Skocz do zawartości

Z serii Czyja wina...


zinger

Rekomendowane odpowiedzi

Droga jak widać na załączonych zdjęciach. Korek, ostatni stoi czerwony pojazd, auta stoją. Czerwony chce skręcić na lewy pas, ale auto przed nim uniemozliwia manewr, więc czeka aż ten ruszy. Ma już włączony kierunek.

Kiedy korek rusza, czerwony rozpoczyna manewr zmiany pasa, chcwilkę wcześniej upewnia się, że nic za nim nie jedzie. W tym samym momencie, do stojących aut zbilża się czarny pojazd i wciska się pomiędzy stojącego czerwonego a wysepkę, ewidentnie wjeżdżając na pasy okalające wysepkę. Sam też przyznał, ze nie zauważył włączonych kierunków czerwonego.

Sekundę potem dochodzi do stłuczki na jak na drugim zdjęciu. Kto dał ciała?

Na szybko uznałem, ze jednak czerwony, bo nie zachowła należytej ostrośności w momencie zmiany pasa. Ale z drugiej strony czarnego chyba jednak nie powinno tam było być biorąc pod uwagę okoliczności (przejazd przez linię ciągłą i włączony kierunek czerwonego).

Prośba o opinię z krótkim uzasadnieniem, który pojazd zawinił.

287972879-bum.JPG

287972879-bum2.JPG

post-27546-14352526247578_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Droga jak widać na załączonych zdjęciach. Korek, ostatni stoi czerwony pojazd, auta stoją. Czerwony

> chce skręcić na lewy pas, ale auto przed nim uniemozliwia manewr, więc czeka aż ten ruszy. Ma

> już włączony kierunek.

> Kiedy korek rusza, czerwony rozpoczyna manewr zmiany pasa, chcwilkę wcześniej upewnia się, że nic

> za nim nie jedzie. W tym samym momencie, do stojących aut zbilża się czarny pojazd i wciska

> się pomiędzy stojącego czerwonego a wysepkę, ewidentnie wjeżdżając na pasy okalające wysepkę.

> Sam też przyznał, ze nie zauważył włączonych kierunków czerwonego.

> Sekundę potem dochodzi do stłuczki na jak na drugim zdjęciu. Kto dał ciała?

> Na szybko uznałem, ze jednak czerwony, bo nie zachowła należytej ostrośności w momencie zmiany

> pasa. Ale z drugiej strony czarnego chyba jednak nie powinno tam było być biorąc pod uwagę

> okoliczności (przejazd przez linię ciągłą i włączony kierunek czerwonego).

> Prośba o opinię z krótkim uzasadnieniem, który pojazd zawinił.

czerwony. to on wjechał w bok czarnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Droga jak widać na załączonych zdjęciach.

IMO sporne. Czy czarny włączał się do ruchu, czy to czerwony nie ustąpił pojazdowi znajdującemu się na lewym pasie. Istotne mogą być centymetry.

Moralnie wina czerwonego, bo korkuje drogę chcąc być świętszym od papieża i to on wjechał w innego uczestnika ruchu. Skoro stał, to bez problemu mógł uniknąć zderzenia, więc albo ślepy, albo zrobił to celowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> to zalezy czy mozemy uznac, ze czarny byl juz na tym pasie

nie ma znaczenia.

> bo jesli nie, to sytuacja jest taka, ze obaj wjezdzali na ten sam pas, a czerwony byl z prawej

> strony, wiec wina czarnego

na rysunku jest na pasie to raz. a dwa, przeciez czarny nie wjechal z lewej, tylko z tego samego pasa na którym był czerwony. to jakim cudem mialoby zadzialac pierewszenstwo przy zmianie pasa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> IMO sporne. Czy czarny włączał się do ruchu, czy to czerwony nie ustąpił pojazdowi znajdującemu się

> na lewym pasie. Istotne mogą być centymetry.

wjazd z powierzchni wyłączonej z ruchu nie jest włączaniem się do ruchu (no chyba, ze coś sie ostatnio zmianiło w przepisach, ale nic mi o tym nie wiadomo)...

> Moralnie wina czerwonego, bo korkuje drogę chcąc być świętszym od papieża i to on wjechał w innego

> uczestnika ruchu. Skoro stał, to bez problemu mógł uniknąć zderzenia, więc albo ślepy, albo

> zrobił to celowo.

ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Geberalnie tak, tzn wjechał i nikt tego nie podważa. Ale czy sposób i miejsce wykonania manewru

> przez czarnego i zignorownie włączonego kierunku czerwonego i czynią z czarnego przynajmniej

> współwinnego?

nie. czarny dostanie mandat. bo w sumie dlaczego czerwony nie wykorzystał całego pasa, jak kd mówi? tylko zwlekała ze zmianą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> IMO sporne. Czy czarny włączał się do ruchu, czy to czerwony nie ustąpił pojazdowi znajdującemu się

> na lewym pasie. Istotne mogą być centymetry.

> Moralnie wina czerwonego, bo korkuje drogę chcąc być świętszym od papieża i to on wjechał w innego

> uczestnika ruchu. Skoro stał, to bez problemu mógł uniknąć zderzenia, więc albo ślepy, albo

> zrobił to celowo.

Czerwony nic nie korkował. Po prostu stał ostatni w sznurku aut i czeka aż ten przed nim ruszy, zeby móc zmienić pas na lewo (po prostu stał na tyle blisko pojazdu przed nim, żę nie mógł wczesniej zmienić pasa). To miało miejsce na wysokości wysepki, czyli teoretycznie był pierwszym, który mógł na lewy pas wjechać. Jak się okazało, czarny dojeżdżający do niego wykorzystał ten ułamek sekundy, kiedy czerwony zaczął ruszać i zrobiło się na tle miejsca między czerwonym a wysepką, że się między nich zmieścił i wjechał na lewy pas i dokładnie w tym samym momecie czerwony chciał na ten lewy pas wjechać i stuknął w bok czarnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> nie. czarny dostanie mandat. bo w sumie dlaczego czerwony nie wykorzystał całego pasa, jak kd mówi?

> tylko zwlekała ze zmianą?

Pisałem, że nie zwlekał tylko nie miał miejsca bo stał na tyle blisko auta przed nim, ze musiał poczekać aż tamten ruszy, żeby móc wjechać na lewy pas. Stał na wysokości wysepki, wieć i tak nikt za nim by nie mógł wjechać wczesniej (a stał, bo to był korek).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Pisałem, że nie zwlekał tylko nie miał miejsca bo stał na tyle blisko auta przed nim, ze musiał

> poczekać aż tamten ruszy, żeby móc wjechać na lewy pas. Stał na wysokości wysepki, wieć i tak

> nikt za nim by nie mógł wjechać wczesniej (a stał, bo to był korek).

ok. nieistotne. spornie to może by bylo jakby się przodami puknęli, albo lusterkami pozahaczali. tutaj wg rysunku ewidentnie czerwony wjechał w drzwi drugiemu pojazdowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ok. nieistotne. spornie to może by bylo jakby się przodami puknęli, albo lusterkami pozahaczali.

> tutaj wg rysunku ewidentnie czerwony wjechał w drzwi drugiemu pojazdowi.

Generalnie jest tak że nie można nabyć prawa drogą łamania prawa. Czyli czarny wjeżdżając na obszar wyłączony z ruchu pozbawił się prawa do pierwszeństwa. Tyle że obawiam się że to jest do przejścia dopiero w sądzie wyższej instancji. Poza tym każdy przypadek jest inny i trzeba go szczegółowo przeanalizować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Generalnie jest tak że nie można nabyć prawa drogą łamania prawa. Czyli czarny wjeżdżając na obszar

> wyłączony z ruchu pozbawił się prawa do pierwszeństwa. Tyle że obawiam się że to jest do

> przejścia dopiero w sądzie wyższej instancji. Poza tym każdy przypadek jest inny i trzeba go

> szczegółowo przeanalizować

aha. od kiedy brak pierwszenstwa usprawiedliwia walenie w drzwi? zwłaszcza ze nie mówimy tu o wymuszeniu tak ze czerwony nie wyhamował, bo czerwony stał smile.gif

widziałem 2 analogiczne sytuacje na mojej dawnej ulicy. tylko tam chodziło o to że pojazd ktory sgnalizował i skręcał w lewo w posesję, był wyprzedzany (na ciągłej). policja nie miała ani razu wątpliwości - wyprzedzanie = mandat. winny - skręcający.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czerwony nic nie korkował. Po prostu stał ostatni w sznurku aut i czeka aż ten przed nim ruszy

Skoro kolejny samochód za nim był w stanie wjechać na pas do skrętu w lewo, to bez sensu kiblował na innym, skoro chciał skręcić w lewo. Miał ogromny zapas, żeby zmienić pas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> aha. od kiedy brak pierwszenstwa usprawiedliwia walenie w drzwi? zwłaszcza ze nie mówimy tu o

> wymuszeniu tak ze czerwony nie wyhamował, bo czerwony stał

Mógł nie zauważyć. Mógł założyć, że skoro tam jest obszar wyłączony z ruchu to nic stamtąd nie ma prawa jechać i po prostu ruszył. A mógł po prostu wjechać celowo. Dlatego każdy przypadek trzeba wyjaśniać osobno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> widziałem 2 analogiczne sytuacje na mojej dawnej ulicy. tylko tam chodziło o to że pojazd ktory

> sgnalizował i skręcał w lewo w posesję, był wyprzedzany (na ciągłej). policja nie miała ani

> razu wątpliwości - wyprzedzanie = mandat. winny - skręcający.

To jest do obalenia w sądzie bez większych problemów. Na podstawie zasady, którą podałem. Jest zresztą w tego typu sprawie wyrok SN, którym się można podeprzeć. Tylko tam chodziło o rowerzystę jadącego chodnikiem i gościa włączającego się do ruchu. Wszystkie wcześniejsze sądy orzekały winę kierowcy. Dopiero SN stwierdził jasno winę rowerzysty podpierając się zasadą - nie można nabywać prawa łamiąc prawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Skoro kolejny samochód za nim był w stanie wjechać na pas do skrętu w lewo, to bez sensu kiblował

> na innym, skoro chciał skręcić w lewo. Miał ogromny zapas, żeby zmienić pas.

Nie jest to takie oczywiste. Po pierwsze to był korek i jak wiadomo, kawałek podjeżdżasz, zaraz się zatrzymujesz itd. Czerwony, kiedy zrównał się z wysepką i zatrzymał przed stojącym przed nim pojazdem, dopiero wtedy zdecydował, że pojedzie w lewo. Ale żeby to uczynić musiła poczekać, aż auto przed nim ruszy. Owszem, gdyby od razu dojeżdżał do stojących w korku aut z zamiarem skrętu w lewo, to miał na to miejsce. Ale jak już stanął w korku, to tego miejsca nie miał, a ten za nim znalazł miejsce tylko dlatego, że korek akurat ruszył i siłą rzeczy czerwony też, z włączonym kierunkiem chciał wjechać na lewy pas. Czarny chciał być sprytniejszy i wcisnał się pomiedzy słupek a ruszającego czerwonego. A że był już wcześniej w ruchu, to udało mu się minąć w 2/3 czerwonego, który ruszał z miejsca i stą czerwony trafił go na wys tylnych drzwi.

To były ułamki sekundy, a nie żadne kiblowanie, zwlekanie itp.

Podsumowując, żadnego auto za czerwonym nie mogł by wjechać na lewy pas, zanim czerwony nie ruszył i nie podjechał choć kawałeczek do przodu, co też uczynił mając włączony wcześniej kierunek sygnalizując jednoczesnie zmianę pasa. Gdyby czarny wcześniej do niego podjechał i stał, to na pewno by nie zdążył go wyminąć jak to zrobił. Ale udało mu się bo dojeżdżając akurat wstrzelił sięw lukę która powstała pomiędzy wysepką a ruszającym własnie czerwonym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> wjazd z powierzchni wyłączonej z ruchu nie jest włączaniem się do ruchu

Którą częścią drogi jest taki obszar wyłączony z ruchu (patrz definicja drogi)?

Na pewno nie jest jezdnią, bo nie jest przeznaczony do ruchu pojazdów.

Nie jest też drogą dla rowerów, chodnikiem dla pieszych ani torowiskiem.

Więc skoro jest drogą, to musi być poboczem. Podaj mi warunek z definicji pobocza, że obszar z obrazku nie może być nazwany poboczem.

A wjazd z pobocza jest włączaniem się chyba?

Jeżeli podasz argument, że to nie pobocze, to nie jest to wtedy droga. A wjazd na drogę publiczną też jest włączaniem się.

W tym przypadku tylko pytanie, czy był już włączony, czy właśnie się włączał.

Pominę już tutaj dyskusję, że nie miał prawa wjechać na obszar wyłączony z ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Generalnie jest tak że nie można nabyć prawa drogą łamania prawa. Czyli czarny wjeżdżając na obszar

> wyłączony z ruchu pozbawił się prawa do pierwszeństwa.

Była podobna głośna sprawa kolizji na w-wskim moście Grota - z tego, co pamiętam, winnym został ten, który nie ustąpił, a nie ten z powierzchni wyłączonej.

Zresztą chyba było to mocno dyskutowane na AK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Geberalnie tak, tzn wjechał i nikt tego nie podważa. Ale czy sposób i miejsce wykonania manewru

> przez czarnego i zignorownie włączonego kierunku czerwonego i czynią z czarnego przynajmniej

> współwinnego?

Nie pisz o tym włączonym kierunku bo wstyd. Włączony kierunek żadnego pierwszeństwa nie daje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie pisz o tym włączonym kierunku bo wstyd. Włączony kierunek żadnego pierwszeństwa nie daje.

Czy wyprzedzasz/wymijasz samochód znajdujący się przed Tobą, jesli ma włączony lewy kierunek? Po coś chyba jednak te kierunkowskazy wymyślili...

Ale ok, zgodzę się, że nie nadaje on pierwszeństwa jako takiego. W tym przypadku, istotne wydają się być jednak wszystkie okoliczności zaistniałego zdarzenia (włączony kierunek jest jednym z nich), które czynią tą sprawę dla mnie wątpliwą z punktu widzenia jednoznacznego wskazania winowajcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czy wyprzedzasz/wymijasz samochód znajdujący się przed Tobą, jesli ma włączony lewy kierunek? Po

> coś chyba jednak te kierunkowskazy wymyślili...

> Ale ok, zgodzę się, że nie nadaje on pierwszeństwa jako takiego. W tym przypadku, istotne wydają

> się być jednak wszystkie okoliczności zaistniałego zdarzenia (włączony kierunek jest jednym z

> nich), które czynią tą sprawę dla mnie wątpliwą z punktu widzenia jednoznacznego wskazania

> winowajcy.

Czerwony zmieniając pas wjechał w czarnego i zgodnie z przepisami jest winny kolizji. Koniec tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czy wyprzedzasz/wymijasz samochód znajdujący się przed Tobą, jesli ma włączony lewy kierunek? Po

> coś chyba jednak te kierunkowskazy wymyślili...

kierunkowskaz jest jak sama nazwa tylko wskaznikiem, czy wyprzedzisz auto jadace 30kmph na drodze bez zjazdow w lewo, czy bedziesz sie wlokl za melepeta ktora nie widzi ze cos jej na desce mryga ?

> Ale ok, zgodzę się, że nie nadaje on pierwszeństwa jako takiego. W tym przypadku, istotne wydają

> się być jednak wszystkie okoliczności zaistniałego zdarzenia (włączony kierunek jest jednym z

> nich), które czynią tą sprawę dla mnie wątpliwą z punktu widzenia jednoznacznego wskazania

> winowajcy.

winny jest ten ktory nie sprawdzil czy moze skrecic - a jak sam napisałeś skoro chodzi o kobiete to wez ja na parking ponastawiaj kartonow i sprawdz czy jest w stanie okreslic długość szerokosc i odleglosci od auta smirk.gif

(ostatnio mnie baba chciala zabic, wlaczala sie do ruchu w prawo i gdy bylem na jej wysokosci maski ruszyla, tyle ze ja jechalem rowerem i to dosc wolno )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli w jakikolwiek sposób zostanie udowodnione, że kierujący czarnym pojazdem wjechał na powierzchnię wyłączoną z ruchu, to co najwyżej za to dostanie mandat. Kierujący czerwonym pojazdem zostanie uznany winnym spowodowania kolizji (tj. zmiana pasa ruchu bez upewnienia się, że nie znajduje się na nim inny pojazd) i fakt w jaki dokładnie sposób ten czarny pojazd się tam znalazł nie ma znaczenia.

Biorąc pod uwagę miejsce uszkodzenia pojazdu czarnego - tj. praktycznie środek - czerwone auto musiało ruszyć w momencie, gdy czarne już na pasie lewym było - pech, że pewnie w martwym polu a i czerwony dał się wziąć "z zaskoczenia".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Którą częścią drogi jest taki obszar wyłączony z ruchu (patrz definicja drogi)?

> Na pewno nie jest jezdnią, bo nie jest przeznaczony do ruchu pojazdów.

> Nie jest też drogą dla rowerów, chodnikiem dla pieszych ani torowiskiem.

> Więc skoro jest drogą, to musi być poboczem. Podaj mi warunek z definicji pobocza, że obszar z

> obrazku nie może być nazwany poboczem.

> A wjazd z pobocza jest włączaniem się chyba?

> Jeżeli podasz argument, że to nie pobocze, to nie jest to wtedy droga. A wjazd na drogę publiczną

> też jest włączaniem się.

> W tym przypadku tylko pytanie, czy był już włączony, czy właśnie się włączał.

> Pominę już tutaj dyskusję, że nie miał prawa wjechać na obszar wyłączony z ruchu.

Tyle tylko, że szerokość tej powierzchni wyłączonej z ruchu umożliwia co najwyżej najechanie na nią lewymi kołami a nie poruszanie się nią, więc nie można mówić o włączeniu się do ruchu tego pojazdu a jedynie o złamaniu przepisu zakazującego najeżdżania na takie powierzchnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czerwony zmieniając pas wjechał w czarnego i zgodnie z przepisami jest winny kolizji. Koniec

> tematu.

Te sprawy nie są jednoznaczne. wink.gif

Zerknij - akurat na tym zdjęciu skrajny lewy do jazdy na wprost jest wolny, ale jak stoi korek, to ludzie walą po wyłączonym. I teraz powiedzmy, ktoś przepisowo (jak kabrio na zdjęciu) zmienia pas w miejscu, gdzie już może, a z tyłu po "kreskach" jadą inne auta.

287973215-pasy.jpg

post-33732-14352526249057_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Te sprawy nie są jednoznaczne.

> Zerknij - akurat na tym zdjęciu skrajny lewy do jazdy na wprost jest wolny, ale jak stoi korek, to

> ludzie walą po wyłączonym. I teraz powiedzmy, ktoś przepisowo (jak kabrio na zdjęciu) zmienia

> pas w miejscu, gdzie już może, a z tyłu po "kreskach" jadą inne auta.

Ale ile tam tych "kresek" jest? Mniej wiecej na szerokość znaku drogowego - ile to będzie - 50 cm? 60?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> O czym Ty do mnie rozmawiasz?

O zdjęciu o którym rozmowa była prowadzona smile.gif Wyprzedziłem Twoje dodanie załącznika wink.gif

> Jak wszystko do jazdy na wprost stoi, to niektórzy walą już lewym przed przejściem.

No to w tym przypadku już nie halo, ale i tak jeżeli spotkanie będzie już na czarnym, to w 99,9% winnym zostanie uznany zmieniający pas na lewy.

Swoją drogą nie bardzo jestem w stanie zrozumieć czemu ma służyć wyłączanie tych powierzchni choćby w sytuacji, którą pokazujesz. Pas do skręcania robi się wtedy po prostu za krótki do warunków drogowych, powodowane są sytuacje niebezpieczne - jak choćby to, o czym piszesz. Chodzi o to, żeby droga "ładnie wyglądała", czy też są jakieś super unijne przepisy, które nakazują taką głupotę i marnowanie pieniędzy (podwójne - najpierw trzeba asfaltować drogę - podbudowa itp. itd., żeby ją następnie pomalować w paski...)? niewiem.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Te sprawy nie są jednoznaczne.

> Zerknij - akurat na tym zdjęciu skrajny lewy do jazdy na wprost jest wolny, ale jak stoi korek, to

> ludzie walą po wyłączonym. I teraz powiedzmy, ktoś przepisowo (jak kabrio na zdjęciu) zmienia

> pas w miejscu, gdzie już może, a z tyłu po "kreskach" jadą inne auta.

Policjant pewnie by wskazał "cabrio" jako winowajcę, ale jest szansa na wybronienie się w sądzie. Ja bym mandatu i winy nie przyjmował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Którą częścią drogi jest taki obszar wyłączony z ruchu (patrz definicja drogi)?

jest częścią jezdni - Dz.U.2003.220.2181 zał. 2 p. 5.2.7.1

> Na pewno nie jest jezdnią, bo nie jest przeznaczony do ruchu pojazdów.

jest jezdnią, patrz wyżej

> Nie jest też drogą dla rowerów, chodnikiem dla pieszych ani torowiskiem.

zdecydowanie nie.

> Więc skoro jest drogą, to musi być poboczem. Podaj mi warunek z definicji pobocza, że obszar z

> obrazku nie może być nazwany poboczem.

taki wniosek jest nieuprawniony

> A wjazd z pobocza jest włączaniem się chyba?

oczywiście. Ale oznakowanie P-21 nie wydziela pobocza.

> Jeżeli podasz argument, że to nie pobocze, to nie jest to wtedy droga.

tego nie rozumiem.

> A wjazd na drogę publiczną

> też jest włączaniem się.

tu się zgadzam

> W tym przypadku tylko pytanie, czy był już włączony, czy właśnie się włączał.

chyba, że się nie włączał

> Pominę już tutaj dyskusję, że nie miał prawa wjechać na obszar wyłączony z ruchu.

no nie miał prawa, ale drogówki na miejscu zdarzenia nie interesuje, to jak się tam znalazł, tylko to, kto zmieniał pas w chwili kolizji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> jest częścią jezdni - Dz.U.2003.220.2181 zał. 2 p. 5.2.7.1

Jest częścią jezdni ale nie mogą na nim przebywać samochody. Więc ustawodawca nie może przewidzieć w kodeksie sytuacji włączania się do ruchu z obszaru wyłączonego. Bo to by oznaczało że tamtędy wolno jeździć i byłaby sprzeczność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> (...)

> Prośba o opinię z krótkim uzasadnieniem, który pojazd zawinił.

Czerwony: winny spowodowania kolizji. Mandat za kolizję, niezachowanie szczególnej ostrożności przy zmianie ruchu itp.

Czarny: przyczynienie się. Mandat za jazdę obszarem wyłączonym z ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czerwony: winny spowodowania kolizji. Mandat za kolizję, niezachowanie szczególnej ostrożności przy

> zmianie ruchu itp.

> Czarny: przyczynienie się. Mandat za jazdę obszarem wyłączonym z ruchu.

Zapytam tak - jaku kupisz Prawo Jazdy to masz prawo poruszać się samochodem czy nie? Bo z tego co Ty piszesz (i niestety większość tutaj) to wystarczy że ukarają Cię za kupno Prawa Jazdy ale ono Ci zostaje i daje prawo do prowadzenia pojazdów. Więc jak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zapytam tak - jaku kupisz Prawo Jazdy to masz prawo poruszać się samochodem czy nie? Bo z tego co

> Ty piszesz (i niestety większość tutaj) to wystarczy że ukarają Cię za kupno Prawa Jazdy ale

> ono Ci zostaje i daje prawo do prowadzenia pojazdów. Więc jak?

Oczywiście że nie ale nie widzę analogii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czerwony nie miał prawa wjechać na lewy pas bez uprzedniego upewnienia się co do możliwości wykonania tego manewru w sposób bezpieczny... a to, że się nie upewnił to wiemy bo uderzył w czarnego. Włączenie kierunkowskazu nie ma tutaj znaczenia i nie jest okolicznością usprawiedliwiającą czerwonego, w lustereczko trzeba patrzeć i tyle. Moim zdaniem czerwony zaspał, a czarny miał na tyle miejsca, że z przestrzeni wyłączonej z ruchu wcale nie korzystał, tylko zmienił pas za czerwony. Niezdecydowanie na drodze to zgroza! zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wina czerwonego. Nie ma co gadać. Tamten się przyczynił, coś tam można mu dowalić, ale to czerwony spowodował kolizję.

Ja nie raz byłem na miejscu czerwonego, tez przy skrecie w lewo, gdzie ktoś za mna szybciej pas zmienił po obszarze wylaczonym z ruchu i mi się wciskał - cóż, ja na miejscu czerwonego w takiej sytuacji wciskam klakson i trzymam go dość długo zlosnik.gif ale pasa nie zmieniam na chama żeby w niego nie wjechać...

A poza tym - czemu czerwony nie patrzył w lusterko ? to ze zmienia pas od razu na początku tego pasa, nie znaczy ze ktoś go nie wyprzedza po wysepce/trawie/krawężniku/itp. - patrzeć w lusterko trzeba zawsze ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Oczywiście że nie ale nie widzę analogii.

No jak:

Czarny uzyskał pierwszeństwo przejeżdżając przez obszar wyłączony z ruchu. Czyli uzyskał pierwszeństwo (prawo) łamiąc inne prawo (o wyłączonym z ruchu obszarze) = uzyskałem PJ (prawo do jazdy) przez złamanie prawa (kupno).

Naprawdę nie widzisz analogii?

Pytanie raczej powinno brzmieć - na ile złamanie prawa przez czarnego przyczyniło się do kolizji. Może być tak że się nie przyczyniło w ogóle - wtedy winny jest czerwony. Ale to bada Policja i biegli. I ferowanie jakichkolwiek wyroków jest cokolwiek dziwne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czerwony nie miał prawa wjechać na lewy pas bez uprzedniego upewnienia się co do możliwości

> wykonania tego manewru w sposób bezpieczny... a to, że się nie upewnił to wiemy bo uderzył w

> czarnego. Włączenie kierunkowskazu nie ma tutaj znaczenia i nie jest okolicznością

> usprawiedliwiającą czerwonego, w lustereczko trzeba patrzeć i tyle. Moim zdaniem czerwony

> zaspał, a czarny miał na tyle miejsca, że z przestrzeni wyłączonej z ruchu wcale nie

> korzystał, tylko zmienił pas za czerwony. Niezdecydowanie na drodze to zgroza!

Znaczy jak ktoś jedzie 200/h po zabudowanym i uderza w kogoś włączającego się do ruchu to dostaje mandat tylko za prędkość?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> No jak:

> Czarny uzyskał pierwszeństwo przejeżdżając przez obszar wyłączony z ruchu. Czyli uzyskał

> pierwszeństwo (prawo) łamiąc inne prawo (o wyłączonym z ruchu obszarze) = uzyskałem PJ (prawo

> do jazdy) przez złamanie prawa (kupno).

> Naprawdę nie widzisz analogii?

> Pytanie raczej powinno brzmieć - na ile złamanie prawa przez czarnego przyczyniło się do kolizji.

> Może być tak że się nie przyczyniło w ogóle - wtedy winny jest czerwony. Ale to bada Policja i

> biegli. I ferowanie jakichkolwiek wyroków jest cokolwiek dziwne.

Od drugiej strony. Jeśli ktoś jedzie niesprawnym autem (łamie prawo) lub złamał jakiś przepis to mogę w niego bezkarnie wjechać?

Przyczynienie to też nie jest czarno-białe: bo zależy jaka jest skala przyczynienia oraz jego wpływ na przebieg zdarzenia. Ale takie rzeczy ocenia sąd i biegli. Policja może zaproponować po mandacie jak napisałem wyżej. Jeśli kierowcy się nie zgadzają to mają otwartą drogę do szczegółowej analizy sytuacji w sądzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od drugiej strony. Jeśli ktoś jedzie niesprawnym autem (łamie prawo) lub złamał jakiś przepis to

> mogę w niego bezkarnie wjechać?

Nie. I właśnie o tym piszę. Każdy przypadek należy rozpatrywać osobno.

> Przyczynienie to też nie jest czarno-białe: bo zależy jaka jest skala przyczynienia oraz jego wpływ

> na przebieg zdarzenia. Ale takie rzeczy ocenia sąd i biegli. Policja może zaproponować po

> mandacie jak napisałem wyżej. Jeśli kierowcy się nie zgadzają to mają otwartą drogę do

> szczegółowej analizy sytuacji w sądzie.

Zgadza się. I o to mi cały czas chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.