amazaque

Jest tutaj już po kilku latach potężna utrata wartości i przy zakupie takiego samochodu chyba przede wszystkim to trzeba mieć na uwadze.

Clio, przypuszczam że też pozostałe Renault.

Uważajcie z tym gazowaniem, zwłaszcza przy 16V i tym bardziej gdzie ładujecie, bo akumulator może wam zrobić kuku .

Ja ciągle słyszę "jak będziesz chciał sprzedać to się odezwij". Już od Poloneza 30 lat temu. Ceeda co rok na przeglądzie diagnosta chce kupić jak żona jedzie na przegląd. Tico, Panda, Lanos wszystko poszło od ręki. Clio nie sprzedam, a chcą dać prawie jak za nowe .

Bo nie ma takich samochodów. Te dobre rozchodzą się po znajomych, ulepy lądują w komisach. Ja nigdy nie wystawiłem swojego samochodu w ogłoszeniu, każdy poszedł od ręki jak tylko chciałem się go pozbyć. Na aktualne są już zapisy , będzie licytacja .

Tak, to jest kataforeza, dzisiaj nie stosuje się innych technik. Lanos tez to miał prawie po dach . Na 15 lat wystarczy.

Daj sobie w końcu powiedzieć, że wgniotki parkingowe czy inne to nie jest jakiś duży problem w używanym samochodzie . Nawet spory wgniot to jest pięć dych do stówy. Spadł mi konar drzewa na dach robiąc pół metrowe wklęsłe i wypukłe ranty, myślałem że jest po samochodzie a fachowiec wyprowadził mi to za 400 robiąc przy okazji gratis kilka mniejszych o których nawet nie wiedziałem że są, ale magiczna lampa w paski była bezlitosna . Nie idź tą drogą bo w końcu kupisz odpicowaną Alfę z trocinami w skrzyni .

Jeszcze bardziej przeszkadza jak trzy dni po odebraniu samochodu z salonu przywalasz drzwiami w ostry kant lusterka sąsiada . Za chwilę zmywasz ptasią kupę i po wyłączeniu strugi walisz lancą w kant dachu . Mandat karny 100 złotych w warsztacie PDR i po sprawie .

Krzykawski, Myszkowice. Wirtuoz

Ja od piątki . Ale z drugiej strony VAG to dzisiaj jest ostatni producent samochodów, które jeszcze rozpoznaje na pierwszy rzut oka nie patrząc na logo .

To idź i kup! Nie kupisz Ty, przyjdzie za chwilę ktoś inny i kupi. Podobna sytuacja jest w salonach przy zawracaniu dupy o rabaty .

Od Astry K wolał bym dzisiaj nową Asconę 1,6 . Butelkowy zielony metalik .

Ja trochę wcześniej kupiłem u nich Pandę, czarny metalik, klima, elektryka, prawie wypas za 24000. Minimalnie droższe było Punto Grande, ale totalny granatowy golas 28000. To Bravo było poza zasięgiem. W 2013 Ceed "M" kosztował 52300, Clio Alize 46600. Fakt że dolar był tańszy, ale mi zarobki nie skoczyły na tyle żebym sobie mógł dzisiaj pozwolić na takie szaleństwa . I tak zmądrzałem, bo gdybym zamiast kupować te samochody postawił dom to miał bym dom wart dwa razy więcej zamiast kupy złomu pod domem .

Nie pamiętam kiedy zrobiłem to zdjęcie, ale raczej pod koniec produkcji Bravo. Dzisiaj za te pieniądze kupimy najtańszą Dacię albo Citigo?

Jaki to jest samochód "sportowy"? Poważnie pytam.

Żonie Ceed nie odpalił w poniedziałek rano, fabryczny 8 lat nie dotykany od nowości akumulator. Od razu rozruch na kablach od sąsiada i pierwszy kurs do sklepu. Od lat nie mam w domu ładowarki, a pewnie można by jeszcze trupa ze dwa lata przy życiu utrzymać .

Przede wszystkim poczekaj, aż porządnie wyschnie. Ja zawsze po jakimkolwiek malowaniu ścian jestem załamany . Dwa, trzy dni i zapominam o temacie .

No to za chwilę zobaczymy nową Micrę?

Ja się boję wyjść odlać z pokoju jak ładuję telefon , a tutaj takie pomysły .

Częściej jest to przerwa na łączeniach cel, albo najczęściej na czopach jak ktoś często wyciąga akumulator narywając klemami. Taki oczywiście zawsze będzie pokazywał znamionowe napięcie i nawet poprawnie się ładował, ale w samochodzie najwyżej zaświeci kontrolki na desce.

Miałem kiedyś dobry kontakt z jednym dilerem francuskiej marki. Nowe samochody z uszkodzeniami były naprawiane na miejscu i puszczane do klientów. Odbywało się to zgodnie z procedurą i na koszt centrali. Natomiast samochody zostawione przez właścicieli na serwis uszkodzone przez pracowników , były naprawiane już w ramach tego ASO. Z mojego podwórka - Clio odebrane na szybko bez większych oględzin, prawie po ciemku. Po kilku dniach zauważyłem zabrudzenie na słupku i podsufitce, daszku przeciwsłonecznym i kilka rys po buciorach roboczych ba boczku drzwi kierowcy. Były to pewnie ślady po montażu gratisowych czujników cofania i jego wyświetlacza na desce . Co się dało zlikwidowałem sam, reszta przestała mnie wkurzać po miesiącu. Nie zgłaszałem tego, bo po co?

Sandero to od początku było Clio poprzedniej generacji. Im bardziej przyglądam się tej najnowszej, tym więcej widzę w niej Clio 4. Chyba nawet nie musieli przenosić linii produkcyjnej .

Tandetne automaty to są te mikroprocesorowe "kostki" na kablu z L... i tym podobne. Pudełka z transformatorem i mostkiem, nawet te najprostsze naładują każdy akumulator w jakim by nie był stanie i będą działać wiecznie. Podobną budowę ma ładowarka wbudowana w samochód, zwana często alternatorem .

Kup jakiś dowolny transformatorowy "automat". Będzie zawsze działał i startował od zera. Ten mi na taki trochę wygląda .

Ja wszystkie nowe samochody kupiłem bez jazdy próbnej, nigdy nawet nie jadąc takimi modelami. Zawiodłem się minimalnie na Clio, ale ten samochód był kupiony wyłącznie za wygląd. Jak by jeździł jeszcze 10 razy gorzej i tak został by kupiony .