Skocz do zawartości

Sprzedałem auto, kupujące chce abym je naprawił...


nizioleczek

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, TomekD000 napisał:

Może ktoś z obytych w temacie coś rozjaśni?

Rozróżnij wadę ukrytą w rękojmi od naprawienia sobie auta na czyjś koszt-wtedy Ci się rozjaśni. Masz to rozpisane w tym wątku chociażby z klimatyzacją, co opisał bergerac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, TomekD000 napisał:

 

no własnie tego też nie rozumie, czyli sprzedając komuś używane auto praktycznie daje mu zwał jak zwał gwarancje/rękojmie, i nie ważne znam/nie znam jego wady. W sądzie będą mi kazali to auto naprawiać jak coś padnie. Takie wysnuwam wnioski po tym wątku...

 

Chyba że w umowie, że napisałbym "wszystko może się zepsuć w każdej chwili" i cenę z tego tytułu ustalić na "0" zł, to zabezpieczy mnie przed ewentualnymi roszczeniami.

 

Może ktoś z obytych w temacie coś rozjaśni?

 

Znając jego wady możesz o nich poinformować kupującego i z ich tytułu już nie będzie reklamacji składał. Z tytułu wad o których go nie poinformujesz teoretycznie może to robić w ciągu dwóch lat od transakcji - jeśli rękojmi nie wyłączysz.

Jeśli ją wyłączysz to może Cię ścigać jedynie o wady, które przed nim ukryłeś. Proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Ryb napisał:

 

Znając jego wady możesz o nich poinformować kupującego i z ich tytułu już nie będzie reklamacji składał. Z tytułu wad o których go nie poinformujesz teoretycznie może to robić w ciągu dwóch lat od transakcji - jeśli rękojmi nie wyłączysz.

Jeśli ją wyłączysz to może Cię ścigać jedynie o wady, które przed nim ukryłeś. Proste.

 

nie jest proste bo skąd ktoś ma wiedzieć czy ja ukryłem wady czy po sprzedaży wystąpiły?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, TomekD000 napisał:

 

nie jest proste bo skąd ktoś ma wiedzieć czy ja ukryłem wady czy po sprzedaży wystąpiły?

 

 

Ale dlaczego martwią Cię jego problemy? Jako sprzedający przecież wiesz czy coś ukrywasz czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Ryb napisał:

 

Ale dlaczego martwią Cię jego problemy? Jako sprzedający przecież wiesz czy coś ukrywasz czy nie.

 

Jego mnie nie martwią, ja nic nie ukrywam, ale zastanawia mnie jak będę sprzedawał (nie ważne co), wtedy ktoś może insynuować że znałem problemy... które mogą wystąpić np po półtorej roku od sprzedanie auta, pogmatwane to.

wiem, wiem, rzeczoznawcy, sądy, itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, TomekD000 napisał:

Jego mnie nie martwią, ja nic nie ukrywam, ale zastanawia mnie jak będę sprzedawał (nie ważne co), wtedy ktoś może insynuować że znałem problemy... które mogą wystąpić np po półtorej roku od sprzedanie auta, pogmatwane to.

 

Może. Chyba że wyłączysz rękojmię. Lepiej to zrobić, wtedy będzie musiał udowadniać że wiedziałeś o wadach i celowo je zataiłeś. Tylko nie jest łatwo wyłączyć rękojmię jeśli w ogłoszeniu jest "igła bdb, stan perfekt, nic nie stuka, nie puka, ideał pod kocem trzymany". I o to tutaj chodzi.

 

2 minuty temu, TomekD000 napisał:

wiem, wiem, rzeczoznawcy, sądy, itd

 

Właśnie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, maras77 napisał:

W KC w zakresie rękojmi  jest użyte sformułowanie Sprzedawca

OK...tylko wg mojej wiedzy "sprzedawca" to zawód jak handlowiec bądź kupiec. Osoba prywatna, która sprzedaje swoje auto to "sprzedający" i jest nim tylko w zakresie umowy "K-S". Różnica jest istotna. Więc spróbujcie prawnie wyjaśnić, jesteście dobrze uzbrojeni w paragrafy.

Ja z punktu widzenia moralnego uważam, że jeśli ktoś na sprzedaży ZARABIA to oczywiście pełna odpowiedzialność, ale jeśli ktoś chce się pozbyć starego, niepotrzebnego auta to większe wymagania powinno się stawiać przed kupującym.

Relacje sprzedawca - klient to zupełnie inna bajka co sprzedający - kupujący. Oczywiście moralnie bo prawnie...to właśnie...prawo jest takie, że trzeba sędziego, żeby rozstrzygnął.

 

Natomiast poziom kupującego, który dzwonił do autora wątku to jest dno...to tak jakby kazać producentowi kondomów opiekować się dzieckiem poczętym po pęknięciu gumy. Brak umiejętności brania na klatę odpowiedzialności za swoje wybory i czyny jest przerażający. I przejście z trybu tłumacz, ucz, wspieraj na tryb oceniaj, eliminuj jest bardzo łatwe.:(

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, p i p p napisał:

OK...tylko wg mojej wiedzy "sprzedawca" to zawód jak handlowiec bądź kupiec. Osoba prywatna, która sprzedaje swoje auto to "sprzedający" i jest nim tylko w zakresie umowy "K-S". Różnica jest istotna. Więc spróbujcie prawnie wyjaśnić, jesteście dobrze uzbrojeni w paragrafy.

obawiam się, że analiza semantyczna którą próbujesz przeprowadzić nic nie da. Kodeks cywilny jest 1964 roku i nie sądzę, żeby rozróżniał te pojęcia w sposób, w jaki to przedstawiasz. Wg mnie sprzedający i sprzedawca to to samo. Na czym opierasz, że osoba fizyczna, która sprzedała samochód nie jest sprzedawcą ?

 

Edit - aczkolwiek zgadzam się z Tobą, że sprzedawca to zawód. Obawiam się tylko, że na potrzeby bieżącej dyskusji nie ma to znaczenia ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, p i p p napisał:

OK...tylko wg mojej wiedzy "sprzedawca" to zawód jak handlowiec bądź kupiec. Osoba prywatna, która sprzedaje swoje auto to "sprzedający" i jest nim tylko w zakresie umowy "K-S". Różnica jest istotna. Więc spróbujcie prawnie wyjaśnić, jesteście dobrze uzbrojeni w paragrafy.

 

 

KC nie posługuje się określeniem "sprzedający".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
...co nie ma żadnego znaczenia w przypadku rękojmi. Gdyby nie wiedział nic by to nie zmieniło. Przepis nie wymaga żeby on wiedział.

Auto kupiłem używane z nowym silnikiem. Tankuję tylko Ultimate. Olej zmieniam co 15kkm a nie wg zaleceń longlife co 30. Przeglądy w ASO by wyłapali za wczasu potencjalną usterkę. Chcę zapobiec awarii w trasie. Wszystko robione na czas.
Hipotetycznie:
Minutkę temu sprzedałem A6 za cenę z wyceny do AC wg Allianz. Do następnego przeglądu zostało 26 kkm lub 23 miesiące. Za rok dzwoni gość i mówi: znajomy mechanik twierdzi że padły mi wszystkie 4 wtryski a zrobiłem 25kkm. Pół roku temu padło "dewasto" ale nic nie mówiłem - zdarza się. Wtryski są piezoelektryczne i nie da się ich zregenerować a nowy to minimum 1100pln plus wymiana. Naprawiaj sprzedawco bo mam dwa lata rękojmi.
I teraz wariant 1:
Dziś nie ma żadnych objawów i dla mnie wszystko jest 100% sprawne i dla niego też dlatego kupił. (Wtryski nie mają nawet 100 kkm a powinny wytrzymać minimum 200kkm.)
Wariant 2:
Gość twierdzi to co w wariancie 1 a zrobił np 120kkm na najgorszym biosyfie, licznik cofnął profesjonalnie więc nie do wykrycia. Na sam koniec tankował dobre paliwo bo się zorientował że coś nie tak.

I co robić???
1 ukryta wada
2 oszustwo podciągnięte pod wadę ukrytą...


Wysłane z mojego SM-G800H przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, electrofinger napisał:

I co robić???
1 ukryta wada
2 oszustwo podciągnięte pod wadę ukrytą...

Ani jedno ani drugie. Dlaczego uważacie, że Sądy są głupie i nie odróżniają awarii w aucie używanym od wady, która była ukryta przez sprzedawcę?Jakby to auto szarpało, dławiło się od dnia zakupu, wtedy tak-miałby prawo dochodzenia przywrócenia go do stanu takiego do jakiego auto zostało przeznaczone, chyba, że cena przy kupnie była obniżona na tą usterkę. Ja kupując auta taniej wpisuję na umowie w uwagach np. korozja błotnik przód, wyciek z silnika itd. Potem kupuję części, wstawiam do mechanika i naprawiam odsprzedając drożej, mam wtedy faktury za naprawy i jestem czysty i dla kupującego i US. Inna sprawa gdybym postąpił odwrotnie, sprzedał auto z usterką (niewidoczną) w cenie sprawnego pojazdu. Sąd bierze pod uwagę wiek auta, że może wystąpić awaria itd. Ale jak zaraz po zakupie "wychodzi" coś co stanowi 1/3 czy 1//2 wartości pojazdu, temat nie związany z awarią typu zerwanie paska rozrządu, tylko z uwalonymi wtryskami etc. to odpowiedzi "ja nie wiedziałem wysoki Sądzie bo się nie znam" Sąd nie weźmie pod uwagę. A 2 lata jest nie na wykrycie usterki, tylko stwierdzenie (a potem udowodnienie), że była w samochodzie w dniu zakupu już i zostało to zatajone. Zauważcie w końcu różnicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, AkuQ napisał:

. A 2 lata jest nie na wykrycie usterki, tylko stwierdzenie (a potem udowodnienie), że była w samochodzie w dniu zakupu już i zostało to zatajone. Zauważcie w końcu różnicę.

 

Na tej samej zasadzie jak rozumiem należy nękać producentów samochodów pp skończonej gwarancji? Wszystkie usterki będą wadami ukrytymi. Bingo! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, mrBEAN napisał:

 

Na tej samej zasadzie jak rozumiem należy nękać producentów samochodów pp skończonej gwarancji? Wszystkie usterki będą wadami ukrytymi. Bingo! :)

 

Gwarancji jest zwykle więcej niż dwa lata. Ale z tytułu rękojmi oczywiście możesz nękać sprzedawcę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Ryb napisał:

Oczywiście wyroku na to nie mam bo zakończyło się ugodą.

Czyli nie masz pojęcia jak w takiej sytuacji zachowałby się sąd. W sumie mnie Twoja postawa dziwi, mając darmową obsługę prawną poddać się ...

No i rozumiem Twoją zapalczywość w obronie swojego zdania - jakbyś przyznał, że roszczenie z rękojmii w takiej sytuacji ma marne szanse, to musiałbyś przyznać, że dałeś się wydoić ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, noras napisał:

Czyli nie masz pojęcia jak w takiej sytuacji zachowałby się sąd. W sumie mnie Twoja postawa dziwi, mając darmową obsługę prawną poddać się ...

No i rozumiem Twoją zapalczywość w obronie swojego zdania - jakbyś przyznał, że roszczenie z rękojmii w takiej sytuacji ma marne szanse, to musiałbyś przyznać, że dałeś się wydoić ...

 

1. Opisywałem na HP dlaczego sprawa nie trafiła do sądu.

2. Nie dałem się wydoić bo kupujący nic nie ugrał.

3. Nie bronię swojego zdania lecz wskazuję jak wygląda przepis. Możesz to oczywiście zanegować.

 

A w ogóle to mam wrażenie że próbujesz się przyczepić.  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AkuQ napisał:

1Ani jedno ani drugie.

 

2Dlaczego uważacie, że Sądy są głupie i nie odróżniają awarii w aucie używanym od wady, która była ukryta przez sprzedawcę?

 

3Jakby to auto szarpało, dławiło się od dnia zakupu, wtedy tak-miałby prawo dochodzenia przywrócenia go do stanu takiego do jakiego auto zostało przeznaczone, chyba, że cena przy kupnie była obniżona na tą usterkę. 

4Inna sprawa gdybym postąpił odwrotnie, sprzedał auto z usterką (niewidoczną) w cenie sprawnego pojazdu. Sąd bierze pod uwagę wiek auta, że może wystąpić awaria itd.

5Ale jak zaraz po zakupie "wychodzi" coś co stanowi 1/3 czy 1//2 wartości pojazdu, temat nie związany z awarią typu zerwanie paska rozrządu, tylko z uwalonymi wtryskami etc. to odpowiedzi "ja nie wiedziałem wysoki Sądzie bo się nie znam" Sąd nie weźmie pod uwagę. A 2 lata jest nie na wykrycie usterki, tylko stwierdzenie (a potem udowodnienie), że była w samochodzie w dniu zakupu już i zostało to zatajone. Zauważcie w końcu różnicę.

1 Więc co? Bo nie odpowiedziałeś.

2 Miałem w życiu dwie sprawy: o kolizję i ZUS. Na ich podstawie wyrobiłem sobie NEGATYWNĄ opinie nt Sądów, Sędziów i Rzeczoznawców. Brak kompetencji, elementarny błąd lub celowe działanie w celu zamknięcia sprawy albo spławienia  szczyla (mnie).

3 Auto nie szarpie i nie ma ŻADNYCH objawów że coś jest nie tak. Nic nie ma! Auto jest OK, silnik jest OK i nic nie zatajam. Nie ma żadnych usterek o których wiem. Wszystko co się stanie z silnikiem, będzie dla mnie zaskoczeniem.

4 Odpowiadasz nie na temat. NIE MAM USTEREK. Żadnych. Sprzedaję a po roku właścicielowi coś pada np te wtryski i moje pytanie : co wtedy? Nic nie ukrywam.

5 Napisałem że po roku a nie a 3 dni. Chyba ciężko uwalić wtryski przez 3 dni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mrBEAN napisał:

 

Na tej samej zasadzie jak rozumiem należy nękać producentów samochodów pp skończonej gwarancji? Wszystkie usterki będą wadami ukrytymi. Bingo! :)

Ależ tłumacz sobie to jak chcesz...jak widać piewców folkloru wiele co im się coś wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, electrofinger napisał:

1 Więc co? Bo nie odpowiedziałeś.

A bo to raz padła odp w tym wątku?

1 godzinę temu, electrofinger napisał:

4 Odpowiadasz nie na temat. NIE MAM USTEREK. Żadnych. Sprzedaję a po roku właścicielowi coś pada np te wtryski i moje pytanie : co wtedy? Nic nie ukrywam.

5 Napisałem że po roku a nie a 3 dni. Chyba ciężko uwalić wtryski przez 3 dni.

Co wtedy?Nic. Naprawia sobie usterkę. Masz konkretne terminy na powiadomienie, po roku żaden Sąd nie weźmie wtrysków jako wady ukrytej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, TomekD000 napisał:

sprzedając komuś używane auto praktycznie daje mu zwał jak zwał gwarancje/rękojmie, i nie ważne znam/nie znam jego wady. W sądzie będą mi kazali to auto naprawiać jak coś padnie. Takie wysnuwam wnioski po tym wątku...

 

Chyba że w umowie, że napisałbym "wszystko może się zepsuć w każdej chwili" i cenę z tego tytułu ustalić na "0" zł, to zabezpieczy mnie przed ewentualnymi roszczeniami.

 

0zł to też nie jest dobrze: ja bym dopłacił, żeby kupujący miał na paliwo i nie mógł z tego tytułu dochodzić ew. roszczeń: wszak to "płyn eksploatacyjny" i obniżanie jego poziomu może być uznane przez kupującego za ukrytą wadę... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.07.2017 o 14:02, marek13 napisał:

Wyłączenie rękojmi w przypadku gdy kupujący jest konsumentem jest niemożliwe:

 

Art. 568. § 1. Sprzedawca odpowiada z tytułu rękojmi, jeżeli wada fizyczna zostanie stwierdzona przed upływem dwóch lat, a gdy chodzi o wady nieruchomości – przed upływem pięciu lat od dnia wydania rzeczy kupującemu. Jeżeli kupującym jest konsument a przedmiotem sprzedaży jest używana rzecz ruchoma, odpowiedzialność sprzedawcy może zostać ograniczona, nie mniej niż do roku od dnia wydania rzeczy kupującemu.

 

Można tylko ograniczyć rękojmię do 1 roku.

 

 

Art. 1. Kodeks niniejszy reguluje stosunki cywilnoprawne między osobami
fizycznymi i osobami prawnymi.

Zatem nie dotyczy to raczej sprzedaży niezarobkowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, bergerac napisał:

Wg mnie sprzedający i sprzedawca to to samo.

Być może jest więc tak, że dla Ciebie jest tak, dla mnie inaczej, a dla sądu jeszcze inaczej. Myślę, że to jest istotą problemu. Sprzedawca po prostu trudni się handlem. Kupuje taniej, sprzedaje drożej produkt, za który odpowiada w ramach rękojmi. Wystawia "vat-marżę", fakturę. Sprzedający i umowa "K-S" to dla mnie inna bajka. Kupujący to nie klient, a gość u sprzedającego. Może zrobić wszystko z kupowanym produktem, na co pozwoli właściciel. Ma wątpliwości? Nie kupuje. Ale kiedy podpisze umowę ze słowami "kupujący zna stan pojazdu i go akceptuje" to chyba wszystko jasne?

Przecież tak po ludzku (wolę po ludzku niż po prawniczemu) przy takich umowach bardzo często kupujący zapraszany jest do domu, częstowany herbatką, da się normalnie porozmawiać. I teraz on dzwoni i czegoś żąda? Jakim śmieciem trzeba być, żeby coś takiego robić? Honor już tylko na sztandarach? Dobra, bez emocji!

Odpowiedzialność kogoś, kto odkupił auto zimą za 33.000 zł i sprzedał wiosną za 40.000 zł jest zupełnie inna niż kogoś, kto kupił sobie 8 lat temu furę z salonu za 65.000 zł, a teraz ją sprzedaje za 15.000 zł. Zatajanie wad jest oczywiście powodem, żeby kimś takim gardzić, ale nikt nikomu auta nie wciska jak ulotki na skrzyżowaniu. Nie namawia, nie reklamuje.

7 godzin temu, Ryb napisał:

KC nie posługuje się określeniem "sprzedający".

Nie czuję się sprzedawcą sprzedając auto, nie czuję się hydraulikiem wymieniając kran i nie czuję się ogrodnikiem kosząc trawę. Dla mnie gwarancja to odpowiedzialność producenta, rękojmia odpowiedzialność sprzedawcy, a - moralnie zaznaczam - podpis kupującego na umowie "K-S" = kupujący bierze wszystko na klatę. Oczywiście można zacząć tu akademicką dyskusję "a co jak auto wybuchnie tuż po podpisaniu umowy", ale od takich abstrakcji jest właśnie sąd, a nie od codzienności.

 

Niestety te prawa do zwrotu, czas na rozmyślanie się, odsyłanie butów psuje lub wręcz niszczy ludzi, którzy myślą, że kupowanie to jest jak bycie królem życia. Taka rzeczywistość przekonuje ludzi, że wszystko mogą, a nic nie muszą. Nie myśl, nie analizuj, bierz wszystko, najwyżej oddasz. To nieźle "ryje beret" jak widać po przykładzie bohatera wątku.

 

BTW czy kierowca i kierujący to też to samo?

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, maras77 napisał:

 

Błądzisz.

W KC w zakresie rękojmi  jest użyte sformułowanie Sprzedawca.

A

Art. 535 [Pojęcie] Przez umowę sprzedaży sprzedawca zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy i wydać mu rzecz, a kupujący zobowiązuje się rzecz odebrać i zapłacić sprzedawcy cenę.

Art. 535[1] [Odesłanie] Przepisy niniejszego działu stosuje się do sprzedaży konsumenckiej w takim zakresie, w jakim sprzedaż ta nie jest uregulowana odrębnymi przepisami.

 

 

Więc dotyczy dowolnej sprzedazy.

 

A jak to się ma do art 1, zacytowanego wyżej przez kolegę? To pytanie do wszystkich piewców dwuletniej rękojmi przy sprzedaży osoba -> osoba?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Polarny napisał:

Art. 1. Kodeks niniejszy reguluje stosunki cywilnoprawne między osobami
fizycznymi i osobami prawnymi.

Zatem nie dotyczy to raczej sprzedaży niezarobkowej.

 

Rozbiłeś bank.

Zakładaj kancelarie, Większość spraw cywilnych wygrywasz, bo kodeks cywilny nie dotyczy spraw cywilnych pomiędzy osobami fizycznymi.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, marcindzieg napisał:

 

A jak to się ma do art 1, zacytowanego wyżej przez kolegę? To pytanie do wszystkich piewców dwuletniej rękojmi przy sprzedaży osoba -> osoba?

 

Sedno jest w licznie mnogiej.

" Kodeks niniejszy reguluje stosunki cywilnoprawne między osobami fizycznymi i osobami prawnymi. "

Czyli kodeks reguluje stosunki pomiędzy dowolną ilością osób fizycznych i prawnych w dowolnych konfiguracjach.

 

Przykładowo - małżeństwo jest to związek pomiędzy kobietą a mężczyzną - oznacza jedną kobietę i jednego mężczyznę.

Nie mówi się, że  małżeństwo jest to związek pomiędzy kobietami i mężczyznami, bo by to dopuszczało małżeństwa gejowskie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, noras napisał:

Powołujesz się na swoją rzekomą praktykę, ale poproszony o orzeczenia sądowe odsyłasz do internetu.

 

Post którego się tak uczepiłeś nie zawiera ani słowa że to MOJA praktyka, lecz praktyka w ogóle. Czytaj: jak to działa w praktycznym zastosowaniu. Celowo manipulujesz żądając mojej praktyki, gdyż takie coś łatwo dyskredytować. Musiałbym być sędzią żeby mieć zadowalającą Cię ilość orzeczeń (chociaż i tu nie mam pewności).

Nie dam się w to wciągnąć ale z satysfakcją zauważam że nie zakwestionowałeś żadnego ze zdań które tutaj padły, czepiając się jedynie mnie ad personam.

:ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
Sedno jest w licznie mnogiej.
" Kodeks niniejszy reguluje stosunki cywilnoprawne między osobami fizycznymi i osobami prawnymi. "
Czyli kodeks reguluje stosunki pomiędzy dowolną ilością osób fizycznych i prawnych w dowolnych konfiguracjach.
 
Przykładowo - małżeństwo jest to związek pomiędzy kobietą a mężczyzną - oznacza jedną kobietę i jednego mężczyznę.
Nie mówi się, że  małżeństwo jest to związek pomiędzy kobietami i mężczyznami, bo by to dopuszczało małżeństwa gejowskie.
 
 
 

Logika i operatory się kłaniają.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, p i p p napisał:

Być może jest więc tak, że dla Ciebie jest tak, dla mnie inaczej, a dla sądu jeszcze inaczej. Myślę, że to jest istotą problemu. Sprzedawca po prostu trudni się handlem. Kupuje taniej, sprzedaje drożej produkt, za który odpowiada w ramach rękojmi. Wystawia "vat-marżę", fakturę. Sprzedający i umowa "K-S" to dla mnie inna bajka. Kupujący to nie klient, a gość u sprzedającego. Może zrobić wszystko z kupowanym produktem, na co pozwoli właściciel. Ma wątpliwości? Nie kupuje. Ale kiedy podpisze umowę ze słowami "kupujący zna stan pojazdu i go akceptuje" to chyba wszystko jasne?

Przecież tak po ludzku (wolę po ludzku niż po prawniczemu) przy takich umowach bardzo często kupujący zapraszany jest do domu, częstowany herbatką, da się normalnie porozmawiać. I teraz on dzwoni i czegoś żąda? Jakim śmieciem trzeba być, żeby coś takiego robić? Honor już tylko na sztandarach? Dobra, bez emocji!

Odpowiedzialność kogoś, kto odkupił auto zimą za 33.000 zł i sprzedał wiosną za 40.000 zł jest zupełnie inna niż kogoś, kto kupił sobie 8 lat temu furę z salonu za 65.000 zł, a teraz ją sprzedaje za 15.000 zł. Zatajanie wad jest oczywiście powodem, żeby kimś takim gardzić, ale nikt nikomu auta nie wciska jak ulotki na skrzyżowaniu. Nie namawia, nie reklamuje.

tak samo jak dokładasz mnóstwo pseudofilozofii do dyskusji o samochodach, tak samo tutaj. Niestety, ani jedno, ani drugie nie przekłada się na rzeczywistość, a tylko jej wizerunek, który sobie sam kreujesz. O ile w przypadku wychwalania Dacii czy Alfa Romeo jest to zupełnie nieszkodliwe, o tyle w przypadku dyskusji o aspektach prawnych sprzedaży samochodu już może być ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Ryb napisał:

 

Post którego się tak uczepiłeś nie zawiera ani słowa że to MOJA praktyka, lecz praktyka w ogóle.

 

Napisałeś "Ty poczytaj a ja będę dalej pisał o praktyce. " w odpowiedzi na stwierdzenie żebyś poczytał orzecznictwo nt. rekojmii. A na pytanie o tą praktykę (wobec powyższego odmienną od dostępnego orzecznictwa) odesłałeś - uwaga - do dostępnego orzecznictwa. Kobieca logika ?

Jeśli roszczenia z rękojmi są takie lekkie, łatwe i przyjemne, to możesz zrobić biznes, skupując je za 50% wartości - wielu chętnie weźmie 50% od ręki, a Ty wytargasz sobie drugie 50% w sądzie lekko łatwo i przyjemnie.

Ja mogę ze swojej praktyki powiedzieć, że moje wynagrodzenie jako pełnomocnika sprzedawcy zapłacił kupujący, mimo że mu się silnik rozleciał i chciał nowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, bergerac napisał:

o tyle w przypadku dyskusji o aspektach prawnych sprzedaży samochodu już może być

Zaznaczałem, że nie mówię o prawie. Mówię o logice, moralności i definicjach pewnych słów. Uważam, że rozmowa prowadzi do zrozumienia, a pojedynek na paragrafy jest jak pojedynek samochodów na hamowni podwoziowej.

BTW wychwalanie Dacii i AR szkodliwe nie jest, ale piętnowanie Insi już tak.;l

 

Pozdrawiam serdecznie.:oki:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, maras77 napisał:

 

Sedno jest w licznie mnogiej.

" Kodeks niniejszy reguluje stosunki cywilnoprawne między osobami fizycznymi i osobami prawnymi. "

Czyli kodeks reguluje stosunki pomiędzy dowolną ilością osób fizycznych i prawnych w dowolnych konfiguracjach.

 

Przykładowo - małżeństwo jest to związek pomiędzy kobietą a mężczyzną - oznacza jedną kobietę i jednego mężczyznę.

Nie mówi się, że  małżeństwo jest to związek pomiędzy kobietami i mężczyznami, bo by to dopuszczało małżeństwa gejowskie.

 

 

OK. To dlaczego w relacji między dwoma osobami prawnymi nie obowiązuje rękojmia? Skoro w dowolnych konfiguracjach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, marcindzieg napisał:

 

OK. To dlaczego w relacji między dwoma osobami prawnymi nie obowiązuje rękojmia? Skoro w dowolnych konfiguracjach?

 

A kto ci powiedział, że nie obowiązuje?

Obowiązuje od zawsze.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, marcindzieg napisał:

 

Tak? To kup coś na firmę i spróbuj skorzystać  ;]

 

A czy ty w ogóle wiesz, co to jest rękojmia?

Jak już poznasz swoje prawa, to możesz z nich korzystać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy kupił w Austrii od dilera używaną Toyotę. Po trzech dniach jechał w nocy i przednie reflektory świeciły ale nie dawały światła na drogę. Zerknął i stwierdził że połamane są zaczepy, mocowania żarówek - nienaprawialne. Udał się do sprzedawcy z reklamacją a ten stwierdził że jest naciągaczem i sam te lampy popsuł bo oni przed sprzedażą sprawdzali i były dobre. Nie wskórał nic. Sprzedawca przed zakupem był milutki a jak przyszło do reklamacji to był niegrzeczny i ponad 40 minut nie miał czasu podejść i pogadać. Jakby kolega miał prawnika to by coś ugrał.




Wysłane z mojego SM-G800H przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

11 godzin temu, p i p p napisał:

Być może jest więc tak, że dla Ciebie jest tak, dla mnie inaczej, a dla sądu jeszcze inaczej. Myślę, że to jest istotą problemu.

Dla Sądu liczą się dowody i fakty,a  nie wyimaginowana interpretacja przepisów. Wielu już się coś wydawało i rzeczywistość sprowadzała ich na ziemię. To co dla Ciebie jest logiczne może nie być logiczne dla pozostałej populacji

11 godzin temu, p i p p napisał:

Sprzedawca po prostu trudni się handlem. Kupuje taniej, sprzedaje drożej produkt, za który odpowiada w ramach rękojmi. Wystawia "vat-marżę", fakturę. Sprzedający i umowa "K-S" to dla mnie inna bajka. Kupujący to nie klient, a gość u sprzedającego. Może zrobić wszystko z kupowanym produktem, na co pozwoli właściciel. Ma wątpliwości? Nie kupuje. Ale kiedy podpisze umowę ze słowami "kupujący zna stan pojazdu i go akceptuje" to chyba wszystko jasne?

 

Co jasne?Że możesz dowolną usterkę zataić, przy sprzedaży odpowiednio urobić klienta by tego nie zauważył i umyć od tego rączki bo Ty jesteś prywatny sprzedający?Czy aby ja od Ciebie nie kupiłem tego auta?:phi: Na szczęście dla wszystkich, to tak nie działa i na cwaniaczków firmowych i prywatnych jest bat.

 

11 godzin temu, p i p p napisał:

Przecież tak po ludzku (wolę po ludzku niż po prawniczemu) przy takich umowach bardzo często kupujący zapraszany jest do domu, częstowany herbatką, da się normalnie porozmawiać. I teraz on dzwoni i czegoś żąda? Jakim śmieciem trzeba być, żeby coś takiego robić? Honor już tylko na sztandarach? Dobra, bez emocji!

Acha, czyli jak w domu uraczysz herbatką jako przykrywką do wady silnika o której wiedziałeś, to sprawa załatwiona?Właśnie, bez emocji, bo niestety to co piszesz bije w Twój światopogląd.

 

11 godzin temu, p i p p napisał:

Zatajanie wad jest oczywiście powodem, żeby kimś takim gardzić, ale nikt nikomu auta nie wciska jak ulotki na skrzyżowaniu. Nie namawia, nie reklamuje.

Nie czuję się sprzedawcą sprzedając auto, nie czuję się hydraulikiem wymieniając kran i nie czuję się ogrodnikiem kosząc trawę. Dla mnie gwarancja to odpowiedzialność producenta, rękojmia odpowiedzialność sprzedawcy, a - moralnie zaznaczam - podpis kupującego na umowie "K-S" = kupujący bierze wszystko na klatę. Oczywiście można zacząć tu akademicką dyskusję "a co jak auto wybuchnie tuż po podpisaniu umowy", ale od takich abstrakcji jest właśnie sąd, a nie od codzienności.

Zadam Ci pytanie-dlaczego cwaniak "prywatny" co sprzedaje na umowę KS ma nie być pociągnięty do odpowiedzialności a cwaniak prowadzący komis już tak?Czym się Ci cwaniaczkowie różnią od siebie?Wziąłbyś na klatę awarię typu: dziś kupujesz, jutro pada silnik, mechanik rozbiera a tam zlepy motodoktora by przetrwał silnik kilkanaście kilometrów Twojego dojazdu do domu. Wziąłbyś na klatę remont za 10-15tys bo kupiłeś na KS?Już to widzę...Nie twórz nowego prawa, nie obawiaj się też sprzedaży auta używanego, ale sprawnego w dniu sprzedaży. Jak ma usterki-wpisz je do umowy. Jak coś poważnego ukryłeś i chcesz wypchać-licz się z tym, że możesz za to odpowiedzieć. Tak to działa, a nie tak jak snujecie tu wizję o remoncie starocia na koszt sprzedającego, bo coś mu się wydaje.

 

29 minut temu, rostex napisał:

Już widzę jak rzeczoznawca ustala czy np. uszkodzenie turbosprezarki czy wtryskow powstało wczoraj czy miesiąc temu. Śmieszy mnie ta Wasza dyskusja.

Śmieszne to takie pisanie. Jeśli pompa wtryskowa się łuszczyła powodując opiłkowanie, to rzecz jasna, że jest to proces, który nie powstał wczoraj. Na szczęście i Sądy i rzeczoznawcy posługują się faktami, nie domysłami, jak AKowicze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, AkuQ napisał:

Zadam Ci pytanie-dlaczego cwaniak "prywatny" co sprzedaje na umowę KS ma nie być pociągnięty do odpowiedzialności a cwaniak prowadzący komis już tak?

 

Jak jest oszustem to ma być pociągnięty. Ale z KK nie z KC. Trudno jednak oczekiwać od kogoś, kto sprzedaje auto bo kupił nowe żeby przez dwa lata był gotowy na naprawę/zwrot kasy. Przecież to absurd. Dla komisu to jest zysk. I to on ma zapewnić środki na ewentualne roszczenia. A co ma zapewnić takie środki Kowalskiemu, który w życiu miał dwa auta i jedno sprzedaje bo kupił drugie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, marcindzieg napisał:

 

Jak jest oszustem to ma być pociągnięty. Ale z KK nie z KC. Trudno jednak oczekiwać od kogoś, kto sprzedaje auto bo kupił nowe żeby przez dwa lata był gotowy na naprawę/zwrot kasy. Przecież to absurd. Dla komisu to jest zysk. I to on ma zapewnić środki na ewentualne roszczenia. A co ma zapewnić takie środki Kowalskiemu, który w życiu miał dwa auta i jedno sprzedaje bo kupił drugie?

Zachowujecie się tak jakbyście wątku nie przeczytali...2 lata to nie jest na to by sobie naprawiać auto na koszt sprzedawcy, a tak sobie to interpretujecie i sami odpowiadacie sobie, że to absurd...No jest absurd, ale to tak nie działa o czym było dziesiątki razy w tym wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, maras77 napisał:

Rozbiłeś bank.

Zakładaj kancelarie, Większość spraw cywilnych wygrywasz, bo kodeks cywilny nie dotyczy spraw cywilnych pomiędzy osobami fizycznymi.

Za późno, już są takie kancelarie i wysyłają roszczeniowców na drzewo. Kolega miał podobny przypadek.

Jeszcze kwestia słowa "sprzedawca". Otóż ten, kto sprzedaje, to sprzedający. Sprzedawca to zawód lub ktoś wykonujący czynność sprzedaży związaną z zarobkiem.

Podobnie kupujący samochód nie jest kupcem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, noras napisał:

Napisałeś "Ty poczytaj a ja będę dalej pisał o praktyce. " w odpowiedzi na stwierdzenie żebyś poczytał orzecznictwo nt. rekojmii. A na pytanie o tą praktykę (wobec powyższego odmienną od dostępnego orzecznictwa) odesłałeś - uwaga - do dostępnego orzecznictwa. Kobieca logika ?

Jeśli roszczenia z rękojmi są takie lekkie, łatwe i przyjemne, to możesz zrobić biznes, skupując je za 50% wartości - wielu chętnie weźmie 50% od ręki, a Ty wytargasz sobie drugie 50% w sądzie lekko łatwo i przyjemnie.

Ja mogę ze swojej praktyki powiedzieć, że moje wynagrodzenie jako pełnomocnika sprzedawcy zapłacił kupujący, mimo że mu się silnik rozleciał i chciał nowy.

 

I znowu manipulacja. Ja nigdzie nie poruszałem kwestia czy uzyskanie każdy jest łatwe czy trudne. Bądźmy poważni. 

Ja tu odpisywałem tym, którzy jak np. kol. Dembu twierdzili że nie ma takiego przepisu lub nie znajduje on zastosowania. Wycinasz z kontekstu byle się przyczepić. 

Ty możesz sobie twierdzić że roszczenia są trudne, AkuQ że łatwe. Nie zmienia to faktu że przepisy o których ja tu piszęznajdują zastosowanie w transakcjach C2C. I tego nie kwestionujesz, co dla mnie akurat jet jedyną zaletą Twojego udziału w tym wątku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Polarny napisał:

Za późno, już są takie kancelarie i wysyłają roszczeniowców na drzewo. Kolega miał podobny przypadek.

Jeszcze kwestia słowa "sprzedawca". Otóż ten, kto sprzedaje, to sprzedający. Sprzedawca to zawód lub ktoś wykonujący czynność sprzedaży związaną z zarobkiem.

Podobnie kupujący samochód nie jest kupcem.

 

Zapewne kolega jest takim samym znawcą prawa jak Ty i dał się posunąć bez mydła.

 

Słowo "sprzedający" w Kodeksie Cywilnym NIE WYSTĘPUJE.

Czy to oznacza, że to co nazywasz umową sprzedaży pojazdu pomiędzy osobami fizycznymi jest tylko kartką papieru bez mocy prawnej?

Bo przecież umową sprzedaży wg. Ciebie być nie może, gdyż Art. 535. definiuje "Przez umowę sprzedaży sprzedawca zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy i wydać mu rzecz, a kupujący zobowiązuje się rzecz odebrać i zapłacić sprzedawcy cenę."

A jeśli osoba fizyczna nie może być wg. Ciebie sprzedawcą to nie ma umowy.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.