Skocz do zawartości

Kolejny rok z autem za 3 000. zł- małe podsumowanie.


r1sender

Rekomendowane odpowiedzi

Za 10-15 lat nowe auta będę jeździły same, więc temat zdolności prowadzenia starszych ludzi (w tym nas) będzie nieaktualny.

 

A na dziś statystyczny młody kogut powoduje dużo więcej poważnych wypadków niż 'dziadek' po 60tce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17/11/2017 o 15:56, blue_ napisał:

Zauważ że teraz sie młodziej umiera niż kiedyś. Ostatnio przeważnie miedzy 60 a 70 lat (przynajmniej u mnie)

Takze 60 to juz dziadek i nic tego nie zmieni

 

Przestań palić to świństwo - też pożyjesz dłużej... 

 

image.png.3c739ff936b6b82624497b4d9db8eff4.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, blue_ napisał:

nic nie palę

a na tabelki też nie ma co się zapatrywać. wystarczy iść na cmentarz i popatrzeć na klepsydry

 

Zaprzeczać faktom można, tylko nie jest to specjalnie rozsądne :skromny:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Mały update. Kolejny rok posiadania Civica stuknął, auto się postarzało i wg. metryki  poleciał mu 22 rok życia. Przejechane w tym czasie ok. 10 tyś. km, licznik dobił do 342 tyś. km z ogonkiem. W ciągu roku zaczął zbiornik paliwa podciekać, szczególne efekt widoczny po zatankowaniu auta do 3/4 zbiornika. Silnik zaczął mieć problemy z pracą na zimnym, dławił się przy dodawaniu gazu, osiągi spadły, 130-140 km to max, z prawej strony zawieszenie zaczęło postukiwać. Wszystkie "deficyty" usunięte. Teraz co zostało zrobione i ile kosztowało ( robocizna własna)

 

Zbiornik paliwa- używka 90 zł razem z przesyłką  + chemia na rudą i konserwacja - ok. 120 zł

używana pompa paliwa 35 zł

palec rozdzielacza + kopułka aparatu zapłonowego- to nowe ok. 100 zł

nowy filtr paliwa 60 zł

kable wysokiego napięcia ok. 100 zł

górny prawy sworzeń wahacza ok. 60 zł

olej silnika + filtr ok. 150 zł

chemia do konserwacji podwozia ok. 100 zł.

żarówka kierunkowskazu tył- 2 zł

regulacja luzu zaworowego silnika- 0 zł

łącznie  ok .727 zł

 

I jedziemy, używany zbiornik niewiele lepiej od mojego wyglądała ale bez dziury, po oczyszczeniu i zakonserwowaniu jak nówka wyglądał. Pompa została stara.  Wymieniony filtr, kable, paluch, kopułka, a auto dalej kulawo jeździ. Rozebrana listwa wtryskowa, umyta przedmuchana, tak samo wtryskiwacze, problem zniknął i więcej nie powrócił. Przy okazji oczyszczona odma silnika. Podwozie- stan nie pogorszył się, uzupełniono ubytki i miejsca w których konserwacja mogłaby nie przetrwać kolejnego roku. Brak wycieków z silnika, skrzyni czy układu chłodniczego. Po za tym nic innego się nie zepsuło, bo tak po prawdzie nie ma co w tym aucie się zepsuć, kompletny golas.  Z pozytywnych rzeczy, to nie miałem problemów z jakimikolwiek śrubami, wszystkie odkręciły się bez użycia specjalnych szpejów czy patentów. Z dłuższych tras to wyjazd do Szczecina, Olsztyna, Torunia. Reszta to jazda po 3mieście i okolicznych wiochach. Średnie spalanie z tego okresu to ok. 7 litrów - silnik 1.4 16v 75 KM.W ruchu miejskim i na trasie nie odstaje się od reszty użytkowników, nie pamiętam sytuacji abym był zawalidrogą. Nie jest to demon mocy ani prędkości ale w mieście naprawdę sprawnie to przyspiesza, jazda po autostradzie z prędkościami 140 km/h nie przyprawia o zawał serca ani nie sprawia wrażenia, żeby auto miało się rozlecieć.  Gdyby nie stare uszczelki, które już nie są tak elastyczne to byłoby naprawdę cicho. Wedle obrotomierza na piątym biegu przy 120 km/h jest niewiele więcej niż 3 tyś. rpm. 

 

Ogólna i subiektywna ocena. 

Jestem pozytywnie zaskoczony, nie sądziłem, że w takim wieku, z takim przebiegiem ( umówmy się, że obecny trzeba traktować z rezerwą, raz, że auto z importu, a dwa  to po drodze w PL byli inni właściciele) takiej klasy będzie tak mało upierdliwe w codziennym uzytkowaniu. Wniosek taki, że zostaje na kolejny rok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje A4 B5 1.8T mam piąty rok.
Auto 18 letnie.
Z poważniejszych rzeczy padło turbo. Wymieniony 2x czujnik temperatury, zawór DV i N75, czujnik temperatury oleju w misce, w zawieszeniu przrdnim dwa banany, dwie końcówki drążków, 3 x przegub, 3 razy osłona przegubu. I kilka jakichś pierdól.
Auto cały czas daje mi przyjemność z jazdy, nie mam zamiaru się go pozbywać.
Przyjąłem.zasadę, że dopóki stać mnie na jego eksploatację to naprawiam to co trzeba i nie traktuje tego jako wyrzucone pieniądze i jeżdżę.
Mam nadzieję, że jeszcze długo będę się nim cieszył

Wysłane z mojego NEM-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mialem 2 starsze Civic'i: 1995r. i 2002r. Oba kupione jako tanie czymczasowozy i oba zaskoczyły solidnością i niezawodnością. Honda jak nie jest zakatowana na śmierć i ma podłogę, to będzie jeździć aż odpadną koła. Częsci do tych starszych modeli są zaskakująco tanie a autka wdzięczne i proste w naprawach.

Zaskakujaco dobre auta , jak ktoś nie ma parcia na modnego suva albo szpan nowym modelem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, pij napisał:

Przyjąłem.zasadę, że dopóki stać mnie na jego eksploatację to naprawiam to co trzeba i nie traktuje tego jako wyrzucone pieniądze i jeżdżę.
Mam nadzieję, że jeszcze długo będę się nim cieszył emoji106.png

 

Ja natomiast doszedłem w końcu do wniosku, że granicą wieku jest dla mnie (w przypadku segmentu, którym jeżdżę) 11-12 lat i maks 250 tysięcy km przebiegu. Potem zaczynają się zabawy z rudą (żeby nie wiem jakie auto było), pojawiać się zaczynają usterki, które po prostu są drogie. Jak się potem policzy kolejne 5 lat eksploatacji - spokojnie można zmienić auto - też na kilkuletnie - i mieć przez kolejne 5 lat spokój. Do tego auto 11-12 letnie ma jeszcze jakąś wartość - potem nagle traci dość sporo i w końcu trzyma wartość ciut lepszego roweru przez kolejne lata i dochodzi do takiej sytuacji, że przy awarii szkoda z jednej strony wsadzać w to połowę wartości, z drugiej strony szkoda na złom wywieźć.

 

De facto w momencie zakupu obecnego samochodu też doszedłem do wniosku, że lepiej od razu dołożyć to, co wiem, że dołożyłbym do starszego auta przez następne 3 lata i kupić młodsze o 3-4 lata i mieć niemalże pewność, że auto będzie po prostu jeździło a nie stało w warsztatach a wydatki po prostu poniesie kolejny właściciel. Do tego to starsze i trochę tańsze za 3-4 lata miałoby znowu znikomą wartość, więc i tutaj dość sporo bym stracił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
Ja natomiast doszedłem w końcu do wniosku, że granicą wieku jest dla mnie (w przypadku segmentu, którym jeżdżę) 11-12 lat i maks 250 tysięcy km przebiegu. Potem zaczynają się zabawy z rudą (żeby nie wiem jakie auto było), pojawiać się zaczynają usterki, które po prostu są drogie. Jak się potem policzy kolejne 5 lat eksploatacji - spokojnie można zmienić auto - też na kilkuletnie - i mieć przez kolejne 5 lat spokój. Do tego auto 11-12 letnie ma jeszcze jakąś wartość - potem nagle traci dość sporo i w końcu trzyma wartość ciut lepszego roweru przez kolejne lata i dochodzi do takiej sytuacji, że przy awarii szkoda z jednej strony wsadzać w to połowę wartości, z drugiej strony szkoda na złom wywieźć.
 
De facto w momencie zakupu obecnego samochodu też doszedłem do wniosku, że lepiej od razu dołożyć to, co wiem, że dołożyłbym do starszego auta przez następne 3 lata i kupić młodsze o 3-4 lata i mieć niemalże pewność, że auto będzie po prostu jeździło a nie stało w warsztatach a wydatki po prostu poniesie kolejny właściciel. Do tego to starsze i trochę tańsze za 3-4 lata miałoby znowu znikomą wartość, więc i tutaj dość sporo bym stracił.
Ja swoje po prostu lubię i przywiązałem się do niego. Jak wsadzę kilka stówek na rok i mogę cieszyć.się nim dalej to koszta są dla mnie pomijalne. Nie patrzę tęksnym wzrokiem za innymi autami, nie odczuwam potrzeby posiadania innego.
Ot tak po prostu.

Wysłane z mojego NEM-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, pij napisał:

Ja swoje po prostu lubię i przywiązałem się do niego. Jak wsadzę kilka stówek na rok i mogę cieszyć.się nim dalej to koszta są dla mnie pomijalne. Nie patrzę tęksnym wzrokiem za innymi autami, nie odczuwam potrzeby posiadania innego.
Ot tak po prostu.

Wysłane z mojego NEM-L21 przy użyciu Tapatalka
 

 

Ja jeżdżę chyba dość sporo (od maja nakręciłem ponad 20 tysięcy km - mimo dwóch miesięcy spędzonych za granicą - gdy auto stało i nie jeździło wcale) i często "z zaskoczenia". Auto w serwisie = albo konieczność wypożyczenia czegoś (koszty...) albo zrezygnowania z zarobku (kasa...). Dlatego strasznie nie lubię nie mieć auta pod domem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, volcan napisał:

De facto w momencie zakupu obecnego samochodu też doszedłem do wniosku, że lepiej od razu dołożyć to, co wiem, że dołożyłbym do starszego auta przez następne 3 lata i kupić młodsze o 3-4 lata i mieć niemalże pewność, że auto będzie po prostu jeździło a nie stało w warsztatach a wydatki po prostu poniesie kolejny właściciel. Do tego to starsze i trochę tańsze za 3-4 lata miałoby znowu znikomą wartość, więc i tutaj dość sporo bym stracił.

nie jest to tak oczywiste, że używane młodsze nzawsze = się mniejsza kasa włożona w ewentualne naprawy, to tak z mojego doświadczenia z używkami. Akurat honda jako drugie auto w moim przypadku spełnia rolę auta, które nie jest potrzebne na co dzień. Najczęściej latam nim do pracy jak mam dyżury czy jest telefon i trzeba w ciągu pół godziny być na miejscu. SKM jedzie ok. 55 min.,  w godzinach nocnych jest mniejsza liczba połączeń, a w niektórych godzinach jest kilkugodzinna przerwa. Kwestie taksi czy ubera nie ma co poruszać, bo przejazd przez 3miasto pomiędzy różnymi miastami w nocy to spora kasa,  prawie cały zbiornik paliwa, niestety strefy czy godzina robią swoje. 

Generalnie kwota pomiędzy 2-4 tyś. na pakiet startowy w używanym aucie to będzie raczej norma, rozrząd, hamulce, oleje,  jakies duperele przy zawieszeniu i się zbierze szczególnie jak robi to warsztat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, r1sender napisał:

nie jest to tak oczywiste, że używane młodsze zawsze = się mniejsza kasa włożona w ewentualne naprawy, to tak z mojego doświadczenia z używkami. Akurat honda jako drugie auto w moim przypadku spełnia rolę auta, które nie jest potrzebne na co dzień. Najczęściej latam nim do pracy jak mam dyżury czy jest telefon i trzeba w ciągu pół godziny być na miejscu. SKM jedzie ok. 55 min.,  w godzinach nocnych jest mniejsza liczba połączeń, a w niektórych godzinach jest kilkugodzinna przerwa. Kwestie taksi czy ubera nie ma co poruszać, bo przejazd przez 3miasto pomiędzy różnymi miastami w nocy to spora kasa,  prawie cały zbiornik paliwa, niestety strefy czy godzina robią swoje. 

Generalnie kwota pomiędzy 2-4 tyś. na pakiet startowy w używanym aucie to będzie raczej norma, rozrząd, hamulce, oleje,  jakies duperele przy zawieszeniu i się zbierze szczególnie jak robi to warsztat.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, r1sender napisał:

nie jest to tak oczywiste, że używane młodsze nzawsze = się mniejsza kasa włożona w ewentualne naprawy, to tak z mojego doświadczenia z używkami. Akurat honda jako drugie auto w moim przypadku spełnia rolę auta, które nie jest potrzebne na co dzień. Najczęściej latam nim do pracy jak mam dyżury czy jest telefon i trzeba w ciągu pół godziny być na miejscu. SKM jedzie ok. 55 min.,  w godzinach nocnych jest mniejsza liczba połączeń, a w niektórych godzinach jest kilkugodzinna przerwa. Kwestie taksi czy ubera nie ma co poruszać, bo przejazd przez 3miasto pomiędzy różnymi miastami w nocy to spora kasa,  prawie cały zbiornik paliwa, niestety strefy czy godzina robią swoje. 

Generalnie kwota pomiędzy 2-4 tyś. na pakiet startowy w używanym aucie to będzie raczej norma, rozrząd, hamulce, oleje,  jakies duperele przy zawieszeniu i się zbierze szczególnie jak robi to warsztat.

 

Kupiłem auto po dużym serwisie (potwierdzonym po osobistej wizycie) w ASO. Wymieniłem jak na razie łączniki stabilizatora z przodu (po prawie 20 tysiącach km od zakupu) i po 12 tysiącach km od zakupu zrobiłem serwis olejowy. Rozrząd jest na łańcuchu - jakieś 60-70 tysięcy km powinien jeszcze wytrzymać. Popychacz minimalnie wysunięty, ślizgi idealne. W sumie sam się zdziwiłem - w 8-letnim aucie jedynie nie działało podświetlenie w tylnych drzwiach i w schowku (jak się okazało - lampka schowka zamyka obwód tych odbiorników i we wtyczce był zgięty jeden pin - chyba kogoś poniosło przy wymianie filtra kabinowego - wystarczyło pin dogiąć i założyć wtyczkę i wszystko zaczęło działać). Poza tym wszystko w tym samochodzie działa - każda głupia żaróweczka itp. Z autem dostałem 2 komplety kół - nowiutkie zimowe na fabrycznych felgach 18" i dwuletnie (albo roczne - musiałbym sprawdzić - nie pamiętam) letnie na felgach 19". Pomału myślę nad wymianą tylnych amortyzatorów - to koszt około 400 złotych za parę. Zapomniałbym - zerwała się sprężynka w kasecie tylnego zamka - i niestety trzeba było wymienić. Szyby rozbitej kamieniem chyba nie muszę wliczać w koszt zakupu auta? I tyle. Do tego - co mi się podobało - auto było wypucowane - wyglądało jak nowe. Do tego odbiór w salonie ze wszystkimi "szykanami" - przestawianie innych aut, żeby nim wyjechać itp. itd. - taki miły dreszczyk :) 

 

W starszych miałbym na dzień dobry pewnie rozrząd (do tego starszą generację - a właściwie starszy typ silnika - bardzo podatny na awarie) itd. i ogólnie miałyby co najmniej 60-70 tysięcy km więcej przejechane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, r1sender napisał:

@volcan okej nie neguję, tylko nie każdy samochód będzie po serwisie, nie każdy silnik ma łańcuch zamiast paska

 

No ja dokładnie o swoim przypadku pisałem :)

 

A jedna rzecz jeszcze :) Nie polowałem na promocję :) Po prostu kupiłem ciut drożej, niż średnia cena dla tego rocznika, ale uważam, że w tym wypadku było warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
Ja jeżdżę chyba dość sporo (od maja nakręciłem ponad 20 tysięcy km - mimo dwóch miesięcy spędzonych za granicą - gdy auto stało i nie jeździło wcale) i często "z zaskoczenia". Auto w serwisie = albo konieczność wypożyczenia czegoś (koszty...) albo zrezygnowania z zarobku (kasa...). Dlatego strasznie nie lubię nie mieć auta pod domem
Tak intensywne użytkowanie chyba determinuje posiadanie auta, które nie sprawi niespodzianki (nie chodzi o koszty).
Z wiekiem rośnie prawdopodobieństwo że autko nas zaskoczy. Ja wezmę taksówkę, albo z buta uderzę do pracy.
To na pewno zmienia postać rzeczy

Wysłane z mojego NEM-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, pij napisał:

Tak intensywne użytkowanie chyba determinuje posiadanie auta, które nie sprawi niespodzianki (nie chodzi o koszty).
Z wiekiem rośnie prawdopodobieństwo że autko nas zaskoczy. Ja wezmę taksówkę, albo z buta uderzę do pracy.
To na pewno zmienia postać rzeczy emoji106.png

Wysłane z mojego NEM-L21 przy użyciu Tapatalka
 

U mnie wygląda to tak, że nie dość, że muszę dojechać gdzieś (to jeszcze do ogarnięcia bez samochodu, ale upierdliwe), ale zabrać ze sobą trochę gratów i potem codziennie dojeżdżać z jakiegoś hotelu do miejsca zlokalizowanego w szczerym polu albo w środku lasu. Tutaj już nie dojedzie się niczym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że jestem zwolennikiem marki Renault i używanych aut uważam że jeżeli kupimy auto z banalnym silnikiem, bez rudej, nawet tańsze niż dostępne w ogłoszeniach inwestując kilka złotych mamy na 95% auto pewne. Jak to mi US wyliczył wartość Modusa na 9500zl dałem za niego praktycznie połowę, wszystko sprawne lecz zaraz po zakupie a to rozrząd, oleje, filtry, klocki, zbieżności, akumulator, jakieś bzdury których brakowało we wnętrzu i dodatkowo + ponad 2 tyś zł ale jestem pewien że nic się nie wysypie.

Fiat Panda 1.2 2003r, kupiona w 2014 roku czyli u nas w rodzinie ponad 4,5 roku wówczas najtańsza z możliwych w ogłoszeniach. W tym roku było w nią zainwestowane około 2 tyś zł i wszystko... Tak to poniżej 300zl rocznie.

Brata Clio II 1.2 2001r kupione w maju 2017 oprócz standardu czyli oleje, rozrządy, świece od tamtego czasu zostało wymienione jedno łożysko w kole, cewka z kablami, drążki kierownicze i uszczelniony silnik bo ciekł olej. Koszt przez półtora roku? 1000zl ale 40 tyś km przejechane... 

No i Duster zaraz będzie ze mną 100 tyś km no i... Bezawaryjne auto, oczywiście nie pisze o pakiecie startowym ale z napraw: amortyzatory przód, gumki stabilizatorów, sonda lambda przed katem, czujnik ciśnienia wspomagania, cewka zapłonowa, opony, zbieżność, klocki hamulcowe... Wszystko...

No i auto mojego ojca Kangoo 1.9D, rok z nami, rocznik 1997, kupione za 1500zl oprócz pewnej naprawy i wymiany oleju i filtrów nic nie dołożone, kompletnie nic... 

 

Ale... Laguna II szwagra 1.6 z LPG 2001 rok, sam osobiście kupiłem to auto w DE w maju 2016... Oczywiście pakiet startowy. Szwagier oprócz tulei tylnej belki nic do niej nie dołożył. Kilka dni temu dzwoni do mnie z pretensjami że Renault to goooowno bo ma zawieszenie do remontu, opony do zmiany, czy akumulator... Dzień w dzień jeździ po mieście Łodzi przez 2,5 roku nic nie włożył w auto i nagle wielkie rozczarowanie bo auto jednak nie jest pancerne i trzeba w nie zainwestować..  ja już wiem że będzie ją sprzedawał ciekaw jestem za ile bo jak za śmieszne pieniądze to ją odkupie... No ale tak niekiedy tworzą się stereotypy ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎2018‎-‎11‎-‎24 o 19:36, volcan napisał:

W starszych miałbym na dzień dobry pewnie rozrząd (do tego starszą generację - a właściwie starszy typ silnika - bardzo podatny na awarie) itd. i ogólnie miałyby co najmniej 60-70 tysięcy km więcej przejechane.

Rownie dobrze moglbys doplacic 50% do nowszego modelu, w tym nowszym modelu miec jakis producencki fuckup i polecialbys 2x wiecej kasy w stosunku do dobrze wybranego starszego auta, i tez wypozyczac auto w razie awarii.

Teraz swiadomie trzeba wybierac auta 20 letnie jak i te 5 letnie.

U Ciebie auto dziala zarobkowo, wiec jest troche inaczej, ale starsze auto zawsze wyjdzie taniej, choc czasami moze minimalnie wiecej uwagi potrzebowac, ale to raczej w granicach bledu ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, gregoryj napisał:

Teraz swiadomie trzeba wybierac auta 20 letnie jak i te 5 letnie.

decydując się na auto używane zawsze trzeba to robić z głową i wiek auta tu nie ma znaczenia IMHO

24 minuty temu, gregoryj napisał:

U Ciebie auto dziala zarobkowo, wiec jest troche inaczej, ale starsze auto zawsze wyjdzie taniej, choc czasami moze minimalnie wiecej uwagi potrzebowac, ale to raczej w granicach bledu ... 

czy dojazdy autem do pracy można traktować jako jego 'działanie zarobkowe'? Bo jak tak chcesz to niemal każdy ma auto które działa dla niego zarobkowo... Co do kosztów to też nie do końca masz rację, tzn uogólniając owszem ale każde auto osiąga taki moment, w którym koszty rosną i znacząco przewyższają zarówno jego wartość jak i koszty utrzymania auta młodszego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Ozarek napisał:

czy dojazdy autem do pracy można traktować jako jego 'działanie zarobkowe'? Bo jak tak chcesz to niemal każdy ma auto które działa dla niego zarobkowo... Co do kosztów to też nie do końca masz rację, tzn uogólniając owszem ale każde auto osiąga taki moment, w którym koszty rosną i znacząco przewyższają zarówno jego wartość jak i koszty utrzymania auta młodszego.

Tak jest jak piszesz. Tylko wiesz - klima nie działa - a po co naprawiać? Otworzę okno. Tu pospawam, tu wsadzę tanią używkę, tu zawiążę drutem. Kupię głośniejsze radio i nie będę słyszał. I stąd się biorą legendy o "bezawaryjności" starych aut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Ozarek napisał:

czy dojazdy autem do pracy można traktować jako jego 'działanie zarobkowe'? Bo jak tak chcesz to niemal każdy ma auto które działa dla niego zarobkowo... Co do kosztów to też nie do końca masz rację, tzn uogólniając owszem ale każde auto osiąga taki moment, w którym koszty rosną i znacząco przewyższają zarówno jego wartość jak i koszty utrzymania auta młodszego.

Nie wiem do konca jakie auta porownujemy, bo co innego jest 2-3 letnie do 5-6 letniego, co innego 4-5 letnie do 10 letniego a co innego 5 letniego do 15-20 letniego.

Spadek wartosci aut od nowego do 7-10 lat jest tak duzy, ze trzeba w starym aucie trafic na 'fajny' model albo miec pecha, albo byc perfekcjonista zeby .... stare auto bylo drozsze od nowego albo znacznie nowszego. Przy czym dla mnie stare to jest powyzej 15 lat.

Auto bedzie sie psulo statystycznie bardziej, ale czesto auto prostsze i tansze w naprawie. traci na wartosci duzo mniej niz to nowe.

 

To co piszesz to moze miec miejsce przy autach 15 vs 20 letnie, a najwczesniej w malych autach 10 vs 15 letnich. Tam roznica w cenie zakupu jest na tyle nieduza ze powazniejsza awaria moze byc drozsza niz roznica w cenie zakupu

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, marcindzieg napisał:

Tak jest jak piszesz. Tylko wiesz - klima nie działa - a po co naprawiać? Otworzę okno. Tu pospawam, tu wsadzę tanią używkę, tu zawiążę drutem. Kupię głośniejsze radio i nie będę słyszał. I stąd się biorą legendy o "bezawaryjności" starych aut.

nie, nie. Zakładamy, że utrzymujemy auto sprawne czyli klima działa, może odpuszczamy estetykę i montujemy tańsze zamienniki ale jednak auto w każdej chwili ma przejść ścieżkę diagnostyczną i nie ma być uciążliwe w użytkowaniu.

34 minuty temu, gregoryj napisał:

Spadek wartosci aut od nowego do 7-10 lat jest tak duzy, ze trzeba w starym aucie trafic na 'fajny' model albo miec pecha, albo byc perfekcjonista zeby .... stare auto bylo drozsze od nowego albo znacznie nowszego. Przy czym dla mnie stare to jest powyzej 15 lat.

jeżeli chcesz brać pod uwagę spadek wartości czy koszty pokroju ubezpieczeń (szczególnie AC) to cała dyskusja nie ma sensu bo stare zawsze wyjdzie taniej. Auto, dla osoby prywatnej, jest kosztem a nie inwestycją i rozliczanie tego wszystkiego mija się z celem. Tak to sobie możesz liczyć jak wciągasz auto na firmówkę i rozliczasz raty leasingowe, koszty utrzymania ect.

38 minut temu, gregoryj napisał:

To co piszesz to moze miec miejsce przy autach 15 vs 20 letnie, a najwczesniej w malych autach 10 vs 15 letnich. Tam roznica w cenie zakupu jest na tyle nieduza ze powazniejsza awaria moze byc drozsza niz roznica w cenie zakupu

wystarczy popatrzeć na koszty sprzęgła z DKZ czy pomp wysokiego ciśnienia do dieseli albo nowszych benzyn i cała teoria o 15/20letnich bierze w łeb.

Zresztą sam sobie trochę zaprzeczasz bo w jednym zdaniu piszesz, że stare auta są tańsze i prostsze natomiast w drugim, że tam większa awaria to ''kilka lat'' w cenie zakupu czyli de facto przyznajesz rację twierdzeniu, że auto starsze osiąga 'ten wiek' gdzie lepiej je odmłodzić niż naprawiać.

 

Cały czas biorę pod uwagę utrzymywanie takiego stanu auta używanego jaki być powinien, wszystko sprawne, wsiadam w auto i jadę w góry albo nad bajoro bez zastanawiania się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, gregoryj napisał:

Nie wiem do konca jakie auta porownujemy, bo co innego jest 2-3 letnie do 5-6 letniego, co innego 4-5 letnie do 10 letniego a co innego 5 letniego do 15-20 letniego.

Spadek wartosci aut od nowego do 7-10 lat jest tak duzy, ze trzeba w starym aucie trafic na 'fajny' model albo miec pecha, albo byc perfekcjonista zeby .... stare auto bylo drozsze od nowego albo znacznie nowszego. Przy czym dla mnie stare to jest powyzej 15 lat.

Auto bedzie sie psulo statystycznie bardziej, ale czesto auto prostsze i tansze w naprawie. traci na wartosci duzo mniej niz to nowe.

 

Sprowadzasz wszystko do bezwzględnej roznicy w kosztach, ale zapominasz, ze statystycznie na używane auto trzeba poswiecic dużo więcej czasu i uwagi...

Co z tego, ze sumarycznie wyjdzie taniej, jak np trzeba co kwartal jechać do mechanika z jakas irytujaca duperela?

Dla jednego to problem, dla drugiego wcale ale IMHO nie można tego całkowicie pominąć :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Ozarek napisał:

nie, nie. Zakładamy, że utrzymujemy auto sprawne czyli klima działa, może odpuszczamy estetykę i montujemy tańsze zamienniki ale jednak auto w każdej chwili ma przejść ścieżkę diagnostyczną i nie ma być uciążliwe w użytkowaniu.

No właśnie. I okazuje się że wcale nie jest super tanio. Za to jest często.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Maciej__ napisał:

Co z tego, ze sumarycznie wyjdzie taniej, jak np trzeba co kwartal jechać do mechanika z jakas irytujaca duperela?

Co kwartał? ;l

Jakbym co kwartał musiał jeździć to byłoby super  :)

Tylko ja też z tych co nie chcą dawać głośniej radia tylko muszą naprawić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, marcindzieg napisał:

No właśnie. I okazuje się że wcale nie jest super tanio. Za to jest często.

Porównanie Vectra C vs. Grand C-MAX

Przebieg obecny 137kkm vs. 17kkm

Przez ostatnie 17kkm:

Vectra:

Łączniki stabilizatora przód

Hamulce tył -> tarcze, klocki, zaciski, linki ham. ręcznego

Piasta przód lewy

Rozrząd, pasek wielorowkowy jakaś rolka jak pamiętam

Urwana wiązka/taśma w podsufitce -> używka 60zł, ale roboty na 3.5h. :chory:

W kolejce:

końcówki drążków/drążki i amortyzatory z tyłu, filtry i olej, sonda lambda, świece pewnie też...

Grand:

NIC!

W kolejce wymiana oleju i filtrów - tyle.

 

To taka różnica - mimo, że sumarycznie VC wyszła taniej niż Grand, to i tak do Hagi pojechałem Grandem, a nie VC. :ok: Prawdopodobieństwo wtopy jednak znacznie mniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, AstraC napisał:

Przebieg obecny 137kkm vs. 17kkm

ale to porównanie jest bez sensu, bo porównujesz auto 15 letnie z nowym. to nowe jak dożyje tych 15 lat, to naprawy będą droższe. a może byc też tak, jak ja miałem kiedyś.... w ośmio letnie auto włożyłem trzykrotność jego wartości rynkowej. to co włożyłeś w vectrę, chyba nie było nawet połową wartości auta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Maciej__ napisał:

Co z tego, ze sumarycznie wyjdzie taniej, jak np trzeba co kwartal jechać do mechanika z jakas irytujaca duperela?

tutaj trzeba dodać, że niekoniecznie w starszym aucie tak ma być.

mój przykład, o którym juz pisałem. W 2013 kupiłem 4 letnią octavie i 8 letnią pandę. obydwa auta użytkowane jednakowo w tym samym mieście, jedynie octavia dodatkowo jezdziła na rodzinne wyjazdy, ale przebiegi roczne obydwu aut takie same. i co sie okazało po 5 latach? że w octavie wsadziłem 10 tys, a w pande raptem 1 tys.

także dużo zależy od konkretnej marki, a niekoniecznie że auto jest stare

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, blue_ napisał:

tutaj trzeba dodać, że niekoniecznie w starszym aucie tak ma być.

mój przykład, o którym juz pisałem. W 2013 kupiłem 4 letnią octavie i 8 letnią pandę. obydwa auta użytkowane jednakowo w tym samym mieście, jedynie octavia dodatkowo jezdziła na rodzinne wyjazdy, ale przebiegi roczne obydwu aut takie same. i co sie okazało po 5 latach? że w octavie wsadziłem 10 tys, a w pande raptem 1 tys.

także dużo zależy od konkretnej marki, a niekoniecznie że auto jest stare

 

Oczywiście, z drugiej strony koszty w Octavii to 10k w 5 lat, wiec w przezliczeniu na rok to tez bez dramatu...

Mnie by dużo bardziej przeszkadzal fakt, ze trzeba było jezdzic po mechanikach żeby to ogarnąć.

Inna kwerstia, ze w takiej Pandzie to niespecjalnie jest cos się psuc ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, marcindzieg napisał:

No właśnie. I okazuje się że wcale nie jest super tanio. Za to jest często.

to zależy od auta (czyt. konkretnego egz i jego stanu, a nie modelu) i przebiegów.

Jak kupisz dobry egz i wyprowadzisz go pierwszym serwisem do porządnego stanu to pojawiasz się u mechanika na normalne przeglądy okresowe, robisz co masz zrobić i jeździsz dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 W maju napiszę jak wypada obecnie 26 letni obecnie fiat po 10 latach użytkowania przeze mnie ( i ponad 200 000km u mnie). Doładowana benzyna z gazem, trochę więcej niż nie tamująca ruchu.
Teraz tylko dodam że jedyne poważne awarie spowodowały paroletnie elementy renomowanych marek (poprzednie wytrzymały ok 20 lat i dawały delikatne oznaki ich końca życia).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, blue_ napisał:

mój przypadek potwierdza, ze niekoniecznie starsze auto musi być bardziej awaryjne od młodszego. m.in. dlatego octavia poszła dalej, a panda została

Może to głupio zabrzmi, ale dotąd dokąd będę mógł kupić Renault czy Dacke z banalnymi silnikami benzynowymi 1.2, 1.4, 1.6, 1.8, 2.0 czy 2.0T (oczywiście pisze o oryginalnych silnikach Renault a nie nissana) będę je kupował. Czemu? Bo eksploatacja nawet w przypadku wtopy jest niedroga. Dzisiaj długo szukałem dla kumpla auta i znalazłem Lagune II z końca produkcji z pancernym 2.0, poszanowaną przez poprzedniego właściciela, a dla mnie to się liczy kupując używane auto... I przejdźmy do sedna, kumpel miał 20 tyś zł na wydanie, marzyła mu się trójka... Doradziłem mu żeby zrobił porządny pakiet startowy czyli rozrząd z kzfr, oleje filtry + LPG i obliczył ile zostanie mu pieniędzy i co? 15 tyś zł... Tym sposobem kupiliśmy dwójkę z końca 2007 roku która kosztowała 12900zl... ;)

Aaa i jeszcze taka ciekawostka. Kupił on w 2013 roku od moich rodziców Lagune I ph2 1.8 z 1999r i przebiegiem 164 tyś km, minęło 5 lat w międzyczasie został dołożony gaz, auto wiadomo ma prawie 20 lat, dzisiaj szukając następczyni zrobiliśmy nią 250km. Auto obecnie ma 290 tyś km i chłopak przez ten czas dbał, Laguna odwdzięczyła się bezawaryjnością, jak to sam powiedział gdzie on nią nie był. Najdroższą naprawą była belka, reszta to typowa eksploatacja, nie przekraczająca 500zl rocznie. Dlatego zapadła decyzja o zakupie nowszego modelu :)

 

Morał z tego taki kupując używane auto kierujmy się rozsądkiem czyli łatwością i taniością napraw, gdzie w razie W silnik wymienimy za 1000-1500zl u Gienka w warsztacie, a nie za 5 tysi gdzie auto kosztowało 4... 

 

I tam jeszcze gwoli przestrogi żeby nie popełnić takiego błędu jak moja sąsiadka... Jej mąż z teściem jakiś czas temu kupili Scenica II z 2007 roku 1.5 dCi za 8 tyś zł, auto odrzuca samym wnętrzem zmęczonym życiem, gdzie na liczniku widnieje przebieg 187 tyś km, ale to nic, mają to auto chyba od czerwca zestaw paliwowy za 3 tyś zł, za niedługo turbo, coś puka w silniku, prawdopodobnie panewki no i auto jest po ostrym dzwonie gdzie nawet nie chciało poprzedniemu właścicielowi zmyć napisu Megane 1.5dci z obudowy wentylatora, o zamontowaniu zatrzasku do maski nie wspomnę... Zapytany czemu żeście go kupili usłyszałem odpowiedz że był od pierwszego właściciela i tak ładnie gadał że go kupili.... Formalnie wartość napraw zaraz przewyższy wartość auta, ale kto kupuje 1.5 dCi??? xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Ozarek napisał:

jeżeli chcesz brać pod uwagę spadek wartości czy koszty pokroju ubezpieczeń (szczególnie AC) to cała dyskusja nie ma sensu bo stare zawsze wyjdzie taniej

a czemu mam nie brac pod uwage. gadamy o kosztach a to jest kasa wyrzucona z portfela tak samo jak na mechanika, czesci

 

Tak jak koledzy wspominaja wszystko zalezy od egzemplarza. Czasami starsze auto, przez to ze jest prostsze mniej sie psuje i nie trzeba jezdzic do mechanika. Auta do 10 i nawet 15 lat wstecz nie daja takiego komfortu. Ale wszystko zalezy od modelu. Dla mnie auto 5-7 letnie (oprocz prostych tanich modeli) bedzie sie psulo tak samo jak to 15-letnie.

20 godzin temu, Maciej__ napisał:

Co z tego, ze sumarycznie wyjdzie taniej, jak np trzeba co kwartal jechać do mechanika z jakas irytujaca duperela?

Duperele sie psuja nawet w 5-7 letnich autach i potrafia zatruc dupe. Wiec slabo sie roznia w stosunku do 15letnich aut, jesli chodzi o niezawodnosc. Natomiast roznica w kasie na zakup jest znaczna.

 

Reasumujac. Dla mnie to albo ktos kupuje nowe, moze 2-3 letnie z w miare pewnego zrodla. Cala reszta od 5 lat w gore bedzie generowac koszta porownywaln., Czy to wozek bedzie mial 7 lat czy 17.

 

14 godzin temu, Maciej__ napisał:

 

Oczywiście, z drugiej strony koszty w Octavii to 10k w 5 lat, wiec w przezliczeniu na rok to tez bez dramatu...

Mnie by dużo bardziej przeszkadzal fakt, ze trzeba było jezdzic po mechanikach żeby to ogarnąć.

Inna kwerstia, ze w takiej Pandzie to niespecjalnie jest cos się psuc ;)

 

Octavia to dosc ceniony model. Uzywki tez podrozaly znacznie ostatnio, wiec utrata wartosci mniejsza. Wydasz na naprawy Pandy 2 tysie rocznie? Jesli nie zajezdzona to nigdy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, blue_ napisał:

ale to porównanie jest bez sensu, bo porównujesz auto 15 letnie z nowym. to nowe jak dożyje tych 15 lat, to naprawy będą droższe. a może byc też tak, jak ja miałem kiedyś.... w ośmio letnie auto włożyłem trzykrotność jego wartości rynkowej. to co włożyłeś w vectrę, chyba nie było nawet połową wartości auta?

Porównałem to co chciałem zbliżony dystans w samochodzie nowym vs. używany i to wcale nie z kosmicznym przebiegiem(do tego Vectra zrobiła ten przebieg w 19 miesięcy, Grand w 9 - co by było gdybym jeździł Vectrą tyle co Grandem? Napraw byłoby zapewne więcej).

Chciałem ukazać jedną rzecz - samochód nowy nie wymagał wizyty w serwisie, a używany najmniej dwie (a trzecia stoi u drzwi) + to co sam ogarnąłem (piasta + wiązka). Razem pochłonęło to kilka godzin z mojego czasu. W tym samym czasie Grand na serwis pochłonął nic czasu, widzisz różnicę?

I tak, Vectra wyszła taniej, i tak wciąż brakuje sporo $$ do ceny Granda, ale to Grand stoi pod domem cały czas gotowy do jazdy, a Vectra wymagała interwencji (bardzo szybkiej jeśli chodzi o hamulce tył - nie działało nic - zaciski trup, linka trup, tarcze i klocki przez to również). Pompa wody ciekła (to odnośnie rozrządu) i jeszcze gdzieś wąż gumowy się poci, ale nie wyłapałem gdzie. Lubię Vectrę, lepiej mi się nią jeździ niż Grandem, licząc wszystkie wydatki, zapewne wyjdzie mnie taniej (serwisowanie vs. rata), ale jak wspomniałem, to Grand stoi pod domem cały czas gotowy do jazdy, a mając dzieci jadąc do Hagi, ostatnim moim życzeniem byłoby aby np. rzeczony wąż chłodniczy pękł o 3 nad ranem przy 3*C pośrodku autostrady w polu.

Konkludując -> ja godzę się na większy wydatek finansowy, zapewniający spokój i mniejszej straty czasu.

 

EDIT:

I jeszcze nawiązując do tematu - miałem Vectrę B 2.5 V6 za 2700zł bodaj. Tak byłem z tego samochodu zadowolony, był dokładnie tym czym się spodziewałem za tą kasę, gdybym nie dostał w spadku obecnej VC to bym miał ją do dzisiaj. Była to bogata wersja CDX - wady? Podciekał silnik olejem, popukiwało zawieszenie, rdza, opony rozpacz, słabe sprzęgło. Ale nie miałem pretensji, za 2700zł to i tak było spoko. ;] Wyłożył bym pewnie ze 3-4kpln i miał całkiem spoko samochodzik. :ok:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, gregoryj napisał:

Cala reszta od 5 lat w gore bedzie generowac koszta porownywaln., Czy to wozek bedzie mial 7 lat czy 17

Ciekawe skąd wziąłeś takie statystyki. W 8-letniej Kii nie popsuło się przez dwa lata nic. Takie prawdziwe nic - nie fiatowskie. W 12-letniej parę rzeczy się posypało. Jak choćby przekładnia kierownicza. I choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość to fizyki nie oszukasz - w starszym aucie wiele rzeczy będzie padać ze starości.

Miałeś kiedyś 7-letnie auto i Ci się tak sypało?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, AstraC napisał:

Konkludując -> ja godzę się na większy wydatek finansowy, zapewniający spokój i mniejszej straty czasu.

Ale część ludzi zwyczajnie nie rozumie komfortu typu pakuję się na wakacje, wsiadam i jadę. A nie szukam mechanika żeby przejrzał auto przed wyjazdem. Co i tak nie gwarantuje sukcesu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, gregoryj napisał:

a czemu mam nie brac pod uwage. gadamy o kosztach a to jest kasa wyrzucona z portfela tak samo jak na mechanika, czesci

bo gadamy o koszcie utrzymania samochodu, a nie o koszcie posiadania samochodu.

Tak jak Ci pisałem poprzednio im nowsze i im droższe auto tym wyższa utrata wartości. Ludzie różnie podchodzą do tematu, jeden kupuje auto za całą kasę i potem nie ma jak go utrzymać na odpowiednim poziomie, drugi kupi tańsze, ale utrzymuje na tip-top. Przy Twoim liczeniu obu auto będzie kosztowało tyle samo w jakimś okresie czasu, tylko jedno będzie gruzem i bombą kosztową, a drugie nie będzie wymagało żadnego wkładu.

Dlatego wliczanie utraty wartości przy analizowaniu kosztów utrzymania auta nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, marcindzieg napisał:

Miałeś kiedyś 7-letnie auto i Ci się tak sypało?

przeczytaj mój post wyżej. 4 letnie auto wymagało ciągłej uwagi i ładowania pieniędzy.

drugie tyle starsze nie wymagało wtedy, ani dalej nie wymaga inwestowania, pomimo, że ma już 13 lat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, marcindzieg napisał:

Ciekawe skąd wziąłeś takie statystyki. W 8-letniej Kii nie popsuło się przez dwa lata nic. Takie prawdziwe nic - nie fiatowskie. W 12-letniej parę rzeczy się posypało. Jak choćby przekładnia kierownicza. I choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość to fizyki nie oszukasz - w starszym aucie wiele rzeczy będzie padać ze starości.

Miałeś kiedyś 7-letnie auto i Ci się tak sypało?

Szefie, tak mialem. Nawet dwa, A4 B6 i Felicie. Felicia to sie jeszcze nie psula przez pierwsze 2-3 lata, potem raz do roku cos padalo - razem z wymiana oleju cos sie robilo. Czasem jeden raz wiecej w roku (tak przez 7 lat).

4 premium kolka za to niespodziewanie - 1-2 razy do roku jakas awaria (przez 3 lata), w tym 2 awarie unieruchamiajace auto calkowicie.

Bylo tez 10 letnie saxo, w miare bezawaryjne gdyby glupek mechanik wymienil mi wszystkie ciegna skrzyni na poczatku jak mu zglosilem problem. Potem musialem sam zrobic jeszcze raz, bo biegi sie wysraly. Przez 2 lata, padly swiece zarowe i byl problem z zapowietrzajacym sie ukladem paliwa - rozwiazany przez mechanika. Wiec 1-2 razy do roku

Wymienilem na auta 15-20 letnie. Do mechanika dalej jezdze raz do roku na przeglad zawiechy, wymiane oleju, jakies tam wymiany. ewentualnie jak na przegladzie diagnostycznym cos nie tak, to jade naprawic. Znowu wychodzi 1-2 razy do roku.

Podsumowywujac, kazdym autem jezdze, jezdzilem 1-2 do roku do mechanika. Czasem cos sam podlube ale to glownie w wyrobie francusko-wloskim, bo tam notorycznie cos z elektryki pada, ale taki to urok. Pali i jedzie zawsze.

20 godzin temu, marcindzieg napisał:

Ale część ludzi zwyczajnie nie rozumie komfortu typu pakuję się na wakacje, wsiadam i jadę. A nie szukam mechanika żeby przejrzał auto przed wyjazdem. Co i tak nie gwarantuje sukcesu

kazdym autem jade zagranice bez dodatkowych przegladow. Jak cos wypada do naprawy to naprawiam bez wzgledu przed czy po wyprawie. Odpukac ale od 7 lat jezdze zagranice przynajmniej 2 razy do roku (przynajmniej 3 tys km) i sie jeszcze nic nie zepsulo.  Statystycznie powinien przyjsc czas na ..... jakas awarie. Ale prosic nie bede.

 

Aaaa tylko ja mam kilka aut. nie mam problemu zostawic auto do mechanika jak potrzeba. Czasami nie jade do mechanika z pierdolami bo wole sam zrobic .... chociaz wyszlo 1 raz do roku wiecej, moze 200-300 zlotych dodatkowo i nie musialbym zagladac sam do aut w ogole

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Ozarek napisał:

Dlatego wliczanie utraty wartości przy analizowaniu kosztów utrzymania auta nie ma sensu

nie czaje tego tlumaczenia. tzn rozumie ale ....  kasa to kasa jest jedna. czy wydana na auto zadbane z pozniejszym malym serwisem, czy gruza do ktorego potem trzeba wiecej dokladac.

 

ja pisalem raczej o tym, ze wydana kasa na zadbane stare auto  bedzie zawsze mniejsza niz na zadbane duzo nowsze. Glownie jesli chodzi o porownanie auto 5 vs 15 lat, bo takie chyba najpopularniejsze w Polsce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, gregoryj napisał:

Aaaa tylko ja mam kilka aut. nie mam problemu zostawic auto do mechanika jak potrzeba. Czasami nie jade do mechanika z pierdolami bo wole sam zrobic .... chociaz wyszlo 1 raz do roku wiecej, moze 200-300 zlotych dodatkowo i nie musialbym zagladac sam do aut w ogole

 

Czyli nagle okazuje się, ze stare sa spoko, ale warto mieć kilka na wszelki wypadek ;]

To ja wole jedno sprawne niż kilka "sztrucli" ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Maciej__ napisał:

To ja wole jedno sprawne niż kilka "sztrucli"

Nie obrazaj :hehe: Zadne nie jest sztruclem ;]. Kilka aut wynika glownie z zalozenia, ze:

- lubie klasyki youngtimery, rozne. czasem sa dla frajdy kupione, czasami po prostu zwykle uzytkowe auta

- rozne auta sluza do roznych celow. nie chce jezdzic Vanem na krotkie trasy, ani kompaktem na wakacyjne ...

- ok 3-4 auta kupione za 1,5 - 4 tysi sa najtanszym sposobem na 100% niezaleznosc od awarii, psucia, mechanikow czasu, budzetu na naprawy, zapewnienie frajdy z jezdzenia i dojazdy do pracy itp dla 2 osob.

To tak w skrocie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, gregoryj napisał:

Szefie, tak mialem. Nawet dwa, A4 B6 i Felicie.

Super. Jednak w życiu nie widziałem na poboczu nowych aut z podniesioną maską. Które podobno się sypią od patrzenia. Natomiast zabytków, które się nigdy nie psują, można nimi jechać dookoła świata bez dotykania i w ogóle są idealne widuję od groma. Więc jak to jest? Auto po przekroczeniu powiedzmy 15 roku życia przestaje się psuć? Przypominam że tamte też kiedyś były nowe, pełne nieprzetestowanych nowinek technicznych. Miałeś A4 B6? Serwisowałeś go zgodnie z technologią producenta czy w garażu? Miałeś od nowości czy kupione z nieznaną historią?

Znam jeden przykład 3-letniego auta z wiecznymi problemami. To był C5. Był po wypadku i mimo że był naprawiany ponoć zgodnie z technologią producenta to do końca coś było nie tak. W końcu właściciel nie wytrzymał i się pozbył. Ale kupił nowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, marcindzieg napisał:

Kupione jako nowe?

Kazde chyba wychodzi jako nowe?

Ja nowych nie kupuje, bo uwazam ze to pieniądze wyrzucone w błoto.

Ale kupiłem pewne z pierwszej ręki od kolegi. A to drugie, starsze, które do dzisiaj jezdzi bezawaryjnie, kupiłem od handlarza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, marcindzieg napisał:

Jednak w życiu nie widziałem na poboczu nowych aut z podniesioną maską. Które podobno się sypią od patrzenia. 

A widzisz a ja widziałem sporo, zarówno na lawecie jak i poboczu. Kumpel miał z OC nową Octavię z przebiegiem 7miu tyś km, podjechał pod sklep i auto nie odpaliło, teściowi w nowej Avensis jakiś wężyk paliwowy spadł unieruchamiając auto

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.