Skocz do zawartości

Cofanie liczników-aż tak spowszedniało?


AkuQ

Rekomendowane odpowiedzi

> Złotem lutowali?

Zdjęcie koła, rozbiórka, łatanie, złożenie, wyważenie, włożenie koła, wyrównanie, USTALENIE NACIĄGU PASA (potrzebny przyrząd)...

Rozumiesz?

Ja wiem, że czesio zrobiłby to może i poniżej stówki.

Ale biorąc pod uwagę cenę paska i zębatek i moją niechęć do wracania na bazę na lawecie - nie stać mnie na takie oszczędności.

Cena nie uwzględnia kosztów holowania - assistance roczne to ok 150 zeta, jak widać przydało się.

Gdybym chciał, żeby Liberator zabrał ode mnie sprzęta to musiałbym koło stówki dorzucić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Odnoszę nieodparte przekonanie, że większość ("dość spory odsetek") ludzi żyje w przekonaniu, że za

> 100 (sto) PLN ASO powinno ogarnąć kpl przegląd, przeprosić, że tak drogo, a pani Krysia z

> recepcji umilić jaśniepanu czas oczekiwania tańcem na rurce i aliganckim blołdżobem.

> Bo to przecie ASO, a pan klyjent to król życia, całą stufffke zostawił!

> (...)

Nie do końca. Ja np. serwisowałem auta w jednym ASO przez kilka lat. Łącznie będzie ponad 300kkm z przeglądami co 15kkm - policz sobie ile kasy na mnie zarobili.

I ostatnio się obraziłem - nie za ceny, bo te - choć mocno zawyżone (np. wymiana żarówki w Lacetti za 100+ pln) - to mnie jakoś nie bolały. Obraziłem się za niekompetencję i arogancję, za to, że wymiana oleju trwa ponad 6h (obiecywali 1,5h), że wydają mi niesprawne auto (przy okazji jednej naprawy popsuli co innego) w piątek wieczorem, że zdiagnozowanie prostej awarii, którą pokazałem im palcem wymagało kilku wizyt w serwisie i wymiany szeregu sprawnych elementów zanim łaskawie zrobili co trzeba. A najbardziej za to, że wzięli auto do zdiagnozowania problemu (stuki w zawieszeniu - które notabene sami popsuli przy wymianie czegoś innego) wieczorem (ok. 19) i po ponad 2h czekania (miało być 20min.) powiedzieli mi z uśmiechem, że auto musi zostać na następny dzień. Ja w tym czasie siedziałem jak idiota pod serwisem z dwuletnim dzieckiem, a oni nie podeszli nawet do auta. Nie wspominając jak dostałbym się z tym dzieckiem do domu i o której godzinie.

Lokalny mechanik 300m od mojego domu spojrzał na auto od spodu i w ciągu minuty znalazł wybity łącznik. Następnego dnia w ciągu piętnastu następnych minut wymienił łączniki z obu stron i oddał mi sprawny samochód. I właśnie dlatego, teraz to on będzie dostawał moje pieniądze zamiast ASO.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Odnoszę nieodparte przekonanie, że większość ("dość spory odsetek") ludzi żyje w przekonaniu, że za

> 100 (sto) PLN ASO powinno ogarnąć kpl przegląd, przeprosić, że tak drogo, a pani Krysia z

> recepcji umilić jaśniepanu czas oczekiwania tańcem na rurce i aliganckim blołdżobem.

> Bo to przecie ASO, a pan klyjent to król życia, całą stufffke zostawił!

> Pewnie, na prywatnym kliencie marża niejednokrotnie urywa zadek z wrażenia, ale... No jednak pan

> Miecio z jednym autem nie rzuca na kolana jako klient. Zwłaszcza pani Krysi z recepcji...

> Życie...

Eee, moim skromnym zdaniem, akurat tutaj nastąpiła znaczna poprawa świadomości.

> Co do kwestii fachowości - absolutnie nie podejmę tematu. Za niski poziom świadomości

> interlokutorów.

Nie do końca rozumiem.

dranio

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mój kolega kupił "okazyjnie" Audi A6 i dojechał aż do granicy. Potem 3 tygodnie szukał silnika,

> zapłacił tyle że okazja przestała być okazja. Ale wytłumacz informatykowi że Niemiec nie

> oddaje dobrego auta taniej niż handlarz w PL

A to przepraszam jakaś głupsza od reszty część społeczeństwa ci informatycy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Liczniki się kręci, bo jest na to popyt z rynku (za ćwierćdarmo, ale max 170 kkm)

Ja mam odmienne zdanie.

Handlarze i inni sprzedający kręcą liczniki bo wybrali najprostszy i najtańszy sposób konkurowania pomiędzy sobą.

Motto handlarza na rynku aut uzywanych: nie kręcisz - upadasz.

Podaż na tym "rynku" to w 99,9% auta oszukane i brak dla nich alternatywy.

Przecież powoli nawet przysalonowe czy "przyASOwe", uznawane dotychczas za czyste jak łza komisy, powoli przystosowują sie do realiów tego "rynku".

Tak więc chcąc nie chcąc kupujący są skazani na brak wyboru i godzą się z tym co im się oferuje , przyjmując to jako normę.

To nie kupujący zalali rynek autami ze wskazaniami licznika w określonym i bardzo ograniczonym przedziale liczbowym.

Ale jest bardzo wąska, wręcz marginalna grupa klientów, którzy nie godzą i nie pogodzą się ze wszechpanujacym oszustwem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czy zostałeś kiedyś oszukany w aso?

Ja zostałem oszukany i jeszcze do tego nazwany oszustem.

W samochodzie marki Aveo, podczas każdego przeglądu należy wymienić filtr przeciwpyłkowy. ASO bierze za to pieniądze. Jako że samochód sporo jeździ to przeszedł 3 takie przeglądy. W miesiąc po ostatnim z nich, przestało lecieć powietrze z nawiewów. Zajrzałem i zdumiałem się, bo w tym samochodzie do pierwszej wymiany filtra, trzeba wyciąć kawałek plastykowej porzeczki. I nie ma innej opcji. Poprzeczka była nietknięta, a filtr zapchany na maksa. Wymieniłem sam bo akurat byliśmy daleko od serwisu, a sklep we wiosce miał takowy za śmieszne 50 zł.

Bardzo pewny siebie pan w ASO stwierdził, że wymyśliłem sobie to sam, bo oni zawsze ten filtr wymieniają.

Bez wycięcia tej poprzeczki , dostęp do tego filtra jest możliwy po zdemontowaniu deski rozdzielczej i układu wentylacji.

ASO to te od Chevroleta w okolicy ZUSu przy Czerniakowskiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ja mam odmienne zdanie.

> Handlarze i inni sprzedający kręcą liczniki bo wybrali najprostszy i najtańszy sposób konkurowania

> pomiędzy sobą.

> Motto handlarza na rynku aut uzywanych: nie kręcisz - upadasz.

> Podaż na tym "rynku" to w 99,9% auta oszukane i brak dla nich alternatywy.

> Przecież powoli nawet przysalonowe czy "przyASOwe", uznawane dotychczas za czyste jak łza komisy,

> powoli przystosowują sie do realiów tego "rynku".

> Tak więc chcąc nie chcąc kupujący są skazani na brak wyboru i godzą się z tym co im się oferuje ,

> przyjmując to jako normę.

> To nie kupujący zalali rynek autami ze wskazaniami licznika w określonym i bardzo ograniczonym

> przedziale liczbowym.

> Ale jest bardzo wąska, wręcz marginalna grupa klientów, którzy nie godzą i nie pogodzą się ze

> wszechpanujacym oszustwem.

Podsumowując w inny sposób wink.gif:

Jeśli samochód miałby naprawdę taki przebieg, jak pokazuje licznik (mam na myśli stosunkowo niewielki), znaczy, że byłby więcej wart. Nawet, gdybyśmy żyli w realiach uczciwych handlarzy samochodami, wyższa cena tego auta wiele osób zniechęciłaby do jego kupna. Brak sprzedaży = brak zarobku (i tak jest często w rzeczywistości, jak ktoś widzi uczciwą cenę za uczciwy, niewielki przebieg, rezygnuje). Wina tak jakby nabywcy, bo chce tanio i dobrze wink.gif.

Jeśli przebieg jest uczciwy, czyli w wielu przypadkach wysoki, cena czegoś takiego musiałaby być niska, więc handlarz nie może dowalić sporej marży, gdyż będzie miał na tym gówniany zarobek. Wina handlarza - oszukuje, żeby nie tylko w ogóle sprzedać, ale i więcej zarobić wink.gif.

Kompilacja tych dwóch przypadków powoduje, że handlarz kupując auto z dużym przebiegiem za niewielkie pieniądze podkręca licznik i sprzedaje je za większe pieniądze smile.gif.

I najbardziej w tym wszystkim smutne jest to (co już było w tym wątku wspomniane), że jak ktoś nie chce wtopić, musi się doedukować z zakresu oceny samochodu, wydać pieniądze na kogoś, kto mu doradzi/sprawdzi auto, albo utopić pieniądze w coś, co bardzo często nie jest warte swojej ceny).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ja zostałem oszukany i jeszcze do tego nazwany oszustem.

> W samochodzie marki Aveo, podczas każdego przeglądu należy wymienić filtr przeciwpyłkowy. ASO

> bierze za to pieniądze. Jako że samochód sporo jeździ to przeszedł 3 takie przeglądy. W

> miesiąc po ostatnim z nich, przestało lecieć powietrze z nawiewów. Zajrzałem i zdumiałem się,

> bo w tym samochodzie do pierwszej wymiany filtra, trzeba wyciąć kawałek plastykowej porzeczki.

> I nie ma innej opcji. Poprzeczka była nietknięta, a filtr zapchany na maksa. Wymieniłem sam bo

> akurat byliśmy daleko od serwisu, a sklep we wiosce miał takowy za śmieszne 50 zł.

> Bardzo pewny siebie pan w ASO stwierdził, że wymyśliłem sobie to sam, bo oni zawsze ten filtr

> wymieniają.

> Bez wycięcia tej poprzeczki , dostęp do tego filtra jest możliwy po zdemontowaniu deski

> rozdzielczej i układu wentylacji.

> ASO to te od Chevroleta w okolicy ZUSu przy Czerniakowskiej.

Wymieniałem amory w kadecie, pajac z aso krzywo wkręcił śrubę mocująca zacisk hamulcowy, ciężko szło to wziął rurkę na klucz. Efekt - ścięty gwint, przekoszony zacisk, zablokowany klocek i starta tarcza.

W pierwszej astrze przy regulacji zbieżności panowie obrobili nakrętkę na drążku, wymienili ją i śrubę rzymską i chcieli, żebym zapłacił za to 30zeta i 90 za wymianę. Po kłótni zapłaciłem tylko za zniszczone elementy. Zrobili to oczywiście tak, że za rok mechanik z nieaso musiał wyjąć cały drążek, żeby tę śrubę ruszyć bo jej nie zabezpieczyli i zardzewiała. Zrobił to tak, że nic nie uszkodził i nie wziął ani grosza.

Jak dałem drugą astrę do rocznego przeglądu zgłosiłem słaby ręczny. Potem w trakcie "prac" miałem możliwość być przy samochodzie i wspomnieć o tym ręcznym mechanikowi. facet powiedział, że ludzie o tym wspominają, ale on radzi zostawić jak jest bo ręczny może blokować. Przyznałem rację, hamulec nie był ruszany. Przy odbiorze zostałem poinformowany przez miglanca w krawacie, że wszystko zostało zrobione, hamulec wyregulowany.

W aso Chryslera mechanik nie wiedział gdzie wlać olej do silnika, gdzie płyn do chłodnicy. Dobrze że stałem obok i pokazałem palcem.

Teraz w toyocie panowie kontrolując podwozie nie zauważyli, albo zapomnieli mi powiedzieć, że prawy wahacz jest całkowicie skorodowany, a lewy w połowie. Dobrze, że w tym roku olej zmieniałem już sam, to oba wahacze oczyściłem i pomalowałem, tak to bym dalej żył w błogiej nieświadomości.

I nie zapłaciłem 100 a 800zł i pani Krysia z recepcji nie tańczyła na rurce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czy zostałeś kiedyś oszukany w aso?

Czy mam policzyć przypadek "pożyczenia" i "zapomniania oddania" rozpórki mcphersonów, który miał miejsce w 1998 roku w serwisie blacharsko-lakierniczym, aktualnie nie będącym już autoryzowanym przez absolutnie nikogo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ja mam odmienne zdanie.

> Handlarze i inni sprzedający kręcą liczniki bo wybrali najprostszy i najtańszy sposób konkurowania

> pomiędzy sobą.

> Motto handlarza na rynku aut uzywanych: nie kręcisz - upadasz.

Ale to wynika z jednego.

Klient chce tanio i poniżej 170kkm.

I żeby fura była perła, to:

1. Jeżeli cena jest "kosmiczna" (wg kupującego) - nikt go nawet nie obsika

2. Jeżeli przebieg przekracza magiczne 200 k - patrz wyżej.

Jest popyt - jest podaż.

Podstawa mikroekonomii :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jeśli przebieg jest uczciwy, czyli w wielu przypadkach wysoki, cena czegoś takiego musiałaby być

> niska, więc handlarz nie może dowalić sporej marży, gdyż będzie miał na tym gówniany zarobek.

Hmmm...

Wiem, po ile sprzedawane są pośrednikom "moje" samochody.

Wiem, po ile są wystawiane na alllllllllllledrogo.

Tak Ci powiem - nie są to marże rzucające na kolana.

A jeżeli są - powiedzmy - "interesujące", to dotyczą aut, które sprzedają się długo, z naciskiem na BARDZO długo (rekordzista - rok z okładem. A auto jak z obrazka).

Wówczas "sensowna marża" jest premią za utopienie kapitału na barrrrrrrdzo długo (z perspektywy osoby trudniącej się obrotem pojazdami, a nie ich parkowaniem na placu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czy zostałeś kiedyś oszukany w aso?

Dorzucę jedna historię.

Kiedyś było auto w firmie, które sprawiało problemy. Zostało oddane do ASO (Opel). Panowie po oględzinach stwierdzili, że naprawa potrwa kilka dni. Nasz użyszkodnik nie mógł aż tyle czekać, więc zaproponował, że weźmie autko, a panowie jak ściągną potrzebne klamoty to dadzą znać, i on autko przyprowadzi na konkretną robotę. Panowie że absolutnie, że auto w tym stanie nie może jeździć, że rozbabrane i nie dadzą rady tego teraz poskładać. Więc zostało w ASO, miało być do odbioru za parę dni.

Na drugi dzień użyszkodnik tego samochodu nie mógł się posiąść ze zdziwienia, kiedy na ulicy zobaczył to samo auto, jak sobie beztrosko śmiga, a za kierownicą siedzi pan serwisant i załatwia swoje prywatne sprawy w czasie pracy zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amen, Panie.

I dlatego jaki by nie był samochód i jaki by nie był serwis (ASO czy nie ASO) zawsze stoję przy mechaniku i patrzę mu na ręce. No chyba że w danym serwisie sobie tego nie życzą. Wtedy taki serwis omijam szerokim łukiem. smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Amen, Panie.

> I dlatego jaki by nie był samochód i jaki by nie był serwis (ASO czy nie ASO) zawsze stoję przy

> mechaniku i patrzę mu na ręce. No chyba że w danym serwisie sobie tego nie życzą. Wtedy taki

> serwis omijam szerokim łukiem.

Musisz miec strasznie duzo wolnego czasu na zmarnowanie grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czy mam policzyć przypadek "pożyczenia" i "zapomniania oddania" rozpórki mcphersonów, który miał

> miejsce w 1998 roku w serwisie blacharsko-lakierniczym, aktualnie nie będącym już

> autoryzowanym przez absolutnie nikogo?

Kradzieże to inna kwestia.

O "zniknięciu" koła zapasowego w aso hondy u znajomego nie wspominałem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>zawsze stoję przy

> mechaniku i patrzę mu na ręce.

Kule, musisz mieć masę czasu....

Ja się cieszę, że mam godnego zaufania (tak mi się wydaje) chłopa, który grzebie tylko w fiatach. Do tej pory jego diagnozy były trafne, a naprawy skuteczne i bez niespodzianek.

Ba, parę razy telefonicznie otrzymałem instrukcje co jak zrobić, naprawić zdiagnozować.

A naprawia w garażu obok domu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> w tym wątku świetnie to widać

> "kupiłem drożej, ale z pewnym przebiegiem"

> "kupiłem ze skręconym, ale o tym wiedziałem a fałwej jest jak nówka sztuka"

Ja kupilem ze skreconym, ale o tym wiedzialem i moj fałwej wcale nie byl jak nowka sztuka, na dzien dobry mialem turbine do regeneracji i pare innych drobniejszych rzeczy (czujniki itp). Ale kupilem swiadomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ja kupilem ze skreconym, ale o tym wiedzialem i moj fałwej wcale nie byl jak nowka sztuka, na dzien

> dobry mialem turbine do regeneracji i pare innych drobniejszych rzeczy (czujniki itp). Ale

> kupilem swiadomie.

Moja beemka miała 160 000 jak ją kupiłem.

15-letnie auto hehe.gif

Co ciekawe poprzedni właściciel od Turka ją kupił i wiem, że na pewno sam nie kręcił. W umowie zgodnie potwierdziliśmy "wskazanie licznika" a nie przebieg grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Moja beemka miała 160 000 jak ją kupiłem.

> 15-letnie auto

> Co ciekawe poprzedni właściciel od Turka ją kupił i wiem, że na pewno sam nie kręcił. W umowie

> zgodnie potwierdziliśmy "wskazanie licznika" a nie przebieg

No raczej jak ktos kupuje w Niemczech to juz dawno ma cofniete i sam nie musi cofac ok.gif

Ostatnio widzialem 4-letnie Audi z przebiegiem 50kkm, bez szczegolowego ogladania tak na oko mi wyglada na okolice 400kkm. Ktos przesadzil z cofaniem. Ale ktos to łyknie smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Bo jesteś świadomy zagrożeń-brawo niestety niektórzy nie są i wybierają np po cenie nie zdając

> sobie sprawy co za sobą niesie taki wybór.

Ja kupiłem swoją primerę za 5500 zł i nawet nie sprawdzałem czy to drogo za ten rocznik czy mało. Sprawdziłem stan, który okazał się w bardzo dobrym stanie i kupiłem. Tylko ja kupując samochody rozglądam się za modelami w moim zasięgu $$ a potem biorę ten, który jest w najlepszym stanie. Nie patrzę na rocznik. Wole kupić starszy z pewnego źródła niż młodszy od handlarza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie patrzę na rocznik. Wole kupić starszy z pewnego źródła niż młodszy od

> handlarza...

hehe.gif

Dopiero przy podpisywaniu umowy dowiedziałem się z którego roku jest mój samochód.

Ta wiedza jest mi potrzebna tylko przy zamawianiu części.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> W przypadku e36 rocznik nie ma znaczenia

jak nie jak tak?

Jak go kupiłem to pierwsze pytanie od kumpla: "ale poliftowy przód czy przed?" rotfl.gif

A ja do tej pory nie do końca rozróżniam na ulicy E36 po/przed liftem niewiem.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> jak nie jak tak?

> Jak go kupiłem to pierwsze pytanie od kumpla: "ale poliftowy przód czy przed?"

> A ja do tej pory nie do końca rozróżniam na ulicy E36 po/przed liftem

e36 miało lift? zlosnik.gif Mam kumpla, który widząc daną beemke jest mi w stanie mniej więcej powiedzieć rocznik, silnik, i inne pierdoły hehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> jak nie jak tak?

Nie ma, bo kazde e36 jest rewelacyjne ok.gif o ile zadbane ok.gif

> Jak go kupiłem to pierwsze pytanie od kumpla: "ale poliftowy przód czy przed?"

> A ja do tej pory nie do końca rozróżniam na ulicy E36 po/przed liftem

ja nigdy nie interesowalem sie bmw, ale lift jakos rozpoznaje zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wiesz dla mnie czyli kogoś kto nie jest super fanem bmw było to zdziwienie jak stawaliśmy obok

> jakiejś e36 i zaczynał recytować

po dźwięku silnika odróżniasz R4 vs. R6.

R4, które jedzie jakotako to M44 lub M42, przy dokręcaniu do wyższych obrotów dają fajny metaliczny dźwięk. Te, które nie jadą to M40.

R6, które jedzie gorzej niż M42 to M50B20, to które jedzie sporo lepiej to M50B25 lub M52B28, mają podwójną końcówkę wydechu.

S50 pominę bo to rozpozna laik.

w niektórych wersjach nadwozia nie występowały wszystkie silniki więc jest łatwiej. Są też wersje, w których dany silnik to był na przykład duży odsetek sprzedanych egzemplarzy.

Wyposażenie w środku to wystarczy zerknąć na deskę i podsufitkę.

Dokładnego oznaczenia silników nie podasz w BMW czasami nawet po zerknięciu pod maskę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> po dźwięku silnika odróżniasz R4 vs. R6.

> R4, które jedzie jakotako to M44 lub M42, przy dokręcaniu do wyższych obrotów dają fajny metaliczny

> dźwięk. Te, które nie jadą to M40.

> R6, które jedzie gorzej niż M42 to M50B20, to które jedzie sporo lepiej to M50B25 lub M52B28, mają

> podwójną końcówkę wydechu.

> S50 pominę bo to rozpozna laik.

> w niektórych wersjach nadwozia nie występowały wszystkie silniki więc jest łatwiej. Są też wersje,

> w których dany silnik to był na przykład duży odsetek sprzedanych egzemplarzy.

> Wyposażenie w środku to wystarczy zerknąć na deskę i podsufitkę.

> Dokładnego oznaczenia silników nie podasz w BMW czasami nawet po zerknięciu pod maskę.

No, no. Podobnie gadacie ok.gif Jakbym miał biemdablju to też bym pewnie sporo wiedział ale jako, że nie mam to nie interesuje się aż tak dogłębnie zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> No raczej jak ktos kupuje w Niemczech to juz dawno ma cofniete i sam nie musi cofac

> Ostatnio widzialem 4-letnie Audi z przebiegiem 50kkm, bez szczegolowego ogladania tak na oko mi

> wyglada na okolice 400kkm.

Ty to masz oko, jak to zobaczyłeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Widzialem duzo aut z takimi przebiegami i ten wyglada na tak samo zuzyty (wnetrze). Chyba ze ktos

> faktycznie po 50kkm tak go zniszczyl.

Robiąc 100 tyś rocznie mało by z niego wysiadali to i nie wytarli by zbytnio. Przynajmniej na rozruchach się nie zużył. zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Robiąc 100 tyś rocznie mało by z niego wysiadali to i nie wytarli by zbytnio. Przynajmniej na

> rozruchach się nie zużył.

Znam Mercedesa mojego znajomego co robi srednio 90 tys rocznie i robi trasy po 100km, wiec praktycznie co godzine jest wysiadane, wsiadane, gaszone, zapalane, itp. ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Znam Mercedesa mojego znajomego co robi srednio 90 tys rocznie i robi trasy po 100km, wiec

> praktycznie co godzine jest wysiadane, wsiadane, gaszone, zapalane, itp.

Jednostkowe przypadki. Zużycie wnętrza może być całkowicie odmienne od przebiegu i jego charakteru.

Jedno jest pewne, przebieg na trasie jest o wiele mniej niszczący niż w mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.