Skocz do zawartości

O salonach samochodowych nieco luźniej


Fidel71

Rekomendowane odpowiedzi

> ostatni samochód kupiłem w styczniu tego roku i... zupełnie nie pamiętam w co był ubrany sprzedawca

ja pamietam:

1. spodnie w kant i kołnierzyk z krótkim rękawkiem

2. full gajer (ale to był szef sprzedaży, nie handlowiec)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie żartuj. Idąc do salonu po samochód wart 40+ kpln nie interesuje mnie cizia, która mi go

> prezentuje.

> To, jak panienka wygląda mi zwisa. Jej wygląd nie przekona mnie do zakupu auta.

> Prawda jest taka, że 90% ludzi, którzy idą do salonów wcześniej studiują dane producenta na

> stronie, czytają opinie nt. danego modelu, oglądają videotesty.

no może 20%. nie mierz wszystkich miarą AK gdzie się ludzie motoryzacją interesują.

> Do salonu w zasadzie idzie się tylko człowiek przymierzyć i przejechać plus zadać pro forma parę

> pytań.

> Także decyzja o zakupie bądź nie danego modelu/marki zapada już z poziomu domu, a nie na gorąco w

> salonie.

a guzik. TYLKO po jezdzie próbnej i otrzymaniu pisemnej, ważnej oferty cenowej.

> Nawet jak by pani przyszła w samych gatkach to co najwyżej bym się lekko oszołomił ale nadal nie

> miałoby to wpływu na zakup.

> Piękne hostessy to mają wpływ na sprzedaż pierdół w marketach - wówczas faceci jako wzrokowcy

> podejdą i niektórzy wręcz, by dłużej z taką pogadać i się ponapalać kupią coś za te 5 czy

> 10zł.

> Ale kupno samochodu to inna parafia.

czyli czekaj? kupno samochodu nie różni się od mediamarkt? czy różni się?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> bo to jest prawdziwy sprzedawca, nie jak w MM, że jak go zapytasz co Ci opowie i wisi mu czy kupisz

> czy nie, jemu zależy na tym żebyś Ty był zadowolony i żebyś kupił auto

> naprawdę tak się dużo przyjemniej kupuje niż na poniższym zdjęciu

A to nie jest tak przypadkiem, ze te wszystkie Media MArkty, Media Experty

premiują swoich sprzedawców za wyniki?

Bo nie raz jak byłem w Media expert np. kupując coś droższego, to się zabijali o to na czyje konto (w sensie ,który pracownik namówił klienta) ma iść ta sprzedaż.

Także to też nie tak do końca.

Po drugie - dobre auto obroni się samo. I uwierz mi, mówię to nie z przekory i chęci walki na argumenty tylko zgodnie z tym, co myślę - jak trafię dobry egzemplarz takiego auta jakiego szukam to kupię nawet od sprzedawcy w bokserkach.

W drugą stronę to samo - jak auto mi nie odpowiada to i sprzedawca w garniturze nic nie pomoże...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> no może 20%. nie mierz wszystkich miarą AK gdzie się ludzie motoryzacją interesują.

> a guzik. TYLKO po jezdzie próbnej i otrzymaniu pisemnej, ważnej oferty cenowej.

> czyli czekaj? kupno samochodu nie różni się od mediamarkt? czy różni się?

Kupno samochodu nie różni się niczym od kupna telewizora. Z punktu widzenia gospodarki i ekonomii wydajesz po prostu pieniądze na jakieś dobro, na które Cię stać.

Taki np. Fiat Punto nie jest żadnym dobrem luksusowym, można go wręcz porównać do 32' telewizora LED z najniższej półki. Fiatów Punto masz na każdym rogu dziesiątki, samochód typowo dla ludu.

Telewizor w domu również ma każdy, bo również nie jest to dobro luksusowe.

Różnice się zaczynają jak wchodzisz do salonu Rolls'a i interesuje Cię Phantom. Wtedy garniturek jak najbardziej uzasadniony, bo jesteś w grupie kilkudzieisęciu, kilkuset osób w danym kraju, które stać na taki zakup.

I kupują go nie na dojazdy do roboty tylko dla prestiżu. Takiego samego prestiżu wymagają od sprzedawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kupno samochodu nie różni się niczym od kupna telewizora. Z punktu widzenia gospodarki i ekonomii

> wydajesz po prostu pieniądze na jakieś dobro, na które Cię stać.

ja kupuje samochód żeby go używać - nie z punktu widzenia gospodarki a potrzeby osobistej.

i różni się to w wielu aspektach (wymagana obsługa posprzedażna, koszta utrzymania, wpływ na "Twój" czas w razie awarii, czestotliwości serwisu itp). to wszytko wymaga zaadresowania już w momencie sprzedaży i dealer/serwis, musi budzić zaufanie.

> Taki np. Fiat Punto nie jest żadnym dobrem luksusowym, można go wręcz porównać do 32' telewizora

> LED z najniższej półki. Fiatów Punto masz na każdym rogu dziesiątki, samochód typowo dla ludu.

> Telewizor w domu również ma każdy, bo również nie jest to dobro luksusowe.

Fiat punto kosztuje roczny statystyczny przychód polaka. gajer kosztuje 700 PLN (w górę). dress code, ma wiele zalet (poza reprezentacją w sprzedaży bezpośredniej)... dzielisz włos na czworo i dorabiasz teorie tam gdzie Ci pasuje smile.gif

> Różnice się zaczynają jak wchodzisz do salonu Rolls'a i interesuje Cię Phantom. Wtedy garniturek

> jak najbardziej uzasadniony, bo jesteś w grupie kilkudzieisęciu, kilkuset osób w danym kraju,

> które stać na taki zakup.

ale w salonie VW - masz Phaetona, u Toyoty - masz land cruisera V8, u Citroena - masz DS.

klient wchodzi do tego samego salonu. i co teraz? 1 sprzedawca od marek luksusowych w gajerze? a reszta w bermudach?

> I kupują go nie na dojazdy do roboty tylko dla prestiżu. Takiego samego prestiżu wymagają od

> sprzedawcy.

w PL dla prestiżu się kupuje nowe VW Polo. wiem - zaprzeczysz. ale to że Tobie się wydaje że tak nie jest, nie zmienia "społecznego" aspektu (skoro od strony makro-ekonomii zacząłeś).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ja kupuje samochód żeby go używać - nie z punktu widzenia gospodarki a potrzeby osobistej.

Ameryki nie odkryłeś,

> i różni się to w wielu aspektach (wymagana obsługa posprzedażna, koszta utrzymania, wpływ na "Twój"

> czas w razie awarii, czestotliwości serwisu itp). to wszytko wymaga zaadresowania już w

> momencie sprzedaży i dealer/serwis, musi budzić zaufanie.

Jak kupię TV za 3 koła to też mam prawo oczekiwać serwisu na poziomie i obsługi posprzedażnej w ramach gwarancji. Tym bardziej, że dziś sprzęty to i po roku potrafią paść.

> Fiat punto kosztuje roczny statystyczny przychód polaka. gajer kosztuje 700 PLN (w górę). dress

> code, ma wiele zalet (poza reprezentacją w sprzedaży bezpośredniej)... dzielisz włos na czworo

> i dorabiasz teorie tam gdzie Ci pasuje

A ja mam wrazenie, ze to Ty dorabiasz, bo racjonalnie nie zbiłeś moich argumentów jeszcze,

> ale w salonie VW - masz Phaetona, u Toyoty - masz land cruisera V8, u Citroena - masz DS.

> klient wchodzi do tego samego salonu. i co teraz? 1 sprzedawca od marek luksusowych w gajerze? a

> reszta w bermudach?

Gdzie ja wspomniałem o bermudach? Mam na myśli styl Casual business (wpisz sobie w google jak nie wiesz co to), który o wiele lepiej pasuje do sprzedaży Pandy, niż garnitur, krawat i biała koszula jak na ślub.

Również nie widzę przeszkód, by tak ubranym sprzedawać LandCruisera.

> w PL dla prestiżu się kupuje nowe VW Polo. wiem - zaprzeczysz. ale to że Tobie się wydaje że tak

> nie jest, nie zmienia "społecznego" aspektu (skoro od strony makro-ekonomii zacząłeś).

Bzdura totalna. Nawet jak Kowalskiemu się wydaje, że kupił nowe Polo i ma prestiż to jest w błędzie, bo takich Polo ma na każdym parkingu parę sztuk.

Prestiż oznacza m.in. wyjątkowość, nietuzinkowość, niedostępność dla każdego, luksus.

Żadnego z tych znamion Polo nie wypełnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Normalny chłop idąc do salonu z pederastką wypchaną papierem po brzegi

> średnio się zainteresuje obsługą.

Ale salonów danej marki jest kilka a z kasą idziesz do wcześniej wybranego dealera. I chodzi o to by wybrać ten konretny salon. Poza tym nowe auto to serwis gwarancyjny- więc dopieszczanie klienta w trakcie zakupu jest ważne żeby wrócił na serwis. Poza tym wiele aut z jednego segmentu ma zbliżone osiągi o sa kupowane na zasadzie- skode chciałem kupic ale mnie w salonie olano to kupiłem peugeota bo tam byłem dobrze obsłużony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ameryki nie odkryłeś,

> Jak kupię TV za 3 koła to też mam prawo oczekiwać serwisu na poziomie i obsługi posprzedażnej w

> ramach gwarancji. Tym bardziej, że dziś sprzęty to i po roku potrafią paść.

telewizor nie wymaga obsługi posprzedażnej. ma wisiec na scianie i działać. nie wymaga przeglądów, wymiany opon.

producent jest gwarantem, ustawa konsumencka - to Cie interesuje. auto to trudniejszy temat.

> A ja mam wrazenie, ze to Ty dorabiasz, bo racjonalnie nie zbiłeś moich argumentów jeszcze,

ja nie muszę nic zbijać - sam je zbijasz w co drugim poście.

> Gdzie ja wspomniałem o bermudach? Mam na myśli styl Casual business (wpisz sobie w google jak nie

> wiesz co to), który o wiele lepiej pasuje do sprzedaży Pandy, niż garnitur, krawat i biała

> koszula jak na ślub.

garnitur biznesowy, a strój na uroczystość to 2 różne sprawy. wygooglaj sobie.

> Również nie widzę przeszkód, by tak ubranym sprzedawać LandCruisera.

ja wiem. to jest AK. polityczna poprawność, brak zazdrości, konsumpcjonizmu, rzyczliwość, jazda z przepisami... jednorożce pierdzące tęczą. ale w rzeczywistym świecie: prezentacja ma znaczenie.

i ja np. jakby mi jakiś koleś w thircie (czy też koszuli w prążki wyciągniętej ze spodni z krótkim rękawkiem - czy tam inna wydumka o nazwie Casual business) chciał sprzedawać segment D (dowolnej marki), to by to "słabo wyglądało". a skoro ja tak myślę - to jest nadzieja że inni też, a skoro inni - to masz odpowiedź: dlaczego dealerzy wyglądają tak a nie inaczej.

> Bzdura totalna. Nawet jak Kowalskiemu się wydaje, że kupił nowe Polo i ma prestiż to jest w

> błędzie, bo takich Polo ma na każdym parkingu parę sztuk.

ale co jest bzdurą? że w PL tak jest? że tutaj passeratii za 2 średnie krajowe robi furorę na wsi. zatem Polo na podjeździe zostanie zaadresowane na ambonie w niedzielę! czy że wg Ciebie to bzdura?

> Prestiż oznacza m.in. wyjątkowość, nietuzinkowość, niedostępność dla każdego, luksus.

> Żadnego z tych znamion Polo nie wypełnia.

ale nie używaj słownikowej definicji, w kraju w którym prestiż to napisanie na forum, że zalało się 98 na stacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czyli jak wejdę do salonu w stroju rowerzysty, bo akurat byłem na rowerze i przejeżdżałem obok to

> wg. Ciebie mnie ochrona wywali od razu?

> Ciekawe podejście...

Widzę że dalej nic nie kumasz...

Z tą ochroną to już Twoja wydumka. Zupełnie nie wiem skąd ten pomysł.

Sprzedawca mając do wyboru obsługę rowerzysty, czy osobnika w garniturze wybierze bardziej perspektywicznego klienta.

Idąc Twoim tokiem rozumowania zapocony, ubłocony klient w krótkich lycrach z pampersem między nogami będzie się cieszył równie dobrym potencjałem w oczach sprzedawcy jak klient w garniturze?

Chyba śnisz...

A potem zdziwko, że w tym albo tamtym salonie to jest słaba obsługa bo sie długo czeka.

Pewnie ze słaba. Bo sprzedawca dbając o swoją premię woli podejść do Pani w garsonce lub Pana w garniturze niż do gościa w sandałach i bluzie z kapturem.

Jesteś /byłeś sprzedawcą którego wypłata zależy od wyników swojej sprzedaży?

Jeśli nie jesteś to nie wiesz o czym piszesz.

Ja byłem sprzedawcą i uwierz mi że klient w garniturze dawał lepiej zarobić.

To że masz inne zdanie w tym temacie niczego nie zmienia. Jesteś w znaczącej mniejszości i nikt się nie będzie do Twoich przemyśleń stosował.

Nie wyobrażam sobie salonu nowych aut i sprzedawacy w dresie i trampkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ale salonów danej marki jest kilka a z kasą idziesz do wcześniej wybranego dealera. I chodzi o to

> by wybrać ten konretny salon. Poza tym nowe auto to serwis gwarancyjny- więc dopieszczanie

> klienta w trakcie zakupu jest ważne żeby wrócił na serwis. Poza tym wiele aut z jednego

> segmentu ma zbliżone osiągi o sa kupowane na zasadzie- skode chciałem kupic ale mnie w salonie

> olano to kupiłem peugeota bo tam byłem dobrze obsłużony.

Ale się uśmiałem hehe.gif

Myślisz, że sprzedawcy w salonie myślą o dziale serwisu w swojej firmie?

Oni tylko patrzą, by sprzedać i zainkasować premię. Generalnie ważny to jesteś dla nich dopóki nie zapłacisz. Po wizycie w kasie i odjeździe z salonu nowym samochodem możesz tam wrócić za tydzień i już tak miło nie będzie.

Właśnie jesteś jednym z tych naiwniaków, którzy nabierają się na techniki manipulacji, NLP i inne bzdury stosowane na szkoleniach dla sprzedawców.

Klientowi ma się wydawać, że dla sprzedawcy jest kimś ważnym. A to wierutna bzdura, bo za chwilę wejdzie 3 takich jak Ty i też będą ważni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A to nie jest tak przypadkiem, ze te wszystkie Media MArkty, Media Experty

> premiują swoich sprzedawców za wyniki?

> Bo nie raz jak byłem w Media expert np. kupując coś droższego, to się zabijali o to na czyje konto

> (w sensie ,który pracownik namówił klienta) ma iść ta sprzedaż.

ja jak kupowałem agd czy tv to stałem jak ciul przy punkcie aż ktoś łaskawie podejdzie, potem udzieli kilka suchych informacji i tyle, nie miałem takiej akcji jak Ty

> Także to też nie tak do końca.

> Po drugie - dobre auto obroni się samo. I uwierz mi, mówię to nie z przekory i chęci walki na

> argumenty tylko zgodnie z tym, co myślę - jak trafię dobry egzemplarz takiego auta jakiego

> szukam to kupię nawet od sprzedawcy w bokserkach.

> W drugą stronę to samo - jak auto mi nie odpowiada to i sprzedawca w garniturze nic nie pomoże...

teraz piszesz o skrajnościach, ale masz 2 auta nowe które Ci się podobają, w jednym salonie jest dresik co Cię zlewa i żebyś czekał bo ma ważne sprawy, w drugim gość w garniaku który dwoi i się troi żeby Ci wszystko dobrze przedstawić i pokazać

które wybierzesz? zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Widzę że dalej nic nie kumasz...

> Z tą ochroną to już Twoja wydumka. Zupełnie nie wiem skąd ten pomysł.

> Sprzedawca mając do wyboru obsługę rowerzysty, czy osobnika w garniturze wybierze bardziej

> perspektywicznego klienta.

> Idąc Twoim tokiem rozumowania zapocony, ubłocony klient w krótkich lycrach z pampersem między

> nogami będzie się cieszył równie dobrym potencjałem w oczach sprzedawcy jak klient w

> garniturze?

> Chyba śnisz...

> A potem zdziwko, że w tym albo tamtym salonie to jest słaba obsługa bo sie długo czeka.

> Pewnie ze słaba. Bo sprzedawca dbając o swoją premię woli podejść do Pani w garsonce lub Pana w

> garniturze niż do gościa w sandałach i bluzie z kapturem.

> Jesteś /byłeś sprzedawcą którego wypłata zależy od wyników swojej sprzedaży?

> Jeśli nie jesteś to nie wiesz o czym piszesz.

> Ja byłem sprzedawcą i uwierz mi że klient w garniturze dawał lepiej zarobić.

> To że masz inne zdanie w tym temacie niczego nie zmienia. Jesteś w znaczącej mniejszości i nikt się

> nie będzie do Twoich przemyśleń stosował.

> Nie wyobrażam sobie salonu nowych aut i sprzedawacy w dresie i trampkach.

Może Ty robisz z wizyty w salonie święto niczym odpust na wsi i idziesz pod krawatem.

Dla mnie wizyta w salonie samochodowym to często gęsto czynność, którą wykonuję przy okazji np. zakupów w galerii czy właśnie wspomnianej jazdy rowerem.

Jak mi się chce to podjadę rowerem, postawię na stojaku i wchodzę do srodka pooglądać co chcę.

Jeszcze tego brakowało bym JA miał się stroić do salonu chcąc kupić auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ale się uśmiałem

> Myślisz, że sprzedawcy w salonie myślą o dziale serwisu w swojej firmie?

> Oni tylko patrzą, by sprzedać i zainkasować premię.

Właściel myśli o swoim interesie i wymaga od pracowników. Myślisz szablonowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ale się uśmiałem

> Myślisz, że sprzedawcy w salonie myślą o dziale serwisu w swojej firmie?

> Oni tylko patrzą, by sprzedać i zainkasować premię. Generalnie ważny to jesteś dla nich dopóki nie

> zapłacisz. Po wizycie w kasie i odjeździe z salonu nowym samochodem możesz tam wrócić za

> tydzień i już tak miło nie będzie.

> Właśnie jesteś jednym z tych naiwniaków, którzy nabierają się na techniki manipulacji, NLP i inne

> bzdury stosowane na szkoleniach dla sprzedawców.

> Klientowi ma się wydawać, że dla sprzedawcy jest kimś ważnym. A to wierutna bzdura, bo za chwilę

> wejdzie 3 takich jak Ty i też będą ważni.

Albo wyjątkowo źle trafiłeś albo byłeś dla sprzedawców słabo rokującym klientem.

Ja po wyjściu z salonu Chevroleta i przy każdej następnej w nim wizycie byłem nie tylko rozpoznawany przez sprzedawcę ale również zapraszany np. na przejażdżki nowymi modelami lub wersjami samochodów. Zdarzało się też, że do mnie dzwonił gdy miał ciekawą ofertę (np. dzwonił ze świetną ofertą na Malibu).

Zgadnij, u kogo kupiłem kolejnego Chevroleta? I gdzie je serwisowałem (mimo że miałem bliżej inny serwis)?

Żeby było ciekawiej, sprzedawca Subaru (w tym samym salonie) pracował nade mną kilka lat!

zlosnik.gif

A sprzedawca Lexusa ciągle pracuje, zapraszając od czasu do czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Może Ty robisz z wizyty w salonie święto niczym odpust na wsi i idziesz pod krawatem.

> Dla mnie wizyta w salonie samochodowym to często gęsto czynność, którą wykonuję przy okazji np.

> zakupów w galerii czy właśnie wspomnianej jazdy rowerem.

> Jak mi się chce to podjadę rowerem, postawię na stojaku i wchodzę do srodka pooglądać co chcę.

> Jeszcze tego brakowało bym JA miał się stroić do salonu chcąc kupić auto.

Jak na razie wątek wyraźnie wskazuje, że to Ty robisz święto z wizyty w salonie.

A strój sprzedawcy jest Ci obojętny tylko dlatego, że wskutek oszołomienia chwilą nie zwracasz na niego uwagi.

zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ale się uśmiałem

w sumie smutne.

> Myślisz, że sprzedawcy w salonie myślą o dziale serwisu w swojej firmie?

> Oni tylko patrzą, by sprzedać i zainkasować premię. Generalnie ważny to jesteś dla nich dopóki nie

> zapłacisz. Po wizycie w kasie i odjeździe z salonu nowym samochodem możesz tam wrócić za

> tydzień i już tak miło nie będzie.

oczywiscie - to jest biznes. ale kupować trzeba.

i miło nadal będzie, jeśli salon jest dobry i wie o tym ile smrodu możesz im narobić jako niezadowolny klient.

> Właśnie jesteś jednym z tych naiwniaków, którzy nabierają się na techniki manipulacji, NLP i inne

> bzdury stosowane na szkoleniach dla sprzedawców.

to nie są bzdury, tylko techniki sprzedaży. które działają (oczywiście na nikogo z AK, a na tych "pozostałych").

zupełnie jak życie na forum: jest kilka typów piszących, każdego można wykorzystac/wkręcić na inny sposób. każdy jest w pewien sposób przewidywalny i tendencyjny. wszystkie typy są już zanalizowane przez socjologów i inne mądre głowy od sprzedaży. są doskonale znane ich motywy (żeby doprecyzować: odnoszę się do szumnie nazwanych technik NLP, manipulacji itp - tzw. analogia, żebyś się nie przyczepił znowu, że "kota do góry" odwracam).

czyli w sumie - nie ma po co pisać, bo każdy jakiś jest i ma jakieś cele, wszystko jest zbadane. a jednak - Ty piszesz, ja piszę, oni piszą...

> Klientowi ma się wydawać, że dla sprzedawcy jest kimś ważnym. A to wierutna bzdura, bo za chwilę

> wejdzie 3 takich jak Ty i też będą ważni.

w Twoim stylu odpiszę: bzdura na resorach.

to że wejdzie 3 kolejnych, nie znaczy, że Ty nie jesteś ważny. jesteś ważny - jesteś statystyczną częścią przychodu, tak jak pozostałych 3.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak na razie wątek wyraźnie wskazuje, że to Ty robisz święto z wizyty w salonie.

> A strój sprzedawcy jest Ci obojętny tylko dlatego, że wskutek oszołomienia chwilą nie zwracasz na

> niego uwagi.

Nie zwracam, bo idę kupić samochód, a nie na casting Top Model.

Poniekąd masz rację, bo kupuję nowy samochód raz na 5-6 lat (naprzemiennie z autem żony) i nie jest to czynność codzienna.

I właśnie dlatego skupiam się na meritum sprawy, a nie na ubiorze sprzedawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jeszcze tego brakowało bym JA miał się stroić do salonu chcąc kupić auto.

jako sprzedawca, np. w krótkich spodenkach odmówiłbym Ci jazdy próbnej autem ze skórzaną tapicerką. coby potem fotela nie trzeba było dezynfekować, przed kolejnym klientem. czyli jednak dobrze byłoby się ubrać po ludzku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> jako sprzedawca, np. w krótkich spodenkach odmówiłbym Ci jazdy próbnej autem ze skórzaną tapicerką.

> coby potem fotela nie trzeba było dezynfekować, przed kolejnym klientem. czyli jednak dobrze

> byłoby się ubrać po ludzku.

I spowodowałbyś w ten sposób moją wizytę u Twojego przełożonego, skargę do Importera + opis sprawy na paru forach i Go Work'u.

Tego samego dnia byś do mnie zadzwonił z przeprosinami i zaproszeniem na jazdę próbną.

Kłócisz się ze mną o ubiór sprzedawcy wpierając, że ma być w gangu, a zarazem popełniasz niewybaczalny błąd w zawodzie sprzedawcy polegający na szeregowaniu klienta.

z 12 lat temu pracowałem u prywaciarza, dość majętnego. 2 letnie A8, dom z basenem i temu podobne gadżety.

Facet do biura przyjeżdżał w laczkach, skarpetach pod kolana i krótkich spodenkach + miał wielki bebech.

Ale jak wyjął portfel to mało który stół wytrzymywał ciężar.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiscie nie mialbym nic do tego gdyby sprzedawca nie byl w gajerze, ale nie moglby byc tez np. w krotkich spodenkach. Gdyby np. ubral sie w koszulke w tecze to balbym mu sie podac reke. grinser006.gif (Tak nie lubie pewnych grup, mam prawo miec o nich swoje zdanie i pozwalam im tez mnie nie lubic).

Tyle ludzi juz Ci napisalo o co w tym wszystkicm chodzi, a Ty albo udajesz, ze nie czaisz, albo kompletnie sie zafiksowales na swoje widzimisie.

Nie wiem co robisz zawodowo i jak sie do pracy ubierasz, ale np. u mnie pracodawca wyraznie dal kiedys koledze do zrozumienia, ze krotkie spodenki to nie jest odpowiedni stroj (mimo braku jakiegokolwiek kontaktu z klientem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> I spowodowałbyś w ten sposób moją wizytę u Twojego przełożonego, skargę do Importera + opis sprawy

> na paru forach i Go Work'u.

ahaaaa. nie no, Ty to wziąłeś na poważnie.

rozumiem, że jak przyjdziesz w sandałach mierzyć obuwie bez skarpet, i ktoś Ci zabroni, a akurat skończyły się jednorazówki - to zrobisz awanturę na całą sieć? smile.gif

EDIT: aha. spojrzałem na Twój czas od rejestracji - wszystko jasne.

> Tego samego dnia byś do mnie zadzwonił z przeprosinami i zaproszeniem na jazdę próbną.

oczywiscie, pod warunkiem długich spodni.

> Kłócisz się ze mną o ubiór sprzedawcy wpierając, że ma być w gangu, a zarazem popełniasz

> niewybaczalny błąd w zawodzie sprzedawcy polegający na szeregowaniu klienta.

a Ty na szeregowaniu sprzedawcy wg ubioru. bo bronisz mu mieć gajera. zlosnik2.gif

> z 12 lat temu pracowałem u prywaciarza, dość majętnego. 2 letnie A8, dom z basenem i temu podobne

> gadżety.

> Facet do biura przyjeżdżał w laczkach, skarpetach pod kolana i krótkich spodenkach + miał wielki

> bebech.

> Ale jak wyjął portfel to mało który stół wytrzymywał ciężar.

wow. ten 1 koleś dowodzi że WSZYSTKIE Twoje tezy są obiektywnie prawdziwe! wszyscy inni na tym wątku się mylą.

pewnie miał dużo bilonu w portfelu. ja bym plastik nosił zamiast...

wyluzuj.

każdy zna historie z życia dealerów. i inne anegdoty, potwierdzające jakieś tam tezy.

mój znajomy (wujek - powiedzmy) - ważny dyrektor spółki budowlanej w 3mieście, akurat był na spacerze z dzieciakiem w sopocie. po drodzie do domu, wstąpił do salonu Skody, bo właśnie do spółki mieli zamówić 5 sztuk octavii kombi. a że był z rowerkiem w ręku, z dzieciakiem i stroju "plażowym". został potraktowany dość nonszalancko. i w ten sposób, sprzedawca stracił zamówienie na 5 samochodów.

czego to dowodzi? w sumie niczego, bo to 1 przypadek, ale można przyjąć: że strój ma znaczenie. i działa to w obie strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> I spowodowałbyś w ten sposób moją wizytę u Twojego przełożonego, skargę do Importera + opis sprawy

> na paru forach i Go Work'u.

> Tego samego dnia byś do mnie zadzwonił z przeprosinami i zaproszeniem na jazdę próbną.

Ewentualnie olaliby Cię wszyscy po kolei - po co mają się bujać z pieniaczem?

> Kłócisz się ze mną o ubiór sprzedawcy wpierając, że ma być w gangu, a zarazem popełniasz

> niewybaczalny błąd w zawodzie sprzedawcy polegający na szeregowaniu klienta.

Szeregowanie klienta zwiększa efektywność. Jeśli mają prowizję to oczywiste że muszą zrobić jakiś rachunek prawdopodobieństwa.

> z 12 lat temu pracowałem u prywaciarza, dość majętnego. 2 letnie A8, dom z basenem i temu podobne

> gadżety.

> Facet do biura przyjeżdżał w laczkach, skarpetach pod kolana i krótkich spodenkach + miał wielki

> bebech.

> Ale jak wyjął portfel to mało który stół wytrzymywał ciężar.

To tylko dowodzi teorii, że frak dopiero w trzecim pokoleniu pasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Osobiscie nie mialbym nic do tego gdyby sprzedawca nie byl w gajerze, ale nie moglby byc tez np. w

> krotkich spodenkach. Gdyby np. ubral sie w koszulke w tecze to balbym mu sie podac reke. (Tak

> nie lubie pewnych grup, mam prawo miec o nich swoje zdanie i pozwalam im tez mnie nie lubic).

> Tyle ludzi juz Ci napisalo o co w tym wszystkicm chodzi, a Ty albo udajesz, ze nie czaisz, albo

> kompletnie sie zafiksowales na swoje widzimisie.

> Nie wiem co robisz zawodowo i jak sie do pracy ubierasz, ale np. u mnie pracodawca wyraznie dal

> kiedys koledze do zrozumienia, ze krotkie spodenki to nie jest odpowiedni stroj (mimo braku

> jakiegokolwiek kontaktu z klientem).

prześledź moje wypowiedzi i spójrz co napisałem do tej pory.

Nie mówię, by sprzedawcy byli w krótkich spodniach.

Mówię, że styl casual business by w zupełności wystarczył.

Garniak to już przerost formy nad treścią w takim np. salonie Fiata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Facet do biura przyjeżdżał w laczkach, skarpetach pod kolana i krótkich spodenkach + miał wielki

> bebech.

> Ale jak wyjął portfel to mało który stół wytrzymywał ciężar.

Po tym opisie juz widze w oczach "nowobogackiego", ktoremu sie powiodlo.

Majacego pracownikow jak i innych mniej majetnych od niego ludzi ma gdzies.

Bebech o niczym nie swiadczy, mozna sie ubrac luzno i znosnie.

Bardzo bym sie zdziwil gdyby okazalo sie, ze ten Twoj byly pracodawca byl jednak na poziomie.

I na tym to wszystko polega, zaszeregowalem Twego szefa po Twym opisie, choc o jego cechach (poza wygladem) nie wspomniales.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> prześledź moje wypowiedzi i spójrz co napisałem do tej pory.

> Nie mówię, by sprzedawcy byli w krótkich spodniach.

> Mówię, że styl casual business by w zupełności wystarczył.

> Garniak to już przerost formy nad treścią w takim np. salonie Fiata.

Twoim i moim zdaniem nie jest konieczny, ale wielu innych jest, wystarczy ze tych innych jest >50% i po temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Twoim i moim zdaniem nie jest konieczny, ale wielu innych jest, wystarczy ze tych innych jest >50%

> i po temacie.

Dlatego też ubolewam nad tym, że większość społeczeństwa przedkłada ubiór sprzedawcy nad jego merytoryczność w temacie.

Ale w sumie czemu się dziwić, skoro żyjemy w kraju, gdzie jakaś pseudo gwiazdka założy kieckę, która odsłoni to i tamto i już jest na pierwszych stronach tabloidów pchając tym samym swoją karierę o szczebel wyżej awansując do miana celebrytki.

Może jestem z poprzedniej epoki ale kiedyś bardziej liczyło się co w głowie, a nie na głowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Twoim i moim zdaniem nie jest konieczny, ale wielu innych jest, wystarczy ze tych innych jest >50%

> i po temacie.

Wystarczy że tych innych jest 1%. Bo pozostałym 99% nie przeszkadza, że sprzedawca jest w garniturze, mimo że nie wymagają. Nie słyszałem o przypadku rezygnacji z zakupu z tego powodu, że sprzedawca miał na sobie garnitur.

BTW. Sprzedawcy nie zawsze mają garnitury, czasami mają strój typu business casual.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dlatego też ubolewam nad tym, że większość społeczeństwa przedkłada ubiór sprzedawcy nad jego

> merytoryczność w temacie.

> Ale w sumie czemu się dziwić, skoro żyjemy w kraju, gdzie jakaś pseudo gwiazdka założy kieckę,

> która odsłoni to i tamto i już jest na pierwszych stronach tabloidów pchając tym samym swoją

> karierę o szczebel wyżej awansując do miana celebrytki.

> Może jestem z poprzedniej epoki ale kiedyś bardziej liczyło się co w głowie, a nie na głowie.

Dorobiłeś teraz teorię, że garnitur stoi w opozycji do wiedzy. Zupełnie nieuzasadnioną.

Kompetentny sprzedawca nie może mieć garnituru?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Napisz lepiej czy Twego bylego szefa dobrze zaszeregowalem czy nie

Dobrze zaszeregowałeś, ale to nie o to tutaj chodzi.

Sprzedawcy nie interesuje czy klient jest na poziomie tylko czy ma forsę.

A on miał. Tylko forsa się liczy w sprzedaży, a całe te podchody z budowaniem relacji to sobie można wetknąć we własną odchłań jak nie ma forsy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Szeregowanie klienta zwiększa efektywność. Jeśli mają prowizję to oczywiste że muszą zrobić jakiś

> rachunek prawdopodobieństwa.

napewno zwieksza wink.gif

wyobraz sobie sytuacje - do salonu skody podjezdza starszy pan wysluzona favoritka (sweterek, spodnie w kancik itp) z synem (jeansy i polo wink.gif ), pomacali kilka aut i spedzili ponad 30minut w salonie i nie zostali nawet przywitani, ze juz nie powiem ze ktos sie zainteresowal po co sie pojawili... Kuzyn sie zirytowal i zabral tate do drugiego salonu w miescie - mily pan Sprzedawca w przelocie przeprosil ze on jeszcze ma klienta ale za sekundke ktos sie nimi zajmie... zgadnij z ktorego salonu wyjechali nowiutenka octavia kupiona za gotowke? smile.gif

Pojechalem jakis czas temu z mulher.gif do tego pierwszego salonu (jeszcze nie wiedzac co i jak) i ... po 30minutach macania octavii i yeti wyszlismy bo zaden ze sprzedawcow nie zaszczycil mnie nawet spojrzeniem tak bardzo byli zajeci opowiesciami co tam minionego weekendu sie wydarzylo na jakims grillu... W drugim salonie Sprzedawca nas prawie przekonal do wziecia octavii za 70kpln na raty w jakims tam programie ze 30% na starcie, 30% w ratach na 3lata a potem decyzja czy zmieniamy czy wykupujemy czy oddajemy... mulher.gif ktora rowniez zajmuje sie sprzedaza stwierdzila ze gosc jest swietnym sprzedawca i na wyjsciu jeszcze go zagadala jakie szkolenia robil czy firma sponsorowala itp bo byla pod duzym wrazeniem jego umiejetnosci sprzedazowych. Inna sprawa ze jak troche ochlonelismy i przemyslelismy zakup to ostatecznie wzialem uzywane AVE... ale naprawde niewiele mu brakowalo zebysmy zrobili zamowienie wink.gif

Po jakims czasie sie zgadalismy z kuzynem ze wujek wlasnie takie samo odniosl wrazenie co do poziomu obslugi i dlatego drugi salon zarobil... a potem uslyszalem plote ze pierwszy z salonow utracil autoryzacje skody... ciekawe dlaczego grinser006.gif

PS. w pierwszym salonie wszyscy napewno byli w gajerach pod krawatami - chwile im sie przygladalem, w drugim nie jestem pewien, bo sprzedawca tak prezentowal produkt ze wlasciwie nie zwrocilem uwagi na to jak byl ubrany bo cala moja uwage zaprzatal produktem i mozliwosciami sfinansowania jego zakupy... mysle ze nawet jesli byl w samej koszuli albo nawet jeansach i polowce to wogole by mnie to nie obeszlo wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>prześledź moje wypowiedzi i spójrz co napisałem do tej pory.

No to lecimy zlosnik.gif

> "Nie robi mi to różnicy jako klientowi."

>"Ostatnią rzeczą, na którą patrzę"

>"To na pewno nie wpłynie na moją decyzję o zakupie"

>"Co mnie obchodzi jak on się nosi? "

>"na rzęsach byś stanął, a nie omamiłbyś mnie"

>"Właśnie próbujesz mi wmówić"

>"to mi na nie odpowie na jednym wdechu"

>"Dla mnie mianem "wielkiego wydarzenia" w życiu"

>"Ja będąc w trakcie rozmowy ze sprzedawcą nie pytam"

>" jak auto mi nie odpowiada to i sprzedawca w garniturze nic nie pomoże..."

>"Dla mnie wizyta w salonie samochodowym"

>"Jak mi się chce to podjadę rowerem,"

>"Jeszcze tego brakowało bym JA miał się stroić do salonu chcąc kupić auto. "

>"Nie zwracam, bo idę kupić samochód, a nie na casting Top Model"

>"Dla mnie zwyczajnie wystarczy sama wiedza i znajomość tematu. "

>"I właśnie dlatego skupiam się na meritum sprawy, a nie na ubiorze sprzedawcy. "

Zrobiłem to i nie ma z kim dyskutować, bo cały czas rozpatrujemy tak jakbyś Ty kupował te wszystkie miliony aut hehe.gif

Też mam to w d00pie jak ubrany jest sprzedawca, bo 2 ostatnie auta kupiłem mailowo ale mam świadomość, że ja to nie "my".

Temat do luźnej dyskusji ale Ty punktujesz wszystkich, jak w cytatach powyżej.

NIKOGO nie interesuje co Ty byś zrobił ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dobrze zaszeregowałeś, ale to nie o to tutaj chodzi.

Sam wiec widzisz, ze cos w tym stroju jest.

> Sprzedawcy nie interesuje czy klient jest na poziomie tylko czy ma forsę.

Podejrzewam, ze duzo wieksza szansa, ze klient w gajerze ma jej wiecej.

Oczywiscie rozumiem, ze sa koszulki od projektantow drozsze niz niejeden gajer, ale nie jest to dla wszystkich powszechnoscia.

> A on miał. Tylko forsa się liczy w sprzedaży, a całe te podchody z budowaniem relacji to sobie

> można wetknąć we własną odchłań jak nie ma forsy.

Bo relacje buduje sie tylko z tymi co maja forse.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> No to lecimy

> Zrobiłem to i nie ma z kim dyskutować, bo cały czas rozpatrujemy tak jakbyś Ty kupował te wszystkie

> miliony aut

> Też mam to w d00pie jak ubrany jest sprzedawca, bo 2 ostatnie auta kupiłem mailowo ale mam

> świagomość, że ja to nie "my".

> Temat do luźnej dyskusji ale Ty punktujesz wszystkich, jak w cytatach powyżej.

> NIKOGO nie interesuje co Ty byś zrobił

A za kogo mam mówić, wyrażać opinie jak nie za siebie samego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> napewno zwieksza

> wyobraz sobie sytuacje - do salonu skody podjezdza starszy pan wysluzona favoritka (sweterek,

> spodnie w kancik itp) z synem (jeansy i polo ), pomacali kilka aut i spedzili ponad 30minut w

> salonie i nie zostali nawet przywitani, ze juz nie powiem ze ktos sie zainteresowal po co sie

> pojawili... Kuzyn sie zirytowal i zabral tate do drugiego salonu w miescie - mily pan

> Sprzedawca w przelocie przeprosil ze on jeszcze ma klienta ale za sekundke ktos sie nimi

> zajmie... zgadnij z ktorego salonu wyjechali nowiutenka octavia kupiona za gotowke?

Ale to nie ma nic wspólnego z rachunkiem prawdopodobieństwa. Zrób próbę dla 1000 sprzedanych aut i zobaczymy ilu wzięło klientów w favoritkach a ilu np. w jakichś droższych ciuchach.

I potem powiedz której grupie chciałbyś sprzedawać.

> Pojechalem jakis czas temu z do tego pierwszego salonu (jeszcze nie wiedzac co i jak) i ... po

> 30minutach macania octavii i yeti wyszlismy bo zaden ze sprzedawcow nie zaszczycil mnie nawet

> spojrzeniem tak bardzo byli zajeci opowiesciami co tam minionego weekendu sie wydarzylo na

> jakims grillu... W drugim salonie Sprzedawca nas prawie przekonal do wziecia octavii za 70kpln

> na raty w jakims tam programie ze 30% na starcie, 30% w ratach na 3lata a potem decyzja czy

> zmieniamy czy wykupujemy czy oddajemy... ktora rowniez zajmuje sie sprzedaza stwierdzila ze

> gosc jest swietnym sprzedawca i na wyjsciu jeszcze go zagadala jakie szkolenia robil czy firma

> sponsorowala itp bo byla pod duzym wrazeniem jego umiejetnosci sprzedazowych. Inna sprawa ze

> jak troche ochlonelismy i przemyslelismy zakup to ostatecznie wzialem uzywane AVE... ale

> naprawde niewiele mu brakowalo zebysmy zrobili zamowienie

> Po jakims czasie sie zgadalismy z kuzynem ze wujek wlasnie takie samo odniosl wrazenie co do

> poziomu obslugi i dlatego drugi salon zarobil... a potem uslyszalem plote ze pierwszy z

> salonow utracil autoryzacje skody... ciekawe dlaczego

W Skodzie akurat sam zauważyłem że bywają mało kontaktowi.

> PS. w pierwszym salonie wszyscy napewno byli w gajerach pod krawatami - chwile im sie przygladalem,

> w drugim nie jestem pewien, bo sprzedawca tak prezentowal produkt ze wlasciwie nie zwrocilem

> uwagi na to jak byl ubrany bo cala moja uwage zaprzatal produktem i mozliwosciami

> sfinansowania jego zakupy... mysle ze nawet jesli byl w samej koszuli albo nawet jeansach i

> polowce to wogole by mnie to nie obeszlo

Owszem, ale to nie znaczy że garnitur by Ci w czymś przeszkodził.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Sam wiec widzisz, ze cos w tym stroju jest.

> Podejrzewam, ze duzo wieksza szansa, ze klient w gajerze ma jej wiecej.

> Oczywiscie rozumiem, ze sa koszulki od projektantow drozsze niz niejeden gajer, ale nie jest to dla

> wszystkich powszechnoscia.

> Bo relacje buduje sie tylko z tymi co maja forse.

Moje doświadczenia życiowe z ludźmi mającymi forsę są takie, że człowiek majętny ma większy luz w ubiorze, niż ktoś kto pozuje na bogatego.

Człowiek majętny zazwyczaj już w swoim życiu znosił ze 20 garniturów i teraz ma ten komfort, że już może sobie chodzić na krótki rękawek, bo ludzie na niego pracują.

Jak jedzie załatwiać duży kontrakt to jak najbardziej garniak ale taka drobnostka jak kupno auta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Moje doświadczenia życiowe z ludźmi mającymi forsę są takie, że człowiek majętny ma większy luz w

> ubiorze, niż ktoś kto pozuje na bogatego.

> Człowiek majętny zazwyczaj już w swoim życiu znosił ze 20 garniturów i teraz ma ten komfort, że już

> może sobie chodzić na krótki rękawek, bo ludzie na niego pracują.

> Jak jedzie załatwiać duży kontrakt to jak najbardziej garniak ale taka drobnostka jak kupno auta?

Nie, to troche nie tak wyszlo.

Jezeli ktos zajmuje sie czyms co wymaga od niego gajera (nie wazne czy to prezes czy PH) i ma zamiar wpasc w drodze do/z pracy do salonu to nie bedzie sie przebieral specjalnie na ta okazje.

Jezeli pracuje w dresie czy filach na budowie to moze i to uczyni.

Sprzedawca jest w stanie rozroznic, powaznego goscia z kasa, nawet jezeli bedzie to 20-letni szczyl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Moje doświadczenia życiowe z ludźmi mającymi forsę są takie, że człowiek majętny ma większy luz w

> ubiorze, niż ktoś kto pozuje na bogatego.

> Człowiek majętny zazwyczaj już w swoim życiu znosił ze 20 garniturów i teraz ma ten komfort, że już

> może sobie chodzić na krótki rękawek, bo ludzie na niego pracują.

> Jak jedzie załatwiać duży kontrakt to jak najbardziej garniak ale taka drobnostka jak kupno auta?

A kto chodzi w garniturze kupować auta? W garniturze - jak widać w wątku - to się auta sprzedaje.

A klienta z kasą od klienta bez kasy da się często poznać nawet jak przyjdzie w trampkach i polo.

I wbrew pozorom, nawet w tych trampkach i polo da się też odróżnić człowieka po prostu majętnego od nowobogackiego, jak również od tego który udaje któregoś z powyższych.

zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie, to troche nie tak wyszlo.

> Jezeli ktos zajmuje sie czyms co wymaga od niego gajera (nie wazne czy to prezes czy PH) i ma

> zamiar wpasc w drodze do/z pracy do salonu to nie bedzie sie przebieral specjalnie na ta

> okazje.

> Jezeli pracuje w dresie czy filach na budowie to moze i to uczyni.

> Sprzedawca jest w stanie rozroznic, powaznego goscia z kasa, nawet jezeli bedzie to 20-letni

> szczyl.

Człowieka z kasą odróżnisz od człowieka bez kasy niezależnie od tego jaki rodzaj stroju ma na sobie.

Ten z kasą będzie miał strój droższy, proste. zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A kto chodzi w garniturze kupować auta? W garniturze - jak widać w wątku - to się auta sprzedaje.

> A klienta z kasą od klienta bez kasy da się często poznać nawet jak przyjdzie w trampkach i polo.

> I wbrew pozorom, nawet w tych trampkach i polo da się też odróżnić człowieka po prostu majętnego od

> nowobogackiego, jak również od tego który udaje któregoś z powyższych.

Np. Kolega Astroman , któremu odpowiadałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To kiepska firma jeśli pozwala na takie rzeczy Ubiór jest element autoprezentacji i tego nie

> zmienisz, garnitur pomaga wykreować określony wizerunek, ma być poważnie, ma budzić zaufanie

> itd itd.

Gdzieś robiono badania (nie pamiętam, czy u nas, czy w innym kraju) - wynik był taki, że garniturowcom ufano najmniej.

Więc opinię z "kiepskością firmy" bym zweryfikował, tym bardziej jeżeli od tego zależą twoje pieniądze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> I co sie dziwisz? Jak Cię widzą tak Cię piszą.

> Ja tez tak taksuję klientów. Skoro nie znam człowieka a muszę jakoś go ocenic to nie patrzę mu

> głęboko w oczy tylko lecę po ciuchach. Oczywiście nie zawsze to działa ale zasada jest taka że

> klientowi w garniaku, w czystych butach, z zegarkiem itp sprzedawca zawsze poświęci wiecej

> czasu niż komuś w czystej ale wyciągnietej bluzie i sandałach.

"Więcej czasu"? To może porozmawiaj pół minuty i będziesz wiedział, na co kogo stać, bo możesz się bardzo zdziwić.

W taki właśnie sposób kolega kupił c5 zamiast mazdy 6. W maździe, po otaksowaniu, stwierdzili że "musiałby mieć poważne zamiary kupienia samochodu" żeby im zawracać gitarę.

Osobiście auto za 95 tys. odbierałem w starych wytartych spodniach i t-shirt'cie za 19.99.

Mój szef, który kupuje dużo droższe auta, standardowo ubiera się w dżinsy i sweterek, który nie sprawia wrażenia drogiego.

Więc się obudź, bo to nie te czasy że po ubiorze możesz cokolwiek o majętności i zamiarach klienta powiedzieć. Twoja ignorancja kosztuje konkretne pieniądze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Więc się obudź, bo to nie te czasy że po ubiorze możesz cokolwiek o majętności i zamiarach klienta

> powiedzieć.

Tak jest. Ja kupiłem BMW, będąc ubranym w bojówki, wojskowe buty i kurtkę z Helikonu. Owszem, te ubrania sporo kosztowały, ale nie wyglądają na drogie, za to są wygodne i trwałe. Jak ktoś ocenia klienta po ubiorze.... cóż, sporo traci grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.