Skocz do zawartości

Kolega i jego głupie propozycje...


Mobil1

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem po co się przejmujesz pierdołami. Mam takiego samego kolegę który jak szukał auta ciągle wynajdywał perełki z netu z grosze. Po kilku wyjazdach powiedziałem mu że sobie pojechał sam i oglądnął. Kupił taki złom że do dzisiaj żałuje że mnie nie posłuchał. Teraz jak będzie kupował auto powiedział że ja będę mu wybierał on tylko zatwierdzi.

Tak więc pozwól mu kupić co chce to sam zmądrzeje. Jak nie zmądrzeje to jego problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc pozwól mu kupić co chce to sam zmądrzeje. Jak nie zmądrzeje to jego problem.

Najbardziej skuteczna nauka to taka, za ktora trzeba zaplacic z wlasnej kieszeniu. Wiedza zostaje na dlugo.

Sa ludki napalone na Premium klase choc moze ich nie bedzie stac na wymiane oleju czy serwis quattro, a jak padnie jakis dyfer to....lepiej do stodoly postawic.

To niestety tanie nie jest.

Ciekawe jakie ma zawieszenie toto czy nie jakies pneumat...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Racja.

> Tylko są osoby żyjące w błędnym moim zdaniem przekonaniu, że 300 tys.km "po niemieckich

> autostradach" to nic. Takie przeświadczenie, że auto jeżdżące "po niemieckich autostradach"

> się praktycznie nie zużywa

> Za to 100 tys.km w Polsce robi z auta wrak.

Każdy pasek z Niemiec z przebiegiem 178tyś przejechał po autostradach 300-400tyś i jest w świetnym stanie.

Za to po 40 tyś po Polskich wsiach zalewany opałem nadaje się do kompletnego remontu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Z powodu?

> Czy przejechanie 1000km po autostradzie jest bardziej "zużywające" niż 100km po mieście?

Mialem do czynienia z kilkoma autami o przebiegach 300+, ktore byly serwisowane regularnie...

Po prostu bylo czuc, ze sa juz zmeczone, mimo ze mechanicznie nie sprawialy klopotow.

Auta klasy D, wiec mimo wszystko z zalozenia bardziej trwale niz miejskie toczydla.

Wiek + kilometry robia swoje i tego sie nie oszuka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Każdy pasek z Niemiec z przebiegiem 178tyś przejechał po autostradach 300-400tyś i jest w świetnym

> stanie.

> Za to po 40 tyś po Polskich wsiach zalewany opałem nadaje się do kompletnego remontu.

To nie kwestia przebiegu tylko sposobu użytkowania.

Opisujesz skrajności.

Jeśli porównasz dwa serwisowane na bieżąco auta, to sztuka z przebiegiem 300tys.km będzie bardziej zmęczona niż ta, która ma 100tys.km.

Wiadomo, że inaczej zużyte jest auto kuriera, a inaczej eksploatowane na autostradach.

Mnie tylko zastanawia skąd magia niemieckich autostrad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>

> Wiek + kilometry robia swoje i tego sie nie oszuka...

Z jednej strony tak, ale z drugiej strony patrząc to na autostradzie w czasie 1h przejedziesz ponad 100km, w tym samym czasie po mieście zrobisz 20-30km a i tu i tu silnik się kałacze tylko kilometry się tak nie nabijają 270751858-jezyk.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Bo one tam po prostu sa:))) gdzie nie spojrzysz:))

> A drogi na niemieckich wsiach to lepsze niz nasza A4 katowice krakow:))

Sieć jest faktycznie gęsta.

Nawierzchnia coraz częściej pozostawia wiele do życzenia.

W dodatku jest stosunkowo dużo remontów.

Z uwagi na dużo większą ilość samochodów autostrady są zatłoczone i często zakorkowane.

U nas ciągle funkcjonuje mit, że auto z Niemiec jeździło tylko po autostradach.

Owszem, ludzie często jeżdżą kilkadziesiąt km w jedną stronę do pracy, ale do autostrady muszą dojechać, później z niej zjechać i dojechać do/z pracy. W większych miastach w godzinach szczytu są korki już od/do zjazdów. W miastach też różowo nie jest pod tym względem.

Więc auto z przebiegiem ok.300 tys.km ma i tak dobre 80-100 tys.km ruchu miejskiego, często w korkach. W głowach wielu osób jednak takie auto postrzegane jest jako prawie niezużyte (nie chcę użyć sformułowania "jak nowe) wink.gif

Takie jest moje zdanie.

ps.

Niemcy mają także lepsze paliwo wink.gif Tutaj już nie mam argumentów, z tym się zgadzam.

Piszę to, ponieważ jeden z Kolegów pisał o tankowaniu olejem opałowym.

ps2.

Autostrady w Polsce to nie tylko A4 Katowice-Kraków.

Ja na przykład często podróżuję z Bielska do Zgorzelca S1+DK81+A1+A4 i jestem bardzo zadowolony z jakości drogi (za Wrocławiem brakuje pasa awaryjnego, to fakt).

A1 jest też niczego sobie, płatna i pustawa wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dokladnie. Chyba kazde auto jakie kupowalem miało przebieg 300-400kkm (czyli tyle ile przeciętne

> auto u nas) i jakos nie zauwazylem wielkiego zmeczenia

Bo zużycie maszyn liczy się w motogodzinach. Więc autostradowe kilometry rzeczywiście SĄ krótsze.

wink.gifok.gif

Co oczywiście nie znaczy, że zawsze 400 tam = 100 tutaj ale jakaś różnica jednak jest. Mój Lacetti po 200kkm zrobionych w 4 lata po trasach był praktycznie jak nowy. Drugi miał wtedy może z 30-40kkm i długo by trzeba myśleć żeby na oko powiedzieć który jest który.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Autostrady w Polsce to nie tylko A4 Katowice-Kraków.

> Ja na przykład często podróżuję z Bielska do Zgorzelca S1+DK81+A1+A4 i jestem bardzo zadowolony z

> jakości drogi (za Wrocławiem brakuje pasa awaryjnego, to fakt).

> A1 jest też niczego sobie, płatna i pustawa

A jak tam słynne poniemieckie betonowe płyty w okolicach Legnicy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A jak tam słynne poniemieckie betonowe płyty w okolicach Legnicy?

Dawno temu zaasfaltowane wink.gif

Pasa awaryjnego niestety brak.

Beton - w koszmarnym stanie - został na 18 w kierunku od granicy. Tam całe szczęście nie jeżdżę wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nawet jesli serwisujesz na biezaco, to auto z przebiegiem 300kkm jest duzo bardziej zuzyte niz

> takie samo z przebiegiem 100kkm.

Takie założenie stworzyło przemysł cofania drogomierzy.

Samochód od jazdy się zużywa, zgoda. Naturalnie i przewidywalnie. Samochód od stania, niszczeje.

Ryzyko dotyczące kosztów jakie pochłonie używany samochód jest wykładnikiem wieku, stanu, warunków w jakich jeździło i konkretnego typu auta.

Ja z własnego podwórka mam przykłady par samochodów. Identycznych. Cinquecento 900, Corolla 1.3 16v, Astra 1.7 CDTI, VW T4. Zawsze(!) w lepszym stanie było to z większym(!) przebiegiem.

Jeśli np. będę miał 2 auta. Takie same z jednego roku...np. z 2008. Jedno będzie miało przekroczoną granicę psychologiczną (210.000 km), a drugie będzie miało kuszące 49.900 km, wybiorę to pierwsze. Bo to pierwsze jest zużyte i przewidywalne, a drugie jest zniszczone i nieprzewidywalne. W pierwszym awaria będzie się objawiać szumem, stukiem, wyciem i będzie łatwa do naprawy. W drugim będzie niespodziewana i pewnie unieruchamiająca pojazd.

Cena auta i przebieg mają tylko znaczenie psychologiczne. Niska cena SPRAWIA WRAŻENIE, że poniesione koszty będą niskie, a niski przebieg SPRAWIA WRAŻENIE dobrego stanu technicznego. Nie ma to nic wspólnego z matematyką ekonomiczna ani z techniczną. Rynek nówek jest grą pozorów i rynek używek też jest grą pozorów. Nie jest to może złe. Poczucie psychiczne jest szalenie ważne, ale warto czasami uświadomić sobie, że raz na tydzień można z chmur zeskoczyć na ziemię.

I jak już kiedyś pisałem jestem zwolennikiem likwidacji drogomierzy w imię uzdrawiania rynku. Niczemu nie służą, a rodzą konflikty i nic nie są w stanie powiedzieć.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Takie założenie stworzyło przemysł cofania drogomierzy.

> Samochód od jazdy się zużywa, zgoda. Naturalnie i przewidywalnie. Samochód od stania, niszczeje.

> Ryzyko dotyczące kosztów jakie pochłonie używany samochód jest wykładnikiem wieku, stanu, warunków

> w jakich jeździło i konkretnego typu auta.

> Ja z własnego podwórka mam przykłady par samochodów. Identycznych. Cinquecento 900, Corolla 1.3

> 16v, Astra 1.7 CDTI, VW T4. Zawsze(!) w lepszym stanie było to z większym(!) przebiegiem.

> Jeśli np. będę miał 2 auta. Takie same z jednego roku...np. z 2008. Jedno będzie miało przekroczoną

> granicę psychologiczną (210.000 km), a drugie będzie miało kuszące 49.900 km, wybiorę to

> pierwsze. Bo to pierwsze jest zużyte i przewidywalne, a drugie jest zniszczone i

> nieprzewidywalne. W pierwszym awaria będzie się objawiać szumem, stukiem, wyciem i będzie

> łatwa do naprawy. W drugim będzie niespodziewana i pewnie unieruchamiająca pojazd.

> Cena auta i przebieg mają tylko znaczenie psychologiczne. Niska cena SPRAWIA WRAŻENIE, że

> poniesione koszty będą niskie, a niski przebieg SPRAWIA WRAŻENIE dobrego stanu technicznego.

> Nie ma to nic wspólnego z matematyką ekonomiczna ani z techniczną. Rynek nówek jest grą

> pozorów i rynek używek też jest grą pozorów. Nie jest to może złe. Poczucie psychiczne jest

> szalenie ważne, ale warto czasami uświadomić sobie, że raz na tydzień można z chmur zeskoczyć

> na ziemię.

> I jak już kiedyś pisałem jestem zwolennikiem likwidacji drogomierzy w imię uzdrawiania rynku.

> Niczemu nie służą, a rodzą konflikty i nic nie są w stanie powiedzieć.

> Powodzenia.

To nie jest zalozenie, to sa faktyok.gif

Gdyby bylo inaczej, autem mozna by w zasadzie jezdzic wiecznie bo sie przeciez nie zuzywa hehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Takie założenie stworzyło przemysł cofania drogomierzy.

> Samochód od jazdy się zużywa, zgoda. Naturalnie i przewidywalnie. Samochód od stania, niszczeje.

> Ryzyko dotyczące kosztów jakie pochłonie używany samochód jest wykładnikiem wieku, stanu, warunków

> w jakich jeździło i konkretnego typu auta.

> Ja z własnego podwórka mam przykłady par samochodów. Identycznych. Cinquecento 900, Corolla 1.3

> 16v, Astra 1.7 CDTI, VW T4. Zawsze(!) w lepszym stanie było to z większym(!) przebiegiem.

> Jeśli np. będę miał 2 auta. Takie same z jednego roku...np. z 2008. Jedno będzie miało przekroczoną

> granicę psychologiczną (210.000 km), a drugie będzie miało kuszące 49.900 km, wybiorę to

> pierwsze. Bo to pierwsze jest zużyte i przewidywalne, a drugie jest zniszczone i

> nieprzewidywalne.

W jaki sposób szacujesz, że dany przebieg jest mały lub duży?

dranio

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa teoria old.gif

Wytłumacz mi zatem fakt:

Mamy przykładowego Passata TDI.

Przebieg 115 kkm - realny.

Przebieg 340 kkm - realny.

Chyba nie powiesz mi się ten z większym przebiegiem będzie miał silnik w lepszym stanie pomijając że mógł już być po kilku różnych naprawach jak popychacze, sprężarka itp. A jak wiadomo zdarza się że po naprawie jakiś super macher źle poskłada do kupy i problem rodzi się na nowo.

To, że w środku nie będzie zniszczony to pomijalna kwestia.

Ale przecież auto się zużywa i wg przebiegu łatwiej podjąć decyzję ile jest auto przejedzie bez remontu niż wg zniszczenia lakieru.

Oryginalność przebiegu jest tutaj raczej nieoceniona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ciekawa teoria

> Wytłumacz mi zatem fakt:

> Mamy przykładowego Passata TDI.

> Przebieg 115 kkm - realny.

> Przebieg 340 kkm - realny.

> Chyba nie powiesz mi się ten z większym przebiegiem będzie miał silnik w lepszym stanie pomijając

> że mógł już być po kilku różnych naprawach jak popychacze, sprężarka itp. A jak wiadomo zdarza

> się że po naprawie jakiś super macher źle poskłada do kupy i problem rodzi się na nowo.

> To, że w środku nie będzie zniszczony to pomijalna kwestia.

> Ale przecież auto się zużywa i wg przebiegu łatwiej podjąć decyzję ile jest auto przejedzie bez

> remontu niż wg zniszczenia lakieru.

> Oryginalność przebiegu jest tutaj raczej nieoceniona.

Do jakiegoś przebiegu , powiedzmy 300kkm ... nie ma znaczenia przebieg , a sposób użytkowania tego auta...

1. Na czym jeździł i jak często był wymieniany olej i filtry

2. Czy ktoś go butował czy jeździł spokojnie

3. Na jakich częściach był naprawiany motor

4. Czy jeździł po polach czy autostradach

Jest tyle czynników , które mają wpływ na zużycie auta , że ciężko określić czy ten 300 czy 115 będzie zdrowszy....

Na pewno częściej ten 115 kkm będzie w lepszym stanie niż 300kkm , ale nie jest to regułą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Do jakiegoś przebiegu , powiedzmy 300kkm ... nie ma znaczenia przebieg , a sposób użytkowania tego

> auta...

> 1. Na czym jeździł i jak często był wymieniany olej i filtry

> 2. Czy ktoś go butował czy jeździł spokojnie

> 3. Na jakich częściach był naprawiany motor

> 4. Czy jeździł po polach czy autostradach

> Jest tyle czynników , które mają wpływ na zużycie auta , że ciężko określić czy ten 300 czy 115

> będzie zdrowszy....

> Na pewno częściej ten 115 kkm będzie w lepszym stanie niż 300kkm , ale nie jest to regułą.

Pominąłem kwestie użytkowania, przyjąłem identyczne traktowanie wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Data produkcji: 2004 Przebieg: 129000

> Kategoria: żart wesołego handlarza ... to nawet nie jest 15 kkm rocznie ...

No popatrz, lada dzień będę wystawiał do sprzedaży Opla Combo mojego taty z 2003 roku z realnym przebiegiem 153kkm. Póki tata prowadził działalność, woził artykuły czystościowe do jednej firmy 2 razy w tygodniu. Jak rozwiązał działalność, nie miał już potrzeby "tak częstego" podróżowania. Więc mamy salonowy samochód z silnikiem diesla od pierwszego właściciela, z przebiegiem rocznym na poziomie 15kkm, którego VIN znajdzie się w ogłoszeniu oraz informacja, u którego dealera samochód był serwisowany jak również dokumentacja zdjęciowa kilku przycierek jakich dorobił się w okresie użytkowania wraz z adresem autoryzowanego punktu napraw blach-lak Opla, w których był naprawiany. Oczywiście pracownicy na miejscu za zgodą taty będą mogli udzielić wszystkich informacji o zakresie uszkodzeń i sposobie naprawy. Można? Można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko mozna, bo jeden jezdzi tylko w 1 strone 100km do roboty, drugi w weekend 2km na dzialeczke, a trzeci trzyma auto pod koldra.

Tylko takie licytacje, "a ja mam auto trylion lat i 1km najechane", nie maja najmniejszego sensu i nie wnosza nic konkretnego do dyskusji, zawsze znajdzie sie drugie tyle opinii "ja to trzaskam 1000-2000km/dzien nie wysiadajac z auta i sikajac pod siebie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To nie jest zalozenie, to sa fakty

Nie, to są mity.

Fakty są w głowach kierowców, a nie we wnętrznościach samochodów.

> Gdyby bylo inaczej, autem mozna by w zasadzie jezdzic wiecznie bo sie przeciez nie zuzywa

Zużywa się! Kto mówi, że nie? Ale rozróżniasz auto zużyte od zniszczonego?

Duży przebieg w stosunku do wieku, daje dowód, że auto jeździło w trasach. Na trasie silnik jest rozgrzany, smarowanie jest lepsze, mniej zużywa się sprzęgło, hamulce, zawieszenie, ukł. kierowniczy. W trasie opony się zużywają. Ładnie, równomiernie. W mieście są niszczone dziurami i krawężnikami, piskami itp. Jeśli auto nawet nie jeździło w mieście, ale jeździło raz na ruski rok to mamy niszczejące elementy gumowe, wszechogarniająca korozja, szczególnie układu wydechowego. Duża szansa, że auto z małym przebiegiem nie ma wymienionych elementów wadliwych, które cechują dany model.

A jakie są wady auta, które ma duży przebieg? Oczywiście wygląd. Jest brzydsze, matowe, poobijane i jak się zrobiło 3x większy przebieg to się ma 3x większe prawdopodobieństwo kolizji. Więc pewnie miało malowane drzwi i wymienianą szybę, a to oznacza ZŁOM. screwy.gif

Pokutuje tu właśnie kult wyglądu, kult błyszczącego lakieru, kult kryształowych szyb i luster oraz wyplakowanych opon. Tylko dlaczego nie myślimy, że to możemy zrobić zawsze i w każdym aucie za dość przewidywalną cenę. A mechanika nie jest tak cierpliwa i przewidywalna w swoich fochach jeśli jest zniszczona nie jeżdżeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> W jaki sposób szacujesz, że dany przebieg jest mały lub duży?

Staram się nie szacować. Przebieg traktuję jako wyznacznik interwałów obsługi. Siedzenie za kierownicą mówi więcej o aucie niż drogomierz. Wychowałem się na kulcie 100.000 km, po których trzeba było robić naprawę główną w FSO1500, a most zaczynał wyć. Ale to się robiło i samochód jeździł dalej, a strach był tylko przed korozją, nie przed przebiegiem. Wiele lat później, obserwuję kult 200.000 km co mnie zaczęło dziwić gdy dookoła mnie samochody miały przebieg 300.000 km i były w stanie perfekcyjnym. Jednak te auta spędzały całe dnie kręcąc się 4000 obr./min. na piątym biegu. Potem pojawiły się super diesle. I znów szok. Bo nieważne czy miały 10.000 km, 100.000 km czy więcej, psuły się tak samo często. Zawór podciśnienia, EGR, pompa zasilająca , wtryskiwacz, turbo, DKZ. Przyczyna? Nie, nie przebieg. Złe paliwo, zły kierowca, zły olej itp. Okazało się, że przebieg nie ma żadnego znaczenia w aspekcie przyszłej eksploatacji.

No i tak do dziś kupuję auta do firmy. Kupiłem niedawno Combo. 3-letnie z przebiegiem 60 kkm. Cycuś, super okazja, prawda? Nie, po prostu auto było z Luksemburga...więc gdzie miało robić ten przebieg? Zanim silnik osiągnie 90 st., przejeżdża z północy na południe kraju. 2 m-ce później kupiłem Kangoo, też 3-letnie. Przebieg 111 kkm czyli prawie x2. I co? Zdecydowanie lepszy stan, a kilometry skąd? Bo z Francji!

Stany liczników w ogóle nie mają znaczenia w aspekcie przyszłych kosztów i przyjemności z jazdy. Mają znaczenie tylko w psychice kupującego i dlatego handlarze cofają liczniki. Gdyby liczników nie cofać (co zaznaczam jest mega chamstwem) to klienci zarżnęliby rynek płacąc za 2 letniego Passata TDI z przebiegiem 200.000 km 9.999 zł.

Pomysły z wpisywaniem przebiegów na przeglądzie w SKP są bez sensu. Co to ma do rzeczy? Niech SKP sprawdzają STAN mechaniki, a nie cyferek. Gdybym był cofaczem liczników, w każdym ustawiałbym licznik na "ODO ERROR". biglaugh.gif

Także uzdrowić sytuację może tylko jedno. Klienci, którzy powiedzą jasno. Chcę auto luksusowe, tanio, a rozumiem, że przejechało 400 kkm, a jego stan po prostu sprawdzę. Ponadto liczę się z tym, że każda część do Audi A6 będzie droższa niż do Matiza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mialem do czynienia z kilkoma autami o przebiegach 300+, ktore byly serwisowane regularnie...

> Po prostu bylo czuc, ze sa juz zmeczone, mimo ze mechanicznie nie sprawialy klopotow.

> Auta klasy D, wiec mimo wszystko z zalozenia bardziej trwale niz miejskie toczydla.

> Wiek + kilometry robia swoje i tego sie nie oszuka...

Obstaje przy tym, że w 10cio letnim aucie 150 czy 300 tyś nie robi różnicy, zakładając że było oczywiście prawidłowo serwizsowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Z jednej strony tak, ale z drugiej strony patrząc to na autostradzie w czasie 1h przejedziesz ponad

> 100km, w tym samym czasie po mieście zrobisz 20-30km a i tu i tu silnik się kałacze tylko

> kilometry się tak nie nabijają

Ale to kołatanie na autostradzie ma się nijak do szarpania po mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mamy przykładowego Passata TDI.

> Przebieg 115 kkm - realny.

> Przebieg 340 kkm - realny.

Kluczem jest to, czy Passat TDI jest 2-litrówka w roku 2010 czy B5 1.9 z 1998.

Mało tego. Wolę 1.9 340 kkm niż 2.5 115 kkm.

> Chyba nie powiesz mi się ten z większym przebiegiem będzie miał silnik w lepszym stanie

Jeśli zrobił to w krótkim czasie to na pewno będzie w lepszym.

> pomijając

> że mógł już być po kilku różnych naprawach jak popychacze, sprężarka itp.

Lepiej po naprawie niż przed naprawą. Lepiej dla kieszeni.

> A jak wiadomo zdarza

> się że po naprawie jakiś super macher źle poskłada do kupy i problem rodzi się na nowo.

Tak może być nawet w aucie gwarancyjnym z przebiegiem 6000 km.

> Ale przecież auto się zużywa i wg przebiegu łatwiej podjąć decyzję ile jest auto przejedzie bez

> remontu niż wg zniszczenia lakieru.

Zużywa się nie od przebiegu. Silnik zużywa się od zimnych rozruchów, przeciążenia, przegrzania. Sprzęgło zużywa się od zmiany biegów, skrzynia od sposobu zmiany i ich ilości. Hamulce zużywają się od hamowania, a niszczeją od czasu i wrogiego środowiska.

Wg przebiegu nic nie jesteś w stanie powiedzieć. Oczywiście prawdziwego bo to, że mając auto z przebiegiem 80 kkm, a nie 280 kkm będziesz miał lepszy humor to bez dwóch zdań.

> Oryginalność przebiegu jest tutaj raczej nieoceniona.

Powiem tak. Jeśli mowa o aucie z roku 2012...to może tak. Jeśli jedno auto ma 100.000 km, a drugie 10.000 km to będzie różnica. Ale jeśli okaże się, że pierwsze auto było od klienta, który miał kontrakt w Paryżu i nie wysiadał z auta, a drugie to demo, wolę to pierwsze. Bo to pierwsze dostawało w tyłek na ciepło, a drugie na zimno. I daję sobie obciąć cokolwiek wiszącego, że pierwsze nie zaskoczy awarią, a drugie sypnie się w gwarancji na bank!

Przebieg ma takie samo znaczenie w aucie jak kolor. Białe są ładne, modne i nowoczesne...jak mały nalot. Czarne są be bo się brudzą, butelkowo zielone są dla kapeluszników, a różowe są babskie i ble....jak 300-tysięczne fury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Oryginalność przebiegu jest tutaj raczej nieoceniona.

> Powiem tak. Jeśli mowa o aucie z roku 2012...to może tak.

To jest bardzo słuszna uwaga.

Wraz z wiekiem auta przebieg (nawet autentyczny) ma coraz mniejsze znaczenie.

W młodych samochodach (2-4 lata) ma jednak - wg mnie - znaczenie i może być dosyć dobrym wyznacznikiem (ale nie jedynym).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>> Audi A6 2004

> Zacznijmy od tego, co w tym aucie na pierwszy rzut oka nie pasuje?

Nie wiem co skłania ludzi żeby kupować taką leciwą A6, to jest skarbonka bez dna grinser006.gif. Mój dobry kumpel po rocznej przygodzie z A6-stką i przyjechaniu dosłownie 5 tkm goni ją do żyda. Auto kupił z oryginalnym przebiegiem 210 tkm, bezwypadkowe i przez rok czasu wsadził w nią ponad 37 tys. zł .

Ostatnio musiał robić rozrząd skromne 16 tys. zł yikes.gif, wymiana tylko i wyłącznie w serwisie.

To auto pod względem kosztów utrzymania to jedna wielka katastrofa można popłynąć, ale

daję niesamowitą frajdę z jazdy mowa o silniku 4.2 i napędzie Quatro smile.gif.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie wiem co skłania ludzi żeby kupować taką leciwą A6, to jest skarbonka bez dna . Mój dobry

> kumpel po rocznej przygodzie z A6-stką i przyjechaniu dosłownie 5 tkm goni ją do żyda. Auto

> kupił z oryginalnym przebiegiem 210 tkm, bezwypadkowe i przez rok czasu wsadził w nią ponad 37

> tys. zł .

> Ostatnio musiał robić rozrząd skromne 16 tys. zł , wymiana tylko i wyłącznie w serwisie.

> To auto pod względem kosztów utrzymania to jedna wielka katastrofa można popłynąć, ale

> daję niesamowitą frajdę z jazdy mowa o silniku 4.2 i napędzie Quatro .

nie rozumiem dlaczego to jest takie dziwne. Koszt utrzymania auta danej klasy będzie adekwatny do klasy auta, czym wyżej tym drożej. Do tego czym samochód starszy, tym więcej trzeba będzie dokładać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> nie rozumiem dlaczego to jest takie dziwne. Koszt utrzymania auta danej klasy będzie adekwatny do

> klasy auta, czym wyżej tym drożej. Do tego czym samochód starszy, tym więcej trzeba będzie

> dokładać.

Kupując takie auto trzeba mieć luźne 20 tys zł na ewentualne naprawy. Kolega miał taki budżet przewidziany, niestety praktycznie go podwoił

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kupując takie auto trzeba mieć luźne 20 tys zł na ewentualne naprawy. Kolega miał taki budżet

> przewidziany, niestety praktycznie go podwoił

uffff. ja wiem ze nie wypada się cieszyć z takich rzeczy. ale jakoś mi lżej, jak wiem, że nie tylko ja wydałem majątek na doprowadzenie auta do stanu smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> nie rozumiem dlaczego to jest takie dziwne. Koszt utrzymania auta danej klasy będzie adekwatny do

> klasy auta, czym wyżej tym drożej. Do tego czym samochód starszy, tym więcej trzeba będzie

> dokładać.

dziwne jest, to, ze ludzie kupują drogie w utrzymaniu samochody nie mając kasy na ich utrzymanie. wydaje im się, że luksusowa stara bryka to zawsze jest jak nowa, wiec jak juz uzbiera te 30 tysiecy, to musi byc wypas wszelaki. później płacz, ile to musiał wsadzić, dramat, łzy i depresja.

Ale przynajmniej sie pokazał tłuszczy jaki to wypas ma hehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> dziwne jest, to, ze ludzie kupują drogie w utrzymaniu samochody nie mając kasy na ich utrzymanie.

> wydaje im się, że luksusowa stara bryka to zawsze jest jak nowa, wiec jak juz uzbiera te 30

> tysiecy, to musi byc wypas wszelaki. później płacz, ile to musiał wsadzić, dramat, łzy i

> depresja.

> Ale przynajmniej sie pokazał tłuszczy jaki to wypas ma

Wypasione auto stojące pod blokiem niezależnie, zepsute czy sprawne - kłuje sąsiadów tak samo.

hehe.gifhehe.gifhehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> uffff. ja wiem ze nie wypada się cieszyć z takich rzeczy. ale jakoś mi lżej, jak wiem, że nie tylko

> ja wydałem majątek na doprowadzenie auta do stanu

Od miesiąca ma praktycznie ogarniętą A6-stkę, wcześniej przez 10 miesięcy tylko przewoził ją od serwisu do serwisu szkoda czasu, zdrowia i pieniędzy na takie wynalazki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wypasione auto stojące pod blokiem niezależnie, zepsute czy sprawne - kłuje sąsiadów tak samo.

no staaary. moj sąsiad z lewej ma sluzbowego focusa Mk2 - z nim mam luz.

drugi z prawej, ma BMW 5, to kupiłem 7 coby mieć kilka cm więcej wink.gif narazie wygrywam i spokój. ale ten z lewej się przymierza do zmiany... już odpaliłem msavera w celu ograniczenia ryzyka wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupilem auto niemal 3 letnie, jeszcze gwarancja z nalotem 131tkm od firmy, all potwierdzone w ASO, srodek jak nowy, poza dywanikami i pedalami.

Ukulalem 30 tkm i kula sie nadal.

Oczywiscie psychocznie lepiej miec 50 czu 80 tkm ale drugie auto ma 13 lat i 260 tkm na LPG, dziala silnik jak 11 lat temu.

Ale przeciez w teorii nie ma prawa lanos jeszcze jezdzic.

Aaaa..oleju CROMA nie bierze zupelnie, lanos litr na 15 tkm.

Wole porysowane blachy niz wypicowane cos, bo wiadomo, ludki kupuja oczami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wraz z wiekiem auta przebieg (nawet autentyczny) ma coraz mniejsze znaczenie.

On może jakieś znaczenie ma. Jest jedną z informacji. Np. równie istotną, że autem jeździł najpierw 18-letni syn, a potem 18-letnia córka. Ale nie wolno myśleć i mówić, że auto z przebiegiem 50 kkm jest bardzo mało zużyte i prawie jak nowe, auto z przebiegiem 100 kkm jest średnio zużyte, a auto z przebiegiem 200 kkm jest bardzo wytyrane, a 300 kkm to złom, skarbonka i kłopot.

Jeśli ktoś chce mieć auto jak nowe, niech kupi nowe z salonu z przebiegiem 0 km. To najlepszy wybór jeśli wierzymy w magię drogomierza. I ja się tu podpisuję. Kupno nówki jest super! I tu też pojawia się powtarzana bzdura. Nie chcę nowego bo dużo traci jak wyjadę z salonu? Co traci? Cycki na oponach? Nie, wartość. No to chcesz auto czy chcesz upychać banknoty w skarpetach? Wartość rynkowa, a rzeczywista wartość praktyczna to dwie bajki. Często klienci zachowują się jak handlarze. Nie potrafi jeszcze ustawić fadera w radiu, a już by sprzedawał i liczył kasę.

> W młodych samochodach (2-4 lata) ma jednak - wg mnie - znaczenie i może być dosyć dobrym

> wyznacznikiem (ale nie jedynym).

Historia auta musi się układać w logiczną całość. Jasne, że w takim wypadku lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć ile zrobił km'ów, ale tylko przy właściwej interpretacji. Przy psychologicznych barierach typu 200.000 km czy 5 zł za litr paliwa to istnienie drogomierza traci sens.

Ta chora numerologia, która przewija się przez świat motoryzacji z rocznikami, kilometrami, liczbą oktanową, lepkością olejów, którą interpretujemy duża cyferka dobrze, mała źle...lub odwrotnie jest zmorą w tym 4-kołowym grajdole.

I może w tym wszystkim to jest fajne, ale nie możemy jako fani motoryzacji prześcigać w bzdurach polityków. zlosnik.gif

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kupilem auto niemal 3 letnie, jeszcze gwarancja z nalotem 131tkm od firmy, all potwierdzone w ASO,

> srodek jak nowy, poza dywanikami i pedalami.

> Ukulalem 30 tkm i kula sie nadal.

> Oczywiscie psychocznie lepiej miec 50 czu 80 tkm ale drugie auto ma 13 lat i 260 tkm na LPG, dziala

> silnik jak 11 lat temu.

> Ale przeciez w teorii nie ma prawa lanos jeszcze jezdzic.

Słowo klucz: LANOS. Te auta wymykają się statystykom z uwagi na swoją niezniszczalność właśnie. 260kkm to jest dopiero rozgrzewka, nie jakiś poważny przebieg.

zlosnik.gif

> Aaaa..oleju CROMA nie bierze zupelnie, lanos litr na 15 tkm.

> Wole porysowane blachy niz wypicowane cos, bo wiadomo, ludki kupuja oczami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kupilem auto niemal 3 letnie, jeszcze gwarancja z nalotem 131tkm od firmy, all potwierdzone w ASO,

> srodek jak nowy, poza dywanikami i pedalami.

to coś mały przebieg 270751858-jezyk.gif Miałem okazję pojeździć chwilę Octavią II 1.9TDI. Auto nie miało jeszcze 3 lat i prawie 300tys zrobione po Polsce. W środku nówka - zupełnie żadnego zużycia. Cała reszta od strony technicznej również jak nówka, wizualna z zewnątrz - nie wiem, auto było pokryte ochronna warstwa brudu 270751858-jezyk.gif Swoją drogą to pokazuje kolejną oczywistość - przebiegi jakie mają "igiełki z allegro"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.