Skocz do zawartości

Ograniczenia do 40km/h we wsiach


Slawek_L

Rekomendowane odpowiedzi

Jak na trasie przelotowej, która przechodzi przez jakieś miasteczko/wieś zostanie ustawiony znak ograniczenie do 40-60km/h to w Polsce większość kierowców jedzie i tak znacznie szybciej.

Tymczasem ci sami kierowcy, Polacy, przejechawszy granicę polską, np do Słowacji jeżdża przepisowo.

Ograniczenie do 40km/h na trasie za Chyżne i wszyscy suną te 40 choć dookoła pusto i gdyby w Polsce byli, naweno nie zwolnili by swoimi drogimi autami poniże 80km/h...

Nieszanowanie własnego kraju? Respekt przed policją zagraniczną, która jest nie wiadomo jak się zachowa? Czy coś jeszcze? Kompletnie tego nie rozumiem confused.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak na trasie przelotowej, która przechodzi przez jakieś

> miasteczko/wieś zostanie ustawiony znak ograniczenie do

> 40-60km/h to w Polsce większość kierowców jedzie i tak znacznie

> szybciej.

> Tymczasem ci sami kierowcy, Polacy, przejechawszy granicę polską, np

> do Słowacji jeżdża przepisowo.

> Ograniczenie do 40km/h na trasie za Chyżne i wszyscy suną te 40 choć

> dookoła pusto i gdyby w Polsce byli, naweno nie zwolnili by

> swoimi drogimi autami poniże 80km/h...

> Nieszanowanie własnego kraju? Respekt przed policją zagraniczną,

> która jest nie wiadomo jak się zachowa? Czy coś jeszcze?

> Kompletnie tego nie rozumiem

Respect przed zagraniczną policją a przede wszystkim nieznajomość tamtejszyxh przepisów i chyba języka co by się z "Panem Władzą" spierać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za granicą naszych "Stanów Zakaczonych" są drogi, po których mogę jechać szybko, i te przez wsie. Ponieważ te państwa dają mi wybór pomiędzy przemieszczaniem się szybszym i wolniejszym szanuję to, i jeśli chcę szybciej - to autostrada ( za którą trzeba niestety płacić, ale można nią daleko i szybciej zajechać) a jak już jadę wolniej - to jest mój wybór i respektuję ograniczenia.

U nas - nie ma wyboru. Autostrad brak ( to co jest to wydzieranie kasy a nie autostrada), a przepisowo jechać się nie da. Nie oznacza to oczywiście że jeżdżę 140 na 40.

Ponadto na drogach, które dobrze znam wiem, gdzie mogę, a gdzie nie. Więc zarówno za granicą, jak też u nas po nie znanej mi drodze jadę wolniej niż zwykle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nieszanowanie własnego kraju? Respekt przed policją zagraniczną,

> która jest nie wiadomo jak się zachowa? Czy coś jeszcze?

> Kompletnie tego nie rozumiem

IMO powodów jest kilka:

1) Wysokość mandatów i ich ściągalność (dużo kasy i becalen od razu, a nie kredytowe i nóż-widelec ktoś zapomni),

2) Mniejsza możliwość dogadania się z powodu ograniczeń językowych oraz mniejszej podatności tamtejszych władz na "dogadywanie się" (znajomy kiedyś posiedział 48h za próby "dogadania się" - i słusznie IMO),

3) Ogólnie lepsza jakość dróg powoduje, że jedzie się przyjemniej, szybciej i człowiek nie ma potrzeby walczenia o każdą minutę na trasie.

4) Niechęć do robienia "wiochy" - jednak człowiek między swoimi zachowuje się inaczej, niż wśród obcych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a zobacz co sie dzieje gdy sąsiedzi Niemcy lub tz. "polscy niemcy" przyjeżdżaja do nas: jeżdżą jak szaleni bo u nas mandat to dla nich pestka - natomiast u siebie spokojniutko dokładkie jak przepisy wskazują crazy.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak na trasie przelotowej, która przechodzi przez jakieś

> miasteczko/wieś zostanie ustawiony znak ograniczenie do

> 40-60km/h to w Polsce większość kierowców jedzie i tak znacznie

> szybciej.

> Tymczasem ci sami kierowcy, Polacy, przejechawszy granicę polską, np

> do Słowacji jeżdża przepisowo.

> Ograniczenie do 40km/h na trasie za Chyżne i wszyscy suną te 40 choć

> dookoła pusto i gdyby w Polsce byli, naweno nie zwolnili by

> swoimi drogimi autami poniże 80km/h...

> Nieszanowanie własnego kraju? Respekt przed policją zagraniczną,

> która jest nie wiadomo jak się zachowa? Czy coś jeszcze?

> Kompletnie tego nie rozumiem

chyba strach przed mandatem

a naprawdę to nic strasznego rotfl.gifrotfl.gif zapłaciłem parę razy i żyję

grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> i TO jest właśnie powodem, że cwaniaczki za kierownicą w D mają

> przepisy

przepisy maja w D nas, ja mam w D przepisy.

dwa przyklady, ostatnio:

1. wracam z kina, srodek tygodnia (pracujacego wink.gif ), po 0:00. WSZYSTKIE swiatla w miescie dzialaja, mimo ze po ponad minucie postoju na czerwonym nie widzialem ani jednego innego jadacego pojazdu. do tego synchronizacja jest na tyle genialna, ze stalbym na 8 z 11 skrzyzowan. \

2. dzisiaj.. skrzyzowanie 100m od bazy policji. jako pierwszy na skrzyzowaniu (na pasie do jazdy prosto) stoi patrol drogowki (oznakowana radiola). ja skrecam w prawo. zapala sie zielone, ja ruszam. z naprzeciwka na czerwonym przelecial TIR i to tak pozno, ze ja zdazylem wjechac przed niego, a on nawet nie musial dotykac hamulca. co na to policja? nic.

skrzyzowanie 100m od nich, a zawsze, po prostu zawsze kilka tirow przejezdza tam na czerwonym. czemu sobie z tym nie moga poradzic? czemu nie sprobuja? bo latwiej ustawic fotoradar i trzaskac $?

pozdro

fosfor

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> U nas - nie ma wyboru. Autostrad brak ( to co jest to wydzieranie

> kasy a nie autostrada), a przepisowo jechać się nie da.

Mógłbyś rozwinąć ten temat ?

> Ponadto na drogach, które dobrze znam wiem, gdzie mogę, a gdzie nie.

Hmmm...

Mówisz...

Czyli znasz na tyle, że wiesz, że krowa Ci pod koła nie wylezie ? ;-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak na trasie przelotowej, która przechodzi przez jakieś

> miasteczko/wieś zostanie ustawiony znak ograniczenie do

> 40-60km/h to w Polsce większość kierowców jedzie i tak znacznie

> szybciej.

> Tymczasem ci sami kierowcy, Polacy, przejechawszy granicę polską, np

> do Słowacji jeżdża przepisowo.

> Ograniczenie do 40km/h na trasie za Chyżne i wszyscy suną te 40 choć

> dookoła pusto i gdyby w Polsce byli, naweno nie zwolnili by

> swoimi drogimi autami poniże 80km/h...

> Nieszanowanie własnego kraju? Respekt przed policją zagraniczną,

> która jest nie wiadomo jak się zachowa? Czy coś jeszcze?

> Kompletnie tego nie rozumiem

Hmm.. ja troszkę dziwny jestem, ale w 90% terenów zabudowanych zdecydowanie zwalniam (chociaż nierzadko jadę szybciej niż wolno)... Cóż, ale widzę zdecydowaną różnicę w rodzaju ograniczeń prędkości u nas a w karajach "cywilizowanych". Dla przykładu w Austrii jest ograniczenie przed zakrętem do 70km/h to wiem że jeśli przy suchej nawierzchni, dobrym samochodem przejadę przez ten zakręt z prędkościa 90km/h to będzie to przejazd na granicy przyczepności z piskiem opon, a przy 100km/h to pewnie bym z zakrętu wyleciał.

U nas jadę sobie w trasie i nagle ograniczenie do 40 przed podobnym zakrętem który można z łatwością pokonać z prędkościa ponad dwukrotnie większą.. Więc albo to ograniczenie jest dostosowane żeby chuopak jadący sfoim golfem starszym od niego o 10 lat, który ostatnio amortyzatory miał wymienione "u niemca" kilkanaście lat temu przejechał spokojnie, albo od razu załozenie jest takie "postawimy 40 to wszyscy pojadą 80 i dobrze będzie - a przy okazji jak sobie fotoradar postawimy to parę groszy wpadnie"... Podobnie z "terenami zabudowanymi" ciągnącymi się kilometrami przez las. W Austrii teren zabudowany to rzeczywiście jest teren zabudowany a nie widzimi się zarządcy. A niestety jeśli notorycznie ZMUSZANI jesteśmy do ignorowania przepisów to tam gdzie jest to naprawdę niebezpieczne też to robimy.

Wczoraj jadąc przez Polskę drogami bardzie bocznymi do szału dopraowadzali mnie różni rajdowcy.. Poza zabudowanym nieźle sobie pomykałem - dobrze ponad 150... Wiec sporo powyprzedzałem jadących 90-100. Potem wjeżdżam do wiochy, ciasno, ludzie chodzą - jadę 60-70 a tu jeden z drugim mnie dogania i albo mnie pogania albo za wyprzedzanie się bierze.. Bo on cały czas pomyka 90... I jak tu wtedy nie przyspieszyć?

A co do zwalniania za granicą to skoro tam wszyscy zwalniają to i my. Poza tym w Polsce to mam lepsze wyczucie do miejsc gdzie stoją - znam ich upodobania - 70 w polu i krzaczek żeby się schować smile.gif

Ł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mógłbyś rozwinąć ten temat ?

To znaczy, że jazda zgodnie z przepisami doprowadzi do wydłużeniu podróży do granic absurdu, przy czym gołym okiem widać przez przepisy są nieuzasadnione ("40-tki" poniewierające się po zapomnianych remontach, tereny zabudowane w lesie i/lub na drogach ze skrzyżowaniami bezkolizyjnymi).

Poza Polską jeżdżę ostrożniej, bo owszem, nieznanej sobie policji bardziej obawiam się niż polskiej. Tyle, że poza Polską jakoś nie czuję się "zmuszany" do łamania przepisów. Dlaczego? Bo jeśli mogę "lecieć" kilka kilometrów dobrą szosą, to zwolnienie na dystans 500 metrów do "ograniczenie+20 km/h" nie jest jakąś tragedią.

Co ciekawe, w czasie swoich podróży zagranicznych nigdy nie widzialem polującej policji - tylko raz musiałem spalić gumę na widok przenośnego fotoradaru w Wiedniu, który zaskoczył mnie na Guertlu zza winkla, gdy pomykałem z 80 km/h... ale nie dostałem fotki, więc udało mi się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To znaczy, że jazda zgodnie z przepisami doprowadzi do wydłużeniu

> podróży do granic absurdu, przy czym gołym okiem widać przez

> przepisy są nieuzasadnione ("40-tki" poniewierające się po

> zapomnianych remontach, tereny zabudowane w lesie i/lub na

> drogach ze skrzyżowaniami bezkolizyjnymi).

Możesz to zdefiniować ?

Bo na przykładzie "siódemki" to powiem tak:

- 3h 15 min z Łomianek do Rafinerii - śmierć w oczach

- 4,5 godziny - "na leminga", wieczorową porą, klepane z kilkanaście razy.

- 5 godzin - spokojna jazda ekonomiczna bez przekraczania 110 kmph.

Na tej trasie nie pamiętam żadnych ograniczeń poniżej 70 kmph, pomijając parę miast na trasie, gdzie FAKTYCZNIE trzeba zwolnić, bo droga idzie centralnie przez miasteczko.

1,5 godziny oszczędności/straty na 350 km trasie to "granica absurdu" ?

Zwłaszcza, że te 1,5 godziny uzysku jest robione w naprawdę absurdalnych warunkach metodą "więcej szczęścia jak rozumu".

Wystarczy wcześniej wstać/później położyć się spać.

> Co ciekawe, w czasie swoich podróży zagranicznych nigdy nie widzialem

> polującej policji - tylko raz musiałem spalić gumę na widok

> przenośnego fotoradaru w Wiedniu, który zaskoczył mnie na

> Guertlu zza winkla, gdy pomykałem z 80 km/h... ale nie dostałem

> fotki, więc udało mi się.

"Grass is always greener on the other side".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> - 3h 15 min z Łomianek do Rafinerii - śmierć w oczach

Hmm.. śmierć w oczach to przesada smile.gif swojego czasu to od Gdyni do Piaseczna w 3 godziny wyrobiłem się.. tylko że środek nocy był... I to rzeczywiście już głupota była...

> - 4,5 godziny - "na leminga", wieczorową porą, klepane z kilkanaście

> razy.

No i to już ze przekroczeniami prędkości musi być...

> - 5 godzin - spokojna jazda ekonomiczna bez przekraczania 110 kmph.

No a jakbyś nie wiedział to na prawie całej trasie 90km/h jest dopuszczalne smile.gif

> Na tej trasie nie pamiętam żadnych ograniczeń poniżej 70 kmph,

> pomijając parę miast na trasie, gdzie FAKTYCZNIE trzeba zwolnić,

> bo droga idzie centralnie przez miasteczko.

Hmm.. sporo się tego porobiło. Pomijając odcinki 7 kilometrów ograniczenie do 40 km gdyż może się do robót czasem zabiorą, albo pasów jeszcze nie namalowali to tak kilkanaście całkiem sporych odcinków z 50tką jest. Chociaż muszę przyznać że 7ka w tą stronę jest rzeczywiście trasą ze stosunkowa małą ilością bezsensownych ograniczeń.

Ale już trasa do Lublina na przykład....

Pozdrowienia

Łukasz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Możesz to zdefiniować ?

Przykład świeży - trasa Warszawa-Szczecin-Warszawa.

Jazda - świadomie (miałem wybór) - Górczewska-Leszno-Sochaczew-Gąbin-Płock-Włocławek-Toruń (południowa obwodnica)-Bydgoszcz (południowa obwodnica) - i dalej już po bożemu, "dziesiątką" do Szczecina.

Dlaczego nie "dziesiątką" od Warszawy do Bydzi? Bo na drogach krajowych co chwila stoi policja, ta droga jest fatalna i wąska (zero możliwości przeciśnięcia się). Wolę lecieć "przez wsie".

Sprzęt: 140-konny turbodiesel, brak CB, brak antyradaru.

Czas przejazdu: za każdym razem start o 17.30 - 18.00, dojazd na miejsce 23.30 - 24.00 (od granic miasta do granic miasta). Środek tygodnia, z 30 minutowym popasem w KFC w Bydzi (rzut beretem od obwodnicy, przy lotnisku)

Nie mam pojecia ile zajęłoby to gdybym przestrzegał ograniczeń. Ja jechałem tak:

droga krajowa, obszar niezabudowany - do 160 km/h (zakręty mniej oczywiście)

droga wojewódzka, jawk wyżej - do 120-140 w zależności od nawierzchni

wioska na prostej - do 90

wioska z zakrętem - 70 km

miasteczka - w granicach rozsądku.

Uwagi: choć był to marzec, ani razu nie włączył mi się ABS czy ESP. Zero ryzykownych sytuacji - słowo honoru wink.gif Wyprzedzanie i powrót do prędkości przelotowej zawsze na "flat out", średnie zużycie ON - 7/100.

Do Gdańska (do Rafinerii) liczę zwykle około 4h30' swoim Toledziakiem wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak na trasie przelotowej, która przechodzi przez jakieś

> miasteczko/wieś zostanie ustawiony znak ograniczenie do

> 40-60km/h to w Polsce większość kierowców jedzie i tak znacznie

> szybciej.

> Tymczasem ci sami kierowcy, Polacy, przejechawszy granicę polską, np

> do Słowacji jeżdża przepisowo.

Nie wiem jak jest na Slowacji, ale wiem jak jest w Czechach na trasie Kudowa Zdroj-Hradec Kralove-Praga blush.gif

Naprawde boje sie tego odcinka drogi, a to dlatego ze zawsze mnie poniesie i jade doslownie jak idiota icon_eek.gif

Juz sie tlumacze dlaczego tam tak jade.

Otoz, jak wiadomo rozmawiac z wladza dlatego ze sie przekroczylo predkosc nie jest przyjemnie, a wymieniona przeze mnei droga w wiekszosci wlasnie ciagnie sie przez male wioski gdzie jest ograniczenie 50km/h. Nie chce mi sie jechac 50-tka, ale z drugiej strony nie mam checi gadania z wladza zlosnik.gif

Zawsze, powtarzam ZAWSZE trafi sie Polak ktory jedzie tam szybciej niz ja pozniej jade po autostradzie zlosnik.gif

Co ja robie ? Oczywiscie za tym Polakiem i gaz w podloge. Bardzo czesto musze odpuscic bo zwyczajnie nie daje rady sie utrzymac icon_eek.gif, teraz mam slabsze auto, ale rok temu mialem ejszcze calkiem mocne i tez mnie czesto odsadzali bo zwyczajnie jada bardzo niebezpiecznie spineyes.gif Oplaca sie odpuscic takiemu, bo za 5 minut zjawi sie na bank nastepny zlosnik.gif

Od granicy do autostrady mam 95km i to jest najszybsze i najbardziej dynamicznie pokonane 95km jakie potrafie przejechac zlosnik.gifswiety.gif

Zatem nie moge uwierzyc ze Polacy jezdza wolniej za granica. Moze turysci Polacy to tak, ale ci goscie za ktorymi jade po tej mojej trasie najwidoczniej znaja ja dobrze, wiedza gdzie jest policja, zakrety itp grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przykład świeży - trasa Warszawa-Szczecin-Warszawa.

> Jazda - świadomie (miałem wybór) -

> Górczewska-Leszno-Sochaczew-Gąbin-Płock-Włocławek-Toruń

> (południowa obwodnica)-Bydgoszcz (południowa obwodnica) - i

> dalej już po bożemu, "dziesiątką" do Szczecina.

> Dlaczego nie "dziesiątką" od Warszawy do Bydzi? Bo na drogach

> krajowych co chwila stoi policja, ta droga jest fatalna i wąska

> (zero możliwości przeciśnięcia się). Wolę lecieć "przez wsie".

> Sprzęt: 140-konny turbodiesel, brak CB, brak antyradaru.

> Czas przejazdu: za każdym razem start o 17.30 - 18.00, dojazd na

> miejsce 23.30 - 24.00 (od granic miasta do granic miasta).

> Środek tygodnia, z 30 minutowym popasem w KFC w Bydzi (rzut

> beretem od obwodnicy, przy lotnisku)

> Nie mam pojecia ile zajęłoby to gdybym przestrzegał ograniczeń. Ja

> jechałem tak:

> droga krajowa, obszar niezabudowany - do 160 km/h (zakręty mniej

> oczywiście)

> droga wojewódzka, jawk wyżej - do 120-140 w zależności od nawierzchni

> wioska na prostej - do 90

> wioska z zakrętem - 70 km

> miasteczka - w granicach rozsądku.

> Uwagi: choć był to marzec, ani razu nie włączył mi się ABS czy ESP.

Lechu.

Ale - tak z ręką na sercu i dla siebie bardziej niż pod publiczkę - serio uważasz, że było to NAPRAWDĘ bezpieczne i NAPEWNO w KAŻDEJ możliwej na tej drodze sytuacji miałbyś czas i możliwości odpowiednio zareagować ?

I abstrachując od sytuacji p.t. "meteoryt na równej drodze spadł" ?

I czy uważasz, że brak normalnych (w/g tzw zachodnich standardów) dróg UPOWAŻNIA do przelotów z takimi (nie taaaaaaaaaaaakiiiimi ale po prostu takimi) prędkościami ?

> Zero ryzykownych sytuacji - słowo honoru Wyprzedzanie i powrót

> do prędkości przelotowej zawsze na "flat out", średnie zużycie

> ON - 7/100.

Nie przeczę, że da się taką trasę w takim czasie przejechać bez sytuacji niebezpiecznych.

Tylko proste pytanie - ile jest w tym bezpieczeństwie faktycznego bezpieczeństwa, a ile "więcej szczęścia jak rozumu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Hmm.. śmierć w oczach to przesada swojego czasu to od Gdyni do

> Piaseczna w 3 godziny wyrobiłem się.. tylko że środek nocy

> był...

15,30 na rogatkach WAW.

> No i to już ze przekroczeniami prędkości musi być...

> No a jakbyś nie wiedział to na prawie całej trasie 90km/h jest

> dopuszczalne

Wiem.

Nie mówię o jechaniu precyzyjnie i dokładnie w/g znaków, tylko o zwalnianiu na ograniczeniach, czyli tytułowym "40 przez wieś".

> Hmm.. sporo się tego porobiło. Pomijając odcinki 7 kilometrów

> ograniczenie do 40 km gdyż może się do robót czasem zabiorą,

> albo pasów jeszcze nie namalowali to tak kilkanaście całkiem

> sporych odcinków z 50tką jest. Chociaż muszę przyznać że 7ka w

> tą stronę jest rzeczywiście trasą ze stosunkowa małą ilością

> bezsensownych ograniczeń.

No dlatego też podaję jako "sztandarową" drogę.

"Szare drogi powiatów" to inna historia...

> Ale już trasa do Lublina na przykład....

Jeździłem wieeeeeeeele razy i to od różnych dziwnych miejsc.

Najciekawiej jest od strony Radomia :-(

Ale widywałem gorsze trasy...

Nie wiedzieć czemu (może dziwak jestem), ale uważam, że większość DK jest (jak na "polskie standardy") przyzwoicie oznakowana (pomijam kwestie drogowskazów)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nieszanowanie własnego kraju? Respekt przed policją zagraniczną,

> która jest nie wiadomo jak się zachowa? Czy coś jeszcze?

> Kompletnie tego nie rozumiem

brak egzekwowania przez policję u nas w kraju oraz bezsensowne ustawienie znaków.

jednak za granicą (w większości przypadków) ograniczenie jest uzasadnione

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Możesz to zdefiniować ?

> Bo na przykładzie "siódemki" to powiem tak:

> - 3h 15 min z Łomianek do Rafinerii - śmierć w oczach

> - 4,5 godziny - "na leminga", wieczorową porą, klepane z kilkanaście

> razy.

> - 5 godzin - spokojna jazda ekonomiczna bez przekraczania 110 kmph.

Mam podobne odczucia.

Przyklad trasa Krakow - Tarnow (w czasach gdy jeszcze nie byla zupelnie rozkopana). Dystans okolo 80km.

1. Jazda w dzien w normalnym ruchu

a) na zaboj jak debil wyprzedzajac wszystkich i wszystko co sie da na prostych osiagajac nieraz predkosci rzedu 160km/h. Ogolnie na max moich mozliwosci z zachowaniem minimalnych resztek rozsadku - efekt: 60 minut - spalone okolo 9,5 litrow LPG

b) jazda idealnie spokojna, niewyprzedzajac praktycznie nikogo z malymi wyjatkami np na traktory lub inne wolnobierzne - efekt: 85 minut - spalone okolo 6 litrow LPG

2. Jazda w srodku nocy przy bardzo malym ruchu:

a) Jak wariat na prostych dochodzac do 180km/h w miejscowosciach zwalniajac do 100km/h - efekt: 35 minut - spalone 8 litrow LPG

b) spokojnie, zgodnie z ograniczeniami predkosci - efekt: 60 minut - spalone 5,5 litrow LPG

Ogolnie jazda 2x szybsza to jazda wielokrotnie wiecej razy niebezpieczna, a zysk na czasie wcale nie jest imponujacy, a w duzym ruchu nawet bym powiezial ze bardzo niewielki. Rownierz spory zysk na paliwie wrazie spokojnej jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ogolnie jazda 2x szybsza to jazda wielokrotnie wiecej razy

> niebezpieczna, a zysk na czasie wcale nie jest imponujacy, a w

> duzym ruchu nawet bym powiezial ze bardzo niewielki. Rownierz

> spory zysk na paliwie wrazie spokojnej jazdy.

No dokładnie tak uważam.

Pominę już litościwie kwestię, ile razy zdarza mi się być wyprzedzanym na jednej trasie przez jednego i tego samego kamikaze...

Po ch... tak gnać i co kwadrans robić pit-stop ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Lechu.

> Ale - tak z ręką na sercu i dla siebie bardziej niż pod publiczkę -

> serio uważasz, że było to NAPRAWDĘ bezpieczne i NAPEWNO w KAŻDEJ

> możliwej na tej drodze sytuacji miałbyś czas i możliwości

> odpowiednio zareagować ?

Nie piszę pod publiczkę, przecież pewnie mnie tu zaraz ukamienują biglaugh.gif

IMHO poziom (nie)bezpieczeństwa był akceptowalny. Nie było ani jednej sytuacji w której przyśpieszyłoby mi serce, nie musiałem hamować gwałtownie ani ryzykownie wyprzedzać.

> I abstrachując od sytuacji p.t. "meteoryt na równej drodze spadł" ?

Wiesz, parę tygodni temu dostałem list od czytelnika, który trafił sarnę na A-4 (Kraków - Katowice)... ponoć wlazła jazdem i Stalexport się nie poczuł do odszkodowania wink.gif

> I czy uważasz, że brak normalnych (w/g tzw zachodnich standardów)

> dróg UPOWAŻNIA do przelotów z takimi (nie taaaaaaaaaaaakiiiimi

> ale po prostu takimi) prędkościami ?

Owszem tak.

Bo gdy mam wybór, korzystam z autostrady. Po ubiegłorocznej (opisanej tutaj) wyprawie do Poznania w życiu nie pojadę inaczej tam niż autostradą. Wolę zapłacić kasę (niestety, niemałą) i mieć spokój - zapinam 140-150 km/h i wio.

Niestety, nawet jeśli "jutro" powstanie planowana sieć naszych autostrad (A1/A2/A4) to nigdzie mi nimi nie będzie po drodze sciana.gif

> Nie przeczę, że da się taką trasę w takim czasie przejechać bez

> sytuacji niebezpiecznych.

> Tylko proste pytanie - ile jest w tym bezpieczeństwie faktycznego

> bezpieczeństwa, a ile "więcej szczęścia jak rozumu".

Wiesz, ten przykład Warszawa-Szczecin-Warszawa był dość specyficzny, bo był to splot niecodziennych czynników

- moja sprawność psychomotoryczna była rewelacyjna (zero senności, koncentracja 130% normy, choć za każdym razem jechałem po całym dniu roboty)

- bardzo dobre warunki drogowe jak na pierwszy tydzień marca (zero śniegu, jezdnia sucha)

- ogólnie niewielki ruch (w zachodniopomorskiem samochody mijałem naprawdę sporadycznie)

- zero chamskich zagrań ze strony ciężarówek (typu 4 tiry jadące zderzak w zderzak)

Inna sprawa, że wyprzedzanie tym autkiem było bajką - 80 km/h redukcja z VI na IV, bucior i w jakieś 7-8 sekund zapinałem VI jadąc 130 km/h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mam podobne odczucia.

> Przyklad trasa Krakow - Tarnow (w czasach gdy jeszcze nie byla

> zupelnie rozkopana). Dystans okolo 80km.

> 1. Jazda w dzien w normalnym ruchu

> a) na zaboj jak debil wyprzedzajac wszystkich i wszystko co sie da na

> prostych osiagajac nieraz predkosci rzedu 160km/h. Ogolnie na

> max moich mozliwosci z zachowaniem minimalnych resztek rozsadku

> - efekt: 60 minut - spalone okolo 9,5 litrow LPG

> b) jazda idealnie spokojna, niewyprzedzajac praktycznie nikogo z

> malymi wyjatkami np na traktory lub inne wolnobierzne - efekt:

> 85 minut - spalone okolo 6 litrow LPG

> 2. Jazda w srodku nocy przy bardzo malym ruchu:

> a) Jak wariat na prostych dochodzac do 180km/h w miejscowosciach

> zwalniajac do 100km/h - efekt: 35 minut - spalone 8 litrow LPG

> b) spokojnie, zgodnie z ograniczeniami predkosci - efekt: 60 minut -

> spalone 5,5 litrow LPG

> Ogolnie jazda 2x szybsza to jazda wielokrotnie wiecej razy

> niebezpieczna, a zysk na czasie wcale nie jest imponujacy, a w

> duzym ruchu nawet bym powiezial ze bardzo niewielki. Rownierz

> spory zysk na paliwie wrazie spokojnej jazdy.

Trasa Łódź - Warszawa przed 2000 rokiem mozna bylo spokojnie zrobic w 45 minut zlosnik.gif, 2006 prawie 2 godziny devil.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> trasa wawa- krak.

> jak jedziesz przepisowo to nawet 7 godzin można sie turlać

Przecież z Waw do Krk jedzie się zgodnie z logiką przez Katowice!

Z Krak do WAW przez Katowice jechałem w lutym ub. roku jak dobrzez pamiętam od 17 do 21 z minutami - 4 lekcje z okładem, autem na docierce, Vmax = 120 kmph a i to rzadko.

Z Cieszyna do WAW jechałem od 0.00 do 5.30.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Trasa Łódź - Warszawa przed 2000 rokiem mozna bylo spokojnie zrobic

> w 45 minut , 2006 prawie 2 godziny

Czyli widze ze ze mna jednak wszystko jest ok icon_eek.gif

Do tej pory moj rekord tej trasy zrobilem.............Matizem icon_eek.gif, ale bylo to wlasnie jakos w roku '99 a moze 2000

Teraz nawet sie do tego rekordu zblizyc nie moge blush.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czyli widze ze ze mna jednak wszystko jest ok

> Do tej pory moj rekord tej trasy zrobilem.............Matizem , ale

> bylo to wlasnie jakos w roku '99 a moze 2000

> Teraz nawet sie do tego rekordu zblizyc nie moge

Ostatnio tyle aut sie narobilo, ze wiekszosc rekordow mozna do szuflady schowac. Mój najlepszy rekord to średnia predkosc z Władka do Łodzi 120 ale to bylo ladnych pare lat wstecz, dzisiaj to juz nawet nie mysle o biciu rekordow mad.gif

Trzeba zaczac tory wyscigowe budowac, jak pojade na zawody to tak sobie poszaleje, ze przez 2 tygodnine nawet mi sie szybko jezdzic nie chce wink.gif

wlasnie.. i to jest moze odp, Niemiaszki jak chca sobie but.gif to jada na tor albo autostrade a w Polsce to zostaje slalom miedzy krowami, traktorami i "jezdzacymi przepisowo"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jeździłem wieeeeeeeele razy i to od różnych dziwnych miejsc.

> Najciekawiej jest od strony Radomia :-(

> Ale widywałem gorsze trasy...

Granicę ze Słowacją przez ostatnie parę lat przekraczałem wszędzie, tylko nie w Chyżnem.

i własnie DK 7 od skrzyzowania z Zakopianką do granicy PL/SK zgłaszam

jako jedną z najgorszych dróg.

W założeniu droga jest szeroka, ma asfaltowe pobocza. Tylko że asfalt jest tam tak zniszczony, że na naszym warszawskim Krakowskim Przedmieściu jest lepiej. Szok bierze sie też z tego że od Krakowa jedziemy odnowiąną trasą dwujezdniową, potem widzimy budowę S7 i gdy budowa sie końcy wjeżdżamy na bardzo ładnie odnowioną część Zakopanki. Przy krzyżówce DK 7 z DK 47, skręcamy na Chyżne i nagle okazuje sie że DK 47 jest w lepszym stanie niż nasz apodstawowa droga do granicy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie mówię o jechaniu precyzyjnie i dokładnie w/g znaków, tylko o

> zwalnianiu na ograniczeniach, czyli tytułowym "40 przez wieś".

Też pozwolę się włączyć w dyskusję. Tu się zgodzę, w takich miejscach z całą pewnością trzeba zwolnić, ale do 60-70 km/h, a nie do 40! Dla mnie nielogiczne jest takie sianie ograniczeniami do 40-50 (bo teren "zabudowany" drzewami) na trasach krajowych, gdzie nikt tego nie przestrzega. Oststnio, może tydzień temu, miałem swoją pierwszą jazdę na dłuższej trasie (Grudziądz-Bydgoszcz) - tak wiem, dla was to śmiech na sali, jakieś 75 km... Jechałem przepisowo (w porywach do 100) i wyprzedzało mnie WSZYSTKO, co tylko jechało po drodze, łącznie z TIRami. Tak sie u nas przestrzega przepisów, ale to wiadomo.

Druga sprawa to "bezpieczeństwo" jazdy zgodnej z przepisami... W trakcie tej nieco ponad godziny zostałem kilkukrotnie wyprzedzany na lusterka (mimo zjazdu na pobocze i pustej drogi z przeciwka), raz zepchnięty całkiem na pobocze przez TIRa wyprzedzającego inny ciągnik siodłowy (z przeciwka) i raz zmuszony do gwałtownego hamowania, przez TIRa, który po wyprzedzeniu mnie musiał hamować, bo kolumna przede mną zatrzymywała się. Chwilami robiło mi się gorąco...

Miałem porównanie, bo dzień wcześniej jechałem z moją mamą (prawo jazdy od dwudziestu kilku lat i duuuuże doświadczenie) sławną ze swej niesławy krajową jedynką. Mama jechała dynamicznie, ale bezpiecznie, w porywach do 125 km/h. Wprzedzali nas także, ale raczej nie na lusterka. Raz czy dwa mama musiała zwalniać, bo "ścigant" nie zmieściłby się z wyprzedzaniem do końca dłuuuuuugiej prostej (załadowanie SC 900 nie ma dużego zapasu mocy...). Ale śmiem twierdzić, że ta druga jazda była bezpieczniejsza mimo większych prędkości, bo ludzie za nami nie "głupieli" aż tak bardzo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 15,30 na rogatkach WAW.

No to rzeczywiście nie ciekawa pora na tą drogę..

Ale tak na prawdę na trasie WAW-GDA (a dobrze ją znam) to nie styl jazdy ma największe znaczenie a czynniki niezależne - czyli ruch i szczęście.. Od rafinerii do łomianek to najkrócej nieco powyżej dwóch godzin jechałem, a czasem to i w 6 ledwo co się zmieściłem...

> Wiem.

> Nie mówię o jechaniu precyzyjnie i dokładnie w/g znaków, tylko o

> zwalnianiu na ograniczeniach, czyli tytułowym "40 przez wieś".

Ano. Ale niestety ci którzy czekają na nas aby pobrać dodatkowy podatek za podróż polskimi drogami nie są zabardzo zainteresowani czy zwalniasz w wiosce do rozsądnej prędkości a tylko tym czy w punkcie A przekroczyłeś prędkość o 21...

A co do zwalniania w prawdziwych wiochach to sie z całą rozciągłością zgadzam. Praktycznie zawsze to robię i tak jak piszę nie raz mnie różni rajdowcy których wcześniej wyprzedziłem właśnie w wiosce doganiali..

A zwalniam nie tylko dlatego że mogą stać, tylko po prostu nigdy nie wiadomo kto lub co wyskoczy na drogę..

Zresztą za granicą też nie zawsze jadę co do kilometra tyle ile przepisy pozwalają (a w Słowacji to nawet "mandat" zapłaciłem..)

> No dlatego też podaję jako "sztandarową" drogę.

> "Szare drogi powiatów" to inna historia...

> Jeździłem wieeeeeeeele razy i to od różnych dziwnych miejsc.

> Najciekawiej jest od strony Radomia :-(

> Ale widywałem gorsze trasy...

> Nie wiedzieć czemu (może dziwak jestem), ale uważam, że większość DK

> jest (jak na "polskie standardy") przyzwoicie oznakowana

> (pomijam kwestie drogowskazów)...

Kluczowe jest "jak na polskie standardy". Ale fakt - drogi "trzycyfrowe" dużo gorzej znakowane są, ale i tak lubię nimi jeździć.

Ł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety przyzwolenie na szybką jazdę w terenie zabudowanym wypływa niemalże z góry. W miejscowości w której na starość osiedlili się moi rodzieciele jest droga wojewódzka. I mimo że teren zabudowany (droga biegnie ok kilometr przez tę miejscowość) to do niedawna był tam znak 70 boje_sie.gif A dlaczego- oto wytłumaczenie szanownego wójta: "Bo mi się szybciej jeździ do xxx (xxx = miejscowość w której to duża liczba osób robi weekendowe zakupy) i tyle.. nie obchodzi nikogo że dzieci idą tuż przy drodze do szkoły, że średnio ok 4 razy na tydzień na drodze jest rozjeżdzane jakieś zwierzę a policja staje tam tylko jak się zrobi niezłą labę...Ostatnio zdjęto znak 70 co powoduje że prędkość dozwolona zmalała tam do 50 ale co tam dalej próją jak na otwarcie suprmarketu...

Należy dodać że w miejscowości zaledwie 3 kilosy dalej (gdzie mieszka owy wójt) jest od zawsze ograniczenie do 50 a patrol stoi kilka razy na tydzień...ot władza..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przykład świeży - trasa Warszawa-Szczecin-Warszawa.

> Jazda - świadomie (miałem wybór) -

> Górczewska-Leszno-Sochaczew-Gąbin-Płock-Włocławek-Toruń

> (południowa obwodnica)-Bydgoszcz (południowa obwodnica) - i

> dalej już po bożemu, "dziesiątką" do Szczecina.

> Czas przejazdu: za każdym razem start o 17.30 - 18.00, dojazd na

> miejsce 23.30 - 24.00 (od granic miasta do granic miasta).

> droga krajowa, obszar niezabudowany - do 160 km/h (zakręty mniej

> oczywiście)

Po ciemku jazda tą trasą z takimi prędkościami, powinna być od razu kwalifikowana na przymusowe leczenie psychiatryczne. Obym nigdy nie miał okazji Cię tam spotkać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Górczewska-Leszno-Sochaczew-Gąbin-Płock-Włocławek-Toruń

(południowa obwodnica)-Bydgoszcz (południowa obwodnica)

> Po ciemku jazda tą trasą z takimi prędkościami, powinna być od razu

> kwalifikowana na przymusowe leczenie psychiatryczne.

nie przesadzaj, całkiem spokojna trasa

czasem nad morze tamtędy jeżdzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Po ciemku jazda tą trasą z takimi prędkościami, powinna być od razu

> kwalifikowana na przymusowe leczenie psychiatryczne. Obym nigdy

> nie miał okazji Cię tam spotkać.

1) na drogę krajową (poza fragmentem "jedynki" między Włocławkiem a Toruniem) wjechałem dopiero za Bydgoszczą (patrząc od Warszawy), więc nie odnoś 160 km/h do wcześniejszego fragmentu.

2) akurat tę trasę znam conajmniej doskonale. Owszem, nie znam z imienia i zwyczajów każdej krowy, ale wiem czego się spodziewać. Po 18.00 nie ma dzieci, które idą do szkoły, generalnie jest mały ruch, nawet pieszych mało widać.

3) Lepiej jechać "zółtą drogą" na prostej 140 km/h niż wyprzedzać 100 km/h w gęstym ruchu na drodze krajowej smirk.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak na trasie przelotowej, która przechodzi przez jakieś

> miasteczko/wieś zostanie ustawiony znak ograniczenie do

> 40-60km/h to w Polsce większość kierowców jedzie i tak znacznie

> szybciej.

> Tymczasem ci sami kierowcy, Polacy, przejechawszy granicę polską, np

> do Słowacji jeżdża przepisowo.

> Ograniczenie do 40km/h na trasie za Chyżne i wszyscy suną te 40 choć

> dookoła pusto i gdyby w Polsce byli, naweno nie zwolnili by

> swoimi drogimi autami poniże 80km/h...

> Nieszanowanie własnego kraju? Respekt przed policją zagraniczną,

> która jest nie wiadomo jak się zachowa? Czy coś jeszcze?

> Kompletnie tego nie rozumiem

Policja zwykle daje wyzsze mandaty obcokrajowcom oslabiony.gif

Np, ja zawsze przez slowacje jezdzilem przepisowo, albo niewiele ponad ograniczenie, jeden jedyny raz zdarzylo mi sie nieswiadomie przemknac na czerwonym bo byly jakies dziwne potrojne swiatla gdy chce sie skrecac w lewo, pierwsze 2 byly zielone a trzecie akurat sie zmienilo na czerwone ..

Efekt?? zaraz spod ziemi wyskoczyla zielona skoda, i mandacik 10000SK (wtedy ok 1100zł) i zabranie prawa jazdy.. sick.gif

Godzine mu jeczalem ze w zyciu tyle kasy nie wytrzasne.. Wzial PLN ale sporo mniej i to do kieszeni icon_rolleyes.gif

Ale jak zagranica jest 60 to to 60 ma zwykle sens a u nas stawiaja 50 gdzie popadnie, np gdybym trase szkola-dom chcial jechac przepisowo (normalnie 10min, przepisowo 40min) to by mnie inny kierowcy chyba za **** na slupie powiesili..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak na trasie przelotowej, która przechodzi przez jakieś

> miasteczko/wieś zostanie ustawiony znak ograniczenie do

> 40-60km/h to w Polsce większość kierowców jedzie i tak znacznie

> szybciej.

> Tymczasem ci sami kierowcy, Polacy, przejechawszy granicę polską, np

> do Słowacji jeżdża przepisowo.

Nie zgodze sie z Toba - nie w kazdym przypadku. Co roku (ostatnich 4-5 lat) na wakacjach przejezdzam przez Slowacje udajac sie na Węgry. Droga to prawdopodobnie odpowiednik naszych drog wojewodzkich/powiatowych. Na tej trasie w każdą sobotę można spotkach mnóstwo samochodów z polską rejestracją (większość z woj. podkarpackiego, czasem lubelskie). Jeżdzą różnie, natomiast uogolniając - jeżdzą tak jak w Polsce - większość w terenie zabudowanym i ograniczeniach +15/20 km/h i oczywiście wyjątki-kierowcy, którzy pędzą znacznie więcej. Niewykluczone, że to kwestia znajomości drogi, doświadczenia iż policji tam praktycznie nie ma.

Jeżeli mam siebie ocenić: jeżdzę podobnie jak w Polsce, czyli średnio +15/20 km/h i przy tej prędkości często zdarza mi się wyprzedzać skodzinki wink.gif natomiast rzadko ale bywa i tak, że smignie przede mną coś szybkiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 140 na zatloczonej drodze krajowej, to jest to co tygryski lubia

> najbardziej

Dziękuję, ale postoję.

Jeśli tylko mogę, to jadę "zółtymi" bo najczęściej jestem tam tylko ja i szosa. Swego czasu najeździłem się sporo z Wwy do Bstoku i pad.gif co tam wyrabiali kierowcy tirów i zwykli kierowcy ich wyprzedzający.

Czasami nawet wolna jazda mogła doprowadzić do białej gorączki - klik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 1) na drogę krajową (poza fragmentem "jedynki" między Włocławkiem a

> Toruniem) wjechałem dopiero za Bydgoszczą (patrząc od Warszawy),

Taaa a z Płocka do Włocławka to którędy jechałeś?

> więc nie odnoś 160 km/h do wcześniejszego fragmentu.

> 2) akurat tę trasę znam conajmniej doskonale. Owszem, nie znam z

> imienia i zwyczajów każdej krowy, ale wiem czego się spodziewać.

> Po 18.00 nie ma dzieci, które idą do szkoły, generalnie jest

> mały ruch, nawet pieszych mało widać.

> 3) Lepiej jechać "zółtą drogą" na prostej 140 km/h niż wyprzedzać 100

> km/h w gęstym ruchu na drodze krajowej

Wiesz jaki jest zasięg świateł w cywilnym samochodzie, wiesz ile to jest 140 km/h w przeliczniu na m/s - teraz dolicz sobie czasy reakcji i drogę hamowania w momencie wypatrzenia na drodze krajowej jadącego ciągnika z idącymi z tyłu krowami które zasłaniają jego światła - mój znajomy tak własnie zwiedził rowy i do dziś nie wie jak to się stało, że nie spotkał się ze św. Piotrem. Po prostu zobaczył przejeżdzający w poprzek jakiś niezidetyfikowany obiekt, heble w podłogę, ABS zadziałał i żeby w nic nie przydzwonic poszedł w pole. Jechał około 130 km/h, droga krajowa nr 53, koniec wrzesnia, godzina 21.30 ładna pogoda.

Żeby nie było, że nie wiem jak wygląda drogo to Włocławka, drogą to jeździłem jako pasażer co tydzień jak jeszcze "patelnie na sznurku ciągałeś" bo jednak jestem troszkę starszy. Teraz jeżdzę tamtędy średnio 3 razy na 2 miesiące.

Drogi krajowe może są i bardziej puste ale przez swoją "pustotę" dużo mniej przewidywalne. Np. rozłożony w poprzek kombajn o 3 w nocy na środku bez "koguta na górze" itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiem cos o slowalkach. bardzo lubia brac do "lapy". bylem w bratyslawie w tym roku i dostalem mandat - nalezalo mi sie (nie wazne za co) poklocilem sie z palantami bo caly czas chcieli kase nie wazne jaka euro pln a ja chcialem mandat! skonczylo sie na lapowie moja pierwsza i ostatnia ale sie poskarzylem - pewnie im ujdzie plazem. Dlatego slowacje omijam wielkim sikiem i nie zostawie ani "feniga" tam. za to w czechach pokutu 100 koron i przyjemnie ale zmeczony bylem bo z austrii wracalem i wpadlem na parkingu-zima. dlatego uwielbiam jezdzic w krajach protestanckich (wyj. stanowi austria) w polsce to hipokryzja. dalej nie zlikwidowali na powiatowce znaku ogr 40 km/h (droga do pruszkowa przez pecice z falent) i ze sa roboty. ale to polska specjalnosc nastawiac aby tylko norme wybic, wiec nie czarujmy tez sie z polska policja stuka suszarami by norme wybic, kiedy jest "akcja" to lapia pijakow, a pozniej przez miesiac ich nie ma (czyzby wachy brak czy norme wyrobili). ogolnie rzecz biorac stwierdzam ze jezdzac w kraju mam sklonnosci saddo poniewaz jest coraz mniej przepustowych drog, gorsza jakosc, wiecej samochodow, sporo nie wylapywanych "piratow". Ale przez wiochy twardo pomykam 50 km/h a noca to szczegolnie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Taaa a z Płocka do Włocławka to którędy jechałeś?

Może to i jest dziś droga krajowa, ale awansowała niedawno na papierze smirk.gif

> Wiesz jaki jest zasięg świateł w cywilnym samochodzie, wiesz ile to

> jest 140 km/h w przeliczniu na m/s - teraz dolicz sobie czasy

> reakcji i drogę hamowania w momencie wypatrzenia na drodze

Wiem, teoretycznie nie mam szans, żeby stanąć

ALE

1) Ruch jest tak niewielki, że zawsze jechałem na długich, a jeśli musiałem "skrócić", to każdy obiekt byłby podświetlony przez samochód nadjężdżający z przeciwka.

2) Przyjmując Twoje założenie trzeba byłoby nocą nie przekraczać 60 km/h - niewykonywalne.

> Żeby nie było, że nie wiem jak wygląda drogo to Włocławka, drogą to

> jeździłem jako pasażer co tydzień jak jeszcze "patelnie na

> sznurku ciągałeś" bo jednak jestem troszkę starszy.

Dobre hahaha.gif

Hej, zrozum: wsiadając do samochodu godzę się na ryzyko. Nie ma siły, jest te kilka procent. Biorąc pod uwagę, że przez 8,5 roku jazdy nie miałem ani jednego dzwona a skręciłem pod 200 kkm mam prawo czuć, że wiem co robię.

Shit happens - może mnie prąd porazić gdy to pisze, mogę dostać jutro nożem w plecy wracając z garażu, mogę w coś zapakować samochodem.... albo to, albo zamknąć się w domu i wyrzucić klucze....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> IMO powodów jest kilka:

> 1) Wysokość mandatów i ich ściągalność

A ja bym dodał jeszcze jedno aczkolwiek na poparcie moich teorii nie ma "twrdych" dowodów.

Poza naszym Pieknym Krajem znaki ograniczena stawianę sa jakby bardziej sensownie i w pore odwoływane. U nas często widzisz np ograniczenie do 50, przy pieknej drodze o małym ruchu i zastanawiasz się dlaczego? A miejscowi np wiedzą że 2 lata temu reperowali przez 3 tygodnie przepust pod drogą i zapomnieli zdjąć znak. ITD ITP

Delco

ps z moich doświadczeń np z Hiszpani wynika że jeżeli przed zakrętem jest np 40 to przy 50 nieźle piszczą opony, a w Polsce? Jak jest 40 to w 95% spokojnie można pojechać 60 a opony zaczynaja piszczeć przy 80 km/h. Znaki stawiane sa niestety na wyrost i coraz mniej ludzi uważa je za sensowne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedys w TV wypowiadal sie jakis policmajster tlumaczac dlaczego znaki ograniczjace sa stawiane z takim duzym marginesem (dot 50 ) bo wiedza ze nie bedzie nikt tyle jechal ale zeby zwolnili - dlatego zamiast ograniczenia 70 km/h w wioskach masz 50 km/h bo najczesciej ludzie tyle jada przez wioski - polska specjalnosc. a za granica stoi 70 na wiosce (nie gesto zabudowanej) i tylez jedziesz bo jest to egzekwowane.

a w polsce zauwazylem ze sa niezdrowe zasady - jedna i druga strona kantuje i idzie na latwizne (tutaj bardziej mysle o policmajstrach, wiem ze niektorzy sa pracowici i walcza z wiatrakami podziwiam ich ale ich wizerunek jest psuty przez miernoty i aparatczykow).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.