Skocz do zawartości

karetka na sygnale - ustąpienie - wysoki krawężnik


slon

Rekomendowane odpowiedzi

Hej

Dzisiaj stałem w małym korku na wiadukcie i zacząłem się zastanawiać nad sytuacją, której byłem świadkiem. Wiadukt w mieście, korek na nim nagle z tyłu karetka na sygnale (nie wiem czemu wiaduktem pod nim nie było korka). Wiadukt wąski w większości po prawej ciężarówki TIR-y. Krawężnik wysoki i wąski. Z duszą na ramieniu wdrapałem się na niego i maksymalnie przycisnąłem. W zasadzie byłem przekonany, że zderzakiem zawadzę. Kilka aut przede mną widzę auto niskie z o wiele niżej osadzonym zderzakiem niż ja. Gość/Gościowa nie wjechała , karetka stoi mija dobre 30 sekund auta ruszyły i jakaś powstała luka, karetka pojechała.

Jak się zachowujecie w takiej sytuacji? Rozumiem, że wtedy pozostaje własne AC w przypadku urwania zderzaka czy porysowania sobie błotnika. Czy jednak podczas szczegółowego opisu ubezpieczyciel nie dojdzie do wniosku, że wjechaliśmy świadomie na wysoki krawężnik wiedząc, że uszkodzimy auto?

Wiadomo..jeden ma nowe auto nie wjedzie bo mu szkoda, drugi się boi bo auto służbowe i odpowie za to głową a inny ma gdzieś a jeszcze inny po prostu się poświęci.

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

Słoń

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Dzisiaj stałem w małym korku na wiadukcie i zacząłem się zastanawiać nad sytuacją, której byłem świadkiem. Wiadukt w mieście, korek na nim nagle z tyłu karetka na sygnale (nie wiem czemu wiaduktem pod nim nie było korka). Wiadukt wąski w większości po prawej ciężarówki TIR-y. Krawężnik wysoki i wąski. Z duszą na ramieniu wdrapałem się na niego i maksymalnie przycisnąłem. W zasadzie byłem przekonany, że zderzakiem zawadzę. Kilka aut przede mną widzę auto niskie z o wiele niżej osadzonym zderzakiem niż ja. Gość/Gościowa nie wjechała , karetka stoi mija dobre 30 sekund auta ruszyły i jakaś powstała luka, karetka pojechała.

Jak się zachowujecie w takiej sytuacji? Rozumiem, że wtedy pozostaje własne AC w przypadku urwania zderzaka czy porysowania sobie błotnika. Czy jednak podczas szczegółowego opisu ubezpieczyciel nie dojdzie do wniosku, że wjechaliśmy świadomie na wysoki krawężnik wiedząc, że uszkodzimy auto?

Wiadomo..jeden ma nowe auto nie wjedzie bo mu szkoda, drugi się boi bo auto służbowe i odpowie za to głową a inny ma gdzieś a jeszcze inny po prostu się poświęci.

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

Słoń

Karetkom zjeżdżam zawsze i wszędzie, na krawężniki, trawę, chodniki itd. Jak się ma porysowana felga czy zderzak do ludzkiego życia ? Mam nadzieję, że większość / wszyscy tak postępują lub postępować będą.

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

611523a29b69ed7dc3f69a6e3920b167.jpg

Tak kiedyś skończyło sie ustąpienie karetce.

Mimo to zawsze maksymalnie staram sie zjechać.

Ps. Nie widziałem ze rów jest tak głęboki - zapatrzyłem sie w lewe lusterko i tak jakoś samo wyszło

Ps2. Lagunie nic sie nie stało.

Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się ustąpuć, jeśli jest gdzie. Jak przy ulicy stoją auta, to w nie nie wjeżdżam, jeśli jest barierka - też. Podobnie z bardzo wysokimi krawężnikami, jeśli nie ma szans żebym wjechał, to nie wjadę. Z resztą, jeśli pasy na drodze są w miarę normalne, to jeśli ludzie z dwóch kierunków dojadą do krawężnika czy barierki, miejsca na karetkę a pewno wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karetkom zjeżdżam zawsze i wszędzie, na krawężniki, trawę, chodniki itd. Jak się ma porysowana felga czy zderzak do ludzkiego życia ?

 

 

Niby tak, ale nie zawsze jest "z górki". Nie widziałeś jeszcze nigdy karetki czekającej minuty przed opuszczonymi zaporami przejazdu kolejowego? Ja widziałem i co ma w tym momencie zrobić dróżnik ?

Nie można uratować wszystkich, za wszelką cenę - taki lajf. Zresztą zauważ, że karetka na sygnale nie pędzi jakoś oszałamiająco szybko - owszem, jedzie prędzej, ale na pewno załoga bierze pod uwagę to, by ratując czyjeś życie nie "uszkodzić" kogoś po drodze, bo jaki miało by to wtedy sens?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście na niskim zawieszeniu , z niskim zderzakiem , czy ogólnie niskim autem bym nie wjechał na krawężnik. Ogolnie w sumie to żadnym autem bym nie wjechał na krawężnik. Na trawnik owszem. Na krawężnik nie wjezdzam.

Ale przecież rozwiązanie jest bardzo proste - przecież auta robią miejsce karetce - skoro nie możesz jej zjechać, to jedź przed nią , zrobili Ci miejsce to jedź, nie blokuj, potem gdzieś się usuniesz. 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze zjeżdżam nie zwracając uwagi na szkody własne. Wyobraź sobie w takiej sytuacji że karetka jedzie ratować Twoją żonę, matkę, dziecko... A potem się zastanawiaj czy otarcie auta ma znaczenie.

Nie, nie mam auto casco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak obserwujesz co się dzieje to karetka Cię nie zaskoczy. Mimo wszystko ją słychać (pomijam umcy, umcy że aż tablica brzęczy.. )

 

Nie wdrapuję się nigdzie, gdzie mam jakieś wątpliwości, potencjalne zawieszenie może spowodować większy zator niż zwyczajne dojechanie do krawężnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Dzisiaj stałem w małym korku na wiadukcie i zacząłem się zastanawiać nad sytuacją, której byłem świadkiem. Wiadukt w mieście, korek na nim nagle z tyłu karetka na sygnale (nie wiem czemu wiaduktem pod nim nie było korka). Wiadukt wąski w większości po prawej ciężarówki TIR-y. Krawężnik wysoki i wąski. Z duszą na ramieniu wdrapałem się na niego i maksymalnie przycisnąłem. W zasadzie byłem przekonany, że zderzakiem zawadzę. Kilka aut przede mną widzę auto niskie z o wiele niżej osadzonym zderzakiem niż ja. Gość/Gościowa nie wjechała , karetka stoi mija dobre 30 sekund auta ruszyły i jakaś powstała luka, karetka pojechała.

Jak się zachowujecie w takiej sytuacji? Rozumiem, że wtedy pozostaje własne AC w przypadku urwania zderzaka czy porysowania sobie błotnika. Czy jednak podczas szczegółowego opisu ubezpieczyciel nie dojdzie do wniosku, że wjechaliśmy świadomie na wysoki krawężnik wiedząc, że uszkodzimy auto?

Wiadomo..jeden ma nowe auto nie wjedzie bo mu szkoda, drugi się boi bo auto służbowe i odpowie za to głową a inny ma gdzieś a jeszcze inny po prostu się poświęci.

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

Słoń

 

 

 

szybki rachunek prawdopodobieństwa  i spitalam ile wlezie ...

czasem ogniem na długich i z klaksonem pomiędzy tymi którzy zjechali przedemną:) jak nie było gdzie się schować ...

ogólnie jestem mega przewrażliwiony na tym punkcie

tak samo przed SP ...

 

 

 

bo mogą jechac do mnie ...

 

 

analogicznie przed Policją ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak obserwujesz co się dzieje to karetka Cię nie zaskoczy. Mimo wszystko ją słychać (pomijam umcy, umcy że aż tablica brzęczy.. )

 

Nie wdrapuję się nigdzie, gdzie mam jakieś wątpliwości, potencjalne zawieszenie może spowodować większy zator niż zwyczajne dojechanie do krawężnika.

 

 

 

 

bzdura ... :) zawsze w życiu coś Cię może zaskoczyć ... zawsze ...

 

 

 

 

ja do dziś pamiętam sytuację jak po usłyszeniu karetki zjechałem na przejście na chodnik w prawo... ...

 

 

wyje i wyje .. i nie jedzie .. patrzę w lusterko lewe ... nie ma nic ..a dalej wyje .. patrze w prawe a tu kierowca wymyślił że chodnikiem będzie szybciej i chciał zjechać na jezdnię miejscem gdzie ja "się schowałem  "

 

 

 

do dziś to pamięta ... i mam z tego" polewkę " jak ktośmi mówi że nie da się niczym zaskoczyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Dzisiaj stałem w małym korku na wiadukcie i zacząłem się zastanawiać nad sytuacją, której byłem świadkiem. Wiadukt w mieście, korek na nim nagle z tyłu karetka na sygnale (nie wiem czemu wiaduktem pod nim nie było korka). Wiadukt wąski w większości po prawej ciężarówki TIR-y. Krawężnik wysoki i wąski. Z duszą na ramieniu wdrapałem się na niego i maksymalnie przycisnąłem. W zasadzie byłem przekonany, że zderzakiem zawadzę. Kilka aut przede mną widzę auto niskie z o wiele niżej osadzonym zderzakiem niż ja. Gość/Gościowa nie wjechała , karetka stoi mija dobre 30 sekund auta ruszyły i jakaś powstała luka, karetka pojechała.

Jak się zachowujecie w takiej sytuacji? Rozumiem, że wtedy pozostaje własne AC w przypadku urwania zderzaka czy porysowania sobie błotnika. Czy jednak podczas szczegółowego opisu ubezpieczyciel nie dojdzie do wniosku, że wjechaliśmy świadomie na wysoki krawężnik wiedząc, że uszkodzimy auto?

Wiadomo..jeden ma nowe auto nie wjedzie bo mu szkoda, drugi się boi bo auto służbowe i odpowie za to głową a inny ma gdzieś a jeszcze inny po prostu się poświęci.

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

Słoń

Na krawężnik na trawę na chodnik i to na max .... mogę sobie na to pozwolić .... a tym samym robie miejsce by inni mieli możliwość manewru....

Natomiast zastanawiam się nad tym dlaczego równolegle do drogi która się mocno korkuje u mnie w mieście drogowcy nie zniweluja szerokiego chodnika który równolegle biegnie do trasy. Karetka spokojnie te 30 czy 40 km na h pojechała i juz

Jutro wysle do zdm zapytanie w tej sprawie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


bzdura ... :) zawsze w życiu coś Cię może zaskoczyć ... zawsze ...
ja do dziś pamiętam sytuację jak po usłyszeniu karetki zjechałem na przejście na chodnik w prawo... ...
wyje i wyje .. i nie jedzie .. patrzę w lusterko lewe ... nie ma nic ..a dalej wyje .. patrze w prawe a tu kierowca wymyślił że chodnikiem będzie szybciej i chciał zjechać na jezdnię miejscem gdzie ja "się schowałem "
do dziś to pamięta ... i mam z tego" polewkę " jak ktośmi mówi że nie da się niczym zaskoczyć

 

to znaczy tylko tyle, że nie potrafisz obserwować co się dzieje wokół Ciebie na drodze. Do tego nie upewniłeś się wjeżdżając na chodnik co i jak.

Nigdy przez kilkanaście lat jazdy nie zaskoczył mnie pojazd uprzywilejowany, a jak tylko usłyszę, albo nawet wydaje mi się że słyszę, to sprawdzam 360* co i gdzie się dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Dzisiaj stałem w małym korku na wiadukcie i zacząłem się zastanawiać nad sytuacją, której byłem świadkiem. Wiadukt w mieście, korek na nim nagle z tyłu karetka na sygnale (nie wiem czemu wiaduktem pod nim nie było korka). Wiadukt wąski w większości po prawej ciężarówki TIR-y. Krawężnik wysoki i wąski. Z duszą na ramieniu wdrapałem się na niego i maksymalnie przycisnąłem. W zasadzie byłem przekonany, że zderzakiem zawadzę. Kilka aut przede mną widzę auto niskie z o wiele niżej osadzonym zderzakiem niż ja. Gość/Gościowa nie wjechała , karetka stoi mija dobre 30 sekund auta ruszyły i jakaś powstała luka, karetka pojechała.

Jak się zachowujecie w takiej sytuacji? Rozumiem, że wtedy pozostaje własne AC w przypadku urwania zderzaka czy porysowania sobie błotnika. Czy jednak podczas szczegółowego opisu ubezpieczyciel nie dojdzie do wniosku, że wjechaliśmy świadomie na wysoki krawężnik wiedząc, że uszkodzimy auto?

Wiadomo..jeden ma nowe auto nie wjedzie bo mu szkoda, drugi się boi bo auto służbowe i odpowie za to głową a inny ma gdzieś a jeszcze inny po prostu się poświęci.

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

Słoń

 

jak mogę i mam miejsce to zjeżdżam: na chodnik, na pobocze, gdziekolwiek. Jak się nie da, bo jest za wysoko, to nic nie poradzę, nie zniknę przecież.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowcy karetek z reguły znają miasto i wiedzą w jakich miejscach, np. z powodu wysokich krawężników, będą mieli problem z przejazdem. 

 

Często przed wjechaniem na taki krawężnik warto się zastanowić. Być może Ty wjedziesz, karetka będzie chciała skorzystać, ale zablokuje ją ktoś przed Tobą. Czasem lepiej przytulić się do krawężnika i liczyć na rozwiązanie np. na drugim pasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale nie zawsze jest "z górki". Nie widziałeś jeszcze nigdy karetki czekającej minuty przed opuszczonymi zaporami przejazdu kolejowego? Ja widziałem i co ma w tym momencie zrobić dróżnik ?

Nie można uratować wszystkich, za wszelką cenę - taki lajf. Zresztą zauważ, że karetka na sygnale nie pędzi jakoś oszałamiająco szybko - owszem, jedzie prędzej, ale na pewno załoga bierze pod uwagę to, by ratując czyjeś życie nie "uszkodzić" kogoś po drodze, bo jaki miało by to wtedy sens?

 

Ja widziałem. Na przejeździe przy Szwedzkiej w Warszawie. Pociąg był jeszcze daleko, podjechała karetka na sygnale, dróżnik podniósł na chwilę szlabany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Do tego nie upewniłeś się wjeżdżając na chodnik co i jak.

 

A jak miał się upewnić?Wyła, spojrzał w lustro, jedzie, zrobił miejsce, okazało się, że kierownik karetki też wpadł na taki sam pomysł. Co miał jeszcze zrobić?:)

Inna sprawa, że to, że Tobie się nie zdarzyło, nie znaczy, że się nie zdarza. Ty możesz robić 5 tys rocznie po mieście, ktoś może latać 100 tys rocznie po całej Europie.

Sytuacji na drodze jest bardzo wiele a każda inna, pamiętaj o tym. Poza tym, że się nie zdarzyło, nie oznacza, że się nie zdarzy. Nic tak nie gubi za kółkiem jak zbytnia pewność siebie za kierownicą, że panuje się nad wszystkim w 120%. Ty zrobisz dobrze, to ktoś inny źle itd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A jak miał się upewnić?Wyła, spojrzał w lustro, jedzie, zrobił miejsce, okazało się, że kierownik karetki też wpadł na taki sam pomysł. Co miał jeszcze zrobić? :)

 

inaczej zrozumiałem jego wypowiedź;

usłyszał, nie popatrzyła po lustrach co i jak, wjechał na chodnik i czekał aż przejedzie bez pilnowania co i jak.

Sam zauważyłeś, że sytuacja na drodze jest dynamiczna i ktoś inny może zrobić głupotę. Podjęcie decyzji i zjechanie gdzieś nie kończy sytuacji. Trzeba pilnować i obserwować sytuację do czasu aż karetka/sp/policja przejedzie dalej i sytuacja przestanie nas dotyczyć.

Jeżeli ktoś się budzi, że karetka wyje a nie jedzie po czym się okazuje, że to on ją blokuje to sorry, ale to jest elementarne nieogarnianie sytuacji.

 

Nawet widząc karetkę na pustej drodze z przeciwka i tak zwalniam z prawym kierunkiem i max do prawej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nawet widząc karetkę na pustej drodze z przeciwka i tak zwalniam z prawym kierunkiem i max do prawej.

 

Po co wprowadzasz w błąd jadących za Tobą? :hmm:  Jeśli karetka nie zmienia pasa, widzisz że zaraz nie będzie zmieniała, bo nie ma jak przeciwnym lecieć to po co tak robisz?

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to znaczy tylko tyle, że nie potrafisz obserwować co się dzieje wokół Ciebie na drodze. Do tego nie upewniłeś się wjeżdżając na chodnik co i jak.

Nigdy przez kilkanaście lat jazdy nie zaskoczył mnie pojazd uprzywilejowany, a jak tylko usłyszę, albo nawet wydaje mi się że słyszę, to sprawdzam 360* co i gdzie się dzieje.

 

Więcej skromności, bo się kiedyś zdziwisz mistrzu  :smirk:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiscie posiadam dość nisko zderzak i nie mam szans wyjechania na krawężnik, może zamiast krawężników powinni pomyśleć nad lekkim podjazdem jak np. do garażu 

 

Uważam to za kiepski pomysł, zbyt wielu bogusiom by się spieszyło prawą stroną przy sporych prędkościach.

W Fr czy wioskach De są dużo węższe dróżki i karetki dojeżdżają na czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Po co wprowadzasz w błąd jadących za Tobą? :hmm: Jeśli karetka nie zmienia pasa, widzisz że zaraz nie będzie zmieniała, bo nie ma jak przeciwnym lecieć to po co tak robisz?

 

bo jej ustępuje miejsca mając taki obowiązek. Pogadaj sobie z kierowcami uprzywilejowanych to się dowiesz tego i owego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pilnować i obserwować sytuację do czasu aż karetka/sp/policja przejedzie dalej i sytuacja przestanie nas dotyczyć.

Jeżeli ktoś się budzi, że karetka wyje a nie jedzie po czym się okazuje, że to on ją blokuje to sorry, ale to jest elementarne nieogarnianie sytuacji.

 

 

Bo generalnie ludzie średnio ogarniają sytuację, czego doświadczyłem osobiście, a było to tak: jadę, słyszę i widzę w lustrach, że za bolidem za mną zbliża się karetka. Zwalniam, zjeżdżam do prawej. Co robi kierownik za mną? Tak, macie rację - wyprzedza mnie, po czym dopiero się zreflektował i zjechał na bok... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to jest nadgorliwość w najczystszej postaci: skoro karetka ma swój pas w kierunku przeciwnym wolny, to również nie rozumiem, co Tobą powoduje, że zjeżdżasz i zwalniasz.... :hmm:

 

 

 

To że kierowca karetki lustruje całą drogę przed sobą i widząc że zjeżdżam na prawo ... wie że nie ma co sobie mną "głowy zawracać "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że kierowca karetki lustruje całą drogę przed sobą i widząc że zjeżdżam na prawo ... wie że nie ma co sobie mną "głowy zawracać "

 

OK, to teraz do "równania" zamiast karetki wstaw zwykły bolid Kowalskiego. Czy sytuacja się diametralnie zmieniła? Moim skromnym zdaniem nie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to znaczy tylko tyle, że nie potrafisz obserwować co się dzieje wokół Ciebie na drodze. Do tego nie upewniłeś się wjeżdżając na chodnik co i jak.

Nigdy przez kilkanaście lat jazdy nie zaskoczył mnie pojazd uprzywilejowany, a jak tylko usłyszę, albo nawet wydaje mi się że słyszę, to sprawdzam 360* co i gdzie się dzieje.

to znaczy ze jesteś docentem zza monitora

 

 

 

nie mając kompletu informacji wydałeś już " opinie "

 

 

 

ps. sytuacja o której piszę miała miejsce 15 lat temu ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karetkom zjeżdżam zawsze i wszędzie, na krawężniki, trawę, chodniki itd. Jak się ma porysowana felga czy zderzak do ludzkiego życia ? Mam nadzieję, że większość / wszyscy tak postępują lub postępować będą.

 

Jak tak będziemy sprawę rozpatrywać i takich argumentów używać to zawsze wyjdzie na to, że każdy kto nie zjedzie i nie urwie sobie pół zderzaka to jest kanalia, bo przecież chodziło o ludzkie życie.

 

 

Czy multimilioner też jest kanalią, bo trzyma na kontach kilkanaście milonów luzem, a ludzie w jego mieście umierają z głodu? Przecież mógł rozdać potrzebującym....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ale to jest nadgorliwość w najczystszej postaci: skoro karetka ma swój pas w kierunku przeciwnym wolny, to również nie rozumiem, co Tobą powoduje, że zjeżdżasz i zwalniasz.... :hmm:

 

nadgorliwością byłoby uciekanie gdzieś po chodnikach albo poboczach, odpuszczenie gazu, kierunek i pilnowanie co robi karetka nadgorliwością na pewno nie jest. Karetka może jechać do domu/bloku przedemną i wtedy taka sytuacja mnie nie zaskoczy zwyczajnie.

 

Kierowca karetki ma dużo więcej do roboty na drodze niż ja, wyłączenie mnie z elementu zaskoczenia i myślenia 'czy ten napewno mnie widzi i co zrobi' dla Niego jest cenne.

 


to znaczy ze jesteś docentem zza monitora
nie mając kompletu informacji wydałeś już " opinie "
ps. sytuacja o której piszę miała miejsce 15 lat temu ...

 

Twoja sprawa czy umiesz przyjmować krytykę, opisujesz sytuację w której dałeś ciała to nie spodziewaj się głaskania po główce.

A wycieczki osobiste sobie daruj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zjeżdżam praktycznie zawsze kiedy przeczucie mi mówi, że nic nie zniszczę. Nie pamiętam czy kiedykolwiek mi się zdarzyło, że nie zjechałem, bo czułem że będzie problem. Wjechać da się wszędzie, byle ostrożnie i tyle. 

Co mnie denerwuje- nie raz mi się zdarzyło, że jak ostrożnie, powoli wytaczałem się spowrotem na drogę, to jakiś frustrat z tyłu zamiast poczekać już trąbił. Nigdy mi się natomiast nie zdarzyło, żeby karetka stała z mojego powodu i czekała.

Z tego co często widzę, "królów szos", którzy mają w nosie i nie zjeżdżają, jest sporo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo jej ustępuje miejsca mając taki obowiązek. Pogadaj sobie z kierowcami uprzywilejowanych to się dowiesz tego i owego.

 

Ale jak jej ustępujesz skoro ona jest na przeciwległym i ma miejsce?Skoro podajesz się za kierowcę mającego głowę na karku, obserwującego otoczenie to tym bardziej się dziwię. Jedzie sobie na kogutach, ma miejsce na swoim pasie to w czym ty jej ustępujesz?To nie ustępowanie tylko wprowadzanie w błąd tych z tyłu i stwarzanie zagrożenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jak jej ustępujesz skoro ona jest na przeciwległym i ma miejsce?Skoro podajesz się za kierowcę mającego głowę na karku, obserwującego otoczenie to tym bardziej się dziwię. Jedzie sobie na kogutach, ma miejsce na swoim pasie to w czym ty jej ustępujesz?To nie ustępowanie tylko wprowadzanie w błąd tych z tyłu i stwarzanie zagrożenia.

 

Ci z tyłu też powinni widzieć i słyszeć karetkę. Do tego nikt nie zjeżdża z drogi, tylko odsuwa się od linii środkowej i zwalnia, dając kierowcy pojazdu uprzywilejowanego więcej miejsca i czasu na podejmowanie decyzji. Dziwnym trafem dokładnie tak postępuje większość kierowców na drodze - i to w krajach, które kulturę motoryzacyjną mają o wiele lepiej rozwiniętą, niż nasza - i nikt ich nie wyprzedza, nie omija itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet widząc karetkę na pustej drodze z przeciwka i tak zwalniam z prawym kierunkiem i max do prawej.

Dziwne, bardzo dziwne zachowanie :hmm:

 
PORD Art.9.
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się.
 
Zestawiając to, co pisałeś + powyższy artykuł PORD wnioskuję, że jeździsz pasem przeznaczonym do jazdy w kierunku przeciwnym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj widziałem inteligenta, który widząc, że samochody zatrzymują się i zjeżdżają z drogi by przepuścić karetkę, skorzystał z okazji i wyjechał z podporządkowanej, by skręcić w lewo. Zdążył przed karetką, ale byłem w szoku widząc co robi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj widziałem inteligenta, który widząc, że samochody zatrzymują się i zjeżdżają z drogi by przepuścić karetkę, skorzystał z okazji i wyjechał z podporządkowanej, by skręcić w lewo. Zdążył przed karetką, ale byłem w szoku widząc co robi.

 

Wątpię, żeby to było celowe działanie - ludzie po prostu jeżdżą jak "potłuczeni". Przedwczoraj moją siostrę przestawił facet, który uznał, że jeżeli zapala się zielony sygnalizator dla ruchu na drodze poprzecznej do tej, z której skręcał (wcześniej wjechał za sygnalizator na swoim kierunku jazdy i nie zdołał opuścić skrzyżowania na swoim zielonym), to ma on pełne prawo wjechać na skrzyżowanie (olać fakt, że on nie miał przed sobą sygnalizatora a pojazdy nadjeżdżały z prawej strony - przecież na lewo od niego, w poprzecznej drodze zapaliło się zielone światło...). Siostra prawdopodobnie ma do kasacji auto kupione 20 godzin wcześniej (rozwalony cały bok, zgięta belka, uszkodzona alufelga i tylny zderzak), facet szedł w zaparte, popierany przez rozwrzeszczaną małżonkę. Oczywiście policjanci go odpowiednio nagrodzili, ale minę miał jednak nie do końca przekonaną co do swojej winy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.