Skocz do zawartości

autobus z przystanku


Piterus_123

Rekomendowane odpowiedzi

> i sie rodzi paradoks, ze polacy to mozgowcy rodem z usa ze wszystko

> musi zostac zdefiniowane poprzez ustawy i inne pierdy bo nie

> potrafimy byc kulturalni oraz myslacy

a to już nie do mnie, tylko do autora wątku. bo JA WIEM, co pisze nt. w PORDzie palacz.gif

mryga na terenie zabudowanym, to się zatrzymuję/zwalniam i nie ma nikt problemu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> czyli: obowiązek - konieczność zrobienia czegoś wynikająca z nakazu

> moralnego lub prawnego; też: to, co ktoś musi zrobić powodowany

> taką koniecznością (za słownik języka polskiego)

> EDIT: ale to że nie muszę wskazują również naklejki na autobusach

> pana z uchylonym kapueluszem i słowo DZIĘKUJĘ.

jest obowiązany zmniejszyć prędkość ... aby umożliwić ...

zmniejszyć prędkość bez względu czy autobus ma włączony kierunkowskaz czy nie admin.gif

prawie nikt tego nie robi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> jest obowiązany zmniejszyć prędkość ... aby umożliwić ...

> zmniejszyć prędkość bez względu czy autobus ma włączony kierunkowskaz

> czy nie

> prawie nikt tego nie robi

oj autobus np MZA w opinii innych uzytkownikow drog to taki wiekszy bolid F1 zlosnik.gif.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> a to już nie do mnie, tylko do autora wątku. bo JA WIEM, co pisze nt.

> w PORDzie

> mryga na terenie zabudowanym, to się zatrzymuję/zwalniam i nie ma

> nikt problemu

ale czy ja cos mowilem grinser006.gif. od oceny zachowan na drogach jest policja - a ze sie myli czasami ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ale czy ja cos mowilem . od oceny zachowan na drogach jest policja -

> a ze sie myli czasami ...

nie mówiłeś, tylko pisałeś ok.gifgrinser006.gif

a jak widać z dyskusji - musi być zdefiniowane, bo co niektórzy mają problem z interpretacją przepisów. akurat w tym przypadku - wydaje mnie się - jasnych i czytelnych wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> nie mówiłeś, tylko pisałeś

> a jak widać z dyskusji - musi być zdefiniowane, bo co niektórzy mają

> problem z interpretacją przepisów. akurat w tym przypadku -

> wydaje mnie się - jasnych i czytelnych

bo mojsze jest mojsze od Twojszego i dlatego taki galimatias mamy w calym "kurniku".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> to by skutkowało tym, że autobus w korkach by sobie stał i stał... bo

> przecież nie ma obowiązku go wpuścić

moim zdaniem troszke zle interpretujesz to.

Umozliwienie wlaczenia sie do ruchu -> dotyczy sytuacji gdzie pojazdy jada wolno i jest mozliwosc bezpiecznego zatrzymania sie lub pojazdy stoja!

A pierszenstwa autobus NIE MA wyjezdzajac z przystanku, inaczej jakby ktos jechal 50km/h i dojezdzal do przystanku i autobus by mu wyjechal to by byla wina kierujacego osobowka.

Nie mylcie pojec biglaugh.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> moim zdaniem troszke zle interpretujesz to.

no to jeszcze raz:

Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

nie mylimy pojęć ok.gif wiemy, co to:

- wymuszenie

- nieustąpienie pierwszeństwa

- zmniejszenie prędkości, a w razie potrzeby zatrzymanie się

palacz.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> no to jeszcze raz:

> Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego

> przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze

> zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie

> potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem

> (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim

> pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu

> lub wjechania z zatoki na jezdnię.

> nie mylimy pojęć wiemy, co to:

> - wymuszenie

> - nieustąpienie pierwszeństwa

> - zmniejszenie prędkości, a w razie potrzeby zatrzymanie się

jasne, jak jedziesz i przed Toba autobus chce wyjechac z zatoczki to oczywiscie powinno sie mu ustapic, ale jak jestes od niego 2 metry i Ci wyjedzie to jego wina wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kodeks drogowy -> DZIAŁ II. RUCH DROGOWY (art.3-65) -> Rozdział 3.

> Ruch pojazdów (art. 16-34) -> Oddział 2. Włączanie się do ruchu

> -> Art. 18.

przytoczyłem wyżej wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> mryga na terenie zabudowanym, to się zatrzymuję/zwalniam i nie ma

> nikt problemu

Ale skuteki tego, kto ma pierwszeństwo będzie widać dopiero w przypadku kolizji. I jeśli, przy spełnieniu warunków o których piszemy, do niej dojdzie, to w każdej sytuacji winnym będzie kierowca autobusu.

Inny, wspomniany wcześniej przykład. Mamy pojazd uprzywilejowany i art. 53 PoRD:

2. Kierujący pojazdem uprzywilejowanym może, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych tylko w razie, gdy:

1) uczestniczy:

a) w akcji związanej z ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego lub mienia albo koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego albo

b) w przejeździe kolumny pojazdów uprzywilejowanych,

Jak również art. 9 PoRD:

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się.

Żadne z powyższych nie daje pojazdowi uprzywilejowanemu bezwzględnego pierwszeństwa, pomimo iż inni uczestnicy ruchu mają obowiązek ułatwić mu przejazd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> czy ma pierwszeństwo, jak to jest według przepisów?

> edit: chodzi o komunikacje miejska

To ja Wam powiem jak jest i jak takie sprawy interpretuje Sąd Grodzki, nie Policja bo kierowcy zwykle się kłócą i sprawa idzie w tryb dochodzenia.

Przepis w PoRD brzmi tak:

USTAWA z dnia 20 czerwca 1997 r.

Prawo o ruchu drogowym.

(Dz. U. z dnia 19 sierpnia 1997 r.)

(...)

Oddział 2

Włączanie się do ruchu

(...)

Art. 18.

1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.

(...)

Interpretacja jest następująca:

- jeżeli na terenie zabudowanym zbliżasz się do oznakowanego przystanku autobusowego i stoi na nim autobus lub trolejbus to jesteś obowiązany zmniejszyć prędkość a jeżeli ten autobus lub trolejbus ma włączony kierunkowskaz, czym sygnalizuje że chce włączyć się do ruchu, to masz się zatrzymać aby mu to umożliwić.

autobus ani trolejbus NIE MA PIERWSZEŃSTWA !!!

bo:

- ten który autobusem lub trolejbusem chce włączyć się do ruchu ma się upewnić czy swoim manewrem nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa innych użytkowników drogi,

było kilka spraw w SG

proszono o opis sytuacji przez zbliżającego się do przystanku i praktycznie żaden nie zmniejszył prędkości ...

... winny admin.gif

odwołań nie było

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że do końca nie wiedziałem jak to w końcu jest, gdyż w programie "Drogówka" Policja inaczej to trochę interpretowała, do tego głosy na forum "Za" i "Przeciw" i zrobił się misz-masz.

Myślę, że teraz wszystko zostało wyjaśnione.

Z mojej strony wielkie dzięki. bow.gif

Swoją drogą bardzo dobrze, że poruszane są takie sprawy, bo przynajmniej w tym przypadku dzięki Tobie wszystko się wyjaśniło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, o czym wy debatujecie?? faint.gif

Autobus wyjeżdżający z zatoczki NIE MA pierwszeństwa, tak samo jak pierwszeństwa NIE MA pojazd uprzywilejowany! W razie kolizji/wypadku winny jest autobus/pojazd uprzywilejowany, a drugi uczstnik kolizji odpowiada tylko za niewpuszczenie/nieustąpienie, czyli mandat. Winny jest autobus/pojazd uprzywilejowany! Możecie sobie interpretować prawo jak chcecie, debatować czy powinno być tak czy inaczej, ale to są pogaduszki przy piwie, nie mające nic wspólnego z prawem i jego wykładnią. Sorry, ale wkrótce będziemy debatować, czy można przejechać na czerwone, jeżeli dopiero się zapaliło spineyes.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> czytaj ze zrozumieniem PoRD

Oczywiście zaraz sięgnąłem po PoRD, bo Żona też przy okazji ma dylemat. Prawie dobrze wiedziałem o co chodzi ale nie do końca, bo po głębszym zastanowieniu dalej miałem dylemat.

Jeszcze raz dzieki za wytłumaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

> Możecie sobie interpretować

> prawo jak chcecie, debatować czy powinno być tak czy inaczej,

> ale to są pogaduszki przy piwie, nie mające nic wspólnego z

> prawem i jego wykładnią. Sorry, ale wkrótce będziemy debatować,

> czy można przejechać na czerwone, jeżeli dopiero się zapaliło

Popieram brawo.gif. Wystarczy odrobina rozumu i kultury na jezdni i ten wątek nie będzie miał sensu ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ...

> Popieram . Wystarczy odrobina rozumu i kultury na jezdni i ten wątek

> nie będzie miał sensu ...

Adas, każdy taki wątek ma sens ...

pokazuje on jak niejednoznaczne jest obowiązujące prawo

pokazuje jak wiele interpretacji jest tegoż prawa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Adas, każdy taki wątek ma sens ...

> pokazuje on jak niejednoznaczne jest obowiązujące prawo

> pokazuje jak wiele interpretacji jest tegoż prawa

owszem, nasze prawo nie nadaza za rzeczywistoscia. lecz problemem jest to iz kazdy chce interpretowac a nie czyta literalnie "przepisow". przypuszczam iz raczej kazdy obywatel nie dostal delegacji do jakichs tam ustaw... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ....

> Żadne z powyższych nie daje pojazdowi uprzywilejowanemu bezwzględnego

> pierwszeństwa, pomimo iż inni uczestnicy ruchu mają obowiązek

> ułatwić mu przejazd.

A nie wiedzisz w tym co piszesz pewnej sprzcznosci?

Skoro kierowca ma obowiazek (czyli MUSI, tak jest NAKAZANE przez prawo) go przepuscic to jednak taki pojad uprzywilejowany ma pierwszenstwo? To chyba wynika z logiki, nie?

Bo jak nie ulatwi, to podpada pod paragraf, bo zlamal przepisy ruchu drogowego.

To tak jakby Pan Bog powiedzial do Adama, ze moze wybrac sobie jakakolwiek dowolna kobiete i wcale to nie musi byc Ewa. Wybor jest prosty, prawda? Kogo wybierzesz?

Tak samo i tutaj, skoro TY MUSISZ przepuscic, to kto ma pierwszenstwo? Mozemy sie umowic ze TY, ale i tak pierwszy przejedzie pojazd uprzywilejowany czy autobus. A jezeli dojdzie z tego powodu do kolizji to TY bedziesz winny bo niedopelniles swojego OBOWIAZKU.

A ze przy okazji wina tez bedzie po stronie drugiego kierowcy to inna sprawa, ale to malo pocieszajace skoro masz rozp...one auto i mandat do zaplacenia cfaniaczek.gif

Co tu zreszta pisac, popatrz na dowolne "krzyzowki" z pojazdami uprzywilejowymi. Kto przejezdza pierwszy? biglaugh.gif

No nie powiesz chyba, ze odpowiedz wynika z grzecznosci kierowcow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A nie wiedzisz w tym co piszesz pewnej sprzcznosci?

Nie.

> Skoro kierowca ma obowiazek (czyli MUSI, tak jest NAKAZANE przez

> prawo) go przepuscic to jednak taki pojad uprzywilejowany ma

> pierwszenstwo? To chyba wynika z logiki, nie?

Powtarzam - gdyby pojazd uprzywilejowany miał pierwszeństwo to w przypadku kolizji np. na czerwonym świetle winnym byłby kierowca auta nieuprzywilejowanego. A nie będzie. Tu nie chodzi o logikę a o prawo.

> Bo jak nie ulatwi, to podpada pod paragraf, bo zlamal przepisy ruchu

> drogowego.

I może być ukarany za złamanie prawa. Ale nie będzie ukarany za nieustąpienie pierwszeństwa.

Nie wiem po raz który przykład codzienny - na czerwonym świetle przeskakuje karetka. Uderza w prawidłow (na zielonym) jadące auto. Kierowca karetki jest sprawcą kolizji (bo nie ustąpił pierwszeństwa), kierowca auta dostaje mandat za to, że nie przepuścił pojazdu uprzywilejowanego (taki obowiązek miał pomimo tego, iż miał pierwszeństwo).

> Tak samo i tutaj, skoro TY MUSISZ przepuscic, to kto ma

> pierwszenstwo? Mozemy sie umowic ze TY, ale i tak pierwszy

> przejedzie pojazd uprzywilejowany czy autobus.

Nie "możemy się umówić" tylko ja mam. Prawo mi je daje. Kwestie pierwszeństwa regulują znaki drogowe i sygnalizacja.

> A jezeli dojdzie

> z tego powodu do kolizji to TY bedziesz winny bo niedopelniles

> swojego OBOWIAZKU.

Bzdura. Będę winnym wykroczenia ale nie kolizji.

> A ze przy okazji wina tez bedzie po stronie drugiego kierowcy to inna

> sprawa, ale to malo pocieszajace skoro masz rozp...one auto i

> mandat do zaplacenia

Co to znaczy, że wina będzie przy okazji po stronie drugiego? Wina jest albo po jednej, albo po drugiej stronie. W innych przypadkach ewentualnie współwina.

> Co tu zreszta pisac, popatrz na dowolne "krzyzowki" z pojazdami

> uprzywilejowymi. Kto przejezdza pierwszy?

> No nie powiesz chyba, ze odpowiedz wynika z grzecznosci kierowcow.

Nie, wynika z obowiązku ustawowego nałożonego na kierowców. Ale nie z pierwszeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> mylisz sie i chcialbym aby Liwek Cie polknal jak mlodego pelikana.

Ale tu nie ma co połykać. Igrnorancja w tym temacie wynika z braku znajomości elementarnych zasad i pojęć prawnych.

> te zachowania na drodze wynikaja z grzecznosci/przyzwoitosci.

Po części tak. Idąc w skrajności - mogę z pełną świadomością przypieprzyć w karetkę jadącą na czerwonym bo pierwszeństwa udziela mi sygnalizacja świetlna. I to jest problem kierowcy karetki, że ryzykuje przejazd na czerwonym. Moją dobrą wolą jest to, że go przepuszczę, przy okazji stosując się do nakazu ustawowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Powtarzam - gdyby pojazd uprzywilejowany miał pierwszeństwo to w

> przypadku kolizji np. na czerwonym świetle winnym byłby kierowca

> auta nieuprzywilejowanego. A nie będzie. Tu nie chodzi o logikę

ZTCW i słyszałem od kierowcy karetek LPR - kierowca jadąc jako pojazd uprzywilejowany, wjeżdżając na czerwonym świetle na skrzyżowanie robi to na własną odpowiedzialność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

napisalem grzecznos/przyzwoitosc gdyz w naszym systemie ustawodawczym jest jak jest, wiec tzw PORD czytam z 3x w roku bo sie troche te nasze przepisy zmieniaja; i nie umialem tej czynnosci nazwac. zreszta to dziala tak autobus wiezie wiecej osob - ja jade czesto sam wie zawsze puszcze/umozliwie kiedy tylko zasygnalizuje wyjazd z zatoczki. pojazd uprzywilejowany - to taka oczywistosc ze szkoda pisac. ja tez moge miec np zawal serca - czas sie liczy ... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie.

> Powtarzam - gdyby pojazd uprzywilejowany miał pierwszeństwo to w

> przypadku kolizji np. na czerwonym świetle winnym byłby kierowca

> auta nieuprzywilejowanego. A nie będzie. Tu nie chodzi o logikę

> a o prawo.

> I może być ukarany za złamanie prawa. Ale nie będzie ukarany za

> nieustąpienie pierwszeństwa.

> Nie wiem po raz który przykład codzienny - na czerwonym świetle

> przeskakuje karetka. Uderza w prawidłow (na zielonym) jadące

> auto. Kierowca karetki jest sprawcą kolizji (bo nie ustąpił

> pierwszeństwa), kierowca auta dostaje mandat za to, że nie

> przepuścił pojazdu uprzywilejowanego (taki obowiązek miał pomimo

> tego, iż miał pierwszeństwo).

> Nie "możemy się umówić" tylko ja mam. Prawo mi je daje. Kwestie

> pierwszeństwa regulują znaki drogowe i sygnalizacja.

> Bzdura. Będę winnym wykroczenia ale nie kolizji.

> Co to znaczy, że wina będzie przy okazji po stronie drugiego? Wina

> jest albo po jednej, albo po drugiej stronie. W innych

> przypadkach ewentualnie współwina.

> Nie, wynika z obowiązku ustawowego nałożonego na kierowców. Ale nie z

> pierwszeństwa.

Wiesz co, miej juz to pierwszenstwo (niech to sie tak nazywa). Ale co ci z tego skoro MUSISZ, jestes OBOWIAZANY itd, itp umozliwic przejazd czy wlaczenie sie do ruchu, mimo ze masz pierwszenstwo.

Podsumujmy wiec,

Masz pierwszenstwo ale i tak przejedziesz ostani.

Zamknije prosze ten watek, bo nie wnosi juz nic nowego.

Koniec tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wiesz co, miej juz to pierwszenstwo (niech to sie tak nazywa). Ale co

> ci z tego skoro MUSISZ, jestes OBOWIAZANY itd, itp umozliwic

> przejazd czy wlaczenie sie do ruchu, mimo ze masz pierwszenstwo.

Taka, że jak przyp... uderzysz w autobus wyjeżdżający z przystanku lub karetkę przejeżdżającą na czerwonym, to sprawcą jest kierowca autobusu/karetki = z OC autobusu/karetki naprawiasz swoje rozbite auto. A przepisy są skonstruowane w ten sposób, bo gdyby np. autobus miał bezwzględne pierwszeństwo przy włączaniu się do ruchu, to byłoby tu pole do ogromnych nadużyć - głównie na zasadzie - "ruszam, jestem większy, a ten na głównej niech sobie radzi sam, a ja przecież mam pierwszeństwo". A przy tak skonstruowanych przepisach obaj kierowcy będą mieli problem w razie dzwona - bo jeden będzie winny kolizji, a drugi wykroczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Taka, że jak przyp... uderzysz w autobus wyjeżdżający z przystanku

> lub karetkę przejeżdżającą na czerwonym, to sprawcą jest

> kierowca autobusu/karetki = z OC autobusu/karetki naprawiasz

> swoje rozbite auto. A przepisy są skonstruowane w ten sposób, bo

> gdyby np. autobus miał bezwzględne pierwszeństwo przy włączaniu

> się do ruchu, to byłoby tu pole do ogromnych nadużyć - głównie

> na zasadzie - "ruszam, jestem większy, a ten na głównej niech

> sobie radzi sam, a ja przecież mam pierwszeństwo". A przy tak

> skonstruowanych przepisach obaj kierowcy będą mieli problem w

> razie dzwona - bo jeden będzie winny kolizji, a drugi

> wykroczenia.

A mi sie ta logika nie wydaje na 100% poprawna.

Zakladasz, ze winny kolizji bedzie ten, co nie mial pierwszenstwa.

Czyli zakladasz, ze pierwszenstwo przejazdu w 100% okrasla winnego kolizji. Na bardzo prostej zasadzie: masz pierwszenstwo - nie bedziesz winny kolizji, nie masz pierwszenstwo - bedziesz winny kolizji.

A moim zdaniem powinno byc troche inaczej.

Autobus wyjezdza z przystanku i uderza w niego samochod.

Samochod mial pierwszenstwo ale autobus go nie przepuscil, wiec autobus winny kolizji.

Samochodz mial umozliwic wlaczenie sie do ruchu autobusowi, ale nie umozliwil, wiec winny kolizji.

I takie wyjscie jest najlepsze.

Podobnie w innych przypadkach.

Wyjezdza gosc samochodem A z podporzadkowanej a glowna jedzie wariat w samochodzie B 100km/h na ograniczeniu do 50km/h.

Dochodzi do wypadku. Czyja wina?

Wina samochodu A poniewaz nie ustapil pierwszenstwa.

Wina samochodu B poniewaz jechal o wiele za szybko.

Oboje zlamali przepisy i w ten sposob przyczynili sie do wypadku.

Po pierwsze gdyby stosowano takie rozwiazania podczas oceny winnych kolizji i wypadkow, to wypadkow byloby o wiele mniej, gdyz w interesie prawie kazdego byloby to, aby do wypadku nie doszlo - teraz nie zawsze tak jest.

Po drugie - powiedzcie mi - gdzie w przepisach jest napisane, ze winnym kolizji jest tylko ten, ktory zlamal zasady pierwszenstwa, a ten ktory zlamal inne przepisy juz nie jest sprawca kolizji. Czyli innymi slowy - gdzie jest napisane, ze pierwszenstwo okresla winnych?

Bo moim zdaniem nigdzie nie ma takiego zapisu.

Moim zdaniem jesli dochodzi do kolizji to z powodu, ze ktos cos zrobil zle. I w bardzo wielu przypadkach sa ta oboaj kierowcy.

I tak sie ocenia sprawcow w wiekszosci krajow.

Niestety w Polsce chyba jako jedynym kraju, nadal glownie (tez nie zawsze) ocenia sie sprawce po tym kto mial pierwszenstwo. I to tylko zacheca takich, ktorzy remontuja sobie samochody na czyjs koszt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Niestety w Polsce chyba jako jedynym kraju, nadal glownie (tez nie

> zawsze) ocenia sie sprawce po tym kto mial pierwszenstwo. I to

> tylko zacheca takich, ktorzy remontuja sobie samochody na czyjs

> koszt.

To też się chyba zmienia bo ja spotkałem się ze sprawą że gość jechał za szybko i wjechał w drugiego wyjeżdżającego z drogi podporządkowanej. Tyle że na drodze głównej był zakręt i gdyby koleś jechał przepisowo to byłby zauważony. Ponieważ jechał za szybko to tamten nie miał szans go zauważyć. I zarówno Policja jak i później sąd uznały winę tego który jechał za szybko. Mimo że miał pierwszeństwo. W przypadku takich niejasnych spraw trzeba iść do sądu. Bo jeśli się udowodni że wyjeżdżając z podporządkowanej zachowało się wszelkie środki ostrożności to mimo że tamten miał pierwszeństwo to i tak sąd uznaje go winnym. Ludzie często traktują Policję jak wyrocznie i to jest błąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To też się chyba zmienia bo ja spotkałem się ze sprawą że gość jechał

> za szybko i wjechał w drugiego wyjeżdżającego z drogi

> podporządkowanej. Tyle że na drodze głównej był zakręt i gdyby

> koleś jechał przepisowo to byłby zauważony. Ponieważ jechał za

> szybko to tamten nie miał szans go zauważyć. I zarówno Policja

> jak i później sąd uznały winę tego który jechał za szybko. Mimo

> że miał pierwszeństwo.

Dlatego napisalem, ze nie zawsze.

Ale nieststy takie rozsztygniecia to nadal wyjatki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mądrego miło poczytać waytogo.gif

A jesteś pewien, że w przypadku kolizji zawsze by tak było jak piszesz? Nigdy by sąd nie orzekł na korzyść kierowcy karetki tzn. że wina po stronie kierowcy, który nie przepuścił?

A jakby się miała sprawa w przypadku gdyby kierowca był pod wpływem alkoholu, albo kompletnie nawalony?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem o co ludzie biją pianę tutaj. Jak widzę autobus, który chce się włączyć do ruchu i ma kierunek już włączony to raczej zwalniam i wpuszczam. Chociaż zdarzało mi się też wyprzedzić trochę na chama jak się spieszyłem. Ja zawsze zdążę wyhamować i nie ryzykować kolizji. A czasami jak wpuszczę to i kierowca busa zamiga w podziękowaniu kierunkami smile.gif Generalnie ja nie widzę tutaj problemu bo problemu nie ma smile.gif A ludzie na siłę doszukują się kto ma pierwszeństwo. Często wpuszczam kierowców z podporządkowanej jak są jakieś korki i nie mogą się włączyć do ruchu więc czemu miałbym nie wpuścić autobusu? smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> rozkład nie jest najważniejszy....

> aczkolwiek w wielu przypadkach autobus musi się "wp...ć" aby nie stać

> 10 minut usiłując włączyć się do ruchu...

Dokładnie. I musi jeździć po wyznaczonych trasach. Nie ominie sobie korka bokiem. Szkoda że spora część użytkowników dróg tego nie rozumie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> rozkład nie jest najważniejszy....

> aczkolwiek w wielu przypadkach autobus musi się "wp...ć" aby nie stać

> 10 minut usiłując włączyć się do ruchu...

A to akurat tylko świadczy o kulturze innych kierowców zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Adas, każdy taki wątek ma sens ...

> pokazuje on jak niejednoznaczne jest obowiązujące prawo

> pokazuje jak wiele interpretacji jest tegoż prawa

Nie ma żadnych różnych interpretacji akurat tego prawa. Jest jedna, stosowana przez Sądy i Policję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ZTCW i słyszałem od kierowcy karetek LPR - kierowca jadąc jako pojazd

> uprzywilejowany, wjeżdżając na czerwonym świetle na skrzyżowanie

> robi to na własną odpowiedzialność.

Bo dokładnie tak jest. A wynika to z tego, że (uwaga!) nie ma pierwszeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> napisalem grzecznos/przyzwoitosc gdyz w naszym systemie ustawodawczym

> jest jak jest, wiec tzw PORD czytam z 3x w roku bo sie troche

> te nasze przepisy zmieniaja;

Są przecież sytuacje, których nie da się rozwiązać bez zwykłej grzeczności (vide np. skrzyżowanie równorzędne i 4 auta jadące z różnych kierunków zlosnik.gif).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wiesz co, miej juz to pierwszenstwo (niech to sie tak nazywa). Ale co

> ci z tego skoro MUSISZ, jestes OBOWIAZANY itd, itp umozliwic

> przejazd czy wlaczenie sie do ruchu, mimo ze masz pierwszenstwo.

> Podsumujmy wiec,

> Masz pierwszenstwo ale i tak przejedziesz ostani.

Ale na wielu płaszczyznach trzeba te sprawy rozdzielić. Weź np. obronę konieczną. Z jednej strony nie masz prawa zabić człowieka, ale z drugiej jeśli zrobisz to w pewnych okolicznościach to sąd może odstąpić od wymierzenia kary.

Podobnie tutaj. To co musisz zrobić nie dyktuje konsekwencji Twojego czynu. Czyli możesz złamać jeden przepis, a być poszkodowanym z innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mądrego miło poczytać

zlosnik.gif

> A jesteś pewien, że w przypadku kolizji zawsze by tak było jak

> piszesz? Nigdy by sąd nie orzekł na korzyść kierowcy karetki

> tzn. że wina po stronie kierowcy, który nie przepuścił?

Tak naprawdę nie można tego z góry stwierdzić. Sąd nie orzeka na podstawie jednego przepisu, a w oparciu zarówno o przepisy jak i o materiał dowodowy zgromadzony w sprawie. Patrząc z praktycznego puntu widzenia, szczególnie pierwsza instancja będzie pewnie orzekać winę kierowcy karetki. Z teoretycznego - jeśli okaże się, że kierowca auta w jakiś szczególny sposób przyczynił się do kolizji, może poleciać np. z art. 3 PoRD, który nakazuje "zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie." wink.gif

Wspomniany był tu przykład kolizji, podczas której ktoś wymusza pierwszeństwo na aucie jadącym dużo za szybko. Przez lata sprawa była prosta - winnym był ten, który pierwszeństwa nie ustąpił choćby nawet nie był w stanie zauważyć jadącego drogą z pierwszeństwem. Ale od jakiegoś czasu sądy patrząc na takie sprawy uważniej i często orzekają współwinę a nawet winę przekraczającego prędkość (była np. sprawa, w której winnym został motocyklista, ponieważ biegli stwierdzili iż kierowca auta osobowego nie był w stanie ustąpić pierwszeństwa ponieważ nie mógł widzieć pędzącego motocykla).

> A jakby się miała sprawa w przypadku gdyby kierowca był pod wpływem

> alkoholu, albo kompletnie nawalony?

Sam stan nietrzeźwości albo po spożyciu nie czyni kierowcy winnym kolizji. Jeśli jednak okaże się, że stan ten miał wpływ na zachowanie kierowcy, prawdopodobie będzie on winny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Niestety w Polsce chyba jako jedynym kraju, nadal glownie (tez nie

> zawsze) ocenia sie sprawce po tym kto mial pierwszenstwo. I to

> tylko zacheca takich, ktorzy remontuja sobie samochody na czyjs

> koszt.

Wiem, że w innych krajach jest inaczej - ale ja właśnie o Polsce mówiłem 270751858-jezyk.gif Nie twierdzę, że Polskie rozwiązanie jest dobre, stwierdziłem jedynie, że w Polsce masz ~99,99% szans na właśnie takie rozstrzygnięcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> tobie jednemu się spieszy, a w autobusie 30 ludziom (jak nie wiecej)

> wiec autobus ma pierwszeństwo w miescie

Czekałem na taki przykład, będący wynikiem wyprania mózgu komunistyczną ideologią - kolektyw siłą, jednostka niczym. pad.gif

mar00ha

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.