Skocz do zawartości

Czy wszyscy sprzedajacy to oszusci?


Antoine

Rekomendowane odpowiedzi

A nie lepiej po prostu wyszukać sobie dany model i wersje na mobile, zapisać kilka ogłoszeń, zlecić komuś transport i sprawdzenie na miejscu, a potem tylko odebrać auto? Ja tak zrobiłem i kupiłem auto nie ruszając się właściwie z domu - jak do teraz 10kkm bezawaryjnej jazdy, a samochód z realnym przebiegiem i bezwypadkowy, w dodatku za niewiele więcej niż krajowe okazje :)

Przejedz 100kkm i pogodamy.

Jak kupilen P406 od pierwszego wlasciciela, aso, sto kilka kkm, to tez pierwszych kilkanascie kkm bylo wspanialych, dramat rozpoczal sie potem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to niby dlaczego?  :hmm:

Swoje mam zawsze w pełni sprawne  

 

Tak, sprawne, ale... ja to widzę tak: Twój bolid ma (przykładowo) 10 lat i mniejszy lub większy przebieg. Przeglądy przechodzi, wg swojej oceny dbasz o stan techniczny.

Ale upływu czasu i efektów eksploatacji (zużycie) nie powstrzymasz i tak np. wiesz, że za np. rok wypadało by wymienić amortyzatory, opony, aku ma już też dość dużo rozruchów za sobą :phi: będzie do zrobienia rozrząd, tarcze i klocki. Aktualnie bolid jeździ, ale Ty o tym wszystkim wiesz i jeśli teraz wystawisz go na sprzedaż, to wiesz... wolisz uniknąć kosztów, roboty i sprzedajesz auto (przyjmijmy) zużyte w 70%.

Kupujący zaś wolałby kupić zużyte w 30% - stąd głosy o nie sprzedawaniu dobrych aut. Dobrych tak, jak oczekuje kupujący, czyli by przez kolejnych 10 lat nie wymagało wymiany żadnej części... :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, sprawne, ale... ja to widzę tak: Twój bolid ma (przykładowo) 10 lat i mniejszy lub większy przebieg. Przeglądy przechodzi, wg swojej oceny dbasz o stan techniczny.

Ale upływu czasu i efektów eksploatacji (zużycie) nie powstrzymasz i tak np. wiesz, że za np. rok wypadało by wymienić amortyzatory, opony, aku ma już też dość dużo rozruchów za sobą :phi: będzie do zrobienia rozrząd, tarcze i klocki. Aktualnie bolid jeździ, ale Ty o tym wszystkim wiesz i jeśli teraz wystawisz go na sprzedaż, to wiesz... wolisz uniknąć kosztów, roboty i sprzedajesz auto (przyjmijmy) zużyte w 70%.

Kupujący zaś wolałby kupić zużyte w 30% - stąd głosy o nie sprzedawaniu dobrych aut. Dobrych tak, jak oczekuje kupujący, czyli by przez kolejnych 10 lat nie wymagało wymiany żadnej części... :hehe:

Ależ takie auta są, tylko ze w salonach ;)
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, sprawne, ale... ja to widzę tak: Twój bolid ma (przykładowo) 10 lat i mniejszy lub większy przebieg. Przeglądy przechodzi, wg swojej oceny dbasz o stan techniczny.

Ale upływu czasu i efektów eksploatacji (zużycie) nie powstrzymasz i tak np. wiesz, że za np. rok wypadało by wymienić amortyzatory, opony, aku ma już też dość dużo rozruchów za sobą :phi: będzie do zrobienia rozrząd, tarcze i klocki. Aktualnie bolid jeździ, ale Ty o tym wszystkim wiesz i jeśli teraz wystawisz go na sprzedaż, to wiesz... wolisz uniknąć kosztów, roboty i sprzedajesz auto (przyjmijmy) zużyte w 70%.

Kupujący zaś wolałby kupić zużyte w 30% - stąd głosy o nie sprzedawaniu dobrych aut. Dobrych tak, jak oczekuje kupujący, czyli by przez kolejnych 10 lat nie wymagało wymiany żadnej części... :hehe:

 

Bez przesady, To, że auto ma wiek 10+, to nie znaczy od razu, że na ma padnięte aku, łyse opony i nie hamuje.

Ja sprzedałem 14 letnie auto 2 miechy temu to było 20kkm po wymianie paska rozrządu, aku 3 lata, opony nówki, klocki nowe, tarcze z nalotem 50kkm, zawieszenie serwisowane na bieżąco. Chyba mam prawo uważać, że było sprawne?

Problemem jest to, że wielu, wielu ludzi robi gówniane oszczędności, albo odwleka w nieskończoność małe problemy, które potem robią się duże.

I niestety takich aut jest bardzo dużo na rynku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, sprawne, ale... ja to widzę tak: Twój bolid ma (przykładowo) 10 lat i mniejszy lub większy przebieg. Przeglądy przechodzi, wg swojej oceny dbasz o stan techniczny.

Ale upływu czasu i efektów eksploatacji (zużycie) nie powstrzymasz i tak np. wiesz, że za np. rok wypadało by wymienić amortyzatory, opony, aku ma już też dość dużo rozruchów za sobą :phi: będzie do zrobienia rozrząd, tarcze i klocki. Aktualnie bolid jeździ, ale Ty o tym wszystkim wiesz i jeśli teraz wystawisz go na sprzedaż, to wiesz... wolisz uniknąć kosztów, roboty i sprzedajesz auto (przyjmijmy) zużyte w 70%.

Kupujący zaś wolałby kupić zużyte w 30% - stąd głosy o nie sprzedawaniu dobrych aut. Dobrych tak, jak oczekuje kupujący, czyli by przez kolejnych 10 lat nie wymagało wymiany żadnej części... :hehe:

Nie patrzę na to, czy sprzedaję czy nie. Robione jest na bieżąco to co jest do zrobienia i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie patrzę na to, czy sprzedaję czy nie. Robione jest na bieżąco to co jest do zrobienia i tyle.

 

Nie wmówisz mi, że wsadzisz w auto warte (przykładowo) 5kzł części za 4kzł, by je wystawić za 6kzł... :phi:

Nawet ja sprzedałem bolid, który miał rozrząd 50 kkm temu robiony i aku 20 m-cy. Jedynie opony miały 2 m-ce i świeżo polakierowane proszkowo felgi :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wmówisz mi, że wsadzisz w auto warte (przykładowo) 5kzł części za 4kzł, by je wystawić za 6kzł... :phi:

Nawet ja sprzedałem bolid, który miał rozrząd 50 kkm temu robiony i aku 20 m-cy. Jedynie opony miały 2 m-ce i świeżo polakierowane proszkowo felgi :hehe:

 

możesz nie wierzyc.. opisywałem tutaj kiedyś. miałem sienę. kupiłem za 8 tys i przez 5 lat włożyłem w nią drugie osiem. miesiąc przed sprzedażą wymieniona upg, chłodnica, olej, rozrząd i opony. sprzedałem za 2,5 tylko dlatego, ze nierealne było ogarnąc rudą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje Bravo jest takie dobre? ;)

 

moje bravo powiedziałbym, jak na 9-cio letni samochód przebiegiem ponad 160 tys. km jest bardzo dobre. Ja mam podejście takie, że w samochodzie nigdy nie odsuwam żadnych napraw ani serwisu, zawsze wszystko działa i wszystko robię na czas. Od naprawy skrzyni biegów do wymiany niegrzejącego wkładu lusterka. Jakbym dziś go sprzedał, to kupujący w zasadzie nie musi w nim nic robić. Olej i świece wymienione 3 tys. km temu, hamulce dobre, akumulator niecałe 2 lata, opony dobre. Za jakieś 10-15 tys. będzie do zrobienia rozrząd i nawet jakbym miał latem samochód sprzedać, to na wiosnę zrobię rozrząd. Gdyż uważam, że o rzeczy trzeba dbać. Jedyna wada jest taka, że zaczęła wychodzić rdza na progach. Można pojeździć jeszcze ze dwa lata aż się zrobią dziury i wstawić nowe progi, albo próbować jakoś te ratować. Zobaczę co zrobię, bo raczej sprzedawanie mi przeszło, chyba że trafię jakieś ciekawe i pewne autko do kupienia.

Ale nie chodzi o moje bravo. Mój tata sprzedał np. Hyundaia I30 pięcioletniego z przebiegiem 70 tys. km, którego miał od nowości, bez żadnych wad, bez żadnych szkód. Samochód w stanie jak nowy. Bo wyszedł nowy model i się ojcu bardzo spodobał. Moja ciocia miała taki zwyczaj, że sprzedawała samochody jak się kończyła gwarancja. Np taka 3 letnia Corsa z przebiegiem poniżej 20 tys. km. Zamieniła na identyczną Corsę w tym samym kolorze, żeby sąsiedzi nie zauważyli ;]

Normalni ludzie sprzedają normalne, normalnie używane i serwisowane auta i nie kombinują :ok:

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wmówisz mi, że wsadzisz w auto warte (przykładowo) 5kzł części za 4kzł, by je wystawić za 6kzł... :phi:

Nawet ja sprzedałem bolid, który miał rozrząd 50 kkm temu robiony i aku 20 m-cy. Jedynie opony miały 2 m-ce i świeżo polakierowane proszkowo felgi :hehe:

Nie zastanawiałem się nad tym, bo moje jest na razie więcej warte niż 5.000zł.

Miesiąc temu wsadziłem w swój 2 tys. Poza tym staram się robić wszystko na bieżąco, więc nie zdarzyło mi się nigdy wsadzić jednorazowo 4 tys.

Edytowane przez Robi1968
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje bravo powiedziałbym, jak na 9-cio letni samochód przebiegiem ponad 160 tys. km jest bardzo dobre. Ja mam podejście takie, że w samochodzie nigdy nie odsuwam żadnych napraw ani serwisu, zawsze wszystko działa i wszystko robię na czas. Od naprawy skrzyni biegów do wymiany niegrzejącego wkładu lusterka. Jakbym dziś go sprzedał, to kupujący w zasadzie nie musi w nim nic robić. ...

Dokładnie tak jak u mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zastanawiałem się nad tym, bo moje jest na razie więcej warte niż 5.000zł.

Miesiąc temu wsadziłem w swój 2 tys. Poza tym staram się robić wszystko na bieżąco, więc nie zdarzyło mi się nigdy wsadzić jednorazowo 4 tys.

W auto warte z 6 kpln wlozylem w zeszlym roku 7kpln, w tym roku juz 3.5kpln.

Taki urok jezdzenia duzo starym autem.

Mozna miec fuksa i kupic fakna uzywke vide moj byly Superb. Mozna tez kupic padake taka jak moj byly p406.

Pozostaje nowka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego wniosek, że najlepszym sposobem jest:

- zapytanie o stan pojazdu

- poinformowanie o tym, że rozmowa jest nagrywana i pytanie czy sprzedający wyraża zgodę

- poinformowanie, że przyjeżdżasz pod warunkiem, że sprzedający zgadza się pokryć koszty podróży i stracony czas o ile nie mówi prawdy

- zapytanie go jeszcze raz o stan pojazdu

 

Owszem, większość się nie zgodzi albo się rozłączy, ale przynajmniej czas i pieniądze będą zaoszczędzone.

Ja mimo, że zawsze stawiam sprawy jasno i uczciwie, nie podjąłbym się tematu. Takie podejście sugeruje, że kupujący może być niezłym pieniaczem i później przez rok będzie truł dupę, bo mu się żarówka przepaliła.

 

Raz gościowi nie sprzedałem auta, bo mnie traktował jak kłamcę i oszusta. Powiedziałem mu, że jest kretynem, bo oszust i tak mu się nie przyzna, a uczciwego tylko wkurzy. Zabrałem mu umowę, kluczyki, oddałem pieniądze i wygnałem z podwórka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mimo, że zawsze stawiam sprawy jasno i uczciwie, nie podjąłbym się tematu. Takie podejście sugeruje, że kupujący może być niezłym pieniaczem i później przez rok będzie truł dupę, bo mu się żarówka przepaliła.

 

Raz gościowi nie sprzedałem auta, bo mnie traktował jak kłamcę i oszusta. Powiedziałem mu, że jest kretynem, bo oszust i tak mu się nie przyzna, a uczciwego tylko wkurzy. Zabrałem mu umowę, kluczyki, oddałem pieniądze i wygnałem z podwórka. 

 

Zaraz... gość już miał w rękach kluczyki i umowę, a Ty pieniądze... i jeszcze cokolwiek zaczynał? Zapytałeś go, po jaki wacław, tę umowę podpisał?

Opisz coś szerzej, bo brzmi to jak zaczątek dobrego scenariusza do Trudnych Spraw. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Owszem, większość się nie zgodzi albo się rozłączy, ale przynajmniej czas i pieniądze będą zaoszczędzone.

 

Teoretycznie nawet mając pewne auto bym się nie zgodził, bo znaczy, że po drugiej stronie idiota albo wariat.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejedz 100kkm i pogodamy.

Jak kupilen P406 od pierwszego wlasciciela, aso, sto kilka kkm, to tez pierwszych kilkanascie kkm bylo wspanialych, dramat rozpoczal sie potem ;)

 

Jak rozumiem to wina sprzedawcy?  ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mimo, że zawsze stawiam sprawy jasno i uczciwie, nie podjąłbym się tematu. Takie podejście sugeruje, że kupujący może być niezłym pieniaczem i później przez rok będzie truł dupę, bo mu się żarówka przepaliła.

Nie bardzo rozumiem, w czym masz problem. Potencjalny kupujący pyta o kilka rzeczy (bezwypadkowość np.) i otrzymuje odpowiedzi - to wszystko. Sprzedający ma nie kłamać.

To, że ktoś nie chce zapitalać kilkaset kilometrów na darmo to żadna sugestia pieniactwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie nawet mając pewne auto bym się nie zgodził, bo znaczy, że po drugiej stronie idiota albo wariat.

Mamy kolejny głos do puli kolesia, dla którego oszustwa są taką normą, że wręcz ustawowo powinno się je chronić. Brawo - takich jak ty ten kraj potrzebuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy kolejny głos do puli kolesia, dla którego oszustwa są taką normą, że wręcz ustawowo powinno się je chronić. Brawo - takich jak ty ten kraj potrzebuje.

 

Zrozumiałeś tak jak chciałeś.

Po prostu mama mnie nauczyła, że od wariatów jak najdalej.

Edytowane przez mrBEAN
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pewnie, bo powinien doprowadzić auto do perfekcyjnego (fabrycznego) stanu i dać co najmniej rok gwarancji ;]

Rok?

 

Używki się nie psują tak jak nowe więc rozsądnym by było dać bez kozery co najmniej 5 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Używki się nie psują tak jak nowe więc rozsądnym by było dać bez kozery co najmniej 5 lat.

 

No i ofkors puścić bolid za połowę ceny rynkowej dla danego modelu/rocznika/koloru/wersji wyposażenia, na koniec podziękować nabywcy, że łaskawie zechciał kupić pojazd, postawić mu piwo i possać trąbę... :phi::hehe:

Edytowane przez romano11
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ofkors puścić bolid za połowę ceny rynkowej dla danego modelu/rocznika/koloru/wersji wyposażenia, na koniec podziękować nabywce, że łaskawie zechciał kupić pojazd, postawić mu piwo i possać trąbę... :phi::hehe:

 

Jeszcze w dobrym tonie byłoby opłacić 14 dniowe wakacje na Kanarach i udostępnić żonę na wyjazd w ramach gestu handlowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam fakt, że domaganie się rekompensaty od bezczelnego oszusta jest wg ciebie wariactwem świadczy o tym, że czegoś w tych naukach zabrakło.

Nadal nie rozumiesz, zresztą kolejny już raz.

 

Sprzedając auto na gwarancji producenta, bezwypadkowe bez wad itd., nie pojąłbym dalszej konwersacji z osobą, która takimi tekstami rzuca przez telefon.

Jaśniej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz... gość już miał w rękach kluczyki i umowę, a Ty pieniądze... i jeszcze cokolwiek zaczynał? Zapytałeś go, po jaki wacław, tę umowę podpisał?

Opisz coś szerzej, bo brzmi to jak zaczątek dobrego scenariusza do Trudnych Spraw. :D

długo by opisywać to zdarzenie. Gość wypytywał mnie o wszystko, oglądał auto ponad godzinę. Dostał komplet faktur, w tym jedną za wymianę rozrządu dosłownie miesiąc przed sprzedażą. Był strasznie nieufny, zadawał te same pytania po 10 razy. Zaproponowałem, żeby się skontaktował z serwisem, żeby potwierdzić faktury, ale ostatecznie nie chciał. Zaczynało mnie już to przesłuchanie irytować, ale trzymałem ciśnienie. Spisaliśmy umowę, dał kasę, ja kluczyki i mówię - mam jeszcze komplet kół zimowych, zapomniałem o nich, ale dam panu. A gość na to - a super, ale to pewnie taka zasłona dymna, żebym jakiś uszkodzeń nie zobaczył. Zbaraniałem trochę  8] , myślę idiota kompletny, ale co robić. Załadowałem mu te koła, a gość stojąc z umową mówi do mnie: no dobra, to teraz powie pan prawdę, te wszystkie faktury za naprawy, za rozrząd to one lewe są ??? Moja ostatnia próba, mówię, że nie rozumiem tego sposobu dyskusji - oszust panu prawdy nie powie, a uczciwego człowieka pan wkurzy. Kupujący do mnie - dobra dobra, to się pan przyzna teraz, kasa dana to już nie ma co ściemniać.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal nie rozumiesz, zresztą kolejny już raz.

 

Sprzedając auto na gwarancji producenta, bezwypadkowe bez wad itd., nie pojąłbym dalszej konwersacji z osobą, która takimi tekstami rzuca przez telefon.

Jaśniej?

Nie pojąłbyś czy nie podjąłbyś?

Jeżeli to pierwsze, to wynika wprost z twojego "pojmowania", jeżeli drugie, to już o tym pisałeś - tylko nie wiem po co to znowu powtarzasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

długo by opisywać to zdarzenie. Gość wypytywał mnie o wszystko, oglądał auto ponad godzinę. Dostał komplet faktur, w tym jedną za wymianę rozrządu dosłownie miesiąc przed sprzedażą. Był strasznie nieufny, zadawał te same pytania po 10 razy. Zaproponowałem, żeby się skontaktował z serwisem, żeby potwierdzić faktury, ale ostatecznie nie chciał. Zaczynało mnie już to przesłuchanie irytować, ale trzymałem ciśnienie. Spisaliśmy umowę, dał kasę, ja kluczyki i mówię - mam jeszcze komplet kół zimowych, zapomniałem o nich, ale dam panu. A gość na to - a super, ale to pewnie taka zasłona dymna, żebym jakiś uszkodzeń nie zobaczył. Zbaraniałem trochę  8] , myślę idiota kompletny, ale co robić. Załadowałem mu te koła, a gość stojąc z umową mówi do mnie: no dobra, to teraz powie pan prawdę, te wszystkie faktury za naprawy, za rozrząd to one lewe są ??? Moja ostatnia próba, mówię, że nie rozumiem tego sposobu dyskusji - oszust panu prawdy nie powie, a uczciwego człowieka pan wkurzy. Kupujący do mnie - dobra dobra, to się pan przyzna teraz, kasa dana to już nie ma co ściemniać.

 

Też bym takiego idiotę pogonił.

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pojąłbyś czy nie podjąłbyś?

Jeżeli to pierwsze, to wynika wprost z twojego "pojmowania", jeżeli drugie, to już o tym pisałeś - tylko nie wiem po co to znowu powtarzasz.

 

Nie podjąłbym, bo chciałbym uniknąć takiego przypadku jak kol. Bergerac. Przyjedzie inny normalny i kupi.

Jak widzisz po tym wątku, nikt normalny się nie zgodzi na taki układ jaki opisałeś. Chyba, że drugi wariat.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wmówisz mi, że wsadzisz w auto warte (przykładowo) 5kzł części za 4kzł, by je wystawić za 6kzł... :phi:

Nawet ja sprzedałem bolid, który miał rozrząd 50 kkm temu robiony i aku 20 m-cy. Jedynie opony miały 2 m-ce i świeżo polakierowane proszkowo felgi :hehe:

 

No to ja Ci wmówię... Aktualnie E39 jest u mechanika drugi tydzień, bo wyszło więcej niż zakładałem. Wymieniam łańcuch rozrządu plus ślizgi, pompę progową, tarcze i klocki tył, regeneracja maglownicy, jak kasy starczy to regeneracja wiązki elektrycznej w tylnej klapie, plus malowanie auta dookoła z maską, bo ma sporo odprysków. 

Zakładam że zostawię u mechanika 6-8 kpln. Auto kupione za 15 i pewnie tyle warte. 16 lat, 370kkm. 

Przy czym liczę się z tym że żona nie będzie chciała nim jeździć a ja chcę kupić nowe auto, więc może się okazać że robię komuś prezent. Ale robię, bo są to rzeczy które trzeba zrobić żeby auto jeździło i wyglądało jak należy.

W takim samym stanie ten samochód kupiłem i też nie było to dla mnie nic dziwnego.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem, w czym masz problem. Potencjalny kupujący pyta o kilka rzeczy (bezwypadkowość np.) i otrzymuje odpowiedzi - to wszystko. Sprzedający ma nie kłamać.

To, że ktoś nie chce zapitalać kilkaset kilometrów na darmo to żadna sugestia pieniactwa.

 

Nie zajmowałeś się tym nigdy hobbystycznie ani zawodowo, więc nawet Ci do głowy nie przyjdzie co kupujący mogą wymyślać. Ja nigdy nie ukrywałem wad samochodu, choć w ogłoszeniu nie opisywałem nic dokładnie bo i po co. W rozmowie telefonicznej potencjalny kupujący dowiadywał się o interesujące go fakty, a na miejscu mógł szukać tego o co wcześniej nie wypytał. 

Ale... ja nie jestem omnibusem i nie pamiętam wszystkich wad auta, niektóre ze mną żyją i nie przeszkadzają, więc o nich nie mówię. W ten sposób zostałem zrypany i zwyzywany bo w Mitsu nie ma przycisku od otwierania szyby pasażera. Przycisk się połamał i wypadł, choć nadal działa jak wsadzić palec, ale "auto zdemolowane w środku, panie to syf jakiś, k...a" dalej nie słuchałem bo wszedłem do domu. Auto salon PL, 170kkm przebiegu, od nowości w rodzinie (teść/ja). Ściągnąłem ogłoszenie, bo wymiękłem. 

I teraz sobie wyobraź, że zgadzam się na wszystko co napisałeś, a na miejscu oskarżasz mnie o brak przycisku, czyli niekompletne auto, niezgodne z opisem i może mam zapłacić za Twoją fatygę i podróż... :facepalm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podjąłbym, bo chciałbym uniknąć takiego przypadku jak kol. Bergerac.

A co ma jedno z drugim wspólnego?

To, że ktoś nie chce na darmo marnować dnia i jechać kilkaset km nie ma nic wspólnego z tym, że będzie lub nie będzie upierdliwy.

Oszustwa ze strony sprzedających i jazda bez sensu na oględziny są na tyle popularne, że dziwię się, że lemingi nadal dają się ciągać jak psy po całej Polsce bo sprzedający ma taki kaprys.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co ma jedno z drugim wspólnego?

To, że ktoś nie chce na darmo marnować dnia i jechać kilkaset km nie ma nic wspólnego z tym, że będzie lub nie będzie upierdliwy.

Oszustwa ze strony sprzedających i jazda bez sensu na oględziny są na tyle popularne, że dziwię się, że lemingi nadal dają się ciągać jak psy po całej Polsce bo sprzedający ma taki kaprys.

 

Zaczynasz przeginać. Nikt nikogo nie ciąga i nikt nie popada w  skrajności. Ludzie tu piszą o rzetelnej informacji o stanie technicznym z uwzględnieniem drobnych niedoskonałości, a Ty o oszustach "co zapomnieli powiedzieć, że jest ryska na deklu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.