Skocz do zawartości

torelek

użytkownik
  • Liczba zawartości

    6 621
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez torelek

  1. Jeśli uderzają w siebie dwa auta, to sprawcą kolizji jest ten, który nie miał pierwszeństwa. Gdyby było inaczej, to byś mógł wjechać na czerwonym, a potem mówić "to twoja wina, bo przecież mnie widziałeś i nie zahamowałeś". Poza tym, takie sytuacje przeważnie są bardzo dynamiczne, tzn. widzisz nadjeżdżające auto, które powinno się zatrzymać (bo ty masz pierwszeństwo) i liczysz, że się zatrzyma. Gdy następuję moment, w którym wiesz, że jednak się nie zatrzyma (bo się zagapił, albo uznał, że on ma pierwszeństwo - nie ma znaczenia), jest już za późno na twoją reakcję. Przypomniał mi się taki dowcip, który pasuje do sytuacji: lata 70', do Wawy przyleciał gość z "zachodu", Jedzie taksówką. Taksówkarz zignorował czerwone światło i sruuu przez skrzyżowanie. Pasażer pyta "panie co pan robisz?", na co kierowca "spokojnie, jestem mistrzem kierownicy". Sytuacja się powtarza jeszcze kilka razy aż trafiają na zielone światło. Wtedy taksówkarz staje i czeka... Pasażer: "dlaczego pan nie jedzie?" Kierowca: "a jeśli tam też jest jakiś mistrz kierownicy?" Wydaje się asburdalne, ale do tego prowadzi logika "twoja wina, bo mnie widziałeś". Wracając do tematu wątku - oczywiście uważam, że w opisanej w pierwszym poście sytuacji kierowca powinien był zwolnić albo się zatrzymać, dlatego, że może pieszy go po prostu nie zauważył (np. rozmawia przez komórkę lub się zamyślił). Wiadomo, że nikt normalny nie będzie udowadniał swojego pierwszeństwa ryzykując życie innej osoby. Natomiast jeśli się nie zatrzyma i dojdzie do zderzenia, to sorry, ale winny jest w tym przypadku pieszy...
  2. Człowieku, o co ty się rzucasz? Po to są przepisy, które regulują pierwszeństwo, żeby było wiadomo, kto komu ma ustąpić. I nie ma znaczenia czy ty jesteś bezbronny pieszy, czy jedziesz czołgiem (powiedziałbym, że o ile jesteś pieszy, to tym bardziej powinieneś ustąpić, bo nie masz w starciu szans). Równie dobrze ten kierowca może się skarżyć, że przecież pieszy go widział i zszedł w ostatniech chwili stwarzając zagrożenia. Te przepisy są nie po to, by wykazywać wyższość jednego uczestnika ruchu nad innym, tylko po to, by usprawnić ten ruch.
  3. Jest obowiązujące. Gdzieś niedawno czytałem przy okazji informacji o uruchomieniu odcinkowego pomiaru prędkości (w tym przypadku również obowiązuję łapanie od +11km/h)
  4. Jak z taśmami biegali, to pewnie się tylko przymierzali do ustawienia. Idź do ITD i się dowiesz. Albo czekaj czy coś przyjdzie - ja bym się przeszedł, żeby się nie zadręczać myślami.
  5. Absolutnie pewien to ja już niczego nie jestem. Walczę z tym pier...m kotłem/instalacją od dwóch lat. Ponieważ problem pojawił się zimą po wymianie kotła na nowy, więc oczywiście na początku podejrzewałem kocioł lub elementy, które były rozkręcane/zmieniane przy montażu (kupiłem kocioł tego samego producenta co poprzedni, rózni się tylko nieznacznie umiejscowieniem podłączeń co wymagało małych przeróbek instalacji). Wezwałem serwisanta od kotłów - sprawdził kocioł i powiedział, że jest ok. Przy okazji znalazł miejsce na złączce (w instalacji), które się "pociło" (zawsze tam kropelka była) - byłem przekonany, że to jest przyczyną. Niestety po uszczelnieniu nadal jest to samo... W jaki sposób sprawdzić naczynie wzbiorcze? Dysponuję kompresorem, więc mogę sam dopompować jeśli trzeba (tylko do jakiego cisnienia?).
  6. Dokładnie tak samo jak u mnie. Poza sezonem grzewczym też spada ale znacznie wolniej. Naczynia wzbiorcze sprawdzone - serwisant od kotła przy przeglądzie dopompował ale nie pomogło. Ponawiam pytanie o uszczelniacz.
  7. W niewiadomym miejscu "ucieka" mi ciśnienie z instalacji centralnego ogrzewania. W efekcie co kilka tygodni muszę odkręcać zawór "dolewowy" na kotle, bo inaczej ciśnienie spada poniżej mimium (chyba 0,9bara) i kocioł się wyłącza. Był spec od kotłów, oglądał, sprawdzał, powiedział, że kocioł jest ok. Nie mam już cierpliwości ciągle pilnować tego ciśnienia i dopuszczać wody. Czy ktoś poleci jakiś środek do uszczelniania instalacji CO? Sporo tego jest, jak się googla zapyta i nie wiem który wybrać i czy w ogóle to działa.
  8. Powienieś otworzyć biznes: zdalna diagnostyka samochodów na podstawie spalania.
  9. E46, 3 litrowy diesel, fabrycznie 204, zrobiony na 270hp. Mój rekord to srednie 5,25 na trasie z Dębicy do Wawy. Spokojna jazda z niewielką ilością wyprzedzania, prędkość ok. 100km/h
  10. Zwróć uwagę jaki był kontekst mojego komentarza - że BMW źle się kojarzy. W tym też kierunku odpowiedziałem.
  11. Radzę pojeździć x-drivem, wtedy i serce i rozum powiedzą BMW. Podrasujesz trochę silnik i 300+ będzie. Moje x-drive, z podobną mocą tylko że w dieslu robi setkę powtarzalnie w 5,4sek. A co do stereotypów - one dotyczą aut, na które stać młodzież spod remizy, czyli minimum kilkunastoletnich. Tu mówimy o nowych, gdzie żadna Honda nie ma podejścia do BMW jeśli chodzi o prestiż.
  12. Sprawa się wyjaśniła - wykroczenie popełniono moim poprzednim autem, 5 dni po sprzedaży. Pokazałem umowę (do tego opieczętowaną w wydziale komunikacji, gdzie zgłosiłem sprzedaż następnego dnia po transakcji) podałem do protokołu, że autem w tym czasie już nie dysponowałem i tyle. Zatanawiam się, czy zadzwonić do nowego właściciela (o ile mam gdzieś jego numer jeszcze) i powiedzieć, że go będą fatygować na komisariat.
  13. No teraz to już zupełny mętlik... To można zeznanie złożone przez świadka wykorzystać przeciwko niemu, czy nie?
  14. @@Joki Dzięki, właśnie tego potrzebowałem. A wracając do paragrafu, który Joki przytoczył - czy przypadkiem wskazanie niewinnej osoby nie jest przetępstwem? Bo jeśli tak, to jest się niejako zmuszanym do popełnienia przestępstwa (muszisz wskazać nawet jeśli nie widać nic na nagraniu).
  15. To w takiej sytuacji pozostaje przyznanie się kolektywne z żoną, wujkiem i znajomym A na poważnie to zaskoczyłeś mnie. Myślałem, że w sądach jakaś logika obowiązuje. Rozwiń w takim razie zaproponowany wariant "na bezczelnego".
  16. @juniek11: czy jeśli kogoś wspomnę (żonę), to będą ją wzywać? @mrarek: nie masz nic konstruktywnego do napisania, to lepiej oszczędź klawiaturę i nie pisz. @Pyrekcb: nie wiem, którego auta dotyczy nagranie i kiedy było zrobione (tyle, że w sierpniu - staregu już wtedy nie użytkowałem). @Joki: dlaczego uważasz, że ryzyko przegranej w sądzie w przypadku scenariusza "nie pamiętam" jest duże? Przecież w takiej sytuacji nie ma możliwości udowodnienia czegokolwiek. Alternatywa, którą podałeś - nie wiem czy bym psychicznie podołał działać na zasadzie "ja jestem sprawcą i nic mi nie zrobicie"... Ale sprecyzuj scenariusz - odwiedzam dzielnicowego i co mam robić? Zapytać w jakim charakterze mnie przesłuchuje? Ma wpisać do protokołu, że jako świadka? Ok, przyznałem się, wtedy on zaproponuje mi mandat. Odmówić przyjęcia? Dodam, że to co ostatecznie zrobię, będzie zależeć od tego co zobaczę na nagraniu. Jeśli będzie naprawdę coś, czego w moim odczuciu nie powinienem był robić, to zapewne wybiorę wariant 1 lub 2. Ale chcę być wstępnie przygotowany zanim do oglądania dojdzie.
  17. Zgłosił się do mnie do domu dzielnicowy z informacją: "popłenił pan wykroczenie i ktoś pana nagrał". Osobiście się z nim nie widziałem, bo jestem za granicą - zadzwoniłem żeby wyjaśnić przyczynę jego odwiedzin. Podobno chodzi o wyprzedzanie na podwójnej (czy tylko - nie wiem). Ustaliliśmy, że się zgłoszę jak wrócę. I teraz zastanawiam się co z tym fantem zrobić... Jest możliwość, że to nie mnie nagrano - niedawno sprzedałem auto, więc może to nowy właściciel uskrzydlony 270hp zaszalał... Ale rozważmy wariant, że to jednak moje (nowe) auto jest na filmie. Moralistom od razu powiem, że nie mam w zwyczaju wyprzedzać na podwójnej, co nie znaczy, że się tego na 100% nie dopuściłem. Taka sytuacja mogła nastąpić, jeśli jechała jakaś wybitna [kurza twarz] przede mną (chociaż tu też bym raczej czekał) lub zacząłem wyprzedzanie na przerywanej i powrót był już na ciągłej. Waham się jak dalej postępować. Trzy możliwości (zakładam, że kierowcy nie widać, więc nie jestem w stanie stwierdzić na 100% kto kierował - żona też autem jeździła): 1. uznać winę "w ciemno": 200pln + 5pkt.- wali mnie te 200, konto punktowe mam raczej czyste (był jakiś mandat ale chyba ponad rok temu) 2. "nie powiem kto prowadził": 500pln i 0pkt. - nieco mniej wali ale też mnie specjalnie nie rusza. W tym przypadku punktów zdaje się nie naliczają. 3. "chętnie bym wskazał sprawcę ale nie widać nic na nagraniu a użytkujemy auto wspólnie z żoną i nie pamiętam kto wtedy prowadził" 1 lub 2 to szybkie zabicie sprawy i święty spokój ale jedna rzecz mnie drażni - jak wspomniałem, bym wyprzedzał na podwójnej musiałbym trafić na jakiegoś wybitnie pierdołowatego kierowcę. Wzięcie sprawy na klatę, to w pewnym sensie danie mu racji i satysfakcji. Po drugie - gardzę donosicielstwem i chętnie zobaczył bym "nagrywacza" jako świadka na rozprawie. To oznacza wariant 3. No i pytnie, co mnie wtedy czeka? Umorzenie (przez policję) z powodu niewykrycia sprawcy, czy sprawa do sądu? Co orzeknie sąd, jeśli właściciel się nie przyznaje, a na nagraniu nie widać kto prowadzi? Czy ktoś zna jakieś sprawdzone warianty obrony w takiej sprawie?
  18. Co wy się go czepiacie? Czy napisał, że dał po hamulcach? Nie - przyhamował, a to co innego. I było to raczej w celu pokazania, że mała odległość może być niebezpieczna.
  19. Na pewno w VTG mają wiedzę i możliwości.
  20. Sorry, już się poprawiam, tak by było poprawnie politycznie: Zacznij od zainstalowania na telefonie aplikacji nagrywającej rozmowy. Jak już nagrasz, to poinformuj pana Roma, wobec któego należy domniemywać, że jest uczciwym człowiekiem,a którego nacja jest powszechnie aczkolwiek niesłusznie oskarżana o kradzieże i oszustwa, że jeszcze raz zadzwoni, wyśle smsa albo choćby ci się przyśni, to zgłaszasz na policję.
  21. Zacznij od zainstalowania na telefonie aplikacji nagrywającej rozmowy. Jak już nagrasz, to poinformuj pana ciapatego, że jeszcze raz zadzwoni, wyśle smsa albo choćby ci się przyśni, to zgłaszasz na policję.
  22. > Po pierwsze - sprawcą kolizji nie może być pojazd, który się nie porusza. Wyjedź na czerwonym na skrzyżowanie i stań przed nadjeżdżającymi autemi. Potem możesz twierdzić, że skoro się nie poruszałeś, to nie możesz być sprawcą.
  23. > Sytuacja całkowicie inna bo na autostradzie parkować czy zatrzymywać się nie wolno. Oczywiście sytuacja wyolbrzymiona ale jak wynika z pierwszego postu - uderzone auto również stało w miejscu gdzie nie powinno się było znajdować czyli również parkować. Szczerze - nie wiem co o takiej sytuacji sądzić. Bo skoro auto uderzone na drodze będzie winne a w powyższym przykładzie niewinne, to gdzie jest granica rozdzielająca oba przypadki? Prędkość? No to jaka prędkość? Rodzaj drogi? To od jakiej kategorii drogi "tak naprawdę" nie wolno na niej zaparkować, bo będzie się winnym? > jeżeli będzie odpowiednio oznakowany, trójkąt itd, to Twoja - jakkolwiek idiotyczne by to nie było. Tu się zgodzę i wcale idiotyczne to nie wydaje mi się. Auto ma prawo się zepsuć i przez barierkę go przecież nie przerzucisz. Jeśli dopełniłeś obowiązku oznakowania (trójkąt), to nic więcej nie możesz zrobić.
  24. > to jest w 100% jej wina, uderzyła w zaparkowany samochód gdzie Ty widzisz winę kogoś poza nią? Nie piszę, że się z tobą nie zgadzam, proszę tylko o wyjaśnienie. Czy jeśli uderzę w auto zaparkowane na środku autostrady, to będzie moja wina, czy kierowcy tego auta?
  25. torelek

    E90 330d opinie

    > juz kupilem > no sami popatrzcie Zapytam cię w zimie czy ci d. nie marznie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.