Skocz do zawartości

Czy wszyscy sprzedajacy to oszusci?


Antoine

Rekomendowane odpowiedzi

Wszyscy w tym wątku to oszuści, z wyjątkiem Ciebie. :facepalm:

Kupowałem kilka samochodów używanych i jakoś nie musiałem nagrywać sprzedających ani porównywać ich słów ze stanem faktycznym i grozić im sądem (i tak pewnie obśmialiby się do łez).

dranio

Edytowane przez dranio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co - wymieniłeś głowicę i sprzedałeś po jakim czasie?

 

Z opisu kolegi Dembu wynikało by, że kupiec się pojawił, jak kończył robotę z głowicą... :hehe:;)

Ale dopiero później dotarło do mnie, że on wcale nie chciał sprzedać sprawne auto; on chciał sprawnym jeździć. No i OK :oki:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy rozumiesz, że sprzedając używane 5-10-15 letnie auto, nie można być go 100% pewnym? Mogę Ci powiedzieć wszystko to, co wiem o swoim aucie, które użytkuję 7-my rok, a Ty przyjedziesz i doszukasz się czegoś, czego ja nie zauważam. I co wtedy? Jestem oszustem i mam zwrócić Ci cokolwiek?

Jakbys opisal to co wiesz, i dodal ze reszta jest wg Ciebie sprawna, i ze nie widzisz problemu, zeby podjechac na skp, to takie ogloszenie bylo by w miare wiarygodne. Jednak jak wszyscy pisza, ze igla bez wad, to sorry, ale w tym kraju nigdy nie bedzie dobrze, i wiekszosc sprzedawcow bedzie traktowana jak zlodzieje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ wszyscy tak nie piszą i trzeba naprawdę złej woli, żeby tak uważać.

Sprzedawca mojej Corolli napisał w ogłoszeniu na otomoto, że samochód jest wyposażony w system kontroli trakcji. W rzeczywistości nie był (ta wersja wyposażenia nie miała takiego systemu). Powinien ścigać sprzedającego jako oszusta, czy nie?

Dodam, że był on typowym użytkownikiem, jeździł do ASO na przeglądy/naprawy i mało interesowała go reszta tzn. szczegóły techniczne.

dranio

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny raz piszesz, że nic nie rozumiemy, w zasadzie nikt z nas, wiesz, że jest to diagnostyczne ;)

Wysłane z Moto X Play

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Wszyscy w tym wątku to oszuści, z wyjątkiem Ciebie.

Po czym to wywnioskowałeś?

Tylko wskaż konkretne moje wypowiedzi, bo znowu będą pretensje do mnie, że zarzucam komuś że nie rozumie co czyta i że jest to diagnostyczne.


Kolejny raz piszesz, że nic nie rozumiemy, w zasadzie nikt z nas, wiesz, że jest to diagnostyczne

Przykład, który zacytowałeś, nie najlepiej o tobie świadczy. To jest link do danych, których niby to nie podałem. Ale to na pewno moja wina, że ktoś ich nie zauważył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po czym to wywnioskowałeś?

Tylko wskaż konkretne moje wypowiedzi, bo znowu będą pretensje do mnie, że zarzucam komuś że nie rozumie co czyta i że jest to diagnostyczne.

Przykład, który zacytowałeś, nie najlepiej o tobie świadczy. To jest link do danych, których niby to nie podałem. Ale to na pewno moja wina, że ktoś ich nie zauważył.

Po prostu jako jedyny "wiesz jak jest", patologii w tym segmencie handlu nikt nie neguje, jednak metody które podajesz są przegięte w drugą stronę, zupełnie nierealne do wprowadzenia w czyn.

Wysłane z Moto X Play

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu jako jedyny "wiesz jak jest", patologii w tym segmencie handlu nikt nie neguje, jednak metody które podajesz są przegięte w drugą stronę, zupełnie nierealne do wprowadzenia w czyn.

Wysłane z Moto X Play

To tylko opinia paru kolesi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


metody które podajesz są przegięte w drugą stronę, zupełnie nierealne do wprowadzenia w czyn.

Metody, które proponuję, przy tak ogromnej skali oszukiwania, powinny być stosowane od dawna.

Dziwię się, że ktokolwiek sobie pozwala na kłamanie wobec niego i ponoszenie w związku z tym kosztów.

Zresztą - te metody niektórzy stosują. Jest na YT nagranie, gdzie potencjalny kupujący sugeruje,  że jeżeli zapewnienia się nie będą zgadzały, to szwagier-bokser "obije ryja". Co ciekawe, sprzedający zaczął nagle stwierdzać, że on już tak pewny tego sprzętu nie jest (motocykl to był) i jego idealność nie jest do końca pewna.

Ale pewnie gdyby ktoś kiedyś Murzynom w Ameryce powiedział, że będą wolni, to też by go uznali za wariata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metody, które proponuję, przy tak ogromnej skali oszukiwania, powinny być stosowane od dawna.

Dziwię się, że ktokolwiek sobie pozwala na kłamanie wobec niego i ponoszenie w związku z tym kosztów.

Zresztą - te metody niektórzy stosują...

, to szwagier-bokser "obije ryja". Co ciekawe, sprzedający zaczął nagle stwierdzać, że on już tak pewny tego sprzętu nie jest (motocykl to był) i jego idealność nie jest do końca pewna.

Ale pewnie gdyby ktoś kiedyś Murzynom w Ameryce powiedział, że będą wolni, to też by go uznali za wariata.

Cały problem polega na tym, że jest to nielegalne i ... poniżej jakiegokolwiek poziomu ;)

Wysłane z Moto X Play

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to ma wspólnego z tym, o czym do tej pory pisałem?

 

 

Kolejny, który nie rozumie o czym mowa.

A odpowiadając wprost : nie, nic nie musisz zwracać.

 

 

Tak właśnie testuję, czy ktoś w ogóle myśli - przedstawiam liczby, zależności i wnioski, po czym sprawdzam, czy delikwent cokolwiek z tego zrozumiał. Jaką odpowiedź otrzymuję w zamian? Bezsilne pyskowanie.

 

TAK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego sprzedawałem różne swoje auta nawet takie co sprzeglo miało z 3 egzemplarzy używanych składane :] i nikt nie narzekał bo auto jezdzilo sam naciołem się raz na auto po powodziowe i co i nic jeździłem rok i sprzedałem Mirkowi za więcej jak kupiłem a Mirek brał z szfagrem dla żony :]

Tak jak wcześniej ktoś pisał jak byś wyskoczył mi z hasłem o zwrot kosztów bo ci się coś nie podoba to po prostu bym cie olał cienkim sikiem

Ewentualnie zwrócił się do ciebie o zwrot kosztów poświęconego mojego czasu

Lub wrucil byś do domu parę gram lżejszy o (zeby) tak wiem jesteś Bruce lee jednak z tubylcami nikt nie wygra ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Idealnego auta też nikt nie sprzeda, bo to się nie opłaca....

 

Bierzesz innych swoją miarą?

Dlaczego tak uważasz? Nie jestem oszustem, samochód też mam zawsze w pełni sprawny, a sprzedaję bo chcę inny i nie wnikam czy się opłaca czy nie. Tym bardziej, że z ekonomicznego punktu widzenia do celów prywatnych kupno auta nigdy się nie opłaca.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ wszyscy tak nie piszą i trzeba naprawdę złej woli, żeby tak uważać.

Sprzedawca mojej Corolli napisał w ogłoszeniu na otomoto, że samochód jest wyposażony...................

 

nie będę tutaj roztrząsał by może niepotrzebnie jakiejś znowu jatki. dodam tylko, ze jak o mnie chodzi, to sprawa wyposażenia auta, czy np stanu technicznego np zawieszenia,  dla mnie jest drugorzędna i nie będę się o to kłócił jak ktoś czegoś nie dopowiedział. ale jak ktoś pisze, ze auto bezwypadkowe, a na miejscu sie okazuje, ze połowa jest malowana, nie ma poduszek itp, to jak dla mnie to oszust i w tym przypadku faktycznie idiota powinien zwracac kase za stracony czas i paliwo. trafiłem pare razy na takich i z tego powodu jestem byc może uprzedzony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie będę tutaj roztrząsał by może niepotrzebnie jakiejś znowu jatki. dodam tylko, ze jak o mnie chodzi, to sprawa wyposażenia auta, czy np stanu technicznego np zawieszenia,  dla mnie jest drugorzędna i nie będę się o to kłócił jak ktoś czegoś nie dopowiedział. ale jak ktoś pisze, ze auto bezwypadkowe, a na miejscu sie okazuje, ze połowa jest malowana, nie ma poduszek itp, to jak dla mnie to oszust i w tym przypadku faktycznie idiota powinien zwracac kase za stracony czas i paliwo. trafiłem pare razy na takich i z tego powodu jestem byc może uprzedzony

Nie to, żebym bronił oszustów, ale sprzedający zawsze może powiedzieć, że nie był tego świadomy, bo jest muzykiem, ogrodnikiem, albo filozofem i o samochodach wie tyle, ile typowa blondynka. Jak pisałem, wręcz cudowną metodą okazuje się nie napalanie się na "okazję" bo takich nie ma dla ogółu (rozchodzą się w rodzinie lub gronie bliskich znajomych), a tym bardziej nie jeżdżenie daleko; ustawienie rozsądnych kryteriów "nowego" samochodu i dopasowanie ich do swoich możliwości finansowych, olanie "życzliwych" podpowiadaczy, którzy widzieli świetne BMW czy Audi za 10 tysięcy, a także zaakceptowanie faktu, że używany samochód ma normalne wady wynikające z wieku i eksploatacji.

Być może Corollę taką jak moja mogłem kupić taniej, gdybym pojeździł "po Polsce", ale zwyczajnie stwierdziłem, że szkoda mojego czasu, pieniędzy i na końcu nerwów. Autorowi wątku też to radzę zamiast nagrywania sprzedawców i domagania się zwrotu za dojazd.

dranio

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niepokojace jest to ze tylu z Was godzi sie na taka patologie jaka dotknela rynek samochodow uzywanych. A jak jest w necie jalis film czy nagranie jak ktos dzwoni i straszy szwagrem bokserem czy w inny sposob wygraza sprzedajacemu to nagle wszyscy pogodzeni zaczynaja podlinkowywac na forum czy znajomym w mailach i ogladaja z radoscia i duma podobnej do tej jak gdy widza jak liam neeson rozwala po kolei porywaczy swojej filmowej corki w uprowadzonej.

Ja srednio nacinam sie co drugi zakup auta. Mniej lub bardziej. I za kazdym razem zona musi mi uswiadamiac ze nie warto jechac turbowac sprzedajacego bo zawsze mozna trafic na wiekszego kozaka.

Nacinam sie przez to ze sie napalam. Ostatnio nacialem aie przez to ze szukalem auta nietypowego. Na allegro 4szt. A ja chcialem juz. Rozszyfrowalem z 10 klamstw i zaakceptowalem stan i kupilem. Doszly ze 3 ktorych nie wychwycilem. Upierdliwe. Przez 7mcy pakietu startowego nie przekroczylem na szczescie. Druga sprawa to jednak kupujacy chca auto uzywane ale nie akceptuja ze jest ono tym samym w pewnym stopniu zuzyte. Mysla ze wymienia klocki rozrzad i skore kierownicy i beda mieli nowke dlatego szukaja bez rys bo mechanike to se ogarna. Tyle ze zuzywa sie wszystko. Nawet nadwozie po kilku latach nie jest sztywne jak w nowym. Wymiana plynow i klockow nic nie da. Chyba ze wloz w remont tyle ile na discovery channel np Fuse pompuje. Tyle ze remont matiza za 1900pln wyniesie ich ze 40 tysiecy. Ale wtedy faktycznie bed mieli auto nawet lepsze od nowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna mysl mnie naszla. Z uplywem czasu stac mnie na coraz lepsze auta. Kiedys nieosigalnym marzeniem bylo uzywane polo gti a realnym 10 letni kadett gsi. I gdybym jechal go kupic to bym ogladal badal i mierzyl sznurkiem. Bo mnie nie bylo na niego stac. Gdyby cos padlo to by chwile wrastal w trawnik zaim bym naprawil. Teraz gdy szukam malego miejskiego auta typu corsa 3-4 letnia dla mamy w sumie obchodzi mnie tylko czy nie spawana. Reszta mi lata bo cokolwiek by sie nie zepsulo to bedzie ulamek ceny awarii mojego obecnego auta i w ogole mnie to nie zaboli wiec niech sie psuje. I wiecie co? Wlasnie wiem ze teraz mnie na polo czy corse stac. A na obecne moje auto sie napinam bo np naprawa w aso by mnie zrujnowala bo bylejaka kosztuje tyle co remont silnika w aso w corsie. Wiec wniosek z tego ze ci wszyscy pieniacze po prostu lokuja 70% majatku w samochodzie.

Przeciez nie ida do spozywczego z kamera na wypadek splesnialego sernika. Tylko chca nagrywac sprzedajacych auta. Bo to nie sernik. Tutaj jak wtopia 70% majatku to przegraja zycie. Po prostu stac ich ale na auta 2/3 tansze.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 jak ktoś pisze, ze auto bezwypadkowe, a na miejscu sie okazuje, ze połowa jest malowana, nie ma poduszek itp, 

 

Dwa tygodnie temu sprzedałem auto bezwypadkowe, a malowany był w nim pewnie każdy element - mieszkam w centrum i obtarcia, uderzenia drzwiami itp. są na porządku dziennym więc co jakiś czas malowany jest jakiś kolejny element / elementy. Czy są poduszki ? Nie wiem, bo nie wiem jak sprawdzić - zakładam, że są, bo tak mi powiedział poprzedni właściciel, a ja na szczęście nie miałem sposobności sprawdzać czy powiedział prawdę.

 

Mam nieodparte wrażenie, że jak by przyjechał oglądać to auto kolega Polarny to by chciał żebym mu kasę za dojazd zwracał, bo malowane. Dla mnie to było dobre auto, dla tego co kupił mam nadzieję też, a dla kogo innego mógłby to być "ulep".

 

Zatem wracamy do clou: Albo się jeździ daleko na własne ryzyko (duże ryzyko), albo się jeździ blisko na własne ryzyko (mniejsze ryzyko), albo się idzie do salonu na własne ryzyko po nowe (małe ryzyko). Wszelkie inne opcje to utopia i bicie piany.

 

@@Polarny

 

McDonald's też kolega po sądach ciąga, że burger na zdjęciu jest ładniejszy niż w rzeczywistości ? A producenta proszku, że nie doprał plamy ? A producenta płynu do zmywania, że butelka nie starczyła na 1000 talerzy ? A producenta prezerwatyw, że doznania nie były "jak bez prezerwatywy ?

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jednak metody które podajesz są przegięte w drugą stronę, zupełnie nierealne do wprowadzenia w czyn.

Wysłane z Moto X Play

 

to, akurat, jest typowa reakcja, na próbę wprowadzenia czegoś nowego

ja pracownikon zawsze mówię, że nie dowiedzą się jak nie spróbują, a jeśli zostawią tak, jak jest, to nie zmieni się nic na 100%

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa tygodnie temu sprzedałem auto bezwypadkowe, a malowany był w nim pewnie każdy element - mieszkam w centrum i obtarcia, uderzenia drzwiami itp. są na porządku dziennym więc co jakiś czas malowany jest jakiś kolejny element / elementy. Czy są poduszki ? Nie wiem, bo nie wiem jak sprawdzić - zakładam, że są, bo tak mi powiedział poprzedni właściciel, a ja na szczęście nie miałem sposobności sprawdzać czy powiedział prawdę.

 

Mam nieodparte wrażenie, że jak by przyjechał oglądać to auto kolega Polarny to by chciał żebym mu kasę za dojazd zwracał, bo malowane.

 

 

 

 

ale niby dla czego, jeśli opowiesz w ten sam sposób jak opisałeś powyżej

 

pytanie - czy nie bity 

odpowiedź - nie

czy któreś elementy były malowane 

 

tak

 

odpowiedziałeś prawde

z jakiego powodu ma dochodzić jakichś zwrotów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale niby dla czego, jeśli opowiesz w ten sam sposób jak opisałeś powyżej

 

pytanie - czy nie bity 

odpowiedź - nie

czy któreś elementy były malowane 

 

tak

 

odpowiedziałeś prawde

z jakiego powodu ma dochodzić jakichś zwrotów?

 

Bo Polarny zapyta tylko czy nie bity i zrozumie, że jak nie bity to i nie malowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo Polarny zapyta tylko czy nie bity i zrozumie, że jak nie bity to i nie malowany.

 

no jeżeli jesteś pewny, to chyba tak

ale czy Ty aż tak dobrze znasz człowieka, żeby mieć pewność o co zapyta a o co nie?

 

ja zrozumiałem, że mu nie chodzi o to, żeby zrobić zródło dochodu z tej "działalności", tylko o to, żeby na wstępie odrzucić oferty cfaniaków/oszustów

...

 

aha, a nawet jeśli nie zapyta, to i tak nie będzie podstaw do jakichś zwrotów, no bo sprzedajacy nie oszukał, odpowiadajac na konkretne pytania

Edytowane przez aleksaszka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Cały problem polega na tym, że jest to nielegalne i ... poniżej jakiegokolwiek poziomu

Dlatego proponuję rozwiązanie legalne i na najwyższym możliwym poziomie. Alternatywą jest jeżdżenie w wiele miejsc i tracenie czasu albo pieniędzy.


TAK

Twoje odpowiedzi robią się coraz "bystrzejsze".

Naprawdę jestem pełen uznania, jak można nie rozumieć tekstu pisanego, a przy tym być przekonanym o swojej wyższości i nieomylności.


jak byś wyskoczył mi z hasłem o zwrot kosztów bo ci się coś nie podoba

I następny, który nie rozumie, co czyta.


ale sprzedający zawsze może powiedzieć, że nie był tego świadomy

Bingo!! Więc niech to powie. A nie gada że "bezwypadkowy" a na miejscu widać, że drzwi jeszcze nie dokończyli montować.


Mam nieodparte wrażenie, że jak by przyjechał oglądać to auto kolega Polarny to by chciał żebym mu kasę za dojazd zwracał, bo malowane.

Sam odpowiadasz za swoje wrażenia - mnie w to nie mieszaj.


McDonald's też kolega po sądach ciąga, że burger na zdjęciu jest ładniejszy niż w rzeczywistości ? A producenta proszku, że nie doprał plamy ? A producenta płynu do zmywania, że butelka nie starczyła na 1000 talerzy ? A producenta prezerwatyw, że doznania nie były "jak bez prezerwatywy ?

Nie.

Czy nie masz nieodpartego wrażenia, że nie pojąłeś o co chodzi, za wyjątkiem tego że "nagrywa, to pewnie wariat"?

 


Bo Polarny zapyta tylko czy nie bity i zrozumie, że jak nie bity to i nie malowany.

Nie.

Po raz kolejny - nie mieszajcie mnie w swoje "rozumienie".

 

Tak się składa, że moja praca wymaga precyzji w specyfikowaniu i doskonale wiem o co pytać żeby jednoznacznie wiedzieć co i jak wygląda - zwłaszcza w kwestiach umów i finansowych. Nie raz przydało mi się to w prawnych sporach z bankami - zawsze wygrywałem.

Więc dobra rada - nauczcie się rozumieć to, co czytacie. Bo później mamy wszelkich "oszukanych" przez banki czy fundusze, frankowiczów oraz forumowiczów, którzy "mają wrażenie, że Polarny wtedy by pomyślał".

Nie mam zamiaru się tu wywyższać ani pouczać, ale gdyby komuś chciało się kiedykolwiek dokładnie przeanalizować tę dyskusję, to sam zobaczy, jakie błędy logiczne sadzicie - aż zęby bolą.

Znamienny jest też fakt, że przy konkretnych argumentach nie otrzymuję kontrargumentów, a jedynie bezsilne drwiny. Jestem na to odporny z prostego powodu - doświadczenie udowadnia, że tacy w końcu i tak źle wychodzą na swoim zdaniu, a ja dobrze. W wielu aspektach życia.

Więc ogarnijcie się trochę, panienki, i nie strzelajcie fochów - zamiast tego postarajcie się przynajmniej zrozumieć treść tego, co czytacie. Będzie i przyjemniej, i bardziej pouczająco - również dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no jeżeli jesteś pewny, to chyba tak

ale czy Ty aż tak dobrze znasz człowieka, żeby mieć pewność o co zapyta a o co nie?

 

ja zrozumiałem, że mu nie chodzi o to, żeby zrobić zródło dochodu z tej "działalności", tylko o to, żeby na wstępie odrzucić oferty cfaniaków/oszustów

...

 

aha, a nawet jeśli nie zapyta, to i tak nie będzie podstaw do jakichś zwrotów, no bo sprzedajacy nie oszukał, odpowiadajac na konkretne pytania

 

Problem jest w niejednoznacznym rozumieniu pewnych faktów. Sprzedający może w swoim mniemaniu sprzedawać idealne auto, a kupujący uzna go za złom i niesnaski gotowe. Mnie tez wkurzyło, ze na dzień dobry mógłby mnie potraktować jako oszusta i domagać się jakiś wyimaginowanych oświadczeń itp.

takiego kupującego olewam na dzień dobry bo to kosmita.

Rynek jest jaki jest, ale jak się nie szuka ceny tylko samochodu to szansa wtopy maleje gwałtownie. w pewnym przedziale cenowym czy wiekowym nie można się też spodziewać cudów a przy piątym właścicielu historia samochodu jest praktycznie nie znana i oświadczać sobie można wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego proponuję rozwiązanie legalne i na najwyższym możliwym poziomie. Alternatywą jest jeżdżenie w wiele miejsc i tracenie czasu albo pieniędzy.

To Twoje legalne rozwiązanie też polega na jeżdżeniu i traceniu czasu - w sądzie. Skutek będzie taki, że "cwany" sprzedający odpowie wymijająco lub niejasno na Twoje precyzyjne pytania, a złapie się taki, który odpowie w dobrej wierze, a nie ma pojęcia o samochodach i jest np. drugim i trzecim właścicielem.

Poza wszystkim - zadaj sobie jedno ważne pytanie - skoro większość sprzedających jest nieuczciwa, to dlaczego przyjmujesz, że większość kupujących będzie uczciwa i nie będzie "polować" na takie pomyłki, o których wspomniałem?

dranio

Edytowane przez dranio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Twoje legalne rozwiązanie też polega na jeżdżeniu i traceniu czasu - w sądzie. Skutek będzie taki, że "cwany" sprzedający odpowie wymijająco lub niejasno na Twoje precyzyjne pytania, a złapie się taki, który odpowie w dobrej wierze, a nie ma pojęcia o samochodach i jest np. drugim i trzecim właścicielem.

Poza wszystkim - zadaj sobie jedno ważne pytanie - skoro większość sprzedających jest nieuczciwa, to dlaczego przyjmujesz, że większość kupujących będzie uczciwa i nie będzie "polować" na takie pomyłki, o których wspomniałem?

dranio

 

A byli tacy kupujący co wyłapywali licytacje od złotówki na allegro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A byli tacy kupujący co wyłapywali licytacje od złotówki na allegro.

Dojdzie do tego, że trzeba będzie spisywać notarialny protokół z rozmowy o stanie samochodu, bo sprzedający oskarży kupującego o manipulację nagrania i chęć wyłudzenia 300 zł za przejazd, a także o utratę dobrego imienia. Sprawa będzie ciągnąć się kilka lat i zarobią tylko prawnicy. :bzik:

A jak wielokrotnie tu wspomniano jest proste rozwiązanie: omijać oferty z magicznymi zwrotami "perełka", "lalka", "lać i jechać", rozsądnie oceniać swoje możliwości finansowe odnośnie zakupu samochodu i nie wierzyć, że na drugim końcu Polski są okazje tańsze o 20% w porównaniu ze swoją miejscowością.

dranio

Edytowane przez dranio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tak się składa, że moja praca wymaga precyzji w specyfikowaniu i doskonale wiem o co pytać żeby jednoznacznie wiedzieć co i jak wygląda - zwłaszcza w kwestiach umów i finansowych. Nie raz przydało mi się to w prawnych sporach z bankami - zawsze wygrywałem.

Więc dobra rada - nauczcie się rozumieć to, co czytacie. Bo później mamy wszelkich "oszukanych" przez banki czy fundusze, frankowiczów oraz forumowiczów, którzy "mają wrażenie, że Polarny wtedy by pomyślał".

Nie mam zamiaru się tu wywyższać ani pouczać, ale gdyby komuś chciało się kiedykolwiek dokładnie przeanalizować tę dyskusję, to sam zobaczy, jakie błędy logiczne sadzicie - aż zęby bolą.

Znamienny jest też fakt, że przy konkretnych argumentach nie otrzymuję kontrargumentów, a jedynie bezsilne drwiny. Jestem na to odporny z prostego powodu - doświadczenie udowadnia, że tacy w końcu i tak źle wychodzą na swoim zdaniu, a ja dobrze. W wielu aspektach życia.

Więc ogarnijcie się trochę, panienki, i nie strzelajcie fochów - zamiast tego postarajcie się przynajmniej zrozumieć treść tego, co czytacie. Będzie i przyjemniej, i bardziej pouczająco - również dla mnie.

 

Z jednym się z kolegą zgodzę w 100% - należy zawsze dokładnie czytać umowy, które podpisujemy. Natomiast przy zakupie auta łatwiej, taniej etc. wyjdzie gdy zastosuje się metodę "nie jechać za daleko". Kijem kolega Wisły nie zawróci. Kolega zachowuję się trochę jak ten kolega co podaje ludzi dą sądu za komentarze na allegro - można, tylko po co ? "W imię zasad" to dobrze w filmach brzmi, a nie w codziennym życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy któreś elementy były malowane 

 

tak

 

 

A co, jeśli po prostu nie wiem? Można być pierwszym właścicielem i nie wiedzieć - kiedyś dowiedziałem się o takiej sytuacji 2.5 roku od zakupu auta. Kupiłem nowe, więc wydawało mi się, że malowane nie jest. Potem jednak okazało się, że albo w salonie, albo gdzies wcześniej malowany tylny lewy błotnik - mało fachowo z resztą i dlatego to wyszło w ogóle. 

 

Gdybym wystawił auto na sprzedaż, poinformował że lakier jest fabryczny i trafił na kupującego-pieniacza, to już by były groźby pozwu i żądania zwrotu kosztów dojazdu. Oczywiście zawsze można w opisie umieścić informację, że pewności nie mam - tylko jeśli ktoś oczekuje, że mam finansowo odpowiadać za niezgodność ze stanem faktycznym tego, o czym poinformowałem w dobrej wierze, to właściwie na wszystkie pytania należałoby udzielić odpowiedzi "nie wiem". Czy samochód był regularnie serwisowany? Nie wiem - oddawałem go do ASO, mechanikom na ręce nie patrzyłem, może mnie oszukali przy którymś z przeglądów.  Czy przebieg jest prawdziwy? Nie wiem - gdy kupiłem auto, na liczniku było 7 km, gdy je sprzedawałem - 40523 km, ja stanu licznika nie modyfikowałem, ale u dealera być może to zrobiono przed sprzedażą auta  z jakichś względów. Nie wiem, czy samochód był malowany - ja nie malowałem. Nie wiem, czy jest bezwypadkowy - być może był uszkodzony w transporcie i ja go dealera kupiłem nieświadomie już po naprawie. I tak można właściwie bez końca będąc pierwszym właścicielem - a jesli jest się kolejnym, to już w ogóle poza modelem właściwie za nic innego ręczyć nie można.  ;l

 

Na prawdę, dla własnego dobra lepiej po prostu pieniaczy unikać - przy takich oczekiwaniach można wskazać adres najbliższego salonu i niech tam szaleniec jedzie oglądać samochody i straszyć pozwami.  :ok:

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Znamienny jest też fakt, że przy konkretnych argumentach nie otrzymuję kontrargumentów, a jedynie bezsilne drwiny. Jestem na to odporny z prostego powodu - doświadczenie udowadnia, że tacy w końcu i tak źle wychodzą na swoim zdaniu, a ja dobrze. W wielu aspektach życia.

Więc ogarnijcie się trochę, panienki, i nie strzelajcie fochów - zamiast tego postarajcie się przynajmniej zrozumieć treść tego, co czytacie. Będzie i przyjemniej, i bardziej pouczająco - również dla mnie.

 

no więc ja napiszę jeszcze raz...kupując nigdy nikogo nie nagrywałem...raz pojechałem po samochód dalej (dość rzadko występujący na polskim rynku) i to mnie nauczyło a w zasadzie utwierdziło w przekonaniu, że po używkę daleko się nie jeździ...

sprzedawałem zawsze samochody w pełni sprawne, często z dopiero co wymienionymi elementami, które tanie nie były, ale jakby zadzwonił do mnie kupujący i zapytał o nagrywanie rozmowy to też wolałbym z nim tą rozmowę zakończyć...nie wiem kto jest po drugiej stronie i w jakim celu mnie nagrywa, mogę założyć tak samo jak on, że druga strona chce mnie w jakiś sposób oszukać...

poza tym jak już niejedna osoba pisała stan samochodu może być mocno względny i to co dla jednego będzie stanem b. dobrym dla innego może być parchem nadającym się do zepchnięcia w przepaść...to jest podstawowa sprawa, dla której nagrywanie nie ma sensu i wiele osób przy zdrowych zmysłach się nie zgodzi...

a i na takim podejściu jeszcze źle nie wyszedłem a kilka samochodów kupiłem i kilka sprzedałem...tobie też życzę jak najlepiej i owocnych poszukiwań używanego samochodu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem jest w niejednoznacznym rozumieniu pewnych faktów. Sprzedający może w swoim mniemaniu sprzedawać idealne auto, a kupujący uzna go za złom i niesnaski gotowe

Mnie tez wkurzyło, ze na dzień dobry mógłby mnie potraktować jako oszusta i domagać się jakiś wyimaginowanych oświadczeń itp.

takiego kupującego olewam na dzień dobry bo to kosmita.

Rynek jest jaki jest, ale jak się nie szuka ceny tylko samochodu to szansa wtopy maleje gwałtownie. w pewnym przedziale cenowym czy wiekowym nie można się też spodziewać cudów a przy piątym właścicielu historia samochodu jest praktycznie nie znana i oświadczać sobie można wszystko.

 

 

Błąd. Poruszany problem nie dotyczy wrażeń tylko faktów.

Czyli dla tych co nie zrozumieli, sprzedający pisze że bezwypadkowy, bez przeszłości blacharsko lakierniczej, a wychodzi coś zupełnie innego.

Nie chodzi o żadne nie wiem, nie znam się, chodzi o zwykłe kłamstwo.

 

Drugi błąd to mylne założenie że szukając auta a nie ceny zmniejszamy ryzyko wtopy.

Wielokrotnie (nawet ostatnio @ o tym pisał) okazywało się ze drogie sztuki były takimi samymi ulepami ja tanie.

 

A problem jest tylko taki, by móc odsiać tych co mają widzimisię kłamać. Bo jeden czaruś picuś dostanie w dzoba, inny za to odpowie przed sądem, inny zajmie się czymś innym...bez żadnego działania nie będzie żadnego efektu, żadnej dobrej zmiany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


To Twoje legalne rozwiązanie też polega na jeżdżeniu i traceniu czasu - w sądzie.

Za wszystko płaci pozwany - za jeżdżenie i tracenie czasu w sądzie - również.


Skutek będzie taki, że "cwany" sprzedający odpowie wymijająco lub niejasno na Twoje precyzyjne pytania, a złapie się taki, który odpowie w dobrej wierze, a nie ma pojęcia o samochodach i jest np. drugim i trzecim właścicielem.

Jak odpowie niejasno, to nie ma za co go ciągać. Jak odpowie że nie ma pojęcia i jest kolejnym właścicielem - również.

Sytuacja dotyczy wyłącznie jednoznacznego ZAPEWNIENIA, że auto jest takie a takie, które to zapewnienie diametralnie mija się z prawdą.

Sprzedający musiałby więc być totalnym idiotą, żeby przy świadomości nagrywania i konsekwencji jednoznacznie twierdzić coś, co prawdą nie jest.

 


Kolega zachowuję się trochę jak ten kolega co podaje ludzi dą sądu za komentarze na allegro

De facto żadnych procesów by nie było. Sprzedający zmieniłby opis słowny z "idealny" na "nic nie wiem". To wystarczy.


Czy samochód był regularnie serwisowany? Nie wiem - oddawałem go do ASO, mechanikom na ręce nie patrzyłem

I to wystarczy.

Jeżeli by się okazało, że jednak był malowany, to faktycznie - napisz że nie wiesz. Albo sprawdź przed sprzedażą (a najlepiej przy kupnie w salonie).

 


raz pojechałem po samochód dalej (dość rzadko występujący na polskim rynku) i to mnie nauczyło a w zasadzie utwierdziło w przekonaniu, że po używkę daleko się nie jeździ...

Ano właśnie - to jest OMIJANIE problemu, a nie jego rozwiązywanie.

Jak widać, powszechne jest przyzwolenie społeczne na oszustwa i przeświadczenie że i tak nic nie da się z tym zrobić.

 


stan samochodu może być mocno względny i to co dla jednego będzie stanem b. dobrym dla innego może być parchem nadającym się do zepchnięcia w przepaść..

To nie ma nic do rzeczy - pytania są o konkrety, a nie o subiektywne odczucia typu "czy jest głośny, czy dużo pali, czy jest komfortowy".

 

Czekam, aż ktoś opisze kupno auta np. w Szwajcarii, gdzie sprzedający pozwala sobie na takie kłamanie jak u nas. Często jesteśmy porównywani do kierowców z Zachodu, że powinniśmy jeździć jak oni, że mandaty powinny być wyższe, ale jeżeli ktoś chce traktować oszusta tak jak na to zasługuje, to już wolicie kierunek Wschód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Na prawdę, dla własnego dobra lepiej po prostu pieniaczy unikać - przy takich oczekiwaniach można wskazać adres najbliższego salonu i niech tam szaleniec

I to jest najpiękniejszy przykład tego, jak ni w ząb nie rozumiesz, co czytasz.

Jak już pisałem - wasze pojmowanie ogranicza się do "wariat nagrywa i będzie się sądził, bo mu się kolor nie podoba".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to jest najpiękniejszy przykład tego, jak ni w ząb nie rozumiesz, co czytasz.

Jak już pisałem - wasze pojmowanie ogranicza się do "wariat nagrywa i będzie się sądził, bo mu się kolor nie podoba".

 

A po co wnikac dalej? Nie zgadzam sie na zadne nagrywanie i po klopocie :ok:

Po co sie w ogole narazac na jakiekolwiek ewentualne konsekwencje? Bo kupujacy ma taki kaprys?

Jak mu sie warunki nie podobaja to niech szuka dalej :ok:

Chyba, ze zostanie wprowadzony urzedowy obowiazek nagran przy kupowaniu auta ;l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za wszystko płaci pozwany - za jeżdżenie i tracenie czasu w sądzie - również.

Prawnicy już zacierają ręce z radości. :P Kto o zdrowych zmysłach zgodzi się na nagrywanie?

 

Jak odpowie niejasno, to nie ma za co go ciągać. Jak odpowie że nie ma pojęcia i jest kolejnym właścicielem - również.

Sytuacja dotyczy wyłącznie jednoznacznego ZAPEWNIENIA, że auto jest takie a takie, które to zapewnienie diametralnie mija się z prawdą.

Sprzedający musiałby więc być totalnym idiotą, żeby przy świadomości nagrywania i konsekwencji jednoznacznie twierdzić coś, co prawdą nie jest.

Jak sądzisz, kto o zdrowych zmysłach (zakładając, że świadomie zgodzi się na nagrywanie) udzieli odpowiedzi innych niż "nie wiem", "nie pamiętam", "nie mam pojęcia"? :bzik:

I znowu Twoi znajomi będą musieli SAMI podjąć tę bolesną decyzję, czy jechać kilkaset kilometrów oglądać typowego kompakta, czy także typowy samochód klasy średniej. ;l

dranio

Edytowane przez dranio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co wnikac dalej? Nie zgadzam sie na zadne nagrywanie i po klopocie :ok:

Po co sie w ogole narazac na jakiekolwiek ewentualne konsekwencje? Bo kupujacy ma taki kaprys?

Jak mu sie warunki nie podobaja to niech szuka dalej :ok:

Chyba, ze zostanie wprowadzony urzedowy obowiazek nagran przy kupowaniu auta ;l

- Proszę mnie zapewnić, że samochód jest bezwypadkowy, a ja tę odpowiedź nagram!!!

- Żegnam

;l

dranio

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to jest najpiękniejszy przykład tego, jak ni w ząb nie rozumiesz, co czytasz.

 

Nie każdy jest w stanie objąć rozumem tak genialne pomysły.  ;]

 

Jak już pisałem - wasze pojmowanie ogranicza się do "wariat nagrywa i będzie się sądził, bo mu się kolor nie podoba".

 

A ja już parę stron wcześniej napisałem w miarę jasno, że dyskutowanie z pieniaczami nie ma żadnego sensu - usłyszawszy taki koncert życzeń wyrażonych przez telefon należy niezwłocznie się rozłączyć, dla własnego dobra. Z wielką konsekwencją udowadniasz w kolejnych postach, że tego rodzaju postępowanie będzie w takim przypadku najlepszym możliwym wyborem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu Twoi znajomi będą musieli SAMI podjąć tę bolesną decyzję, czy jechać kilkaset kilometrów oglądać typowego kompakta, czy także typowy samochód klasy średniej.

 

 

A wzór uczciwego ogłoszenia wygląda tak:

 

 

Sprzedam Vokswagena Golfa V, kolor w tej chwili srebrny, ale nie wiem czy od początku był taki. Silnik 1.9 TDI, chyba oryginalny. Mocy nie znam - podobno 130 koni. Nie wiem, czy samochód był regularnie serwisowany - ja odstawiałem go do warsztatu zgodnie z harmonogramem przeglądów, ale za uczciwość warsztatu nie mogę przecież ręczyć. Z dokumentów wynika, że jestem trzecim właścicielem, ale może są sfałszowane. Przebiegu nie znam - stan licznika to 195kkm, sam przejechałem 55km, ale licznik mógł być przecież cofany. Samochód zdaniem mojego mechanika jest sprawny, aczkolwiek mechanik ten nie jest nieomylny, więc nie mogę tego zagwarantować z całkowitą pewnością. W razie potrzeby mogę podać numer VIN - nie wiem, czy jest oryginalny, ktoś mógł wspawać inny - ja nie znalazłem śladów takiej interwencji. Z racji braku absolutnej pewności co do autentyczności dokumentów i oryginalności numeru VIN nie mogę również wykluczyć, że samochód pochodzi z kradzieży. Gorąco polecam. 

 

;]

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A po co wnikac dalej? Nie zgadzam sie na zadne nagrywanie i po klopocie

Teraz tak, bo mamy dziki rynek, gdzie kupujący dają się robić w jajo.

Powinno być tak, że zwrot kosztów następuje, gdy tylko w ogłoszeniu się nakłamie - bez żadnego nagrywania.

W takiej sytuacji, z normalnym rynkiem, mógłbyś się co najwyżej nie zgodzić na zamieszczenie ogłoszenia - i po kłopocie. Oszustów nie potrzebujemy.


Jak sądzisz, kto o zdrowych zmysłach (zakładając, że świadomie zgodzi się na nagrywanie) udzieli odpowiedzi innych niż "nie wiem", "nie pamiętam", "nie mam pojęcia"?

Ten, kto nie ma nic do ukrycia.

A jeżeli w ogłoszeniu jest że wie, ale nagrywany odpowiada że nie wie, to sprawa jest jasna. Jak w nagraniu, gdzie kupujący zagroził szwagrem-bokserem. Nagle z "igła" zrobiło się "trzeba by jeszcze sprawdzić".


Nie każdy jest w stanie objąć rozumem tak genialne pomysły.

Gdyby tak było, to pół biedy. Najgorsze jest to, że pomysł jest prosty, a wręcz prymitywny. Ale i tak nie pojmują.


A ja już parę stron wcześniej napisałem w miarę jasno, że dyskutowanie z pieniaczami nie ma żadnego sensu

Rozumiesz znaczenie słowa "pieniacz"?


A wzór uczciwego ogłoszenia wygląda tak

Dokładnie - zaznaczam w wyszukiwaniu, jaki kolor czy historia jest w rzeczywistości i odrzuca mi takie ogłoszenia jak twoje.

Jak zabraknie aut pewnych, to wtedy może jakiś sprzedający raczy do ciebie zadzwonić.


Ile spraw w praktyce przeprowadziłeś ?

Wystarczyło zagrożenie sądem - dotyczyło to jednak nie samego kupna auta, tylko spartolonej roboty.

Znajomy (też nie kupno) odzyskał 4 razy więcej niż wyniosło pierwotne roszczenie, bo doliczył właśnie dodatkowe koszty, w tym związane ze sprawą sądową.

Jakiś czas temu czytałem o sprawie zakupu ulepa sprzedawanego jako igła (jakieś audi). Po zakończeniu sprawy handlarz musiał zwrócić drugie tyle (w sumie coś ok. 200 tys.) i zbankrutował.

 

Naprawdę nie wiem, o co walczycie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę nie wiem, o co walczycie.

To Ty o coś walczysz, ja nie walczę. :P

Zapytam jeszcze raz - dlaczego oczekujesz, że drudzy i kolejni właściciele będą się podkładać i mówić, że za swój samochód ręczą głową?

Poza wszystkim, czy ktoś zmusza Cię, żebyś jechał setki kilometrów oglądać dany samochód?

dranio

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


dlaczego oczekujesz, że drudzy i kolejni właściciele będą się podkładać i mówić, że za swój samochód ręczą głową?

Jeszcze raz - nie rozumiesz co czytasz. Jedyne, co zrozumiałeś, to że "wariat nagrywa i chce się sądzić".

 

Spróbuję więc w wersji dla naprawdę opornych.

 

Nie oczekuję od sprzedających żadnych obietnic ani deklaracji.

Oczekuję, że jeżeli coś zadeklarują, to ma to być prawda.

A ma to być prawda dlatego, że być może jeżeli bym wiedział, że to nieprawda, to nie ponosiłbym kosztów żeby auto oglądać.

Jeżeli więc sprzedający skłamie, to on powinien ponieść koszt swojego kłamstwa a nie ja.

Nic więcej.

 


Poza wszystkim, czy ktoś zmusza Cię, żebyś jechał setki kilometrów oglądać dany samochód?

Jeżeli jest tańszy, to powinno się to opłacić.

Śmieszne są dla mnie te rady "nie warto jeździć dalej niż 30 km". Powinno się jeździć gdzie się komu podoba, a psim obowiązkiem sprzedającego jest nie kłamać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierzesz innych swoją miarą?

Dlaczego tak uważasz? Nie jestem oszustem, samochód też mam zawsze w pełni sprawny, a sprzedaję bo chcę inny i nie wnikam czy się opłaca czy nie. Tym bardziej, że z ekonomicznego punktu widzenia do celów prywatnych kupno auta nigdy się nie opłaca.

Oprócz tego, że sie tu Was kilku zarzeka, że ma w super stanie to prawie jestem przekonany, że na pewno choć coś drobnego by się znalazło ;]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błąd. Poruszany problem nie dotyczy wrażeń tylko faktów.

Czyli dla tych co nie zrozumieli, sprzedający pisze że bezwypadkowy, bez przeszłości blacharsko lakierniczej, a wychodzi coś zupełnie innego.

Nie chodzi o żadne nie wiem, nie znam się, chodzi o zwykłe kłamstwo.

Drugi błąd to mylne założenie że szukając auta a nie ceny zmniejszamy ryzyko wtopy.

Wielokrotnie (nawet ostatnio @ o tym pisał) okazywało się ze drogie sztuki były takimi samymi ulepami ja tanie.

A problem jest tylko taki, by móc odsiać tych co mają widzimisię kłamać. Bo jeden czaruś picuś dostanie w dzoba, inny za to odpowie przed sądem, inny zajmie się czymś innym...bez żadnego działania nie będzie żadnego efektu, żadnej dobrej zmiany.

Wszystko sprowadza się, że ludzie to debile, bo kupują nowe auta. A ja kupię używkę jak nową i potem zdziwienie, że takiej nie ma. A ludzie handlujący autami łapią się głupawych chwytów, żeby łosia ściągnąć na miejsce - może kupi.

Tak wiem, nówki też są bite ;]

Jakby się okazało, że obecny poziom cen odnosi się po prostu do powypadkowców, a za nietknięte auto trzeba zapłacić więcej to by się okazało, że zamiast na Passata stać nas na Polo ;] z resztą Ci co sprzedają rzeczywiście dziewicze auta też są w plecy, bo muszą równać ceny do wynalazków z zagranicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.