Skocz do zawartości

Czemu przepisy ubezpieczeń OC nie mogą stanąć na głowie?


dizzastar

Rekomendowane odpowiedzi

Od dość dawna zastanawiam się nad pewną kwestią.

Wyobraźmy sobie sytuację - masz samochód, który jest Twoja własnością. Furę pożyczasz, znajomy ma kolizję. Ale to Tobie lecą zniżki.

Albo: Jesteś pasjonatem aut, masz ich dużo, drogich i tanich, nowych i starych. Na każdy musisz mieć OC.

Do czego zmierzam: czemu OC nie jest przypisane do konkretnego kierowcy? Jestem kowalem własnego losu, ode mnie zależy jakie zniżki wypracuję, czy ubezpieczyciel w ogóle będzie chciał ze mną rozmawiać (znając moją historię ubezpieczeń). Wsiadam do jakiegokolwiek auta i to ja ponoszę odpowiedzialność OC, bo polisa jest na kierowcę.

Jak jadę na narty to wykupuję polisę OC NA SIEBIE, a nie na narty na których jadę...

Anybody?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od dość dawna zastanawiam się nad pewną kwestią.

> Wyobraźmy sobie sytuację - masz samochód, który jest Twoja własnością. Furę pożyczasz, znajomy ma

> kolizję. Ale to Tobie lecą zniżki.

> Albo: Jesteś pasjonatem aut, masz ich dużo, drogich i tanich, nowych i starych. Na każdy musisz

> mieć OC.

> Do czego zmierzam: czemu OC nie jest przypisane do konkretnego kierowcy? Jestem kowalem własnego

> losu, ode mnie zależy jakie zniżki wypracuję, czy ubezpieczyciel w ogóle będzie chciał ze mną

> rozmawiać (znając moją historię ubezpieczeń). Wsiadam do jakiegokolwiek auta i to ja ponoszę

> odpowiedzialność OC, bo polisa jest na kierowcę.

> Jak jadę na narty to wykupuję polisę OC NA SIEBIE, a nie na narty na których jadę...

> Anybody?

Kto mialby wnioskowac o zmiane obecnego stanu rzeczy?

Tak bylo historycznie i pewnie sie szybko nie zmieni...

Wiekszosc ludzi ma mimo wszystko jedno auto, wiec im taka zmiana raczej nie bedzie na reke grinser006.gif

Inna kwestia, ze suma skladek musi sie zgadzac, wiec skladka jednostkowa z pewnoscia by wzrosla dla przecietnego Kowalskiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od dość dawna zastanawiam się nad pewną kwestią.

> Wyobraźmy sobie sytuację - masz samochód, który jest Twoja własnością. Furę pożyczasz, znajomy ma

> kolizję. Ale to Tobie lecą zniżki.

> Albo: Jesteś pasjonatem aut, masz ich dużo, drogich i tanich, nowych i starych. Na każdy musisz

> mieć OC.

> Do czego zmierzam: czemu OC nie jest przypisane do konkretnego kierowcy? Jestem kowalem własnego

> losu, ode mnie zależy jakie zniżki wypracuję, czy ubezpieczyciel w ogóle będzie chciał ze mną

> rozmawiać (znając moją historię ubezpieczeń). Wsiadam do jakiegokolwiek auta i to ja ponoszę

> odpowiedzialność OC, bo polisa jest na kierowcę.

> Jak jadę na narty to wykupuję polisę OC NA SIEBIE, a nie na narty na których jadę...

> Anybody?

Bo tak ubezpieczyciele by mnie zarobili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Do czego zmierzam: czemu OC nie jest przypisane do konkretnego kierowcy?

Bo jak ktoś ma prawo jazdy nie mając samochodu, jeździ służbowymi, pracuje jako kierowca albo doraźnie pożycza od sąsiada, musiał by mieć wykupione na siebie OC. Praktycznie każdy kto ma prawo jazdy, jeździ czy nie. Bez sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłaby przeprowadzona kontrola czy kierowca ma opłacone OC? W trakcie kontroli drogowej? Nierealne, mało kto by płacił bo i szansa na kontrolę niewielka. Skończyłoby się jak z płaceniem abonamentu RTV. Kierowca lamentowałby dopiero w trakcie kontroli/zdarzenia drogowego (wypadki), że nie ma OC.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OC przypisane do pojazdu lepiej zabezpiecza poszkodowanych. Są zdarzenia gdzie szkodę wyrządza np zaparkowany pojazd staczający się z górki. Albo takie gdzie policja nie może ustalić kto prowadził pojazd bo jechało dwóch chłopa i żaden się nie przyznaje zlosnik.gif To oczywiście margines ale jednak się zdarza.

Inna sprawa to to że do czego byśmy OC nie przypisali to i tak składka musi pokryć wszystkie szkody, a tych nie ubędzie więc de facto zapłacimy tyle samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od dość dawna zastanawiam się nad pewną kwestią.

> Wyobraźmy sobie sytuację - masz samochód, który jest Twoja własnością. Furę pożyczasz, znajomy ma

> kolizję. Ale to Tobie lecą zniżki.

> Albo: Jesteś pasjonatem aut, masz ich dużo, drogich i tanich, nowych i starych. Na każdy musisz

> mieć OC.

> Do czego zmierzam: czemu OC nie jest przypisane do konkretnego kierowcy? Jestem kowalem własnego

> losu, ode mnie zależy jakie zniżki wypracuję, czy ubezpieczyciel w ogóle będzie chciał ze mną

> rozmawiać (znając moją historię ubezpieczeń). Wsiadam do jakiegokolwiek auta i to ja ponoszę

> odpowiedzialność OC, bo polisa jest na kierowcę.

> Jak jadę na narty to wykupuję polisę OC NA SIEBIE, a nie na narty na których jadę...

> Anybody?

Bezsensem jest tez uzaleznienie skladki OC od samochodu jakim sie poruszasz i jego wartosci.

Tak jakby to mialo wplyw na wielkosc szkod, jakie mozesz wyrzadzic. Jadac autem kupionym za zgrzewke piwa, mozesz skasowac bentleya za milion.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od dość dawna zastanawiam się nad pewną kwestią.

> Wyobraźmy sobie sytuację - masz samochód, który jest Twoja własnością. Furę pożyczasz, znajomy ma

> kolizję. Ale to Tobie lecą zniżki.

> Albo: Jesteś pasjonatem aut, masz ich dużo, drogich i tanich, nowych i starych. Na każdy musisz

> mieć OC.

> Do czego zmierzam: czemu OC nie jest przypisane do konkretnego kierowcy? Jestem kowalem własnego

> losu, ode mnie zależy jakie zniżki wypracuję, czy ubezpieczyciel w ogóle będzie chciał ze mną

> rozmawiać (znając moją historię ubezpieczeń). Wsiadam do jakiegokolwiek auta i to ja ponoszę

> odpowiedzialność OC, bo polisa jest na kierowcę.

> Jak jadę na narty to wykupuję polisę OC NA SIEBIE, a nie na narty na których jadę...

> Anybody?

ciekawe ktory kierowca autokaru z PB udzwignalby ubezpieczenie tego na siebie... zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Bo jak ktoś ma prawo jazdy nie mając samochodu, jeździ służbowymi, pracuje jako kierowca albo

> doraźnie pożycza od sąsiada, musiał by mieć wykupione na siebie OC. Praktycznie każdy kto ma

> prawo jazdy, jeździ czy nie. Bez sensu.

Nie. Jak chce jeździć to wykupuje. Jak nie to nie. Tak samo jest z samochodami, które nie jeżdżą - nie są używane, a muszą mieć OC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak byłaby przeprowadzona kontrola czy kierowca ma opłacone OC? W trakcie kontroli drogowej?

> Nierealne, mało kto by płacił bo i szansa na kontrolę niewielka.

To już kwestia przepisów i ew. sankcji. Tak samo jak podczas kontroli drogowej weryfikuje się OC pojazdu, tak samo OC kierowcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Bezsensem jest tez uzaleznienie skladki OC od samochodu jakim sie poruszasz i jego wartosci.

No więc właśnie. Tym tańsze ubezpieczenie by miał kierowca im większy staż, bezszkodowość... Z drugiej strony osoby, które walą dzwony nonstop miały by problem z uzyskaniem korzystnej składki, co mogłoby pozytywnie wpłynąć na bezpieczeństwo.

Poza tym jeśli każdy kierowca musiałby dbać o swoją 'kartotekę' to nie byłoby tylu podstawionych osób w miejsce sprawcy kolizji i o wiele mniej wyłudzeń.

Tak sobie kombinuję, bo przecież to tylko moje gdybania smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Tak samo jak podczas kontroli drogowej weryfikuje się OC pojazdu, tak samo OC kierowcy.

Sprawdzenie OC pojazdów jest stosunkowo proste: porównujesz bazę zarejestrowanych pojazdów z bazą ubezpieczycieli i masz wyników. W Twojej propozycji nie masz czego porównać: masz bazę ubezpieczycieli ale nie porównasz ich przecież z bazą wydanych praw jazdy - nie każdy właściciel prawa jazdy będzie chciał jeździć.

A co do kontroli drogowych - jak często je masz? Ja ostatnio miałem pewnie z 10 lat temu. Prawdopodobieństwo określiłbym jako znikome.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki pomysł, choć niegłupi, najbardziej obciążyłby średnio/mało majętne rodziny gdzie jest 3-4 kierowców do jednego auta, a korzystny by był dla kolekcjonerów.

Z drugiej strony trudno jest równocześnie prowadzić 2 auta, więc autor tez ma swoje racje. I trudno udowodnić, że właściciel 4 samochodów jeździ więcej.

A ze zniżkami - jak najbardziej popieram

Ciekawie by wyglądało naliczanie składek ( myślę że w zależności od ilości kategorii prawa jazdy, szkodowości i wieku, może jeszcze grubości kartoteki w Policji).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Albo: Jesteś pasjonatem aut, masz ich dużo, drogich i tanich, nowych i starych. Na każdy musisz

> mieć OC.

> Anybody?

W CH jest a na pewno był taki system, że mając kilka samochodów, ubezpieczasz nr rejestracyjny i przekładasz sobie rejestrację między swoimi autami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Sprawdzenie OC pojazdów jest stosunkowo proste: porównujesz bazę zarejestrowanych pojazdów z bazą

> ubezpieczycieli i masz wyników. W Twojej propozycji nie masz czego porównać: masz bazę

> ubezpieczycieli ale nie porównasz ich przecież z bazą wydanych praw jazdy - nie każdy

> właściciel prawa jazdy będzie chciał jeździć.

> A co do kontroli drogowych - jak często je masz? Ja ostatnio miałem pewnie z 10 lat temu.

> Prawdopodobieństwo określiłbym jako znikome.

A nie wystarczy dowód zawarcia OC?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Do czego zmierzam: czemu OC nie jest przypisane do konkretnego kierowcy?

To, czy ubezpieczone są auta, czy kierowcy nie wpływa na wartość ani ilość szkód. W każdej chwili tyle samo pojazdów co kierowców porusza się po drodze (no, chyba że któremuś pojazdowi puściły hamulce - i to pewnie jedna z sytuacji przechylająca szalę na stronę ubezpieczania pojazdów).

Więc praktycznie ubezpieczycielowi wszystko jedno, czy ubezpiecza pojazdy, czy kierowców.

Jeżeli przyjmiemy, że kierowca=osoba z prawem jazdy, to jak zrobić obowiązkowe OC? Każdy z prawkiem musiałby mieć OC? Czy w ogóle robimy rewolucję i OC ma być dobrowolne? I jak ktoś akurat okaże się trzeźwym na imprezie i da się ubłagać, żeby rozwieźć towarzystwo czyimś samochodem, to robi to na własne ryzyko?

Nie stać Cię na utrzymanie auta - sprzedajesz. A jak będzie obowiązkowe OC dla każdego z prawkiem, to co robisz? Wsiadasz za kółko po pijaku, żeby Ci prawko zabrali?

> Jak jadę na narty to wykupuję polisę OC NA SIEBIE, a nie na narty na których jadę...

Nie jest obowiązkowe. To jest różnica. Jak powinno działać Twoim zdaniem ubezpieczenie narciarskie, gdyby było obowiązkowe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie jest obowiązkowe. To jest różnica. Jak powinno działać Twoim zdaniem ubezpieczenie narciarskie,

> gdyby było obowiązkowe?

Akurat jestem w temacie, bo przez naście lat prowadziłem klub narciarski jako instruktor i opiekun. Po pierwsze POWINNO być obowiązkowe. Ubezpieczony powinien być narciarz, a nie dane narty z ktorych korzysta.

W obu przypadkach powinna być zasada chcę jeździć=mam wykupione OC. Oczywiście trzeba by rozpracować system kontroli kierowców bez OC, ale to chyba jest do zrobienia, tak samo jak poprawę trzeźwości na drogach. Do tego fundusz gwarancyjny i sromotne kary finansowe dla 'cfaniaków'.

Taaaaak, jak założę swoje państwo to tak zrobię, sam mianuję się królem yay.gifhehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To, czy ubezpieczone są auta, czy kierowcy nie wpływa na wartość ani ilość szkód. W każdej chwili

> tyle samo pojazdów co kierowców porusza się po drodze (no, chyba że któremuś pojazdowi puściły

> hamulce - i to pewnie jedna z sytuacji przechylająca szalę na stronę ubezpieczania pojazdów).

> Więc praktycznie ubezpieczycielowi wszystko jedno, czy ubezpiecza pojazdy, czy kierowców.

Niby tak, niby nie, bo piszesz, że ilość pojazdów = ilość kierowców. OK, ale oprócz tych pojazdów będących aktualnie w ruchu masz całą rzeszę (trzecią grinser006.gif) aut aktualnie nie jadących, a jednak ubezpieczonych.

Pytanie, ile jest osób w PL z PJ i jak się to ma do ilości aut/pojazdów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Niby tak, niby nie, bo piszesz, że ilość pojazdów = ilość kierowców. OK, ale oprócz tych pojazdów

> będących aktualnie w ruchu masz całą rzeszę (trzecią ) aut aktualnie nie jadących, a jednak

> ubezpieczonych.

Tak samo mam rzeszę nie kierujących kierowców jak i nie jadących pojazdów. Suma szkód się nie zmienia. Ale chyba kierowców jest więcej, niż pojazdów. Więc stawka mogłaby być niższa.

Tylko obowiązkowe ubezpieczenie jest nie do upilnowania, jeżeli nie będzie na sztywno przypięte do osoby z prawem jazdy albo do samochodu zarejestrowanego. I tu jest problem. Moja mama ma PJ na motocykl z czasów, gdy mnie jeszcze na świecie nie było. Nigdy nie widziałem jej prowadzącej motocykl. Miałaby płacić ubezpieczenie? A jak ja wsiadam za kółko raz na pół roku, to mam płacić?

Zrobienie dobrowolnego i na zasadzie, że ukarać można tylko jak złapie się kogoś bez ubezpieczenia za kółkiem przyniesie tragiczne efekty. Nawet, jakby kary były tak dotkliwe, jak za za prowadzenie po spożyciu, to statystyki pokazują, ilu jest pijanych wyłapywanych. A jeżeli do tego dodać, że kontrolowanych jest z 1% (albo i mniej) "jazd", to jak ogromna skala braku OC by była?

A za szkody wyrządzone przez takich kierowników trzeba jakoś zapłacić. Jak kolosalne składki na fundusz gwarancyjny musiałyby iść? I kto miałby to płacić? Bo że z bezrobotnego z zasądzonymi alimentami ściągną koszt naprawy przeciętnego auta o odszkodowaniach dla ludzi nie wspominając nie wierzę.

A może zrobić jeszcze większą rewolucje.

Dlaczego ktoś, kto jeździ raz w tygodniu 5 km do kościoła ma płacić takie samo ubezpieczenie, co osoba, co jeździ 500km dziennie (niezależnie od tego czy ubezpieczenie przyjąć do auta, czy do osoby)?

Wliczyć koszt ubezpieczenia w paliwo.

Jeździsz - wrzucasz pieniążki do koszyka. Nie jeździsz - nie wrzucasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupuję paliwo do sprzętu ogrodniczego, koparki, która praktycznie nie jeździ czy też traktora, który jeździ w sumie po polu... czemu mam płacić OC, jakbym jeździł 1000 km ?

Czemu Matiz jeżdżący 1000 km tygodniowo płaci mniej niż hummer jeżdżący 200km ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kupuję paliwo do sprzętu ogrodniczego, koparki, która praktycznie nie jeździ czy też traktora,

> który jeździ w sumie po polu... czemu mam płacić OC, jakbym jeździł 1000 km ?

Jak jeździsz traktorem po polu, to znasz rozwiązanie bo jest stosowane do innych celów.

Można też zastosować mechanizm jak z olejem opałowym.

> Czemu Matiz jeżdżący 1000 km tygodniowo płaci mniej niż hummer jeżdżący 200km ?

A czemu teraz zależy gdzie mieszka (teoretycznie) właściciel auta, ile lat ma prawko itd.?

Oczywiście, że każdy klucz liczenia jest tylko przybliżeniem. Jak widać po tym wątku ubezpieczanie auta czy stoi, czy jeździ budzi sprzeciw. Podobnie kierowcy, czy jeździ, czy nie jeździ. A wliczenie w cenę benzyny jest bardzo proste i tanie w egzekwowaniu, bardzo szczelne. I bardziej sprawiedliwe od innych metod (choć do ideału mu brakuje).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A czemu teraz zależy gdzie mieszka (teoretycznie) właściciel auta, ile lat ma prawko itd.?

bo to wynika z rachunku prawdopodobienstwa zwiazanego z ruchem drogowym.wliczanie w paliwo nie ma zadnego powiazania-bo mozna zrobic 10kkm rocznie w stolicy wspomnianym tico a mozna te 10kkm zrobic w pcimiu hummerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> bo to wynika z rachunku prawdopodobienstwa zwiazanego z ruchem drogowym.wliczanie w paliwo nie ma

> zadnego powiazania-bo mozna zrobic 10kkm rocznie w stolicy wspomnianym tico a mozna te 10kkm

> zrobic w pcimiu hummerem.

Wliczanie w paliwo ma zasadnicze powiązanie: płacisz tym więcej im więcej faktycznie jeździsz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> bo to wynika z rachunku prawdopodobienstwa zwiazanego z ruchem drogowym.

Nic podobnego.

A jakie ma znaczenie, gdzie właściciel mieszka? Skoro może jeździć jego syn na drugim końcu polski (bo wziął ojca na współwłaściciela żeby mieć zniżki i jeszcze tańszy rejon ubezpieczenia)? Chyba istotne jest, gdzie auto jeździ, jeżeli już chcesz uzależniać. A taką rzeczywistą regionalizację można uzyskać regionalizacją stawki narzuty na litr. Sądząc po tablicach w Warszawie to bardzo mało ludzi tu mieszka. Za to cała masa samochodów jeździ.

Czy w małym miasteczku, czy 10 km od niego, na wsi zabitej dechami, gdzie dziadek jeździ do kościoła jest ta sama stawka. Nie jest uzależniona od konkretnej miejscowości czy jej wielkości.

Najwięcej jeżdżą ci, co jeżdżą w trasie. Im więcej ktoś jeździ, tym większe prawdopodobieństwo spowodowania wypadku (nawet wliczając zmniejszenie ryzyka ze względu na doświadczenie za kółkiem).

> wliczanie w paliwo nie ma

> zadnego powiazania-bo mozna zrobic 10kkm rocznie w stolicy wspomnianym tico a mozna te 10kkm

> zrobic w pcimiu hummerem.

Dokładnie.

A jak auto stoi w garażu, bo jedyny kierowca w rodzinie robi na zmywaku w hameryce i przyjeżdża tylko na święta i wakacje (i wtedy chce wozidłem pojeździć) to mniej płaci. Naprawdę widzisz większe powiązanie pomiędzy tym, czy ktoś mieszka w Warszawie czy w Pacanowie (a obydwaj studiują w Poznaniu i tam cały czas jeżdżą) niż pomiędzy tym, czy auto jeździ 500 km rocznie, czy 150 000 km rocznie?

Rejonizacja po miejscu (teoretycznego) zamieszkania nie ma żadnego sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od dość dawna zastanawiam się nad pewną kwestią.

Już o tym pisałem tutaj kilka lat temu. Obecny system jest idiotyczny.

Można to rozwiązać banalnie, obowiązkowe OC osoby lub zawieszenie uprawnień i zdeponowanie dokumentu do akt w WK.

Dlaczego idiotyczny, a no dlatego, że samochód sam nie powoduje szkody. Na tej zasadzie ubezpieczony powinien być każdy pojazd, nóż, siekiera, pistolet a nawet kamień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Obecny system jest idiotyczny.

Pozornie. Nie bierzesz pod uwagę bezpieczeństwa obrotu. W aktualnym stanie nr rejestracyjny identyfikuje odpowiedzialnego za szkodę.

W wersji z OC kierowcy miałbyś problem z ustaleniem odpowiedzialnego w przypadku ucieczki z miejsca zdarzenia. Kogo byś pozywał ? Teraz problem nie występuje, bo pozywasz właściciela pojazdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> czyli nadal ten z wiekszym autem placi wiecej

> a chyba nie o to chodzi .

Więcej palą auta:

- szybsze

- większe

- cięższe

czyli takie które potencjalnie mogą wyrządzić większe szkody. Zatem to może mieć sens.

Idealnie tego problemu nie rozwiążesz, bo musiałbyś wprowadzić obowiązkowy abonament od każdego kilometra przejechanego przez kierowcę. To oznaczałoby jakiś rodzaj monitoringu i ścisłej ewidencji poruszania się wszystkich pojazdów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nic podobnego.

> A jakie ma znaczenie, gdzie właściciel mieszka? Skoro może jeździć jego syn na drugim końcu polski

> (bo wziął ojca na współwłaściciela żeby mieć zniżki i jeszcze tańszy rejon ubezpieczenia)?

ale jak moze jezdzic jego syn jesli jest ubezpieczenie imienne[a nie na auto]?

mozna oczywiscie toczyc spory co do niuansow,jednak mysle ze gdyby to byl zloty interes to takie ubezpieczalnie juz by funkcjonowaly.

dam przyklad z UK-mam ubezpieczenie na mnie a nie na samochod.kupujac drugie auto nie moge miec na nie znizek z pierwszego.paradoks,prawda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ale jak moze jezdzic jego syn jesli jest ubezpieczenie imienne[a nie na auto]?

Myślałem, że odnosisz się do mojego odniesienia do obecnych zasad ustalania stawki.

Jak imienne, to też niewielka różnica. Mieszka niby w Pacanowie, ale pracuje (i faktycznie mieszka) w Warszawie. A kierowca TIRa może sobie mieszkać w Warszawie, a kursuje Hamburg-Sarajewo omijając Warszawę z daleka.. Ale do Warszawy nie wjeżdża w ogóle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ale jak moze jezdzic jego syn jesli jest ubezpieczenie imienne[a nie na auto]?

> mozna oczywiscie toczyc spory co do niuansow,jednak mysle ze gdyby to byl zloty interes to takie

> ubezpieczalnie juz by funkcjonowaly.

> dam przyklad z UK-mam ubezpieczenie na mnie a nie na samochod.kupujac drugie auto nie moge miec na

> nie znizek z pierwszego.paradoks,prawda?

Niby nie masz, ale trochę masz. Bo w ocenie ryzyka ubezpieczyciel bierze pod uwagę wszystkie twoje szkody ze wszystkich polis. Mimo że masz 5y NCB, to składka poszybuje Ci w górę po bum innym autem, tak jak idzie w dół po bezszkodowej jeździe, mimo braku zmiany NCB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.