Skocz do zawartości

Nowa Dacia kombi...


Michal_O

Rekomendowane odpowiedzi

> IMO nie do końca tak jest, najgorsze naprawy to ruda, tego się nie da tak prosto wyplenić

Wyplenić się nie da, ale opłaca się to robić...po prostu.

> zwłaszcza jak zacznie wpierniczać elementy konstrukcyjne

Uczciwie trzeba powiedzieć, że to jest etap późniejszy.

> wizualnie też psuje to samopoczucie, wiem coś o tym bo walczę z rudą w fordzie

U nas w firmie naprawy "rudej" to codzienność.

> co z tego że mechanicznie nic mu nie jest, jak ruda na błotniku wygląda

Nie żartuj z tym wyglądem. Mówimy o kosztach jazdy i jej opłacalności, a nie o wyglądzie.

> tak już np awaria komputera unieruchamia auto na amen

Tylko nowość do Dacii nigdy nie wejdzie. Zawsze pierwsze będzie w Renault...albo łaskawie jednocześnie. Ale jest wybór.

> a w daci gaz, sprzęgło są na linkach ? czy już wchodzi elektronika ?

W mojej gaz na lince, sprzęgło na hydraulice. Ale pewnie bywa różnie bo wiem, że np. Thalia 1.2 16v ma sprzęgło na lince, ale gaz na potencjometrze. crazy.gif

W najnowszych pewnie zmiana jest w tym złym kierunku...

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Niestety niekoniecznie, zobacz jak szybko wyginęły Żuki, czy Polonezy Trucki, czy nawet dostawcze

> Lubliny.

Nie zgadzam się, że Lubliny wyginęły. U nas w firmie są 2. Roczniki 1998 oraz 2000 i jeżdżą. Poza tym samochody do pracy i samochody cywilne nie mogą być mierzone tą samą miarą.

Polonezy Trucki wyginęły przez wadę konstrukcyjną polegającą na połączeniu nadwozia samonośnego z ramowym za pośrednictwem progów. Można było ratować nawet złamanego Trucka...ale po co mieć auto, które niby może wieźć tonę, ale łamie się przy 500 kg.

Z Lublinami nie ma takiego problemu. Rama się nie złamie.

Przed Dacią miałem Trucka '99, którego sam sobie wyremontowałem i jeździłem 2 lata. Jeździłbym dalej, gdybym nie oddawał auta w inne, przypadkowe ręce. Ale trzeba też wziąć pod uwagę cechy eksploatacyjne.

Silniki 1.6 noPb

Moce po 84 KM

Prędkość max. 125 km/h vs. 160 km/h

Spalanie 11 l vs. 8,5 l

Patologia konstrukcyjna vs. normalny samochód

Ładowność 1000 kg (teoretycznie) vs. 800 kg (praktycznie)

Ale również drift machine vs. "szarpaj rękaw machine" biglaugh.gif

Podsumowując, jeśli wiedziałbym, że autem mam jeździć 20 lat bez budżetu lub miałbym jechać w jakieś totalne odludzie motoryzacyjne, wybrałbym Dacię i w niej czułbym się pewnie. Ale w świecie assistance, ASO, ubezpieczeń i allegro to jasne, że kuszą ambitniejsze produkty.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> tania ?

> samo malowanie 1 el to kilka stów

1 element od 150 zł.

> kolejna stówa za wstawki i robi się tysiąc albo lepiej za

> naprawę prostej rzeczy - np ranty drzwi

Ale ja mówię o poważnej korozji typu dziury pod nogami, dziury w nadkolach, a nie jakiś detal z rantami, który znają Fordziarze, Mazdziarze i wielu innych. Demontaż i przygotowanie prostego auta do napraw blacharskich i lakierniczych to inny czas, inne potrzeby know-how i inne koszty.

> a i tak za 2-3lata wyjdzie znowu

Przy założeniu, że tylko stara Dacia koroduje, a stare Skody, Kie i inne Fordy nie to byłby argument. Jednak mimo wszystko uważam, że kłopotu z taką - nawet regularną co 2, 3 lata - naprawą nie ma. A koszt będzie mniejszy jeśli podsumujemy wydatki na te słynne, dieslowskie przypadki nawet w niekorodującym Audi.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mnie tylko dziwi, że tak słabo sprzedaje się Lodgy, a jest to fantastyczny, zaskakujący pozytywnie

> samochód.

Lodgy jest po prostu paskudne, wygląd logana też można by tanim kosztem poprawić zmieniając te paskudne klamki od thali, to najbardziej pasztetne klamki jakie widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> dla Lanosa. Teraz mamy klienta ĘĄ, który musi mieć design, gadżet, wypas i - pożal się Boże -

> dowód na pozycję społeczną w formie czterech kółek i na takim rynku Dacia radzi sobie

> znakomicie.

design, gadżet, wypas = DACIA?

chyba pomyliłeś pojęcia facepalm%5B1%5D.gif

> Bo te auta sprawiają pierwotną radość, prawdziwą i szczerą.

no jakbym kupił daciorę to nie pozostało by mi nic innego smirk.gif

> Przy założeniu, że tylko stara Dacia koroduje, a stare Skody, Kie i inne Fordy nie to byłby

> argument. Jednak mimo wszystko uważam, że kłopotu z taką - nawet regularną co 2, 3 lata -

> naprawą nie ma.

jeszcze nie znalazłem kogoś, kto kupowałby nowe auto i cieszył się, że będzie miał zaplanowane wydatki. nowe auto raczej kupuje się po to, by bezawaryjnie kilka lat pojeździć, a nie nasłuchiwać czy ruda już wcina blachę sick.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> nowe auto raczej kupuje się po to, by bezawaryjnie kilka lat pojeździć, a nie

> nasłuchiwać czy ruda już wcina blachę

właśnie, dziś mam duży rynek używek i nawet jak walone będzie to pewnie mniej będzie ruda żreć niż daćkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wyplenić się nie da, ale opłaca się to robić...po prostu.

Akurat się nie opłaca. Doświadczenia mam takie, że przy tego typu naprawach zniszczenia poczynione przez naprawiających nadwozie pod względem kosztów nierzadko przekraczają wartość tej naprawy.

Prościej i taniej jest kupić coś, co po prostu jest zabezpieczone przed korozją na tyle dobrze, żeby w okresie amortyzowania się zakupu nie mieć do czynienia z tego rodzaju problemami. grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czyli nadal wychodzimy z założenia że lepiej kupić walone auto po stłuczce niż nową bezpieczną

> Dacie ?

W 2011 roku kupiłem z rozsądku nówkę Logana MCV 1,5DCi 90KM. Na zmianę jeździłem Loganem i Grandem. Grand super a koszty hiper zlosnik.gif Logan do dziś służy jak za darmo a śladu rdzy nie ma. Uzywam go prywatnie i do przewozu towaru. Jest totalnie bezawaryjny, dość dynamiczny i oszczędny. Do tego mogę ze sobą zabrać 6 pasażerów.

Jedyne co mnie drażni w Loganie to szybka jazda w trasie. Przestaje być ekonomiczny a jest głośny przy dużych prędkościach (170 leci jak złoto).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ... Zamiast kupować 5-cio czy więcej letni samochód sprowadzony z zagranicy, wolą kupić np. Dacie

> czy inna Skode nową w Salonie z gwarancją.

> Dlatego takie marki jak Dacia czy Skoda biją redordy sprzedaży w PL...

Akurat skoda to zly przyklad.

Duzo tansze byly chevrolety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> design, gadżet, wypas = DACIA?

> chyba pomyliłeś pojęcia

Właśnie dlatego Dacia imponuje, że sprzedaje dużo aut na rynku pozorów. Chociaż trzeba powiedzieć, że numerem 1 jest Duster (lubiany za design) i wybierany jest głównie w wersjach top wypas.

> no jakbym kupił daciorę to nie pozostało by mi nic innego

O to właśnie chodzi. Tanio, pewnie, przewidywalnie, radośnie. smile.gif

> jeszcze nie znalazłem kogoś, kto kupowałby nowe auto i cieszył się, że będzie miał zaplanowane

> wydatki.

Mów mi Wojtek. skromny.gif No...to już znasz. zlosnik.gif

> nowe auto raczej kupuje się po to, by bezawaryjnie kilka lat pojeździć, a nie

> nasłuchiwać czy ruda już wcina blachę

Ja wolę przewidywalną korozję niż nieprzewidywalne awarie silnika, skrzyni biegów bądź elektryki. Powód jest prosty. Łatwiej gospodarować pieniędzmi w takim wypadku. Naprawę korozji można zaplanować, odwlec w czasie i przygotować się na nią finansowo. Naprawę, która unieruchamia samochód trzeba usuwać tu, teraz i już. A w takim wypadku inne plany związane z domem, wyjazdami, hobby czy zdrowiem trzeba odłożyć.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Akurat się nie opłaca. Doświadczenia mam takie, że przy tego typu naprawach zniszczenia poczynione

> przez naprawiających nadwozie pod względem kosztów nierzadko przekraczają wartość tej naprawy.

Zniszczenia są tym większe, im bardziej skomplikowany samochód.

> Prościej i taniej jest kupić coś, co po prostu jest zabezpieczone przed korozją na tyle dobrze,

> żeby w okresie amortyzowania się zakupu nie mieć do czynienia z tego rodzaju problemami.

Samochód można zabezpieczyć antykorozyjnie we własnym zakresie. Ja robiłem to w Dacii już 2x, a auto nie skończyło jeszcze 4 lat. Na jesień będę robił to ponownie bo wierzę w hasło "kto dba, ten ma". Jasne, że w przypadku mojego, 19-letniego Audi o tym nie myślę, ale cóż... niewiem.gif

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ma taką

> minę jak powiem, że Toyotą tak samo a jak mówię, że jedziemy Daczyjką to "tak, tak, tak,

> mamooo jedziemy Daczyjką". No coś w tym jest.

> pzdr

Sandero mnie sie bardzo podoba, takie wyzszawe nieco a co do MCV w starej budzie to keidys familie przewiozlem (mamy lanosa do ktorego sie wpada i crome do ktorej sie wchodzi) i zona jak i mniejszy synek powiedzial, ze z tylu jedzie sie milo bo....widac nie tylko ramki okiem i tak jakos wyzej jest.

Uwazam, ze dacia robi male kroki jak skoda z felicja potem fabia.

Juz zachwyt nad 15 letnimi drogimi VW jakos traci choc sa grupy dla ktorych niemiec to niemiec chocby 2x starszy od fiata, opla czy innego chevy.

Ja od dawna kieryje sie zasada najwiecej za najtaniej oczywiscie przy okreslonych zalozeniach oczywiscie.

Jesli mialbym luzna gotowke to poczciwego lanosa, ktorego ujezdza zona zamienilbym z doplata na uzywane sandero.

Prosty silnik, LPG zniesie bez klopotu, zakupy wejda a i pojechac mozna na wakacje jesli ktos nie musi lansu w sopocie robic.

Niewielkim kosztem mozna autu dodac troche uroku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> O to właśnie chodzi. Tanio, pewnie, przewidywalnie, radośnie.

> Ja wolę przewidywalną korozję niż nieprzewidywalne awarie silnika, skrzyni biegów bądź elektryki.

> Powód jest prosty. Łatwiej gospodarować pieniędzmi w takim wypadku. Naprawę korozji można

> zaplanować, odwlec w czasie i przygotować się na nią finansowo. Naprawę, która unieruchamia

> samochód trzeba usuwać tu, teraz i już. A w takim wypadku inne plany związane z domem,

> wyjazdami, hobby czy zdrowiem trzeba odłożyć.

co wciągasz? za duże dawki bierzesz

hehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co mnie drażni w Loganie to szybka jazda w trasie. Przestaje być ekonomiczny a jest głośny

> przy dużych prędkościach (170 leci jak złoto).

Dokladnie, 170 to juz z gorki malej ale 150-160 mozna sie rozbujac jesli spalanie rzedu 8,5 nie przeraza:)

Do miasta wystarcza i spala malo, ale autostrada przy 150kmh to glosno jak w czolgu.

No ale auto za 45 tys a nie jak moja croma cichutka za 3x tyle ,no ale cos za cos.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Lodgy jest po prostu paskudne

No nie wiem...jak na sporego vana to wcale nie jest karykatura. Mnie się wydaje, że to efekt ogólnoeuropejskiego odwrotu od vanów. Czytałem też, że Dacia nie planuje następcy Lodgy, a Mazda nie planuje nowej "piątki". niewiem.gif

> wygląd logana też można by tanim kosztem poprawić zmieniając te

> paskudne klamki od thali, to najbardziej pasztetne klamki jakie widziałem.

Być może detale zrobiłyby robotę, ale dla mnie Logan w swojej klasie to i tak "miss universum". zlosnik.gif

Warto też powiedzieć, że stary MCV odniósł wielki sukces. Był wyjątkowy. Rozdzielenie jednego modelu na kilka (MCV, Dokker, Lodgy) sprawiło, że sukces odniósł tylko Dokker w firmach. Wg mnie Dacia kilka lat temu była bardzo oryginalna. Teraz straciła charakter i zaczęła ginąć w tłumie.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Być może detale zrobiłyby robotę, ale dla mnie Logan w swojej klasie to i tak "miss universum".

> Warto też powiedzieć, że stary MCV odniósł wielki sukces. Był wyjątkowy. Rozdzielenie jednego

> modelu na kilka (MCV, Dokker, Lodgy) sprawiło, że sukces odniósł tylko Dokker w firmach. Wg

> mnie Dacia kilka lat temu była bardzo oryginalna. Teraz straciła charakter i zaczęła ginąć w

> tłumie.

> pzdr

icon_eek.gif piszesz poważne czy jaja sobie robisz

MCV nigdy na ulicach nie było dużo, a dziś prawie nie istnieje

zresztą nowe MCV też jakoś sukcesu nie odnosi, w każdym razie na drogach tego nie widać

tak naprawdę widoczny jest duster, czasem sandero

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zniszczenia są tym większe, im bardziej skomplikowany samochód.

Mówisz, że Matizy to skomplikowane auta... Bo wyginęły właśnie głównie z powodu korozji - niestety na dłuższą metę nie opłaca się walczyć z korozją w jakimkolwiek aucie nie zabytkowym. Tak samo wyginęły również Uno, Mercedesy beczki, stare Toyoty, Hyundai'e i wiele innych niezabijalnych mechanicznie aut. Co z tego, że silnik i osprzęt mechanicznie jest ok (bo da się tanio naprawić lub wymienić), skoro budy już nie ma. A nikt nie wyłoży kilku(nastu) tysięcy na remont budy auta wartego kilka tysięcy - no chyba, że w formie hobby. A budy w całości legalnie nie przełożysz w przeciwieństwie do np. silnika.

> Samochód można zabezpieczyć antykorozyjnie we własnym zakresie. Ja robiłem to w Dacii już 2x, a

> auto nie skończyło jeszcze 4 lat. Na jesień będę robił to ponownie bo wierzę w hasło "kto dba,

> ten ma". Jasne, że w przypadku mojego, 19-letniego Audi o tym nie myślę, ale cóż...

> pzdr

Oczywiście można zabezpieczyć ale mało kto to robi. Nie dorabiajmy do Dacii ideologii - to auta które są słabo wyposażone, kiepsko wykonane, toporne i zaprojektowane tak, żeby były tanie. Skutkiem ubocznym jest to, że wykorzystano stare i sprawdzone podzespoły, które są stosunkowo bezawaryjne, bo proste i niewysilone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> MCV nigdy na ulicach nie było dużo, a dziś prawie nie istnieje

MCV był popularny zarówno w firmach jak i w prywatnych rękach.

> zresztą nowe MCV też jakoś sukcesu nie odnosi, w każdym razie na drogach tego nie widać

Mnie uderza właśnie ten stosunek ilości nowych do starych MCV. Nowy MCV jest zbyt zwyczajny, a Lodgy zbyt droga. Stary MCV był magiczny, wielka przestrzeń z kosmicznym rozstawem osi za cenę z Biedronki.

> tak naprawdę widoczny jest duster, czasem sandero

Ja widzę głównie Dustera i stare MCV. Jeszcze Dokkera jako alternatywa dla Berlingo/Kangoo.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mówisz, że Matizy to skomplikowane auta... Bo wyginęły właśnie głównie z powodu korozji - niestety

> na dłuższą metę nie opłaca się walczyć z korozją w jakimkolwiek aucie nie zabytkowym.

To jest wybór właścicieli. Mają $ i zmieniają na nowsze. Nie zmienia to faktu, że łatanie starych aut, które jeżdżą jest łatwe i tanie. Nie mówię teoretycznie, a z praktyki. Dosłownie w ten poniedziałek ciotka odebrała swoją Corollę...łatany cały tył, nadkola, punkty mocowania pasów tylnych, malowane tylne błotniki. W firmie to codzienność, że łatamy dostawczaki. Łataliśmy jakiś czas temu Tico '95, a to wybitnie trudny przypadek bo blachy cieńsze niż stretch. Zawsze te naprawy były mniej kosztowne niż uszczelki pod głowicą, wtryski, panewki wałka, skrzynie biegów, a te naprawy mechaniczne są w autach z roczników 2007-2008. "Sitka" są z lat 90-tych.

> Tak samo

> wyginęły również Uno, Mercedesy beczki, stare Toyoty, Hyundai'e i wiele innych niezabijalnych

> mechanicznie aut.

I Dacie też wyginą...ale nikt nie powie, że wysysały z właścicieli ostatnie grosze.

> Co z tego, że silnik i osprzęt mechanicznie jest ok (bo da się tanio

> naprawić lub wymienić), skoro budy już nie ma. A nikt nie wyłoży kilku(nastu) tysięcy na

> remont budy auta wartego kilka tysięcy - no chyba, że w formie hobby.

Robi się dotąd, aż auto przestaje mieć punkty odniesienia w nadwoziu. Bez jakikolwiek starań masz czasu jakieś 15-20 lat. Jak chcesz więcej, można auto konserwować, zabezpieczać i przedłużać ten czas. I opłaca się to robić TYLKO w aucie typu Dacia...a nie w aucie typu Mazda 6 diesel.

> Oczywiście można zabezpieczyć ale mało kto to robi.

Ale to jest kwestia zmiany ludzkiej mentalności, a nie ewolucji praw fizyki.

> Nie dorabiajmy do Dacii ideologii - to auta

> które są słabo wyposażone, kiepsko wykonane, toporne i zaprojektowane tak, żeby były tanie.

Oczywiście, ale dla kogoś z podstawowym pojęciem o kulturze technicznej będzie to auto skuteczne.

> Skutkiem ubocznym jest to, że wykorzystano stare i sprawdzone podzespoły, które są stosunkowo

> bezawaryjne, bo proste i niewysilone.

Tak jest.

Pozdrowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> MCV nigdy na ulicach nie było dużo, a dziś prawie nie istnieje

> ...

> tak naprawdę widoczny jest duster, czasem sandero

Stare MCV to, z moich obserwacji, najczęściej spotykane "kombi" (i chyba najczęściej widziane Dacie) jakie widzę w Warszawie wyklejone szyldami najprzeróżniejszych firm. Bez napisów rzeczywiście widoczne rzadko.

Na drugim miejscu Duster.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To jest wybór właścicieli. Mają $ i zmieniają na nowsze. Nie zmienia to faktu, że łatanie starych

> aut, które jeżdżą jest łatwe i tanie.

Nie jest ani łatwe, ani tanie. Taniej jest kupić trochę nowsze auto w lepszym stanie.

> Nie mówię teoretycznie, a z praktyki. Dosłownie w ten

> poniedziałek ciotka odebrała swoją Corollę...łatany cały tył, nadkola, punkty mocowania pasów

> tylnych, malowane tylne błotniki.

I ile za to zapłaciła i ile ta Corolla była/jest warta. Jeśli nie masz znajomego fachowca, to zrobienie np. progów w Matizie kosztuje ok.1000zĺ za stronę (z lakierowaniem) i po 2 latach ponownie wychodzi ruda.

> W firmie to codzienność, że łatamy dostawczaki.

Pytanie, czy auta mają jeździć i zarabiać, czy mają stać i być robione w warsztacie. Jakoś dziwnie Lublinów już praktycznie nie widuję, a jeśli nawet to te z najnowszego wypustu i w ilościach śladowych. Najwięcej jest najnowszej generacji Ducato/Jumper/Boxer i trochę Masterów. Ze starych to widać T4 i LTki i Sprintery, ale rownież coraz mniej. Firmowego LTka łatamy i podmalowujemy regularnie co pół roku. Aktualnie trzeba w niego włożyć kilka tysięcy zł - sprzęgło, rozrząd, oleje filtry, ostatnio podszybie + wymiana szyby (rdza) - niebezpiecznie zbliżamy się do wartości rynkowej auta. Zobaczymy, jaką decyzję podejmie góra, czy dalej pakujemy kasę w starego VW czy kupujemy nowe auto...

> Łataliśmy

> jakiś czas temu Tico '95, a to wybitnie trudny przypadek bo blachy cieńsze niż stretch.

O działaniach hobbystycznych nie mówimy... inna sprawa, że Tico łatać trzeba raz w roku o ile nie jest garażowane, bo inaczej budy już nie będzie.

> Zawsze

> te naprawy były mniej kosztowne niż uszczelki pod głowicą, wtryski, panewki wałka, skrzynie

> biegów, a te naprawy mechaniczne są w autach z roczników 2007-2008. "Sitka" są z lat 90-tych.

Tak... ale często zapewne bardziej kosztowne od wartości rynkowej naprawionego auta.

> I Dacie też wyginą...ale nikt nie powie, że wysysały z właścicieli ostatnie grosze.

Zapewne nie

> Robi się dotąd, aż auto przestaje mieć punkty odniesienia w nadwoziu. Bez jakikolwiek starań masz

> czasu jakieś 15-20 lat. Jak chcesz więcej, można auto konserwować, zabezpieczać i przedłużać

> ten czas. I opłaca się to robić TYLKO w aucie typu Dacia...a nie w aucie typu Mazda 6 diesel.

W Mazdzie 6 diesel z pierwszych rocznikow blacha, mimo ze kiepska to i tak prawdopodobnie przezyje silnik (a raczej zwykle juz przezyla). A co do Dacii to nie wydaje mi się że będzie to 15-20 lat bez starań - raczej połowa tego okresu.

> Ale to jest kwestia zmiany ludzkiej mentalności, a nie ewolucji praw fizyki.

> Oczywiście, ale dla kogoś z podstawowym pojęciem o kulturze technicznej będzie to auto skuteczne.

> Tak jest.

> Pozdrowienia.

Rownież pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zniszczenia są tym większe, im bardziej skomplikowany samochód.

Niekoniecznie - to też zależy od tego, jak bardzo ktoś się przyłożył do zaprojektowania samochodu. W tanich autach często elementy plastikowe bywają "jednorazowe" - i nawet przy najwyższej staranności mogą się połamać przy demontażu. Ogólnie nie ma reguły poza jedną: w aucie, które zostało fabrycznie porządnie zabezpieczone antykorozyjne tego rodzaju problemy mogą się pojawić co najwyżej przy naprawie powypadkowej.

> Samochód można zabezpieczyć antykorozyjnie we własnym zakresie.

Można, ale nie warto. To jest kilkadziesiąt roboczogodzin pracy warsztatu (i przez tyle czasu zablokowane jedno stanowisko) - i to pracy dość upierdliwej. Stąd też koszty wyrażane w kwotach cztero-pięciocyfrowych, i do tego trzeba jeszcze wierzyć, że warsztat uczciwie wykonał swoją pracę, a nie poszedł na skróty - bo po wszystkim i tak nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować.

Oczywiście jest sporo warsztatów oferujących zabezpieczenie antykorozyjne za kilkaset złotych - ale to jest tylko poprawa samopoczucia właściciela i działa to na zasadzie placebo: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, a że pod tym czymś czarnym czym wysmarowano podwozie korozja rozwija się w najlepsze to już zupełnie inna kwestia.

Tanio i prosto można próbować zabezpieczyć nowe auto woskiem do podwozi natryskiwanym pistoletem i potem powtarzać to co roku - lepsze to niż nic, ale cudów też się spodziewać nie można.

Podsumowując to wszystko: prościej i taniej jest kupić auto, gdzie producent zrobił co do niego należy i zabezpieczył swój produkt przed korozją, niż na własne życzenie pakować się w kłopoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> tania ?

> samo malowanie 1 el to kilka stów, kolejna stówa za wstawki i robi się tysiąc albo lepiej za

> naprawę prostej rzeczy - np ranty drzwi

> a i tak za 2-3lata wyjdzie znowu

Trzy lata temu wymieniałem progi i fragmenty podłogi (przy łączeniu z progiem). Dałem wówczas 800, robotę zrobili porządnie w dużej firmie blacharsko-lakierniczej. Mogłem zrobić gdzie indziej, ale oszczędziłbym stówę i miał fuszerkę. Równolegle z moim autem na warsztacie był nowszy peugeot 406 z identyczną przypadłością, skasowali gościa podobnie.

Ostatnio byłem w innym warsztacie, stał akurat Uniak (wyglądał gorzej niż mój) z wyciętym progiem i zapytałem gościa z ciekawości - ile za taką robotę. Sama robota 250, ewentualnie więcej jeśli trzeba jeszcze coś więcej naprawiać (np. podłogę) plus do tego materiały.

Czy to dużo? Jeśli reszta auta jest pewna, to lepiej dać 1000 za naprawę budy i pojeździć niż sprzedać auto za bezcen i kupić niewiadomego pochodzenia szrot-skarbonkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie jest ani łatwe, ani tanie. Taniej jest kupić trochę nowsze auto w lepszym stanie.

> I ile za to zapłaciła i ile ta Corolla była/jest warta.

Całkowity koszt naprawy to 3700 zł, a wartość auta może jakieś 5000 zł.

> Jeśli nie masz znajomego fachowca, to

> zrobienie np. progów w Matizie kosztuje ok.1000zĺ za stronę (z lakierowaniem) i po 2 latach

> ponownie wychodzi ruda.

Racja, że jeśli założymy partactwo, żadna naprawa nie ma sensu. Ale te ceny dają kwotę 8700 zł. Kup lepsze auto za tą kwotę niż ta Toyota, którą kupiła w salonie i jest pierwszym właścicielem, a na drogomierzu widnieje 148.000 km. Jasne, że wartości rynkowej takie auto nie ma żadnej, ale wartość realną ma bardzo dużą, a to zapewnia znana historia auta i fakt, że jest udane i przewidywalne. Sprzedanie tego auta i kupienie innego to tylko kaprys, a nie logiczny, ekonomiczny wybór.

> Pytanie, czy auta mają jeździć i zarabiać, czy mają stać i być robione w warsztacie.

W firmach budowlanych patrzy się na to zupełnie inaczej z prostego powodu. Auta w takich warunkach nie zużywają się, a są po prostu niszczone.

> Jakoś dziwnie

> Lublinów już praktycznie nie widuję

Są, są...tylko w takich miejscach, które nie rzucają się w oczy na mieście.

> niebezpiecznie

> zbliżamy się do wartości rynkowej auta. Zobaczymy, jaką decyzję podejmie góra, czy dalej

> pakujemy kasę w starego VW czy kupujemy nowe auto...

Wiele zależy od tego, co konkretnie robi dany samochód i gdzie jeździ. Są przeznaczenia, w których jedyny plus nowego auta to...prestiż firmy. zlosnik.gif

> O działaniach hobbystycznych nie mówimy... inna sprawa, że Tico łatać trzeba raz w roku o ile nie

> jest garażowane, bo inaczej budy już nie będzie.

Tak, ale Dacia ma trochę lepsze blachy niż Tico. wink.gifok.gif

> Tak... ale często zapewne bardziej kosztowne od wartości rynkowej naprawionego auta.

Wartość rynkowa jest tylko wartością teoretyczną. Pewny samochód ma wartość dużo większą zarówno dla osoby prywatnej jak i firmy. Prosty przykład. Moje Audi '96 ma wartość wręcz komiczną w stosunku do Audi '06, w którym akurat zatarły się wtryski, turbo i rozklekotało się DKZ. Natomiast wartość realna jest zdecydowanie wyższa bo wsiadam, jadę i się nie przejmuję. Dlatego też wiem, że drugim właścicielem mojej Dacii będzie najbliższa stacja demontażu...kiedyś...a kiedy...to już ode mnie zależy...

> W Mazdzie 6 diesel z pierwszych rocznikow blacha, mimo ze kiepska to i tak prawdopodobnie przezyje

> silnik (a raczej zwykle juz przezyla). A co do Dacii to nie wydaje mi się że będzie to 15-20

> lat bez starań - raczej połowa tego okresu.

Być może. Jestem przekonany, że będą lepsze Dacie i takie, które spowodują załamanie rąk. Pooglądałem sobie moją i mam pewne wnioski. Standardy są dalekie od wzorowych, ale w tym wszystkim Dacia jest szczera i niczego nie ukrywa. Trzeba to na chłodno przemyśleć, poświęcić autu czas, a nie wpadać w histerię.

> Rownież pozdrowienia

waytogo.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Niekoniecznie - to też zależy od tego, jak bardzo ktoś się przyłożył do zaprojektowania samochodu.

Mówimy o Dacii, która jest starym Renault, a nie o ciekawych, dalekowschodnich pomysłach.

> W tanich autach często elementy plastikowe bywają "jednorazowe" - i nawet przy najwyższej

> staranności mogą się połamać przy demontażu.

Mogą. Chodzi o to, że są auta tanie i proste, a także tanie i skomplikowane. Oczywiście, że know-how + temperatura to rzeczy najważniejsze...ale naprawdę...to wymaga tylko chęci i kultury technicznej, a nie wybitnych zdolności, talentów i strzeżonej wiedzy fachowej.

> Ogólnie nie ma reguły poza jedną: w aucie, które

> zostało fabrycznie porządnie zabezpieczone antykorozyjne tego rodzaju problemy mogą się

> pojawić co najwyżej przy naprawie powypadkowej.

Zgadzam się. Szanuję za to Audi. ok.gif

> Można, ale nie warto. To jest kilkadziesiąt roboczogodzin pracy warsztatu (i przez tyle czasu

> zablokowane jedno stanowisko) - i to pracy dość upierdliwej. Stąd też koszty wyrażane w

> kwotach cztero-pięciocyfrowych, i do tego trzeba jeszcze wierzyć, że warsztat uczciwie wykonał

> swoją pracę, a nie poszedł na skróty - bo po wszystkim i tak nie jesteśmy w stanie tego

> zweryfikować.

Racja, ale z cenami przesadziłeś. Wg mnie warto.

> Oczywiście jest sporo warsztatów oferujących zabezpieczenie antykorozyjne za kilkaset złotych - ale

> to jest tylko poprawa samopoczucia właściciela i działa to na zasadzie placebo: czego oczy nie

> widzą, tego sercu nie żal, a że pod tym czymś czarnym czym wysmarowano podwozie korozja

> rozwija się w najlepsze to już zupełnie inna kwestia.

To najlepiej zrobić to samemu. ok.gif

> Tanio i prosto można próbować zabezpieczyć nowe auto woskiem do podwozi natryskiwanym pistoletem i

> potem powtarzać to co roku - lepsze to niż nic, ale cudów też się spodziewać nie można.

No dobrze, a po jakim aucie będącym alternatywą dla Dacii można się spodziewać cudów?

> Podsumowując to wszystko: prościej i taniej jest kupić auto, gdzie producent zrobił co do niego

> należy i zabezpieczył swój produkt przed korozją, niż na własne życzenie pakować się w

> kłopoty.

A jakie to auto?

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mówimy o Dacii, która jest starym Renault, a nie o ciekawych,

weź już nie przesadzaj hehe.gif

rumuny kupiły licencję i już nazywasz to RENAULT confused.gif

zresztą rumuny nie tylko pseudo renaulty klepały, bo i ciężarówki ROMAN, a i lokomotywy robili na licencji (vide 060DA)

wszystko to jeden SHIT - psuło i psuje się nadal, nie mówiąc o wykonaniu.

nawet ruskie nie chciały tym jeździć, więc nadano mu logo i markę RENAULT, bo by się to na wschodzie jako DACIA nie sprzedało grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> weź już nie przesadzaj

> rumuny kupiły licencję i już nazywasz to RENAULT

> zresztą rumuny nie tylko pseudo renaulty klepały, bo i ciężarówki ROMAN, a i lokomotywy robili na

> licencji (vide 060DA)

> wszystko to jeden SHIT - psuło i psuje się nadal, nie mówiąc o wykonaniu.

> nawet ruskie nie chciały tym jeździć, więc nadano mu logo i markę RENAULT, bo by się to na

> wschodzie jako DACIA nie sprzedało

a klepane jest tak samo i w tych samych fabrykach tylko znaczki inne smile.gif:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mówimy o Dacii, która jest starym Renault, a nie o ciekawych, dalekowschodnich pomysłach.

Ale fakt, że coś bazuje na starej technice od Renault (z naciskiem na słowo "starej") nie jest wadą - w przypadku budżetowego pojazdu jest to nawet zaleta, szczególnie tam, gdzie Renault jest marką popularną.

> Mogą. Chodzi o to, że są auta tanie i proste, a także tanie i skomplikowane. Oczywiście, że

> know-how + temperatura to rzeczy najważniejsze...ale naprawdę...to wymaga tylko chęci i

> kultury technicznej

Chęci nie ma z definicji. Dlatego np. usunięcie skutków drobnej szkody parkingowej w przypadku Dacii Duster kosztowało 800 zł - a kolejno odkrywane ślady działalności mechaników pochłonęły trzykrotność tej kwoty, zanim auto wróciło do stanu, w jakim serwis powinien je wydać.

> Racja, ale z cenami przesadziłeś

Ani trochę - dla przykładu porządne zabezpieczenie podłogi Toyoty Auris (tej poprzedniej) to jakieś 60 roboczogodzin. 150 zł za roboczogodzinę plus materiały...

I to jest całkiem dobra cena za usługę, która jest wykonana solidnie i na kilka lat spokojnie wystarczy - korzystniejsze cenowo oferty wymagają ogromnej wiary w cuda. grinser006.gif

> To najlepiej zrobić to samemu.

A może po prostu samemu zbudować auto? grinser006.gif Jak się postaramy, będzie jeszcze lepiej. cool.gif

> No dobrze, a po jakim aucie będącym alternatywą dla Dacii można się spodziewać cudów?

Przede wszystkim jeśli nie musimy myśleć o dodatkowym zabezpieczeniu antykorozyjnym, to automatycznie mamy wiekszy budżet. Zabezpieczanie auta przed korozją we własnym zakresie to zajęcie tylko i wyłącznie dla hobbysty czy miłośnika konkretnego modelu, w przypadku pojazdu użytkowego jest to zwyczajnie nieracjonalne.

Zeby nie być gołosłownym to mam spore doświadczenia z Dacią Duster i uważam, że na swój sposób jest to fajne auto - sam bym go nie kupił własnie ze względu na poważne problemy z korozją. Gdyby to samo auto było oferowane w takiej samej kompletacji ale z porządnym zabezpieczenie antykorozyjnym, to bym się mocno zastanowił - byłbym w stanie zaakceptować wyższą cenę zakupu za święty spokój po zakupie, ale w drugą stronę to nie działa, grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> weź już nie przesadzaj

> rumuny kupiły licencję i już nazywasz to RENAULT

Chyba to Renault kupiło Dacię ztcw smirk.gif.

> zresztą rumuny nie tylko pseudo renaulty klepały, bo i ciężarówki ROMAN, a i lokomotywy robili na

> licencji (vide 060DA)

> wszystko to jeden SHIT - psuło i psuje się nadal, nie mówiąc o wykonaniu.

> nawet ruskie nie chciały tym jeździć, więc nadano mu logo i markę RENAULT, bo by się to na

> wschodzie jako DACIA nie sprzedało

No akurat stary MCV jest klepany i sprzedawany w Rosji jako Łada Largus...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Z palety Dacii, gorzej od Logana sprzedaje się tylko Lodgy. Logana bije Sandero i prawdziwe hity:

> Dokker + Duster.

> Po statystykach widać, że samochód kombi już przestał być poszukiwaną wersją. Zresztą widać, że

> młody klient Dacii wybierze tylko i wyłącznie Dustera. Co szokuje najbardziej (mnie) to fakt,

> że Duster wybierany jest nie dlatego, że jest to udane, wszechstronne auto za akceptowalną

> cenę, ale za wygląd!

> Klient dojrzalszy, który nie ulega wpływom nowoczesnych trendów nie musi z powodów sytuacji

> rodzinnych mieć bagażnika na wózki, rowerki i nocniki i stąd lepszy wynik zwykłego hatchback'a

> Sandero.

> Mnie tylko dziwi, że tak słabo sprzedaje się Lodgy, a jest to fantastyczny, zaskakujący pozytywnie

> samochód. Chociaż rozumiem, że krótsze nadwozie i przesuwane drzwi Dokkera są częściej

> użyteczne.

> Jednak co by nie mówić, Dacia to rynkowy geniusz bo to nie są lata 90-te, to nie jest alternatywa

> dla Lanosa. Teraz mamy klienta ĘĄ, który musi mieć design, gadżet, wypas i - pożal się Boże -

> dowód na pozycję społeczną w formie czterech kółek i na takim rynku Dacia radzi sobie

> znakomicie.

> Ja Dacię uwielbiam...i nie tylko ja. Jak powiem córce, że jedziemy do przedszkola Audi to ma taką

> minę jak powiem, że Toyotą tak samo a jak mówię, że jedziemy Daczyjką to "tak, tak, tak,

> mamooo jedziemy Daczyjką". No coś w tym jest.

> pzdr

potwierdzam, tyle ze u mnie dzieciaki dosiadaja dokkera zlosnik.gif

sam jestem zaskoczony pakownoscia tego autka zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> weź już nie przesadzaj

> rumuny kupiły licencję i już nazywasz to RENAULT

Nie ja nazywam tylko otwieram maskę i widzę RENAULT. Nie ma napisu Dacia. Patrzę na zawias to Clio II/Kangoo. Śmierdzi to renówką na kilometr. Przecież Rumuni sami by nic nie wymyślili. Francuzów to mogą nauczyć paść kozy.

Co do psucia to nie pamiętam innego, nowego auta, które nie miałoby ani jednej naprawy gwarancyjnej. Psuły się Toyoty, Suzuki, Alfy, Ople, Citroeny, Fiaty, VW, Renault, Peugeoty, a Dacia nic... niewiem.gif

Jasne, że wykończenie jest najbardziej ordynarne, ale nie jest tak, że coś skrzypi, piszczy i denerwuje. Auto nie jest typowym "izolatorem", które chroni ciało kierowcy od efektów ubocznych jazdy i ma elektroniczną alternatywę dla mózgu kierującego. Jest w większości przemyślane, skuteczne, praktyczne i naprawdę odporne na trudne warunki drogowe. Ja lubię jeździć i dlatego tak bardzo lubię Dacię bo ona daje mi dowód, że jadę, a nie udaje, że siedzę na kanapie przed TV. Chociaż jechałem jako pasażer w nowym MCV i pod względem komfortu resorowania, jest to inna liga w stos. do mojego pickupa.

Na pewno jest tak, że dla młodego pokolenia kierowców, które uczyło się jeździć na jakimś Aveo, Dacia może być uncool jak kapcie starego, ale obiektywnie i technicznie są to samochody naprawdę spełniające oczekiwania. Z pewnością nowa, młoda klasa średnia, która "jedzie" na ładnych mieszkaniach na frankowym kredycie, modnych ciuchach, iPhone'ach i designerskich samochodach MUSI mieć dystans do tego typu rumuńskich samochodów bo liczą się tylko te najnowsze rzeczy bo za rok trafią na prowincję i już będą "wieśniackie". I Dacia nie reprezentuje nic najnowszego, nie da nikomu dowodów, że jest się tą społeczną, pierwszą linią. I ja to rozumiem. Ale prawda ujawnia się jak ktoś otworzy maskę, a naprawdę można tam duuużo zobaczyć (sama treść, zero plastiku), wjedzie autem na kanał i zobaczy jak lud pasterski montuje samochody. Tylko tak można rzetelnie ocenić Dacię.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> i powyższym znowu podniosłeś sobie swój pozytywy stosunek do tego "cóś", no bo jakże by inaczej

> czemu się oczywiście nie dziwię.

> żal mi tylko tych nic nie winnych dzieci

ale przeciez tak jest ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Chęci nie ma z definicji.

Aaaa...to niestety. Czy mogę tego użyć pod adresem producentów samochodów uważanych za dobre?

> Dlatego np. usunięcie skutków drobnej szkody parkingowej w przypadku

> Dacii Duster kosztowało 800 zł - a kolejno odkrywane ślady działalności mechaników pochłonęły

> trzykrotność tej kwoty, zanim auto wróciło do stanu, w jakim serwis powinien je wydać.

Jeśli będziemy polegać na ASO i liczyć, że serwis Renault/Dacia będzie trzymał standardy Toyoty to racja, grubo możemy się rozczarować. Masz rację.

> Ani trochę - dla przykładu porządne zabezpieczenie podłogi Toyoty Auris (tej poprzedniej) to jakieś

> 60 roboczogodzin. 150 zł za roboczogodzinę plus materiały...

shocked.gif KGHMowska stawka. Ja zakładam 75 zł dla klienta z ulicy.

> I to jest całkiem dobra cena za usługę, która jest wykonana solidnie i na kilka lat spokojnie

> wystarczy - korzystniejsze cenowo oferty wymagają ogromnej wiary w cuda.

Wymagają większej aktywności klienta.

> A może po prostu samemu zbudować auto? Jak się postaramy, będzie jeszcze lepiej.

To jest pomysł... ok.gifok.gif

> Przede wszystkim jeśli nie musimy myśleć o dodatkowym zabezpieczeniu antykorozyjnym, to

> automatycznie mamy wiekszy budżet. Zabezpieczanie auta przed korozją we własnym zakresie to

> zajęcie tylko i wyłącznie dla hobbysty czy miłośnika konkretnego modelu, w przypadku pojazdu

> użytkowego jest to zwyczajnie nieracjonalne.

Jest racjonalne...ale fakt, że wymaga wysiłku.

> Zeby nie być gołosłownym to mam spore doświadczenia z Dacią Duster i uważam, że na swój sposób jest

> to fajne auto - sam bym go nie kupił własnie ze względu na poważne problemy z korozją. Gdyby

> to samo auto było oferowane w takiej samej kompletacji ale z porządnym zabezpieczenie

> antykorozyjnym, to bym się mocno zastanowił - byłbym w stanie zaakceptować wyższą cenę zakupu

> za święty spokój po zakupie, ale w drugą stronę to nie działa,

OK, myślę, że rynek oferuje taki właśnie wybór. ok.gif Nie jest to jednak inwestycja, a po prostu wybór bardziej luksusowy i droższy. Wcale nie głupi!

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> i powyższym znowu podniosłeś sobie swój pozytywy stosunek do tego "cóś"

Wręcz przeciwnie, pisząc muszę sobie przypominać "smak" plastiku czy hałas podczas szybkiej jazdy i inne detale, które trzeba było podpatrywać u Niemców lub Włochów. Ale to auto samo się broni faktami i kasą. Natomiast przyznaję, że rozmowa na emocjach (moich pozytywnych i innych negatywnych) krzywdzi Dacię i fałszuje rzetelną i chłodną ocenę. Ale może nie taka jej rola. Może od chłodnych wniosków są Skoda, Kia, a Dacia jest od beki. hehe.gif

> żal mi tylko tych nic nie winnych dzieci

Ale może uprzedzenia są podobne jak trendy...i zmienią się? niewiem.gif

A co do dzieci...to jestem spokojny. Minie jeszcze 20 lat zanim zaczną cenić coś innego. Znaczy mnie tyle chyba zeszło... hehe.gif

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> prawdopodobnie każdemu kto posiadał auto z zachodzącymi na dach ramkami, a nie jest

> szczesliwym posiadaczem garażu i przeżył z takim autem przynajmniej jedną snieżną

> zime

> miałem 2 takie auta przez w sumie 8 lat

Jeśli auto byłoby bezawaryjne, wydatki byłby na poziomie akceptowalnym, nie przejmowałbym się problematycznymi drzwiami. Zapewne znalazłbym sposób na to, żeby jednak otwierały się poprawnie.

Fani marki podpowiedzą kilka sposobów na to, żeby jednak było w miarę dobrze.

> to doczytałeś ?

Czy te drzwi to nie jest kropla przepełniająca czarę goryczy? Wszystkie samochody mają wady, ale jeśli ktoś mówi, że główną wadą są drzwi podczas zimy -15 stopni, która trwa maksimum 15 dni w roku w naszym klimacie, to mam wrażenie, że coś jest nie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.