Skocz do zawartości

O mało nie doszło do potrącenia i co dalej?


dizzastar

Rekomendowane odpowiedzi

Niecałą godzinę temu przemieszczałem się skrajem jezdni pieszo, oczywiście lewą stroną przy krawędzi pobocza, w mojej sennej, małej wiosce. Ruch żaden. Nagle z naprzeciwka porusza się auto jadące przy swojej prawej krawędzi, tj. torem mojego marszu. Kierowca nie zjechał nawet o 1 cm do osi jezdni, w ostatniej chwili uskoczyłem na pobocze, auto pojechało dalej, po ok. 200 m zaparkowało na posesji. Znam adres, dzwoniłem na 112, ale dyżurny powiedział, że takimi rzeczami się nie zajmują, że ew. komisariat i składanie zeznań. Chciałem, żeby przynajmniej patrol podjechał pogadać, sprawdzić czy nie było pite, itp.

Akcja miała miejsce na ulicy bez chodnika, była oświetlona latarniami, oczywiście obszar zabudowany, prędkość pojazdu ok 60 km/h. Chciałbym temat pociągnąć, bo gdyby na moim miejscu była kobieta z dzieckiem w wózku to na pewno doszłoby do tragedii.

Wg mnie, jeśli ten ktoś najzwyczajniej w świecie się zagapił to powinien przemyśleć swoją karierę kierowcy.

Co byście zrobili na moim miejscu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzecznie wolałem, gdy wchodził do domu, ale nie słyszał/reagował. Poza tym myślę, że od tego powinna być właśnie policja. W rozmowie między 2ma stronami mogłoby dojść do pyskówki, a mi chodziło o merytoryczne załatwienie sprawy.

To musisz udać się na komisariat i zgłosić. Potem już to jakoś dzielnicowy załatwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lewą stroną przy krawędzi pobocza, w mojej sennej, małej wiosce. Ruch żaden. Nagle z naprzeciwka porusza się auto jadące przy swojej prawej krawędzi, tj. torem mojego marszu. Kierowca nie zjechał nawet o 1 cm do osi jezdni, w ostatniej chwili uskoczyłem na pobocze,

Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego należy chodzić właśnie lewą stroną jezdni?

Właśnie dlatego, że kierowca może Cie nie zauważyć a Ty z pewnością będziesz go widział i będziesz miał szansę uskoczyć.

Zdarza się, koleś mógłbyś zmęczony po trasie itd. 

Wiem, że rządzą teraz sami święci, ale zastanów się chwilę zanim rzucisz kamień.

 

Pozdrawiam BAS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego należy chodzić właśnie lewą stroną jezdni?

Właśnie dlatego, że kierowca może Cie nie zauważyć a Ty z pewnością będziesz go widział i będziesz miał szansę uskoczyć.

Zdarza się, koleś mógłbyś zmęczony po trasie itd.

Wiem, że rządzą teraz sami święci, ale zastanów się chwilę zanim rzucisz kamień.

Pozdrawiam BAS

Owszem, w szkole podstawowej o tym było, jakieś 30 lat temu i od tamtego czasu mam zwyczaj chodzenia lewą stroną.

Wytłumacz mi Drogi Kolego, czy zmęczenie kierowcy uprawnia go do zabicia kogokolwiek, czy posłania na wózek. W dodatku opisz w jaki sposób ma "uskoczyć" na pobocze (o ile ono w ogóle jest) kobieta z wózkiem ala spacerówka lub inwalida na wózku.

Na koniec wskaż mi miejsce w którym "rzucam kamieniem", bo ja go nie widzę.

Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że kierowca był zmęczony, wiec wszystko jest ok, a ja NIEPOTRZEBNIE szlajam się po nocy, czy tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niecałą godzinę temu przemieszczałem się skrajem jezdni pieszo, oczywiście lewą stroną przy krawędzi pobocza, w mojej sennej, małej wiosce. Ruch żaden. Nagle z naprzeciwka porusza się auto jadące przy swojej prawej krawędzi, tj. torem mojego marszu. Kierowca nie zjechał nawet o 1 cm do osi jezdni, w ostatniej chwili uskoczyłem na pobocze, auto pojechało dalej, po ok. 200 m zaparkowało na posesji. Znam adres, dzwoniłem na 112, ale dyżurny powiedział, że takimi rzeczami się nie zajmują, że ew. komisariat i składanie zeznań. Chciałem, żeby przynajmniej patrol podjechał pogadać, sprawdzić czy nie było pite, itp.

Akcja miała miejsce na ulicy bez chodnika, była oświetlona latarniami, oczywiście obszar zabudowany, prędkość pojazdu ok 60 km/h. Chciałbym temat pociągnąć, bo gdyby na moim miejscu była kobieta z dzieckiem w wózku to na pewno doszłoby do tragedii.

Wg mnie, jeśli ten ktoś najzwyczajniej w świecie się zagapił to powinien przemyśleć swoją karierę kierowcy.

Co byście zrobili na moim miejscu?

1. Zasady ogólne

Rozdział 2. Ruch pieszych

Art. 11.

1. Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku - z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec wskaż mi miejsce w którym "rzucam kamieniem", bo ja go nie widzę.

Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że kierowca był zmęczony, wiec wszystko jest ok, a ja NIEPOTRZEBNIE szlajam się po nocy, czy tak?

Masz pretensje, dzwoniłeś na 112 a z PoRD Art. 11 pkt.1 wynika, że miałeś obowiązek mu ustąpić.

Wytłumacz mi Drogi Kolego, czy zmęczenie kierowcy uprawnia go do zabicia kogokolwiek, czy posłania na wózek. W dodatku opisz w jaki sposób ma "uskoczyć" na pobocze (o ile ono w ogóle jest) kobieta z wózkiem ala spacerówka lub inwalida na wózku.

Bajka polega na tym, że w praktyce nie ma większego znaczenia kto miał komu ustąpić, ważne jest to, że wszyscy są cali i zdrowi. Chociaż w tym przypadku nie masz racji to i tak przytoczę moje ulubione powiedzenie: Cmentarze są pełne tych, którzy mieli pierwszeństwo i rację.

 

Myślę, że powinieneś usiąść w kapciach przez tv, napić się smacznej herbatki, cieszyć się, że nic Ci się nie stało i zapomnieć o sprawie.

 

Pozdrawiam BAS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa, że PoRD znam i poruszałem się zgodnie ze wszystkimi wytycznymi, o jakich traktuje art. 11. (Bardziej lewej strony iść się nie dało).

O sprawie zapomnieć owszem mogę, rzecz w tym, że cały czas mam przed oczami sytuację, w której dochodzi do kontaktu (np ze wspomnianym wózkiem dziecięcym) czy w takiej sytuacji też mialbym zasugerować konsumpcję herbaty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O sprawie zapomnieć owszem mogę, rzecz w tym, że cały czas mam przed oczami sytuację, w której dochodzi do kontaktu (np ze wspomnianym wózkiem dziecięcym) czy w takiej sytuacji też mialbym zasugerować konsumpcję herbaty?

A co możesz zrobić? Każdy z nas mógł prowadzić ten samochód, będziesz pouczał każdego? To nie ma sensu, lepiej zapomnieć. Takie sytuacje się zdarzają, wypadki też się zdarzają i nic z tym nie zrobisz tak długo jak długo w grę będzie wchodził czynnik ludzki.

 

Pozdrawiam BAS

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzecznie wolałem, gdy wchodził do domu, ale nie słyszał/reagował. Poza tym myślę, że od tego powinna być właśnie policja. W rozmowie między 2ma stronami mogłoby dojść do pyskówki, a mi chodziło o merytoryczne załatwienie sprawy.

I co? Facet by wszystkiemu zaprzeczył, a gdyby nie było świadków to byłoby słowo przeciwko słowu. Szkoda bicia piany

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niecałą godzinę temu przemieszczałem się skrajem jezdni pieszo, oczywiście lewą stroną przy krawędzi pobocza, w mojej sennej, małej wiosce. Ruch żaden. Nagle z naprzeciwka porusza się auto jadące przy swojej prawej krawędzi, tj. torem mojego marszu. Kierowca nie zjechał nawet o 1 cm do osi jezdni, w ostatniej chwili uskoczyłem na pobocze, auto pojechało dalej, po ok. 200 m zaparkowało na posesji. Znam adres, dzwoniłem na 112, ale dyżurny powiedział, że takimi rzeczami się nie zajmują, że ew. komisariat i składanie zeznań. Chciałem, żeby przynajmniej patrol

 

Może dlatego?

 

 

Rozdział 2

Ruch pieszych

Art. 11. 1. Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku – z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.

2. Pieszy idący po poboczu lub jezdni jest obowiązany iść lewą stroną drogi.

3. Piesi idący jezdnią są obowiązani iść jeden za drugim. Na drodze o małym ruchu, w warunkach dobrej widoczności, dwóch pieszych może iść obok siebie.

................... nie istotne

4a. Pieszy poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu, chyba że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku.

5. Przepisów ust. 1–4a nie stosuje się w strefie zamieszkania. W strefie tej pieszy korzysta z całej szerokości drogi i ma pierwszeństwo przed pojazdem.

 

Tyle stanowi o ruchu pieszych prawo. Powinieneś przeprosić kierującego, no chyba że szedłeś w strefie zamieszkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa, że PoRD znam i poruszałem się zgodnie ze wszystkimi wytycznymi, o jakich traktuje art. 11. (Bardziej lewej strony iść się nie dało).

O sprawie zapomnieć owszem mogę, rzecz w tym, że cały czas mam przed oczami sytuację, w której dochodzi do kontaktu (np ze wspomnianym wózkiem dziecięcym) czy w takiej sytuacji też mialbym zasugerować konsumpcję herbaty?

Ale już na pobocze odskoczyć się dało? Plączesz się w zeznaniach... Co nie zmienia faktu, że za kierownicą było warzywo gruntowe koloru zwykle czerwonego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie, pobocze nie nadawało się do poruszania nim, w gruncie rzeczy nawet do stania na nim.

Nie bardzo rozumiem stwierdzenie, że plączę się w zeznaniach, nie było możliwości iść bliżej lewej krawędzi drogi, poboczem, rowem, skakać po latarniach, koniec, kropka. Zawsze idę tak, żeby maksymalnie nie utrudniać ruchu, natomiast wczorajsza akcja to przegięcie pały.

Każdemu kto twierdzi, że to ja powinienem przeprosić kierowcę, proszę o instrukcję w jaki sposób przepraszać miałaby kobieta z wózkiem, czy inwalida.

Nie egzekwowałem "swojego" osobiście, prosiłem jedynie by ktoś władny odbył krótką rozmowę, by takich sytuacji uniknąć w przyszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie, pobocze nie nadawało się do poruszania nim, w gruncie rzeczy nawet do stania na nim.

Nie bardzo rozumiem stwierdzenie, że plączę się w zeznaniach, nie było możliwości iść bliżej lewej krawędzi drogi, poboczem, rowem, skakać po latarniach, koniec, kropka. Zawsze idę tak, żeby maksymalnie nie utrudniać ruchu, natomiast wczorajsza akcja to przegięcie pały.

Każdemu kto twierdzi, że to ja powinienem przeprosić kierowcę, proszę o instrukcję w jaki sposób przepraszać miałaby kobieta z wózkiem, czy inwalida.

Nie egzekwowałem "swojego" osobiście, prosiłem jedynie by ktoś władny odbył krótką rozmowę, by takich sytuacji uniknąć w przyszłości.

A po co do tego mieszasz kobietę z dzieckiem, czy inwalidę? Ich tam nie było tylko Ty i nie masz pojęcia co byłoby, gdyby tamtędy szła kobieta z dzieckiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak samo jak kierowca musi myśleć za siebie i pieszych, tak samo piesi muszą myśleć za siebie i kierowców.

Natomiast obserwując pieszych wydaje się, że żyją w jakimś innym nieśmiertelnym świecie.

Różne sytuacje się zdarzają i dlatego wzajemna kontrola jest niezbędna do ograniczenia prawdopodobieństwa wypadków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, akurat byłem ubrany na sportowo, dodatkowo jak pisałem obszar zabudowany, i ulica doskonale oświetlona.

 

Teraz jest taka pogoda, ze mimo ze bleszczaty na oczy nie jestem i oswietlona ulica niewiele pomaga.

Nie staje za tym kierowca, ani za Toba, ale pewne sytuacje na drogach sie poprosty zdazaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś rozwinięcie?

 

Przepisy dotyczące pieszych były zacytowane wyżej. Po prostu idąc jezdnią masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa jadącemu samochodowi - nie ma znaczenia, czy musisz wdepnąć w trawę, kałużę, czy błoto po kostki. Do tego - skoro było pobocze, to nie miałeś nawet powodu do tego, żeby zajmować jezdnię...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepisy dotyczące pieszych były zacytowane wyżej. Po prostu idąc jezdnią masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa jadącemu samochodowi - nie ma znaczenia, czy musisz wdepnąć w trawę, kałużę, czy błoto po kostki. Do tego - skoro było pobocze, to nie miałeś nawet powodu do tego, żeby zajmować jezdnię...

Czyli jeżeli pieszy nie postąpił zgodnie z opisanymi przez Ciebie regułami to można go zabić, rozjechać? Nic dziwnego, że w Polsce ginie tyłu pieszych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się, któregoś dnia wrócić z pracy za dnia i zrobić zdjęcie.

Pobocze w tym miejscu, jak i wielu innych NIE NADAJE SIĘ do eksploatacji, miejscami w ogóle go nie ma.

I tak sobie myślę, że każdemu przydałoby się znaleźć w podobnej sytuacji i spojrzeć na sprawę z innej perspektywy niż zza kierownicy.

Każdy pieszy jest pełnoprawnym użytkownikiem drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jeżeli pieszy nie postąpił zgodnie z opisanymi przez Ciebie regułami to można go zabić, rozjechać? Nic dziwnego, że w Polsce ginie tyłu pieszych...

 

Nie należy zabijać, ani rozjechać. Analogicznie - jeżeli ktoś wpakuje się na czerwonym świetle i śmigniesz mu po zelówkach, to też jesteś niedobrym kierowcą, bo prawie zabiłeś biednego pieszego? ;) Przecież on też "tylko" postąpił niezgodnie z regułami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy pieszy jest pełnoprawnym użytkownikiem drogi.

 

W granicach opisanych w takiej książeczce, którą warto czasem przeczytać ;) Nie pochwalam rozjeżdżania kogoś, bo się miało większą (czyt. cięższą) rację, ale odrobina zdrowego rozsądku + znajomość zapisów tej książeczki i umiejętność ich zastosowania w życiu to bardzo przydatne sprawy - dla obu stron.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Czyli jeżeli pieszy nie postąpił zgodnie z opisanymi przez Ciebie regułami to można go zabić, rozjechać? Nic dziwnego, że w Polsce ginie tyłu pieszych...

 

problemem u nas jest nieznajomość przepisów i to się tyczy obu stron.

Podstawowa jest zasada ograniczonego zaufania, a z tego wątku wynika tylko tyle, że ja jestem to reszta ma mnie omijać...

 


Każdy pieszy jest pełnoprawnym użytkownikiem drogi.

 

zapomniałeś dopisać coś w stylu 'mający swoje prawa i OBOWIĄZKI'

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zapomniałeś dopisać coś w stylu 'mający swoje prawa i OBOWIĄZKI'

 

I ponieważ pieszy nie spełnił swoich obowiązków to kierowca postanowił wjechać w pieszego. Wg słów autora wątku droga była oświetlona więc kierowca musiał widzieć pieszego poruszającego się skrajem jezdni. Ale ponieważ kierowca jest panem (wspaniałego samochodu) to nie ma obowiązku ominąć słabszego, bezbronnego uczestnika ruchu. I jeszcze te tłumaczenia, że kierowca był zmęczony itp.

 

Jak się zachowasz, gdy zobaczysz idącego środkiem drogi pieszego? Przejedziesz go, przejedziesz obok nie zwalniając czy jednak postarasz się go w sposób bezpieczny dla niego ominąć (przy okazji go otrąbiając, opier...dzielając)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analogicznie - jeżeli ktoś wpakuje się na czerwonym świetle i śmigniesz mu po zelówkach, to też jesteś niedobrym kierowcą, bo prawie zabiłeś biednego pieszego? ;) Przecież on też "tylko" postąpił niezgodnie z regułami...

Kiepska analogia. Opisujesz wtargnięcie, nagłe nieprzewidywalne zachowanie pieszego. A w omawianym przypadku poruszenie się skrajem jezdni jest łatwe do przewidzenia i zaplanowania manewru ominięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Każdy pieszy jest pełnoprawnym użytkownikiem drogi.

 

Drogi może i tak, ale na pewno nie jezdni, bo jak cytowano wyżej z jezdni może korzystać tylko pod pewnym warunkami. Zresztą zgodnie z definicją zawartą w art. 2 pkt pkt 10 jezdnia to część ruchu przeznaczona do ruchu pojazdów. Zatem pieszy nie jest pełnoprawnym użytkownikiem jezdni, a jedynie warunkowo może z niej korzystać. Ty nieco uzurpujesz sobie prawo do korzystania z jezdni z pominięciem tych warunków. Skoro uskoczyłeś tzn. mogłeś to zejść w tą stronę wcześniej tylko nie chciałeś. Ja korzystając z dróg bez chodnika jeśli nadjeżdża samochód i mam jakiekolwiek wątpliwości co do tego czy ma dość miejsca (bo np. z przeciwka nadjeżdża inny pojazd) schodzę na poboczę i ustawiam się bokiem do drogi, żeby ten przejazd komuś ułatwić, a przy okazji samemu jeszcze pożyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiepska analogia. Opisujesz wtargnięcie, nagłe nieprzewidywalne zachowanie pieszego. A w omawianym przypadku poruszenie się skrajem jezdni jest łatwe do przewidzenia i zaplanowania manewru ominięcia.

 

Człowieku, o co ty się rzucasz? Po to są przepisy, które regulują pierwszeństwo, żeby było wiadomo, kto komu ma ustąpić. I nie ma znaczenia czy ty jesteś bezbronny pieszy, czy jedziesz czołgiem (powiedziałbym, że o ile jesteś pieszy, to tym bardziej powinieneś ustąpić, bo nie masz w starciu szans). Równie dobrze ten kierowca może się skarżyć, że przecież pieszy go widział i zszedł w ostatniech chwili stwarzając zagrożenia. Te przepisy są nie po to, by wykazywać wyższość jednego uczestnika ruchu nad innym, tylko po to, by usprawnić ten ruch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie popadajmy w skrajności.

Nie wiemy, czemu kierowca nie "zauważył" pieszego, czemu go tak wystraszył.

Należy jednak mieć świadomość przepisów poruszając się po drogach publicznych, zanim zrobi się donos na samego siebie na Policję. Ot po porostu podróże kształcą, szczególnie te kontynuowane w świecie wirtualnym. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


I ponieważ pieszy nie spełnił swoich obowiązków to kierowca postanowił wjechać w pieszego. Wg słów autora wątku droga była oświetlona więc kierowca musiał widzieć pieszego poruszającego się skrajem jezdni. Ale ponieważ kierowca jest panem (wspaniałego samochodu) to nie ma obowiązku ominąć słabszego, bezbronnego uczestnika ruchu. I jeszcze te tłumaczenia, że kierowca był zmęczony itp.

 

znamy relację jednej strony, więc nie ferowałbym wyroków. Opis pieszego rozumiem, ale przez ton jego przekazu i niezachowanie się zgodnie z wymogami PORD nie oceniam ani jednego ani drugiego.

Sam napisał, że uskoczył na pobocze więc to pobocze w tym miejscu było i powinien zejść z jezdni, nawet zatrzymując się na chwilę na tym poboczu.

 


Jak się zachowasz, gdy zobaczysz idącego środkiem drogi pieszego? Przejedziesz go, przejedziesz obok nie zwalniając czy jednak postarasz się go w sposób bezpieczny dla niego ominąć (przy okazji go otrąbiając, opier...dzielając)?

 

Wszystko zależy od sytuacji, jak będzie agresywny to owszem będę się starał ominąć go najszybciej jak się da z zachowaniem największej możliwej odległości. Ew zatrzymam się możliwie wcześnie i zobaczę co dalej.

Nie da się na Twoje pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Mogę tylko napisać, że na 100% wpłynie to na ocenę sytuacji i doprowadzi do jakiejś reakcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowieku, o co ty się rzucasz? Po to są przepisy, które regulują pierwszeństwo, żeby było wiadomo, kto komu ma ustąpić.

Podsumujmy. Ustaliliśmy, że pieszy nie zachował się właściwie - nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń. Protestuję natomiast przeciwko zachowaniu kierowcy, który (wg opis autora) zachował się jak "święta krowa" mająca pierwszeństwo i nie zrobił nic aby uniknąć potrącenia - a większość osób w tym wątku nie piętnowała a broniła zachowania kierowcy nawet i poprzez infantylne zmęczenie kierującego. Podstawową zasadą jest, że każdy uczestnik ruchu ma obowiązek uniknięcia kolizji z innym uczestnikiem ruchu niezależnie od tego, czy tamten postąpił zgodnie z zasadami ruchu, czy nie. Art 3.1 PoRD:

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

A oglądając np.: Polskie drogi bardzo często widać kamerkowca, który będąc na drodze z pierwszeństwem nie reagował w żaden sposób na pojazd wymuszający pierwszeństwo (nawet i poprzez zwykłe przyhamowanie) i doprowadzał do kolizji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A oglądając np.: Polskie drogi bardzo często widać kamerkowca, który będąc na drodze z pierwszeństwem nie reagował w żaden sposób na pojazd wymuszający pierwszeństwo (nawet i poprzez zwykłe przyhamowanie) i doprowadzał do kolizji.

 

Jeśli uderzają w siebie dwa auta, to sprawcą kolizji jest ten, który nie miał pierwszeństwa. Gdyby było inaczej, to byś mógł wjechać na czerwonym, a potem mówić "to twoja wina, bo przecież mnie widziałeś i nie zahamowałeś". Poza tym, takie sytuacje przeważnie są bardzo dynamiczne, tzn. widzisz nadjeżdżające auto, które powinno się zatrzymać (bo ty masz pierwszeństwo) i liczysz, że się zatrzyma. Gdy następuję moment, w którym wiesz, że jednak się nie zatrzyma (bo się zagapił, albo uznał, że on ma pierwszeństwo - nie ma znaczenia), jest już za późno na twoją reakcję.

 

Przypomniał mi się taki dowcip, który pasuje do sytuacji:

lata 70', do Wawy przyleciał gość z "zachodu", Jedzie taksówką. Taksówkarz zignorował czerwone światło i sruuu przez skrzyżowanie. Pasażer pyta "panie co pan robisz?", na co kierowca "spokojnie, jestem mistrzem kierownicy". Sytuacja się powtarza jeszcze kilka razy aż trafiają na zielone światło. Wtedy taksówkarz staje i czeka... Pasażer: "dlaczego pan nie jedzie?" Kierowca: "a jeśli tam też jest jakiś mistrz kierownicy?"

 

Wydaje się asburdalne, ale do tego prowadzi logika "twoja wina, bo mnie widziałeś".

 

Wracając do tematu wątku - oczywiście uważam, że w opisanej w pierwszym poście sytuacji kierowca powinien był zwolnić albo się zatrzymać, dlatego, że może pieszy go po prostu nie zauważył (np. rozmawia przez komórkę lub się zamyślił). Wiadomo, że nikt normalny nie będzie udowadniał swojego pierwszeństwa ryzykując życie innej osoby. Natomiast jeśli się nie zatrzyma i dojdzie do zderzenia, to sorry, ale winny jest w tym przypadku pieszy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, tyle że meritum postu jest - jak przywalić kierowcy, żeby go oduczyć. Wskazaliśmy koledze, że to właśnie nie on miał rację w tym sporze. Natomiast zachowanie kierowcy, który zachował się - jak już jeden kolega celnie zauważył - jak warzywo czerwonego koloru, w tym przypadku jest drugorzędna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowca był burakiem, ale tylko jeśli faktycznie go widział. A tego nie wiemy...

Właśnie miałem to napisać. Mógł zupełnie nie widzieć pieszego nawet jak szedł prawidłowa strona drogi. Niestety pieszym, którzy idą poboczem, jezdnią lub  w innym nieoświetlonym miejscu wydaje się, że skoro oni widzą światła samochodu jadącego z przeciwka to siedzący za kółkiem tegoż wozidła kierowca też ich widzi. A tak nie jest. Na dodatek wycieczka poboczem drogi bez odblasków to proszenie się o kłopoty i potencjalna możliwość kolizji z nadjeżdzającym samochodem. Ale to przecież supermeni po takim spotkaniu zostanie z samochodu kupka złomu...

 

pozdr.

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.