Skocz do zawartości

Używany ale prawie jak nowy.


fred77

Rekomendowane odpowiedzi

Choć nie każa nowoczesnośc mi odpowiada... np osoby które sa zadowolone z czujnika deszczu sa wśród moich znajomych w wyraxnej mniejszości.. A ja sam uważam pomysł by uruchomienie spryskiwacza uruchamiało równoczesnie wycieraczki za wyjątkowo kretyński....

U mnie wycieraczki uruchamiają się po dłuższej chwili - szyba już jest spryskana. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wycieraczki uruchamiają się po dłuższej chwili - szyba już jest spryskana. :)

U mnie uruchamiają sie równo... co mnie wkurza ale jest jeszcze drugie dno ;) Dawno temu jak skrobałem szybe na mrozie to wcześniej pyskałem troche płynem i srobało sie łatwiej... teraz od razu ruszają wycieraczki i szron nie mięknie.;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie uruchamiają sie równo... co mnie wkurza ale jest jeszcze drugie dno ;) Dawno temu jak skrobałem szybe na mrozie to wcześniej pyskałem troche płynem i srobało sie łatwiej... teraz od razu ruszają wycieraczki i szron nie mięknie. ;)

 

Ja w Subaru mam spryskiwacz uruchamiany osobno. Kup sobie odmrażacz w atomizerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fred, sprawa jest prosta - jeśli czujesz potrzebę to to zrób, finanse nie mają tu żadnego znaczenia.

Ja np robię teraz turbo amazona kombi na co dzień i żaden Ryb czy inny nowoczesny obywatel UE mnie nie przekona żadnym argumentem do tego żebym tego nie robił. Proste. To po prostu takie nadawanie na innych falach ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fred, sprawa jest prosta - jeśli czujesz potrzebę to to zrób, finanse nie mają tu żadnego znaczenia.

Ja np robię teraz turbo amazona kombi na co dzień i żaden Ryb czy inny nowoczesny obywatel UE mnie nie przekona żadnym argumentem do tego żebym tego nie robił. Proste. To po prostu takie nadawanie na innych falach ;]

Ale ja nie mam najmniejszego zamiaru Cię do czegokolwiek przekonywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie mam najmniejszego zamiaru Cię do czegokolwiek przekonywać.

 

chodzi mi generalnie o argumentacje na tema wypasu, komfortu i bezpieczeństwa. To mniej więcej tak jakbyśmy rozmawiali o piłce nożnej a ktoś by wyjechał nagle ze złotą myślą o hokeju. Co z tego że nowy samochód ma pewne zalety jak to po prostu inny produkt. To porównywanie renesansowego kominka do pieca CO ze sterowaniem z internetu. Oba grzeją ale tego drugiego nie chciałbym mieć w pokoju ;]

 

Dla niektórych konkretny samochód to często właśnie taki kominek (pomijając wiek i model auta bo to nieistotne) i inaczej do niego podchodzą. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę racji, ale nie do końca. Taki kominek/piec tylko stoi. Będąc w samochodzie trochę powierzasz życie kilku płatom blachy i kilku poduszkom powietrznym. W większości przypadków można się bez tego obyć i mieć szczęście - podobnie jak przy seksie bez prezerwatywy z przypadkową afrykańską Murzynką - może zawsze być OK, a możesz za którymś razem trafić na HIVa. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę racji, ale nie do końca. Taki kominek/piec tylko stoi. Będąc w samochodzie trochę powierzasz życie kilku płatom blachy i kilku poduszkom powietrznym. W większości przypadków można się bez tego obyć i mieć szczęście - podobnie jak przy seksie bez prezerwatywy z przypadkową afrykańską Murzynką - może zawsze być OK, a możesz za którymś razem trafić na HIVa. ;)

 

spoko loko, nie mam problemów ze strachem podczas jazdy bokiem 140km/h więc wizja miejskiej jazdy starym autem jakoś mnie nie przeraża ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pyasz o zdanie czy warto zainwestowac, to odpowiadam ;) To Twoja kasa i zrobisz z nia co chcesz, ale w kwestii Terrano ... rownie dobrze mozesz spalic gotowke w kominku  :oki:

 

ale co z tym terrano nie teges ?

auto na ramie, klasyczny napęd, nie najgorsze silniki, w miarę wygodne (może służyć na codzeń i do lasu)  :hmm:

wiadomo że auto nie jest kultowe i takim nie będzie, ale autorowi chyba nie o o chodzi 

 

załóżmy że wkłada 15kzł w terrano i jeździ nim kolejne 10lat, zamiast kupować np nowego dustera, yeti czy innego kaszkaja 

w czym duster będzie lepszy od terrano ?

terrano będzie miało trwalszy i mocniejszy silnik (idealne do przyczepy), będzie miało napęd 4x4 którego nie zamordujesz w byle kałuży z błotem .. itd

 

też mam 20letnią vitarkę i przymierzam się do małego remontu, bo to auto daje fun z jazdy,

bo nie szkoda jak przywalę w drzewo, czy urwę zderzak w lesie  :phi:

w remont wart kilknaście tyś bym się nie pchał, zresztą nie ma takiej potrzeby, bo auto jest w miarę regularnie serwisowane

i jedynie co już kłuje w oczy to korozja, ale to za 2-3kzł powinno się ogarnąć 

znajomy szykował vitarę na wyprawę na wschód (zrobili 15tyś km) i koszt zamknął się w 6kzł 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodzi mi generalnie o argumentacje na tema wypasu, komfortu i bezpieczeństwa. To mniej więcej tak jakbyśmy rozmawiali o piłce nożnej a ktoś by wyjechał nagle ze złotą myślą o hokeju. Co z tego że nowy samochód ma pewne zalety jak to po prostu inny produkt. To porównywanie renesansowego kominka do pieca CO ze sterowaniem z internetu. Oba grzeją ale tego drugiego nie chciałbym mieć w pokoju ;]

 

Dla niektórych konkretny samochód to często właśnie taki kominek (pomijając wiek i model auta bo to nieistotne) i inaczej do niego podchodzą. ;]

 

Jakbyś miał codziennie do tego renesansowego kominka ładować tony opału i wiecznie chodzić umorusany to w końcu być może spojrzałbyś w stronę kolesia, który siedząc w fotelu i popijając wino zmienia sobie temperaturę smartfonem.

 

Idealnym rozwiązaniem jest posiadanie nowego pieca sterowanego smartfonem ORAZ renesansowego kominka, w którym sobie od czasu do czasu w weekend rozpalisz żeby mieć romantyczny wieczór.

 

Ja nie jestem przeciwnikiem starych aut, lecz - tak jak w przykładzie powyżej - widzę ich ogromne wady w codziennym użytkowaniu w warunkach, których nie brano pod uwagę przy ich tworzeniu.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fred, sprawa jest prosta - jeśli czujesz potrzebę to to zrób, finanse nie mają tu żadnego znaczenia.

 

Hej, pozwolę wdepnąć w butach w sferę prywatną - nie bierzcie tego do siebie.

Tylko chcę zwrócić uwagę na to, że "czasem" musimy się liczyć z najbliższymi.

 

Wydaje mi się, że jednak mamy zderzenie 2 światów.

Nie musicie mnie poprawiać ani niczego prostować, nie jestem ciekawy.

 

Ale coś mi się wydaje że Ty masz fajne hobby jako bardzo dobrze uposażony singiel z ponad przeciętną robotą i szeroką grupą znajomych mechaników,

 

a @@Fred ma po prostu robotę i chęć zagospodarowania wolnego czasu. Ale ma jeszcze żonę i dzieci.

 

Także przy założeniu, że ma więcej "wydatków bieżących" przy mniejszym uposażeniu,

 

to nagle doprowadza do sytuacji wyboru:

 

- nie jedziemy na wakacje, na łikend, do kina, na basen, etc.. bo stary szperuje geld na remont starego klamora

tysiąc po tysiącu miesiąc w miesiąc.

 

Po prostu nie mierzmy innych swoją miarą.

Ja też to robię i piszę poprzez pryzmat takiej projekcji:

 

że baba po prostu wkulała by mi, jakbym kasę moją [a jakże] kasę wiecznie topił w garażu.

 

Owszem mam hobby - motocyklowe - pożera nie więcej niż 2500 rocznie.

 

Także piję do słów - chcesz, proszę bardzo, finanse nie mają żadnego znaczenia.

 

Mają.

 

Bo budżet nie jest z gumy, komuś z rodziny trzeba zabrać, aby mieć na klamory.

 

Dopóki zadajesz pytanie "ile to będzie kosztować" znaczy liczysz kasę, skąd przesunąć.

Takie zabawy się zaczyna, kiedy nie martwisz się o nadmiar kasy.

 

Pozdr.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wszystkie te kryteria to subiektywne argumenty nt. zakupu. nowoczesność co to jest? nie ma żadnego znaczenia... ważne co wymiernie Ci daje...

jedyny postęp obecnie jest w aktywnym bezpieczeństwie... to fakt. ale cała reszta? co takiego Ci daje?

do tego każde nowe auto jest coraz twardsze... to jest imho bardzo ważny problem... pismakom odbiło na punkcie debilnego testu łosia, tak, że producenci robią wozy drabiniaste, w których pasażerowie tracą plomby...

całe szczęście, że są aktywne zawieszenia itp. niestety drogie i opcjonalne...

Poza bezpieczeństwem - proszę bardzo:

- obecne silniki mają lepszą relację osiągi/spalanie niż te jeszcze kilka lat temu.

- obecnie stosowane 7 czy 8 biegowe skrzynie automatyczne działają szybciej i płynniej niż te sprzed kilku lat,

- w przypadku 4x4 obecnie stosowane napędy są bardziej dopracowane niż te poprzedniej generacji,

- dziś np. w byle kompakcie masz masę elektronicznego wypasu, wśród którego jest wiele dodatków, które są na codzień bardzo użyteczne, a 10 lat temu mogłeś o tym pomarzyć w jakimś samochodzie klasy wyższej średniej (ESP, tempomat, zestaw głośnomówiący, klima automatyczna, czujników parkowania)

 

A co do tego, że zawieszenia są coraz sztywniejsze, to kwestia upodobań klientów. Gdyby większość klientów była przeciwko temu, to producenci by tego nie robili. Ludzie oczekują, że samochody będą się prowadzić bardziej pewnie, więc producenci m.in tak to osiągają.  Mi akurat to kompletnie nie przeszkadza - jakbym jeździł po wertepach, to bym kupił terenówkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie uruchamiają sie równo... co mnie wkurza ale jest jeszcze drugie dno ;) Dawno temu jak skrobałem szybe na mrozie to wcześniej pyskałem troche płynem i srobało sie łatwiej... teraz od razu ruszają wycieraczki i szron nie mięknie. ;)

to nie psikaj na czujnik :oki:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


I stajecie przed dylematem. Zutylizować ten wóz i kupić nowy bezpłciowy plastikowy przyrząd do przemieszczania się

Nie wiem czy to dylemat. Przykład mojego, 19-letniego A4, które na złomie będzie warte 1000 zł, rynkowo warte jest 8000 zł, a realnie oferuje to, co samochód z salonu, który kosztuje 45000 zł lub więcej. Gdybym miał je wymienić np. na Skodę Rapid 1.2 TSI to nie widzę pół cechy, która jest warta 30-40 tysięcy. Ale np. jeśli pomyślę o hybrydowym Aurisie to wiem, że technologia hybrydowa kosztuje np. 80 tys. zł.

Zatem wymiana na samochód, który COŚ oferuje, jest dylematem, ale jeśli samochód ma się różnić tylko rocznikiem, nie ma tematu.

Można to podsumować tak: można zapłacić 80 tysięcy (Auris Hybrid) lub wyrzucić 50 tysięcy (Rapid). Poczucie "zapłaciłem, nie wyrzuciłem w błoto" kosztuje 30 tys. Niech każdy sobie odpowie czy poczucie jest warte tyle pieniędzy.

 

Największym problemem starych aut, których stan jest idealny, ale wartość rynkowa symboliczna są ewentualne szkody. Wypłaty z ubezpieczenia są śmieszne, a to prosta droga do szybkiego pogorszenia stanu technicznego. Także można dbać o auto, kupować najlepsze części, malować, zabezpieczać, a jak ktoś nam przykasuje auto, jest dramat. To samo ze świadomością właściciela, że jego auto jest warte mniej niż miesięczna pensja posła. Ta świadomość blokuje chęć do jakichkolwiek inwestycji i jesteśmy na prostej i szybkiej drodze "do piachu".

Fatalne jest to, że wartość rynkową samochodu definiuje marka, model, rocznik i przebieg. I jedyne co mi pozostaje to czekać, aż wartość mojego Audi zacznie rosnąć. Ale to jeszcze trochę...chociaż ostatnie 9 lat minęło jak z bicza strzelił. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza bezpieczeństwem - proszę bardzo:

- obecne silniki mają lepszą relację osiągi/spalanie niż te jeszcze kilka lat temu.

- obecnie stosowane 7 czy 8 biegowe skrzynie automatyczne działają szybciej i płynniej niż te sprzed kilku lat,

- w przypadku 4x4 obecnie stosowane napędy są bardziej dopracowane niż te poprzedniej generacji,

- dziś np. w byle kompakcie masz masę elektronicznego wypasu, wśród którego jest wiele dodatków, które są na codzień bardzo użyteczne, a 10 lat temu mogłeś o tym pomarzyć w jakimś samochodzie klasy wyższej średniej (ESP, tempomat, zestaw głośnomówiący, klima automatyczna, czujników parkowania)

 

A co do tego, że zawieszenia są coraz sztywniejsze, to kwestia upodobań klientów. Gdyby większość klientów była przeciwko temu, to producenci by tego nie robili. Ludzie oczekują, że samochody będą się prowadzić bardziej pewnie, więc producenci m.in tak to osiągają.  Mi akurat to kompletnie nie przeszkadza - jakbym jeździł po wertepach, to bym kupił terenówkę.

 

Nie zgodzę się. Jeżdżę na codzień 15letnim BMW, wartość rynkowa 15 kpln.

 

193konny diesel spala mi średnio z 20000 km 8,6 litra przy automatycznej, pięciobiegowej skrzyni biegów. Nadal trzyma fabryczne osiągi, rozpędza się do setki w 8 sekund i trzyma podróżną w granicach 220/230 km/h jak mam taki kaprys.

Skrzynia to stary hydraulik, tani w naprawach, co oznacza że wydam raczej 5kpln niż 15kpln na ewentualny remont.

Mam masę elektronicznego wypasu, wszystko to co wymieniłeś plus wiele innych. Wszystko działa. Jest cicho, przyjemnie i komfortowo.

 

Poszedłem ostatnio do salony Skody, bo bardzo spodobał mi się Superb. Przejechałem się wersją z automatem i 190KM (albo może więcej, nie wiem, dealer mówił że to topowy diesel). Rewelacja. Cicho, spokojnie, komfortowo. Brakowało paru istotnych dla mnie drobiazgów, które pewnie mógłbym dokupić w opcji.

 

Właśnie... Nie zobaczyłem żadnego sensu w wydawaniu >100 kpln na samochód, który dla mnie jako użytkownika nie różni się niczym.

 

Będę do niego kupował porządne części zamienne nadal, jak czynię to teraz, będę go naprawiał i nim jeździł bo jest dla mnie wystarczająco dobrym autem a przy tym mało awaryjnym. Przymierzałem się do modeli nowszych, ale one niczym się nie różnią. Jeździłem kumpla nową (2013) BMW 520d, kultura pracy silnika była załamująca, wykończenie w środku poniżej oczekiwań, jedyne co przywitałbym z radością to fabryczna navi, bo nie muszę jej wyciągać jak wysiadam. Tyle.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza bezpieczeństwem - proszę bardzo:

- obecne silniki mają lepszą relację osiągi/spalanie niż te jeszcze kilka lat temu.

mhm... o 2%... i to dzięki start/stop (czyli jak silnik nie pracuje)... kosztem pierdyliona dodatkowych ustrójstw, które są potencjalnym "point of failure"...

- obecnie stosowane 7 czy 8 biegowe skrzynie automatyczne działają szybciej i płynniej niż te sprzed kilku lat,

no i? co Ci daje te 8 biegów na codzień? skrzynia waży więcej... naprawa jest koszmarnie skomplikowana... a dzięki temu masz trochę lepsze osiągi (no ale po co Ci one w rodzinnym kombi)... i kolejne 2% mniej pali auto...

a co do szybkości - tak DSG jest szybsze... ale nie płynne... klasyczne ASB wcale nie działają szybciej i płynniej...

 

- w przypadku 4x4 obecnie stosowane napędy są bardziej dopracowane niż te poprzedniej generacji,

Tzn? haldex? torsen? której generacji i jak dużo bardziej dopracowane... i kluczowe: co CI to daje w drodze do pracy w mieście np?

- dziś np. w byle kompakcie masz masę elektronicznego wypasu, wśród którego jest wiele dodatków, które są na codzień bardzo użyteczne, a 10 lat temu mogłeś o tym pomarzyć w jakimś samochodzie klasy wyższej średniej (ESP, tempomat, zestaw głośnomówiący, klima automatyczna, czujników parkowania)

elektroniczny wypas... to jest słowo klucz wciśnięte przez marketing, aby wydawały się potrzebne i użyteczne...

co do wypasu który wymieniłeś - WSZYSTKO to było 10 lat temu w kompaktach. a w premium 20-30 lat temu też... także ja nie widzę tego "postępu" w motoryzacji... widzę natomiast dużo zła, którego sprawcą jest socjalizm UE... kreowanego na postęp :)

 

A co do tego, że zawieszenia są coraz sztywniejsze, to kwestia upodobań klientów. Gdyby większość klientów była przeciwko temu, to producenci by tego nie robili. Ludzie oczekują, że samochody będą się prowadzić bardziej pewnie, więc producenci m.in tak to osiągają.  Mi akurat to kompletnie nie przeszkadza - jakbym jeździł po wertepach, to bym kupił terenówkę.

ale upodobania klientów zostały ukształtowane przez retorykę prasy motoryzacyjnej sponsorowanej przez producentów. gdzie w sprytny sposób zestawią: masz brak ESP i miękki zawias = chcesz zabić rodzinę...

dla mnie betonowy zawias na codzień, pod argumentacją 'bezpieczeństwa' jest CAŁKOWICIE TOŻSAMY z chodzeniem w kasku na codzień do pracy w biurze... no bo przecież: jak raz na 10 lat zdarzy się przypadek że kask "być może" uratuje Ci zdrowie, to noś go cały czas... tak samo: katuj się przez cały czas na betonowym zawiasie, bo "być może" kiedyś będziesz musiał w sytuacji ekstremalnej wyminąć coś... a być moze nie... ale katuj się...

oczywiście - ww. to subiektywna opinia dot. elementów wyposażenia. rynek jest "wolny" i każdy ma swoje kryteria. jeśli dla kogoś być albo nie byś jest BT sterowany z kierownicy, to nowe będzie lepsze... ale na pewno "nowe" nie jest "lepsze" ZAWSZE i na codzień dla wszystkich...

a co do jazdy po wertepac i terenówki - chyba nie jechałeś terenówką. masa nieresorowana jest tak duża w klasycznym napędzie 4x4, że o komforcie nie ma mowy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samochód i tak jest inwestycją, która używana normalnie (codziennie) nie przyniesie wielkiego zysku, a raczej stratę.

 

Są rzeczy, których nie masz w starym aucie:

- poczucie bezpieczeństwa (nie zawsze jest to aspekt tylko psychologiczny)

- autoprezentacja (czasem fachowiec robi złe wrażenie, jeśli przyjedzie sypiącym się C-15D zamiast nowym Berlingo, choć doskonale wiem, że jeśli ma nowe, to z kasy klientów. Albo oszust, albo taki fachura. Zawsze podejrzewam o to drugie i tego fachowcom życzę)

- spokój jadąc gdzieś w trasę, że się nie zepsuje ? Bardzo dyskusyjny ;)

 

Mając nowe auto - obowiązkowe przeglądy w ASO, wyższa stawka OC, koszt eksploatacji powiększony o utratę wartości.

Rzeczami jak zawiść sasiadów bym się nie przejmował. Po prostu nie wierzę, że komuś może to przeszkadzać. Sąsiad sobie kupił nowego kaszkaja czy inną Pandę ? Oby mu się wiodło i było go stać na drugie, miał zdrowe dzieci, które z radością będzie zabierał na wycieczki i tyle. Inaczej nie umiem.

 

Wracając do aut:

Przerobiłem temat, przeinwestowałem już niejedno auto. Wnioski są następujące:

 

- Można się zastanowić, jeśli masz wolny czas i sam trochę podziałasz. Ale kradniesz wtedy czas swoim bliskim, przyjaciołom, mniej odpoczniesz

- nie warto, jeśli nie masz czasu/umiejętności i musisz płacić. Choć w czasach studenckich u blacharza miałem wymianę reperaturek i progów za reinstalkę windowsa ;)

- nie warto, jeśli auto kiedyś będziesz chciał sprzedać. Spośród znajomych tylko jednemu udało się wyjść na zero

- ubezpieczyciel Ci kasy nie odda

 

 

Zaraz pewnie wątek pójdzie w kierunku "mam pełnoletnie auto, ostatni rok nie włożyłem nic, robię 50tys. rocznie i nie zamienię się na nową pandę". Kierując się rozsądkiem i tak nie podejmiesz decyzji o kompleksowej restauracji auta, które ma 20lat i nie jest jakimś rodzynem, po Papieżu, albo coś podobnego. Tylko utrzymywanie go w dobrym stanie technicznym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn? haldex?

 

Haldex jest dużo bardziej dopracowany. Choć i tak mu wiele brakuje do napędu Subaru z przed 15 lat. W Subaru dodali ESP. Nie jest tam do niczego potrzebne ale klienci chcieli i konkurencja miała. Sam napęd ma dużo większe możliwości ale jest też bardziej skomplikowany. Jest kupę fajnych rzeczy ale czy warte ceny? Nowy przede wszystkim jest nowy. Z tym się nie da polemizować. A reszta to jak dla mnie dodatek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haldex jest dużo bardziej dopracowany. Choć i tak mu wiele brakuje do napędu Subaru z przed 15 lat. W Subaru dodali ESP. Nie jest tam do niczego potrzebne ale klienci chcieli i konkurencja miała. Sam napęd ma dużo większe możliwości ale jest też bardziej skomplikowany. Jest kupę fajnych rzeczy ale czy warte ceny? Nowy przede wszystkim jest nowy. Z tym się nie da polemizować. A reszta to jak dla mnie dodatek.

 

subaru jest przykładem że nowe nie zawsze znaczy lepsze ;)

i warto tutaj zaznaczyć do czego auto ma służyć, czy priorytetem są gadżety elektroniczne,

czy solidna konstrukcja która pociągnie przyczepę a jak trzeba to zawiezie rodzinę nad morze

 

Fred ma konkretne wymagania co do auta i jestem ciekaw który nowy je spełni 

akurat mam podobne i wiem jak ciężko jest znaleźć coś sensownego w rozsądnych pieniądzach

 

auta z 4x4 i mocnym (min 150KM) silnikami to tak ze 100kzł trzeba położyć, jaki % z tego kosztowało terrano ?

 

niestety nowe auta mają śmieszne silniczki typu 1.2TSI czy nawet 1.5dci/tdi/hdi, ale to dalej 100-120KM

i teraz pytanie ile takie auto pojeździ z Freda drezyną na ogonie?, czy po pierwszym zjeździe z czarnego nie spali sprzęgła ?

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największym problemem starych aut, których stan jest idealny, ale wartość rynkowa symboliczna są ewentualne szkody.

oraz to że nie nadają sie do dalekich podróży z rodziną i dzieciakami (nie dotyczy Konika z jego zapleczem)

w razie awarii na jakimś zadupiu na końcu Europy gdzie PolskiBus nie dojeżda auto kilkunastoletnie można zepchnąć ze skarpy bo nie opłaca się go ściągać do PL

owszem można naprawić za euro czyli z mnożnikiem x4 jeśli to Eur. Zach., lub wydłużyć pobyt np. w Rumunii o 2 tygodnie i naprawiac lokalnie :) jeśli to Eur. Wsch.

jeśli ktoś nie chce lub nie może zrobić w/w to bo musi np. wrócic do roboty, to jedyną opcją jest auto nowe/młode z gwarancją ogólnoeuropejską połaczoną z assistance i autem zastępczym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam assisstan na swoj 23 letni kosmodrom do 1500km w europie wiec w czym porblem?

 

a za dwa lata bede miec 70% znizki od obecnej oferty i OC za pojemnosc 3,3L zmiesci sie w 200zł

w tym że assistance a gwarancja producenta to 2 zupełnie odrębne sprawy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są to samochody, kilku oraz kilkunastoletnie.

 

 

problem w tym, że z samochodów kilku albo kilkunastoletnich nie kojarzę ani jednego który podobałby mi się bardziej niż najnowsze modele.

 

Inaczej sprawa wygląda gdyby można było dostać jakiegoś klasyka 30-40 letniego w stanie fabrycznym. Wtedy znalazłoby się sporo modeli. Ale w kilkunastoletnich nie ma chyba nic ciekawego :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

attachicon.gif20150705_162920.jpg

 

pewnie ze tak, ale jak mnie odstawia pod dom za free to reszte juz sam ogarne w normalnych pieniadzach

no tak, ale wg mojej wiedzy te 1500km to jest wliczone z dojazdem lawety z PL, tak było 4 lata tamu w Link4 jak miałem lawetowanie z DE do PL, podobno to standard we wszystkich TU ?

czyli jak masz awarię 750km od domu to 2x750km=1500km więc nie płacisz nic

 

ale jeśli masz awarię 2200km od domu, to laweta jedzie 2x2200=4400km, i płacisz za 2900km lawety co stanowi kilka tys PLN

a co jeśli awaria będzie jeszcze dalej np. w Portugalii, na Gibraltarze czy w Stambule ?

poza tym kasa to jedno a zepsuty zaplanowany i oczekiwany wyjazd to drugie.....tą awarią z foto było padnięte BSI ogarnięte w PL za 500pln, ale straty "moralne" o wiele większe...

post-131357-0-08122900-1449081914_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W fajną stronę temat poszedł :)

Ogólnie jest to filar moich dywagacji motoryzacyjnych co jakiś czas :D

 

Łatwiej mają osoby, które siedzą głównie w mieście i go nie opuszczają za często.

 

Druga sprawa to mobilność - stary pierdziel jest fajny dopóki jedzie, a jaki cudowny by nie był,

to eksploatację i usuwanie awarii robić trzeba, a to czas i przestoje, często poprawki itd.

 

W nowym przeglądy co 30 kkm i tyle.

 

 

Wnioski niestety są takie, że trzeba mieć minimum 2 szt.

Nowe codzienne, i jakieś fajne wg. uznania jako tzw. weekendowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w kilkunastoletnich nie ma chyba nic ciekawego :hmm:

Jeep grand cherokee z 98 roku z 5.9 V8 , pierwsza impreza , i na pewno kilka super carsow

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak, ale wg mojej wiedzy te 1500km to jest wliczone z dojazdem lawety z PL, tak było 4 lata tamu w Link4 jak miałem lawetowanie z DE do PL, podobno to standard we wszystkich TU ?

czyli jak masz awarię 750km od domu to 2x750km=1500km więc nie płacisz nic

ale jeśli masz awarię 2200km od domu, to laweta jedzie 2x2200=4400km, i płacisz za 2900km lawety co stanowi kilka tys PLN

a co jeśli awaria będzie jeszcze dalej np. w Portugalii, na Gibraltarze czy w Stambule ?

poza tym kasa to jedno a zepsuty zaplanowany i oczekiwany wyjazd to drugie.....tą awarią z foto było padnięte BSI ogarnięte w PL za 500pln, ale straty "moralne" o wiele większe...

Towarzystwo Ubez. ma podpisane umowy z ilomas tam operatorami ass w europie i z nich kozysta wiec zalezy gdzie stanie sie awaria. Moze byc tak ze bedzie np 200km na dojazd i zostanie jeszcze 1300km za free

W skrajnym przupadku fakt moze zabtaknac limitu

Druga sprawa. Moje nowe auto z salonu nie dojecho do pierwszej wymiany oleju (silnik kaput) wiec z tym spokojem i bezawaryjnoscia tez zalezy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam assisstan na swoj 23 letni kosmodrom do 1500km w europie wiec w czym porblem?

 

a za dwa lata bede miec 70% znizki od obecnej oferty i OC za pojemnosc 3,3L zmiesci sie w 200zł

 

gdzie masz? ja sporo jeżdżę swoim 15latkiem, kupiłem w PZU bez limitu w PL i 1000 km poza granicami, kupiłbym lepsze gdybym znalazł, szczególnie że w przyszłym roku planuję objazdówkę po Hiszpanii

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzie masz? ja sporo jeżdżę swoim 15latkiem, kupiłem w PZU bez limitu w PL i 1000 km poza granicami, kupiłbym lepsze gdybym znalazł, szczególnie że w przyszłym roku planuję objazdówkę po Hiszpanii

 

To nie lepiej leciec lowcostem i wynajac auto na miejscu? ;)

W Hiszpanii wynajem jest naprawde tani, szczegolnie jak polecisz poza scislym sezonem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak, ale wg mojej wiedzy te 1500km to jest wliczone z dojazdem lawety z PL, tak było 4 lata tamu w Link4 jak miałem lawetowanie z DE do PL, podobno to standard we wszystkich TU ?

czyli jak masz awarię 750km od domu to 2x750km=1500km więc nie płacisz nic

 

ale jeśli masz awarię 2200km od domu, to laweta jedzie 2x2200=4400km, i płacisz za 2900km lawety co stanowi kilka tys PLN

a co jeśli awaria będzie jeszcze dalej np. w Portugalii, na Gibraltarze czy w Stambule ?

poza tym kasa to jedno a zepsuty zaplanowany i oczekiwany wyjazd to drugie.....tą awarią z foto było padnięte BSI ogarnięte w PL za 500pln, ale straty "moralne" o wiele większe...

 

albo dziadujesz, albo jedziesz

 

nie wyobrażam sobie przerwania urlopu z powodu awarii auta, assisstance zajmuje się sprowadzeniem samochodu, a ja jadę dalej zastępczym

 

ile z takiej Portugalii może kosztować laweta? jak mam assisstance na 1000 km od granic Polski, z Lizbony do Zgorzelca masz 2800 km, czyli za 1800 km dopłacam 2PLN za km, czyli 3600 PLN.

Jak ktoś jedzie do Portugalii samochodem i nie ma w zapasie 3-4 kpln na niespodziewane wydatki to powinien siedzieć w domu, albo nie biadolić w razie awarii

 

Przy czym gwarancja nie zawsze działa tak jak powinna, teściowi przy padzie alarmu w dwumiesięcznym ASX Mitsubishi odmówiło naprawy i holowania auta we Włoszech. Mogli go holować do 200 km, tak ma w fabrycznym assisstance, do salonu było dalej, resztę liczyli w euro, brak zastępczego, brak gwarancji że usuną usterkę.

Dobrze, że auto "naprawiło się" samo z siebie i raczyło otworzyć i odpalić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie lepiej leciec lowcostem i wynajac auto na miejscu? ;)

W Hiszpanii wynajem jest naprawde tani, szczegolnie jak polecisz poza scislym sezonem.

 

Cały czas się waham, miałem nawet zakładać wątek na turystycznym.

Bilety na samolot we wrześniu wyjdą mnie za 3 osoby jakieś 1200-1600 PLN. Samochód na dwa tygodnie jakieś 1400 PLN. Paliwo za swoje auto do Barcelony i z powrotem to jakieś 2000, plus nocleg po drodze i winiety wyjdzie podobnie, ale jednak z 4 latkiem i bambetlami na dwa tygodnie lepiej swoim autem, szczególnie że ja wolę jeździć niż latać.

 

Jak trafię tanie bilety to może druga wersja przeważy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzie masz? ja sporo jeżdżę swoim 15latkiem, kupiłem w PZU bez limitu w PL i 1000 km poza granicami, kupiłbym lepsze gdybym znalazł, szczególnie że w przyszłym roku planuję objazdówkę po Hiszpanii

 

allianz, ale teraz widze ze maja limit na holowanie "do 2000E" -  w sumie tez nie malo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś miał codziennie do tego renesansowego kominka ładować tony opału i wiecznie chodzić umorusany to w końcu być może spojrzałbyś w stronę kolesia, który siedząc w fotelu i popijając wino zmienia sobie temperaturę smartfonem.

Tyle, że budowa tego kominka jest prosta, a większość napraw można wykonać łatwiej, szybciej, taniej i prostymi narzędziami.

 

Jak bym poprawił takie Terrano?

Zdemontował budę, całkowicie ją wypatroszył i porządnie pozbawił ognisk rdzy. Potem bym solidnie przygotował do malowania i oddał to lakiernikowi, żeby zrobił poprawki i porządnie polakierował całość.

 

Ramę bym wyczyścił, wypiaskował od zewnątrz i od środka (da się i od środka, trzeba tylko zrobić dostęp), naprawił ewentualne ustarki i oddał do ocynkowni.

Silnik również zostałby rozebrany, zweryfikowany i ewentualnie wyremontowany. Silnik 2.7 TDI jest niemal pancerny no i nie ma ani łańcucha, ani pasa napędzającego rozrząd.

Oprzyrządowanie silnika rownież do weryfikacji, naprawy lub wymiany na nowe.

 

Skrzynia biegów do remontu.

 

Przedni most do demontarzu i weryfikacji oraz do ogólnego odnowienia, przeważnie niewiele pracuje także nie powinno być problemu.

Tylny most podobnie jak przedni, z tym że tu może trzeba by coś więcej powymieniać.

 

Elementy zawieszenia takie jak jakieś wahacze czy drążki reakcyjne, jeżeli ich budowa na to pozwala to do wypiaskowania i do ocynkowania.

Reszta elementów zawieszenia do malowania proszkowego.

 

Instalacja elektryczna do weryfikacji, czyszczenia, konserwacji, naprawy.

Elementy układu hamulcowego do wymiany.

 

Układ kierowniczy do weryfikacji, co trzeba to wymienić lub zregenerować.

 

Fotele do tapicera.

 

Uszczelki - o ile są jeszcze dostęne - do wymiany, jeżeli nie da się zdobyć nowych to jak zniszczone to wymiana na używane.

 

 

Tak to sobie, mniej więcej, wyobrażam.

Długa mozolna praca, ktorą wykonywałbym głównie sam, a to z czym nie potrafiłbym sobie poradzić to dawałbym fachowcom.

 

Byłoby to kosztowne ale miałbym swój samochód, który posłużyłby mi znów kilkanaście lat.

A to, że może trzeba by przy nim czasami coś pogrzebać to i tak nie byłoby problemem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

allianz, ale teraz widze ze maja limit na holowanie "do 2000E" -  w sumie tez nie malo

 

ryzykowne rozwiązanie, bo co ma niby znaczyć do 2000 EUR?

 

Czyli całą Hiszpanię mnie będą holować, ale jak padnie w Szwajcarii to wystarczy na 100 km licząc według lokalnych cen?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

albo dziadujesz, albo jedziesz

 

nie wyobrażam sobie przerwania urlopu z powodu awarii auta, assisstance zajmuje się sprowadzeniem samochodu, a ja jadę dalej zastępczym

 

ile z takiej Portugalii może kosztować laweta? jak mam assisstance na 1000 km od granic Polski, z Lizbony do Zgorzelca masz 2800 km, czyli za 1800 km dopłacam 2PLN za km, czyli 3600 PLN.

Jak ktoś jedzie do Portugalii samochodem i nie ma w zapasie 3-4 kpln na niespodziewane wydatki to powinien siedzieć w domu, albo nie biadolić w razie awarii

 

Przy czym gwarancja nie zawsze działa tak jak powinna, teściowi przy padzie alarmu w dwumiesięcznym ASX Mitsubishi odmówiło naprawy i holowania auta we Włoszech. Mogli go holować do 200 km, tak ma w fabrycznym assisstance, do salonu było dalej, resztę liczyli w euro, brak zastępczego, brak gwarancji że usuną usterkę.

Dobrze, że auto "naprawiło się" samo z siebie i raczyło otworzyć i odpalić.

to nie dziadowanie lecz kalkulacja, urlop ma być BEZTROSKI i ma być czysta radością :), reallife często rozmija się z oczekiwaniami, np.ja miałem zastępczy w ramach ubezpieczenia na 5 dni, co nie zapewnia bezproblemowej kontynuacji urlopu, szczególnie jak zaplanowany trip jest daleki i noclegi zabookowane:

- OK, np. zostawiasz auto w DE, naprawiają za 4xtyle co w PL, ale OK auto mobilne jest

- jestem wtedy we Włoszech, zmieniam plany żeby nie był to Neapol, lecz w miarę blisko DE by nie dymać ze zwrotem zastępczego 1300km, więc plany pozmieniane, część rezerwacji z booking.com nie jest do odwołania, dzieciak zawiedziony, dużo kasy stracone.....................

 

Wszystko się da ogarnąć, owszem, ale dla mnie takie sytuacje powodują że beztroski urlop spieprzony, i wchodząc w detale nie jest fajnie.

Ja nie pojadę w daleką podróż autem bez gwarancji bądź kontraktu serwisowego (przedłużenia gwarancji fabrycznej)

Po to pracuję, by urlop był beztroski i dawał siłę na ponowne zmagania z codziennością, a nie takie jazdy :). Z autem na gwarancji mamy na to największe szanse, to jest oczywiste :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie dziadowanie lecz kalkulacja, urlop ma być BEZTROSKI i ma być czysta radością :), reallife często rozmija się z oczekiwaniami, ja miałem zastępczy w ramach ubezpieczenia na 5 dni, co nie zapewnia bezproblemowej kontynuacji urlopu, bo:

- OK, zostawiasz auto w DE, naprawiają za 4xtyle co w PL, ale OK auto mobilne jest

- jestem wtedy we Włoszech, zmieniam plany żeby nie był to Neapol, lecz w miarę blisko DE by nie dymać ze zwrotem zastępczego 1000km, więc plany pozmieniane, część rezerwacji z booking.com nie jest do odwołania, dużo kasy stracone.....................

 

Wszystko się da ogarnąć, owszem, ale dla mnie takie sytuacje powodują że beztroski urlop spieprzony, i wchodząc w detale nie jest fajnie.

Ja nie pojadę w daleka podróż autem bez gwarancji bądź kontraktu serwisowego (przedłużenia gwarancji fabrycznej)

 

ok, ale co Ci ta gwarancja da w tym przypadku?

mogą uznać, mogą nie uznać, mogą stwierdzić że Twoja wina, mogą naprawiać dwa tygodnie... bez sensu tłumaczenie IMO

 

rozsądne jest tylko to, że z założenia nowe auto ma duużo mniejsze szanse na awarię, ale skutki jej usuwania albo psują Ci urlop, albo masz to w 4 literach i załatwiasz po urlopie

ja mam duży luz do takich rzeczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie dziadowanie lecz kalkulacja, urlop ma być BEZTROSKI i ma być czysta radością :), reallife często rozmija się z oczekiwaniami, ja miałem zastępczy w ramach ubezpieczenia na 5 dni, co nie zapewnia bezproblemowej kontynuacji urlopu, bo:

- OK, zostawiasz auto w DE, naprawiają za 4xtyle co w PL, ale OK auto mobilne jest

- jestem wtedy we Włoszech, zmieniam plany żeby nie był to Neapol, lecz w miarę blisko DE by nie dymać ze zwrotem zastępczego 1300km, więc plany pozmieniane, część rezerwacji z booking.com nie jest do odwołania, dużo kasy stracone.....................

 

Wszystko się da ogarnąć, owszem, ale dla mnie takie sytuacje powodują że beztroski urlop spieprzony, i wchodząc w detale nie jest fajnie.

Ja nie pojadę w daleką podróż autem bez gwarancji bądź kontraktu serwisowego (przedłużenia gwarancji fabrycznej)

 

Jak ktos wyjezdza na zagraniczy urlop raz do roku, to rownie dobrze moze sie pokusic o wynajem auta w PL i wyjazd autem z wypozyczalni.

Koszty troche wieksze, ale i tak mniejsze niz utrata wartosci nowego auta :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.