Skocz do zawartości

Wyposażenie dodatkowe - fanaberia czy standard


electrofinger

Rekomendowane odpowiedzi

IMO bardzo dobre. Telefon zmieniasz co 2-3 lata (lub częściej) dlatego że się znudził, nie dlatego że Android 5 miażdży funkcjonalnością Androida 4.

Autem też nikt przez 400kkm nie jeździ bo w międzyczasie auto stałoby się zabytkiem.

i tak i nie. wielu ludzi jezdzi 400kkm jednym samochodem. ale ok... moze nie wystarczająco wielu...

problem w tym ze jakby auta robili na 100kkm czy tam 200kkm, to ich wartość rezydualna byłaby zerowa. czyli wpłynęłoby to na "Ciebie" jako kupującego nowe auto bardzo... czyli w Twoim interesie leży, aby jednak cos z tego auta po 100-200 tys km jeszcze było do używania poza workiem z częściami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO bardzo dobre. Telefon zmieniasz co 2-3 lata (lub częściej) dlatego że się znudził, nie dlatego że Android 5 miażdży funkcjonalnością Androida 4.

Autem też nikt przez 400kkm nie jeździ bo w międzyczasie auto stałoby się zabytkiem.

ale tych 20 lat nie przyspieszysz.natomiast 400kkm tak-jedno auto zrobi to w 20 lat ale drugie w 5.a postęp w motoryzacji nie jest aż tak duży-5 lat to właściwie dopiero 1 lift.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


zawsze klikałem na kierownicy...

lexusislongtermer_49.jpg

Bez odrywania ręki...szóstym palcem. ;)

Rozumiem Cię, IS i P508 nie mają jakoś wybitnie skopanych kierownic.


bo samochód wyciszy do tego radio

Dokładnie! Najlepiej w momencie "Krystyna Pawłowicz powiedziała dziś..." ding dong ding dong ding dong ;]


jeszcze masz jakies trudne kejsy?

Mam. Np. Insignia łączy się automatycznie tylko z jednym, ostatnio używanym telefonem. Zapamiętuje kilka, ale trzeba go ręcznie nadpisać. Super! :hehe:


jakoś nie czuję współczesnej motoryzacji...

Chciałbym tak...naucz mnie, naucz. :jem:


bo jakbyś zabrał te wszystkie gadżety, to myślisz ze producenci skupiliby się na jakości?

To zależy od klientów. Producenci robią to, z czego się klienci cieszą. A że klient łasy na wypasowo - designersko - prestiżową ściemę to mamy co mamy. I o tym właśnie piszę już kilka lat. Chcecie super aut dla każdego? Zmieńcie podejście. Amen.


Ja jestem przekonany że nigdy nie widziałeś podobnego gadżetu.

No dobrze. Gadam se tak dla sportu... :oki:


telefon może sobie leżeć w teczce,

Po co? Równie dobrze może zostać w domu, skoro nie masz zamiaru go mieć przy sobie. Jak - szczególnie smartfon - ma być w teczce skoro jest tam milion pozatelefonicznych funkcji? Jak sprawdzać terminarz, maile, robić zdjęcia, oglądać mapę, szukać ofert, mierzyć czas, używać latarki, używać dyktafonu skoro fon leży w teczce? 8]


I tak - uważam że ktoś, kto myśli że opcja głośnego mówienia w słuchawce może się równać z wbudowanym systemem samochodowym z pewnością nie miał nigdy z tym drugim do czynienia lub nie umie go używać.

Pozornie piszesz naprawdę rozsądnie...ale jak się na tym skupić...i wpasować w real live...to ktoś z nas musi być nienormalny. I skoro jest 2 na 1, jestem przekonany, że nienormalny jestem ja. :bzik:


Zapytaj ilu użytkuje auto przez 50kkm a ilu przez 400kkm to zrozumiesz różnicę.

Ale po co? Jedni jeżdżą mało, inni dużo. Jeśli człowiek potrafi zrobić samochód, który zrobi "pół bańki" to dlaczego nie?


To trochę tłumaczy Twoje poglądy na temat wyposażenia samochdów. 

Czyli mamy wyjaśnione. Ja jestem nienormalny i jeszcze znalazłeś na to dowody oraz przyczyny. Puzzle układają się nam aż miło. ;]

 

Może Święty Piotr rozstrzygnie czy samochód ma być pralką, a telefon konsolo-laptopem czy może samochód ma być samochodem, a telefon telefonem. Na tamtym świecie nasz spór znajdzie swój finał i zwycięzca będzie tylko jeden. :piwko:

 

Pozdrawiam. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Insignia łączy się automatycznie tylko z jednym, ostatnio używanym telefonem. Zapamiętuje kilka, ale trzeba go ręcznie nadpisać. Super!

 

Wszystkie auta, którymi miałem okazje powozić, z systemem bluetooth, miały możliwość zapamiętania iluś telefonów. System się łączył z ostatnim telefonem, w wypadku jego nieznalezienia szukał inne zapisane, po znalezieniu – połączył.

Łączył z pierwszym który znalazł.   Jak miałem 2 (zapisane) to łączenie było na zasadzie z którym był wcześniej połączony. 

 

Czyli mam zapisane telefony A,B,C,D.

mam połączony A, wysiadam. Wsiadam z telefonami C, D. Poprzednio był połaczony D to łaczy z D. Jeżeli chcę C to muszę ręcznie przełaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale tych 20 lat nie przyspieszysz.natomiast 400kkm tak-jedno auto zrobi to w 20 lat ale drugie w 5.a postęp w motoryzacji nie jest aż tak duży-5 lat to właściwie dopiero 1 lift.

 

Auta które robią 400kkm w 5 lat to auta które pracują. I z nimi jest trochę inna historia, nie do końca pasująca do wątku o gadżetach dla przeciętnego użytkownika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Po co? Równie dobrze może zostać w domu, skoro nie masz zamiaru go mieć przy sobie. Jak - szczególnie smartfon - ma być w teczce skoro jest tam milion pozatelefonicznych funkcji? Jak sprawdzać terminarz, maile, robić zdjęcia, oglądać mapę, szukać ofert, mierzyć czas, używać latarki, używać dyktafonu skoro fon leży w teczce?

 

W czasie jazdy te funkcje nie są używane. A te najpotrzebniejsze (mapy, muzyka, SMSy etc.) są coraz częściej przesyłane do samochodowego zestawu, który jest nieporównywalnie bezpieczniejszy w użytkowaniu.

 


Ale po co? Jedni jeżdżą mało, inni dużo. Jeśli człowiek potrafi zrobić samochód, który zrobi "pół bańki" to dlaczego nie?

 

Bo to nikomu niepotrzebny wysiłek (spośród przeciętnych użytkowników oczywiście). Jakbym miał do wyboru za tę samą cenę auto na 500kkm lub auto wygodniejsze w obsłudze to wybiorę to drugie bo i tak 500kkm tym nie zrobię. Po co mi coś, z czego nie skorzytam?

 


Czyli mamy wyjaśnione. Ja jestem nienormalny i jeszcze znalazłeś na to dowody oraz przyczyny. Puzzle układają się nam aż miło.
 
Może Święty Piotr rozstrzygnie czy samochód ma być pralką, a telefon konsolo-laptopem czy może samochód ma być samochodem, a telefon telefonem. Na tamtym świecie nasz spór znajdzie swój finał i zwycięzca będzie tylko jeden.
 
Pozdrawiam.

 

Myślę że to nie do końca tak. Myślę że po prostu różnimy się oczekiwaniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i tak i nie. wielu ludzi jezdzi 400kkm jednym samochodem. ale ok... moze nie wystarczająco wielu...

problem w tym ze jakby auta robili na 100kkm czy tam 200kkm, to ich wartość rezydualna byłaby zerowa. czyli wpłynęłoby to na "Ciebie" jako kupującego nowe auto bardzo... czyli w Twoim interesie leży, aby jednak cos z tego auta po 100-200 tys km jeszcze było do używania poza workiem z częściami :)

 

Teoretycznie. Życie nauczyło mnie, że przy odsprzedaży nie liczy się stan auta lecz cena i znaczek.  :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie. Życie nauczyło mnie, że przy odsprzedaży nie liczy się stan auta lecz cena i znaczek.  :hehe:

troszke chyba generalizujesz, 

znaczek sie liczy - od znaczka jest wyprowadzana cena zakupu i póżniejszej sprzedaży.

Z podobnymi parametrami podobne auta podobnego segmentu maja juz na starcie różne ceny zależne od przysłowiowego znaczka.

 

ale stan jest bardzo ważny, bo napewno kupisz używanego "znaczkowca" w stanie "złom" taniej niż zadbane autko bez znaczka (mówię o tym samym segmencie i wieku auta)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co komu kolejny gadżet, skoro sam telefon głośno mówi? A jeśli parkujesz akurat? Musisz albo kończyć rozmowę w samochodzie, albo w telefonie klikać "przekieruj rozmowę do telefonu"

Ryb wymienił już wiele zalet i faktycznie - najważniejsze jest to, że telefon może być w bagażniku, a można go odebrać. Zresztą - nawet jak jest w kieszeni, to łatwiej się odbiera przyciskiem na kierownicy.

I można wyjść z samochodu i normalnie rozmowę kontynuować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

troszke chyba generalizujesz, 

znaczek sie liczy - od znaczka jest wyprowadzana cena zakupu i póżniejszej sprzedaży.

Z podobnymi parametrami podobne auta podobnego segmentu maja juz na starcie różne ceny zależne od przysłowiowego znaczka.

 

ale stan jest bardzo ważny, bo napewno kupisz używanego "znaczkowca" w stanie "złom" taniej niż zadbane autko bez znaczka (mówię o tym samym segmencie i wieku auta)

 

Hehe, miałem trzy Chevrolety. Ich stan nie miał absolutnie żadnego znaczenia, bo całymi miesiącami pies z kulawą nogą nie zadzwonił. Golfa sprzedałbyś od ręki. Za tę czy inną cenę - ale byłoby przynajmniej z kim się targować.

:hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak jak kiedyś takie były. tak i teraz są. sęk w tym że ludzie mają tendencję do idealizowania przeszłosci... i powstał stereotyp ze wszystko kiedys było lepsze. a to nie prawda. tak jak były legendarne silniki (diesle merca, R5 Volvo itp), to i były padaki (BMW TDS, silnik F126p :). tak i teraz są - tylko trzeba poszukać...

hmmm... zawiecha opla kadeta była bardzo trwała - pamiętam. a wiesz dlaczego? dlatego że było tam masa miękkiej gumy, solidne tuleje itp... poroblem w tym: że to auto się przez to fatalnie prowadziło... zero precyzji... jedynie akceptowalne minimum... takze ja wole raz na 100kkm wymienić wahacz, niż bać się przekroczyć 130 bo mnie zwieje...

kup sobie premium - i masz...

a to jakas utopia. pamiętaj - że kierowcami są np. 70 latkowie (czy tez ludzie, którzy nie mają predyspozycji, koordynacji, orientacji przestrzennej)... oni nie potrzebują wychodzić z poslizgu, nie mają refleksu, nigdy nie nauczą się dobrze jezdzic... oni - powinni mieć auta które zrobią to za nich - i mają (te które tak bardzo krytykujesz) i dodatkowo - jak mają mózg - jezdza wolniej, zgodnie z własnymi możliwościami...

a propo zawieszenia. nie chodzilo mi zawieche z opla kadeta. moze byc wielowahacz byle skonstruowany z solidnych materialow tak zeby wytrzymywal wysokie przebiegi, jak sie uda to z wymiennymi sworzniami, gumami zeby od razu nie trzeba bylo wymieniac calych wahaczy a najlepiej kompletu calego zawieszenia. Technologicznie jestesmy spokojnie na takim poziomie zeby zawiechy wytrzymywaly 200tysi na przecietnych drogach.

 

Ci 70 latkowie, ludzie bez koordynacji, orientacji nie powinni jezdzic samochodem.  Bo im nie pomoze cala ta elektronika. Nie majac wyobrazni stwarzaja zagrozenie w ruchu drogowym, nawet nie wiedza czy jada wolno czy za szybko w roznych sytuacjach drogowych.

 

To nie jest jakis obowiazek jezdzenie samochodem. Jak nie umiesz jezdzic na nartach, nie umiesz sie wspinac, to tego nie robisz. Znam wielu ludzi, ktorzy nie kieruja samochodami (nie maja prawa jazdy) bo sie czuja niepewnie i nie chca, i daja rade zyc calkiem spoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co komu auto na 400-500kkm? Przecież to kompletnie nie ma sensu. Równie dobrze mógłbyś chcieć telefon wytrzymujący 20 lat. Chciałbyś dziś telefon sprzed 20-tu lat?

 

 

 

 

To wina dróg, nie zawieszeń. Moje wytrzymują spokojnie co najmniej 100+kkm bo jeżdżę w trasy po dobrych drogach.

 

 

 

 

Po co komu te miękkie plastiki? Nie można normalnie siedzieć na fotelu,t rzeba koniecznie na desce rozdzielczej? Jak komuś tam jest niewygodnie to niech wlezie z powrotem na fotel.

:hehe:

 

Bo jak sie komus znudzi  auto po 200 tys km to zebym ja mogl odkupic od niego normalnie jezdzace sprawne auto a nie zloma. Moge dac wiecej niz teraz ale zebym wiedzial ze kolejne 200 tysi mnie nie zawiedzie. I nie chodzi tylko o silnik a o caloksztalt auta.

 

Po co miekkie plastiki? Zeby z przyjemnoscia wsiadac do auta. Sorry bylem w Poznaniu na Motor Show niedawno i ..... przyjemniejsze wnetrze mam w mojej 20letniej Hondzie niz w 90% popularnych aut jakie tam byly. Nawet te drozsze za 100 tysi troche tracaly jakims chinskim plastikiem i obowiazkowo swiecidelkami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś praktykujący, miałeś/masz i takie jest Twoje zdanie?

 

 

Jeśli piszesz ogólnie, to w ogóle jakikolwiek rozwój w każdej dziedzinie nie ma sensu, nie potrzebnie z konia schodziliśmy.

 

nie chodzi mi o schodzenie z konia, ale motoryzacja troche biegnie jakby w slepa uliczke. zamienia sie w chinska wystawe ze swiecidelkami zamiast zmierzac do podstawowych spraw: jak niezawodnosc, ekologia (czyli nie wymieniamy auta co 150 tys km), a my sie do tego dokladamy kupujac te auta

 

Mialem takiego sprzeta z 2002 z 4 kolkami na masce z:

 

- automatyczna klima - automat do klimy zupelnie zbedny, najbardziej ergonomiczne to 3 pokretla (cieplo-zimno, dmuchawa, kierunek nawiewu) plus wlacznik klimy, mozna z zamknietymi oczami zawsze sterowac. Klima to siedlisko bakterii i zarazkow, chocby nie wiem jak ja czyscil. Taka to konstrukcja. Uzywalem jak najmniej zeby nie truc ani

siebie ani swoich dzieci, nawet w gorace letnie dni i i podroze w kraje srodziemnomorskie

 

- ESP, ABS - nigdy nie bylo potrzebne. Jestem zdania ze jak ktos jezdzi zgodnie z przepisami (w tym dostowanie do warunkow na drodze i do wlasnych umiejetnosci) to te systemy nigdy nie beda potrzebne.

Wydaje mi sie ze te systemy sa tylko dla piratow i ludzi ktorzy musza szybko i najszybciej dojechac. Mysle, ze mandaty na wzor skandynawski zalatwilyby sprawe raz na zawsze

Te systemy nie pomagaja w kazdej sytuacji (przypadek samochodu pana prezydenta niedawno) a byly nawet badania ze kierowcy, ktorzy nie wiedza co to jest ABS/ESP uzywaja go niewlasciwie. Przy ostrym hamowaniu, jak ABS odbija, ludzie popuszczaja hamulec co jest wiadomo karygodnym bledem (nawet kolezanka mi kiedys powiedziala ze kiedys ostro hamowala i myslala ze jej sie hamulce zepsuly). Hamowanie pulsacyjne bardziej skuteczne niz zle uzywanie ABSu. co do ESP to tez wielu mysli ze wyciagnie ich z kazdych opresji

 

- 4 poduszki, kurtyny - jeszcze raz, jezdzac zgodnie z przepisami  moznaby ograniczyc wypadki o 80%. Skandynawskie kary, wiezienie za ciagle naruszanie przepisow, odbieranie samochodow, wieksze umiejetnosci kierowcow.

Tak naprawde chronia do predkosci 50-60 przy uderzeniu czolowym i okolo 30 moze przy uderzeniu bocznym. Przy wiekszych predkosciach i tak inwalidztwo albo smierc bo fizyki nikt nie oszukal

 

- pelna elektryka, centralny zamek na pilota - no niby ok, choc raz zamykajac okno tylne o malo dziecku nie przyczasnalem raczki bo nie widzialem ze trzymalo za szybe (siedzialo za mna)

 

- szyberdach, jakos mnie nie przekonal, moze dla siedzacych z tylu lepiej, dla kierowcy slabo, poza tym nie lubie jak mi slonce z gory swieci

- panoramiczny dach - nie rozumiem jak mozna z tym jezdzic w sloneczny dzien, w ogole w dzien, bol glowy mam od razu od nadmiaru swiatla

 

To co najbardziej podobalo mi sie w tym aucie w ogole nie jest zwiazane z wyposazeniem dodatkowym a z dopracowaniem podstawowych spraw, takich jak:

 

- idealna progresja pedalu hamulca i ogolnie idealne wyczucie hamulcow. ABS do tego wydawal sie zbednym dodatkiem. Z takim czuciem hamulcow ... marzenie, chcialbym tak w kazdym aucie   .... kolega przesiadajac sie z volvo v50 2006r potwierdzil ze nie widzial precyzyjniejszego ukladu hamulcowego

- siedzenia- mimo ze nie obite moim ulubionym welurem - to mega wygodne, nascie godzin w trasie  i zero bolu. dobre trzymanie boczne ... cud malina, z tego co tu czytam w wiekszosci dzisiejszych aut standardowo badziewiaste fotele sa wstawiane

- pozycja za kierownice, podlokietniki z obu stron w idealnym miejscu

- komfort/cisza - nawet przy wysokich obrotach na autostradzie jechalo sie przyjemnie komfortowo (nawet przy 5 biegowej skrzyni)

- sprezyste wielowahaczowe zawieszenie bardzo dobrze trzymajace drogi - podstawa bezpieczenstwa biernego, poza tym wystarczajaco komfortowe na 15-16 calowych felgach

 

Podsumowujac, zamiast swiecidelek, dodatkow, to podstawowe rzeczy, dopracowane, w standardzie, nawet w Pandzie z LPG .... :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do gadzetow:

- czujnik swiatel/automatyczne swiatla/ksenony - wspomniano juz ze troche bezsens, wsiadam zapinam pasy, wlaczam swiatla, automat ktory dziala od nastu lat. Wymienie jedna zarowke swiatel mijania raz na rok albo dwa lata. Jak cos sie zepsuje w ksenonach to koszty jak wymiana zarowek halogenowych przez 10 lat. Dobre halogeny swieca rownie dobrze jak ksenony

- czujnik deszczu - no Panowie przerzucic wajche w gore i ewentualnie dostowac predkosc przerywacza wycieraczek. Za kierownica trzeba myslec troche a to sie robi bez odrywania wzroku. Inni wspomnieli ze w wielu autach nie dziala to dobrze. Wydaje mi sie ze niedlugo z lenistwa ktos zapomni popatrzec na znaki, swiatla ....

- radio bluetooth/navi - gadanie za kolkiem to juz mnie naprawde zadziwia. Sa badanie potwierdzajace, ze nawet z zestawem glosnomowiacym kierowca jest tak rozkojarzony rozmowa ze stwarza zagrozenie ... A tu ciagle sie mowi ze auta maja byc coraz bezpieczniejsze, ze jest coraz wiecej wypadkow. Wiecej niz polowa kierowcow w Polsce poza tym jezdzi trzymajac komore przy uchu co juz nadaje sie na kryminal za stwarzanie zagrozenia. Zagluszacz fal gsm powinien sie aktywowac po ruszeniu auta i dezaktywowac po zatrzymaniu.

Dopiero jak powstana, to co tu wspomniano, automatyczne pasy ruchu (wjezdzam, puszczam gaz kierownice i auto samo jedzie) to mozna gadac do woli.

- tempomat - waham sie, ani nie oszczedza paliwa, znowu zwalnia kierowce z myslenia co moze sie zle skonczyc

- system bezkluczykowy - tez nie rozumiem, jak tu nie lubiec sobie do dziurki wlozyc :-) centralny zamek - tak, bo ilez mozna wkladac do roznych dziur w ciagu minuty. no chyba ze kobieta, one nie lubia gmerac w dziurkach a i w torebce nic nie mozna znalezc ....

- doswietlanie zakretow - nie demonizowalbym, jak naprawde bardzo kreta ciemna droga to wlaczam przeciwmgielne na chwile i tyle

- podgrzewane siedzenia/kierownica - w zimie ubierz grubsze gatki albo rekawiczki i bedzie ok

- aktywne zawieszenie - samochod rajdowy tak, przy jezdzie przepisowej, nawet autostrada znowu kolejny niepotrzebny gadzet

- automatyczne domykanie klapy - tylko dla osob na wozku inwalidzkim, innym zabierac, niech uzywaja rak

 

A teraz dla przekory, ze jednak czasami wynalazki (wszystkie sa juz stare) to dobra rzecz

-ASB - pewnie, wspomaga bezpieczenstwo na drodze, czlowiek bardziej na drodze skupiony ... Tylko ze nie w Polsce bo u nas zamiast wachlowac skrzynia to trzyma druga komore przy uchu (autentycznie widzialem gosc gadal skulony z dwoma komorami)

- czujnik cofania - mus ze wzgledu na design dzisiejszych aut. W starych nawet nie sa potrzebne. Obracam glowe i widze wszystko

- skora - co kto lubi, wiadomo latwiej sie czysci. Kto chce ma, kto nie chce alcantara, welur, sztuczny material

- wspomaganie, najlepiej progresywne - stare i dobrze dziala, ze wzgledu na wage samochodow/silnikow umieszczonych z przodu i szerokosc opon nie da sie inaczej

 

- ogrzewanie postojowe - z checia bym mial, tak wiem luksus, ale oszczedza silnik, czasami w vanie lubie sie przespac w trasie, mniej skrobania w zimie, nie potrzeba wtedy podgrzewania kierownicy, zydli itp

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez odrywania ręki...szóstym palcem. ;)

Rozumiem Cię, IS i P508 nie mają jakoś wybitnie skopanych kierownic.

ten koles trzyma ręce ponad przetłoczeniem na kciuk :) to nie dowodzi niczego:)

 

Dokładnie! Najlepiej w momencie "Krystyna Pawłowicz powiedziała dziś..." ding dong ding dong ding dong ;]

i dzwoni Krystyna :) a Ty przez przypadek odbierasz dowolnym przyciskiem...

 

 

Mam. Np. Insignia łączy się automatycznie tylko z jednym, ostatnio używanym telefonem. Zapamiętuje kilka, ale trzeba go ręcznie nadpisać. Super! :hehe:

A to że Opel skopał, to daje mu szansę na poporawę, nie przekreśla koncepcji:)

 

pzdr:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci 70 latkowie, ludzie bez koordynacji, orientacji nie powinni jezdzic samochodem.  Bo im nie pomoze cala ta elektronika. Nie majac wyobrazni stwarzaja zagrozenie w ruchu drogowym, nawet nie wiedza czy jada wolno czy za szybko w roznych sytuacjach drogowych.

no tak. starość to suka... ale co z tym zrobisz? nie zmusisz ich do żadnego kursu, a zabronić jeździć nie możesz - bo mają uprawnienia. poza tym zdroworozsądkowo - niech jadą. byle wolniej... i jak najbezpieczniejszym autem (a to zapewnia im postęp).

To nie jest jakis obowiazek jezdzenie samochodem. Jak nie umiesz jezdzic na nartach, nie umiesz sie wspinac, to tego nie robisz. Znam wielu ludzi, ktorzy nie kieruja samochodami (nie maja prawa jazdy) bo sie czuja niepewnie i nie chca, i daja rade zyc calkiem spoko.

nikt nie twierdzi ze to obowiązek. ale prawo... każdy może, jak zda egzamin i ma pojazd dopuszczony do ruchu... nie ma nigdzie ograniczenia na wiek... i nie powinno być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- 4 poduszki, kurtyny - jeszcze raz, jezdzac zgodnie z przepisami  moznaby ograniczyc wypadki o 80%. Skandynawskie kary, wiezienie za ciagle naruszanie przepisow, odbieranie samochodow, wieksze umiejetnosci kierowcow.

Tak naprawde chronia do predkosci 50-60 przy uderzeniu czolowym i okolo 30 moze przy uderzeniu bocznym. Przy wiekszych predkosciach i tak inwalidztwo albo smierc bo fizyki nikt nie oszukal

1. Nie od ciebie zależy, czy inni jeżdżą bezpiecznie (nie użyłem zwrotu "zgodnie z przepisami" bo jedno z drugim niewiele ma wspólnego).

2. Gdy wpadasz w poślizg - nie ze swojej winy oczywiście - to często przed uderzeniem jesteś w stanie wyhamować z tych 120 do 50, gdzie poduszki działają już bardzo dobrze.

Więc nie powielaj głupich mitów, bo ktoś faktycznie może uwierzyć i sobie przez to zrobić krzywdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


W czasie jazdy te funkcje nie są używane.

Może nie powinny, ale człowiek chce wykorzystać też czas, w którym siedzi w aucie stojącym w korku.


A te najpotrzebniejsze (mapy, muzyka, SMSy etc.) są coraz częściej przesyłane do samochodowego zestawu, który jest nieporównywalnie bezpieczniejszy w użytkowaniu.

Tak! I to jest szalenie ważne w naszej rozmowie. Smartlink, który przekierowuje całą zawartość smartfona do samochodu jest tego rodzaju rozwinięciem technologii, która zaczyna mieć sens i wartość praktyczną. Natomiast bluetooth, który potrafi tylko przekierować rozmowę na głośniki samochodowe jest po prostu prymitywnym i ułomnym patentem, który trzeba obiektywnie ocenić i na chłodno. Bluetooth byłby może OK w czasach Idea Centertel i cegieł Nokii, na których ludzie grali w węża. W roku 2016, bluetooth (tylko do rozmów) to zabytkowa ciekawostka bez praktycznej wartości.


Bo to nikomu niepotrzebny wysiłek (spośród przeciętnych użytkowników oczywiście).

Nikomu? Mnie się wydaje, że wiele osób marzy, żeby mieć jedno, solidne auto, które będzie służyło przez 25 lat. I wiele osób chciałoby np. pojechać na Bali, do Japonii i USA niż kupować "nowy" samochód bo stary już się psuje.


Myślę że to nie do końca tak. Myślę że po prostu różnimy się oczekiwaniami.

Różnice to podstawa i dlatego ludzie rozmawiają. :ok:  Nie wiem jednak czy to różnica oczekiwań czy różnica w praktycznej ocenie danej rzeczy. Bo naturalną chęć posiadania bogatszego wyposażenia niż uboższego rozumiem. Na pytanie "wolisz 10 zł czy 100 zł" odpowiedź będzie bezdyskusyjna...do czasu, kiedy nie rozwiniemy tego pytania o "komu więc mam zabrać 90 zł". Doszukuję się odpowiedzi innej niż "nie obchodzi mnie to". A szukam między wierszami...

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie. Życie nauczyło mnie, że przy odsprzedaży nie liczy się stan auta lecz cena i znaczek.  :hehe:

ale to nie zmienia faktu. w Twoim interesie jest trwałość samochodu... jakby auta nie nadawały się do niczego po 100kkm, to żaden znaczek by tego nie sprzedał jako samochód. jedynie na wagę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mialem takiego sprzeta z 2002 z 4 kolkami na masce z:

 

- automatyczna klima - automat do klimy zupelnie zbedny, najbardziej ergonomiczne to 3 pokretla (cieplo-zimno, dmuchawa, kierunek nawiewu) plus wlacznik klimy, mozna z zamknietymi oczami zawsze sterowac. Klima to siedlisko bakterii i zarazkow, chocby nie wiem jak ja czyscil. Taka to konstrukcja. Uzywalem jak najmniej zeby nie truc ani

siebie ani swoich dzieci, nawet w gorace letnie dni i i podroze w kraje srodziemnomorskie

demonizujesz... klima to wynalazek powszechny w samochodach od dekad... i jakoś nikt nie umiera masowo z jej powodu...

- ESP, ABS - nigdy nie bylo potrzebne. Jestem zdania ze jak ktos jezdzi zgodnie z przepisami (w tym dostowanie do warunkow na drodze i do wlasnych umiejetnosci) to te systemy nigdy nie beda potrzebne.

Wydaje mi sie ze te systemy sa tylko dla piratow i ludzi ktorzy musza szybko i najszybciej dojechac. Mysle, ze mandaty na wzor skandynawski zalatwilyby sprawe raz na zawsze

Te systemy nie pomagaja w kazdej sytuacji (przypadek samochodu pana prezydenta niedawno) a byly nawet badania ze kierowcy, ktorzy nie wiedza co to jest ABS/ESP uzywaja go niewlasciwie. Przy ostrym hamowaniu, jak ABS odbija, ludzie popuszczaja hamulec co jest wiadomo karygodnym bledem (nawet kolezanka mi kiedys powiedziala ze kiedys ostro hamowala i myslala ze jej sie hamulce zepsuly). Hamowanie pulsacyjne bardziej skuteczne niz zle uzywanie ABSu. co do ESP to tez wielu mysli ze wyciagnie ich z kazdych opresji

byłem kiedyś w dużym magazynie. dali mi kask... nie przydał się... chodziłem zgodnie z instrukcjami przewodnika, powoli i ostrożnie... tzn. ze ten kask był bez sensu...

a co do odbijania przy działaniu ABS - od dawna jest to niwelowane systemami które dociskają hamulec za kierowcę wlasnie na taką ewentualność.

- pelna elektryka, centralny zamek na pilota - no niby ok, choc raz zamykajac okno tylne o malo dziecku nie przyczasnalem raczki bo nie widzialem ze trzymalo za szybe (siedzialo za mna)

to nie wina elektryki a widać braku zabezpieczenia "obciążeniowego" szyb... kwestia czy wiesz o jego istnieniu/ lub braku i używasz odpowiednio. nie opcja jest "zła". tylko użytkownik.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


najważniejsze jest to, że telefon może być w bagażniku

OK...tylko trzymanie telefonu w bagażniku jest dla mnie...praktycznie nieuzasadnione. Bo to jakby powiedzieć, że największą zaletą xenonów jest to, że łatwiej jest dzięki nim wyregulować przerzutki w rowerze nocą...bo lepiej oświetlą wnętrze garażu. Totalna abstrakcja, ale zostawmy głupie porównania.

Nowe telefony mają wiele funkcji, z których korzystamy w aucie...ale one wymagają obecności telefonu w środku.

Jeśli wysiadamy z auta...to znaczy otwieramy bagażnik i wyciągamy...telefon? Wybacz, może jestem spaczony pickup'em i wyobrażam sobie trzymanie telefonu na pace :hehe: ale naprawdę...nie znajduję uzasadnienia dla takich zachowań, ale zapala mi się lampka w głowie, że to ja coś głupio robię.

Ja trzymam telefon w środku. Wisi w uchwycie lub leży przy skrzyni biegów lub na nanopadzie na górze deski. Oczywiście, mogę go specjalnie schować i włączyć bluetooth, ale wydaje mi się, że to prowokacja. :)

Np. ostatnio jechaliśmy grupą na narty. Mieliśmy grupę na "łotsapie" i każdy wpisywał stan przygotowań, żeby się pozbierać, odebrać, podjechać...no cała organizacja wyjazdowa, wiecie jak jest. No i telefon, przepraszam, smartfon Samsung w zielonej obudowie, wisiał na uchwycie. Jeździłem po mieście i czytałem. Co bluetooth miałby mi pomóc, żeby choćby powiedzieć "może być"...nie wspominając o zachwycie. No daję żywy przykład, żywi ludzie, sytuacja z realu jakich milion, ale Pipp jest niszowy, dziwny, stary i ma oczekiwania kosmiczne. No nie składa się. :nie_wiem:


I można wyjść z samochodu i normalnie rozmowę kontynuować.

Przepraszam, ale znów nie rozumiem. Można normalnie rozmawiać po wyjściu z auta jeśli telefon jest w bagażniku lub w kieszeni? 8]  Kurna, może ja za słówka łapię...jeszcze raz przeczytam...no nie...nie...nie mogę uwierzyć...głupi jestem... :facepalm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem jeszcze jedną różnicę między zwykłymi samochodami a premium - w premium wszystko jest "lepsze" - lepszy system dźwiękowy (np. Mercedes żony ma Burmester a Corvette Bose), większy ekran nawigacji, większe tarcze hamulcowe, większe felgi, większy silnik, więcej mocy, lepsze wyposażenie standardowe, więcej opcji. A właśnie - w tym Twoim Lexusie założyli Mark Levinson czy jest ten badziewiasty, skrzeczący, standardowy system Lexusa?

 

Burmester, Mark Levinson, Cabasse, etc. eh, kto by pomyslał parę lat temu że te marki się tak... hmmm jest takie brzydkie słowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


a co do odbijania przy działaniu ABS - od dawna jest to niwelowane systemami które dociskają hamulec za kierowcę wlasnie na taką ewentualność.

Ryb już trafił w "oko byka", teraz Ty. ABS stał się OK jak mamy 4 kanały, nie 3, mamy EBD, mamy BA. ABS rozwinął się i stał się dobry i skuteczny. Natomiast dzisiejsze czujniki parkowania, deszczu, zmierzchu, bluetooth do gadania to właśnie taki prymitywny, ułomny, 3-kanałowy ABS. Kiedyś będzie to OK, już pisałem, ale teraz to lipa. I tu tkwi esencja naszej polemiki. Trzeba wyraźnie mówić. Pomysł dobry, ale gadżet jeszcze nie!

Te laserowe czujniki, smartlink zaczynają pachnieć 4-kanałowym ABSem z asystentem i korektorem. Ale cierpliwości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Tak! I to jest szalenie ważne w naszej rozmowie. Smartlink, który przekierowuje całą zawartość smartfona do samochodu jest tego rodzaju rozwinięciem technologii, która zaczyna mieć sens i wartość praktyczną. Natomiast bluetooth, który potrafi tylko przekierować rozmowę na głośniki samochodowe jest po prostu prymitywnym i ułomnym patentem, który trzeba obiektywnie ocenić i na chłodno. Bluetooth byłby może OK w czasach Idea Centertel i cegieł Nokii, na których ludzie grali w węża. W roku 2016, bluetooth (tylko do rozmów) to zabytkowa ciekawostka bez praktycznej wartości.

 

Tyle że w czasie jazdy samochodem nadal 99% przydatności smartfona to rozmowy. Może być jeszcze nawigacja ale producenci wolą dawać własną. Oczywiście SmartLink jest tu krokiem w dobrym kierunku jeśli o nawigację chodzi.

Ale reszta funkcji jest jednak bezużyteczna lub nie tak kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa jak możliwość prowadzenia rozmów bez absorbowania rąk (oraz uwagi - przynajmniej przy manipulowaniu telefonem, pomijam absorbowanie samą rozmową).

 


Nikomu? Mnie się wydaje, że wiele osób marzy, żeby mieć jedno, solidne auto, które będzie służyło przez 25 lat. I wiele osób chciałoby np. pojechać na Bali, do Japonii i USA niż kupować "nowy" samochód bo stary już się psuje.

 

W życiu! Coraz więcej ludzi kupuje nowy bo stary już się znudził, nie dlatego że się psuje. Latami uwiązani do jednego samochodu to mogą być emeryci.

Mi po paru latach już się chce zmian wyłącznie dlatego że jestem ciekaw czegoś innego/pojawiły się nowości na rynku/zmieniła mi się koncepcja/urosła rodzina etc. Samochód żyje razem z nami, nie ma jednego dobrego na całe życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Natomiast dzisiejsze czujniki parkowania, deszczu, zmierzchu, bluetooth do gadania to właśnie taki prymitywny, ułomny, 3-kanałowy ABS

 

No nie do końca. Tak się Tobie wydaje a za przykład podajesz rozwiązania ewidentnie skopane. Czujniki deszczu potrafią działać doskonale. Czujniki zmierzchu również. Kamery zastępujące czujniki parkowania to jakiś krok w stronę nowoczesności ale IMO powinny je uzupełniać. Ja bardzo sobie cenię dodatkowy akustyczny sygnał o przeszkodzie, bo podczas manewru cofania wzrok musi podążać w wielu kierunkach naraz i łatwo coś przeoczyć. Zaangażowanie dodatkowych zmysłów to dobry pomysł. Nie tylko w tym przypadku ale również w pozostałych (dźwięki ostrzeżeń, wibracje etc.).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ale znów nie rozumiem. Można normalnie rozmawiać po wyjściu z auta jeśli telefon jest w bagażniku lub w kieszeni? 8]  Kurna, może ja za słówka łapię...jeszcze raz przeczytam...no nie...nie...nie mogę uwierzyć...głupi jestem... :facepalm:

odniosę się do kieszeni - chociaż uważam że już udajesz :)

(bagaznika nie rozumiem, ale kumam że ktoś może przez przypadek wrzucić plecak i też nie będzie z tym problemu)...

w kieszeni telefon mam zawsze. siedząc w aucie dostęp jest słaby do kieszeni. no ale jest głośnomówiący. jak decydujesz się przełączyć na słuchawkę - to uwaga, skomplikowany proces: mówisz rozmówcy - daj mi 3 sek. wyłączasz auto, wstajesz i wyciągasz telefon i mówisz: jestem (i dokańczasz czynności) związane z opuszczeniem samochodu.

tak trudno to sobie wyobrazić? trzeba deprecjonować na siłę, budując wokół wszystkiego logikę kosmicznej ergonomii, ale wymagając od telefonu żeby koniecznie leżał w zasięgu ręki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie bardzo chwalę bluetooth w radiu.

Odkąd ponad 3 lata temu sparowali mi z tym telefon, nie muszę nic robić.

Wsiadam do auta i samo się nawiązuje połączenie pomiędzy telefonem a radioodbiornikiem.

Przychodzi połączenie odbieram i gadam.

Chcę zadzwonić, wybieram nr albo na telefonie, albo na radioodbiorniku i gadam.

Ja nie mam uwag.

Nie wyobrażam sobie auta bez tego gadżetu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odniosę się do kieszeni - chociaż uważam że już udajesz :)

(bagaznika nie rozumiem, ale kumam że ktoś może przez przypadek wrzucić plecak i też nie będzie z tym problemu)...

w kieszeni telefon mam zawsze. siedząc w aucie dostęp jest słaby do kieszeni. no ale jest głośnomówiący. jak decydujesz się przełączyć na słuchawkę - to uwaga, skomplikowany proces: mówisz rozmówcy - daj mi 3 sek. wyłączasz auto, wstajesz i wyciągasz telefon i mówisz: jestem (i dokańczasz czynności) związane z opuszczeniem samochodu.

tak trudno to sobie wyobrazić? trzeba deprecjonować na siłę, budując wokół wszystkiego logikę kosmicznej ergonomii, ale wymagając od telefonu żeby koniecznie leżał w zasięgu ręki?

 

Dodam że BT umożliwia nie tylko rozmowę z kieszeni. Nowoczesne smartfony trzeba ciągle ładować. Dzięki BT telefon może się najlepsze ładować w schowku (niektóre auta seryjnie już wyposażane są w indukcyjne ładowarki).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


ten koles trzyma ręce ponad przetłoczeniem na kciuk to nie dowodzi niczego:)

A może...może...te plastikowe obudowy guzików są jak w Ravce...i wtedy dowodzi to tego, że ja bym trzymał ręce tak samo. ;]

Proszę zrobić zdjęcie obudowy guzików w trybie makro i zamieścić. Ocenimy. :skromny:


i dzwoni Krystyna a Ty przez przypadek odbierasz dowolnym przyciskiem...
 

:hehe: I naradzamy się co zrobić z "myszką agresorką". ;l


A to że Opel skopał, to daje mu szansę na poporawę, nie przekreśla koncepcji:)

Przekreśla koncepcję w czasie. Coś jak mój TV Sony, który ma cyfrowy tuner naziemnej...ale nie DVB-T. :hehe:

Jak gadżety będą dobre, mówmy dobre i chwalmy Pana. Ale jeśli są kichowate, przynajmniej odpuśćmy sobie "must have" lub inny rodzaj entuzjazmu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może...może...te plastikowe obudowy guzików są jak w Ravce...i wtedy dowodzi to tego, że ja bym trzymał ręce tak samo. ;]

Proszę zrobić zdjęcie obudowy guzików w trybie makro i zamieścić. Ocenimy. :skromny:

nie chce mnie się :)

Przekreśla koncepcję w czasie. Coś jak mój TV Sony, który ma cyfrowy tuner naziemnej...ale nie DVB-T. :hehe:

Jak gadżety będą dobre, mówmy dobre i chwalmy Pana. Ale jeśli są kichowate, przynajmniej odpuśćmy sobie "must have" lub inny rodzaj entuzjazmu.

nie przekreśla. poprostu powoduje ze Opla unikasz jak ognia (jakby nie to, to znajdzie się inne milion dwieście powodów).

gadzety nigdy nie będą uniwerslanie dobre. będą dobre bo zrobione przez firmę X, a skopane przez firmę Y. to kryterium wyboru... ja np. wiem ze REnault mialo niedopracowane gadzety typu czujnik wycieraczek, climatronic itp. i biorę to pod uwagę podejmując decyzję o zakupie. wiem natomiast ze VW czy BMW robi te elementy dobrze.

problem to wiedzieć o tym... bo katalogi motoryzacyjne - to generalnie - uniwersalny zbiór cytatów na memy... każdej marki bez wyjątku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK...tylko trzymanie telefonu w bagażniku jest dla mnie...praktycznie nieuzasadnione.

Często noszę telefon w torbie - czasami torbę wrzucam do bagażnika, albo na tylne siedzenie.

Ew. telefon trzymam w kieszeni spodni albo kurtki - kurtkę też często kładę na tylne siedzenie.

Wychodzę, biorę kurtkę/torbę i telefon nadal mam przy sobie. Nie muszę go wyjmować i trzymać pod ręką.

Nowe telefony mają wiele funkcji, z których korzystamy w aucie...ale one wymagają obecności telefonu w środku.

Dla mnie tylko yanosik - wtedy wiadomo.

Po mieście telefon jest GDZIEŚ. W porywach nawet w sakwie rowerowej, a rower przymocowany na uchwycie na dachu. Jak odbierzesz w takiej sytuacji?

Ale nawet gdy telefon jest w uchwycie i ostrzega przed poborcami myta, wtedy nie muszę go wypinać żeby porozmawiać.

Przepraszam, ale znów nie rozumiem. Można normalnie rozmawiać po wyjściu z auta jeśli telefon jest w bagażniku lub w kieszeni? 8]  Kurna, może ja za słówka łapię...jeszcze raz przeczytam...no nie...nie...nie mogę uwierzyć...głupi jestem... :facepalm:

Rozmowa nie jest przerywana. Wyżej opisałem scenariusz co robię, gdy wysiadam. Na pewno nie jest tak jak sugerujesz, że ktoś musi zadzwonić później, bo akurat wysiadasz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Tyle że w czasie jazdy samochodem nadal 99% przydatności smartfona to rozmowy.

Dobrze, przyjmuję to zaznaczając, że smartfona Samsung Galaxy cośtam używam do wszystkiego...poza rozmowami, a rozmawiam przez załączony kilka postów wyżej Samsung Solid. Smartfon to komputer, telefon to telefon. Ale przyjmuję, że w takiej konfiguracji to ja jestem głupi, dziwny i komiczny jednocześnie. :ok:


Ale reszta funkcji jest jednak bezużyteczna lub nie tak kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa jak możliwość prowadzenia rozmów bez absorbowania rąk

Mogę się ścigać rozmawiając przez telefon (skrzynia A/T), ale terminu do kalendarza nie dam rady wpisać nawet podczas przejazdu przez McDrive. Znów abstrakcja. Dlaczego? Nikt nie miałby smartfona (ja to już na pewno) gdyby się tylko przez nie gadało. 99%? Prędzej 9,9%. To ja - tradycjonalista - mam ten głupi, mały telewizorek, żeby mieć maila, przeglądarkę, dwa aparaty, notatki, arkusze, iSKItracker ;]  a Ty mi mówisz, że ludzie zakochani w gadżetach w 99 procentach po prostu gadają!?!?!?! Abstrakcja level hall of fame. :hehe:


Coraz więcej ludzi kupuje nowy bo stary już się znudził

To dlatego najpopularniejszym autem w Europie jest lekarstwo na nudę czyli...Golf? ;]  A w krajach postkomunistycznych Skoda Octavia?


Mi po paru latach już się chce zmian wyłącznie dlatego że jestem ciekaw czegoś innego/pojawiły się nowości na rynku/zmieniła mi się koncepcja/urosła rodzina etc

I myślisz, że jesteś w większości? Bo Twoja filozofia jest godna pochwały, ale rynek jakoś dziwnie na to reaguje...


Tak się Tobie wydaje a za przykład podajesz rozwiązania ewidentnie skopane.

Czyli wszystko jest dobrze. Piejmy z zachwytu nad gadżetami, producenci na pewno już nigdy, nic nie skopią. Przecież to nie błąd...to gwałt na taktyce.


Czujniki deszczu potrafią działać doskonale. Czujniki zmierzchu również.

Pragnę z całych sił Ci wierzyć...


Zaangażowanie dodatkowych zmysłów to dobry pomysł.

Bo buduje zaufanie, które w przypadku awarii jest wystawione na próbę?


odniosę się do kieszeni - chociaż uważam że już udajesz

A wiesz...nie dziwię Ci się, po tych abstrakcjach też bym tak myślał. :bzik:

Już mi się powoli włącza w głowie tryb, w którym człowiek przestaje wierzyć we własną logikę pod natłokiem przykładów z kosmicznej czapy. Smartfon w plecaku w bagażniku...przez który 99% czasu rozmawiamy. Idę się przejść po biurze, może ktoś coś zobaczy w moich oczach nie teges. :hehe:


w kieszeni telefon mam zawsze.

Brrr...to szkodliwe. Ja mam zawsze obok siebie...o...leży...koło lewej ręki. A smartfon przed laptopem. Po co pakować go w kieszeń? :nie_wiem:

Nie...spoko...to ja jestem dziwny. :facepalm:


jak decydujesz się przełączyć na słuchawkę - to uwaga, skomplikowany proces: mówisz rozmówcy - daj mi 3 sek. wyłączasz auto, wstajesz i wyciągasz telefon i mówisz: jestem (i dokańczasz czynności) związane z opuszczeniem samochodu.

Nie...ten proces nie jest w ogóle skomplikowany, jest naturalny jak mruganie oczami, to konieczność rozmawiania bez blutufa jest skomplikowana i trzeba jej zaradzić. Błagam. Oceń na chłodno. Jeśli tak, odpuszczam i składam hołd blututowi samochodowemu. Jest wyższy level niż hall of fame? ;]

Bo ja nic nie mówię. Jadę, gadam. Hamuję, gadam. Wyciągam kluczyk, gadam. Biorę telefon z półki, gadam. Otwieram drzwi, gadam. Zamykam drzwi, gadam. Idę, gadam. Po co mi te 3 sekundy? Na co? Na szukanie w gaciach czy plecaku telefonu? No litości. A to podobno ja dorabiam na siłę możliwość wjechania SUVem na krawężnik, na który wjechać nie wolno skoro nie jest obniżony. ;)

Logika i praktyka mówi do mnie jasno: Chowanie i upychanie telefonu gdziekolwiek nie znajduje uzasadnienia. Gdyby był jeszcze jakiś wielki, ciężki...no fakt, lepiej nieść w plecaku. Ale to są małe urządzenia. Chociaż! Jeśli faktycznie ktoś ma taką chęć, zwyczaj, przyzwyczajenie. Tak, wtedy rzeczywiście...


tak trudno to sobie wyobrazić?

Trudno sobie wyobrazić co mobilizuje do chowania telefonu? Że ukradną w autobusie? Tak. Bluetooth w autobusie byłby OK. Czy trudno sobie wyobrazić chęć permanentnego przytulania swojego ciała do komóry w pobliżu krocza lub serca? Tak.


trzeba deprecjonować na siłę, budując wokół wszystkiego logikę kosmicznej ergonomii, ale wymagając od telefonu żeby koniecznie leżał w zasięgu ręki?

Chcę poznać skąd wynika chęć posiadania czegoś, do czego musimy się dostosować, żeby znaleźć jego sens. Wiem, że to zadanie marketingu. Trzeba przekonać klienta, że tego potrzebuje chociaż wcale tego nie potrzebuje. Ale dlaczego dajemy się przekonać? Jest to dla mnie pasjonujące pytanie. Ja nie deprecjonuję na siłę. To przychodzi tak naturalnie, że aż nie chce się przestać. Moje przyzwyczajenia z pewnością nie są lepsze od Twoich przyzwyczajeń, ale nie czujesz się niewolnikiem gadżetów z ich powodu? Nie są jak trawa dla Miśka Koterskiego?


nie chce mnie się

A temu się nie dziwię. Gadżety rozleniwiają. Marsz! :kara:  :hehe:


nie przekreśla. poprostu powoduje ze Opla unikasz jak ognia (jakby nie to, to znajdzie się inne milion dwieście powodów).

:oki:  A taką fajną Zafirę widziałem... ;]


gadzety nigdy nie będą uniwerslanie dobre.

Amen. :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brrr...to szkodliwe. Ja mam zawsze obok siebie...o...leży...koło lewej ręki. A smartfon przed laptopem. Po co pakować go w kieszeń? :nie_wiem:

Nie...spoko...to ja jestem dziwny. :facepalm:

a ja mam w kieszeni i wyciągam dopiero jak coś od niego chcę w biurze. ale też nie jest to żelazna reguła :)

 

Nie...ten proces nie jest w ogóle skomplikowany, jest naturalny jak mruganie oczami, to konieczność rozmawiania bez blutufa jest skomplikowana i trzeba jej zaradzić. Błagam. Oceń na chłodno. Jeśli tak, odpuszczam i składam hołd blututowi samochodowemu. Jest wyższy level niż hall of fame? ;]

Bo ja nic nie mówię. Jadę, gadam. Hamuję, gadam. Wyciągam kluczyk, gadam. Biorę telefon z półki, gadam. Otwieram drzwi, gadam. Zamykam drzwi, gadam. Idę, gadam. Po co mi te 3 sekundy? Na co? Na szukanie w gaciach czy plecaku telefonu? No litości. A to podobno ja dorabiam na siłę możliwość wjechania SUVem na krawężnik, na który wjechać nie wolno skoro nie jest obniżony. ;)

Logika i praktyka mówi do mnie jasno: Chowanie i upychanie telefonu gdziekolwiek nie znajduje uzasadnienia. Gdyby był jeszcze jakiś wielki, ciężki...no fakt, lepiej nieść w plecaku. Ale to są małe urządzenia. Chociaż! Jeśli faktycznie ktoś ma taką chęć, zwyczaj, przyzwyczajenie. Tak, wtedy rzeczywiście...

widzisz, ale wsiadając - wyciągasz telefon. I ty muszisz to zrobic, zeby go użyc... ja to robię TYLKO w opisanym przypadku, jak przytrafi się ze ktos dzwoni, i akurat gdzies dojechałem i akurat nie mogę dokońćzyc rozmowy sobie wygodnie siedząc... to wtedy tak - muszę podjąc ten wysiłek i przeprosić kogoś na 3 sekundy. Twój patent - wymaga PAMIĘTANIA o tym zeby telefon wyjąć i położyć... tez nic wielkiego, ale patrząc obiektywnie (zgodnie z prośbą) - jakieś 500% bardziej upierdliwe :)

i nie chodzi tu o żadne chowanie. dla mnie telefon w kieszeni jest naturalny. zimą w kurtce, latem w spodniach. rozumiem, że dla Ciebie naturalne jest noszenie go w dłoni, żeby go sprawnie odłożyć :( i ok :) 

  

Chcę poznać skąd wynika chęć posiadania czegoś, do czego musimy się dostosować, żeby znaleźć jego sens. Wiem, że to zadanie marketingu. Trzeba przekonać klienta, że tego potrzebuje chociaż wcale tego nie potrzebuje. Ale dlaczego dajemy się przekonać? Jest to dla mnie pasjonujące pytanie. Ja nie deprecjonuję na siłę. To przychodzi tak naturalnie, że aż nie chce się przestać. Moje przyzwyczajenia z pewnością nie są lepsze od Twoich przyzwyczajeń, ale nie czujesz się niewolnikiem gadżetów z ich powodu? Nie są jak trawa dla Miśka Koterskiego?

bardzo prosta odpowiedź. Ja potrzebuję głośnomówiący w samochodzie, żeby nie dostosowywać się do "fizycznej" reprezentacji telefonu jako słuchawki, która MUSI być pod ręką jak bym nie miał zestawu:)

 

  

Amen. :ok:

salam alejkum!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dobrze, przyjmuję to zaznaczając, że smartfona Samsung Galaxy cośtam używam do wszystkiego...poza rozmowami, a rozmawiam przez załączony kilka postów wyżej Samsung Solid. Smartfon to komputer, telefon to telefon. Ale przyjmuję, że w takiej konfiguracji to ja jestem głupi, dziwny i komiczny jednocześnie.

 

Czytamy dokładnie: 

 

 

Tyle że w czasie jazdy samochodem nadal 99% przydatności smartfona to rozmowy.

 

Jadąc samochodem używamy telefonu do rozmów (czasem SMSów ale nazwijmy to zbiorczo rozmowami jako że cel ten sam). Poza nim - rozmowy to zapewne tylko jedno z wielu zastosowań.

 


Mogę się ścigać rozmawiając przez telefon (skrzynia A/T), ale terminu do kalendarza nie dam rady wpisać nawet podczas przejazdu przez McDrive. Znów abstrakcja. Dlaczego? Nikt nie miałby smartfona (ja to już na pewno) gdyby się tylko przez nie gadało. 99%? Prędzej 9,9%. To ja - tradycjonalista - mam ten głupi, mały telewizorek, żeby mieć maila, przeglądarkę, dwa aparaty, notatki, arkusze, iSKItracker   a Ty mi mówisz, że ludzie zakochani w gadżetach w 99 procentach po prostu gadają!?!?!?! Abstrakcja level hall of fame.

 

Jak wyżej. W czasie jazdy samochodem - gadają. Gdy z niego wysiądą - robią wszystko inne. Naprawdę uważasz że jest inaczej?

 


To dlatego najpopularniejszym autem w Europie jest lekarstwo na nudę czyli...Golf?  A w krajach postkomunistycznych Skoda Octavia?

 

Nowy Golf/Octavia wrogiem starego. Ludzie wymieniają jednego Golfa na kolejnego właśnie z powodu gadżetów w tym nowym. Przecież mechanicznie czy stylistycznie to tam żadne rewolucje się nie dokonują. Sam myślę o następnym aucie wyłącznie dlatego żeby mieć aktywny tempomat.

 


I myślisz, że jesteś w większości? Bo Twoja filozofia jest godna pochwały, ale rynek jakoś dziwnie na to reaguje...

 

Myślę że tak. Oczywiście w zachodniej Europie wymieniają może po kilku latach na kolejne nowe a u nas tylko na inne ale koncepcja jest ta sama.

 


Czyli wszystko jest dobrze. Piejmy z zachwytu nad gadżetami, producenci na pewno już nigdy, nic nie skopią. Przecież to nie błąd...to gwałt na taktyce.

 

Jedni skopią inni nie skopią. Wybierzmy te nieskopane i cieszmy się nimi.

 


Pragnę z całych sił Ci wierzyć...

 

Przejedź się. Nie pamiętam kiedy ostatni raz musiałem mu "pomóc".

 


Bo buduje zaufanie, które w przypadku awarii jest wystawione na próbę?

 

Nie - bo nasz mózg jest ułomny i odbieranie wielu bodźców jednym zmysłem mu kiepsko wychodzi. Jak może zastosować różne zmysły to ma pełniejszy obraz i decyduje pewniej i szybciej. Wyprowadzanie auta z poślizgu na playstation gdy tylko widzisz obraz a w realnym aucie gdy czujesz przeciążenia to dwie różne bajki. Dlatego że masz pełny zestaw zmysłów i dostajesz informacje, których sam wzrok nie wyłapuje tak dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nowy Golf/Octavia wrogiem starego. Ludzie wymieniają jednego Golfa na kolejnego właśnie z powodu gadżetów w tym nowym. Przecież mechanicznie czy stylistycznie to tam żadne rewolucje się nie dokonują. Sam myślę o następnym aucie wyłącznie dlatego żeby mieć aktywny tempomat.

 

 

Ale wytlumacz mi po co Ci ten aktywny tempomat? To bedzie potrzebne jak beda automatyczne pasy ruchu gdzie samochod bedzie sam jechal. Teraz ... w szczegolnosci na polskich drogach i przy polskich kierowcach .... jakos nie widze praktycznego zastosowania. Nawet na autostradzie bardzo rzadko jade z ta sama predkoscia z innym samochodem. 

No chyba zeby ustawic go na 5 metrow za TIRem i paliwo oszczedzac :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wytlumacz mi po co Ci ten aktywny tempomat? To bedzie potrzebne jak beda automatyczne pasy ruchu gdzie samochod bedzie sam jechal. Teraz ... w szczegolnosci na polskich drogach i przy polskich kierowcach .... jakos nie widze praktycznego zastosowania. Nawet na autostradzie bardzo rzadko jade z ta sama predkoscia z innym samochodem. 

No chyba zeby ustawic go na 5 metrow za TIRem i paliwo oszczedzac :-)

 

Chyba nie bardzo wiesz jak dziala aktywny tempomat ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega chyba na pewno nie wie jak działa aktywny tempomat. A już na 100% nie miał okazji z takiego korzystać.

:]

 

Rozumie dzialanie, ale to ma tez kilka wad. Caly czas trzeba to kontrolowac, to ja juz wole chyba jechac niz myslec ze mi wywinie ten system jakis numer

 

1) niektore nie sa w pelni automatyczne np po za trzymaniu kaze nacisnac na hamulec

2) niektore same nie ruszaja bo sie uruchomi start-stop (wylaczy silnik) i trzeba nacisnac pedal gazu

3) jak samochod poprzedzajacy zniknie z pola radaru (ciasny zakret, gorki) to samochod przyspiesza co moze byc niebezpieczne

4) przy wpychajacych sie kierowcach tuz przed zderzak nie do konca jestem pewien czy system uzywa pelnej sily hamowania - z tego co czytam chyba nie

 

Poza tym samochod przyspiesza (i tez hamuje) wg jakiegos ustalonego schematu a ja raz chce przyspieszyc zdecydowanie, raz srednio, raz bardzo powoli. raz chce zahamowac ostrzej a raz zwolnic slabiej, bo wiem ze bede za pol sekundy wyprzedzal/zmienial pas. A tego system nie umozliwia

 

Taki znowu troche gadzet ktory przydaje sie w 5% sytuacji. I sam koszt radaru - dobre nawet bardzo dobre pare tysi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Rozumie dzialanie, ale to ma tez kilka wad. Caly czas trzeba to kontrolowac, to ja juz wole chyba jechac niz myslec ze mi wywinie ten system jakis numer

 

Wręcz przeciwnie. Prawie wcale nie trzeba kontrolować.

 


1) niektore nie sa w pelni automatyczne np po za trzymaniu kaze nacisnac na hamulec

 

W Mitsu po trzech sekundach. Jak auto przed Tobą ruszy i puścisz hamulec to będzie kontynuował śledzenie.

 


2) niektore same nie ruszaja bo sie uruchomi start-stop (wylaczy silnik) i trzeba nacisnac pedal gazu

 

Start-stop się nie uruchomi jeśli nie naciśniesz hamulca. Żeby ruszył wystarczy go puścić, jak wyżej.

 


3) jak samochod poprzedzajacy zniknie z pola radaru (ciasny zakret, gorki) to samochod przyspiesza co moze byc niebezpieczne

 

Nie przyspieszy ponad ustalone maksimum. Używamy z głową, tak jak zwykłego tempomatu.

 


4) przy wpychajacych sie kierowcach tuz przed zderzak nie do konca jestem pewien czy system uzywa pelnej sily hamowania - z tego co czytam chyba nie

 

Używa. Co więcej, jeśli auto co się wepchało jedzie szybciej to nie hamuje wcale tylko zwalnia żeby dojść do pożądanej odległości. Jeśli jedzie wolniej to hamuje. Potrafi też hamować awaryjnie do pełnego zatrzymania. Bardzo sprytnie wykombinowane.

 


Poza tym samochod przyspiesza (i tez hamuje) wg jakiegos ustalonego schematu a ja raz chce przyspieszyc zdecydowanie, raz srednio, raz bardzo powoli

 

Przyspiesza tak jak auto przed Tobą, aż do zaprogramowanej prędkości. Oczywiście w miarę możliwości silnika i z zachowaniem komfortu pasażerów. IMO przyspieszenie jest takie jak po naciśnięciu "resume" na zwykłym tempomacie (chyba że ten przed Tobą zamula to wtedy odpowiednio mniej).

 


az chce zahamowac ostrzej a raz zwolnic slabiej, bo wiem ze bede za pol sekundy wyprzedzal/zmienial pas. A tego system nie umozliwia

 

Umożliwia. W każdej chwili możesz użyć gazu czy hamulca. Użycie gazu nie wyłącza systemu i po jego puszczeniu wraca on do zaprogramowanych ustawień. Po użyciu hamulca musisz nacisnąć na kierownicy "resume" żeby go z powrotem włączyć.

 


Taki znowu troche gadzet ktory przydaje sie w 5% sytuacji. I sam koszt radaru - dobre nawet bardzo dobre pare tysi

 

Mi się zwykły tempomat przydaje w 70-80% sytuacji, nawet w mieście. Z aktywnym używałbym pedału gazu chyba tylko na skrzyżowaniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


a ja mam w kieszeni i wyciągam dopiero jak coś od niego chcę w biurze.

Nie wierzę, że jest Ci wygodnie. Chyba, że to spodnie - bojówki.


widzisz, ale wsiadając - wyciągasz telefon. I ty muszisz to zrobic, zeby go użyc... ja to robię TYLKO w opisanym przypadku, jak przytrafi się ze ktos dzwoni,

Naturalnie. Muszę telefon przygotować. Ale czy w samochodzie nie korzystasz z innych jego funkcji, że oczekujesz tylko na rozmowę? Jeśli nie korzystasz, OK...dziwne byłoby przygotowywanie go. Ale czy telefon typu "weź mi podaj numer do Jarka bo nie mam" to coś tak niecodziennego i niespodziewanego, że nie warto się tym przejmować? Jak podać komuś nr z książki przez bluetooth? Powiedz mi prosto w oczy  8] czy moje przykłady są dowodem na chorobę psychiczną czy są po prostu z życia wzięte?


Twój patent - wymaga PAMIĘTANIA o tym zeby telefon wyjąć i położyć...

Jeśli gadżet w pełni zwolni mnie z tej konieczności, przeszuka książkę telefoniczną (chociaż to chyba jest możliwe?), przeglądnie maile, smsy, notatki, zdjęcia i je również zrobi podczas jazdy (nie wiem tylko którym obiektywem...może tym od kamery cofania) to powiem obiektywnie - super rzecz. Póki ułatwia jedną rzecz na dziesięć...bardziej zwrócę uwagę czy w aucie jest lusterko do makijażu niż na bluetooth.


dla Ciebie naturalne jest noszenie go w dłoni, żeby go sprawnie odłożyć

Nie. Po prostu przekładam "wszystko" z kieszeni na półki w aucie...bo tak jest wygodniej...przede wszystkim...zapinać pasy.


Jadąc samochodem używamy telefonu do rozmów

Rozumiem, że wcielasz się w rzecznika Konkolewskiego, a nie pokazujesz rzeczywistość? Jednak tak, prawda. W aucie nie powinno się robić nic więcej. Chcesz serfować po fejsie, zaparkuj. :ok:


Naprawdę uważasz że jest inaczej?

Proszę Cię.


Ludzie wymieniają jednego Golfa na kolejnego właśnie z powodu gadżetów w tym nowym.

No w sumie racja. Jeśli się ma najnudniejsze auto świata to trzeba jakoś osładzać sobie życie. Mimo to, wciąż uważam, że na zwalczanie nudy nie każdy może sobie pozwolić. Wszystko co trwałe jest dobre.


Jedni skopią inni nie skopią. Wybierzmy te nieskopane i cieszmy się nimi.

Coś jak najpierw praca, potem zabawa. Najpierw trwałość i jakość, potem gadżety.


Nie - bo nasz mózg jest ułomny

Jest coraz doskonalszy dzięki...treningowi. Ułomne ciało kładziesz przed TV czy zabierasz na rower/spacer/rolki/basen? Zobacz na realny świat. To "ułatwianie" wszelkich czynności sprawiło, że człowiek musi biec bez celu, skakać bez celu, jechać bez celu, przenosić ciężary bez celu...tylko po to, żeby nie umrzeć, tylko dla zdrowia. Droga w ciągłe ułatwianie to droga w przepaść.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie genialna rzecz na autostradzie  :ok:

 

IMO to absolutnie genialna rzecz również poza autostradą. Jazda zwykłymi, zatłoczonymi drogami utrudnia korzystanie ze zwykłego tempomatu. Za to aktywny sobie radzi wyśmienicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę, że jest Ci wygodnie. Chyba, że to spodnie - bojówki.

hmmm. w tej chwili mam w lewej kieszeni sluzbowy, a w prawej prywatny - oba 5 calowe smartfony :)

 

Naturalnie. Muszę telefon przygotować. Ale czy w samochodzie nie korzystasz z innych jego funkcji, że oczekujesz tylko na rozmowę? Jeśli nie korzystasz, OK...dziwne byłoby przygotowywanie go. Ale czy telefon typu "weź mi podaj numer do Jarka bo nie mam" to coś tak niecodziennego i niespodziewanego, że nie warto się tym przejmować? Jak podać komuś nr z książki przez bluetooth? Powiedz mi prosto w oczy  8] czy moje przykłady są dowodem na chorobę psychiczną czy są po prostu z życia wzięte?

rzadko. czasem z nawi, zeby np wygooglac adres knajpy czy coś... ale to sporadycznie.

  

Jeśli gadżet w pełni zwolni mnie z tej konieczności, przeszuka książkę telefoniczną (chociaż to chyba jest możliwe?), przeglądnie maile, smsy, notatki, zdjęcia i je również zrobi podczas jazdy (nie wiem tylko którym obiektywem...może tym od kamery cofania) to powiem obiektywnie - super rzecz. Póki ułatwia jedną rzecz na dziesięć...bardziej zwrócę uwagę czy w aucie jest lusterko do makijażu niż na bluetooth.

ja mam książkę, smsy czytane, listę połączeń, różne filtrowania itp. wybieranie głosowe, czytanie smsów w kompie samochodu obsłużone. oglądanie zdjęć - sory, wymyślanie ficzera, żeby potem jojczyć na jego brak.

   

Nie. Po prostu przekładam "wszystko" z kieszeni na półki w aucie...bo tak jest wygodniej...przede wszystkim...zapinać pasy.

ja poprostu wsiadam i jadę :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak bym nie używał. Uważam używanie ręcznego gdy zatrzymuję się na światłach za bezsensowne. Gdy zatrzymanie jest dłuższe (np. w korku, przed zamkniętym przejazdem kolejowym etc.) to zdarza się że go używam. Ale na zwykłym czerwonym świetle nie widzę potrzeby.

 

Na czerwonym trzyma się noge na hamulcu i tak powinno się robić. Mam przełączyć z D na P lub N, włączyć postojowy i co jeszcze?   :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.