Skocz do zawartości

Kilka pytań o 5.0 TDi V10 313 KM :-)


Lcf

Rekomendowane odpowiedzi

> Absolutnie się z tobą zgadzam

> Co byś polecił? Opel Corsa? Skoda Fabia? Fiat Panda?

6 cylindrowe BMW. Lub coś z podobnej półki.

Mocy starczy i na dojazdy do pracy i na wyścigi po autostradzie.

A spłycanie mojej wypowiedzi do skrajności jak to raczyłeś zrobić jest mało inteligentne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czy Ci tak trudno zrozumieć że niektórzy kupują samochody bo są fajne? Po prostu dlatego?

Co może być fajnego w 10 cylindrowym, 3 tonowym smoku o rozmiarach domku?

Fajne to może być Ferrari i tutaj już zakupu takiego auta się nie rozbiera na czynniki pierwsze typu po, co na co, dlaczego. Odpowiedź jest jedna - bo tak.

Ale jak ktoś kupuje 3 tonowy holownik z silnikiem z Kamaza to chyba w jakimś konkretnym celu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> No masz, a jak ktoś kupuje sportowe auto z wielkim silnikiem to też żeby łódkę ciągnąć? A limuzynę?

> Limuzyny to wyłącznie dupowozy do/z pracy.

Sportowe auto kupuje się w innych celach. Sportowe auto z MAŁYM silnikiem jest mało sportowe.

Poza tym jak ktoś kupuje sportowy samochód to przeważnie jest to drugi, trzeci lub czwarty samochód i jest to fanaberia.

Autor z tego co rozumiem kupuje Touarega jako podstawowe auto więc życzę mu powodzenia w jego użytkowaniu w mieście Łodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie wiem co jest fajnego w tym silniku. Natomiast wiem co jest fajnego w Tuaregu. I wcale mnie nie

> dziwi że ktoś choruje na to auto.

to powiedz, bo bardzo chętnie usłyszę argumentację typowego użytkownika* ciężkiego SUV-a.

* taki, który kupuje suv-a wyłącznie do jazdy po mieście

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> to powiedz, bo bardzo chętnie usłyszę argumentację typowego użytkownika* ciężkiego SUV-a.

Czego nie rozumiesz w słowach "jest fajny"?

> * taki, który kupuje suv-a wyłącznie do jazdy po mieście

Czemu zakładasz że jeżdżę tylko po mieście? Pomijawszy że Forester nie ma nic wspólnego z SUVem a Kiła waży tyle co Octavia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czego nie rozumiesz w słowach "jest fajny"?

> Czemu zakładasz że jeżdżę tylko po mieście? Pomijawszy że Forester nie ma nic wspólnego z SUVem a

> Kiła waży tyle co Octavia.

IMO SUV jest lepszy po mieście niż trasie. zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie lepiej wziaść 4,2 i go zagazować?

ROzmawiałem kiedys z mechanikiem który bawi się w takie luksusowe auta.Jezdzi S8 zagazowana (jakas z tych nowszych) i mowi ze 100 razy bardziej woli taka benzyne bo jak cos padnie to wymieni za pare stówek i dalej smiga a w tych duzych dieslach to czesto cos pada i to na grube tysiace złotyc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> to powiedz, bo bardzo chętnie usłyszę argumentację typowego użytkownika* ciężkiego SUV-a.

> * taki, który kupuje suv-a wyłącznie do jazdy po mieście

SUV ma tylko jeden minus w mieście. Swoje rozmiary, które utrudniają np parkowanie w kopertę. Tylko że taki problem ma każdy sedan czy kombi.

Reszta to same plusy.

Wyższa pozycja za kierownicą niż inni użytkownicy ruchu. Dużo lepiej widać który pas zaraz będzie jechał szybciej, bo widzisz jak ruszają samochody na nim, kilkadziesiąt metrów z przodu smile.gif

Brak problemów we wjeżdżaniu na krawężniki, co zwykłą osobówką trzeba robić ostrożnie, nasłuchując czy nie trze się miską olejową.

Wygodne wkładanie dzieciaków na foteliki, bo nie trzeba się do dzieci schylać tak bardzo.

Bardzo miłe przejeżdżanie przez tramwajowe torowiska.

Wyjmowanie zakupów z bagażnika to brak schylania, bo podłoga bagażnika jest wyżej.

Właściwie użytkowo w mieście, to są same plusy smile.gif

W trasie jest gorzej, bo auto jednak bardziej podatne na podmuchy wiatru. Bardziej zamula przy większych prędkościach, bo powierzchnia czołowa jest spora.

Koszty zakupu i paliwa to moim zdaniem jedyny problem SUV, ale to jest chyba zrozumiałe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Toż to nie jest najmocniejszy diesel w osobówce... Ten tytuł dzierży inny TDI

Już nie jest, ale był. Swojego czasu najmocniejszym dieslem w osobówce było właśnie 5.0 TDI V10, a potem zaprojektowali 6.0 TDI V12 tylko do Q7, żeby podnieść poprzeczkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy kontrahent posiada takowego.

Ale póki co jeździł zastępczym bo po pól roku padła mu turbosprężarka którą robili mu na gwarancji z jakiegoś programu typu" gwarancja na używkę w ASO VW. Poza tym że od 2 miesięcy nie jeździł swoim to widział same plusy poza spalaniem.

Mi to określił poprzez poniżej 15 jeszcze nie zszedłem w mieście grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> okropnie drogi amorek powiadasz - klik

> za 600zl kupujesz szt po regeneracji, czy ja wiem, czy to duzo ?

Jeśli chcesz kupować regenerowane amorki to lepiej może odpuść takie auto.Znałem jednego takiego co śmiał się jak dziadek kupował jedną sztukę do CQN a swoim mercu też pojedynczo wymieniał hehe.gif

Na temat 5,0 Ci się nie wypowiem akurat z takim silnikiem nie miałem klienta (pewnikiem wszystkie w Łodzi jeżdżą ).Podpytaj Mantooma albo Marcina z Łodzi oni mieli takie auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> IMO SUV jest lepszy po mieście niż trasie.

dokładnie

ale np ja myśle o touaregu jako nastepcy nissana ... co do silnika to raczej 3,0 diesel albo benzynówka (chyba tam 3,2 wkładali) + koniecznie pneumatyczne zawieszenie

całość klimatu zwiazanego z suvami jest fajna o ile nie jedzie sie w trasę ... po mieście + jazda po budowach (nie do ogrodzenia ale po budowach np dróg) ... taki suv pozwala szybciej załatwić tematy i mieć wiecej wolnego czasu

co do silnika 5,0 ... jakoś niemam w tym kierunku totalnego nacisku - sasiad ma Q7 z 6,0 tdi ... jakiś czas temu przelatywał nad droga na wysokości ~1 m - szybki ale czy koniecznie mi takie cos potrzebne ???

czy wiemy ze to kosztuje ... no cóż kupując autko zakładajmy że bedzie miało sie wydatki w tej samej klasie co klasa auta ... kowal już tego nie naprawi ... grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wiedziałem ze jestem komikiem

Wszystkie części kupujesz w ASO czy tylko niektóre (bo zapewne rozumiesz że tu uogólniamy)?

I jak się mają ceny w Twoich ASO do cen rynkowych? Bo u nas te same markowe części można w ASO kupić nawet z 1000% marżą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Co może być fajnego w 10 cylindrowym, 3 tonowym smoku o rozmiarach domku?

komfort podróżowania (rozumiany przez wybieranie nierówności, wygłuszenie kabiny i reakcję na gaz...) i wszechstronność nadwozia.

> Fajne to może być Ferrari i tutaj już zakupu takiego auta się nie rozbiera na czynniki pierwsze

> typu po, co na co, dlaczego. Odpowiedź jest jedna - bo tak.

nie fajne. buczy i za twarde.

> Ale jak ktoś kupuje 3 tonowy holownik z silnikiem z Kamaza to chyba w jakimś konkretnym celu...

no diesel - ekonomia przecież:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> No to chyba Lodz jest wyjatkowa, bo ja krecac sie po miescie w tygodniu widuje po kilka razy

> Touaregi i Phaeteny V10. Nawet moj dobry znajomy ma wlasnie Phaetona V10 i jak ostatnio z nim

> rozmawialem przy piwku nt aut, to jakos specjalnie nie narzekal na czeste awarie silnika.

> W 2.5 V6 tdi kazdy wie jakie sa bolaczki, a w przypadku V10 slyszy sie tylko strasznie awaryjny i

> kosztowny w naprawach, a konkretow zero, co sie tak nagminnie psuje, jakie sa bolaczki tego

> silnika, no slownie zero konkretow. Widze, ze kraza po necie zaslyszane opinie, ze to zlom, a

> tak naprawde, nie mozna podeprzec sie konkretna usterka, ktora pojawia sie niemaze w kazdym

> V10.

ale w czym problem, jesteś świadom ryzyka, chcesz takie auto to kupuj wink.gif. Ja też bałem się kupować auto po wypadku, kupiłem, jeżdziłem i byłem zadowolony. Do H6 też mi wszyscy gaz odradzali, bo wybuchnie i będe zawory ustawiał co zakręt, jakoś jeźdzę przez 30kkm wink.gif. Salespeeda w Fiacie też odradzają bo się psuje a mój jeżdzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> to powiedz, bo bardzo chętnie usłyszę argumentację typowego użytkownika* ciężkiego SUV-a.

> * taki, który kupuje suv-a wyłącznie do jazdy po mieście

Jeep GC to żaden "ciężki" SUV - ale powiedzmy, że awansem łapię się do udzielenia odpowiedzi.

Do pracy mam 5 km, na basen/siłownię 5 km, sklepy pod nosem, znajomi 1-15km.

Podróżuję w 80% samemu, w 20% w dwie osoby. Więcej od święta. 90% miasto, 10% weekendowe wyjazdy.

Samochód kupiłem, bo: (kolejność prawidłowa)

- mogłem / podoba mi się

- miałem dosyć bluźnienia i zaciskania zębów na dziurach.

- chciałem mieć V8

- wychodzę z założenia, że masa wpływa na bezpieczeństwo.

Specyfika jazdy i plusy/minusy będą zależały od konkretnego modelu.

Argumentu które padły w tym wątku dotyczące jazdy w mieście - w Jeep'ie nie sprawdzają się w ogóle.

Promień skrętu jak w autobusie, spora część innych samochodów na drogach jest wyższa, na nierównościach buja jak na morzu.

Nie ma za to problemów z parkowaniem. Na długość większy jest chociażby Opel Insignia.

Sprawdza się na trasie - przy prędkościach przelotowych obroty rzadko przekraczają 2000 rpm, 2500 rpm prawie nigdy (zakładam, że nie lecimy ile fabryka dała), co owocuje stosunkowo niskim spalaniem (jak na pojemność 4.7).

Zakrętów, łuków, generalnie kręcenia kierownicą - auto nie lubi w ogóle. Niezależnie od prędkości.

Komfort jest "amerykański" - fotele kanapowe, trzymanie żadne, wygoda i przestronność niezła.

W skrócie - dlaczego kupuje się SUV'y ? Ano dlatego, że tylko samochód. Ma swoje wady i zalety, jak każdy inny.

Dorabianie filozofii do byle bulwarówki zupełnie nie ma sensu. W gruncie rzeczy to tylko podniesione kombi.

[edit] a... witamy w Łodzi - deszczyk dzisiaj spadł zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przestudiowałem cały wątek i Twoje w nim wypowiedzi.

> Ciebie na ten samochód po prostu nie stać, odpuść.

> Pamiętaj, że jak się chce szpanować to się idzie do salonu i kupuje nowego Tuarega serwisując go w

> ASO i tylko w ASO.

Twoje wypowiedzi przypominały mi jakąś dyskusję z kimś, komu "tył" z żalu ściska. Okazało się, że pamięć mnie jeszcze nie zawodzi...

Co Cię obchodzi czyjś kaprys? Będziesz mu się dokładał do interesu, czy co?

> Jak ktoś kupuje 8 latka i patrzy za używanymi częściami z Allegro to jest to po prostu komiczne.

Nie kupuję używanych części, ale ostatnio zakupiłem regenerowane zaciski hamulcowe, bo dwa kosztowały 3/4 ceny nowego w ASO. Ale to fiat, więc nie wiem czy to jeszcze komiczne, czy nie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ale zdaje się, że autor chce kupić właśnie auto ...

Pewnie chciałeś napisać 'właśnie stare auto' wink.gif

Zakładam, że konkretny egzemplarz sprawdził na ile się da i jest świadomy, w co się pakuje.

Parę razy miałem przyjemność nie tylko być wożonym ale też prowadzić takiego smoka i powiem że bajka 893goodvibes.gif

Niezależnie od prędkości wciskałem gaz i szedł jak burza.

Teraz prezesi jeżdżą A8 z 3.0 tdi i to nędza jest zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zdaje się, że 5 lat VW nie produkuje auta z tym silnikiem. Zatem nowego raczej nie kupi skromny.gif

dostępne w PL "perełki" kosztują mniej niż małe suvy w podobnym wieku.

Dla mnie te informacje są zupełnie wystarczające skromny.gif

ale bardzo dobrze, że jest ktoś, kto chce zapędzić koniunkturę na polskim rynku usług motoryzacyjnych zlosnik.gif

a co do samego auta to penie, że nie można mieć zastrzeżeń.

Ja się nie pytam po co komu 5litrów i V10. skromny.gif Sam bym chciał grinser006.gif, ale potrafię trzeźwo ocenić swoje możliwości finansowe. skromny.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przejedź się, to zobaczysz

Podpisuje sie pod tym rekoma i nogami, na co dzien smigam BMW jak w profilu, dosc szybkie i zwinne autko, ale komfortem daleko mu do Touarega i ta reakcja na pedal gazu, wciskasz i od razu pojawia sie banan na twarzy. 750Nm jednak daje sie odczuc, jezdzilem wersja 3.0TDI i to zupelnie co innego, nie bardzo jest sens porownywac te 2 silniki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Podpisuje sie pod tym rekoma i nogami, na co dzien smigam BMW jak w profilu, dosc szybkie i zwinne

> autko, ale komfortem daleko mu do Touarega i ta reakcja na pedal gazu, wciskasz i od razu

> pojawia sie banan na twarzy. 750Nm jednak daje sie odczuc, jezdzilem wersja 3.0TDI i to

> zupelnie co innego, nie bardzo jest sens porownywac te 2 silniki.

No to wybór jest prosty zlosnik.gif Kup i ciesz się z jazdy ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wszystkie części kupujesz w ASO czy tylko niektóre (bo zapewne rozumiesz że tu uogólniamy)?

> I jak się mają ceny w Twoich ASO do cen rynkowych? Bo u nas te same markowe części można w ASO

> kupić nawet z 1000% marżą.

Części kupuję w ASO, ale w Texasie, bo mam z nimi układ że sprzedają mi po specjalnych cenach. Moi lokalni mają jakieś horrendalne ceny. Przykład - klocki hamulcowe do Lexusa. Mój dealer chce za nie $599. Normalna cena w sklepie jest $417. Ja kupuje u nich za $259. Jak widać jest spora różnica. Inny przykład - opony - mój dealer chciał za sztukę Michelin Pilot Super Sport $499. Na internecie kupiłem (TireRack.com) za $240-$270 (inny rozmiar na przód i tył i różne ceny).

Więc tak, kupuję w serwisie i nie kupuję podróbek/regenerowanych/zamienników, ale robię to z głową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Twoje wypowiedzi przypominały mi jakąś dyskusję z kimś, komu "tył" z żalu ściska. Okazało się, że

> pamięć mnie jeszcze nie zawodzi...

gratuluję tak wyśmienitej pamięci. Ja nie pamiętam co kto napisał godzinę temu na tym forum, bo mnie to zwyczajnie nie przysłania realnego świata.

Co do samego zarzutu ścisku zadka - to nie masz racji.

Obecnie jeżdżę 2 autami. 1 o wartości 15kpln, drugie niecałe 20kpln.

Myślisz, że miałbym problem, by jedno sprzedać i dołożyć c.a. 20kpln, by kupić 10 letniego Touarega V10? Żadnego.

Koszt paliwa przy moich obecnych przebiegach też bym uciągnął. Ale zwyczajnie do niczego mi taki samochód nie jest potrzebny, a zaoszczędzoną forsę na benzynę/ropę i niższe koszty napraw auta kompaktowego, które mam wolę wydać na inne przyjemności.

Napisałem wyraźnie, że kupno auta sportowego jest dla mnie jak najbardziej uzasadnione jako np. fanaberia.

Zakup czołgu z silnikiem czołgu według mnie musi mieć jakiś racjonalny powód. Ani to ładne ani szybkie.

> Co Cię obchodzi czyjś kaprys? Będziesz mu się dokładał do interesu, czy co?

> Nie kupuję używanych części, ale ostatnio zakupiłem regenerowane zaciski hamulcowe, bo dwa

> kosztowały 3/4 ceny nowego w ASO. Ale to fiat, więc nie wiem czy to jeszcze komiczne, czy

> nie...

Różnica jest taka, że jak kupisz w ASO drożej i u nich zamontujesz to masz gwarancję i na część i na robociznę.

W skrócie rzecz biorąc jak zaciski odmówią współpracy to Ci wymienią na nowe gratis.

Jak regenerowane kupione poza ASO padną to Pan Kazio z warsztatu pokaże Ci palcem koronę najbliższego drzewa i poleci byś się tam udał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Części kupuję w ASO, ale w Texasie, bo mam z nimi układ że sprzedają mi po specjalnych cenach. Moi

> lokalni mają jakieś horrendalne ceny. Przykład - klocki hamulcowe do Lexusa. Mój dealer chce

> za nie $599. Normalna cena w sklepie jest $417. Ja kupuje u nich za $259. Jak widać jest spora

> różnica. Inny przykład - opony - mój dealer chciał za sztukę Michelin Pilot Super Sport $499.

> Na internecie kupiłem (TireRack.com) za $240-$270 (inny rozmiar na przód i tył i różne ceny).

> Więc tak, kupuję w serwisie i nie kupuję podróbek/regenerowanych/zamienników, ale robię to z głową.

Tylko że to nie zawsze tak. Dla kontrastu coś z mojego podwórka:

Przeguby w Epice padały jak muchy. Kilkadziesiąt kkm i do wymiany. Przy moich przebiegach to bardzo często. Oryginał w ASO: 900zł. Dopóki auto było na gwarancji wymieniałem w ASO. Nie były lepsze od fabrycznych i też padały. Zamiennik (markowy) w sklepie to koszt ok. 500zł. Znalazłem hurtownię, gdzie były po 200zł. Co najlepsze, ich zamontowanie rozwiązało problem.

Podobnie tarcze hamulcowe, nie wiadomo dlaczego się gięły. Za cenę tarcz w ASO kupiłem w hurtowni komplet (tarcze+klocki) Brembo, które rozwiązały problem. Tu akurat nie zapłaciłem dużo mniej ale dostałem części lepszej jakości niż oryginał.

No i ostatni przykład - stukała poduszka pod silnikiem. Czas oczekiwania na nową był bardzo długi (cena oczywiście też horrendalna). Kupiłem na Allegro używaną (!!!), kazałem zamontować i problem znikł. Auto przejeździło na niej sporo kkm i jeszcze pewnie pojeździ.

Jednocześnie serwisowałem je w ASO i wszystko inne było robione właśnie tam. Tak więc wszystko zależy od okoliczności.

smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tylko że to nie zawsze tak. Dla kontrastu coś z mojego podwórka:

Wyroby GM aż się proszą o stosowanie zamienników, bo oryginalne części się do niczego nie nadają smile.gif Ale zauważ że to jedna firma, która taka jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> (...) Obecnie jeżdżę 2 autami. 1 o wartości 15kpln, drugie niecałe 20kpln.

> Myślisz, że miałbym problem, by jedno sprzedać i dołożyć c.a. 20kpln, by kupić 10 letniego Touarega

> V10? Żadnego.

> Koszt paliwa przy moich obecnych przebiegach też bym uciągnął. Ale zwyczajnie do niczego mi taki

> samochód nie jest potrzebny, a zaoszczędzoną forsę na benzynę/ropę i niższe koszty napraw

> auta kompaktowego, które mam wolę wydać na inne przyjemności.

> Napisałem wyraźnie, że kupno auta sportowego jest dla mnie jak najbardziej uzasadnione jako np.

> fanaberia.

> Zakup czołgu z silnikiem czołgu według mnie musi mieć jakiś racjonalny powód. Ani to ładne ani

> szybkie.

Po co Ty to w ogóle piszesz? Myślisz, że to kogoś naprawdę obchodzi iloma i jakiej wartości autami jeździsz i co mógłbyś sobie kupić, gdybyś tylko chciał?

> Różnica jest taka, że jak kupisz w ASO drożej i u nich zamontujesz to masz gwarancję i na część i

> na robociznę.

> W skrócie rzecz biorąc jak zaciski odmówią współpracy to Ci wymienią na nowe gratis.

Widać, że masz mizerne pojęcie o ASO i ich gwarancji...

> Jak regenerowane kupione poza ASO padną to Pan Kazio z warsztatu pokaże Ci palcem koronę

> najbliższego drzewa i poleci byś się tam udał.

Dzięki za uświadomienie. Dla uzupełnienia Twojej wiedzy, ASO jak ma możliwość, to bardzo chętnie wskazuje tą samą koronę drzewa, tylko robi to z wyuczonym uśmiechem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Widać, że masz mizerne pojęcie o ASO i ich gwarancji...

> Dzięki za uświadomienie. Dla uzupełnienia Twojej wiedzy, ASO jak ma możliwość, to bardzo chętnie

> wskazuje tą samą koronę drzewa, tylko robi to z wyuczonym uśmiechem...

U mnie ASO gwarantuje część do końca życia (czytaj dotąd dokąd będę miał samochód, niezależnie od wieku, przebiegu itp.). I to nie tylko Lexus, to samo GM robił i Ford. W GM'ie to nawet sprawdzaliśmy że to działa i działało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Po co Ty to w ogóle piszesz? Myślisz, że to kogoś naprawdę obchodzi iloma i jakiej wartości autami

Po to piszę, bo próbujesz mi wciskać, że mi żal zad ściska, bo ktoś może mieć Touarega. To też napisałem, że śmiać mi się chce z takiej tezy, bo 40kpln za takiego "rodzyna" to nie jest żaden wyczyn i jak bym chciał to bym sobie kupił również.

> jeździsz i co mógłbyś sobie kupić, gdybyś tylko chciał?

> Widać, że masz mizerne pojęcie o ASO i ich gwarancji...

Moje pojęcie o ASO nie jest mizerne. 4 lata pracowałem w ASO. Najpierw jako sprzedawca samochodów/doradca klienta, potem jako doradca serwisowy. 4 lata to wystarczająco długo, by poznać każdą firmę zza kulis.

> Dzięki za uświadomienie. Dla uzupełnienia Twojej wiedzy, ASO jak ma możliwość, to bardzo chętnie

> wskazuje tą samą koronę drzewa, tylko robi to z wyuczonym uśmiechem...

Yhmmm. Jasne. Zaraz dojdziemy do wniosku, że poziom usług ten sam co u Miecia w garażu, sprzęty te same, standardy te same, więc za co biorą hajs to nie wiadomo.

Dla Twojej wiadomości:

spróbuj wymienić rozrząd - komplet w ASO i u Mietka za 1/2 ceny.

Jak się zerwie 1000km po wymianie. I w jednym i drugim przypadku próbuj dochodzić swoich praw w ASO i u prywaciarza.

Zobaczymy kto prędzej poczuje się do remontu silnika jak pomachasz fakturą za naprawę (o ile Mietek Ci ją wystawi w ogóle).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> (...)

> Zobaczymy kto prędzej poczuje się do remontu silnika jak pomachasz fakturą za naprawę (o ile Mietek

> Ci ją wystawi w ogóle).

ASO Mucha w Tychach pokazywało konsekwentnie przez dłuższy czas środkowy palec na widok rzeczy, które sami zepsuli. Dodatkowo wystawiając faktury za "diagnostykę" uszkodzeń, których sami dokonali. Absolutnie nic nie oddali, absolutnie do niczego się nie poczuli, mimo że przyznali, że auto trafiło do nich sprawne a wydali niesprawne. Ot, samo się popsuło podczas stania u nich w hali.

Już widzę jak mi remontują silnik. rotfl.gifrotfl.gifrotfl.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dłuugo szukałem swojego mechanika. Teraz mam takiego, który naprawia mi wszystkie moje auta, a często zmieniam, i robi to w garażu prywatnym, po godzinach.

Jest najsolidniejszą firmą z jaką się spotkałem. Bierze tylko jeden samochód od klienta na raz, nie zabiera się za kolejną robotę jak nie skończy Twojego, jak trzeba zrobić coś dodatkowo, to dzwoni i pyta, pyta również czy chcesz część oryginalną czy dobry zamiennik - czy może chińczyka, ale wtedy reklamacji nie uznaje.

Dwa razy zdarzył mu się błąd - raz ewidentnie jego wina, huczało z przodu, wymienił oba łożyska, huczało nadal - wymiana i części gratis, zapłaciłem tylko za faktyczny powód naprawy.

Drugi raz, strzelił rozrząd w samochodzie, który kupiłem za jego pośrednictwem miesiąc wcześniej - twierdził, że rozrząd był wymieniany przez poprzedniego właściciela. Podejrzewam, że poprzedni go zrobił w bambuko, albo pasek był chińskim badziewiem, dość że oddałem mu auto i na drugi (!) dzień miałem zrobione do porządku bez słowa o zapłacie. Nie wiem ile uszkodzić mógł zerwany pasek w Sienie 1.4, i jakie koszta poniósł, ale na drugi dzień samochód był sprawny i jest do dzisiaj - już w kolejnych rękach.

Teraz oddaję mu samochód w ciemno, w zeszłym miesiącu wymieniał mi poduszki pod silnikiem w Scenicu dwie godziny przed wyjazdem do Chorwacji - to chyba najwyższy możliwy poziom zaufania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Po to piszę, bo próbujesz mi wciskać, że mi żal zad ściska, bo ktoś może mieć Touarega. To też

> napisałem, że śmiać mi się chce z takiej tezy, bo 40kpln za takiego "rodzyna" to nie jest

> żaden wyczyn i jak bym chciał to bym sobie kupił również.

> Moje pojęcie o ASO nie jest mizerne. 4 lata pracowałem w ASO. Najpierw jako sprzedawca

> samochodów/doradca klienta, potem jako doradca serwisowy. 4 lata to wystarczająco długo, by

> poznać każdą firmę zza kulis.

> Yhmmm. Jasne. Zaraz dojdziemy do wniosku, że poziom usług ten sam co u Miecia w garażu, sprzęty te

> same, standardy te same, więc za co biorą hajs to nie wiadomo.

absolutnie nie to samo. bo u Mietka pracuje mechanik, który pozwala mu się utrzymać od lat i ma zaufanych klientów. na tym bazuje mietek. w aso pracuje 1 mistrz, i 5 studencików, którym trzeba patrzec na ręce, jak czytają manual techniczny jak co wymienić. a mistrz podpisuje protokoły.

miałem wiele aut. ostatnie 3 serwisuję w ASO, bo gwarancja. i statystycznie porównując ilość reklamacji ASO vs zaufany mechanik, ASO jest masakrowane (niedokręcona płyta pod silnik, krzywa kierownica przy jezdzie na wprost i inne grube wtopy przez zwykłe niedbalstwo). zwłaszcza smiech na sali, bo poprzednie samochody to były dziadki które co 3 miesiące trafiały do warsztatu na różne pierdoły... a ASO zawalało w nówkach.

a co do remontu silnika aso vs mietek. to znajdzie się wielu zaufanych mietków którzy potrafią wyremontować silnik. ASO potrafi TYLKO go wymienić na nowy. to o czym my rozmawiamy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Moje pojęcie o ASO nie jest mizerne. 4 lata pracowałem w ASO. Najpierw jako sprzedawca

> samochodów/doradca klienta, potem jako doradca serwisowy. 4 lata to wystarczająco długo, by

> poznać każdą firmę zza kulis.

To mnie przeraża.

Myślałem do tej pory że Ci ludzie z obsługi klienta boją się o swoją posadę, mają z góry ustalone limity i dlatego walą klienta w bambuko.

Uświadomiłeś mnie właśnie, że Ci ludzie wierzą w pracę swoją i zakładu w którym pracują.

Tylko jedno ASO w którym dosyć długo serwisowałem swoje Fiaty i to ASO chyba nic nie schrzaniło (chociaż raz mnie mocno naciągnęło)

Reszta ASO Fiat, Daewoo, Chevy z jakimi mialem do czynienia, działało jak Amber Gold. Ich cel był z góry założony: orżnąć klienta i pokazać mu drzwi.

Nie wiem jeszcze co sądzić o ASO Mitsubishi, bo mieli na gwarancji tylko jedno zadanie: wymienić filtry i olej. Nic nie zepsuli, ale i tak oddali samochód poprzestawiany (radio, światła, itp.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dłuugo szukałem swojego mechanika. Teraz mam takiego, który naprawia mi wszystkie moje auta, a

> często zmieniam, i robi to w garażu prywatnym, po godzinach.

Ojej, tak to napisałeś, że aż łzy na oczy mi się cisną. Normalnie ostatni samuraj.

> Jest najsolidniejszą firmą z jaką się spotkałem. Bierze tylko jeden samochód od klienta na raz,

A jak ma wziąć dwa skoro zapewne jest sam w warsztacie?

nie

> zabiera się za kolejną robotę jak nie skończy Twojego, jak trzeba zrobić coś dodatkowo, to

> dzwoni i pyta,

Uwierz mi, że dzwoni w swoim interesie, nie Twoim. Więcej roboty to więcej kasy - to raz. Dwa, że jak się porządzi i sam coś wymieni, to jest ryzyko, że mu odmówisz zapłaty i powiesz, żeś tego nie chciał i niech sobie to wyjmie.

pyta również czy chcesz część oryginalną czy dobry zamiennik - czy może

> chińczyka, ale wtedy reklamacji nie uznaje.

Na droższych częściach robi większe marże, stąd też jego deal, nie Twój

> Dwa razy zdarzył mu się błąd - raz ewidentnie jego wina, huczało z przodu, wymienił oba łożyska,

> huczało nadal - wymiana i części gratis, zapłaciłem tylko za faktyczny powód naprawy.

> Drugi raz, strzelił rozrząd w samochodzie, który kupiłem za jego pośrednictwem miesiąc wcześniej -

> twierdził, że rozrząd był wymieniany przez poprzedniego właściciela. Podejrzewam, że poprzedni

> go zrobił w bambuko, albo pasek był chińskim badziewiem, dość że oddałem mu auto i na drugi

> (!) dzień miałem zrobione do porządku bez słowa o zapłacie. Nie wiem ile uszkodzić mógł

> zerwany pasek w Sienie 1.4, i jakie koszta poniósł, ale na drugi dzień samochód był sprawny i

> jest do dzisiaj - już w kolejnych rękach.

> Teraz oddaję mu samochód w ciemno, w zeszłym miesiącu wymieniał mi poduszki pod silnikiem w Scenicu

> dwie godziny przed wyjazdem do Chorwacji - to chyba najwyższy możliwy poziom zaufania.

Pasek zapewne za wiele nie uszkodził skoro na drugi dzień auto już było gotowe. Gdyby uszkodził chociaż głupie dźwigienki, albo zawory to samo ich sprowadzenie by mu zajęło ze 2 dni.

Prawda jest brutalna niestety - drobnego garażowca zwyczajnie nie będzie stać na pokrycie kosztów naprawy jak np. strzeli pasek i nastąpi katastrofa w silniku. Tutaj ASO ma większe pole manewru. Począwszy od wsadzenia części, którymi dysponuje za ułamek ceny w detalu, poprzez ilość rąk do pracy (Mietek jak by miał samemu robić cały silnik w ramach reklamacji po własnej robocie to by już nic innego nie przyjął na warsztat), a skończywszy na partycypacji w kosztach importera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.