Skocz do zawartości

Używany ale prawie jak nowy.


fred77

Rekomendowane odpowiedzi

ad vocem bizz i Maciej___

każdy kalkuluje ryzyko wg własnego uznania, ilu ludzi tyle zdań

nowe auto kupuję nie tylko dla celów urlopowych ale także i przede wszystkim dla braku problemów w użytkowaniu na codzień, podróże po EU to 4-5 tygodni w roku, a pozostały czas to użytkowanie codzienne, w PL......

jestem dośc zajętym człowiekiem i nie mam czasu hobbystycznie zajmowac się samochodem, używam z głową, ale nie chucham i dmucham, nie mam na to czasu i ochoty

 

stąd jeśli finanse pozwolą teraz i w przyszlości zawsze będzie kupowany nowy na czas gwarancji+max długość kontraktu serwisowego i kolejny nowy............nizszej klasy, skromniejszy bo na takim kwotowo mniej się traci, ale nowy :)

 

poza tym chyba się zgodzimy że współczesne samochody sa projektowanie krótkoterminowo....10 latek AD 1998 będzie trwalszy niż 10 latek AD 2010......

pewności spokoju nie ma nigdy, ale im nowszy samochód, tym większe prawdopodobieństwo tegoż spokoju....

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ad vocem bizz i Maciej___

każdy kalkuluje ryzyko wg własnego uznania, ilu ludzi tyle zdań

nowe auto kupuję nie tylko dla celów urlopowych ale także i przede wszystkim dla braku problemów w użytkowaniu na codzień, podróże po EU to 4-5 tygodni w roku, a pozostały czas to użytkowanie codzienne, w PL......

jestem dośc zajętym człowiekiem i nie mam czasu hobbystycznie zajmowac się samochodem, używam z głową, ale nie chucham i dmucham, nie mam na to czasu i ochotypost="5759241

 

stąd jeśli finanse pozwolą teraz i w przyszlości zawsze będzie kupowany nowy na czas gwarancji+max długość kontraktu serwisowego i kolejny nowy............nizszej klasy, skromniejszy bo na takim kwotowo mniej się traci, ale nowy :)

 

poza tym chyba się zgodzimy że współczesne samochody sa projektowanie krótkoterminowo....10 latek AD 1998 będzie trwalszy niż 10 latek AD 2010......

pewności spokoju nie ma nigdy, ale im nowszy samochód, tym większe prawdopodobieństwo tegoż spokoju....

Tyle ze Twoj 301 nie pociagnie Freda drezyny i tu sie zaczyna problem i powrót do sensu zabawy w reanimacje terrano

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alarm fabryczny czy dokładany w ASO?

Znając japończyków pewnie dokładany = problem w sytuacji jw.

 

fabryczny, próba otwarcia auta pilotem kończyła się zapaleniem wszystkich możliwych świateł plus kontrolek na desce

 

na zimno już po zdarzeniu doszliśmy do wniosku, że "tam" musiało coś być, ze dwa auta obok też miały problem z otwarciem, a ja przypomniałem sobie

o swojej sytuacji z Clio też we Włoszech w jakimś porcie, gdzie umarł mi centralny...

u mnie akurat Clio było stare, nie działały zamki w drzwiach, w końcu po pół godzinie otworzyłem, po wyjechaniu z parkingu wszystko wróciło do normy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że budowa tego kominka jest prosta, a większość napraw można wykonać łatwiej, szybciej, taniej i prostymi narzędziami.

Jak bym poprawił takie Terrano?

Jak ja bym poprawił takie terrano?

Kupił nowego X-Traila, wsiadł i jeździł.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


oraz to że nie nadają sie do dalekich podróży z rodziną i dzieciakami

Tu bym nie generalizował. Awaria, która unieruchamia samochód ma jakąś przyczynę. Im bardziej skomplikowane auto, tym więcej potencjalnych przyczyn. Głupi alternator i jego potencjalny "pad" będzie zależał od jego umieszczenia, a nie starości.

Ta niesprawiedliwa opinia, że stare auto się rozkraczy wynika z tego, że jest wygłaszana na podstawie aut, o których nic nie wiemy. Nie znamy historii samochodu, nie znamy wieku czy przebiegu konkretnych elementów, które są źródłem unieruchomienia.

Samochód, który ma 20 lat i 300.000 km przebiegu będzie dla właściciela pewniejszy niż samochód, który jest tydzień temu odebrany z salonu. Warunek? Właściciel 20 lat temu odebrał to auto z salonu i zna jego historię. Ale nie możemy pomijać też jaki to samochód. Inną pewność da Seicento, inną Citroen XM.

Można też porównywać Dacię Logan 1.2 z Renault 25. Można porównywać Nissana Sunny diesel z BMW 530d. Wnioski za każdym razem będą inne. A historii różnych ludzi...tysiące.

Najważniejsze jest jednak to, że poczucie, wyobrażenie, nadzieja, pewność, która siedzi tylko w ludzkiej głowie to jedno, a technika, która działa bądź nie w takich, a nie innych warunkach, po prostu czysta fizyka to drugie. Próba skompresowania tego do hasła, które ma zawierać jakąś prawdę bądź radę użyteczną jest jak pobudzanie wrażeń wzrokowych designem. Czyli 100-procentowym kłamstwem.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu bym nie generalizował. Awaria, która unieruchamia samochód ma jakąś przyczynę. Im bardziej skomplikowane auto, tym więcej potencjalnych przyczyn. Głupi alternator i jego potencjalny "pad" będzie zależał od jego umieszczenia, a nie starości.

Ta niesprawiedliwa opinia, że stare auto się rozkraczy wynika z tego, że jest wygłaszana na podstawie aut, o których nic nie wiemy. Nie znamy historii samochodu, nie znamy wieku czy przebiegu konkretnych elementów, które są źródłem unieruchomienia.

Samochód, który ma 20 lat i 300.000 km przebiegu będzie dla właściciela pewniejszy niż samochód, który jest tydzień temu odebrany z salonu. Warunek? Właściciel 20 lat temu odebrał to auto z salonu i zna jego historię. Ale nie możemy pomijać też jaki to samochód. Inną pewność da Seicento, inną Citroen XM.

Można też porównywać Dacię Logan 1.2 z Renault 25. Można porównywać Nissana Sunny diesel z BMW 530d. Wnioski za każdym razem będą inne. A historii różnych ludzi...tysiące.

Najważniejsze jest jednak to, że poczucie, wyobrażenie, nadzieja, pewność, która siedzi tylko w ludzkiej głowie to jedno, a technika, która działa bądź nie w takich, a nie innych warunkach, po prostu czysta fizyka to drugie. Próba skompresowania tego do hasła, które ma zawierać jakąś prawdę bądź radę użyteczną jest jak pobudzanie wrażeń wzrokowych designem. Czyli 100-procentowym kłamstwem.

 

Pozdrawiam.

 

Dobrze napisane. Miałem auta dużo nowsze niż obecne, gdzie z tyłu głowy cały czas kołatała mi się myśl czy gdzieś nie stanie.

Miałem auto 30 letnie którym mogłem pojechać w trasę bez zastanowienia.

Mam 15letnie, którym wybieram się do Hiszpanii z planem zrobienia min. 5000 km.

 

Wszystko to, to tylko gdybanie, miałem Mondeo z 1995 roku, jeździłem na codzień, w trasy, zaliczyłem wyjazd nad morze z półrocznym dzieckiem, a dwa dni po powrocie na autostradzie parę km od domu zatarłem silnik...

 

Podstawa to oprócz pewności mieć drugie zabezpieczenie - i przy starym aucie i przy nowym.

 

Przypomniała mi się historia dobrego znajomego mojej mamy, który przesiedział w parotygodniowym Passacie B6 dwie godziny gdzieś w drodze do Krakowa, po czym musiał wybić szybę bo by się udusił w końcu. Padła elektronika, zdołał zjechać na pobocze, auto zamknięte, zamki nie działają, zapłon nie działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


i teraz pytanie ile takie auto pojeździ z Freda drezyną na ogonie?, czy po pierwszym zjeździe z czarnego nie spali sprzęgła ?

 

Znajomy ma Sorrento z 2013 z dieslem i automatem. Katuje to auto ciągnąc przyczepy z końmi i nic mu się nie dzieje. Tylko kosztowało 150 kzł. Nie sądzę jednak żeby z nowym, tanim było tak dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Przypomniała mi się historia dobrego znajomego mojej mamy, który przesiedział w parotygodniowym Passacie B6 dwie godziny gdzieś w drodze do Krakowa, po czym musiał wybić szybę bo by się udusił w końcu. Padła elektronika, zdołał zjechać na pobocze, auto zamknięte, zamki nie działają, zapłon nie działa.

To chyba raczej bajka z mchu i paproci :hehe:

Przecież auto nie jest hermetyczne to jak się można udusić, chyba, że chodzi o gorąco/zimno :hmm:

Tylko jest jeszcze jedno ale-przecież tam nie ma całkowicie elektrycznych zamków, da się je odblokować mechanicznie i żaden pad elektryki/elektroniki nie uniemożliwi otwarcia drzwi od środka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy ma Sorrento z 2013 z dieslem i automatem. Katuje to auto ciągnąc przyczepy z końmi i nic mu się nie dzieje. Tylko kosztowało 150 kzł. Nie sądzę jednak żeby z nowym, tanim było tak dobrze.

 

ale o tym pisałem, w miarę młode auto z 4x4 i mocniejszym silnikiem to min 100kzł 

dlatego nie dziwię się pomysłowi reanimacji terrano 

 

i o ile rozumiem idee walki z korozją, tak nie widzę sensu rozbierania na części pierwsze "dla zasady"

można powymieniać el gumowe - przewody hamulcowe, ew te w układzie chłodzenia itp ... przeglądnąć zawias, odświeżyć wnętrze i można jeździć

takie terrano nie jest skomplikowane i jak się ma zepsuć to daje znać ;)

to tylko te nowe wynalazki naszpikowane elektroniką mają kaprysy - staje i nie jadę 

vitara nigdy nie zrobiła mi problemów, raz jak zalałem przepływomierz to pokichała, ale przeszło samo  :phi: 

(ciekawe co by było w napakowanym elektroniką SUVie)

 

ja mam ten plus że nowe daje firma, dlatego staruszkę mogę trzymać dla zabawy  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu bym nie generalizował. Awaria, która unieruchamia samochód ma jakąś przyczynę. Im bardziej skomplikowane auto, tym więcej potencjalnych przyczyn. Głupi alternator i jego potencjalny "pad" będzie zależał od jego umieszczenia, a nie starości.

Ta niesprawiedliwa opinia, że stare auto się rozkraczy wynika z tego, że jest wygłaszana na podstawie aut, o których nic nie wiemy. Nie znamy historii samochodu, nie znamy wieku czy przebiegu konkretnych elementów, które są źródłem unieruchomienia.

Samochód, który ma 20 lat i 300.000 km przebiegu będzie dla właściciela pewniejszy niż samochód, który jest tydzień temu odebrany z salonu. Warunek? Właściciel 20 lat temu odebrał to auto z salonu i zna jego historię. Ale nie możemy pomijać też jaki to samochód. Inną pewność da Seicento, inną Citroen XM.

Można też porównywać Dacię Logan 1.2 z Renault 25. Można porównywać Nissana Sunny diesel z BMW 530d. Wnioski za każdym razem będą inne. A historii różnych ludzi...tysiące.

Najważniejsze jest jednak to, że poczucie, wyobrażenie, nadzieja, pewność, która siedzi tylko w ludzkiej głowie to jedno, a technika, która działa bądź nie w takich, a nie innych warunkach, po prostu czysta fizyka to drugie. Próba skompresowania tego do hasła, które ma zawierać jakąś prawdę bądź radę użyteczną jest jak pobudzanie wrażeń wzrokowych designem. Czyli 100-procentowym kłamstwem.

 

Pozdrawiam.

 

Przeczysz logice i fizyce. Awarie wynikają w miażdżącej większośći ze zużycia elementów, nie z ich fabrycznych wad. WIęc auto z przebiegiem 300kkm jest o 300kkm bliżej awarii niż auto z przebiegiem 0km.

Autem z 300kkm przebiegu miałbym lekkie obawy wybierać się w długą podróż nawet jeśli byłoby na oko w 100% sprawne. Siłą rzeczy musi w końcu coś paść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze napisane. Miałem auta dużo nowsze niż obecne, gdzie z tyłu głowy cały czas kołatała mi się myśl czy gdzieś nie stanie.

Miałem auto 30 letnie którym mogłem pojechać w trasę bez zastanowienia.

 

 

Tylko że powyższe to fobie a nie fakty. Można się bać nowych samochodów i na tej podstawie snuć teorie - ale po co? Fakty są nieubłagane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczysz logice i fizyce. Awarie wynikają w miażdżącej większośći ze zużycia elementów, nie z ich fabrycznych wad. WIęc auto z przebiegiem 300kkm jest o 300kkm bliżej awarii niż auto z przebiegiem 0km.

Autem z 300kkm przebiegu miałbym lekkie obawy wybierać się w długą podróż nawet jeśli byłoby na oko w 100% sprawne. Siłą rzeczy musi w końcu coś paść.

 

tak i nie ;)

IMO najlepsze jest auto pomiędzy 30-100kkm - co miało się zepsuć już się zepsuło, a jeszcze nie zdążyło sie zużyć

 

ostatnio w jakimś wątku było że im strsze tym lepsze, bo choroby wieku dziecięcego zostały wyeliminowane ;)

i faktycznie jeśli na bierząco wymieniasz i serwisujesz to auto nie powinno sprawić problemów

co innego kupić auto z przebiegiem 300kkm i nim jechać w podróż  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


tak i nie
IMO najlepsze jest auto pomiędzy 30-100kkm - co miało się zepsuć już się zepsuło, a jeszcze nie zdążyło sie zużyć

 

Teoretycznie tak, chociaż niektórzy producenci nie są takimi optymistami (patrz np. wyłączenia gwarancji w Kiach).

 


ostatnio w jakimś wątku było że im strsze tym lepsze, bo choroby wieku dziecięcego zostały wyeliminowane

 

Tu chyba chodziło o staż modelu na rynku, nie o wiek egzemplarza.

 


i faktycznie jeśli na bierząco wymieniasz i serwisujesz to auto nie powinno sprawić problemów
co innego kupić auto z przebiegiem 300kkm i nim jechać w podróż  

 

Teoretycznie, bo w obu przypadkach nie wiesz co będzie trzeba wymienić jutro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś miał codziennie do tego renesansowego kominka ładować tony opału i wiecznie chodzić umorusany to w końcu być może spojrzałbyś w stronę kolesia, który siedząc w fotelu i popijając wino zmienia sobie temperaturę smartfonem.

 

Idealnym rozwiązaniem jest posiadanie nowego pieca sterowanego smartfonem ORAZ renesansowego kominka, w którym sobie od czasu do czasu w weekend rozpalisz żeby mieć romantyczny wieczór.

 

Ja nie jestem przeciwnikiem starych aut, lecz - tak jak w przykładzie powyżej - widzę ich ogromne wady w codziennym użytkowaniu w warunkach, których nie brano pod uwagę przy ich tworzeniu.

 

Co do tych wad to bym się powaznie kłócił, bo jest to mocno subiektywne - ja osobiście uważam że nie ma przeciwskazań w użytkowaniu na co dzień starego auta, w końcu do tego własnie zostało stworzone ;) Oczywiście użytkowanie Mercedesa W123 różni się znacząco od użytkowania Citroena DS no ale stara motoryzacja tak już miała że była bardziej autorska i różnorodna ;]

 

A co do dyskusji o stare vs nowe. Ja też wbrew pozorom uważam że nowe auto to spokój. Tylko kosztem paskudnego wyglądu (moja subiektywna opinia) i niestety przynalezności do "systemu producenta". A mnie to wkurza. I jeszcze dodatkowo drażni mnie jak siedzę w nowym aucie to że czuć jego korporacyjne korzenie. Czuć tą bezduszną maszynę która go tworzyła, że długo myślano nad tym co kiedy ma się popsuć, i jak wykorzystać w tapicerce to tony zmielonego PETa. ;]

 

osobiście jakbym miał codziennie wstawac rano, wsiadac w takie coś, takiego paskudnego pokemona ;]

 

toyota-auris-touring-sports-2.jpg?itok=E

 

i jechać do mojej korpo pracy to podciąłbym się po tygodniu. Suchą bułką ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych wad to bym się powaznie kłócił, bo jest to mocno subiektywne - ja osobiście uważam że nie ma przeciwskazań w użytkowaniu na co dzień starego auta, w końcu do tego własnie zostało stworzone ;) Oczywiście użytkowanie Mercedesa W123 różni się znacząco od użytkowania Citroena DS no ale stara motoryzacja tak już miała że była bardziej autorska i różnorodna ;]

 

A co do dyskusji o stare vs nowe. Ja też wbrew pozorom uważam że nowe auto to spokój. Tylko kosztem paskudnego wyglądu (moja subiektywna opinia) i niestety przynalezności do "systemu producenta". A mnie to wkurza. I jeszcze dodatkowo drażni mnie jak siedzę w nowym aucie to że czuć jego korporacyjne korzenie. Czuć tą bezduszną maszynę która go tworzyła, że długo myślano nad tym co kiedy ma się popsuć, i jak wykorzystać w tapicerce to tony zmielonego PETa. ;]

 

osobiście jakbym miał codziennie wstawac rano, wsiadac w takie coś, takiego paskudnego pokemona ;]

 

toyota-auris-touring-sports-2.jpg?itok=E

 

i jechać do mojej korpo pracy to podciąłbym się po tygodniu. Suchą bułką ;]

 

Ale to są subiektywne argumenty z którymi ja nigdy nie polemizuję. Jeśli wolisz Twoje od takiego - wszystko gra. Problemy są tylko gdy ktoś próbuje udowadniać że stare jest obiektywnie lepsze w każdych okolicznościach. Otóż nie w każdych.

:ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oraz to że nie nadają sie do dalekich podróży z rodziną i dzieciakami (nie dotyczy Konika z jego zapleczem)

w razie awarii na jakimś zadupiu na końcu Europy gdzie PolskiBus nie dojeżda auto kilkunastoletnie można zepchnąć ze skarpy bo nie opłaca się go ściągać do PL

owszem można naprawić za euro czyli z mnożnikiem x4 jeśli to Eur. Zach., lub wydłużyć pobyt np. w Rumunii o 2 tygodnie i naprawiac lokalnie :) jeśli to Eur. Wsch.

jeśli ktoś nie chce lub nie może zrobić w/w to bo musi np. wrócic do roboty, to jedyną opcją jest auto nowe/młode z gwarancją ogólnoeuropejską połaczoną z assistance i autem zastępczym

oczywiście że się nadają. bo naprawi jest KAŻDY warsztat na miejscu... a po drugie... jeśli wogóle się zepsują. pamiętaj że wątek jest o renowacji starego, a nie wzięciu piperwszego lepszego szrota w wyprawę po europie.

po trzecie... oszczędziwszy w ww. sposób (tj. mając stare i dbając o nie) na głupiej amortyzacji nowego auta te przykładowe 40 tys przez 5 lat... mozesz w tym wypadku wydać 5 na sciągnięcie popsutego do kraju i wynajęcie innego na miejscu... jestes jeszcze 35 tysia do przodu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych wad to bym się powaznie kłócił, bo jest to mocno subiektywne - ja osobiście uważam że nie ma przeciwskazań w użytkowaniu na co dzień starego auta, w końcu do tego własnie zostało stworzone ;) Oczywiście użytkowanie Mercedesa W123 różni się znacząco od użytkowania Citroena DS no ale stara motoryzacja tak już miała że była bardziej autorska i różnorodna ;]

 

A co do dyskusji o stare vs nowe. Ja też wbrew pozorom uważam że nowe auto to spokój. Tylko kosztem paskudnego wyglądu (moja subiektywna opinia) i niestety przynalezności do "systemu producenta". A mnie to wkurza. I jeszcze dodatkowo drażni mnie jak siedzę w nowym aucie to że czuć jego korporacyjne korzenie. Czuć tą bezduszną maszynę która go tworzyła, że długo myślano nad tym co kiedy ma się popsuć, i jak wykorzystać w tapicerce to tony zmielonego PETa. ;]

 

osobiście jakbym miał codziennie wstawac rano, wsiadac w takie coś, takiego paskudnego pokemona ;]

 

toyota-auris-touring-sports-2.jpg?itok=E

 

i jechać do mojej korpo pracy to podciąłbym się po tygodniu. Suchą bułką ;]

a co masz do PET? to akurat piękne, ze jest materiał w 100% przetwarzalny, tani i dostępny, o tylu zastosowaniach :) to jest obiektywnie pozytywny aspekt... cała reszta o której piszesz... smuteczek, i będzie tylko gorzej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to są subiektywne argumenty z którymi ja nigdy nie polemizuję. Jeśli wolisz Twoje od takiego - wszystko gra. Problemy są tylko gdy ktoś próbuje udowadniać że stare jest obiektywnie lepsze w każdych okolicznościach. Otóż nie w każdych.

:ok:

 

oczywiście że nie, sam miałem nowe auta jak jeździłem 100kkm rocznie. A i tak zdarzyło sie że dały w d... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co masz do PET? to akurat piękne, ze jest materiał w 100% przetwarzalny, tani i dostępny, o tylu za stosowaniach :) to jest obiektywnie pozytywny aspekt..

 

ja się cieszę z tego że jest PET, że jest ekologia i w ogóle jestem za tym żeby wszyyscy ludzie chodzili do kościoła, jeździli przepisowo i bezpiecznie. Wszyscy poza mną ;]:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Przeczysz logice i fizyce. Awarie wynikają w miażdżącej większośći ze zużycia elementów, nie z ich fabrycznych wad. WIęc auto z przebiegiem 300kkm jest o 300kkm bliżej awarii niż auto z przebiegiem 0km.

Zużycie elementów w większości przypadków nie powoduje unieruchomienia pojazdu i jest do przewidzenia. Samochód, który ma 300 kkm na liczniku, nie ma elementów, które tyle samo przejechały w tym aucie (znaczy ma, ale nie wszystkie). Przez te 20 lat właściciel wymieniał elementy, które się zużywały lub informowały (np. hałasem), że za niedługo przestaną działać. Wady fabryczne dotyczą prawie wszystkich, nowych samochodów, ale starych już nie. Kierowca jest w stanie zapobiec awarii w starym aucie (np. wykręcić świece, ocenić ich stan, wymienić, wymienić paski, napinacze, usunąć wycieki, zregenerować alternator, wymienić akumulator itp.) dużo skuteczniej niż w aucie nowym, w którym co można zrobić? Albo się będzie miało szczęście, albo nie.

Problem polega na tym, że to kierowcy źle podchodzą do samochodów nowych i używanych. Na codzień mam doświadczenia takie, że ludzie cackają się z nowymi samochodami, nie pozwalają trzaskać drzwiami, dotykać palcami lakieru czy wciskać gaz zbyt głęboko, a samochody stare traktują "z buta", nie kontrolują płynów, nie hamują przed progami zwalniającymi itp. A powinno się robić dokładnie odwrotnie. Katować można auto nowe, a samochód stary wymaga dużo wyższej kultury technicznej, wymaga więcej czasu, troski i wyczucia. Samochody powinno się traktować jak ludzi. To o starszych trzeba dbać, podać im rękę, a nie karmić silnego, rosłego 25-latka.

Powód jest tylko jeden. Nowe auto jest warte 40 kzł, a stare 4 kzł i ludziom wydaje się, że te auta to są banknoty. Zgubić 4 kzł to inna strata niż 40 kzł.

Natomiast stare auto, któremu poświęca się czas, uwagę na czysto techniczne detale w sposób świadomy, odda dokładnie tyle, ile się mu poświęciło. Stare auto nie wybacza tylko braku uwagi i jeśli nasza jazda ma się ograniczyć tylko do kręcenia kierownicą to nowe auto pewnie okaże się pewniejsze, ale potencjał pewności większy ma staruszek.

 

Gdyby ktoś mi powiedział, że mam za tydzień jechać dookoła świata i nie będę miał żadnego wsparcia, assistance itp. to oczywiste, że pewniej czułbym się w moim A4 B5, które ma 19 lat, a ja mam je 9 lat niż w nowym A4 B9 z salonu.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zużycie elementów w większości przypadków nie powoduje unieruchomienia pojazdu i jest do przewidzenia. Samochód, który ma 300 kkm na liczniku, nie ma elementów, które tyle samo przejechały w tym aucie (znaczy ma, ale nie wszystkie). Przez te 20 lat właściciel wymieniał elementy, które się zużywały lub informowały (np. hałasem), że za niedługo przestaną działać. Wady fabryczne dotyczą prawie wszystkich, nowych samochodów, ale starych już nie. Kierowca jest w stanie zapobiec awarii w starym aucie (np. wykręcić świece, ocenić ich stan, wymienić, wymienić paski, napinacze, usunąć wycieki, zregenerować alternator, wymienić akumulator itp.) dużo skuteczniej niż w aucie nowym, w którym co można zrobić? Albo się będzie miało szczęście, albo nie.

Problem polega na tym, że to kierowcy źle podchodzą do samochodów nowych i używanych. Na codzień mam doświadczenia takie, że ludzie cackają się z nowymi samochodami, nie pozwalają trzaskać drzwiami, dotykać palcami lakieru czy wciskać gaz zbyt głęboko, a samochody stare traktują "z buta", nie kontrolują płynów, nie hamują przed progami zwalniającymi itp. A powinno się robić dokładnie odwrotnie. Katować można auto nowe, a samochód stary wymaga dużo wyższej kultury technicznej, wymaga więcej czasu, troski i wyczucia. Samochody powinno się traktować jak ludzi. To o starszych trzeba dbać, podać im rękę, a nie karmić silnego, rosłego 25-latka.

Powód jest tylko jeden. Nowe auto jest warte 40 kzł, a stare 4 kzł i ludziom wydaje się, że te auta to są banknoty. Zgubić 4 kzł to inna strata niż 40 kzł.

Natomiast stare auto, któremu poświęca się czas, uwagę na czysto techniczne detale w sposób świadomy, odda dokładnie tyle, ile się mu poświęciło. Stare auto nie wybacza tylko braku uwagi i jeśli nasza jazda ma się ograniczyć tylko do kręcenia kierownicą to nowe auto pewnie okaże się pewniejsze, ale potencjał pewności większy ma staruszek.

 

Gdyby ktoś mi powiedział, że mam za tydzień jechać dookoła świata i nie będę miał żadnego wsparcia, assistance itp. to oczywiste, że pewniej czułbym się w moim A4 B5, które ma 19 lat, a ja mam je 9 lat niż w nowym A4 B9 z salonu.

 

Pozdrawiam.

 

:mlotek: 

 

Co więcej... mentalnie ludzie wlasnie nie dorosli w PL do podejścia o które pyta autor wątku. U nas nadal pokutuje, podejście... że jak jadę do Warsztatu z nowym autem i zapłacę za przegląd uczciwe 1000 PLN to jest ok (bo to tylkok 1/40 ceny auta). 

Ale jak pojadę autem 15 letnim na ten sam serwis... to przecież "Polak" powinien zapłacić 200 PLN. bo przecież to skandal płącić 1000 PLN za naprawdę auta wartego 8 tys PLN!

 

Jeśli ktoś tylko mentalnie przeskoczy tą pokusę porónywania kosztu serwisu vs rynkowa wartość auta, to zaczyna się wszystko kleić... stare auto jest jak abonament w TMobile... dostajesz telefon za 1 PLN, ale potem płacisz za niego co miesiąc... 

 

jak tylko powyższe dotrze i się przyjmie - pojawia się świat pragmatyzmu i argumentów za i przeciw... a nie "bo nowe to nowe i kropka"...  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście że się nadają. bo naprawi jest KAŻDY warsztat na miejscu... a po drugie... jeśli wogóle się zepsują. pamiętaj że wątek jest o renowacji starego, a nie wzięciu piperwszego lepszego szrota w wyprawę po europie.

po trzecie... oszczędziwszy w ww. sposób (tj. mając stare i dbając o nie) na głupiej amortyzacji nowego auta te przykładowe 40 tys przez 5 lat... mozesz w tym wypadku wydać 5 na sciągnięcie popsutego do kraju i wynajęcie innego na miejscu... jestes jeszcze 35 tysia do przodu :)

pisałem wcześniej, wyczekiwana i zaplanowana podróż jest zepsuta.....zazwyczaj jest to zaplanowany trip z zabookowanymi noclegami, a zastepcze auto po paru dniach trzeba oddać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pisałem wcześniej, wyczekiwana i zaplanowana podróż jest zepsuta.....zazwyczaj jest to zaplanowany trip z zabookowanymi noclegami, a zastepcze auto po paru dniach trzeba oddać...

 

no, dlatego jeśli jechac gdzies dalej starym autem to tylko czymś w stylu stare Volvo, Mercedes itp. Nie zaryzykowałbym dalekiej jazdy Fiatem Tipo albo czymś w tym stylu ;] stare auto staremu autu nie równe.

 

DSC_4894.jpg

 

DSC_9699.jpg

 

DSC_3300.jpg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stare auto nie wybacza tylko braku uwagi i jeśli nasza jazda ma się ograniczyć tylko do kręcenia kierownicą to nowe auto pewnie okaże się pewniejsze, ale potencjał pewności większy ma staruszek.

i tak w sumie powinno byc.Auto to narzędzie,zapewniam mu tylko przeglady i tyle.Od kiedy kupilem sobie do jazdy na codzien tak zwanego tluczenia po miescie BMW E39 to codziennie zauwazylem ze cos przy nim musze grzebac,czytac fora bo cos mnie tam zaczyna niepokoic w jego pracy itp.Mase czasu ucieka przez palce,ktory mozna poswiecic np rodzinie.

Dlatego dochodze do konkluzji ze stare auta tylko dla pasjonatów co maja za duzo czasu i pieniedzy.Swiety spokoj nie ma przelicznika.To jest dokladnie jak z czlowiekiem stare to stare i nci nei zrobisz.Mozna co chwila cos wymieniac,kombinowac itp ale uzywanie tego do codziennego tlueczenia jest z deka meczace.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pisałem wcześniej, wyczekiwana i zaplanowana podróż jest zepsuta.....zazwyczaj jest to zaplanowany trip z zabookowanymi noclegami, a zastepcze auto po paru dniach trzeba oddać...

ale wypozyczenie zajmuje 2h... a oddanie auta da się teżzorganizować... zwlaszcza ze budzet masz ogromny... bo oszczedziles na amortyzacji :)

 

poza tym tak jak pipp napisał... pewniejsze jest stare i znane, niż nowe z salonu... nawet assistance Ci nie pomoże, jak robisz wakacje turbo i masz zabookowane noclegi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i tak w sumie powinno byc.Auto to narzędzie,zapewniam mu tylko przeglady i tyle.Od kiedy kupilem sobie do jazdy na codzien tak zwanego tluczenia po miescie BMW E39 to codziennie zauwazylem ze cos przy nim musze grzebac,czytac fora bo cos mnie tam zaczyna niepokoic w jego pracy itp.Mase czasu ucieka przez palce,ktory mozna poswiecic np rodzinie.

Dlatego dochodze do konkluzji ze stare auta tylko dla pasjonatów co maja za duzo czasu i pieniedzy.Swiety spokoj nie ma przelicznika.To jest dokladnie jak z czlowiekiem stare to stare i nci nei zrobisz.Mozna co chwila cos wymieniac,kombinowac itp ale uzywanie tego do codziennego tlueczenia jest z deka meczace.

 

po prostu kupiłeś złe BMW, zresztą niestety musze obiektywnie przyznać że BMW wymaga sporo większej uwagi niż Volvo czy Mercedes. Niestety, bo jest w sumie najfajniejsze. Ale tak czy siak - jakbyć kupił E34 albo E32 (najlepiej z MT ;] ) to by już było sporo lepiej jeśli chodzi o naprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i tak w sumie powinno byc.Auto to narzędzie,zapewniam mu tylko przeglady i tyle.Od kiedy kupilem sobie do jazdy na codzien tak zwanego tluczenia po miescie BMW E39 to codziennie zauwazylem ze cos przy nim musze grzebac,czytac fora bo cos mnie tam zaczyna niepokoic w jego pracy itp.Mase czasu ucieka przez palce,ktory mozna poswiecic np rodzinie.

Dlatego dochodze do konkluzji ze stare auta tylko dla pasjonatów co maja za duzo czasu i pieniedzy.Swiety spokoj nie ma przelicznika.To jest dokladnie jak z czlowiekiem stare to stare i nci nei zrobisz.Mozna co chwila cos wymieniac,kombinowac itp ale uzywanie tego do codziennego tlueczenia jest z deka meczace.

 

nie rozumiem z powyższego wywodu, dlaczego starego auta nie odstawisz poprostu częściej do zaprzyjaźnionego mechanika? czemu korzystasz z ASO google, skoro możesz je traktować jak "nowe" tylko trochę częśćiej?

tak rozważając postawione wcześniej pytanie... biorąc pod uwagę wyjazd na narty w marcu 2016 - 2600 km w obie strony... po zastanowieniiu: zaufałbym tak samo P508 z nalotem obecnie 80kkm, jak 20 letniemu E38... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem z powyższego wywodu, dlaczego starego auta nie odstawisz poprostu częściej do zaprzyjaźnionego mechanika? czemu korzystasz z ASO google, skoro możesz je traktować jak "nowe" tylko trochę częśćiej?

generalnie w takim aucie pasowalo by wymienic WSZYSTKO,co pewnie by przekroczyło wartosc nowej "piatki".Naprawia sie to co aktualnie wymaga ingerencji a niestety dzieje sie to co chwila.Bo co dobrego moze czlowieka spotkac w aucie co ma 350-400tys km. to juz zbliza sie pod granice jego zywotnosci.Silnik i inne podzespoly wymieni ale blachy i nie wiem jak to nazwac "rama" to juz powazniejsza sprawa. Mówie sumarycznie w kosztach pewnie bardziej oplaca sie utrzymywac dziadka,ale pasuje jak najwiecej samemu przy tym grzebac mechanik zawsze zedrze.Nie kazdy ma umiejetnosci i czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zużycie elementów w większości przypadków nie powoduje unieruchomienia pojazdu i jest do przewidzenia. Samochód, który ma 300 kkm na liczniku, nie ma elementów, które tyle samo przejechały w tym aucie (znaczy ma, ale nie wszystkie). Przez te 20 lat właściciel wymieniał elementy, które się zużywały lub informowały (np. hałasem), że za niedługo przestaną działać. Wady fabryczne dotyczą prawie wszystkich, nowych samochodów, ale starych już nie. Kierowca jest w stanie zapobiec awarii w starym aucie (np. wykręcić świece, ocenić ich stan, wymienić, wymienić paski, napinacze, usunąć wycieki, zregenerować alternator, wymienić akumulator itp.) dużo skuteczniej niż w aucie nowym, w którym co można zrobić? Albo się będzie miało szczęście, albo nie.

Problem polega na tym, że to kierowcy źle podchodzą do samochodów nowych i używanych. 

 

kilka lat powoziłem w123, auto miało wtedy ponad 20lat i pewnie mln km na kołach

po części masz rację, jak coś się psuło to dawało znać i a często dawało się naprawić przysłowiowym drutem

np cięknąca pompa, wlany uszczelniacz załatwił sprawę ;)

więc faktycznie awaria 1000 czy 2000km od domu może być prostsza do usunięcia, zwłaszcza w krajach gdzie większość aut ma te 10-15lat

nie wiem jak by było np w holandii czy innej belgi, skandynawii

 

z drugiej strony auto potrafiło zaskoczyć, np złożoym przednim kołem, bo mocowanie drążka przegniło 

albo pęknięty przewód hamulcowy i wpadający pedał hamulca przed skrzyżowaniem  :phi:

oczywiście powyższe można wyeliminować sprawdzając dokładnie auto, pytanie na ile % czy czegoś nie przegapimy

i ile będzie takie utrzymanie kosztowało  :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kilka lat powoziłem w123, auto miało wtedy ponad 20lat i pewnie mln km na kołach

po części masz rację, jak coś się psuło to dawało znać i a często dawało się naprawić przysłowiowym drutem

np cięknąca pompa, wlany uszczelniacz załatwił sprawę ;)

więc faktycznie awaria 1000 czy 2000km od domu może być prostsza do usunięcia, zwłaszcza w krajach gdzie większość aut ma te 10-15lat

nie wiem jak by było np w holandii czy innej belgi, skandynawii

 

z drugiej strony auto potrafiło zaskoczyć, np złożoym przednim kołem, bo mocowanie drążka przegniło 

albo pęknięty przewód hamulcowy i wpadający pedał hamulca przed skrzyżowaniem  :phi:

oczywiście powyższe można wyeliminować sprawdzając dokładnie auto, pytanie na ile % czy czegoś nie przegapimy

i ile będzie takie utrzymanie kosztowało  :hmm:

 

zgnita beczka o bańce przebiegu to jest dośc ciekawy przykład starego auta na co dzień ;)

ale np taka

 

http://www.marktplaats.nl/a/auto-s/mercedes-benz/m950038157-mercedes-benz-w123-230-1978-zeer-nette-staat.html?c=a2384ef0ece270f44503df9f8598c624&previousPage=lr

 

? ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


i tak w sumie powinno byc.Auto to narzędzie

Nie jestem przekonany, że tak powinno być. Nawet gdybym tak samochodów nie lubił jak lubię, ta skrzynka na kołach ma tak ogromny wpływ na moje życie, że nie wiem czy miałbym odwagę powiedzieć, że to tylko narzędzie. Może aż narzędzie, a jak sobie uświadomię do czego to...szok!

Nie wiem czy z rodziny da się wykluczyć dom/mieszkanie, psa i samochód...


Od kiedy kupilem sobie do jazdy na codzien tak zwanego tluczenia po miescie BMW E39 to codziennie zauwazylem ze cos przy nim musze grzebac,

Rozumiem to. Sam wymieniłem używanego Golfa żony ("czwórka" z 1999 r.) na nowego Swifta. Ale musimy też rozgraniczyć. Stare auto kupione jako stare i stare auto kupione jako nowe. Różnica znacząca.


Dlatego dochodze do konkluzji ze stare auta tylko dla pasjonatów co maja za duzo czasu i pieniedzy.

Być może, ale nie w aspekcie realnej pewności dojechania do celu. Chociaż nie można deprecjonować pewności wyimaginowanej bo poczucie to poczucie.


Mozna co chwila cos wymieniac,kombinowac itp ale uzywanie tego do codziennego tlueczenia jest z deka meczace.

To już zależy od podejścia. Można kupić mieszkanie za gotówkę, a można wziąć na kredyt we frankach i co miesiąc emocjonować się kursem. Z samochodem można też co miesiąc pakować 1000 zł za wymiany. Lub wydać 10000 zł, żeby przez rok tego nie robić. Wszystko jest w głowie właściciela, a każda decyzja ma swoje konsekwencje.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

generalnie w takim aucie pasowalo by wymienic WSZYSTKO,co pewnie by przekroczyło wartosc nowej "piatki".Naprawia sie to co aktualnie wymaga ingerencji a niestety dzieje sie to co chwila.Bo co dobrego moze czlowieka spotkac w aucie co ma 350-400tys km. to juz zbliza sie pod granice jego zywotnosci.Silnik i inne podzespoly wymieni ale blachy i nie wiem jak to nazwac "rama" to juz powazniejsza sprawa. Mówie sumarycznie w kosztach pewnie bardziej oplaca sie utrzymywac dziadka,ale pasuje jak najwiecej samemu przy tym grzebac mechanik zawsze zedrze.Nie kazdy ma umiejetnosci i czas.

 

Kolega wyżej miał na myśli trochę inny tok rozumowania - ja też mam E39, w 9 miesięcy zrobiłem nią 20000km bez żadnej awarii, ale jak tylko coś "słyszę" to od razu interweniuję. Choć w zasadzie zdarzyło się to dwa razy - raz wisko załączało się głośniej niż zwykle, odstawiłem auto na 3 godziny do mechanika i mam już nowe, a parę dni temu zauważyłem że webasto nie dogrzewa mi wnętrza, włącza się, pochodzi kilka minut i koniec.

Zamiast grzebać odstawiłem do warsztatu który specjalizuje się w ogrzewaniu postojowym.

 

Mógłbym, jak to napisałeś, posiedzieć na forach, poczytać i z reguły tak robię, ale głównie po to żeby nie dać się naciągnąć i zajmuje mi to kwadrans, żeby zorientować się w podstawowych problemach. Przy webasto np. wiem, że mógł się zapchać filtr paliwa, ale nie mam czasu grzebać, dlatego stoi u mechanika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

auto potrafiło zaskoczyć, np złożoym przednim kołem, bo mocowanie drążka przegniło 

albo pęknięty przewód hamulcowy i wpadający pedał hamulca przed skrzyżowaniem  :phi:

oczywiście powyższe można wyeliminować sprawdzając dokładnie auto, pytanie na ile % czy czegoś nie przegapimy

i ile będzie takie utrzymanie kosztowało  :hmm:

Nie wiem na ile trafne jest połączenie zaskoczenia z korozją. Korozja to proces stary jak świat, dość powolny i widoczny.

Przewody hamulcowe zarówno sztywne jak i elastyczne są jak olej. Co jakiś czas, trzeba wymienić. Nie da się samochodu traktować jak dziecka. Najpierw lulamy dzień i noc, potem "kiedy wrócisz", a potem "może byś chociaż zadzwonił raz na rok". To nie tak.

Co można przegapić? Im więcej komplikacji w aucie, tym więcej można przegapić, dość oczywiste. Ale to od nas zależy czy np. demontaż zbiornika paliwa i wyjęcie pompy to działanie prewencyjne czy przegięcie. Koszty z całą pewnością dzielą się na koszty czasowe i koszty pieniężne. Nigdy nie będzie tak, że ktoś włoży 90 tys. zł za naprawę W124, które mógłby wydać na nowego Avensisa. Ale czas to już inna para butów.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

generalnie w takim aucie pasowalo by wymienic WSZYSTKO,co pewnie by przekroczyło wartosc nowej "piatki".Naprawia sie to co aktualnie wymaga ingerencji a niestety dzieje sie to co chwila.Bo co dobrego moze czlowieka spotkac w aucie co ma 350-400tys km. to juz zbliza sie pod granice jego zywotnosci.Silnik i inne podzespoly wymieni ale blachy i nie wiem jak to nazwac "rama" to juz powazniejsza sprawa. Mówie sumarycznie w kosztach pewnie bardziej oplaca sie utrzymywac dziadka,ale pasuje jak najwiecej samemu przy tym grzebac mechanik zawsze zedrze.Nie kazdy ma umiejetnosci i czas.

 

dlaczego chcesz wszystko wymieniać? mechanicznie możesz się podjąć wymiany wszystkie el. eksploatacyjnych(zawieszenie, hamulce, napęd, el. gumowe, czy inne zalecane do wymiany co 4, 5, 10 lat) i koszta nie są zabójcze... nie wymienia się dyfra jak chodzi i jest serwisowany, piast itp.

koszta... nie przekroczą nowej pandy, a gdzie nowe bmw 5...

 

nawet w mojej nietaniej BMW koszta mechaniki (ppomijając remont silnika) nie przekroczyły chyba 12 tysięcy (wliczając nowe felgi i opony), a mam zrobione praktycznie wszystko z zawiasu (łącznie z tarczami kotwicznymi, które były lekko skorodowane, to przyszły nowe)...

 

rame po co wymieniać? BMW jest dobrze zakonserwowane. jak nie jest rozpieprzone po jazdach po budowach przez 15 lat w wersji camel trophy, to nic jej nie jest... 

 

pomijam tekst o 400 tys km jako granicy żywotności auta :) większość 13 latków w PL które ma na licznikach 145 tys ma tyle i jeszcze długo polatają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no, dlatego jeśli jechac gdzies dalej starym autem to tylko czymś w stylu stare Volvo, Mercedes itp. Nie zaryzykowałbym dalekiej jazdy Fiatem Tipo albo czymś w tym stylu ;] stare auto staremu autu nie równe.

Konik, lubię Twoja pasję i to że nie dajesz klasykom ginąć

ale takie foty do niczego nic nie pokazują, mam podobne jak byłem 10-latkiem w Grecji, Czarnogórze, Bułgarii i w Stambule ....

a jak miał 11 lat to klęknął w niedalekim DE psując weekend majowy w HR i IT

ja nie mam Twojego zaplecza, znajomości i czasu na zabawę ze starym autem....

stąd starociem daleko już nie pojadę...tylko nowy / młody

 

edit:

poza tym 11-latek to nie klasyk, tylko najgorszy rodzaj śmietnika - młody śmietnik :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konik, lubię Twoja pasję i to że nie dajesz klasykom ginąć

ale takie foty do niczego nic nie pokazują, mam podobne jak byłem 10-latkiem w Grecji, Czarnogórze, Bułgarii i w Stambule ....

a jak miał 11 lat to klęknął w niedalekim DE psując weekend majowy w HR i IT

ja nie mam Twojego zaplecza, znajomości i czasu na zabawę ze starym autem....

stąd starociem daleko już nie pojadę...tylko nowy / młody

 

no ale moje to nie są 10 latki ani nie 12 latki, poza tym poczekaj do lipca na fotę z 57 latkiem ;]

poza tym z całym szacunkiem - weekend to tak krótki okes czasu że nowa fura z assistance i tak spowoduje przykry poslizg w razie w ;)

poza tym - mnie jeszcze NIGDY nie spotkało nic złego starym autem w trasie. Nie licząc kapcia no ale... ;)

 

no ale przyznaję Ci przeciez rację, dla przeciętnego zjadacza chleba - nowe z gw. i tyle.

ale da sie inaczej, i nie jest to żaden kosmos, ba w takiej NL nikogo to nie dziwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ale moje to nie są 10 latki ani nie 12 latki, poza tym poczekaj do lipca na fotę z 57 latkiem ;]

poza tym z całym szacunkiem - weekend to tak krótki okes czasu że nowa fura z assistance i tak spowoduje przykry poslizg w razie w ;)

poza tym - mnie jeszcze NIGDY nie spotkało nic złego starym autem w trasie. Nie licząc kapcia no ale... ;)

 

no ale przyznaję Ci przeciez rację, dla przeciętnego zjadacza chleba - nowe z gw. i tyle.

ale da sie inaczej, i nie jest to żaden kosmos, ba w takiej NL nikogo to nie dziwi.

 

przy czym, co pisałem już wcześniej - złapanie kapcia w starym aucie powoduje, że zmieniasz koło... w nowym w 90% nie ma koła zapasowego, tylko czekasz na assisstance...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy czym, co pisałem już wcześniej - złapanie kapcia w starym aucie powoduje, że zmieniasz koło... w nowym w 90% nie ma koła zapasowego, tylko czekasz na assisstance...

cos Ci sie pomieszało. nowe jest nowe i pewniejsze... nowe kapcia nie złapie - to też tudzież poniekąd - nie potrzebuje koła zapasowego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko jest jeszcze jedno ale-przecież tam nie ma całkowicie elektrycznych zamków, da się je odblokować mechanicznie i żaden pad elektryki/elektroniki nie uniemożliwi otwarcia drzwi od środka.

to powiedz jak to zrobic?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba raczej bajka z mchu i paproci :hehe:

Przecież auto nie jest hermetyczne to jak się można udusić, chyba, że chodzi o gorąco/zimno :hmm:

Tylko jest jeszcze jedno ale-przecież tam nie ma całkowicie elektrycznych zamków, da się je odblokować mechanicznie i żaden pad elektryki/elektroniki nie uniemożliwi otwarcia drzwi od środka.

nie wiem, nie wnikam, taką historię dostałem i nie mam powodu nie wierzyć, bo nie jest to kuzyn sąsiada, tylko chłop którego znam...

chodziło o gorąco... na zewnątrz nie było jakoś super ciepło, lekko ponad dwadzieścia stopni, ale czas zrobił swoje...może słońce, nie wiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba raczej bajka z mchu i paproci :hehe:

Przecież auto nie jest hermetyczne to jak się można udusić, chyba, że chodzi o gorąco/zimno :hmm:

Tylko jest jeszcze jedno ale-przecież tam nie ma całkowicie elektrycznych zamków, da się je odblokować mechanicznie i żaden pad elektryki/elektroniki nie uniemożliwi otwarcia drzwi od środka.

 

nawiasem mówiąc, w E39 jak zablokujesz zamki z pilota a ktoś nie ogarnia centralnego przycisku na konsoli to z auta nie wyjdzie

nie wiem jak przy padzie prądu i mam nadzieję że się nie dowiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawiasem mówiąc, w E39 jak zablokujesz zamki z pilota a ktoś nie ogarnia centralnego przycisku na konsoli to z auta nie wyjdzie

nie wiem jak przy padzie prądu i mam nadzieję że się nie dowiem

Bo masz deadlocka, w pasztecie też jest, tylko że jak auto samo się rygluje to robi to bez deadlocka i można je otworzyć od środka klamką - kwestia bezpieczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo masz deadlocka, w pasztecie też jest, tylko że jak auto samo się rygluje to robi to bez deadlocka i można je otworzyć od środka klamką - kwestia bezpieczeństwa.

 

tam nastąpił pad wszystkiego w sekundzie, drzwi były zablokowane..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy czym, co pisałem już wcześniej - złapanie kapcia w starym aucie powoduje, że zmieniasz koło... w nowym w 90% nie ma koła zapasowego, tylko czekasz na assisstance...

 

już bez przesady, większość aut ma jednak zapas, choćby dojazdówkę 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.