Skocz do zawartości

Gość kupił samochód i się zepsuł ...


Dembu

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, aviator napisał:

 

 

W życiu bym się po miesiącu od sprzedaży auta nie zgodził na jakieś rekompensaty...

 

Kumpel chciał po prostu być w porządku. 

 

Kiedyś jak sprzedałem moje E90, po tygodniu dzwoni do mnie gość z pretensjami, że pompa wspomagania mu padła.

Kupujący był mega upierdliwy, 5 razy zmieniał zdanie zanim auto kupił. Przed zakupem wybrał mechanika - auto obejrzeli, powiedzieli żeby brać. Jak ja jeździłem wszystko działało.

 

Powiedziałem mu, że bardzo mi przykro, że coś się stało, ale ja o tym nie wiedziałem, ba nawet mechanik tego nie widział. Jedyne co mu moge zaproponować, to wejście na drogę sądową jeśli czuje się pokrzywdzony. Gość odpuścił. Czasem jeśli sam zaproponujesz takie rozwiązanie, to druga strona ma wrażenie, że jestes tak pewien, że wygrasz, że odpuszcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój szwagier kupił od mojego ojca avensisa 2.0 D-4D, po przejechaniu 300 km padł jakiś czujnik w pompie wtryskowej, zrobił na swój koszt, jego pech bo zamiast zlecić od diagnozy do końca ASO za ok. 600-1000 zł dał do "znajomego" mechanika i koniec końców zapłacił 2500 PLN z wymianą oleju i akumulatorem :hehe: A ASO toyoty wykonało właściwą diagnozę za całe 100 PLN.

 

Błędy niedoświadczonego motoryzacyjne chłopaka szybko wykorzystują oszuści :skromny: Mało brakowało gość naciągnąłby szwagra na nowe wtryski za ponad 5000 PLN, ale na szczęście posłuchał starszych i jeździ dalej i ma na chleb :phi:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, smithski napisał:

Jak czytam ten temat mam wrażenie że wszystko działa w jedną stronę. Większość komentarzy olej temat, kupili to ich problem, ty sprzedałeś nie twoja sprawa itp. A jak ktoś założy temat że wracał do domu po kupnie i auto mu się popsuło to będzie szukanie paragrafu w przepisach jak auto oddać sprzedającemu bo napewno coś ukrył i oszukał a działa rękojmia. I polecą gromy na sprzedającego. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
 

 

Dla normalnych uczciwych ludzi działo to w obie strony.

Ze wszystkich aut jakie kupowałem (chyba 7 sztuk z czego 6 to stare trupy) do głowy by mi nie przyszło dzwonić z pretensjami.

Auto (także nowe ale tym bardziej stare) może się zepsuć z sekundy na sekundę.

Tak się zazwyczaj nie dzieje, ale jednak się czasem zdarza. A żeby z biegiem czasu nabierało świeżości i samo się naprawiało, niestety nigdy.

 

Zaskakujące awarie się zdarzają, nie każda jest do przewidzenia.

Np w miarę jeszcze świeży pasek osprzętu, przy awarii rolki może szybko szlag trafić.

Węże gumowe od chłodzenia - mogą pęknąć z dnia na dzień

Weżyki, złącza - mogą się rozłączyć

Przekaźnik może się skleić. ITD ITP

 

Zakładając, że nie zatajamy niczego, w tym choroby przewlekłej, to od chwili zakupu (godzina na umowie!) cała odpowiedzialność spływa na nowego właściciela tak pod względem wykroczeń jak i samego auta.

Od chwili kiedy kupujący odjeżdża SWOIM już autem nie mamy żadnego wpływu na

- pojawiające się nowe usterki

- na to co kto w jaki otwór fizjologiczny auta wleje

- jak i gdzie jedzie

 

Ale szczerze mówiąc, mimo powyższego) nie chciałbym być w takiej sytuacji, po żadnej ze stron.

Z jednej strony - miałbym jakieś (nieuzasadnione, ale jednak) poczucie winy, że kogoś wpuściłem na minę (nieświadomie)

Z drugiej strony - miałbym poczucie (nieuzasadnione, ale jednak) że zostałem zrobiony w ch...

Tylko że to że miałbym takie a nie inne poczucie nie zmienia tego, że formalnych pretensji o takie zdarzenie mieć nie można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, wald0 napisał:

 

Auto (także nowe ale tym bardziej stare) może się zepsuć z sekundy na sekundę.

 

 

Parę lat temu, w nowym, służbowym Passacie przy przebiegu 150 km (!), auto straciło moc.

Prędkość maksymalna ca 80 km/h i nic więcej. Dojechałem do pracy, serwis miałem za płotem - oddałem im maszynę i się okazało, że w fabryce jakiś wężyk źle zamontowali i spadł. Wężyk założyli i potem jeździłem bez awarii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, szyman napisał:

dwie paki na oponach cywilnych robiło w niepełne 23sek.

 

Czyli taki Focus ST mniej więcej :ziew:

 

3 godziny temu, szyman napisał:

na wyczynowych 21 sek. Kilka osób z AK miało przyjemność jechać i miny były bezcenne

 

Czyli trochę więcej niż najsłabszy leon cupra. Musisz przestać się zadawać z centoszarańczą. Lełon jest spoko, ale żeby robić przy tym 'bezcenne miny' trzeba przez całe życie hulać 700-tką w Eisanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, wald0 napisał:

Węże gumowe od chłodzenia - mogą pęknąć z dnia na dzień

Hmm, mam ze dwa prawie 20-letnie auta i jakoś o węże układu chłodzenia jestem spokojny. Nadal siedzą oryginały i nie wygląda na to by miały się zepsuć:)

 

30 minut temu, wald0 napisał:

Np w miarę jeszcze świeży pasek osprzętu, przy awarii rolki może szybko szlag trafić.

Przy wymianie paska sprawdzamy/wymieniamy też rolki i napinacz, i ryzyko znacząco maleje:ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, volf6 napisał:

Hmm, mam ze dwa prawie 20-letnie auta i jakoś o węże układu chłodzenia jestem spokojny. Nadal siedzą oryginały i nie wygląda na to by miały się zepsuć:)

 

Co nie zmienia faktu, ze 20 letnia guma jest statystycznie mniej wytrzymala niz nowa...

Jezdzisz tymi autami po calej EU czy krecisz sie wkolo komina?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Maciej__ napisał:

 

Co nie zmienia faktu, ze 20 letnia guma jest statystycznie mniej wytrzymala niz nowa...

Jezdzisz tymi autami po calej EU czy krecisz sie wkolo komina?

 

Do jazdy po Europie to jednak coś nowego bym miał i nie chodzi o węże gumowe:hehe:

Co do samych węży to nie wiem czy bardziej destrukcyjnie na nie działa nie tyle sam wiek co kondycja auta czyli wycieki oleju czy przedmuchy do układu chłodzenia...

Ps. Koło komina jak się zepsuje to też fajnie nie jest, trzeba się starać by się jednak nie psuło:ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 6.05.2017 o 19:57, Dembu napisał:

Powiedzcie co robimy w takiej sytuacji? Samochód sprzedany prywatnie na umowę K-S.

 

 

Zasugeruj grzecznie panu, że skoro Twoja żona nie dała rady zepsuć tego auta przez kilka lat, a gościowi się udało w dwie godziny, to jest obdarzony niebywałym talentem i powinien zatrudnić się jako kierowca testowy.

 

Taki urok kupowania używanego samochodu. Podobnie może stać się po zakupie używanego telefonu, odkurzacza czy roweru. Sprzęty nie są wieczne.

 

Jeśli gość nie udowodni Ci celowego działania celem zatajenia usterki to możesz się za niego co najwyżej pomodlić. Nie jest to może miła sytuacja, szczególnie jeśli sprzedający jest uczciwy i działa w dobrej wierze, ale po prostu się zdarza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 6.05.2017 o 20:25, Smigiel napisał:

Auto używane, niech sobie sprawdzą co się stało i tyle. Skąd wiesz co oni wyczyniali z tym autem? Między innymi z takich powodów na umowie k/s warto wpisać przebieg co do kilometra i dokładną datę i godzinę sprzedaży ...

To IMHO zamyka temat przy umowie K-S. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, bnow napisał:

 

Kumpel chciał po prostu być w porządku. 

 

 

Hmm...:hmm: raczej skrzynia już wcześniej dawała znaki, że coś z nią nie tak i kumpla sumienie ruszyło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Dembu napisał:

. Natomiast przy kupnie nowego, po roku ma taka utratę wartości, ze mógłby sobie kupic za to jednego używanego.
Nie wiem po co ta dyskusja ... Jedni kupują sobie nowe drudzy używane, wiadomo jak jest.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

 

Ten kto kupi takie auto za 240000 sprzedajac je z 120000 po 3 latach straci na nim mniej niz ten co kupi je za 120000 i sprzeda po kolejnych 3 latach.

 

Wiec nie ma co rozkminiac utraty wartosci nowych aut.

 

Chyba ze ktos kupi nowe auto prywatnie, wtedy to inna historia ale musi byc albo bogaty albo nie za madry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten kto kupi takie auto za 240000 sprzedajac je z 120000 po 3 latach straci na nim mniej niz ten co kupi je za 120000 i sprzeda po kolejnych 3 latach.
 
Wiec nie ma co rozkminiac utraty wartosci nowych aut.
 
Chyba ze ktos kupi nowe auto prywatnie, wtedy to inna historia ale musi byc albo bogaty albo nie za madry.

Kase musi mieć, bez dwoch zdań. A w mądrość czy nie nie ma co wnikać. Masz przysłowiowy 1 mln w gotówce, zarabiasz dobrze, kupujesz sobie auto za 240 tys bo ładne i takie chcesz mieć.
A ktoś mówi że to głupie.... przejąłbyś się?? ;)

Wysłane z mojego NEM-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, aviator napisał:

 

Hmm...:hmm: raczej skrzynia już wcześniej dawała znaki, że coś z nią nie tak i kumpla sumienie ruszyło...

 

Z tego co pamiętam tam pękł jakiś element tej skrzyni. I gdyby pękł wcześniej to by auto nie jeździło w ogóle. Na moment sprzedaży albo działało, albo nie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, bnow napisał:

 

Z tego co pamiętam tam pękł jakiś element tej skrzyni. I gdyby pękł wcześniej to by auto nie jeździło w ogóle. Na moment sprzedaży albo działało, albo nie.

 

Czyli kolega sprzedał minę jako auto w pełni sprawne nie informując o potencjalnych problemach kupującego :hmm: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, aviator napisał:

Czyli kolega sprzedał minę jako auto w pełni sprawne nie informując o potencjalnych problemach kupującego :hmm: 

Chyba kolega źle zrozumiał. Ja wypowiedź @blowrozumiem, że auto było sprawne w momencie sprzedaży, a kupcowi po pewnym czasie rozwalił się element, który gdyby nie był sprawny w momencie zakupu, to auto by nie jeździło. Ostatnie zdanie jest chyba nie do końca tym, "co poeta miał na myśli". Na moment sprzedaży autko działało,a gdyby element był uwalony, to by nie działało. To chyba autor miał na myśli. Ale może lepiej niech sam się wypowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, aviator napisał:

Czyli kolega sprzedał minę jako auto w pełni sprawne nie informując o potencjalnych problemach kupującego :hmm: 

Po 2.000 km użytkowania przez nowego właściciela skrzynia padła i mechanik, który ją naprawiał stwierdził, że pękł jakiś element (po tych 2.000 km). Nie mógł pęknąć wcześniej, bo auto nie jeździłoby w ogóle. To była usterka 0-1 wynikająca z wieku auta i zmęczenia materiału, a nie zajechany silnik zalany Moto-Doktorem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, janusz napisał:

Chyba kolega źle zrozumiał. Ja wypowiedź @blowrozumiem, że auto było sprawne w momencie sprzedaży, a kupcowi po pewnym czasie rozwalił się element, który gdyby nie był sprawny w momencie zakupu, to auto by nie jeździło. Ostatnie zdanie jest chyba nie do końca tym, "co poeta miał na myśli". Na moment sprzedaży autko działało,a gdyby element był uwalony, to by nie działało. To chyba autor miał na myśli. Ale może lepiej niech sam się wypowie.

 

Dokładnie :-)

Kwestia odpowiedzialności przy używanych autach to dość skomplikowana materia.

 

Wyżej pisałem, że do mnie miał pretensję po tygodniu kupiec E90, że auto ma zajechaną pompę wspomagania.

Przed sprzedażą ja nie miałem o tym pojęcia, kupujący o tym nie wiedział, a także wybrany przez niego specjalista mechanik na nic takiego nie wskazywał.

Zresztą mam taką manierę, że lubię mieć auta  w perfekcyjnym stanie i sprzedawać je drogo, mając pełne przekonanie, że wołana cena odzwierciedla stan auta. Gdybym wiedział, że jakaś pompa jest do bani, to bym to naprawił przed sprzedażą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bnow napisał:

Zresztą mam taką manierę, że lubię mieć auta  w perfekcyjnym stanie i sprzedawać je drogo, mając pełne przekonanie, że wołana cena odzwierciedla stan auta. Gdybym wiedział, że jakaś pompa jest do bani, to bym to naprawił przed sprzedażą.

 

Z tego co widze, to chyba zdecydowanie lepsza opcja jest sprzedawac auto z jakimis defekatmi, opuscic na cenie i obie strony beda zadowolone ;)

NIestety pojecie stan idealny w przypadku auta uzywanego w zasadzie nie wystepuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Maciej__ napisał:

NIestety pojecie stan idealny w przypadku auta uzywanego w zasadzie nie wystepuje...

Zgadzam się, a każdy kto w ogłoszeniu wpisuje "igła", "stan idealny", "100% sprawny" itp. sam na siebie kręci bat ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, volf6 napisał:

Przy wymianie paska sprawdzamy/wymieniamy też rolki i napinacz, i ryzyko znacząco maleje:ok:

 

u mnie kiedyś po 100 km od wymiany rolka ścięła pasek na trociny, bo była wadliwa. wiem, że to rzadkość, ale jednak w dzisiejszych czasach nie można być niczego pewnym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, format napisał:

 

Czyli taki Focus ST mniej więcej :ziew:

 

 

Czyli trochę więcej niż najsłabszy leon cupra. Musisz przestać się zadawać z centoszarańczą. Lełon jest spoko, ale żeby robić przy tym 'bezcenne miny' trzeba przez całe życie hulać 700-tką w Eisanie. 

ale jaki lełon??:hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.05.2017 o 10:38, Ryb napisał:

 

Nie rozumiem dlaczego ludzie jeżdżą do jakiegoś Norauto zamiast po prostu do ASO. 

 

Już tłumaczę. Kumpel kupował Pajero, salon PL, rocznik 2003. Zasugerowałem mu jako laikowi sprawdzenie w ASO, pojechaliśmy razem. Panowie najpierw wypełniali jakieś papiery przez 40 minut (!), potem zabrali auto. Następnie skasowali 250 albo 300 zł, już nie pamiętam i przynieśli protokół oględzin przedzakupowych. A więc, do wymiany stwierdzili wycieraczki przód, akumulator sztuk dwa, oraz zasugerowali zmianę oleju. 

Na moje pytanie o stan silnika i turbiny Pan odpowiedział, że nie mają jak sprawdzić stanu silnika.

Na moje pytanie o pomiar grubości lakieru, odparł iż takiego pomiaru nie dokonują. Patrząc mi prosto w oczy z kamiennym wyrazem twarzy. 

 

Na szczęście auto okazało się być szpachlowane z każdej strony, prawdopodobnie po zaliczeniu rowu, ale w doskonałym wręcz stanie technicznym. Trzylitrowy diesel z automatem jeździ bezawaryjnie u kumpla już ponad dwa lata, a ja uwielbiam jeździć tą krową. Natomiast do ASO już się nie wybiorę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.05.2017 o 17:31, kaczorek79 napisał:

Przedwczoraj miałem na warsztacie ASXa z 2012r, przebieg 85 kkm, wymieniałem przednie amory, pełno rudej w podwoziu, wydech zaraz odpadnie, szyba czołowa pęka regularnie, już nawet ubezpieczalnia się plecami odwraca. 

 

Teść ma ASX`a z 2012 roku. Od czasu wyjechania z salonu nie wydarzyło się absolutnie nic. NIC. Natomiast jak mamy jechać w trasę razem, a czasem jeździmy to i szwagier i teść zawsze doprowadzą do podróży moją prawie 20letnią E39. Ciekawe dlaczego?

I ilekroć oddając auto do mechanika rzucam k...i i obiecuję sobie sprzedać to coś, gdzie każda naprawa zaczyna się od 1kpln, to po odebraniu i przejechaniu pierwszych 6km do domu miłość powraca i nie sprzedaję.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, K3 napisał:

 

Każdym autem można zrobić sobie krzywdę. Już nie przesadzaj z tymi specjalnymi umiejętnościami i ratowaniem życia...

Może miał duży luz na kierownicy i słabe hamulce. 8-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.05.2017 o 22:55, szyman napisał:

z perspektywy wykonywanego zawodu powiem że na przełomie lat 2000/2004 auta konstruowali inżynierowie obecnie robotę tą wykonują księgowi 8-)  Nawet jak bym chciał zmienić 807 na coś nowszego to nie bardzo jest na co

Za 2-3 lata sprzedam ci moją hondę :phi: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Maciej__ napisał:

 

Z tego co widze, to chyba zdecydowanie lepsza opcja jest sprzedawac auto z jakimis defekatmi, opuscic na cenie i obie strony beda zadowolone ;)

NIestety pojecie stan idealny w przypadku auta uzywanego w zasadzie nie wystepuje...

 

W zasadzie to masz rację. Auto może być super, nic się nie dziać, nic nie wykazywać na kontroli, a wyjedziesz za bramę i Ci padnie jakiś czujnik za 1.000 PLN.

Używki to zawsze loteria.

Ja od lat mam taktykę - kupowania aut 3,4-5 letnich z przebiegami 50-70 kkm. W okolicach 100 kkm je sprzedaję. Zazwyczaj niewiele trzeba dołożyć i człowiek nacieszy się autem niezbyt zniszczonym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, szyman napisał:

problem był zupełnie inny

 

Przestań się zadawać z centoszarańczą, każdy odrobinę mocniejszy samochód traci trakcję na trójce na mokrej, szczególnie świeżo-mokrej nawierzchni (woda+kurz). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, bergerac napisał:

@Dembu jak rozwój sytuacji ?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

 

Czekam na jakieś info, bo w sobotę mi powiedział że we wtorek mają zobaczyć u mechanika co się stało.

Na razie nic nie wiadomo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, format napisał:

 

Przestań się zadawać z centoszarańczą, każdy odrobinę mocniejszy samochód traci trakcję na trójce na mokrej, szczególnie świeżo-mokrej nawierzchni (woda+kurz). 

nikogo  z cento nie znam bliżej.Rozumiem że na IV też i wszystkie mają R1.  Ale niech Ci będzie :smirk:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5/7/2017 o 19:32, Luke16 napisał:

Jak tutaj 90% autokacikowiczow zarabia bo min 10 tyś zł netto to taka kasa to nic :D więcej co niektórzy tutaj na waciki wydają ;l

10 tys netto to za mało zeby latac autem za 250 tys. no chyba ze dla kogos to hobby, pasja i srasja... to wtedy bierze na klatę ratę leasingu wysokości 4-5 tys :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, MarcG napisał:

Wiem po francuzie japoniec to nudy ;] nie ma co robić, raz na jakiś czas olej i filtry ;]

popacz. ojciec miał nowego P307 a teraz ma od nowości Civica... i pomimo ze 307 to była padaka, to miło go wspomina w porownaniu z UFO :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, jimbo22 napisał:

popacz. ojciec miał nowego P307 a teraz ma od nowości Civica... i pomimo ze 307 to była padaka, to miło go wspomina w porownaniu z UFO :) 

No pacz, a ja miałem przez 180kkm grand espace 2.2dci i teraz od 150kkm mam hondę odyssey 3.5 v6 i espace mocno niemile wspominam :hehe: Oba prawie od nowości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, MarcG napisał:

No pacz, a ja miałem przez 180kkm grand espace 2.2dci i teraz od 150kkm mam hondę odyssey 3.5 v6 i espace mocno niemile wspominam :hehe: Oba prawie od nowości.

to swiadczy tylko o tym, ze wymienianie kraju jako gwarancji czegokolwiek jest bez sensu :)

 

ok. japonia gwarantuje korozję ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, format napisał:

 

Przestań się zadawać z centoszarańczą, każdy odrobinę mocniejszy samochód traci trakcję na trójce na mokrej, szczególnie świeżo-mokrej nawierzchni (woda+kurz). 

 

Raz kiedyś straciłem przyczepność podczas przyśpieszania przy 110km/h. Matizem!

Koleiny na DK1 + warstwa wody + lekki mróz...

 

Panie, ile to miało mocy!!! ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, jimbo22 napisał:

popacz. ojciec miał nowego P307 a teraz ma od nowości Civica... i pomimo ze 307 to była padaka, to miło go wspomina w porownaniu z UFO :) 

 

A bo civic jest strasznie wkurzający. Pozbylem sie z przyjemnością. Nie samą bezawaryjnością motoryzacja stoi.

 

Zauwazylem ze to wlasnie te auta ktore sie psują, wymagają uwagi, kminienia i dlubania to te o ktorych sie po latach mowi i wspomina. Co wiecej po latach nawet sie je ciepło wspomina. 

Grande punto to był szajs nad szajsy, ciagle wszystko w nim zdychało - a po latach jakos fajnie powspominac go. Passek b6 3 lata jeździl, sprzedalem i tyle mam wspomnien - prawie zapomnialem ze go mialem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Vadero napisał:

 

A bo civic jest strasznie wkurzający. Pozbylem sie z przyjemnością. Nie samą bezawaryjnością motoryzacja stoi.

 

Zauwazylem ze to wlasnie te auta ktore sie psują, wymagają uwagi, kminienia i dlubania to te o ktorych sie po latach mowi i wspomina. Co wiecej po latach nawet sie je ciepło wspomina. 

Grande punto to był szajs nad szajsy, ciagle wszystko w nim zdychało - a po latach jakos fajnie powspominac go. Passek b6 3 lata jeździl, sprzedalem i tyle mam wspomnien - prawie zapomnialem ze go mialem.

 

Ja wspominam dobrze Matiza. A się nie psuł...

Pierwsze auto, pierwsza stłuczka, pierwszy raz w aucie... ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Vadero napisał:

 

 

Grande punto to był szajs nad szajsy, ciagle wszystko w nim zdychało - a po latach jakos fajnie powspominac go. Passek b6 3 lata jeździl, sprzedalem i tyle mam wspomnien - prawie zapomnialem ze go mialem.

 

Ja miło wspominam Fiata Tipo - choć na wyjazd wakacyjny się nie nadawał, a co najwyżej na dojazd do roboty. A o pozbyciu się z nudów Corolli  już kilka razy myślałem, choć jest całkowicie przewidywalna i bezawaryjna. Kompletna paranoja 8]

 

Aha, nadmienię jeszcze, że kobitka która odkupiła ode mnie Tipo napisała mi później, że to najgorsze auto jakie miała w życiu ;l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.05.2017 o 15:15, format napisał:

 


Tak sądzę, twój samochód jest pewnie w lepszym stanie niż gdy wyjechał z produkcji, bierzesz nowy, po dziesięciu latach oddajesz do salonu Peugeot, a tam odkupują go za więcej niż sprzedali. To prawdziwa perełka, laleczka! :old:

tapatalked
 

 

Tak to tylko w dolarach Zimbwable lub w boliwarach wenezuelskich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, format napisał:

 

Przestań się zadawać z centoszarańczą, każdy odrobinę mocniejszy samochód traci trakcję na trójce na mokrej, szczególnie świeżo-mokrej nawierzchni (woda+kurz). 

Popatrz na kolejny filmik. 8]

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UPDATE:

Gość napisał, że rozsypała się turbina :/

Nie chce mi się w to wierzyć, ale nie jestem znawcą. Czy może turbina rozlecieć się bez żadnych innych oznak ?

Mam wrażenie, że warsztat chce kolesia naciągnąć na kasę :/


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.