuło się nic, tylko przeglądy. W Punto2 (miałem od nowego przez 5 lat i 100kkm) niby nic wielkiego nie padło ale co chwila coś a to przewód od paliwa, a to alternator padł, a to piasty, a to łożyska, a to przełącznik od wycieraczek a to mocowanie siedzenia, itp. Dlatego kierunek po Fiacie był mocno na wschód ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, kartonik napisał:

Przejeżdżając dzisiaj koło salonu w B-B wstąpiłem i posiedziałem sobie w Giulii ;]. Czuć ten luksus i sportowe zacięcie :jem:.

Ale jak siadłem na tylnej kanapie to czar prysnął. Miejsca na nogi jak w Pandzie :facepalm:.

 

Będziesz na tylnej kanapie jeździł?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, kartonik napisał:

Przejeżdżając dzisiaj koło salonu w B-B wstąpiłem i posiedziałem sobie w Giulii ;]. Czuć ten luksus i sportowe zacięcie :jem:.

Ale jak siadłem na tylnej kanapie to czar prysnął. Miejsca na nogi jak w Pandzie :facepalm:.

To jest samochód dla kierowców a nie taksówka :phi:. Ten samochód się kupuje żeby jeździć za kierownicą a nie na tylnej kanapie - tam to tylko za karę :hehe:

Wyobraź sobie sytuację, że chcesz kupić świetnie jeżdżące coupe, a Twoja:piekna: Ci mówi, że nie ma mowy.:zona:, bo czasem musisz przewieźć dzieciaki lub teściową. No przecież po Pastucha nie pójdziesz ;) . Do takich celów masz właśnie Giulię, BMW 3 (tam też nie rozpieszczają ilością miejsca z tyłu). Dzieci narzekać nie będą, bo im wystarczy, a tym co pomyśli teściowa, pewno się nie przejmiesz ;) Formalnie Giulia to 5 osobowy sedan, a de facto to 2- osobowe "coupe" któremu przyprawili za dużo drzwi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.08.2017 o 13:27, Manx napisał:

Wydaje Ci się. Jeżeli jakiś rynek miał dostać pierwsze egzemplarze to włoski  - dlaczego mieliby uprzywilejowywać Polaków by czekali krócej na dostawę ? 

Nie ma czegoś takiego jak segregowanie w fabryce egzemplarzy na gorsze wcześniejsze i lepsze późniejsze. Jest zamówienie, fabryka składa samochód zgodnie z zamówieniem z takich komponentów jakie są dostępne i nikt się nie zastanawia gdzie ten samochód pojedzie (bo poza systemem sterującym linią produkcyjną nikt na linii tego nawet nie wie). Takie rozróżnianie na lepsze i gorsze to jakaś polska mania prześladowcza i bardzo wiele rzeczy ludzie sobie w ten sposób tłumaczą.

Problemy z Giulią Q jak można wyczytać są znane także w wielkiej Brytanii. Cóż - wyjechały na drogi modele z pierwszego rocznika i wyszedł problem, którego producent nie doświadczył w czasie testów. Parę miesięcy temu czytałem jak jakiś portal motoryzacyjny (chyba nawet polski) testował Giulię Q i po kilku okrążeniach toru też wylądowała ona na lawecie z powodu awarii.  To pierwszy rocznik, wszystko jest nowe (samochód, silniki) i ewidentnie niedopracowali czegoś, stąd te problemy. Zdarzyło się i trudno.

 

Dla mnie katastrofą w tej sytuacji jest nie tyle awaria, co sposób radzenia sobie z tą sytuacją przez importera i przez ASO. Jak czytam to mi ręce opadają. Ja bym się ostro wściekł. W normalnej sytuacji powinno być tak: Sprzedaliście mi wadliwy egzemplarz, dajcie mi taką dobrą wersję tego samego modelu jako zastępczy i sobie go naprawiajcie. Nie jesteście w stanie go naprawić w rozsądnym terminie (ja rozumiem przez rozsądny 2-3 tyg) to oddajcie kasę albo zamawiajcie nowy egzemplarz do produkcji. Pewno w USA, UK, Niemczech by tak było... ale nie w Polsce. Tu klienta dystrybutor czy dealer ma w poważaniu, kiedy ten już zapłacił pieniądze. Jak czytam opis tej sytuacji z Giulią to mi ręce opadają - 2-3 miesiące naprawa, a jak klient pogania to każą mu się odczepić, bo są urlopy. No rwał jego nać.

 

Niestety obsługa posprzedażna w Polsce kuleje i odnoszę wrażenie, że duża cześć osób za to odpowiedzialnych brała lekcje podejścia do klienta gdzieś w PRL. Przestaję już wierzyć, że kiedyś to się u nas poprawi. Niestety sam parę razy byłem potraktowany per noga. Ograniczając się do samochodów - w Fordzie po 2 latach zaczął hałasowac fotel, na co dealer wysłał mnie do importera, a importer napisał mi maila "proszę z roszczeniami zgłosić się do Ford Werke" i uprzejmie podali mi adres fabryki w Kolonii. Podziękowałem grzecznie i ochrzaniłem osobę, która mi odpisała i tyle. Przy obecnym samochodzie też mnie najbliższe ASO już raz  wkurzyło podejściem do klienta- nie sposób się tam dodzwonić, a jak podjechałem umówić się na wymianę oleju, to zobaczyłem dlaczego nie ma szans się dodzwonić- doradcy serwisowi plotkują przez telefony o d... maryni. Jak się już doczekałem to zaproponowano mi oczekiwanie ponad 2 tygodnie co byłoby znośne jakby to był samochód kolekcjonerski, który stoi większość czasu w garażu, a nie narzędzie pracy. Wyraziłem dezaprobatę, na co mi odpowiedziano, że serwis pracuje tylko do 17 i się nie wyrabia. Akcesoria zamówione w październiku nie dojechały do dziś....

Elektronikę od lat zawożę do UK, bo problemu u nas nierozwiązywalne, rozwiązują tam od ręki. Smutne to, że u nas jest jak jest.

 

A bierzesz pod uwagę fakt, że do rozwiązania tego problemu konieczny był nowy soft, który ktoś musiał napisać? I nawet jakbyś chciał dostać samochód zastępczy na ten czas to miałby on również wadliwy soft? 

 

A chłopaki w ASO we własnym zakresie znaleźli rozwiązanie tego problemu, którego zastosowanie trwa ok. pół godziny (bez udziału FCA) i ten egzemplarz już dawno wrócił do klienta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że faktycznie trzeba uderzyć się w piersi i poszukać na otomoto piękną, niezawodną, doskonałą, wyjątkową, cudowną Alfę 159 z niezniszczalnym, wspaniałym, mocarnym i oszczędnym JTD. To jest samochód, to jest prawdziwa Alfa, a nie jakaś...Żulja.:phi:

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, p i p p napisał:

Myślę, że faktycznie trzeba uderzyć się w piersi i poszukać na otomoto piękną, niezawodną, doskonałą, wyjątkową, cudowną Alfę 159 z niezniszczalnym, wspaniałym, mocarnym i oszczędnym JTD. To jest samochód, to jest prawdziwa Alfa, a nie jakaś...Żulja.:phi:

pzdr

 

Do tego idealny egzemplarz w nienagannym stanie, zadbany przez słynących z wysokiej kultury technicznej Szwajcarów, można kupić za 17 tys. pln, a nie 170 jak za Żulję. ;]

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Zuraw napisał:

A bierzesz pod uwagę fakt, że do rozwiązania tego problemu konieczny był nowy soft, który ktoś musiał napisać? I nawet jakbyś chciał dostać samochód zastępczy na ten czas to miałby on również wadliwy soft? 

 

A chłopaki w ASO we własnym zakresie znaleźli rozwiązanie tego problemu, którego zastosowanie trwa ok. pół godziny (bez udziału FCA) i ten egzemplarz już dawno wrócił do klienta.

Biorę pod uwagę... dlatego nie napisałem, że jako zastępczy muszą dać identyczny - mogą dać inną dobrą wersję modelu, w której wiedzą, że problem nie występuje - no coś co jeździ i nie jest dużo gorsze niż to co się popsuło. Denerwuje mnie polski standard większości marek. Odstawiasz samochód na naprawę gwarancyjną, nijak przez Ciebie nie zawinioną, Twoja mobilność zostaje ograniczona, bo pies z kulawą nogą nie pomyśli by dać Ci nieodpłatnie samochód zastępczy - bujaj się człowieku taksą lub zbiorkomem. 

 

Hmmm ASO samo naprawiło - no to brawa dla nich, że są lepsi od producenta. Pamiętam takie sytuacje z X lat temu jak pracowałem w firmie która dzieliła budynek z ASO pewnej francuskiej marki. Były wtedy nowe na  rynku modele kompaktowy i klasy średniej i co jakiś czas trafiał się egzemplarz z problemem elektronicznym na który nie było skutecznej procedury. Prosili wtedy impotera, producenta o rozwiązanie i przez wiele dni nie dostawali nic skutecznego. W końcu jak samochód postał parę dni, to goście ASO siadali do problemu i po dłuższym pokombinowaniu problem rozwiązywali. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.