Skocz do zawartości

futrzak

użytkownik
  • Liczba zawartości

    38 434
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez futrzak

  1. > Owszem, ale nieraz trzymałem na dworze na wakacjach przy ośrodku, w którym stale grasowały kuny i > też nie było problemów ani u mnie, ani nikt inny nie zgłaszał. U znajomego na poddaszu zamieszkała kuna - sprytna jest, spać nie daje, ale złapać/wykurzyć też nie. Co ciekawe dookoła jest kilka (w sumie więcej) innych domów, budowanych w zasadzie tak samo, z tych samych materiałów itd. Co jej się tam podoba?
  2. > Zastanawiam się nad jeszcze jedną sprawą - nowsze silniki są lepiej pouszczelniane od starych, więc > komora silnikowa nie jest przesiąknięta zapachem oleju, itd., który być może w starszych > zwierzaki zniechęca? Czy ja wiem, czy są lepiej pouszczelniane? Widywałem różne akcje i tak naprawdę to reguły bym nie szukał, poza tą, którą sam wymyśliłem - czyli właśnie zwiększona okupacja skupisk ludzkich i dostosowanie się do życia w takich warunkach. Kanapki zdarzało mi się znajdować pod maską - dzisiaj znalazłem na dachu na Sadybie (W-wa) - coś niosło i zgubiło. Przy parkingu parę drzew.
  3. > Moim zdaniem to efekt downsizingu. Taka skoda fabia ma komorę zaprojektowaną na 1.9 - 2.0. Dziś > najmocniejsza benzyna w nie-rsie ma pojemność 1198cm3, najmocniejszy 180-konny silnik ma > pojemność 1.4. Efekt jest taki, że między silnikiem, a kabiną jest bardzo dużo przestrzeni. > Niestety większość samochodów nie ma jeszcze przeprojektowanych komór pod małe pojemności, > stąd pojawiają się duże dziury od spodu + dużo miejsca pod zamkniętą maską - idealne miejsce > do spania dla dzikich zwierzaków. Zdecydowanie zaprzeczę - wręcz bym stwierdził, że w starszych samochodach komory są większe, bądź mnie zabudowane (mniej osprzętu itd.).
  4. > Nie mam zamiaru tego bronić bo jak napisałem w P.S. - to powinno być niepisane, ale jasne. No to szkoda, że piszesz takie rzeczy, których obronić w żaden sposób nie potrafisz, ale ma to być jasne i wszyscy powinni się do tego stosować. Przypomnę co napisałeś: Quote: Przepisy są tylko po to, żeby w razie zdarzenia wskazać winnego i > poszkodowanego. Przepisy są też po to, żeby wspólną kasę podleczyć. > Bo > odczytanie tego bez głębszej refleksji, kończy się takim podsumowaniem jak Twoje. Zgadzam się. > Bzdura. Bzdurna jest np. Twoja interpretacja istnienia przepisów oraz zasad stosowania się do nich. > Co znaczy własnej? Kierowcy jako grupa jest zależna od siebie nawzajem. Tylko wyobraźnia, > doświadczenie, zdrowy rozsądek zwiększy bezpieczeństwo każdego z członków grupy na drodze. > Żaden przepis tego nie zapewni. Przepisy są formą umowy społecznej i zgodziłeś się do stosowania się do nich otrzymując uprawnienia. > Ale to już kwestia filozofii życiowej: zamordyzm vs. edukacja. Aha, teram mamy dorabianie ideologii do wybiórczego stosowania się do przepisów, czy też ich wybiórczego wykorzystywania. (...) > Mądrą jazdą pokazuje się szacunek do siebie i innych. Przestrzeganiem przepisów pokazuje się > szacunek do...przepisów. To my tworzymy przepisy i one są dla nas. Nie my jesteśmy dla nich. Jak napisałem powyżej - przepisy są pewną formą umowy społecznej i należy się do nich stosować. Stosowanie się do przepisów pokazuje szacunek do innych, a nie do przepisów. Tak naprawdę nie ma mądrej jazdy bez stosowania się do przepisów. > A właśnie, że bardzo na temat. Bo prawo nic nie rozwiązuje. A na kąciku nie byłem kilka tygodni, > nie muszę odpoczywać. To chyba musisz jeszcze odpocząć, bo nie na temat piszesz. > Ale powtarzam. Mój post nie może być instrukcją. To się wie, ale nie mówi. Jak na razie to tylko udowodniłeś, że jak nie będzie zamordyzmu, to część osób nigdy się nie dostosuje do większości społeczeństwa, która chce mieć spokój i przewidywalną jazdę
  5. > Mylisz się- nie zawsze jest obowiązkowa. Ty się mylisz, a artifax ma rację pisząc: Quote: Nie jest zgodne z prawem. Przez telefon możesz rozmawiać przez zestaw handsfree, a jazda w zapiętych psach też jest obowiązkowa Uważaj na nisko przelatujące kwantyfikatory - jazda w pasach jest obowiązkowa. Oczywiście są możliwe wyłączenia tego obowiązku w specyficznych sytuacjach opisanych przepisami szczegółowymi, ale nie zmienia to faktu, że jazda w pasach jest obowiązkowa.
  6. > Chyba już to pytanie zadawałem - czy zmieniono skład plastików w samochodach tak, że zaczęły > przyciągać gryzonie? Plastyków może tak, ale to chyba nie to. > Bo jeden jedyny problem jaki miałem z nimi przez ponad 30 lat, to gdy > myszy mi wlazły w tylną kanapę i wyżarły gąbkę i nadjadły wiązkę dodatkowego wzmacniacza > radia. Wiesz, ja zasadniczo osobiście też niby nigdy nie miałem z tym problemów, ale słyszałem i widziałem ciekawe rzeczy. No i w zeszłym (chyba) roku coś żonie zżarło przewód WN w samochodzie raczej leciwym, a przewody były oryginalne. Zżarło jej chyba pod pracą i coś wspominała, że była tam jakaś akcja z deratyzacją. Podejrzewam nie zmianę składu plastyków, a zwiększoną okupację skupisk ludzkich przez te stworzenia.
  7. > A ja niestety mam obserwacje zbliżone do kolegi Goreksa, bo regularnie na drodze do Warszawy jestem > wyprzedzany przez ludków mieszczących się na styk albo przed ruchem z przeciwka, albo przed > wysepkami środkowymi przejść dla pieszych (gdzie nie mają możliwości dojrzenia, czy z prawej > pieszy nie wkracza już na jezdnię, tudzież w ogóle mijają je lewą stroną), a potem ich > spotykam na światłach przed S-8 od może dwie pozycje do przodu. To styl jazdy "oblazły mnie pchły" Jest pewna grupa kierowców, którzy się w ten sposób zachowują. Bez nadzoru policji i szybkiej realizacji konsekwencji tegoż, nie ma szans na ich wyeliminowanie, bądź ucywilizowanie. Edyta -- poniższe miało być w wątku o zjadaniu różnych elementów przez różne stwory "Podejrzewam jednak nie zmianę materiałów, a zwiększoną okupację skupisk ludzkich przez różne stworzenia. "
  8. > powiem tak: > pierwsze dni po urosnieciu zawartosci konta do ponad 20 pkt myslalem ze mnie szlag trafi na to ze > musze jezdzic na dobra sprawe bardzo przepisowo (mowie tu o predkosci bo innych przepisow nie > lamie) > po kilku dniach wyluzowalem i pozniej jazda byla zadziwiajaco bezstresowa ... i tak przez niemalze > roczek > teraz czasami sobie pozwalam ale glownie zbastowalem i tylko mnie pusty smiech bierze jak widze jak > wielu kierowcow nadrabia za kolkiem braki w rozporku.... Wiele osób leczy się w ten sposób z cudowania - zasadniczo ludzi rozsądnych, których fantazja poniosła. Jazda zgodna z przepisami to też nie jest jazda, gdzie binarnie można stwierdzić, że ktoś tam łamie przepisy, a inny nie. Dostałeś impuls, że jednak coś za bardzo się oddalasz od tego co można nazwać jazdą zgodną z przepisami i zobaczyłeś, że można jeździć z tym samym efektem spokojniej, bez stresu i do tego widzisz co niektórzy wyprawiają na drogach. Warto korzystać z takich doświadczeń, szkoda, że wiele osób jednak musi sama poczuć bat na własnych plecach i nie wystarczą im doświadczenia innych.
  9. > Nie chodzi o jazdę przepisową. Przepisy są tylko po to, żeby w razie zdarzenia wskazać winnego i > poszkodowanego. Przepisy są też po to, żeby wspólną kasę podleczyć. To co powyżej napisałeś to piramidalna bzdura i nigdzie tego nie obronisz. > Jazda powinna być zdroworozsądkowa, kulturalna, dostosowana jak najdokładniej do sytuacji. Tak, powinna być do tego zgodna z przepisami i to wszystkimi, a nie tymi wybranymi ku własnej wygodzie. > Jazda, > którą opisałeś nie była (domyślam się) przepisowa bo jest wyraźny ZAKAZ poruszania się w > sposób utrudniający jazdę innym pojazdom. I nie jest ważne, że "mam prawo jechać 50 km/h". Nie > masz prawa jechać 50 km/h, nawet na ograniczeniu JEŚLI utrudnia to jazdę innym, a to można - > jak nie zobaczyć - to wyczuć. Mało tego. Masz obowiązek złamania przepisu, jechania w sposób > optymalny i bezpieczny i musisz wziąć za to odpowiedzialność. Coś takiego nazywam dorabianiem ideologii - uzasadnienie łamania ograniczenia prędkości przez stwierdzenie, że przecież tylu innych to robi nie jest żadnym wytłumaczeniem. Gdyby to jeszcze była kwestia opóźnienia hamowania na żółtym, ponieważ widać że ktoś w dupsku zaparkuje to ewentualnie tak... > Jeśli byłoby inaczej, za kółko można wpuścić 10-latków, którzy z jazdą wg znaków poradzą sobie > doskonale. Ale po to jest limit wiekowy, żeby DOJRZAŁOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ kierowała toną > blachy na kołach. Wygląda na to, że 10-latki mogą jeździć rozsądniej i bezpieczniej od tego co proponujesz > Dość często spotykana postawa typu "mam prawo", "nie łamię przepisów więc się odpipkaj", "jadę > SWOIM pasem" itp. jest bardziej głupia niż egoistyczna, a "egoista" na drodze to większa > obelga niż pedał. Pewnie dostaniesz bana, niemniej napiszę, że dziwnym trafem dość wybiórczo traktujesz kwestię "dowolności" i egoizmu. > A głupia tzn. bezmyślna. Bo myślenie na drodze jest ważniejsze niż oczy. Myślenie na drodze to również przestrzeganie przepisów. > Także mam apel o zaniechanie deprecjonowania przepisów czy ich gloryfikowanie. Skupmy się na > szanowaniu siebie, szanowaniu naszego czasu, wysiłku, zdrowia i NASZYCH, wspólnych dróg i > proszę nie przywłaszczać sobie pasów ruchu. Przestrzeganiem przepisów i mądrą jazdą pokazuje się szacunek nie tylko do siebie, ale też do innych. > A zacietrzewionych odsyłam do ostatniej dyskusji o zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych. Nie na temat i przydałoby ci się parę dni odpoczynku.
  10. > Zrobiłem dziś mały test . A mianowicie : Na dystansie do pracy 64km po różnych drogach , jechałem z > idealnie przepisową prędkością - taką jaką wskazywały mi przepisy i znaki drogowe. > Zastosowałem się do każdego . I ..... : > Normalny przejazd tego odcinka bez szaleństw zajmuje mi ok. 50min. > Z szaleństwami nawet 35min . > Przepisowo w 100% - 1h 20min. Jako że jestem sceptyczny w zakresie takich opowieści to zapytam gdzie, kiedy i na jakiej trasie. (...) > Po tym co dziś spróbowałem ... nie uwierze , że 99% z was jeździ w 100% przepisowo A ja nie uwierzę, że 'normalny przejazd bez szaleństw' to 50 minut, z szaleństwami 35, a zgodnie z przepisami 1h 20 minut.
  11. > chciałbym wiedzieć w jakiej miejscowości to robisz, że jeszcze ci nie obili "tyłka" - w Bydgoszczy > jest to nierealne, 50% "L" ma rozwalone zderzaki lub/i klapę pomimo oczojebnych napisów "UWAGA > jadę wolno i hamuję ostro". Pozwolę to sobie potraktować w kategorii bajek - bez problemu można się zatrzymywać na strzałce. > żeby nie było: ja też chciałbym się zatrzymywać na zielonej strzałce, ale dla pewności nie > ryzykuję, zwłaszcza jak widzę przytulonego do mnie kierownika, chyba, że są piesi, wtedy - jak > najdelikatniej zwalniam do 0. To takie wytłumaczenie na wszelki wypadek
  12. > Dostałem listownie fote ze Straży Miejskiej w Tarczynie na DK7. W liście była fota i nie mam > wątpliwości, że ja to ja (fota od przodu, widać twarz). Ale na pasie obok mojego auta jest > inne auto i mam wątpliwości czy to ja przekroczyłem prędkość. tamto auto jest nawet nieco Płać i tyle - tam nie jest zwykły FR, a RedFleX - masz pewnie więcej zdjeć + jakieś wideo. Osobno każdy pas itd. Będzie tego więcej.
  13. > no co? benzynowe 4ki tak miały "przeważnie"... dopiero teraz ekoterroryzm spowodował że jadą dobrze > niżej. Jazda dobrze trochę się kłóci z tym co napisałeś wcześniej: Quote: zależy od silnika. dawniej R4ki, ok 1500 obr zaczynały dzwonić i szarpaać. Wiele silników bez problemu sobie radziło z takimi obrotami, najwyżej nie chciały sprawnie przyśpieszać - i to silniki o mniejszych pojemnościach. Dla przykładu toyotowski EFE 1332 16V - wdeptujesz do dechy przy 1500rpm i w zasadzie nic się nie dzieje, trochę dźwięk się zmieni.
  14. > zależy od silnika. dawniej R4ki, ok 1500 obr zaczynały dzwonić i szarpaać. Eeeee? Bez uogólnień może
  15. > A jak przykręcony śrubami? Przednie bywają tak mocowane. > Pisałem o błotniku, a nie wspawywaniu ćwiartki. Jakiej ćwiartki, dobry człowieku? Tylny błotnik sięga dachu i nie jest na śruby
  16. > Utrata wartości to jedno, a oryginalność to drugie. Nie widzę nic nieoryginalnego w wymianie > pogiętego błotnika Mówisz, że wycinanie błotnika z nadwozia itd. przywraca samochód do stanu oryginalnego? Ciekawe > lub plastikowego zderzaka. Samego zderzaka być może tak, ale jak trzeba było wymienić wzmocnienie, pas tylny itd...
  17. > Jak w aso wstawią oryginalne elementy to dalej będzie oryginał. Nie, nie będzie - nadal należy się rekompensata za utratę wartości pojazdu. Zresztą o naprawach w ASO to chyba bym nie chciał pisać...
  18. > No nie całkiem tak. Odszkodowanie ma na celu przywrócenie pojazdu do stanu sprzed wypadku. Taka > jest filozofia ubezpieczenia komunikacyjnego. Pieniądze więc powinny iść na naprawę pojazdu. Tak naprawdę to niespecjalnie - ubezpieczenie ma pokryć koszty związane ze stratami poniesionymi w związku z zaistniałym zdarzeniem. Taka jest filozofia ubezpieczenia komunikacyjnego. Naprawa pojazdu może być jednym z elementów, ale niekoniecznym...
  19. > Naprawy bezgotówkowe powinny zostać zlikwidowane. To główne źródło korupcji generowanej na styku > ubezpieczyciel-warsztat Niewątpliwie > Likwidacja szkody powinna polegać wyłacznie na materialnym pokryciu strat powstałych w wyniku > szkody, nic wiecej. O nie - to nie jest takie proste. Rekompensata za utratę wartości, za szkody moralne etc.
  20. > znajomek miał corollę z salonu jako nówkę, po kilku latach auto chciał zmienić i wystawił na > sprzedaż. Dowiedział się wtedy, że auto było "robione" . Sam jeździł i nigdy dzwona nią nie > miał, zawsze serwisował w ASO w którym kupił. > W efekcie skończyło się tak, że salon odkupił po cenie rynkowej auto > Bodajże w Turbokamerze był przypadek kupna nówki Peugeota z ASO. Auto miało brzydki zwyczaj zjadać > opony i z półosiami miało problemy. Z opinii rzeczoznawcy wyszło jak drut, że auto powypadkowe > i podwozie nie trzyma wymiarów- ciekawe jak się to skońćzyło Żeby nie było - takie numery nie tylko w Polsce Nie jest to może powszechne i szanse niewielkie, niemniej zdarza się
  21. > Ale ja Was nie rozumiem, byłem pierwszy raz w Warszawie i mogę powiedzieć, że zawsze to ja pierwszy > jechałem chociaż to tylko astra 1.4 najsłabsza jaka może być 60KM. > No nie powiem, że zdziwiony byłem, że mnie nikt nie wyprzedzał, pełna kulturka 50km/h. Może to z > powodu niedzieli ? . Ale też nikt nie gnał więcej jak ja Tak naprawdę to ruch jest generalnie spokojny, choć na pewnych odcinkach bywa szybki. Zawsze trafi się kilku, dla których pole position na kolejnych światłach jest najważniejsze - może to słoikownia, może lokalesi z zespołem 'niedowartościowania' - nie warto dociekać. Życie jest zbyt krótkie i zbyt piękne, by sobie tym dupę zawracać
  22. > Olejowo-gazowe B4 (tylne), fabrycznie dostałem ściśnięte i spięte taśmą. Po zdjęciu taśmy, > rozprężały się samoczynnie. A do ściśnięcia, potrzebna była dość konkretna siła (najprościej > było oprzeć jeden koniec o ścianę/podłogę i zaprzeć się na drugim. W rękach przeciętnego > niepudziana, raczej trudne do ściśnięcia. Jak najbardziej poprawne zachowanie amortyzatorów olejowo-gazowych
  23. > zeby napelnic taki amorek wystarczy reka wsunac go i wysunac ze dwa razy i juz jest dobrze Też mi się tak wydawało (ze 40 lat praktyki), ale tutaj takie rzeczy ludzie opowiadają, że mam wrażenie, że one olejem to nasiąkać mają i pewnie do tego rosną po montażu. > olejowe lzej się wciska, a ciężko wyciąga Quote: w tym co typowe to siła potrzebna do rozciągnięcia jest ~2 do 5 razy większa od tej do wciśnięcia.
  24. > nie, te 500km to jakiś tam zapis producenta, jak zwykle na wyrost, ale władowanie do auta, > pobujanie budą i kółko wokół ''trzepaka'' to trochę mało. Nie mam bladego pojęcia co w takim razie jest w tych amortyzatorach takiego, że wymagają specjalnej troski. W normalnych wystarczy ich założenie, 'pobujanie budą' i działają sprawnie. Może wskaż mi takie co to wymagają 'specjalnej troski' - zanabędę z ciekawości i przeprowadzę eksperyment
  25. > stawiają, ale da się je ręcznie bez większego problemu ściskać i rozciągać No dobra, ale to naprawdę jest konkretny opór i trzeba działać z konkretną siłą przez jakiś czas by się ścisnęły/rozciągnęły - w tym co typowe to siła potrzebna do rozciągnięcia jest ~2 do 5 razy większa od tej do wciśnięcia. > raczej ''osiąganie'' stanu oleju i wypełnianie komór odpowiednio. > Amory do transportu są ściskane i może być tak, że aby osiągnęły odpowiednie parametry muszą trochę > popracować. Naprawdę sugerujesz, że takie amortyzatory to mają "osiągać" stan olejowy przez " 30 dni lub 500 km."?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.