Skocz do zawartości

zakup elektrycznego a zwrot $$


cezar55

Rekomendowane odpowiedzi

prawda to, że przy zakupie pojazdu elektrycznego np. skutera jest zwrot pewnej kwoty $$ wartości pojazdu,

podobno jest coś o tym w którymś Monitorze Polskim, ale nie mogę nic znaleźć,

 

wdzięczny będę za info

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nic takiego w Polsce nie ma. W zeszłym roku rząd zapowiedział że planują zachęty (m.in zerowa akcyza, niższy VAT, dopłaty do zakupu, budowa sieci stacji ładowania), ale nic nie zrobili, a żadnych pracach w tym kierunku też nie słyszałem. Coż - obiecać nic nie kosztuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jest to, że jak jest temat dotacji do samochodów elektrycznych to jest powszechny akcept takiego pomysłu. Jednocześnie Ci sami zwolennicy dotacji nie widzą powodów w pomocy państwa w ratowaniu przedsiębiorstw, pomocy przy kredytach walutowych, etc. Jedna dotacja cacy, a druga to be. Dziwne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakup hybrydy czy elektryka w PL jest srednio korzystny. I tak np w upaly nie dosc, ze elektrownie maja problem z chlodzeniem to jeszcze bysmy dowalili ladowanie elektrykow do kompletu. IMO lepiej podniesc podatek na diesele i dopiero z tych pieniedzy rozwijac elektrownie wodne, wiatrowe, sloneczne i dopiero pozniej elektryki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wujekcybul napisał:

IMO lepiej podniesc podatek na diesele i dopiero z tych pieniedzy rozwijac elektrownie wodne, wiatrowe, sloneczne i dopiero pozniej elektryki.

 

Ty, ale jak podniosą podatek na diesle to ludzie nie będą kupować diesli. To z czego rozwiniesz te elektrownie?

;l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, wujekcybul napisał:

Beda kupowac benzyny.

 

No. Podałeś więc przepis na: "jak zwiększyć sprzedaż benzyn", a nie na: "jak zwiększyć udział aut elektrycznych". Poza tym wszystko gra.

;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, wujekcybul napisał:

Zakup hybrydy czy elektryka w PL jest srednio korzystny. I tak np w upaly nie dosc, ze elektrownie maja problem z chlodzeniem to jeszcze bysmy dowalili ladowanie elektrykow do kompletu. IMO lepiej podniesc podatek na diesele i dopiero z tych pieniedzy rozwijac elektrownie wodne, wiatrowe, sloneczne i dopiero pozniej elektryki.

Oczywiscie, że nasze elektrownie by sobie nie poradziły. Blackaouty zaczną się i tak już niedługo.

Co masz na myśli przez "wyższy podatek na diesele"? 

O innych źródłach energii niż elektrownie węglowe, to rządów tej ciemnoty zaściankowej nie ma co marzyć - uparli się, że Polska węglem stoi i koniec. Na słońcu mogą się opalać, wodą się myją, a wiatry puszczają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Manx napisał:

Oczywiscie, że nasze elektrownie by sobie nie poradziły. Blackaouty zaczną się i tak już niedługo.

Co masz na myśli przez "wyższy podatek na diesele"? 

O innych źródłach energii niż elektrownie węglowe, to rządów tej ciemnoty zaściankowej nie ma co marzyć - uparli się, że Polska węglem stoi i koniec. Na słońcu mogą się opalać, wodą się myją, a wiatry puszczają.

Diesle w naszym kraju to zazwyczaj ulepy z zagranicy z wycietymi DPF i lejacymi wtryskami. Dlatego jako pierwszy krok nalezy wprowadzic podatek ekologiczny od starych dieseli. Jako nastepny powinna byc znizka przy zlomowaniu starego diesela. Dajmy na no - podatek VAT i wtedy taki srednio wyposazony kompakt 1.6 bylby w granicach 45k a klasa B jakies 35k. Biorac pod uwage srednia cene uzywek w PL - 30k to bylaby to rozsadna alternatywa. I dopiero z czasem jak bedziemy na to gotowi dawac znizki na hybrydy plug in i elektryki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, wujekcybul napisał:

Diesle w naszym kraju to zazwyczaj ulepy z zagranicy z wycietymi DPF i lejacymi wtryskami. Dlatego jako pierwszy krok nalezy wprowadzic podatek ekologiczny od starych dieseli. Jako nastepny powinna byc znizka przy zlomowaniu starego diesela. Dajmy na no - podatek VAT i wtedy taki srednio wyposazony kompakt 1.6 bylby w granicach 45k a klasa B jakies 35k. Biorac pod uwage srednia cene uzywek w PL - 30k to bylaby to rozsadna alternatywa. I dopiero z czasem jak bedziemy na to gotowi dawac znizki na hybrydy plug in i elektryki.

Zaraz by się odezwali właściciele diesli, że są dyskryminowani, że dlaczego nie ma podatku od starych benzynowych. Obniżka VAT na dużą skalę - no way, bo to najlepsze źródło dochodu skarbu państwa. Twoje rozwiązanie nie przejdzie - minister finansów by osiwiał a potem wyłysiał w ciągu godziny.

 

Jest w sumie na to inna metoda - podatek drogowy zależny od normy emisji spalin ujeżdżanego pojazdu płacony razem z przeglądem okresowym w SKP (czyli starszy=cześciej i więcej). Elektryki i hybrydy byłyby np. zwolnione, a państwo z wpływów z podatku dofinansowywałoby zakupy. 

 

A ja mam takie podejrzenie- rząd populistycznie mówi o samochodach elektrycznych, a nawet o tym że my sami swojego misia.... tfu samochód elektryczny na miarę naszych możliwości zrobimy, a tak naprawdę, to byłoby to im nie na rękę. Gadają tak, żeby ładnie to wyglądało. Więcej elektryków po pierwsze sprawiłoby, że spadłyby wpływy z podatków i opłat od paliw płynnych. Po drugie, jak też zauważyłeś, energetyka byłaby bardziej obciążona, no a to byłby ich problem, którego nie da się szybko i tanio rozwiązać. Mając to na uwadze, moim zdaniem, przez najbliższe kilka lat nie mamy co liczyć na jakieś rozwiązania zachęcające. Patrząc na elektryki całościowo, to w Polsce są one trochę bez sensu - emisji lokalnej tam gdzie jeżdżą wprawdzie nie ma, ale za to elektronie węglowe wyemitują sporo syfu za nie gdzieś kawałek dalej. Szkoda, bo jeździłem elektrykiem (i3) i bardzo mi się podobało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie dyskutujecie jak dowalic przecietnym zjadaczom chleba majacym stare auta zeby popularyzowac technologie aut elektrycznych ktora jeszcze sie na dobre nie rozwinela.

 

Ja rozumiem ze AK to ostoja ludzi sukcesu, zejdzcie jednak na ziemie, przecietnie jako Polacy nadal zarabiamy grosze i jezdzimy stara padlina bo nie mamy innego wyjscia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, t_kucyk napisał:

Tak sobie dyskutujecie jak dowalic przecietnym zjadaczom chleba majacym stare auta zeby popularyzowac technologie aut elektrycznych ktora jeszcze sie na dobre nie rozwinela.

 

Ja rozumiem ze AK to ostoja ludzi sukcesu, zejdzcie jednak na ziemie, przecietnie jako Polacy nadal zarabiamy grosze i jezdzimy stara padlina bo nie mamy innego wyjscia.

Za jakiś czas i elektryki zejdą pod strzechy. Więc warto o nich dyskutować bez uprzedzeń :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, rwIcIk napisał:

Za jakiś czas i elektryki zejdą pod strzechy. Więc warto o nich dyskutować bez uprzedzeń :)

 


Zauwaz ze dokladanie obciazen przecietnym Polakom aby "przekonac" ich do aut elektrycznych jest bledne.

 

Jesli przecietny nowy Golf z silnikiem elektrycznym bedzie kosztowal 70.000zl to ludzie zaczna je powoli kupowac. Najpierw klasa srednia jako auto do miasta, z rozwojem technologii pojdzie popyt. Jesli okaze sie ze sa to auta niezawodne, klientow bedzie wiecej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, t_kucyk napisał:

Tak sobie dyskutujecie jak dowalic przecietnym zjadaczom chleba majacym stare auta zeby popularyzowac technologie aut elektrycznych ktora jeszcze sie na dobre nie rozwinela.

 

Ja rozumiem ze AK to ostoja ludzi sukcesu, zejdzcie jednak na ziemie, przecietnie jako Polacy nadal zarabiamy grosze i jezdzimy stara padlina bo nie mamy innego wyjscia.

Wychodzi na to, że bogaci kupujący auta elektryczne chcą by zafundowali je im ci biedni;l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, t_kucyk napisał:

Tak sobie dyskutujecie jak dowalic przecietnym zjadaczom chleba majacym stare auta zeby popularyzowac technologie aut elektrycznych ktora jeszcze sie na dobre nie rozwinela.

 

Ja rozumiem ze AK to ostoja ludzi sukcesu, zejdzcie jednak na ziemie, przecietnie jako Polacy nadal zarabiamy grosze i jezdzimy stara padlina bo nie mamy innego wyjscia.

Nikt nikomu nie chce dowalać i jestem przeciwny takim rozwiązaniom. Najpierw trzeba zachęcać a nie zmuszać.

 

Taki podatek drogowy o jakim ja pisze, obowiązuje w kilku krajach. To zachęca do kupowania samochodów emitujacych mniej. 

U nas jest inny model podatku drogowego, bo jest on wliczony w cenę paliwa i raczej nikt tego nie zmieni, bo nie ma problemów uchylania się od płacenia, a Ci co jeżdżą więcej płacą więcej.

 

Zgodzę się - sporo ludzi jeździ starą padliną, bo nie ma innego wyjścia, więc rozumiem te kilkunastoletnie samochody marek popularnych - jak ktoś zarabia grosze, to kupi sobie trupa za kilkanascie kawałków. Jak taka padlina jest sprawna technicznie i nie powoduje zagrożenia dla ruchu, nie zanieczyszcza nadmiernie środowiska, to ja nie mam nic przeciwko. Dziwne są dla mnie z kolei kilkunastoletnie wielkie limuzyny i SUVy często marek premium, które trafiają do polski całymi lawetami - jedzie się za takim i on zostawia chmury dymu (albo z paliwa albo z oleju). To już nie ekonomia sprawiła, że ktoś to sciągnął- to zwykła fanaberia, bo ktoś chciał się pokazać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, wujekcybul napisał:

Diesle w naszym kraju to zazwyczaj ulepy z zagranicy z wycietymi DPF i lejacymi wtryskami. Dlatego jako pierwszy krok nalezy wprowadzic podatek ekologiczny od starych dieseli. Jako nastepny powinna byc znizka przy zlomowaniu starego diesela. Dajmy na no - podatek VAT i wtedy taki srednio wyposazony kompakt 1.6 bylby w granicach 45k a klasa B jakies 35k. Biorac pod uwage srednia cene uzywek w PL - 30k to bylaby to rozsadna alternatywa. I dopiero z czasem jak bedziemy na to gotowi dawac znizki na hybrydy plug in i elektryki.

 

Klient złomujący starego diesla niezwykle rzadko jest jednocześnie klientem na nowe auto klasy B. Obrót jaki spowodowałoby takie rozwiązanie miałby marginalne znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Ryb napisał:

 

Klient złomujący starego diesla niezwykle rzadko jest jednocześnie klientem na nowe auto klasy B. Obrót jaki spowodowałoby takie rozwiązanie miałby marginalne znaczenie.

Tak jest i to nie tylko w PL. W ogóle u nas jest jeszcze dziwniej, bo wiele razy słyszałem o poglądzie że gość jeżdżący samochodem segmentu B to pierdoła jakaś.  Jesteśmy na wczesnym etapie rozwoju cywilizacyjnego i u nas samochód ma być jak największy i na pokaz. Jak obserwuję, to im bardziej wiocha zabita dechami, tym więcej tam kilkunastoletnich Passatów, BMW, Mercedesów E, S. Jak jeżdżę po Polsce, to na wioskach nowe auta segmentu A czy B to rzadkość. Na zachodzie jak ktoś nie potrzebuje większego samochodu, to go nie kupuje i ma w nosie co inni sobie pomyślą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Ryb napisał:

 

Klient złomujący starego diesla niezwykle rzadko jest jednocześnie klientem na nowe auto klasy B. Obrót jaki spowodowałoby takie rozwiązanie miałby marginalne znaczenie.

 

Stary diesel ile ma przeciętnie wartości 10 tyś pln ?? to najtańsze Tipo albo coś to koszt 43 tyś chyba. 

Odgórne sterowanie popytem zostawmy takim mistrzom i królom życia jak  @wujekcybul  :)

 

Rynek sam wybierze w co iść...wystarczy aby koszty robocizny skoczyły na wyższy poziom to statystyczny kowalski sam sobie policzy , że napychanie kasy heniowi mechanikowi to mu się nie podoba....i sam sobie stwierdzi , że " kurde jednak może tego nowego tipo sobie kupie "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, t_kucyk napisał:

Tak sobie dyskutujecie jak dowalic przecietnym zjadaczom chleba majacym stare auta zeby popularyzowac technologie aut elektrycznych ktora jeszcze sie na dobre nie rozwinela.

 

Ja rozumiem ze AK to ostoja ludzi sukcesu, zejdzcie jednak na ziemie, przecietnie jako Polacy nadal zarabiamy grosze i jezdzimy stara padlina bo nie mamy innego wyjscia.

 

Mamy. W cenie prestiżowych padlin, których miejsce powinno być dawno na śmietniku są też normalne, krajowe samochody z pewną historią i w dobrym stanie technicznym. Ale Polacy wolą stare BMW od nowego Clio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ryb napisał:

 

Mamy. W cenie prestiżowych padlin, których miejsce powinno być dawno na śmietniku są też normalne, krajowe samochody z pewną historią i w dobrym stanie technicznym. Ale Polacy wolą stare BMW od nowego Clio.

 

Nie wspominając już o tym, że samochód w mieście jest już fanaberią, luksusem. Zdecydowana większość ludzi w miastach może obecnie żyć bez samochodu. Posiadanie starego trującego gratu powinno być na tyle drogie, że ludzie przeproszą się z komunikacją miejską i żadna krzywda im się nie stanie, wszyscy tylko zyskają. A jeżeli ktoś jednak chce mieć samochód i to na dodatek stary - cóż, za fanaberie i hobby się płaci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wladmar napisał:

 

Nie wspominając już o tym, że samochód w mieście jest już fanaberią, luksusem. Zdecydowana większość ludzi w miastach może obecnie żyć bez samochodu. Posiadanie starego trującego gratu powinno być na tyle drogie, że ludzie przeproszą się z komunikacją miejską i żadna krzywda im się nie stanie, wszyscy tylko zyskają. A jeżeli ktoś jednak chce mieć samochód i to na dodatek stary - cóż, za fanaberie i hobby się płaci. 

 

Moim zdaniem prosty eko-podatek + ekonalepki na wjazd do centrów miast (na wzór tych niemieckich) rozwiązałyby sprawę. Jeśli ktoś chce mieć stare auto z wielkim silnikiem to powinno go być na to stać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wladmar napisał:

 

Nie wspominając już o tym, że samochód w mieście jest już fanaberią, luksusem. 

Akurat z tym się nie zgodzę - nie w przypdku każdego. Wkurza mnie jak samorządy w ten sposób tłumaczą, że utrudniają zycie kierowcom (zwężanie jezdni, ograniczanie ilosci miejsc parkingowych, podnoszenie opłat za parkowanie i rozszerzanie strefy). Owszem - są ludzie dla których samochód to dodatek, ale dla wielu osób jest niezbędny. Bez samochodu np. handlowiec nie obskoczy tylku klientów, co samochodem - w kanalizacji miejskiej musisz się co chwilę przesiadać i każda podróż trwa dłużej niż kilkanaście lat temu. Jak masz coś przewieźć, no to trzeba jechać samochodem. Jak trzeba zebrać dzieciaki po szkołach w różnych częściach miasta, to tylko samochód. Na duże zakupy autobusem też nie pojedziesz. Nie można mierzyć wszystkich jedną mirą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Manx napisał:

Akurat z tym się nie zgodzę - nie w przypdku każdego. Wkurza mnie jak samorządy w ten sposób tłumaczą, że utrudniają zycie kierowcom (zwężanie jezdni, ograniczanie ilosci miejsc parkingowych, podnoszenie opłat za parkowanie i rozszerzanie strefy). Owszem - są ludzie dla których samochód to dodatek, ale dla wielu osób jest niezbędny. Bez samochodu np. handlowiec nie obskoczy klientów - w kanalizacji miejskiej musisz się co chwilę przesiadać i każda podróż trwa dłużej niż kilkanaście lat temu. Jak do tego masz coś przewieźć, no to samochodem. Jak ludzie muszą zebrać dzieciaki po szkołach w różnych miejscach, to tylko samochód. Na duże zakupy autobusem nie pojedziesz. Przy wszystkim trzeba zachować rozsądek i umiar.

 

Dlatego napisałem, że dla większości. Dla większości samochód nie jest niezbędny, nawet mając dzieciaki w róznych szkołach i zakupy. Multum moich znajomych, mieszkających w Londynie czy Berlinie nie mają samochodów (lub mają, ale praktycznie wyłącznie do jazdy poza miastem) i żyją. U nas też ku temu idzie. Tramwajem (nie wspominając o metrze) jesteś wszędzie szybciej, zakupy można zamówić z dostawą do domu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, wladmar napisał:

 

Dlatego napisałem, że dla większości. Dla większości samochód nie jest niezbędny, nawet mając dzieciaki w róznych szkołach i zakupy. Multum moich znajomych, mieszkających w Londynie czy Berlinie nie mają samochodów (lub mają, ale praktycznie wyłącznie do jazdy poza miastem) i żyją. U nas też ku temu idzie. Tramwajem (nie wspominając o metrze) jesteś wszędzie szybciej, zakupy można zamówić z dostawą do domu. 

No to pytanie kto ma auto bo chce a kto bo potrzebuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, 1Marek1 napisał:

Skoro tak to przyszłośc aut w miastach ma się dobrze.

 

Wręcz przeciwnie. Za chwilę większości nie będzie na to stać. Drogie parkingi (o ile w ogóle są!), zielone strefy i tak dalej. W europejskich miastach często ludzi wcale nie biednych nie stać na samochód, by poruszać się po mieście. A i zbiorkom robi się coraz lepszy i szybszy, więc z jednej strony ludzi nie będzie stać (parkingi i podatki), z drugiej nie będzie się chcieć, bo zbiorkom wygrywa czasem dojazdu, ceną i dostępnością. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, wladmar napisał:

 

Dlatego napisałem, że dla większości. Dla większości samochód nie jest niezbędny, nawet mając dzieciaki w róznych szkołach i zakupy. Multum moich znajomych, mieszkających w Londynie czy Berlinie nie mają samochodów (lub mają, ale praktycznie wyłącznie do jazdy poza miastem) i żyją. U nas też ku temu idzie. Tramwajem (nie wspominając o metrze) jesteś wszędzie szybciej, zakupy można zamówić z dostawą do domu. 

 

Musimy jednak wziąć pod uwagę drobną różnicę w jakości komunikacji miejskiej Berlina i Londynu w porównaniu do polskich miast.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Ryb napisał:

 

Musimy jednak wziąć pod uwagę drobną różnicę w jakości komunikacji miejskiej Berlina i Londynu w porównaniu do polskich miast.

 

Wiadomo. Pisałem o Europie i ogólnych tendencjach. U nas jest dramat i dlatego jest tak źle - tendencje rodem z Europy są narzucane (i to jest nieuniknione), a infrastruktury brak. O czym w ogóle mówimy, jak dwa największe miasta nie mają obwodnic? :facepalm: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Manx napisał:

Akurat z tym się nie zgodzę - nie w przypdku każdego. Wkurza mnie jak samorządy w ten sposób tłumaczą, że utrudniają zycie kierowcom (zwężanie jezdni, ograniczanie ilosci miejsc parkingowych, podnoszenie opłat za parkowanie i rozszerzanie strefy). 

 

Polecam poczytać o Paradoksie Breass'a. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Manx napisał:

Akurat z tym się nie zgodzę - nie w przypdku każdego. Wkurza mnie jak samorządy w ten sposób tłumaczą, że utrudniają zycie kierowcom (zwężanie jezdni, ograniczanie ilosci miejsc parkingowych, podnoszenie opłat za parkowanie i rozszerzanie strefy). Owszem - są ludzie dla których samochód to dodatek, ale dla wielu osób jest niezbędny. Bez samochodu np. handlowiec nie obskoczy tylku klientów, co samochodem - w kanalizacji miejskiej musisz się co chwilę przesiadać i każda podróż trwa dłużej niż kilkanaście lat temu. Jak masz coś przewieźć, no to trzeba jechać samochodem. Jak trzeba zebrać dzieciaki po szkołach w różnych częściach miasta, to tylko samochód. Na duże zakupy autobusem też nie pojedziesz. Nie można mierzyć wszystkich jedną mirą

Tu tylko trzeba zmienic myslenie. Jak potrzebuje gdzies szybko dojechac to parkuje za darmo bo jade Renault albo Toyota za grosze. Do centrum w 20 minut rowerem dojade do pracy. Zakupy robie najczesciej przez frisco. I nagle sie okazuje, ze samochod na codzien jest zupelnie niepotrzebny i jakby byla siec wypozyczalni gdzie moglbym sobie wziac kompatka na weekend raz na dwa miesiace to by mi wystarczylo. Nie wiem po co sie pchac autem do centrum zeby dzieci ze szkol zbierac... niech wsiada w metro a ja odbiore ze stacji stadion. Oczywiscie jak ktos mieszka pod miastem albo gdzies na obrzezach to juz nie jest tak kolorowo. No ale to nie oznacza, ze ma jezdzic starym dieselem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Manx napisał:

Tak jest i to nie tylko w PL. W ogóle u nas jest jeszcze dziwniej, bo wiele razy słyszałem o poglądzie że gość jeżdżący samochodem segmentu B to pierdoła jakaś.  Jesteśmy na wczesnym etapie rozwoju cywilizacyjnego i u nas samochód ma być jak największy i na pokaz. Jak obserwuję, to im bardziej wiocha zabita dechami, tym więcej tam kilkunastoletnich Passatów, BMW, Mercedesów E, S. Jak jeżdżę po Polsce, to na wioskach nowe auta segmentu A czy B to rzadkość. Na zachodzie jak ktoś nie potrzebuje większego samochodu, to go nie kupuje i ma w nosie co inni sobie pomyślą.

Tylko po co komu na wiosce auto klasy A czy B? Z perspektywy mieszczucha trochę patrzysz.

No może jeżeli wioska leży na obrzeżach warszawy, a jej mieszkańcow z rolnikiem nie da się pomylić, bo tam tylko sypiaja.

Problemów z parkowaniem na wiosce nie ma, często coś większego czy duże zakupy przyda się przewieźć.

Popatrz na takie podlaskie, zagłębie rolnictwa, nawet w największym Białymstoku nie ma zbytnio problemów z parkowaniem.

Jak drogi dobre to tylko duży kombiak, a jak słabe to duży SUV na wsi i koniecznie diesel.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Ryb napisał:

 

Mamy. W cenie prestiżowych padlin, których miejsce powinno być dawno na śmietniku są też normalne, krajowe samochody z pewną historią i w dobrym stanie technicznym. Ale Polacy wolą stare BMW od nowego Clio.

Myślałem mniej więcej jak Ty, aż pojeździłem prawie pelnoletnia BMW 3.

Odczucia z jazdy nieporównanie do mojej 3 letniej Astry, oczywiście na korzyść BMW. Każdy km jazdy uświadamiał czemu to auto jako nowe kosztowało 3 czy 4x tyle.

Nadal wolę nowe, głównie ze względu na większą szansę na mniej dni straconych u mechanika, a sam nie dłubie.

Rozumiem jednak tych co wola stare BMW.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

6 godzin temu, wladmar napisał:

 Tramwajem (nie wspominając o metrze) jesteś wszędzie szybciej, zakupy można zamówić z dostawą do domu. 

Polska to nie tylko miasta z tramwajami, nie mówiąc już o metrze.

Podejrzewam że zamawianie zakupow do domu, wyjdzie finansowo na równi z utrzymaniem samochodu.

Dojechać za miasto mam PKS-em jeżdżącym 1x na dzien, taxi, czy uberem którego w BI nie ma?

Jak zacznę jeździć taxi to już i 2 auto w domu za to utrzymam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ZUBERTO napisał:

 

Polska to nie tylko miasta z tramwajami, nie mówiąc już o metrze.

Podejrzewam że zamawianie zakupow do domu, wyjdzie finansowo na równi z utrzymaniem samochodu.

Dojechać za miasto mam PKS-em jeżdżącym 1x na dzien, taxi, czy uberem którego w BI nie ma?

Jak zacznę jeździć taxi to już i 2 auto w domu za to utrzymam.

 

Poza miastem to inna bajka, pisałem o tym przecież. A zakupy np. w Tesco dowożą za darmo. A jako jedyne auto w rodzinie na wsi, to wiadomo, że coś większego, wieś (czy małe miasta) to zupełnie coś innego, niż miasto duże. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, wladmar napisał:

Multum moich znajomych, mieszkających w Londynie czy Berlinie nie mają samochodów (lub mają, ale praktycznie wyłącznie do jazdy poza miastem) i żyją. U nas też ku temu idzie. Tramwajem (nie wspominając o metrze) jesteś wszędzie szybciej, zakupy można zamówić z dostawą do domu. 

Talk jeden mały szczegół - jakość komunikacji. W Londynie komunikacja jest tak dobra, że tam samochód rzeczywiście może zastąpić - wszędzie szybciej dojedziesz metrem niż samochodem. Tak samo w Paryżu czy Tokio.  Tam nawet nie wpadłbym na to by się pchać do centrum samochodem i się wystać w korkach, w przypadku jesli nie musiałbym niczego przewozić.

Cóż - może w Polsce dojdziemy kiedyś do tego, że wszdzie będziemy mieli dobrą komunikację publiczną. Mieszkam w centrum z 10 min marszu od Pałacu Kultury i często jak mam sprawę w ścisłym centrum to podjadę gdzieś rowerem czy tramem, żeby nie pchać się w korki... no i OK - odległości niewielkie, komunikacja w centrum niezła.... ale dalej już nie da rady - zbiorkomem przestaje być szybciej. Myślę, że duużo jeszcze wody w Wiśle upłynie nim nadejdzie taki dzień, że mój samochód spokojnie spokojnie przestoi kilka dni w garażu, bo nie będzie mi niezbędny. Prędzej czy później taki dzień może nastąpi... tylko za ile lat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, wladmar napisał:

 

Poza miastem to inna bajka, pisałem o tym przecież. A zakupy np. w Tesco dowożą za darmo. A jako jedyne auto w rodzinie na wsi, to wiadomo, że coś większego, wieś (czy małe miasta) to zupełnie coś innego, niż miasto duże. 

Akurat odpowiadasz na posta, w ktorym o miescie pisalem.

To ja Ci pisze, ze Bialystok to miasto (choc tylko 300 tys.), tramwajow i metra brak, komunikacja miejska mialem 10km do pracy z przesiadka ponad 1h, gdzie samochodem ogarnialem to w 20min.

Wiesz, ze sa tez miasta gdzie Tesco nie ma?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś jednak jest :phi:

 

17 tys. zł dofinansowania dla kupujących nowe modele BMW i 8 tys. zł dla tych, którzy wolą jednak coś z oferty Mini – takie oferty ma BMW Group dla osób decydujących się na zakup ekologicznych pojazdów. 

 

http://www.spidersweb.pl/2017/09/bmw-ecobonus.html

 

Choć raczej to należy traktować jako promocję, ale dobre i to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎2017‎-‎09‎-‎05 o 13:56, wladmar napisał:

A i zbiorkom robi się coraz lepszy i szybszy

ile miast jest w Pl gdzie szybciej dojedzie sie busem czy tramwajem? Polska to nie tylko Warszawa. Mieszkam na śląsku gdzie siec komunikacji jest dosyć dobrze rozwinieta. Jednak z Zabrza do tychow musialbym chyba z 2 godziny jechac (z przesiadkami), gdzie samochodem zajmuje mi to 40 min. Zatem nie nastąpi szybko to ze zrezygnujemy z auta. Osobiście nie wyobrażam sobie życia bez samochodu i dzieki temu niezależnosci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, angrius napisał:

 Jednak z Zabrza do tychow musialbym chyba z 2 godziny jechac (z przesiadkami), gdzie samochodem zajmuje mi to 40 min. 

 

Twój przypadek jest niecodzienny, bo dojezdżać do pracy 40 km w jedną stronę to z lekka nieporozumienie. pomijam już kwestię finansów, bo wychodzi, ze robisz ponad 80 km dziennie, to na paliwo wyjdzie pewnie 700-800 zł na miesiąc, gdzie na miesięczny bys wydał 150, ale raczej na to nie patrzysz, skoro wolisz wygodę.

a komunikacją miejską to przeważnie się jezdzi w obrębie jednego/dwóch miast i to wtedy jest najszybsze i najkorzystniejsze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.09.2017 o 23:24, Manx napisał:

Mieszkam w centrum z 10 min marszu od Pałacu Kultury i często jak mam sprawę w ścisłym centrum to podjadę gdzieś rowerem czy tramem, żeby nie pchać się w korki... no i OK - odległości niewielkie, komunikacja w centrum niezła.... ale dalej już nie da rady - zbiorkomem przestaje być szybciej. Myślę, że duużo jeszcze wody w Wiśle upłynie nim nadejdzie taki dzień, że mój samochód spokojnie spokojnie przestoi kilka dni w garażu, bo nie będzie mi niezbędny. Prędzej czy później taki dzień może nastąpi... tylko za ile lat?

 

dzisiaj w radiu słyszałem, że stolica się strasznie korkuje i ludzie narzekają, po czym dodali, ze 50 % mieszkańców ma dwa samochody i jest to wynik powyżej średniej europejskiej. nie wspominając już o zanieczyszczeniu. tragedia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, blue_ napisał:

 

dzisiaj w radiu słyszałem, że stolica się strasznie korkuje i ludzie narzekają, po czym dodali, ze 50 % mieszkańców ma dwa samochody i jest to wynik powyżej średniej europejskiej. nie wspominając już o zanieczyszczeniu. tragedia...

 

W Warszawie masz zarejestrowane pewnie dziesiatkii tysiecy aut firmowych, wiec jak sie to policy to pewnie wychodza takie glupoty ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, blue_ napisał:

 

Twój przypadek jest niecodzienny, bo dojezdżać do pracy 40 km w jedną stronę to z lekka nieporozumienie. pomijam już kwestię finansów, bo wychodzi, ze robisz ponad 80 km dziennie, to na paliwo wyjdzie pewnie 700-800 zł na miesiąc, gdzie na miesięczny bys wydał 150, ale raczej na to nie patrzysz, skoro wolisz wygodę.

a komunikacją miejską to przeważnie się jezdzi w obrębie jednego/dwóch miast i to wtedy jest najszybsze i najkorzystniejsze

po pierwsze mam 33km, po drugie wydaje 300zl na paliwo bo mam lpg, po trzecie na bilet tez bym tyle wydal bo w moim przypadku jednym autobusem bym się nie dostał (dwie różne firmy przewozowe nie respektujące wzajemnie swoich biletów). Po czwarte niezależność jest bezcenna. Tyle ile spraw czasem załatwiam w dwie godziny to busami zajęlo by to pewnie dwa razy dłużej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, blue_ napisał:

 

Twój przypadek jest niecodzienny, bo dojezdżać do pracy 40 km w jedną stronę to z lekka nieporozumienie. pomijam już kwestię finansów, bo wychodzi, ze robisz ponad 80 km dziennie, to na paliwo wyjdzie pewnie 700-800 zł na miesiąc, gdzie na miesięczny bys wydał 150, ale raczej na to nie patrzysz, skoro wolisz wygodę.

a komunikacją miejską to przeważnie się jezdzi w obrębie jednego/dwóch miast i to wtedy jest najszybsze i najkorzystniejsze

 

Czy ja wiem czy taki niecodzienny? Żyjąc w dużym mieście odległość praca - dom w okolicy 20 km nie jest czymś wyjątkowym. Nawet w granicach Wrocławia może tak się w życiu ułożyć, że pomiędzy domem a pracą będzie 40 km i nadal jesteś w jednym mieście. Komunikacją miejską nie ogarniesz tego poniżej 1:30 a czasem są też takie miejsca, że w ogóle nie ogarniesz tematu komunikacją miejską.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, spad napisał:

 

Czy ja wiem czy taki niecodzienny? Żyjąc w dużym mieście odległość praca - dom w okolicy 20 km nie jest czymś wyjątkowym. Nawet w granicach Wrocławia może tak się w życiu ułożyć, że pomiędzy domem a pracą będzie 40 km i nadal jesteś w jednym mieście. Komunikacją miejską nie ogarniesz tego poniżej 1:30 a czasem są też takie miejsca, że w ogóle nie ogarniesz tematu komunikacją miejską.

 

Moja zona robi dziennie 50km w obie strony do pracy i caly czas w obrebie miasta.

Czasowo zyskuje jakies 1,5h zycia kazdego dnia, ktore musialaby zmarnowac w przepelnionej komunikacji miejskiej.

Koszty w takiej sytuacji to w zasadzie kwestia drugorzedna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.09.2017 o 22:43, cezar55 napisał:

prawda to, że przy zakupie pojazdu elektrycznego np. skutera jest zwrot pewnej kwoty $$ wartości pojazdu

 

Tak, to prawda. W Norwegii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.