Skocz do zawartości

Zakup używanego auta - koszt napraw początkowych


Herbatnik

Rekomendowane odpowiedzi

> nie zrozumiałeś nic z mojej wypowiedzi, co jest chyba gorsze, niż Twoje stwierdzenie pierwotne.

> Chodziło mi o to, że nie jest wyznacznikiem stanu technicznego samochodu jego wiek, a jego

> właściciel/e, ściślej to czy ktoś dbał, serwisował na czas (lub w ogóle serwisował) czy też

> nie.

> Wtedy rzeczywiście jak ktoś nie serwisował jak należy to im starszy tym większy szmelc, bo każdy

> element sie kiedyś kończy. Do właściciela należy wyłapanie tego momentu i wymiana na czas,

> która przywraca pierwotną sprawność samochodowi.

1. Choćbyś nie wiem jak serwisował to każdy samochód w końcu stanie się szmelcem z uwagi na upływ czasu.

2. Im starsze auto tym więcej miało właścicieli. Im więcej właścicieli tym mniejsza szansa że trafiło na samych hobbystów co trzymali pod kocem.

Dodaj do siebie oba powyższe i pokaż co Ci wyszło. Mi wyszło, że z wiekiem stan techniczny auta się pogarsza a jego dalsza eksploatacja staje się coraz większą niewiadomą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dokładnie takie wnioski należy wysnuć czytając niektórych

Jestem tu dość długo żeby wiedzieć, że w Polsce samochody są jak wino: z wiekiem dojrzewają, zyskują na wartości, ba nawet zmniejsza się im przebieg!

hehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie da się tego chyba określić ani % ani $.

Nie przekreślę auta dlatego, że ma do wymiany hamulce czy opony. To są rzeczy typowo eksploatacyjne, tak samo jak płyny i paski.

Kpl opon sensownej marki do auta segmentu B/C i masz lekko 10% wartości.

Ja bym się bardziej skupił co jest do zrobienia i czy przy tym wieku/stanie/przebiegu to się miało prawo zużyć przy normalnej eksploatacji.

Jeżeli coś jest na cito do roboty bo ewidentnie ktoś to olał przed sprzedażą to cena musi iść w dół i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kupikem mondeo mk2 1.8 benzyna za 3500:)

na przegladzie nie wyszlo nic, wszystko ok

pojezdzilem rok, zrobilem nim 30 000 i poszlo

-1500 tarcze hamulcowe + klocki przod i tyl + przewody elastyczne, plyn hamulcowy

1200 amorki tyl + remont przedniego zawieszenia

2500 - teraz bede mial do zaplacenia za: kompletny remont zawieszenia wielowahaczowego tyl, rozrzad, przeglad, cos jeszcze w przednim zawieszeniu + laczniki stabilizatorow, zbieznosc, czujniki termostatu,

jak widac troszke szarpnie;)

na przegladzie przed zakupem wsio wyszlo ok;) i rzeczywiscie jezdzilo sie ok

teraz mega inwestycja przewyzszajaca wartosc auta..

ale wymieniam wszystko na nowe, na najlepszych czesciach by pojezdzilo jeszcze z 50 000 km, pozniej auto pojdzie na zlom;), a remontuje bo bezwypadkowe, ma klime, gaz, elektryke, duze, pakowane, dynamiczne nawet;) i nie martwie sie o to, ze mi go ukradna;) he he

wiec trudno okreslic ile na pakiet startowy

kupilem auto z pewnego zrodla, z oryginalnym przebiegiem i jak teraz wymieniam wszystko to mechanik mowi, ze wszystko jest jeszcze fabryczne. wytrzymalo 200 000 km od momentu wyjechania z fabryki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 1. Choćbyś nie wiem jak serwisował to każdy samochód w końcu stanie się szmelcem z uwagi na upływ

> czasu.

> 2. Im starsze auto tym więcej miało właścicieli. Im więcej właścicieli tym mniejsza szansa że

> trafiło na samych hobbystów co trzymali pod kocem.

> Dodaj do siebie oba powyższe i pokaż co Ci wyszło. Mi wyszło, że z wiekiem stan techniczny auta się

> pogarsza a jego dalsza eksploatacja staje się coraz większą niewiadomą.

prawdą jest, że im większa ilość właścicieli, tym wzrasta prawdopodobieństwo zaniedbań.

Ale z drugiej strony nie jest niczym niezwykłym 8-10 latek od I-go właściciela i w dodatku takiego, co dbał.

Wówczas nie możesz tak generalizować, że z wiekiem to już złom.

To już nie czasy Polonezów i dużych Fiatów, gdzie po 10 latach blacha od rdzy wisiała jak firanki, a silnik po 100kkm do kapitalnego remontu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> kupikem mondeo mk2 1.8 benzyna za 3500:)

> na przegladzie nie wyszlo nic, wszystko ok

> pojezdzilem rok, zrobilem nim 30 000 i poszlo

> -1500 tarcze hamulcowe + klocki przod i tyl + przewody elastyczne, plyn hamulcowy

> 1200 amorki tyl + remont przedniego zawieszenia

> 2500 - teraz bede mial do zaplacenia za: kompletny remont zawieszenia wielowahaczowego tyl,

> rozrzad, przeglad, cos jeszcze w przednim zawieszeniu + laczniki stabilizatorow, zbieznosc,

> czujniki termostatu,

> jak widac troszke szarpnie;)

> na przegladzie przed zakupem wsio wyszlo ok;) i rzeczywiscie jezdzilo sie ok

> teraz mega inwestycja przewyzszajaca wartosc auta..

> ale wymieniam wszystko na nowe, na najlepszych czesciach by pojezdzilo jeszcze z 50 000 km, pozniej

> auto pojdzie na zlom;), a remontuje bo bezwypadkowe, ma klime, gaz, elektryke, duze, pakowane,

> dynamiczne nawet;) i nie martwie sie o to, ze mi go ukradna;) he he

> wiec trudno okreslic ile na pakiet startowy

> kupilem auto z pewnego zrodla, z oryginalnym przebiegiem i jak teraz wymieniam wszystko to mechanik

> mowi, ze wszystko jest jeszcze fabryczne. wytrzymalo 200 000 km od momentu wyjechania z

> fabryki...

przy takich kwotach to żeby nie wiem jakim rodzynkiem było to auto, to przy jego wartości zakupu (3500) bym w życiu nie wsadził ponad 5koła w remont.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> przy takich kwotach to żeby nie wiem jakim rodzynkiem było to auto, to przy jego wartości zakupu

> (3500) bym w życiu nie wsadził ponad 5koła w remont.

Akurat to może mieć jakiś sens bo za 8500 by wcale nie kupił egzemplarza niewymagającego kolejnych 5tys. na naprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Akurat to może mieć jakiś sens bo za 8500 by wcale nie kupił egzemplarza niewymagającego kolejnych

> 5tys. na naprawy.

nie ma sensu, bo podważasz w ten sposób ideę wymiany samochodu na nowszy/lepszy.

Po co w ogóle kupować nowszy/lepszy dajmy na to za 30kpln, jak nasz jest warty 18kpln. Przecież wystarczy dołożyć 12kpln i masz nówkę sztukę, perfekcyjną mechanicznie.

W starym samochodzie (za taki uznaję taki 12+ lat)nie zrobiłbym jednorazowej inwestycji większej, niż 1500zł. Każda wyższa kwota od tej spowodowałaby u mnie rozpoczęcie myślenia o zmianie auta. Bo dziś 1500zł, a za miesiąc może być drugie 1500zł i tak dalej.

Jak się nic nie psuje to ok ale jak się zacznie to przeważnie - o zgrozo - jest tak, że leci lawinowo wszystko po kolei.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> nie ma sensu, bo podważasz w ten sposób ideę wymiany samochodu na nowszy/lepszy.

> Po co w ogóle kupować nowszy/lepszy dajmy na to za 30kpln, jak nasz jest warty 18kpln. Przecież

> wystarczy dołożyć 12kpln i masz nówkę sztukę, perfekcyjną mechanicznie.

Nie. Kupując Mondeo za 3500 i za 8500 kupujesz tak samo jajko niespodziankę. Może się rozlecieć wszystko.

Kupując Mondeo za 15000 i 30000 już możesz liczyć na jakiś lepszy stan tego droższego.

> W starym samochodzie (za taki uznaję taki 12+ lat)nie zrobiłbym jednorazowej inwestycji większej,

> niż 1500zł.

Przecież tyle kosztuje komplet opon.

> Każda wyższa kwota od tej spowodowałaby u mnie rozpoczęcie myślenia o zmianie

> auta. Bo dziś 1500zł, a za miesiąc może być drugie 1500zł i tak dalej.

> Jak się nic nie psuje to ok ale jak się zacznie to przeważnie - o zgrozo - jest tak, że leci

> lawinowo wszystko po kolei.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> przy takich kwotach to żeby nie wiem jakim rodzynkiem było to auto, to przy jego wartości zakupu

> (3500) bym w życiu nie wsadził ponad 5koła w remont.

to policz koszt 1km a okaże się że wcale nie jest drogie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie. Kupując Mondeo za 3500 i za 8500 kupujesz tak samo jajko niespodziankę. Może się rozlecieć

> wszystko.

Po co więc inwestować 5kpln skoro jak słusznie piszesz może nadal potencjalnie wszystko paść?

> Kupując Mondeo za 15000 i 30000 już możesz liczyć na jakiś lepszy stan tego droższego.

Akurat. Nowszy oznacza droższy w naprawach, praktycznie w przypadku każdej marki. Wystarczy więc drobna nawet usterka, której usunięcie będzie kosztować tyle, co poważnej usterki w starszym.

> Przecież tyle kosztuje komplet opon.

Tu faktycznie nie doprecyzowałem. Miałem na myśli - w kontekście tematyki z wątku - inwestycje w sensie napraw nieprzewidzianych. Wymiana opon to koszt eksploatacji, zachodzący w każdym, nawet 2-3 letni aucie.

> > lawinowo wszystko po kolei.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 1. Choćbyś nie wiem jak serwisował to każdy samochód w końcu stanie się szmelcem z uwagi na upływ

> czasu.

każdy współczesny samochód - tak zlosnik.gif

np takie W120 - kłóciłbym się zlosnik.gif

po prostu to co się dziś produkuje to szmelc, i po 10 latach rzeczywiście się biodegraduje - widać to choćby po jakości wiązek elektrycznych zlosnik.gif To właśnie dlatego 10-letnie Mondeo kosztuje tyle co 20 letni Mercedes W124 albo mniej zlosnik.gif I to właśnie dlatego ceny tych ostatnich w godnym stanie zaczynają przekraczać 20kzł+ Bo niektórzy zaczynają rozumieć że to ostatnia szansa na dobry samochód zlosnik.gif Ciekawe kiedy ekoterroryści uwalą tego typu pojazdy zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> każdy współczesny samochód - tak

> np takie W120 - kłóciłbym się

Zakładam że auto jeździ na co dzień, nie stoi w Muzeum Techniki. Zrobione kilometry+upływ czasu robią swoje.

> po prostu to co się dziś produkuje to szmelc, i po 10 latach rzeczywiście się biodegraduje - widać

> to choćby po jakości wiązek elektrycznych

A nieprawda. Jeszcze stosunkowo niedawno 200kkm to był ogromny przebieg. Dziś auta robią to na fabrycznych częściach.

> To właśnie dlatego 10-letnie Mondeo kosztuje tyle

> co 20 letni Mercedes W124 albo mniej

Naciągnąłeś argumentację. Czy 10-letnie Mondeo kosztuje tyle co 20-letnie Mondeo? Czy 10-letni Mercedes kosztuje tyle co 20-letni Mercedes? Nie mieszaj klas.

> I to właśnie dlatego ceny tych ostatnich w godnym stanie

> zaczynają przekraczać 20kzł+ Bo niektórzy zaczynają rozumieć że to ostatnia szansa na dobry

> samochód

Nie tyle dobry co mający szansę zostać oldtimerem. Ale to z uwagi na ich markę i jakąś historię. 20-letniej Pandy za 20k nie kupisz.

> Ciekawe kiedy ekoterroryści uwalą tego typu pojazdy

Już uwalają. Wjedź tym do centrum Berlina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zakładam że auto jeździ na co dzień, nie stoi w Muzeum Techniki. Zrobione kilometry+upływ czasu

> robią swoje.

jak się dba to nie robią, szczególnie w przypadku tak wykonanych samochodów zlosnik.gif

> A nieprawda. Jeszcze stosunkowo niedawno 200kkm to był ogromny przebieg. Dziś auta robią to na

> fabrycznych częściach.

ale dla jakich aut? dla Polonezów? z wałem korbowym na 3 podporach?

wiesz jakie przebiegi w latach 60/70 robiły samochody w np USA? te wszystkie posprowadzane stamtąd "perełki" mają zazwyczaj nabite ok 1000000 mil zlosnik.gif

> Naciągnąłeś argumentację. Czy 10-letnie Mondeo kosztuje tyle co 20-letnie Mondeo? Czy 10-letni

> Mercedes kosztuje tyle co 20-letni Mercedes? Nie mieszaj klas.

owszem, 10 letni mercedes kosztuje tyle co 20 letni. Sprawdź sam zlosnik.gif Już niedługo bo zaraz będzie tańszy zlosnik.gif

> Nie tyle dobry co mający szansę zostać oldtimerem. Ale to z uwagi na ich markę i jakąś historię.

> 20-letniej Pandy za 20k nie kupisz.

żadne współczesne auto popularne nie będzie IMO oldtimerem zlosnik.gif

> Już uwalają. Wjedź tym do centrum Berlina.

W120 wjadę i to za frajer ok.gifzlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> owszem, 10 letni mercedes kosztuje tyle co 20 letni.

Biorąc pod uwagę dany segment "E-Klasse":

To, że złom pod tytułem W210 kosztuje tyle samo albo mniej niż stary dobry W124 to jestem w stanie zrozumieć.

Ale 10-letni to już będzie W211 i chyba raczej kosztuje więcej niż kazde W-124 (chyba że mowa o jakimś kolekcjonersko utrzymanym)

Przeciętne W-124 w odpowiadającym wiekowi stanie (czyli złym) nie kosztuje znów worka pieniędzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Można też kupić takie, gdzie wnętrze w razie potrzeby da się zdemontować przy użyciu dwóch

> śrubokrętów i paru kluczy - tyle, że o takie coraz trudniej.

Można też kupić spinki plastikowe w razie połamania podczas odnawiania wnętrza. nawet niech kosztują 500zł to znacznie taniej niż nowy samochód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Biorąc pod uwagę dany segment "E-Klasse":

> To, że złom pod tytułem W210 kosztuje tyle samo albo mniej niż stary dobry W124 to jestem w stanie

> zrozumieć.

> Ale 10-letni to już będzie W211 i chyba raczej kosztuje więcej niż kazde W-124 (chyba że mowa o

> jakimś kolekcjonersko utrzymanym)

> Przeciętne W-124 w odpowiadającym wiekowi stanie (czyli złym) nie kosztuje znów worka pieniędzy.

mówimy o autach zbliżonego stanu, siłą rzeczy nie o najtańszych w124 które nabiły 1 czy tam 2 bańki zlosnik.gif

a w211 to niestety grat prawie taki jak w210 zlosnik.gif

weź jeszcze pod uwagę że w przypadku W211 ceny z allegro to pobożne życzenia, w przypadku ładnego w124 zazwyczaj dzwoni się i dowiaduje że ogłoszenie już nieaktualne zlosnik.gifgrinser006.gif

zresztą - 30, 40 i 50 letnie Mercedesy tez sa droższe niz 10 letnie zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> a w211 to niestety grat prawie taki jak w210

Tak, ale jednak jeszcze nie taki stary i "trzyma cenę". Jeszcze.

Tylko to miałem na myśli.

> weź jeszcze pod uwagę że w przypadku W211 ceny z allegro to pobożne życzenia, w przypadku ładnego

> w124 zazwyczaj dzwoni się i dowiaduje że ogłoszenie już nieaktualne

> zresztą - 30, 40 i 50 letnie Mercedesy tez sa droższe niz 10 letnie

Zgadzam się w pełni. Z W210 i nowszymi już niestety tak nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tak, ale jednak jeszcze nie taki stary i "trzyma cenę". Jeszcze.

> Tylko to miałem na myśli.

> Zgadzam się w pełni. Z W210 i nowszymi już niestety tak nie będzie.

prawdziwy dramat to W220, to auto to chyba ciężko komuś za darmo wcisnąć rotfl.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Można też kupić spinki plastikowe w razie połamania podczas odnawiania wnętrza.

To w razie połamania spinek. A co w razie połamania paneli? O to akurat wyjątkowo łatwo. grinser006.gif

> nawet niech kosztują 500zł

500 zł to jest nic w tym kontekście. Wymiana wewnętrznego poszycia tylnego prawego słupka we współczesnym niewielkim samochodzie (połamanego przez mechanika przy demontażu grinser006.gif) - 3850 zł same częsci. W tym samym samochodzie ów mechanik położył na siedzisku kanapy zdemontowaną przez siebie osłonę kolumny kierownicy - zaczepy "pozaciągały" poszycie tapicerskie - jakieś 2300 zł na nowe. Do tego porysowano nakładkę progu depcząc po niej (marne 350 złotych na nową) i uszkodzono podsufitkę operując dużym plastikowym panelem we wnętrzu (1900 zł) - ponad 8 kzł za części przy operacji pod tytułem "poprawimy ułożenie kabla od kamery cofania bo trochę stuka" grinser006.gif - a po tej działalności mechanika a jeszcze przed naprawą wnętrze i tak mimo wszystko wyglądało lepiej niż w podobnych kilkuletnich autach oferowanych na rynku wtórnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To w razie połamania spinek. A co w razie połamania paneli? O to akurat wyjątkowo łatwo.

> 500 zł to jest nic w tym kontekście. Wymiana wewnętrznego poszycia tylnego prawego słupka we

> współczesnym niewielkim samochodzie (połamanego przez mechanika przy demontażu ) - 3850 zł

> same częsci. W tym samym samochodzie ów mechanik położył na siedzisku kanapy zdemontowaną

> przez siebie osłonę kolumny kierownicy - zaczepy "pozaciągały" poszycie tapicerskie - jakieś

> 2300 zł na nowe. Do tego porysowano nakładkę progu depcząc po niej (marne 350 złotych na nową)

> i uszkodzono podsufitkę operując dużym plastikowym panelem we wnętrzu (1900 zł) - ponad 8 kzł

> za części przy operacji pod tytułem "poprawimy ułożenie kabla od kamery cofania bo trochę

> stuka" - a po tej działalności mechanika a jeszcze przed naprawą wnętrze i tak mimo wszystko

> wyglądało lepiej niż w podobnych kilkuletnich autach oferowanych na rynku wtórnym.

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiego mechanika ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiego mechanika ...

Podobny naprawiał auto mojej żony w ASO Opel Mucha w Tychach. Popsuł się alarm. Nawet im to powiedziałem. Mechanicy dobrali się do pompy paliwa i uszkodził układ pomiarowy ilości paliwa w zbiorniku. Zostawił też nie zaizolowane kable w jej pobliżu. Następnie usuwając usterkę uszkodzili zestaw wskaźników. Wzięli 300zł za diagnozowanie przyczyny tego uszkodzenia, przy okazji spowodowali że deska rozdzielcza brzęczała i rozwalili butem sterownik Bluetooth. Po każdej kolejnej reklamacji auto było w gorszym stanie a faktury wyższe.

W końcu auto naprawili w MMCars. Wzięli 150zł za diagnostykę i 150za wymianę zestawu wskaźników (który musiałem kupić sobie nowy sam). ASO w Tychach chciało mi go wymienić za 1400zł. Sumaryczny koszt zdemontowania alarmu wyszedłby wtedy jakieś 2,5 tys. zł.

crazy.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Takie założenie. Kupujecie 7-10 letnie auto używane. Na przeglądzie przedzakupowym nie ma bata,

> żeby coś nie zostało znalezione. W kilkuletnim autku, zawsze coś do naprawy się znajdzie.

> Wiadomo, używkę trzeba doinwestować, żeby spokojnie jeździć. Choćby wymienić płyny, czasami

> zrobić rozrząd, wymienić jakieś uszczelniacze czy klocki.

> Zakładamy, że robimy wszystko jak dla siebie. W końcu zakup autka na pare lat. Jaka wielkość

> doinwestowania (powiedzmy stosunek procentowy do ceny zakupu) takiego 5-7 letniego auta jest

> dla Was akceptowalna? Czy przy zakupie auta za około 25tys doinwestowanie w wysokości 20%

> wartości (czyli około 5tys) po to, by mieć autko zrobione na TIP-TOP jest dla Was do

> przyjęcia? Czy odpuszczacie sobie i szukacie innego auta, które nie wymaga takiego wkładu?

Witam

To ja CI powiem że jesteś w błędzie myśląc iż zawsze musi być coś do zrobienia , jestem żywym przykładem że tak nie jest , kupiłem samochód od gościa który dbał i wymieniał na bieżaco wszystko co się zepsuło frown.gif , faktur ma z tych napraw sporo , nawet wymianę żarówki itp. , ja kupiłem samochód i to co zainwestowałem po zakupie to podstawowe rzeczy czyli wymianę płynów , filtrów itp. także uwierz mi że idzie jeszcze dobrze kupić , jedynie co wyszło na przeglądzie w serwisie , a trzepali samochód trzy godziny to do wymiany jest jedna z poduszek pod silnikiem , ale gość mi powiedział że spokojnie jeszcze mogą jezdzić także pomykam sobie i sie nie stresuje smile.gif , uwierz idzie jeszcze zadbany i doinwestowany samochód kupić , a dlaczego gościu sprzedał , a no dla tego że ma kase i chciał sobie podnieść komfort jazdy smile.gif , mi sprzedał Peugeota 407 sw , a kupił sobie coś z Audi ( nówke z salonu ) rozmawiałem z nim że jak bedzie sprzedawał Audi to niech do mnie zadzwoni , na pewno kupie smile.gif , samochód jest z polskiego salonu , może nie ma przebiegu jak niemieckie nówki 160 tys , ale wiem co mam i ten przebieg jak na moje wyliczenia jest normalny smile.gif , powodzenia w znalezieniu samochodu i trafieniu tak jak ja smile.gif Fatal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Gdy kupi się samochód w miarę dobrym stanie to aby go zrobić tak jak należy to trzeba zainwestować

> od 3000zł do około 6000zł.

> Według mnie to normalne.

To jest bardzo sensowna odpowiedź. Zazwyczaj w tych granicach da się doprowadzić auto do ładu.

Oczywiście mowa o aucie kupionym "z rynku" a nie od ojca/wujka/teścia itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy obecnych (niskich) cenach aut używanych dochodzi właśnie do takich dziwnych sytuacji.

Auto, mimo, że jeszcze całkiem dobre wymaga np. wymiany sprzęgła i opon, ale wartość naprawy to dajmy na to 3000zł, a wartość auta 2200zł. Większość Polaków od razu robi zdjęcia i na Allegro ląduje kolejna "perełka". Dotychczasowy właściciel nie zastanowi się, że przykładowo od czterech lat od kiedy jeździ tym autem wszystko było OK, nadal jest zadowolony, ale zamiast naprawić bieżące rzeczy woli dołożyć tą kasę i szukać czegoś za 5200 w niewiadomym stanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przy obecnych (niskich) cenach aut używanych dochodzi właśnie do takich dziwnych sytuacji.

> Auto, mimo, że jeszcze całkiem dobre wymaga np. wymiany sprzęgła i opon, ale wartość naprawy to

> dajmy na to 3000zł, a wartość auta 2200zł. Większość Polaków od razu robi zdjęcia i na Allegro

> ląduje kolejna "perełka". Dotychczasowy właściciel nie zastanowi się, że przykładowo od

> czterech lat od kiedy jeździ tym autem wszystko było OK, nadal jest zadowolony, ale zamiast

> naprawić bieżące rzeczy woli dołożyć tą kasę i szukać czegoś za 5200 w niewiadomym stanie.

dokladnie;)

dlatego wpakowalem kase w mondziaja z 1997 roku;) i bede nim teraz bez zajakniecia smigal kilka lat...

planuje nawet wypad tym toczydlem do Barcelony, Chorwacje latem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przy obecnych (niskich) cenach aut używanych dochodzi właśnie do takich dziwnych sytuacji.

> Auto, mimo, że jeszcze całkiem dobre wymaga np. wymiany sprzęgła i opon, ale wartość naprawy to

> dajmy na to 3000zł, a wartość auta 2200zł. Większość Polaków od razu robi zdjęcia i na Allegro

> ląduje kolejna "perełka". Dotychczasowy właściciel nie zastanowi się, że przykładowo od

> czterech lat od kiedy jeździ tym autem wszystko było OK, nadal jest zadowolony, ale zamiast

> naprawić bieżące rzeczy woli dołożyć tą kasę i szukać czegoś za 5200 w niewiadomym stanie.

Zwykle w gorszym. Przy zakupie dokłada te 2200, potem dokłada jeszcze z 1500 na naprawy pozakupowe i szczęśliwy jak diabli jeździ "nowym", ale takim samym strupem. Nie policzył tylko, że na tej wymianie jest jakieś 2 tyś do tyłu.

Przecież zgodnie z polskim rachunkiem motoryzacyjnym nie można ładować kasy w stary dobry samochód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> dokladnie;)

> dlatego wpakowalem kase w mondziaja z 1997 roku;) i bede nim teraz bez zajakniecia smigal kilka

> lat...

> planuje nawet wypad tym toczydlem do Barcelony, Chorwacje latem...

Różnie z tym bywa.

Fred też miał jeździć Felką dozgonnie grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Różnie z tym bywa.

> Fred też miał jeździć Felką dozgonnie

ja nie bede jezdzil dozgonnie mondeuszem;) he he

mam duza rate kredytu za mieszkanie, zyje od wyplaty do wyplaty splacajac kredyt.. koncze za 3 lata i mam nadzieje, ze mondeusz juz wiecej nie zawola o kase;), a w sumie duzo robie ponad program... mechanik chcial robic na tanszych czesciach, ogolnie 50% napraw by nie robil..., ale wole miec sprawne auto, wsiadam i jade, teraz w przyszlym miesiacu pewnie zrobie ... z 10 000 km, pozniej bedzie stal to wakacji jako dzieciowoz i zakupowoz

planuje kupic kolejna generacje fabii kombi badz kolejna generacje roomstera jak wejdzie do sprzedazy jako zakupowoz i dzieciowoz, chociaz po ostatnich problemach z lakierem w skodzie troszke mam watpliwosci..., mam tez w domu fabryczna, salonowa astre classic z 2000 roku gdzie problemow nie bylo zadnych... ani z lakierem, ani z mechanika, fakt skoda ma przebieg 260 000, a opel dopiero 150 000 i ze skody schodzi juz lakier bezbarwny (metalik kolor), rdzewieje na maksa, a astra sie nadal trzyma dzielnie (zwykla granatowa).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie na które nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Napiszę na swoim przykładzie:

Fiat stilo, 1,9 jtd, z 2004r., kupiony jako 6 latek z przebiegiem 142 tys, od osoby prywatnej za ok 20 tys, jedyne co trzeba było zrobic, to zaslepic egr, koszt jakies 80 zl, bo z diagnostyka w aso. Reszta wg informacji od sprzedajacego zgodnie z normalnym harmonogramem wymian.

Citroen xsara 1.6 benzyna, z 1998 roku, ponoc z przebiegiem 97 tys, od os.prywatnej, ale 4 z kolei, za 2,5 tys przeznaczone na naprawy drugie 2,5 tys obecnie zamyka się kwota bliską 4 tys. I to tylko co niezbedne. Do tip topu mechaniczno wyposazeniowego brakuje na oko jakies 500-1000 zł na uzywanych częściach, do wygladowego.... lepiej nie mówić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To jest bardzo sensowna odpowiedź. Zazwyczaj w tych granicach da się doprowadzić auto do ładu.

> Oczywiście mowa o aucie kupionym "z rynku" a nie od ojca/wujka/teścia itp.

Teraz jestem na etapie doprowadzania do ładu i składu Nissana Terrano. W tym przypadku całość będzie kosztować coś około 7000zł. Wliczam w to również drobne poprawki lakiernicze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Teraz jestem na etapie doprowadzania do ładu i składu Nissana Terrano. W tym przypadku całość

> będzie kosztować coś około 7000zł. Wliczam w to również drobne poprawki lakiernicze.

7 kafli na start?

Z ciekawości: ile za niego dałeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ja nie bede jezdzil dozgonnie mondeuszem;) he he

CIACH

Swego czasu miałem Astrę F 1.6 16V.

Jeździłem wtedy sporo i szybko. Auto musiałem zresztą nadal muszę mieć na tip top.

W pewnym momencie auto zaczęło mnie wykańczać psychicznie, ale przyszedł moment, że miałem już w zasadzie wszystko wymienione na nowe.

I kolejne 2 lata nic się nie zepsuło, gdzie wcześniej nie było miesiąca żeby czegoś nie robić.

Minus był taki, że łącznie poszło ok 20.000 zł na szeroko pojęte naprawy i eksploatację, a przebieg w sumie tylko 80.000 km.

Tak czy inaczej miło wspominam grinser006.gif

Auto po 4 latach sprzedane prawie bez utraty wartości na pocieszenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ok, do Epiki rzeczywiście nie ma amorów

Tylko wiesz - trzeba się naprawdę bardzo postarać żeby kupić samochód do którego amory są tylko w ASO. Nawet do Foresterów są zamienniki do tylnych samopoziomujących. Pomijam że można regenerować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam

tak czytam ile można wpakowac w starego strucla i nadziwić się nie mogę. muszę przyznać że myślałem podobnie.

miałem punto mk1 wyjątkowo zadbane i w pełni sprawne. kierownik skody nie zauważył znaku stop i ustąp pierwszeństwa i była szkoda calkowita . wycena lekko powyżej średniej rynkowej jednak nie oddając wartości. Po nieplanowanym kupnie następnego staruszka do pracy doszedłem do wniosku że nie ma sensu inwestowanie w stare auto- wkłada się tyle żeby było sprawne technicznie a jak kroja się większe wydatki to pogonic dziada.

jakoś też nigdy nie trafiłem na "perelke " która by wymagała wkładu kilku czy kilkunastu tysięcy pln.

astra która wymaga dokladki kilkunastu kpln żeby przejechać 80kkm powinna skończyć na zlomie .

no ale każdy orze jak może.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> witam

> tak czytam ile można wpakowac w starego strucla i nadziwić się nie mogę. muszę przyznać że myślałem

> podobnie.

> miałem punto mk1 wyjątkowo zadbane i w pełni sprawne. kierownik skody nie zauważył znaku stop i

> ustąp pierwszeństwa i była szkoda calkowita . wycena lekko powyżej średniej rynkowej jednak

> nie oddając wartości. Po nieplanowanym kupnie następnego staruszka do pracy doszedłem do

> wniosku że nie ma sensu inwestowanie w stare auto- wkłada się tyle żeby było sprawne

> technicznie a jak kroja się większe wydatki to pogonic dziada.

> jakoś też nigdy nie trafiłem na "perelke " która by wymagała wkładu kilku czy kilkunastu tysięcy

> pln.

> astra która wymaga dokladki kilkunastu kpln żeby przejechać 80kkm powinna skończyć na zlomie .

> no ale każdy orze jak może.

> pozdrawiam

splace kredyt za mieszkanie, z rok sie odkuje i kupuje nowke

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> astra która wymaga dokladki kilkunastu kpln żeby przejechać 80kkm powinna skończyć na zlomie .

Raczej przeciętna "używka".

Było to prawie 10 lat temu to raz.

Po drugie jeśli auto w wieku 10+ ma być w 99% sprawne to musi być dofinansowane.

Można robić tylko to co odpadnie, każdy ma inne poczucie "sprawności".

W tych 20 kzł z tego co pamiętam była eksploatacja + naprawy.

Opony, ubezpieczenie, naprawy itd. Aaaa to i remoncik słynnego x16xel grinser006.gif

Można pewnie było wydać mniej itd.

Ale nie było strachu przynajmniej jechać na drugi koniec Europy, czy podróżować prędkościami rzędu 180 km/h.

Auto nigdy nie stanęło na drodze, bo wszystko było wymieniane na czas.

Amortyzatory, zawias, układ chłodzenia, hamulce itd. jak w każdym starym sztruclu.

Dlatego zakup nowego czasami jest dużo ciekawszą opcją, bo mamy utratę wartości, ale nic przy nim nie robimy i wychodzi na jedno, a nie trzeba jeździć po mechanikach albo samemu wiecznie dłubać.

Jest też opcja zakupu czegokolwiek i jeżdżenia aż się rozleci i też ma to swoje plusy i minusy.

Co kto potrzebuje ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie zakupu uzywanego auta do którego na start trzeba byłoby włożyć 20%. Oczywiście mowa o autach powyżej 30 tys zł, bo wiadomo że jeśli auto jest tańsze to te procenty goofno dają, przykąłdowo jak kupimy auto za 1000zł to sam zakup opon i zmiana oleju to będzie 100% wkład.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, dla jednego auto jest sprawne dopóki jedzie i nie wymaga wkładu hehe.gif

Dla mnie sprawne auto, to takie w którym wszystko działa i samochód jeździ jak po wyjeździe z fabryki, nie wydaje żadnych niepożądanych dźwięków, zawieszenie nie tylko przechodzi badanie techniczne, ale działa jak nowe, albo prawie jak nowe - sztywność, tłumienie itd. Jeżeli coś jest inaczej, wymaga naprawy. Dla mnie wszystko w aucie musi działać w 100%. Jak przestanie grzać np. lusterko, lecę i kupuję nowy wkład, jak przestanie świecić jedna żaróweczka podświetlająca konsolę, robieram to, albo zlecam naprawę w serwisie, jak czuję że auto zaczyna zachowywać się na drodze inaczej niż kiedyś, zlecam diagnozę i naprawę -np. wymiana amorów, nawet jeżeli na papierze są jeszcze sprawne. Takie utrzymanie auta kosztuje - tym więcej im samochód jest starszy, ale ja sobie nie wyobrażam inaczej.

Ostatnia używka jaką kupiłem, to było stilo dla żony. Samochód w dobrym stanie jak na używkę, wiele wkładu nie wymagał, ale i tak ze 3 tys. na początek wydałem: rozrząd, oleje, płyny, jakiś łącznik w zawieszeniu, 1 reflektor, bo stary był rozszczelniony i zaparowany i poprawki lakiernicze maski i błotnika, bo poprzedni właściciel nie wszystko dobrze naprawił po stłuczce. I tyle. Gdybym jeszcze musiał kupić opony, co jest częste przy używkach, zrobić hamulce czy wydech, to bym spokojnie 5 tys. przekroczył. Uważam, że te 5 tys. to taka minimalna kwota jaką sobie trzeba zarezerwować kupując używkę (oczywiście jakiś prosty, popularny model, bo z droższymi pewnie wielokrotnie więcej)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> no właśnie, dla jednego auto jest sprawne dopóki jedzie i nie wymaga wkładu

> Dla mnie sprawne auto, to takie w którym wszystko działa i samochód jeździ jak po wyjeździe z

> fabryki, nie wydaje żadnych niepożądanych dźwięków, zawieszenie nie tylko przechodzi badanie

> techniczne, ale działa jak nowe, albo prawie jak nowe - sztywność, tłumienie itd. Jeżeli coś

> jest inaczej, wymaga naprawy. Dla mnie wszystko w aucie musi działać w 100%. Jak przestanie

> grzać np. lusterko, lecę i kupuję nowy wkład, jak przestanie świecić jedna żaróweczka

> podświetlająca konsolę, robieram to, albo zlecam naprawę w serwisie, jak czuję że auto zaczyna

> zachowywać się na drodze inaczej niż kiedyś, zlecam diagnozę i naprawę -np. wymiana amorów,

> nawet jeżeli na papierze są jeszcze sprawne. Takie utrzymanie auta kosztuje - tym więcej im

> samochód jest starszy, ale ja sobie nie wyobrażam inaczej.

> Ostatnia używka jaką kupiłem, to było stilo dla żony. Samochód w dobrym stanie jak na używkę, wiele

> wkładu nie wymagał, ale i tak ze 3 tys. na początek wydałem: rozrząd, oleje, płyny, jakiś

> łącznik w zawieszeniu, 1 reflektor, bo stary był rozszczelniony i zaparowany i poprawki

> lakiernicze maski i błotnika, bo poprzedni właściciel nie wszystko dobrze naprawił po

> stłuczce. I tyle. Gdybym jeszcze musiał kupić opony, co jest częste przy używkach, zrobić

> hamulce czy wydech, to bym spokojnie 5 tys. przekroczył. Uważam, że te 5 tys. to taka

> minimalna kwota jaką sobie trzeba zarezerwować kupując używkę (oczywiście jakiś prosty,

> popularny model, bo z droższymi pewnie wielokrotnie więcej)

Niestety mam to samo smile.gifsmile.gif

Po ostatniej używce za 5 tys.zł kupionej w dobrym stanie, w którą w ciągu roku poszło 10tys.zł stwierdziłem, że wolę coś mniejszego, ale nowego.

Po kilku latach utrata wartości będzie podobna do utrzymywania używki, ale ilość wolnego czasu, którego nie spędzę na naprawach będzie dużo większa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> każdy współczesny samochód - tak

> np takie W120 - kłóciłbym się

> po prostu to co się dziś produkuje to szmelc, i po 10 latach rzeczywiście się biodegraduje - widać

> to choćby po jakości wiązek elektrycznych To właśnie dlatego 10-letnie Mondeo kosztuje tyle

> co 20 letni Mercedes W124 albo mniej

Akurat wiązki elektryczne i W124 to słaby przykład - wiązki silników benzynowych po lifcie też były z gównolitu zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Akurat wiązki elektryczne i W124 to słaby przykład - wiązki silników benzynowych po lifcie też były

> z gównolitu

a to prawda, po zmianie dostawcy była lipa zlosnik.gif

ale w moim W108 z 66 wiązka jest lepsza niż w niejednym 8-10 latku zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 7 kafli na start?

> Z ciekawości: ile za niego dałeś?

9000zł. Dodam, że sam tego nie robię. Dałem wóz warsztatu (nie ASO). Także liczę to wszystko łącznie z robocizną.

Z tego co już wiem to do wymiany były jakieś gumy w zawieszeniu, łączniki stabilizatora, klocki hamulcowe, wszystkie filtry (oleju, powietrza, paliwa), przegląd klimatyzacji (nie chłodzi), ustawienie geometrii. No i wymiana wszystkich olejów w silniku, skrzyniach i mostach.

Wcześniej wymieniłem część wydechu oraz kupiłem komplet nowych opon Lassa Compentus.

lassa-competus-at-a-t-2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Takie założenie. Kupujecie 7-10 letnie auto używane. Na przeglądzie przedzakupowym nie ma bata,

> żeby coś nie zostało znalezione. W kilkuletnim autku, zawsze coś do naprawy się znajdzie.

7 letni avensis - 2 tys km po zakupie wymiana oleju + filtry (dostałem gratis to wymieniłem), 4 tys km po zakupie wymiana sworzni - dla świętego spokoju - na jednym pokazał się minimalny luz przy przeglądzie na SKP, przy zakupie było sztywno - wymieniłem oba (110 PLN), 8 tys po zakupie duży przegląd z wyminą rozrządu (800 PLN - bez oleju i filtrów)

Przeglądy w ASO - ceny "specjalne".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam

jedyną rzeczą która w foce nie działa na chwilę obecną jest niesprawne otwieranie klapy bagażnika z deski- otwiera się z pilota i z klucza więc ok.

na wiosnę tradycyjnie auto idzie do warsztatu: serwis klimy (coroczny) wymiana klocków i tarcz z przodu i pewnie coś z przodu przy zawiasie - jakieś 500 w zawias. jakbym miał robić remont silnika to bym zmienił auto chyba że młode i drogie to wymiana na używany i w drogę.

w peugeocie którego kupiłem mam do zrobienia rozrząd , olej i tarcze z klockami więc wydatek ok. 700pln.

być może moje niskie koszty serwisu aut biorą się stąd że nie kupuję okazji cenowych ani perełek...

niestety blacharsko moje auta ideałami nie są - lakierniczo przydały by się poprawki ale nie zamierzam tego robić...zawsze jakaś menda obije pod marketem albo przejedzie gwoździem.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.